Probiotyki korzystnie wpływają na florę bakteryjną jelit
Probiotyki korzystnie wpływają na florę bakteryjną jelit

W 2023 roku apteki sprzedały 23 mln opakowań prebiotyków za sumę 672 mln zł. W przeciągu ostatnich 10 lat liczba sprzedanych opakowań podwoiła się, wartość sprzedaży – potroiła, a ceny wzrosły o 70%. Eksperci OSOZ przeanalizowali sprzedaż apteczną probiotyków w latach 2002-2023 z prognozą na 2024-2024.

OSOZ Statystyki 10/2024
OSOZ Statystyki 10/2024

Podsumowanie danych sprzedaży probiotyków

Probiotyki (nazywane lekami osłonowymi) to żywe drobnoustroje w formie suplementów diety – szczepy bakterii oraz wybrane drożdże powstałe w procesie fermentacji – dobroczynnie wpływające na stan mikroflory jelitowej. Pomagają w odbudowie naturalnej flory jelitowej zniszczonej w efekcie zakażeń bakteryjnych, nieprawidłowej diety i antybiotykoterapii. Ale stosowane są też w leczeniu m.in. biegunek, alergii, atopii, chorób zapalnych wątroby i jelit oraz w celu polepszenia odporności organizmu.

W 2023 roku apteki sprzedały 23 mln opakowań probiotyków za łączną kwotę 672 mln zł. Największe wzrosty popytu wystąpiły w latach 2012–2016, po czym rynek ustabilizował się na poziomie 20–22 mln opakowań rocznie. Po załamaniu sprzedaży w czasie pandemii COVID-19, trend rosnący popytu powrócił, ale nie jest on już tak dynamiczny. Priobiotyki kupujemy najczęściej zimą i jesienią.

Globalny rynek probiotyków szacowany jest na ponad 87 mld USD (dane za rok 2023) i rośnie w tempie ok. 7% rocznie (3% w Europie). W Europie liderem konsumpcji jest Dania, a na drugim miejscu – Polska.

Procentowe wzrosty sprzedaży probiotyków w latach 2002-2023

Statystyki sprzedaży i prognozy

W 2002 roku, Polacy kupili w aptekach zaledwie 5,49 mln opakowań probiotyków. W kolejnych latach sprzedaż szybko rosła. Największy skok nastąpił w 2007 roku, gdy popyt zwiększył się aż o 29,52%. Przed pandemią COVID-19, sprzedaż ilościowa osiągnęła już wartość 23,3 mln opakowań. Ale w wyniku pandemii, trend rosnący został przerwany – w roku wybuchu COVID-19 sprzedaż spadła do 17,9 mln, ale od 2021 roku zaczęła znowu rosnąć.

W 2023 roku pacjenci zakupili produkty probiotyczne za kwotę 672,87 mln zł. Była to najwyższa wartość sprzedaży w analizowanym okresie i aż 11,7 razy więcej niż w 2002 roku (od kiedy dostępne są dane).

Trendy sprzedaży probiotyków w latach 2002-2023: wartościowa (słupki niebieskie) oraz ilościowa (słupki pomarańczowe)
Trendy sprzedaży probiotyków w latach 2002-2023: wartościowa (słupki niebieskie) oraz ilościowa (słupki pomarańczowe)

Sprzedaży probiotyków ma charakter sezonowy i jest największa zimą (od grudnia do marca), co można skorelować z sezonem grypy i przeziębień i wzrostem sprzedaży antybiotyków (priobiotyki są często zalecane w antybiotykoterapii i kupowane razem).

Średnia cena za pojedyncze opakowanie aptecznego produktu probiotycznego, podobnie jak ilość i wartość sprzedaży, systematycznie wzrasta. W 2002 roku wynosiła 10,49 zł, a w minionym roku już 29,21 zł, czyli niemal trzy razy więcej. Największe wzrosty dotyczyły asortymentu. W 2002 roku pacjenci mogli wybierać spośród jedynie 12 różnych produktów. W 2022 roku asortyment probiotyków osiągnął już 517 różnych produktów.

Trendy sprzedaży probiotyków

Zgodnie z prognozami wyliczonymi przez ekspertów OSOZ, w 2024 rok pacjenci kupią 25,03 mln opakowań probiotyków, wydając za nie 794,81 mln zł. W 2025 roku sprzedaż wzrośnie o kolejne 5,63% i ukształtuje się na poziomie 26,44 mln zł, a wartość sprzedaży będzie wyższa o 9,51% i wyniesie 870,41 mln zł. Trend rosnący z ostatnich lat zostanie zachowany.

