W numerze 2/2025 OSOZ Statystyki publikujemy pełny raport rynku aptecznego w 2024 rok z analizą sprzedaży poszczególnych kategorii leków: Rx, OTC, kosmetyków, suplementów itd.

OSOZ Statystyki 2/2025
OSOZ Statystyki 2/2025

W numerze 2/2025 OSOZ Statystyki:

Statystyki rynku farmaceutycznego w 2024 roku

Rynek apteczny osiągnął w 2024 roku wartość ponad 53 mld złotych w cenach detalicznych dla pacjenta. To o 11,5% więcej niż rok temu i ten wynik można uznać za rekordowy – w ostatnich latach tylko w 2022 roku odnotowano wyższy wzrost – 13,9%. Dynamika rozwoju rynku w ilości sprzedanych opakowań jest jednak znacznie niższa. Pacjenci kupili w 2024 roku o 2,8% więcej opakowań produktów sprzedawanych w aptekach niż rok wcześniej. Nadal rośnie średnia cena statystycznego opakowania sprzedawanego w przeciętnej aptece – rok do roku o 8,5%.

Czytaj dalej 👉

Sprzedaż leków na opryszczkę

W 2024 roku apteki sprzedały 5,4 mln opakowań środków na opryszczkę za łączną sumę ponad 173 mln zł. Ich sprzedaż w przeciągu ostatnich 10 lat wzrosła aż dwukrotnie. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że ok. 3,8 miliarda ludzi w wieku poniżej 50 lat (64%) na całym świecie jest zakażonych wirusem opryszczki pospolitej typu 1 (HSV-1), który wywołuje opryszczkę wargową. W 2025 roku, wartość sprzedaży będzie nadal rosnąć i zbliży się do 200 mln zł.

Czytaj dalej 👉

Ponadto w numerze:

OSOZ Statystyki Archiwum
Prawie każdy nowy smartwatch albo fitness tracker mierzy VO2max
Prawie każdy nowy smartwatch albo fitness tracker mierzy VO2max

VO2 max, czyli pułap tlenowy, to maksymalna ilość tlenu, jaką organizm jest w stanie pobrać, przetransportować i wykorzystać podczas intensywnego wysiłku fizycznego. Od dawna jest wykorzystywany przez sportowców do monitorowania wydolności krążeniowo-oddechowej. Wysoki poziom świadczy o dobrej kondycji fizycznej, co z kolei może przekładać się na zdolność organizmu do radzenia sobie z obciążeniami jak np. chorobami. Ale czy badania naukowe potwierdzają, że VO2 max jest skorelowany z długością życia, jak niektórzy sugerują?

Moda na mierzenie VO2 max

VO2 max od dawna dobrze znają sportowcy, bo to od niego zależy sukces w sportach wyczynowych. Im wyższy, tym lepiej, choć przedziały różnią się w zależności od płci, wieku oraz poziomu aktywności fizycznej. Przykładowo, wraz z wiekiem obserwuje się naturalny spadek VO2 max. Regularny trening wytrzymałościowy może znacząco poprawić jego wartość, nawet o 15–20% w zależności od intensywności ćwiczeń.

Jednak do niedawna jego zmierzenie możliwe było tylko za pomocą testów wysiłkowych na bieżni lub ergometrze rowerowym. Badanie przeprowadzano w przypadku osób z chorobami układu oddechowego i krążenia oraz sportowców. To zmieniło się wraz z nową generacją smartwatchy i opasek fitness z opcją pomiaru VO2 max.

Dr Petter Attia, guru trendu długowieczności i autor bestsellerowej książki „Żyć dłużej. Nauka o długim życiu w zdrowiu” (Outlive. The science and art of logevity) twierdzi – na podstawie przeanalizowanych badań naukowych – że podniesienie VO2 max z „niskiego” (dolny 25. percentyl) do „poniżej średniej” (od 25. do 50. percentyla) skutkuje 50-proc. redukcją śmiertelności z jakiejkolwiek przyczyny. To właśnie na niego powołują się ci, którzy wierzą, że VO2 max i długość życia są skorelowane i dlatego celem powinno być maksymalizowanie parametru,

Optymalne wartości VO2max dla kobiet i mężczyzn według wieku
Optymalne wartości VO2max dla kobiet i mężczyzn według wieku

Czy pomiar VO2 max w smartwatchu jest wiarygodny?

Smartwatche takich firm jak Apple, Garmin, Samsung czy Polar w standardzie mają funkcję pomiaru VO2 max na podstawie danych z codziennej aktywności fizycznej. Wykorzystują do tego czujniki tętna i ruchu aktywowane podczas spaceru na świeżym powietrzu, pływania, wyczynowej jazdy na rowerze, biegu lub treningu pieszego.

Ponieważ każde z tych urządzeń skorelowane jest z kontem użytkownika, inteligentny zegarek – znając wiek i płeć – oblicza nie tylko wartość pułapu tlenowego, ale także wskazuje, w jakim przedziale się znajdujemy. Przykładowo, Garmin pokazuje nawet biologiczny wiek korzystając ze średnich przedziałów dla określonych grup wiekowych.

Trzeba pamiętać, że pomiar VO2 max smartwatchem nie jest tak dokładny jak ten zrealizowany w laboratorium. Granica błędu – w zależności od producenta – oscyluje wokół 3–8%. To i tak mało, bo jeśli nie jest się sportowcem walczącym w igrzyskach olimpijskich, wystarczy wiedza o szacunkowej wartości oraz zmianach trendu.

Czy badania potwierdzają korelację VO2 max i długowieczności?

Wraz z wprowadzeniem pomiaru pułapu tlenowego do smartwatchy, naukowcy w końcu zyskali dane do badań nad wpływem tego wskaźnika na długość życia. W 2018 roku w czasopiśmie „JAMA” opublikowano badanie wskazujące, że osoby z najniższymi wartościami VO2 max są czterokrotnie bardziej narażone na zgon w porównaniu z tymi o najwyższych. Autorzy sugerowali, że VO2 max może być jednym z najważniejszych predyktorów długowieczności.

Jeszcze inne badanie opublikowane w „British Journal of Sports Medicine” wykazało, że poziom sprawności fizycznej, mierzony jako poziom VO2 max, jest ważniejszym miernikiem zdrowia serca i długości życia niż wskaźnik masy ciała (BMI). Osoby o wysokiej sprawności fizycznej miały niższe ryzyko zgonu niezależnie od ich BMI.

VO2 max jest najsilniejszym wskaźnikiem przyszłej oczekiwanej długości życia zarówno u osób zdrowych, jak i z chorobami układu sercowo-oddechowego – sugerują z kolei wyniki badania „Przetrwają najsilniejsi: VO2 max kluczowym predyktorem długowieczności?” (Survival of the fittest: VO2 max, a key predictor of longevity?) opublikowanego w czasopiśmie naukowym Frontiers of Bioscience.

Ale istnieją też badania, które wprawdzie potwierdzają, że VO2 max jest miernikiem formy układu kardiologicznego, ale nie determinuje długiego życia.

Wniosek: Zdrowie to dużo więcej niż forma fizyczna

Większość badań sugeruje zależność pomiędzy VO2 max i długością życia, jednak ich potwierdzenie albo obalenie zajmie dużo czasu. Dopiero od kilku lat naukowcy zyskali dostęp do danych ze smartwatchy i mogą badać ten fenomen. Potrzebne są długoletnie obserwacje i badania na dużych populacjach.