Można się spodziewać, że rosnąć będzie też cena za pojedyncze opakowanie. W 2024 roku wzrost wyniesie 2,54 zł (8,70%), a w 2025 roku – 1,17 zł (3,67%).

Co ciekawe, trudno szukać korelacji pomiędzy rosnącym popytem na probiotyki a np. wzrostem popytu na antybiotyki. Wręcz przeciwnie – nasza analiza sugeruje, że konsumpcja antybiotyków nieznacznie, ale spada. Popularność suplementów z tej grupy można wytłumaczyć trendami żywieniowymi oraz większą świadomością dotyczącą zdrowia mikroflory. Za rosnącym popytem idzie też podaż – tylko w przeciągu ostatnich 5 lat, asortyment probiotyków dostępny na półkach aptecznych podwoił się. Jeśli weźmiemy pod uwagę okres ostatnich 20 lat, wzrost ten jest 43-krotny.

AI jest w stanie rozpoznać wzorce głosu sugerujące nadciśnienie albo cukrzycę
AI jest w stanie rozpoznać wzorce głosu sugerujące nadciśnienie albo cukrzycę

Naukowcy opracowali aplikację, która korzystając ze sztucznej inteligencji jest w stanie wykryć nadciśnienie na podstawie próbki głosu.

AI słyszy subtelne zmiany w głosie

Na nadciśnienie tętnicze, nazywane często „cichym zabójcą”, cierpi około 35% społeczeństwa. Nieleczone może prowadzić do m.in. uszkodzenia narządów i udaru mózgu. Z danych NFZ wynika, że w Polsce choroba dotyka ok. 10 mln osób. Większość pacjentów jednak nigdy nie jest diagnozowanych, bo nie wykonują regularnych badań kontrolnych, a choroba często latami nie daje żadnych objawów. Nadciśnienie co roku zabija ok. 90 tys. Polaków.

Model AI wykrywający nadciśnienie na podstawie głosu opracowała kanadyjska firma badawczo-rozwojowa Klick Health. W badaniu wzięło udział 245 pacjentów, którzy przez 2 tygodnie, 6 razy dziennie nagrywali próbki głosu za pomocą specjalnej aplikacji mobilnej. Równocześnie, uczestnicy badania byli poddawani regularnym badaniom ciśnienia krwi. Zebrane dane zostały wykorzystane do wytrenowania modelu sztucznej inteligencji, którego zadaniem miało być wykrycie korelacji między biomarkerami głosu a ciśnieniem.

Głos to nowy, obiecujący biomarker zdrowia

I rzeczywiście – okazało się, że taka zależność istnieje. Aplikacja była w stanie sklasyfikować nadciśnienie z dokładnością 84% dla kobiet i 77% dla mężczyzn ze skurczowym ciśnieniem krwi (SBP) ≥ 135 mmHg lub rozkurczowym ciśnieniem krwi (DBP) ≥ 85 mmHg. W przypadku progu SBP ≥ 140 mmHg lub DBP ≥ 90 mmHg (nadciśnienie), sztuczna inteligencja była mniej dokładna dla kobiet (63%), ale bardziej dokładna dla mężczyzn (86%).

Choć opracowany model AI nie jest wystarczająco dokładny, badanie sugeruje, że niesłyszalne przez człowieka zmiany w głosie mogą świadczyć o nadciśnieniu. Daje to mocne podstawy do dalszych prac z wykorzystaniem większych zbiorów danych. Jeśli uda się opracować wiarygodny model, prosty screening nadciśnienia można będzie wykonać smartfonem w domu. W 2023 roku firma Klick Labs stworzyła jeszcze inny model, który wykorzystuje próbki głosu do wykrywania cukrzycy typu 2 z dokładnością 86% dla mężczyzn i 96% dla kobiet.

Marek Kos, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Marek Kos, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia

Wiceminister zdrowia Marek Kos przedstawił w Sejmie harmonogram wdrażania Centralnej e-Rejestracji (CeR). Jak informuje PAP, system w pełnym kształcie – czyli dla wszystkich usług medycznych i realizowany przez wszystkie placówki zdrowia – zostanie wdrożony do 2029 roku.