Jedno nie podlega dyskusji – regularna aktywność fizyczna może znacząco obniżyć ryzyko przedwczesnej śmierci i chorób sercowo-naczyniowych. VO2 max jest dobrym punktem odniesienia do monitoringu postępów. Wydolność krążeniowo-oddechową można poprawić poprzez regularne ćwiczenia aerobowe, takie jak bieganie, pływanie czy jazda na rowerze. Jednak nie powinna być jedynym celem, bo na zdrowie składa się o wiele więcej elementów jak zdrowe odżywania się, unikanie używek, zdrowy sen itd. Wniosek: Pomiar VO2 max ma sens, bo pozwala monitorować wydajność krążeniowo-oddechową i obserwować, czy uprawiając sport robimy postępy. Aby podnieść poziom bazowy pułapu tlenowego, trzeba systematycznie zwiększać intensywność treningu albo stosować inne metody jak trening interwałowy. A to, w zależności od wieku i zdrowia, powinno odbywać się pod okiem lekarza.

Aleksandra Kurowska
Aleksandra Kurowska

Nasilające się problemy finansowe, brak przyjęcia planu finansowego NFZ na 2025 r., zamrożenie lub spowolnienie prac nad kluczowymi ustawami. Rok zaczęliśmy w trudnej sytuacji finansowej, jakiej nie było przez ostatnie lata i na razie nic nie zapowiada dużej poprawy – podsumowanie wydarzeń na rynku zdrowia Aleksandry Kurowskiej, Redaktor Naczelnej CowZdrowiu.

Finansowanie ochrony zdrowia

Szpitale wciąż nie mają zapłacone za wiele udzielonych świadczeń, zwłaszcza za limitowane. Problemy są też z zapłatą za programy lekowe, w tym onkologiczne. System ochrony zdrowia potrzebuje dofinansowania, ale nawet nie wiadomo jak to zrobić, bo plan finansowy NFZ nie został ani w zeszłym ani na początku tego roku przyjęty. Dodatkowo od lipca wejdą kolejne podwyżki wynagrodzeń dla pracowników medycznych. Choć wiele mówi się o tym, by je zmniejszyć lub zamrozić, to w maju mamy wybory prezydenckie, więc takiej ustawy nikt raczej nie zaproponuje, a potem może nie wystarczyć czasu.

Z kolei organizacje pacjenckie z całej Polski wystąpiły z wspólnym apelem do premiera Donalda Tuska w sprawie finansowania systemu ochrony zdrowia. Zwracają uwagę na trudną sytuację Narodowego Funduszu Zdrowia oraz pilną potrzebę zapewnienia stabilnego źródła finansowania systemu. Apelują o nowelizacją ustawy regulującej minimalny poziom nakładów na ochronę zdrowia. NFZ w ramach funduszy, jakie ma, stara się zmniejszyć kolejki i po dorzucaniu przez lata dodatkowych pieniędzy za przyjmowanie pierwszorazowych pacjentów, teraz chce dodatkowo dorzucić kary (obcięcie o 25 proc. kontraktu na kwartał) tym, którzy znacząco odbiegają od średniej.

Rozstrzygnięto też już szereg konkursów na finansowanie inwestycji w ramach Krajowego Planu Odbudowy, w tym dla firm farmaceutycznych, uczelni i producentów wyrobów medycznych. Z drugiej strony od 2023 r. nie podpisano umów z placówkami, które wygrały krajowe finansowanie na modernizacje placówek onkologicznych. Sprawę cały czas bada CBA, więc MZ uznało, że lepiej będzie za to ogłosić konkurs na nowych zasadach, co nastąpić ma w lutym. Przypomnijmy, że chodzi o ponad 4 mld zł z Funduszu Medycznego.

Z kwestii związanych z finansami warto też odnotować toczącą się walkę o ograniczenia w sprzedaży wyrobów tytoniowych i objęcie ich akcyzą.

E-zdrowie

W ramach polskiej prezydencji w UE Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że do konsultacji niedługo trafi europejski plan cyberbezpieczeństwa dla placówek medycznych. 

Z kolei  Centrum e-Zdrowia pochwaliło się statystykami o zdarzeniach medycznych. Od 1 lipca 2021 roku lekarz lub placówka medyczna mają obowiązek raportowania zdarzeń medycznych w systemie e-zdrowie. W P1 zarejestrowano blisko 982 mln zdarzeń medycznych zrealizowano w ramach powszechnego systemu opieki zdrowotnej, w ramach ubezpieczenia w NFZ, a za 184 mln zdarzeń pacjenci zrealizowali komercyjnie (płacąc np. za wizytę u specjalisty czy badanie). Obecnie rejestrowane jest blisko 30-36 mln zgłoszeń co miesiąc.

Rośnie liczba zdarzeń medycznych ewidencjonowanych w systemie P1 (źródło: CeZ)
Rośnie liczba zdarzeń medycznych ewidencjonowanych w systemie P1 (źródło: CeZ)

Trwają prace nad wprowadzeniem systemu Ewidencji Potencjału Świadczeniodawcy (EPS), który umożliwi monitorowanie w czasie rzeczywistym potencjału usługodawcy w systemie ochrony zdrowia. Do wykazu prac legislacyjnych trafił projekt nowelizacji ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia. Ma on umożliwić monitorowanie na poziomie centralnym informacji o aktualnym stanie zasobów: łóżek szpitalnych, gazów medycznych, pracowników medycznych, infrastruktury, wyrobów medycznych, środków ochrony indywidualnej, krwi i jej składników.

– Liczba ataków typu ransomware na placówki ochrony zdrowia na świecie wzrosła z 69 incydentów w 2020 roku do 506 w 2024 roku – informuje Centrum e-Zdrowia. W 2024 roku liczba incydentów cyberbezpieczeństwa wzrosła ponad 2,5-krotnie w porównaniu do roku poprzedniego, osiągając 1028 przypadków. To więcej niż łącznie w trzech wcześniejszych latach. CSIRT CeZ wspiera placówki medyczne, oferując analizy zagrożeń, doradztwo i szkolenia. CeZ przypomina też o obowiązku zgłaszania incydentów, co pozwala na skuteczniejsze przeciwdziałanie cyberatakom.

Wzrasta zagrożenie atakami cybernetycznymi (źródło: CeZ)
Wzrasta zagrożenie atakami cybernetycznymi (źródło: CeZ)

Świadczenia medyczne, leki i apteki

Ministerstwo Finansów z powodu braków pieniędzy negatywnie opiniuje szereg projektów ochrony zdrowia. Nie chciało np. przedłużenia pilotażu opieki nad osobami ze stopą cukrzycową, ale jednak udało się go kontynuować i nieco poszerzyć. Są też zapowiedzi, że dłużej potrwa KOS-BAR, czyli koordynowana opieka nad osobami z otyłością, obejmująca bariatrę.

Weszły w życie zmiany umożliwiające wypisywanie darmowych leków przez lekarzy nie mających kontraktu z NFZ. Chodzi o seniorów, dzieci, młodzież oraz kobiety w ciąży.

Apteki mogą też już wystawiać recepty refundowane na szczepionki, co jest wygodne dla pacjentów, ale środowisko zwraca uwagę też na ryzyka. Niewykorzystane szczepionki mogą prowadzić do strat.

Pracownicy medyczni

Ukazała się kolejna wersja projektu dotyczącego kompetencji zawodów medycznych, które nie mają własnych ustaw. Tarcia między poszczególnymi medykami o to, co mogą robić, pogłębiają spory z MZ i z nowego projektu wielu jest niezadowolonych, w tym m.in. opiekunowie medyczni, technicy radiologii.

Z kolei pielęgniarki zaapelowały do ministra zdrowia o wdrożenie zaawansowanej praktyki pielęgniarskiej (APN) w wybranych dziedzinach świadczeń, w tym w anestezjologii. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej sprzeciwiło się od razu tej propozycji, podkreślając, że tylko lekarze powinni mieć możliwość samodzielnego znieczulenia pacjentów przez pielęgniarki.

– Polska anestezjologia należy do niezwykle bezpiecznych, między innymi ze względu na standardy anestezjologiczne – podkreślał samorząd lekarski w stanowisku NRA.

MZ pracuje nad nowymi rozwiązaniami mającymi zwiększyć bezpieczeństwo ratowników. Dyskutowane jest m.in. wyposażenie karetek w nożoodporne kamizelki.

Posłowie KO, Lewicy, PSL-TD i Polski 2050-TD przygotowali wspólnie projektu ustawy regulującej zawód psychoterapeuty. Zakłada on uznanie go za zawód zaufania publicznego. Wciąż trwają też walki o ustawę o zawodzie psychologa, ale środowisko jest mocno skłócone.

Zmiany kadrowe

Nowym pełnomocnikiem ministra zdrowia ds. informatyzacji został Wojciech Demediuk, który objął stanowisko po Iwonie Wendel. Prof. dr hab. n. med. Witold Rzyman został konsultantem krajowym w dziedzinie chirurgii klatki piersiowej. Ostatnio na tym stanowisku był wakat. Do 31 grudnia 2024 r. konsultantem był prof. Marcin Zieliński, dyrektor Szpitala Specjalistycznego Chorób Płuc w Zakopanem.

Prof. Magdalena Krajewska została powołana na wakat po prof. Gellercie jako konsultant krajowy w dziedzinie nefrologii. Prof. Mariusz Kuśmierczyk ponownie został konsultantem krajowym w dziedzinie kardiochirurgii. Z kolei prof. Ewa Wender-Ożegowska będzie kontynuować pracę krajowej konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii. 

Dr n. med. Mateusz Jobczyk jest jednym z nielicznych lekarzy w Europie obsługujących trzy systemy robotyczne: DaVinci, Versius i HUGO
Dr n. med. Mateusz Jobczyk jest jednym z nielicznych lekarzy w Europie obsługujących trzy systemy robotyczne: DaVinci, Versius i HUGO

Podczas operacji z udziałem robota pacjenci czują się komfortowo, bo wiedzą, że korzystają z technologii, która może zwiększyć precyzję wykonywanego zabiegu – mówi w wywiadzie dr n. med. Mateusz Jobczyk, specjalista urologii FEBU, Kierownik Oddziału Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Laparoskopowej w Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Bełchatowie.

Pamięta Pan pierwszą operację wykonaną z pomocą robota operacyjnego?

Tak oczywiście, pamiętam doskonale. To był 31 stycznia 2021 roku, niedługo miną cztery lata. Myślę że jest to ważna data dla każdego zabiegowca, dlatego tak zapada w pamięć. Wówczas towarzyszyły mi bardzo pozytywne emocje, robotyka była już dość popularna, ale jeszcze niewiele ośrodków wykonywało ją na co dzień.

Operując skalpelem czuje Pan opór tkanek. A jak to jest, gdy pomiędzy Pana dłonią a pacjentem jest ramię robota?

Wszystko odbywa się pod kontrolą wzroku. Obraz, który widzimy podczas wykonywania zabiegu, jest w 3D oraz 10-cio krotnie powiększony. Daje nam to znakomity wgląd w pole operacyjne oraz pozwala na precyzyjną preparację tkanek. W przypadku doświadczonych laparoskopistów, przejście na operacje robotyczne jest całkowicie naturalne i brak wyczucia oporu tkankowego nie jest tak istotny. W przypadku wykonywania licznych zabiegów laparoskopowych doskonale widzimy, jak zachowuje się tkanka oraz jak można manipulować poszczególnymi narządami bez ich uszkodzenia.

Czy trudno było nauczyć się obsługi robota?

Nauka obsługi robota zależy od indywidualnych zdolności manualnych chirurga, ale też od doświadczenia. To tak jak z jazdą samochodem – jedna osoba wsiądzie i po kliku godzinach potrafi bezpiecznie poruszać się ulicami, z kolei inna potrzebuje więcej godzin.

W procesie kwalifikacji do operacji robotem odbywamy liczne szkolenia, które nas do tego przygotowują technicznie. Dodatkowo, zawsze analizowane są sytuacje nagłe, które mogą wydarzyć się podczas zabiegu i to też jest przedmiotem szkoleń. Moim osobistym zdaniem, bardzo ważne jest doświadczenie zdobyte przed rozpoczęciem wykonywania zabiegów robotycznych, ponieważ sama obsługa robota to jedno, a dobry przebieg i efekt zabiegu to drugie.

Jeżeli ktoś nie wykonywał wcześniej zabiegów laparoskopowych lub otwartych na danym narządzie, np. nerce czy prostacie, to będzie taki zabieg wykonywał na początku dłużej niż ktoś, kto ma już doświadczenie. Sama nauka wykonywania operacji nie jest trudna, ale wymaga do chirurga wielu godzin treningu.

Jakie rozwiązania technologiczne w DaVinci szczególnie robią na Panu wrażenie?

W przypadku robota DaVinci jest to precyzja ruchów, czyli przełożenie pracy rąk na ruch narzędzia wewnątrz pacjenta, którą firma Intuitive dopracowała do perfekcji. Niesamowita intuicyjność tego sprzętu, a zarazem prostota obsługi sprawiają, że operacja staje się pewnego rodzaju przyjemnością. Przebieg operacji oczywiście zależy również od warunków jakie zastaniemy, a w przypadku operacji onkologicznych – od zaawansowania choroby nowotworowej.

Dr Mateusz Jobczyk z robotem DaVinci
Dr Mateusz Jobczyk z robotem DaVinci

Jaki jest najgorszy scenariusz, jaki może się zdarzyć podczas takiego zabiegu i jak szpital się przed nim zabezpiecza?

Robot chirurgiczny to narzędzie, które nie jest autonomiczne i nie wykonuje samodzielnie żadnych ruchów, o czym często pacjenci zapominają lub są pewni, że to właśnie robot wykonuje zabieg. Nic bardziej mylnego.

Najgorszy scenariusz, który mógłby dotyczyć zabiegu robotycznego to np. awaria jednego z ramion lub awaria systemu obsługującego robota. Są to sytuacje bardzo rzadkie. Tak naprawdę dużą rolę odgrywa czynnik ludzki: błąd operatora podczas zabiegu, problemy z komunikacją, nowa osoba w zespole. Jedyną obroną szpitali w przypadku wdrażania nowych technologii jest monitorowanie i ocena dotychczasowych operacji, wprowadzanie list kontrolnych przed procedurami robotycznymi (co robić po kolei). Nie mniej ważne jest ciągłe szkolenie personelu, który taki sprzęt obsługuje.