Pilotaż i ewaluacja w 2025 roku

Obecnie system e-rejestracji jest w fazie pilotażowej i obejmuje tylko trzy świadczenia:

Jak wyjaśnił Kos, od 26 sierpnia 2024 roku podmioty medyczne, które realizują powyższe świadczenia w ramach umowy z NFZ, mogą uczestniczyć w programie pilotażowym. Potrwa on do 30 czerwca 2025 roku. Do 31 października 2025 roku poznamy wyniki pilotażu oraz proponowane modyfikacje.

Pełne wdrożenie CeR do 2029 roku

W roku 2025 roku, CeR stanie się obowiązkowa i obejmie świadczenia z zakresu kardiologii, onkologii, tomografii komputerowej oraz świadczeń opieki zdrowotnej realizowanych w ramach programu profilaktyki szyjki macicy i profilaktyki raka piersi.

W kolejnych latach system będzie stopniowo rozbudowywany o kolejne świadczenia. W 2025 roku planowana jest ponadto ustawa wdrażająca CeR.

Dzięki systemowi, pacjenci będą mogli samodzielne zarządzać wizytami oraz sprawdzać w czasie rzeczywistym dostępność terminów. Ministerstwo Zdrowia ma nadzieję, że system pozwoli zredukować liczbę nieodwołanych wizyt i skrócić czas oczekiwania na wizyty.

Nowy model GPT-4o od OpenAI,
Nowy model GPT-4o od OpenAI,

Najnowszy model generatywnej sztucznej inteligencji, czyli GPT-4o, uzyskał rekordową liczbę punktów w amerykańskim egzaminie z medycyny ogólnej odpowiadając poprawnie na 94–100% pytań.

2020: AI uczy się medycyny

W 2020 roku, gdy pojawiły się pierwsze – jeszcze niedostępne do szerokiego zastosowania – modele generatywnej sztucznej inteligencji (LLM), naukowcy byli ciekawi, jak AI radzi sobie z diagnozowaniem chorób. Najprostszą metodą, aby to sprawdzić, jest przetestowanie wydajności na amerykańskim egzaminie medycznym.

Chodzi dokładnie o United States Medical Licensing Examination (USMLE), czyli trzystopniowy program egzaminacyjny niezbędny do uzyskania licencji lekarza w USA, co roku opracowywany przez Federację Stanowych Izb Lekarskich (FSMB). USMLE jest testem wielokrotnego wyboru, który składa się z siedmiu sekcji; każda z nich zawiera do 40 pytań, co daje łącznie do 280 pytań. Aby zdać egzamin, trzeba odpowiedzieć poprawnie na ok. 194 pytań (69%, ten poziom zmienia się co sezon egzaminacyjny).

Kiedy w 2020 do egzaminu przystąpił GPT-Neo – wówczas mało znany LLM – twórcy AI musieli pogodzić się porażką. Model odpowiedział poprawnie tylko na 30% pytań. Rozczarowanie było o tyle większe, że już wtedy AI była trenowana na ogromnych zasobach wiedzy.

2022: AI zdaje pierwszy egzamin z interny

Ale generatywna AI ma jedną cechę, której nie można ignorować – uczy się w zawrotnym tempie. W 2022 roku premierę miał GPT 3.5, z którego korzystał ChatGPT stworzony przez OpenAI. GPT 3.5 zachwycił swoimi możliwościami, także w medycynie uzyskując 60% maksymalnej liczby punktów w egzaminie USMLE. Niestety, nadal za mało, aby zdać egzamin. Ale premiera GPT-3.5 była początkiem szybkiego rozwoju kolejnych, coraz to lepszych modeli.

W 2023 roku Google zaprezentował Med-PaLM – model wytrenowany na danych stricte medycznych: z zasobów literatury medycznej, kartotek pacjentów, badań naukowych. To pozwoliło podnieść precyzję odpowiedzi. Pierwsza wersja modelu odpowiedziała na 67,2% pytań egzaminacyjnych. Kilka miesięcy później pojawił się udoskonalony Med-PaLM2, który zaskoczył wynikiem 86,5%. Wystarczyło niespełna pół roku, aby poprawić wynik o 20 punktów procentowych.

2024: AI lepsza niż studenci medycyny

Wszyscy byli zgodni, że AI będzie wkrótce zdolna odpowiedzieć na 100% pytań. Jednak nikt nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. A dokładnie w maju 2024 roku, kiedy OpenAI zaprezentował udoskonalony model GPT-4, czyli GPT-4o („o” znaczy „omni”, podkreślając multimodalne zdolności modelu).