Podczas zabiegu robotycznego na Sali Operacyjnej znajduje się operator siedzący przy konsoli, lekarz asystujący przy pacjencie, dwie instrumentariuszki, lekarz anestezjolog oraz pielęgniarka anestezjologiczna. Cały zespół musi ze sobą w współpracować. Pamiętajmy, że podczas zabiegu np. prostatektomii radykalnej pacjent ułożony jest w pozycji Trendelenburga, głową do dołu. W przypadku wielu chorób np. płuc czy serca wymaga to szczególnego nadzoru w trakcie zabiegu.

Jak reagują pacjenci, gdy dowiadują się, że operacja zostanie wykonana z pomocą robota?

W większości reakcja jest bardzo pozytywna, pacjenci czują się pewnie wiedząc, że korzystają z technologii, która może zwiększyć precyzję wykonywanego zabiegu. Po przybyciu na salę operacyjną często chcą zobaczyć robota, jak wygląda i gdzie siedzi operator. Chorzy czują się częścią nowoczesnego leczenia, które może bezpośrednio przełożyć się na efekt ich operacji dzięki m.in. mniejszej utraty krwi, bardzo małym cięciom celem wprowadzenia narzędzi, szybkiemu wypisowi ze szpitala. Jest również grupa pacjentów – choć z roku na rok coraz mniej liczna – która ma pewne obawy, takie jak brak odpowiedniej kontroli śródzabiegowej lub po prostu strach przed czymś nowym.

A jak wygląda rehabilitacja po takich zabiegach w stosunku do klasycznych metod?

Jedynym zabiegiem urologicznym, który obecnie jest wykonywany na szeroką skalę w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, jest prostatektomia radykalna, czyli usunięcie gruczołu krokowego w przypadku nowotworu. Rehabilitacja niezależenie od rodzaju dostępu – otwarty, laparoskopowy lub laparoskopowy w asyście robota – jest podobna. Pacjenci często korzystają z rehabilitacji zarówno przed zabiegiem jak i po zabiegu.

W większości polega ona na wykonywaniu ćwiczeń mięśni miednicy mniejszej, co przekłada się na szybszy powrót trzymania moczu. Ważnym aspektem jest powrót sprawności funkcji seksualnych po zabiegu. Rehabilitacja wspiera proces regeneracji oraz szybszy powrót do zdrowia. Pomimo dużego znaczenia odpowiedniej rehabilitacji, końcowy efekt w zdecydowanym stopniu zależy od przebiegu zabiegu oraz od zaawansowania choroby, o czym niestety pacjenci często zapominają. W przypadku gdy nowotwór będzie miejscowo zaawansowany, o wyższej złośliwości i histologiczny (wyższa skala Gleasona), trzeba usunąć prostatę z większym marginesem.

NFZ refunduje obecnie trzy zabiegi z pomocą robota DaVinci: operację prostaty, leczenie chirurgiczne nowotworu błony śluzowej macicy oraz nowotworu jelita grubego. O jakie inne operacje ta lista powinna Pana zdaniem zostać poszerzona?

W przypadku zabiegów urologicznych zdecydowanie powinno to być usunięcie guza nerki oraz usunięcie pęcherza moczowego. W przypadku tych dwóch zabiegów pacjenci mogą odnieść wiele korzyści wynikających z przeprowadzenia zabiegu robotycznego, które wcześniej wymieniałem.

W przypadku guzów nerek można usunąć te, które są trudno zlokalizowane, dzięki czemu nie trzeba usuwać całej nerki. Stosując robota jest to technicznie łatwiejsze do wykonania niż w przypadku klasycznej laparoskopii, gdzie nie możemy odpowiednio wygiąć narzędzi. To samo odnosi się do jednego z największych zabiegów w urologii czyli usunięcia pęcherza moczowego oraz wytworzeniu wstawki jelitowej lub pęcherza jelitowego. Wykonanie całej operacji wewnątrzbrzusznie pozwala uniknąć dużych cięć skórnych, a precyzja narzędzi oraz wgląd w pole operacyjne przekłada się na końcowy efekt zabiegu.

Na jakie innowacje w robotach chirurgicznych Pan szczególnie czeka?

Nowoczesne robotyczne systemy chirurgiczne są wyposażone w niezwykle zręczne ramiona i zminiaturyzowane instrumenty, które redukują drżenie i umożliwiają delikatne manewry. Wdrożenie zaawansowanych materiałów i projektów wraz z integracją technologii obrazowania i wizualizacji zwiększyło dokładność operacji i uczyniło roboty bezpieczniejszymi i bardziej dostosowanymi do różnych procedur.

Zmianą, która może dodatkowo zrewolucjonizować zabiegi wspomagane robotem, jest system sprzężenia zwrotnego dotykowego, który pozwali chirurgom określić konsystencję tkanek, na których operują, bez kontaktu fizycznego, zapobiegając w ten sposób urazom spowodowanym zastosowaniem nadmiernej siły.

Wykorzystanie sztucznej inteligencji (AI) i uczenia maszynowego (ML) pomaga w podejmowaniu decyzji chirurgicznych poprzez poprawę rozpoznawania drobnych i złożonych struktur anatomicznych. Wszystkie te zmiany mogą doprowadzić do ​​szybszego powrotu do zdrowia i mniejszej liczby powikłań u pacjentów. Warto pamiętać, że takie innowacje znaczne zwiększają koszty systemów robotycznych, które już są duże. Niemniej jednak, wraz z przyszłymi postępami, takimi jak automatyzacja oparta na sztucznej inteligencji, nanoroboty, mikroskopijne operacje, półautomatyczne systemy telerobotyczne i wpływ łączności 5G na zdalną chirurgię, chirurgię czeka szybki rozwój.

Wspomniał Pan o sztucznej inteligencji. Czy w chirurgii AI też już znajduje zastosowanie?

Tak. Wykorzystanie sztucznej inteligencji w urologii pozwoliło m.in. zwiększyć dokładność diagnostyki poprzez analizę komputerową obrazów radiologicznych i patologicznych. Jednak przed dalszym wykorzystaniem AI należy ocenić kwestie etyczne, jak bezpieczeństwo pacjentów, cyberbezpieczeństwo, przejrzystość i interpretowalność danych, a przede wszystkim zapewnienie, że w centrum podejmowania decyzji pozostanie człowiek.

Publikowanych jest coraz więcej prac naukowych w zakresie AI, a także wprowadzane są systemy, które umożliwiają zapisywanie ruchów chirurga podczas zabiegu robotycznego, dzięki czemu AI może uczyć się schematu operacji. Mamy już przykłady zabiegów oraz ich etapów wykonywanych samodzielnie przez robota bez nadzoru lekarza. To było możliwe właśnie dzięki zastosowaniu odpowiednich modeli predykcyjnych – ruchów, obrazu tkanek, algorytmu postępowania – opracowanych na podstawie danych zebranych podczas operacji wykonywanych przez człowieka.

Sztuczna inteligencja będzie coraz szerzej wprowadzana celem ułatwienia pracy chirurga. Jestem jednak przekonany, że przez najbliższe lata chirurdzy będą mieli pełne ręce roboty.

Jak wyobraża Pan sobie Pana zawód za 10 lat?