Pierwsze testy sugerowały, że to przełom – model odpowiedział poprawnie na 100% pytań w egzaminie jesiennym z 2021 roku. Testowany dalej na 30 unikalnych pytaniach niedostępnych online, GPT-4o utrzymał wskaźnik dokładności na poziomie 96%. Model konsekwentnie przewyższał studentów medycyny w sześciu egzaminach państwowych z lat 2021–2023, uzyskując średni wynik na poziomie 95,54% (w porównaniu z 72,15% studentów).

Porównanie wyników uzyskanych na amerykańskim egzaminie medycznym USMLE w semestrze wiosennym i jesiennym (2021-2023) przez GPT-4o i studentów
Porównanie wyników uzyskanych na amerykańskim egzaminie medycznym USMLE w semestrze wiosennym i jesiennym (2021-2023) przez GPT-4o i studentów

Czym wyróżnia się GTP-4o?

GPT-4o nie tylko zdaje egzamin medyczny jak najlepszy uczeń, ale także robi wrażenie, gdy korzystamy z ChatGPT. Udoskonalony model od OpenAI ma oferować bardziej naturalną interakcję człowieka z komputerem. Najważniejszą cechą jest multimodalność modelu – model może analizować i interpretować dane dostarczone w postaci obrazów, tekstów, dźwięków, nagrań wideo. Odpowiedzi na zapytania gotowe są średnio w 320 milisekund, co odpowiada czasu reakcji człowieka.

Jest to też pierwszy tak płynny model konwersacyjny pozwalający rozmawiać z ChatGPT tak jak z człowiekiem. Został wytrenowany na danych do października 2023, ale potrafi zaktualizować informacje wejściowe przeszukując Internet w czasie rzeczywistym. Mimo postępów w wydajności modeli AI w egzaminach medycznych, nie można popadać w przesadny optymizm. Wiele prac naukowych wskazuje na poważne błędy, jakie popełnia AI. Problemem są nadal halucynacje, a dokładna diagnoza wymaga nie tylko analizy danych, ale także poznania kontekstu choroby, rozmowy z pacjentem. Jednak wszystko wskazuje na to, że przy obecnym tempie rozwoju, sztuczna inteligencja w przeciągu kilku lat będzie gotowa, aby pełnić rolę narzędzia drugiej opinii i asystenta lekarza.

WHO opublikowała zaskakujący raport na temat korzyści wdrażania rozwiązań e-zdrowia
WHO opublikowała zaskakujący raport na temat korzyści wdrażania rozwiązań e-zdrowia

Dodatkowe 1 zł (0,24 USD) na pacjenta zainwestowane w systemy telemedycyny, mobilne aplikacje zdrowotne i chatboty, zwraca się w postaci zmniejszenia liczby zgonów z powodu chorób przewlekłych o 2 mln i korzyści ekonomicznych o wartości 807 mld zł (199 mld USD) – sugeruje nowy raport Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

Choroby cywilizacyjne. Cała nadzieja w e-zdrowiu

Nowy raport „Going Digital for Noncommunicable Diseases: The Case for Action”, przygotowany przez WHO oraz Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU) pokazuje, jak cyfrowe rozwiązania zdrowotne mogą pomóc w walce z epidemią chorób niezakaźnych (NCDs). Choroby sercowo-naczyniowe, nowotwory, cukrzyca i przewlekłe choroby układu oddechowego stanowią aż 74% przyczyn zgonów na świecie i od lat pochłaniają zdecydowaną większość budżetów ochrony zdrowia.

NCDs – potocznie nazywane chorobami cywilizacyjnymi – stanowią ogromne obciążenie dla systemów zdrowotnych na całym świecie, szczególnie w krajach o niskim i średnim dochodzie, gdzie dostęp do usług zdrowotnych jest ograniczony. Oprócz tragicznych skutków zdrowotnych oraz zgonów, którym można zapobiec, generują miliardowe wydatki. Szacuje się, że do 2030 roku kwota tytułem utraconej produktywności z powodu NCDs osiągnie wartość 30 bilionów USD. Jeśli do tego rachunku dodamy zaburzenia zdrowia psychicznego, koszt urośnie do 47 bilionów USD. Rocznie z powodu chorób niezakaźnych umiera ok. 41 mln osób.

Klasyczna medycyna jest często bezsilna, bo wiele chorób cywilizacyjnych jest efektem negatywnych zmian w stylu życia, rozwijając się latami i pozostając w ukryciu. Jedynym rozwiązaniem jest wzmocnienie profilaktyki oraz dostarczenie chorym narzędzi pomagających odzyskać kontrolę nad przebiegiem choroby oraz prowadzić regularny monitoring choroby. WHO twierdzi, że narzędzia cyfrowe mogą okazać się przełomem w walce z NCD.