Chciałbym żeby urologia, w której stosujemy tak zaawansowane technologie jak robotyka, różnego rodzaju lasery medyczne, przykładowo w leczeniu kamicy układu moczowego lub łagodnego rozrostu gruczołu krokowego, czy endoskopia dalej prężenie się rozwijały.

Urolodzy są swojego rodzaju pionierami we wdrażaniu małoinwazyjnych metod leczenia. Jestem przekonany, że za 10 lat będziemy w jeszcze większym stopniu korzystać z robotów chirurgicznych, których z roku na rok przybywa. Nowoczesne technologie takie jak wirtualna i rozszerzona rzeczywistość (VR i AR) będą nas wspierać w większości operacji, aby zabieg w jeszcze większym stopniu stał się w pewnym sensie przewidywalny.

Obecny rozwój telechirurgii może spowodować, że operacje na odległość będą coraz powszechniejsze. Już teraz jesteśmy świadkami takich zabiegów uczestnicząc w konferencjach i widząc operatora przed konsolą we Francji, wykonującego usunięcie guza nerki pacjentowi w Chinach. Mimo rozwoju technologii musimy pamiętać, że wszystko musi się odbywać za zgodą pacjenta i dla jego dobra.

dr n. med. Mateusz Jobczyk jest specjalistą urologii FEBU, Kierownikiem Oddziału Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Laparoskopowej w Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Bełchatowie. Pracuje także w Szpitalu Salve Medica w Łodzi, jest członkiem Zarządu Sekcji Urologii Robotowej Polskiego Towarzystwa Urologicznego oraz Przewodniczącym Łódzkiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Urologicznego.

Wystarczy zrobić zdjęcie a sztuczna inteligencja obliczy liczbę kalorii. Taka droga na skróty nie zawsze działa
Wystarczy zrobić zdjęcie a sztuczna inteligencja obliczy liczbę kalorii. Taka droga na skróty nie zawsze działa

Fastic ma trzy proste funkcje: kontrola liczby spożywanych kalorii, planowanie zdrowych posiłków i post przerywany. Czy apka jest warta swojej ceny?

Sztandarową funkcją apki jest śledzenie spożywanego jedzenia, co pozwala uzyskać pełny wgląd w liczbę konsumowanych kalorii oraz wartości odżywcze. A do tego bez konieczności ręcznego wprowadzania składników oraz ich ilości, ale z pomocą „skanera jedzenia”. Wystarczy zrobić zdjęcie, a system AI przeanalizuje kaloryczność posiłku i jego wpływ na zaplanowane cele zdrowotne. Jest też skaner menu restauracyjnego, który podpowie, które dania z karty pasują do preferencji dietetycznych jak np. dieta wegańska, niskowęglowodanowa czy wysokobiałkowa.

Fastic posiada do tego spersonalizowany system oceny zdrowia (wskaźnik Fastic), dzięki któremu można śledzić postępy w zakresie odżywiania, aktywności fizycznej, nawodnienia i snu. Ciekawostką jest oparty na sztucznej inteligencji chatbot Fasty, który odpowiada na pytania dotyczące odżywiania i zdrowia.

Aplikacja Fastic

Opcja postu przerywanego pozwala z góry zaplanować regularne przerwy pomiędzy posiłkami, korzystne dla naturalnego rytmu organizmu sprzyjającemu spalaniu tłuszczu i utrzymywaniu wyrównanego poziomu energii. Aby zmotywować do niepodjadania w czasie głodówek, w apce zawarto wizualizacje pokazujące jak ciało reaguje na post, gdy wchodzi w tzw. fazę ketozy. To tyle w wersji darmowej

W opcji Fastic Plus, dostępnej od 49,99 zł, znalazła się książka przepisów, zaawansowane narzędzia analizy składu jedzenia, motywujące wyzwania oraz opcja społecznościowa, czyli dzielenia się postępami ze znajomymi. Aplikacja Fastic ma przede wszystkim pomóc w kontrolowaniu spożywanych kalorii i wspierać budowanie trwałych i korzystnych nawyków żywieniowych.

Opcja obliczania kalorii na podstawie zdjęcia jest daleka od idealnej – apka radzi sobie w miarę dobrze z pojedynczymi produktami, ale w przypadku bardziej złożonych potraw, wskazania trzeba intepretować z dużym marginesem błędu.

Fastic AI Food Calorie Scanner
Dla kogo: dla każdego od 12 roku życia
System: ioS, Android
Język: angielski (brak wersji polskiej)
Cena: bezpłatna wersja bazowa + płatne opcje od 49,99 zł
Strona internetowa: https://fastic.com/en
Śledzone dane: dane zdrowotne, lokalizacja, dane kontaktowe

7% wszystkich wyszukiwań w Google dotyczy zagadnień związanych ze zdrowie. Pacjenci coraz częściej sięgają także do ChatGPT, aby zapytać o diagnozę albo polecane leki
7% wszystkich wyszukiwań w Google dotyczy zagadnień dotyczących zdrowia. Pacjenci coraz częściej sięgają także do ChatGPT, aby zapytać o diagnozę albo polecane leki

Pacjenci coraz częściej korzystają z narzędzi takich jak ChatGPT, aby uzyskać poradę medyczną przed wizytą u lekarza. Jednak diagnozom generowanym przez AI często brakuje kontekstu stanu zdrowia, precyzji i klinicznej dokładności. Jeśli pacjent prezentuje porady z ChatGPT, lekarz powinien przyjąć podejście oparte na empatii, jasno komunikować możliwości AI i edukować pacjentów.

Zrozumienie perspektywy pacjenta

Pacjenci sięgający do ChatGPT w celu poszukiwania diagnozy są często motywowani ciekawością, niepokojem lub ograniczonym dostępem do szybkiej opieki medycznej. Ważne jest, aby dostrzec ich starania, a jednocześnie nie krytykować postępowania.

Przykład: „To dobrze, że aktywnie interesujesz się swoim zdrowiem. Przyjrzyjmy się temu razem, aby upewnić się, czy wszystko się zgadza.”

Takie podejście docenia zaangażowanie pacjenta, jednocześnie podkreślając znaczenie profesjonalnej ekspertyzy. Tworzy to również przestrzeń do otwartej dyskusji, zamiast konfliktu.

Ocena diagnoz generowanych przez AI

Modele AI, takie jak ChatGPT, generują odpowiedzi na podstawie ogromnych ilości danych, ale nie potrafią przeprowadzić oceny klinicznej. Lekarz powinien to wyjaśnić pacjentowi.

Przykład: „ChatGPT może trafnie podawać ogólne informacje, ale nie jest w stanie udzielić personalizowanej porady medycznej. Sprawdźmy razem sugestie ChatGPT.”

Dodatkowo, można wykorzystać ten moment, aby edukować pacjentów na temat znaczenia praktyki opartej na dowodach, podkreślając, że połączenie danych z profesjonalnym osądem prowadzi do najlepszych rezultatów.

Komunikowanie ograniczeń i ryzyk związanych z AI

Błędne diagnozy lub niepełne oceny z narzędzi AI mogą prowadzić do niepotrzebnego stresu lub, co gorsza, opóźnień w leczeniu. Lekarz powinien poruszyć ten temat taktownie.

Przykład: „Choć ChatGPT dostarcza ogólnych wskazówek, nie jest w stanie uwzględnić twojej unikalnej historii medycznej, objawów ani wyników badań. Dlatego kluczowe jest poleganie na profesjonalnej opiece.”

Przedstawiając AI jako narzędzie pomocnicze, lekarze mogą pomóc pacjentom postrzegać technologię jako punkt wyjścia, a nie ostateczne źródło prawdy.

Budowanie zaufania i wskazywanie odpowiedzialnego korzystania z AI

Aby budować zaufanie cyfrowe, lekarze powinni doradzać pacjentom, jak odpowiedzialnie korzystać z narzędzi AI. Na przykład, polecaj zaufane źródła, takie jak strony rządowe dotyczące zdrowia lub aplikacje zatwierdzone przez autorytety medyczne.

Przykład: „Narzędzia AI wciąż się rozwijają i mogą być pomocne w edukacji ogólnej. Jeśli z nich korzystasz, skup się na poszukiwaniu wyjaśnień, a nie wniosków, i zawsze weryfikuj to z profesjonalistą medycznym.”

Zachęcanie do otwartego dialogu sprawia, że pacjenci poczują, że mogą sami wiele zrobić dla zdrowia, ale jednocześnie staną się świadomi ograniczeń AI w opiece zdrowotnej. Kiedy pacjent przychodzi z gotową diagnozą z ChatGPT, najważniejsze jest przekształcenie potencjalnego konfliktu w okazję do edukacji i budowania zaufania, zapewniając jednocześnie pacjentom poczucie wysłuchania oraz podkreślając niezastąpioną wartość wiedzy klinicznej. To zdecydowanie lepsze podejście niż krytykowanie lub ignorowanie informacji, gdyż takie podejście może negatywnie wpłynąć na zaufanie i efekt leczenia.

Rośnie liczba ataków hackerskich na placówki zdrowia, dlatego potrzebna jest skoordynowana ochrona w całej Unii Europejskiej
Rośnie liczba ataków hackerskich na placówki zdrowia, dlatego potrzebna jest skoordynowana ochrona w całej Unii Europejskiej

Komisja Europejska (KE) przedstawiła nowy plan działania na rzecz wzmocnienia cyberbezpieczeństwa w szpitalach i innych placówkach zdrowia. Ma zostać wdrożony do końca 2026 roku. Co zakłada?

Powstanie europejskie Centrum Wsparcia Cyberbezpieczeństwa

Rośnie skala ataków hakerów na placówki zdrowia. W 2023 roku państwa członkowskie UE zgłosiły 309 poważnych incydentów cyberbezpieczeństwa w sektorze zdrowia – to najwięcej spośród wszystkich sektorów krytycznych.

Dlatego, w ramach zaprezentowanego w połowie stycznia br. planu działania, KE proponuje utworzenie przez Agencję Unii Europejskiej ds. Cyberbezpieczeństwa (ENISA) ogólnoeuropejskiego Centrum Wsparcia Cyberbezpieczeństwa dla szpitali i placówek zdrowotnych. Ma ono opracować wytyczne i narzędzia oraz szkolenia w zakresie cyberbezpieczeństwa w ochronie zdrowia.

Plan działania składa się z 4 filarów:

Zadania planowanego, unijnego Centrum Wsparcia Cyberbezpieczeństwa dla placówek medycznych
Zadania planowanego unijnego Centrum Wsparcia Cyberbezpieczeństwa dla placówek medycznych

Aby doprecyzować najważniejsze działania, Komisja przeprowadzi konsultacje społeczne, które zostaną uwzględnione w dalszych rekomendacjach. Te mają powstać do końca 2025 roku. Konkretne działania będą wprowadzane stopniowo w latach 2025–2026.

Cyberbezpieczeństwo coraz ważniejsze dla UE

Podniesienie poziomu cyberbezpieczeństwa europejskich placówek zdrowia znalazło się na liście 100 priorytetowych działań nowej Komisji Europejskiej. Przypomnijmy, że w ramach dyrektywy NIS2, wybrane placówki zdrowia zostały uznane za sektor krytyczny, co wiąże się z koniecznością wdrożenia specjalnych procedur cyberochrony. Powód tak szeroko zakrojonych działań jest w pełni uzasadniony – kiedy hakerzy atakują placówki zdrowia, może dość do opóźnień w realizacji świadczeń medycznych i paraliżu działania, co w skrajnych przypadkach zagraża zdrowiu i życiu pacjentów.

– Cyfryzacja i rozwiązania oparte na danych zdrowotnych otworzyły niespotykane dotąd możliwości w opiece zdrowotnej. Jednak ich siła zależy od zaufania i odporności na cyberzagrożenia. Pacjenci i pracownicy muszą mieć pewność, że systemy, z których korzystają, są bezpieczne – powiedział Olivér Várhelyi, unijny komisarz ds. zdrowia podczas prezentacji planu działania.

MEDmeetsTECH to cykl konferencji o innowacjach technologicznych i trendach digitalizacji ochrony zdrowia
MEDmeetsTECH to cykl konferencji o innowacjach technologicznych i trendach digitalizacji ochrony zdrowia

19. edycja konferencji o nowych technologiach w ochronie zdrowia MEDmeetsTECH odbędzie się 13 maja 2025 roku (wtorek) w Warszawie. W programie m.in. sesja o trendach i transatlantycka debata o robotyce i AI. W tym roku wydarzenie obchodzi 10 urodziny.

Jednym z głównym punktów konferencji będzie debata z udziałem przedstawicieli Agencji Badań Medycznych, Centrum e-Zdrowia, Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Zaproszeni eksperci porozmawiają o roli współpracy instytucji publicznych we wdrażaniu innowacji w ochronie zdrowia.

Uczestnicy konferencji dowiedzą się jakie bariery utrudniają postęp innowacji w polskiej ochronie zdrowia, jak je przełamać oraz co wnosi dobra współpraca instytucjonalna dla pacjentów, lekarzy i zarządzających ochroną zdrowia. W debacie swój udział potwierdzili: dr Małgorzata Olszewska – Dyrektor Centrum e-Zdrowia, Ireneusz Staroń – Wiceprezes ds. finansowania badań Agencji Badań Medycznych, dr hab. Anna Kowalczuk – Zastępca Prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz dr n. med. Tomasz Maciejewski – Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.

Wśród innych punktów znalazły się:

Program wydarzenia oraz rejestracja Early Birds dostępna jest na nowej stronie internetowej wydarzenia (kliknij tutaj). Patronem medialnym konferencji jest czasopismo i blog OSOZ.

Jakubem Adamskim jest dyrektorem Departamentu Współpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta od listopada 2022 roku
Jakubem Adamskim jest dyrektorem Departamentu Współpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta od listopada 2022 roku

Dlaczego ChatGPT zagraża zaufaniu pacjentów do pracowników zdrowia? Czy Polska powinna refundować terapie cyfrowe? I czy pacjenci naprawdę czekają na Centralną e-Rejestrację? Rozmowa z Jakubem Adamskim, dyrektorem Departamentu Współpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta.

Jak zmienia się polski pacjent odkąd upowszechniają się telekonsultacje oraz nowe technologie jak aplikacje zdrowotne albo ChatGPT?

Choć trudno mówić o statystycznym pacjencie, można wyodrębnić dwa trendy. Z jednej strony, rośnie świadomość pacjentów, ale z drugiej – pogłębiają się nierówności w dostępie do informacji.