Aplikacje zdrowotne i telemedycyna dają szybkie korzyści

Raport „Cyfryzacja chorób niezakaźnych: Argumenty za działaniem” kładzie na stół konkretne liczby. Wdrożenie rozwiązań cyfrowych, takich jak telemedycyna, mobilne aplikacje zdrowotne, chatboty i technologie noszone (wearables) to dla ochrony zdrowia inwestycja, która zwróci się wielokrotnie.

Inwestycja w e-zdrowie daje zdrowotne i ekonomiczne korzyści
Inwestycja w e-zdrowie daje zdrowotne i ekonomiczne korzyści (źródło: WHO)

Przeznaczając dodatkowe 24 centy na pacjenta rocznie można by zapobiec 2,1 mln zgonów, generując oszczędności rzędu 199 mld USD w przeciągu kolejnych 10 lat. Największy, pozytywny wpływ ma telemedycyna, która pozwala dotrzeć z opieką do osób poza dużymi ośrodkami miejskimi. W ten sposób stan zdrowia chorych przewlekle może być monitorowany 24/7, a w razie stopniowego pogarszania się wyników, lekarz może zareagować dużo wcześniej, unikając konieczności przyjęcia do szpitala. Tylko taka interwencja pozwala zapobiec aż połowie z 7,4 mln stanów nagłego pogorszenia zdrowia i hospitalizacji z powodu NCDs. To przelicza się na konkretne kwoty zaoszczędzone w systemie zdrowia oraz pozytywne efekty ekonomiczne (większa produktywność, mniejsza liczba absencji chorobowych).

Cyfrowe interwencje zdrowotne przynoszą nie tylko korzyści finansowe, ale również poprawiają jakość i dostępność opieki zdrowotnej. Dzięki telemedycynie, pacjenci mogą korzystać z usług zdrowotnych bez potrzeby fizycznego przemieszczania się. Zdalne konsultacje ułatwiają też kontakt ze specjalistami, skracając czas oczekiwania na diagnozę i leczenie.

Aplikacje zdrowotne i telemedycyna poprawiają dostępność usług medycznych (źródlo: WHO)
Aplikacje zdrowotne i telemedycyna poprawiają dostępność usług medycznych (źródlo: WHO)

Z kolei mobilne aplikacje zdrowotne umożliwiają pacjentom monitorowanie stanu zdrowia w czasie rzeczywistym i bieżące korygowanie terapii. Tanim sposobem na poprawę dostępu do informacji zdrowotnych są chatboty pomagające rzucić palenie, zdrowo się odżywiać i prowadzić zrównoważony tryb życia. Ich zaletą jest łatwość wdrożenia na szeroką skalę i to po niskim koszcie.

Opóźnienia digitalizacji medycyny szkodzą pacjentom

Biorąc pod uwagę obliczenia ekspertów WHO, cyfryzacja ochrony zdrowia powinna stać się priorytetem. Raport podkreśla, że o ile w krajach wysokorozwiniętych można już wykorzystać potencjał e-zdrowia, to w krajach o niskim dochodzie prawie 1/3 populacji nadal nie ma dostępu do internetu. Raport zwraca też uwagę, że transformacja cyfrowa nie jest tylko obowiązkiem instytucji rządowych, ale wymaga współpracy między sektorem publicznym, prywatnym oraz organizacjami międzynarodowymi.

Raport WHO "Cyfryzacja chorób niezakaźnych: Argumenty za działaniem". Kliknij na okładkę, aby pobrać pełną wersję (język angielski)
Raport WHO „Cyfryzacja chorób niezakaźnych: Argumenty za działaniem”. Kliknij na okładkę, aby pobrać pełną wersję (język angielski)
To już 14. edycja konferencji Life Science Open Space Summit
To już 14. edycja konferencji Life Science Open Space Summit

28-29 listopada 2024 w Krakowie odbędzie się 14. edycja konferencji Life Science Open Space Summit 2024. To jedno z najważniejszych wydarzeń dla branży biotechnologicznej, medycznej i nauk o zdrowiu odbywające się pod patronatem czasopisma OSOZ.

Life Science Open Space (LSOS) to coroczne, międzynarodowe spotkanie ekspertów i entuzjastów nowych technologii, naukowców, przedsiębiorców, inwestorów, twórców startupów oraz przedstawicieli instytucji publicznych. Tematyka kongresu koncentruje się na nowościach w obszarze biotechnologii, technologii medycznych i e-zdrowia.