Dzięki coraz nowszym źródłom wiedzy oraz zaangażowaniu instytucji publicznych i pozarządowych w promocję informacji oraz działalność edukacyjną, pacjenci są lepiej poinformowani. Jednak obecny postęp niesie za sobą również ryzyko wzrostu nierówności społecznych oraz wykluczenia poprzez ograniczony dostęp do wiedzy oraz umiejętności korzystania ze sztucznej inteligencji. Zmniejsza się wykluczenie cyfrowe w starej formie (dostęp do internetu), ale jednocześnie rośnie w zakresie umiejętności sprawnego korzystania z najnowszych technologii m.in. takich jak, sztuczna inteligencja.

W tym procesie postępu technologicznego zazębiają się ze sobą dwa procesy: demokratyzuje się dostęp do nowych technologii, za którym nie nadąża wiedza o tym, jak z nich korzystać. Jak w przypadku każdej technologii, zawsze jest grupa „wczesnych innowatorów”, którzy szybko adaptują nowości i „późnych naśladowców”, którym zajmuje to więcej czasu. Ten proces włączania technologii do codziennego życia zależy od wielu czynników, jak dostęp do edukacji, wykształcenie albo koszt innowacji.

Systemy AI jak ChatGPT pomagają zdobywać informacje zdrowotne, ale nie są jeszcze w tym obszarze przełomem, bo podobną rolę pełni od lat Dr Google. To co obydwie technologie zmieniają, to relacja pacjenta z lekarzem.

Już w 2019 r. szacowano, że 7% zapytań w Google (ok. 70 000 w każdej minucie) dotyczy zdrowia. Pacjenci od dawna szukają wiedzy poza gabinetem lekarskim. Ale jest jedna duża różnica pomiędzy Dr Google a ChatGPT. Ten drugi przedstawia informację w sposób, który może budzić wyższy poziom ufności, co do prawidłowości odpowiedzi.

W przypadku Google, informacje znajdują się w źródle zewnętrznym, które stosunkowo łatwiej (choć jak pokazuje rzeczywistość – wcale nie łatwo) ocenić pod względem wiarygodności. Pacjent sam szuka informacji w różnych źródłach, porównuje znalezione informacje, konfrontuje ze sobą wyniki. To daje szansę na zastanowienie się i bardziej krytyczne podejście do przedstawionych informacji. Korzystając obecnie z AI, pacjent otrzymuje najczęściej jedną, spójną informację, która sformułowana jest w przekonujący sposób niezależnie od jej wartości merytorycznej. Może to również zniechęcać do zajrzenia do źródła. Pomijając fakt, że błędne informacje mogą wywołać nieuzasadniony niepokój albo generować niepotrzebne wizyty u lekarza, ten nowy sposób uzyskiwania informacji może mieć dodatkowo negatywny wpływ na zaufanie do personelu medycznego.

Odkąd zaczynamy ufać AI, pojawia się niebezpieczeństwo, że zaczniemy traktować AI jako autorytet – bo przecież AI ma dostęp do ogromnych zasobów wiedzy i wydaje się obiektywna. Istnieje ryzyko, że pacjenci będą bezkrytycznie ufać wskazaniom AI (zanim technologia ta osiągnie poziom dojrzałości, który będzie na to zaufanie zasługiwać) i wierzyć jej bardziej niż lekarzom. To może mieć dalszy negatywny wpływ na relację pacjenta z personelem medycznym.

Na razie trudno postawić grubą kreskę pomiędzy profesjonalnymi rozwiązaniami e-zdrowia dla pacjentów, bo certyfikowanymi, a tymi tworzonymi bez jakiekolwiek kontroli. Przykładem są aplikacje zdrowotne. W Polsce Ministerstwo Zdrowia próbuje uporządkować ten ekosystem za pomocą Portfela Aplikacji Zdrowotnych, ale inne kraje jak Francja i Niemcy przyjęły bardziej radykalne podejście, włączając sprawdzone aplikacje do koszyka usług gwarantowanych. Czy to dobry kierunek?

Wydaje się, że uregulowanie rynku aplikacji zdrowotnych na modłę np. rynku farmaceutycznego jest praktycznie niemożliwe. Nie mamy jednej kategorii aplikacji zdrowotnych – osobno powinniśmy traktować te, które po prostu pojawiają się w sklepach z aplikacjami Apple czy Google oraz te, które będą rejestrowane jako cyfrowe wyroby medyczne. A jeszcze inaczej te, za których skutecznością i bezpieczeństwem będą stały odpowiednie dowody naukowe. To, co możemy zrobić to edukować i uświadamiać społeczeństwo. Obecnie sama certyfikacja także nie rozwiązuje problemu, bo pacjentom ostatecznie trudno rozróżnić rozwiązania zaufane i sprawdzone od całej masy innych.

W warunkach polskich wprowadzenie refundacji aplikacji zdrowotnych może być celowe, jednak tylko wtedy, gdy będą one skuteczne – będą przynosić konkretny efekt zdrowotny (potwierdzony badaniami klinicznymi) i cechować się odpowiednią efektywnością kosztową. Nie wystarczy tutaj rejestracja jako wyrób medyczny, bo to sito jedynie przesiewa rozwiązania bezpieczne i realizujące deklarowane funkcje. Jeśli powyższe kryteria będą spełnione, nie widzę przeciwskazań, aby traktować tzw. terapie cyfrowe na równi z innymi technologiami medycznymi. Pod jednym warunkiem – musimy dla nich stosować te same standardy oceny jak np. obowiązujące leki.

W kontekście refundacji terapii cyfrowych, z przykrością stwierdzam, że nie stać nas na przyjmowanie założenia „nowe (czy nawet innowacyjne) jest na pewno lepsze”. Nie jestem też zwolennikiem kopiowania rozwiązań z innych systemów zdrowia, bo każdy charakteryzuje się swoją specyfiką, w szczególności dysponuje innym budżetem i realizuje inne priorytety.

Czy Biuro Praw Rzecznika Praw Pacjenta planuje wdrożenie rozwiązań AI do obsługi zapytań pacjentów?

Tak, poważnie to rozważamy, bo takie rozwiązania już dzisiaj ułatwiają komunikację. Jest jednak za wcześnie, aby mówić o konkretnych planach. Nastąpi to dopiero, gdy znajdziemy rozwiązanie odpowiadające na wyzwania z jakimi się mierzymy, stanowiąc często kluczowe źródło informacji i pomocy dla pacjentów.

Szczególna ostrożność wynika z warunków, w jakich funkcjonujemy. Często dzwonią pacjenci w sytuacjach kryzysowych, w sytuacjach zagrożenia życia, gdy naruszane są ich prawa, czują się zagubieni w systemie. Każdy przypadek jest inny. Musimy być w pewni, że szybko otrzymają pomoc adekwatną do problemu. Tutaj nie ma miejsca na pomyłki czy automatyczne odpowiedzi, które można powielić w stosunku do każdego dzwoniącego. Pacjenci oczekują również właściwego podejścia – wysłuchania i zrozumienia.

Jesteśmy otwarci na nowe technologie wspierające komunikację, ale także mamy świadomość ryzyk związanych z ich zastosowaniem. Dlatego jak na razie najpewniejszym punktem pomocy pozostaje człowiek potrafiący zareagować adekwatnie do sytuacji – czasem wystarczy udzielić odpowiedzi, a czasem niezbędna jest bezpośrednia interwencja. Oprócz bezpieczeństwa pacjentów, na włosku może zawisnąć reputacja Rzecznika Praw Pacjenta jako urzędu publicznego.

Bez problemu wyobrażam sobie jednak boty oparte na sztucznej inteligencji, pomagające pacjentom poszukującym informacji w węższych – bardziej szczegółowych – obszarach. Bot wytrenowany na odpowiednio dobranej wiedzy mógłby w sposób rzeczowy i wiarygodny odpowiadać np. na pytania związania ze szczepieniami ochronnymi.

Jednym z głównych projektów e-zdrowia realizowanych w 2025 roku jest Centralna e-Rejestracja. Czy z telefonów i zgłoszeń pacjentów obsługiwanych przez Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że to jest to rozwiązanie, którego oczekują pacjenci?

Tak. Większość zgłoszeń u RPP to nie są skargi, ale zgłoszenia problemów, z którymi borykają się pacjenci. Pacjenci wskazują nie tylko, że nie mogą dodzwonić się do placówki medycznej, ale równie często nie wiedzą, gdzie do specjalisty mają się umówić na dalsze badania. Widzimy więc problemy związane z poruszaniem się pacjentów po systemie ochrony zdrowia i brakiem łatwego dostępu do potrzebnych im informacji.

Z tej perspektywy, Centralna e-Rejestracja jest wycelowana w rozwiązanie rzeczywistego problemu pacjentów i może poprawić zadowolenie pacjentów z ochrony zdrowia i dostęp do usług medycznych.

Czego życzyłby Pan sobie, aby poprawić sytuację pacjentów?

Obok skrócenia czasu oczekiwania, życzyłbym sobie poprawy sytuacji w zakresie komunikacji i dostępności informacji. Wbrew pozorom, wiele praktycznych informacji nie jest dostępnych w internecie albo po prostu nie wiadomo, gdzie ich szukać. System zdrowia nie jest transparentny. Warto by pacjenci mieli łatwy dostęp do rzetelnych i zrozumiałych informacji pozwalających udać się na kolejną wizytę. Trzeba im w przyjazny sposób przedstawić informację o wolnych terminach i czasie oczekiwania, ale także o profilu i doświadczeniu placówki i jej personelu. Mam nadzieję, że z czasem same podmioty lecznicze będą publikowały o sobie coraz więcej informacji – w tym wskaźniki związane z jakością ibezpieczeństwem pacjenta.


Podsumowanie działań Rzecznika Praw Pacjenta w 2024 roku

Aplikacja mobilna PTO App zawiera rekomendacje badań genetycznych dostosowanych do rozpoznania nowotworowego
Aplikacja mobilna PTO App zawiera rekomendacje badań genetycznych dostosowanych do rozpoznania nowotworowego

Polskie Towarzystwo Onkologiczne (PTO) opracowało aplikację mobilną PTO wspierającą onkologów w podejmowaniu decyzji dotyczących wyboru rekomendowanych badań genetycznych u pacjentów z określonym rodzaju nowotworu. Ma ułatwić wybór terapii minimalizującej skutki uboczne i zwiększającej skuteczność leczenia.

Szybszy dobór leczenia zgodnie z aktualnymi rekomendacjami

– Z myślą o lekarzach onkologach, którzy w swojej codziennej pracy muszą podejmować szybkie i trafne decyzje, stworzyliśmy aplikację zawierającą rekomendacje w zakresie badań genetycznych dostosowanych do konkretnego rozpoznania nowotworowego. Dzięki temu specjaliści mogą w prosty sposób uzyskać wskazówki dotyczące wyboru odpowiednich testów, co znacząco usprawnia proces diagnostyczny i pozwala na wdrożenie precyzyjnej terapii – powiedział podczas prezentacji apki prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski, Kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie oraz przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego.

Aby pobrać aplikację PTO, wystarczy zeskanować kod QR na grafice
Aby pobrać aplikację PTO, wystarczy zeskanować kod QR na grafice

Zaawansowane metody diagnostyki molekularnej pozwalają identyfikować mutacje i inne zmiany w genomie, które warunkują rozwój choroby i jej reakcję na leczenie. W praktyce oznacza to możliwość stosowania terapii celowanych, które precyzyjnie blokują mechanizmy sprzyjające rozrostowi nowotworu, minimalizując jednocześnie skutki uboczne. Co więcej, badania genetyczne odgrywają istotną rolę nie tylko w doborze leczenia, ale także w monitorowaniu skuteczności terapii oraz prognozowaniu ryzyka nawrotu choroby.

Prof. Piotr Rutkowski zaznacza, że to pierwsze w Polsce narzędzie mobilne, które w jednym miejscu w tak kompleksowy sposób wspiera onkologów w diagnostyce molekularnej.

– Aplikacja bazuje na wykazie badań genetycznych, który został opracowany przez PTO. Eliminuje to konieczność przeszukiwania licznych publikacji naukowych i pozwala na bardziej świadome, bazujące na najnowszych wytycznych i rekomendacjach, podejście do diagnostyki nowotworów – dodaje prof. Rutkowski.

Wyższa precyzja leczenia i bezpieczeństwo terapii

Twórcy PTO App mają nadzieję, że pozwoli ona skrócić czas diagnostyki, który w przypadku nowotworów jest kluczowym czynnikiem – im szybciej zostanie postawiona właściwa diagnoza i wdrożone skuteczne leczenie, tym większe są szanse na zahamowanie choroby i poprawę rokowań. Aplikacja pomaga uniknąć zbędnych opóźnień, wskazując czy i jakie badanie genetyczne powinno zostać wykonane na wczesnym etapie diagnostyki.

Kolejną korzyścią jest poprawa bezpieczeństwa i skuteczności terapii. Dzięki personalizacji leczenia – dopasowaniu terapii do indywidualnych cech biologicznych nowotworu – można nie tylko zwiększyć skuteczność leczenia, ale także ograniczyć działania niepożądane. Leczenie celowane, oparte na wynikach badań genetycznych, pozwala na zastosowanie leków, które działają precyzyjnie na określone zmiany molekularne w komórkach nowotworowych. To podejście daje pacjentom większą szansę na skuteczną terapię i lepszą jakość życia podczas leczenia onkologicznego.

Jak działa aplikacja dla onkologów?

Aplikacja zawiera pełną, aktualną bazę z klasyfikacją chorób nowotworowych ICD-10. Po wprowadzeniu rozpoznania nowotworowego lekarz, korzystając z aplikacji, otrzymuje wskazówki dotyczące rodzaju materiału biologicznego, który należy pobrać do badania. Może to być krew, fragment guza uzyskany w biopsji lub inny materiał tkankowy. Dodatkowo, aplikacja podpowiada, jaka technologia badawcza będzie najodpowiedniejsza – na przykład sekwencjonowanie nowej generacji (NGS) lub testy PCR– oraz jakie są możliwości ich finansowania w ramach NFZ (wg kodów rozliczeniowych).

Bezpłatna aplikacja dostępna jest na Androida oraz iOS. Logowanie wymaga numeru PZW z bazy NIL. Apka działa w trybie off-line.

1 11 12 13 14 15 120