W programie LSOS Summit 2024:

Wydarzenie zainauguruje wykład: „Bezpieczniejsza, tańsza i wydajniejsza opieka zdrowotna dzięki technologiom in silico. Od mitu do nowej rzeczywistości” („Making healthcare safer, more affordable and more efficient with in silico technologies. From a myth to the new reality”).

Organizatorami wydarzenia są Klaster LifeScience Kraków, międzynarodowa fundacja badawcza Sano oraz Uniwersytet Jagielloński. Wszystkie wykłady i dyskusje odbędą się w języku angielskim.

Udział w LSOS Summit 2024 jest bezpłatny. Kliknij tutaj, aby sprawdzić program i zarejestrować się.

Prof. Aleksandra Przegalińska prowadzi badania nad AI m.in. na Uniwersytecie Harvarda
Prof. Aleksandra Przegalińska prowadzi badania nad AI m.in. na Uniwersytecie Harvarda (zdjęcie: CampusAI)

Sztuczna inteligencja zachwyca i jednocześnie przeraża. Co tydzień słyszymy o kolejnych modelach, narzędziach i trendach. Ale co naprawdę AI oznacza dla nas, ludzi? O to pytamy prof. dr. hab. Aleksandrę Przegalińską, filozofkę, badaczkę AI na Uniwersytecie Harvarda i Prorektorkę ds. Innowacji na Akademii Leona Koźmińskiego.

Laureat tegorocznej nagrody Nobla z fizyki, Geoffrey Hinton, wielokrotnie podkreślał, że AI posiada zdolność „rozumowania” i jest czymś więcej niż tylko zaawansowaną maszyną statystyczną. A co Pani sądzi?

Hinton ma rację, wskazując na zdolność AI do działania w sposób, który może przypominać rozumowanie, chociaż właściwszym określeniem jest tu „wnioskowanie”.

Każdy, kto częściej korzysta z AI, widzi istotne ograniczenia tej technologii. Wciąż operujemy na innym poziomie niż ludzki umysł – AI przetwarza informacje statystycznie, a nie intencjonalnie. To raczej symulacja rozumowania, niż faktyczne jego przejawienie.

Czy przyjdzie taki dzień, że będziemy musieli szczerze przyznać: tak, AI jest inteligentniejsza od ludzi?

Inteligencja to złożone i wieloaspektowe zjawisko – nie chodzi tylko o szybkość przetwarzania danych, ale też o intuicję, emocje i kreatywność. AI może przewyższać nas tylko w pewnych obszarach (np. inteligencja obliczeniowa), ale pełna „inteligencja” jak nasza jest znacznie bardziej skomplikowana i trudna do zdefiniowania. I nie, nie sądzę, żeby w tym całym wachlarzu jakim inteligencja jest, AI była dalej niż my.

Była Pani zaskoczona, gdy OpenAI zaprezentował ChatGPT?

Tak, byłam raczej pozytywnie zaskoczona. ChatGPT pokazał, że AI może prowadzić bardziej płynny dialog i generować złożone odpowiedzi, choć nadal ma ograniczenia. To otworzyło nowe możliwości dla współpracy ludzi z technologią.

Pierwsze szpitale sięgają do dużych modeli językowych, aby np. pomóc lekarzom w szukaniu informacji i zależności w danych w elektronicznych kartotekach pacjentów. Czy można zaufać takim rozwiązaniom?

Jestem tutaj optymistyczna, ale ostrożna. AI może wesprzeć lekarzy, ale nie może zastąpić empatii i etycznego osądu. Kluczowe jest utrzymanie kontroli człowieka nad decyzjami oraz ciągłe monitorowanie działania takich systemów. Nadzór człowieka, zwłaszcza w obszarach tak istotnych jak zdrowie, jest absolutnie kluczowy.

Czy dyskutując o błędach wynikających z halucynacji AI jesteśmy fair? Przecież procesy kognitywne człowieka też są pełne błędów, ludzie się mylą, zapominają…

Halucynacje to pewna cecha systemów generatywnej AI, której trudno nam będzie się pozbyć. I rzeczywiście, AI popełnia błędy, ale warto pamiętać, że my również. Ważne jest, by traktować AI jako narzędzie, które może być mylne, i nie obciążać go nierealnymi oczekiwaniami, których nawet ludzie nie spełniają

Załóżmy, że ma Pani do wyboru lekarza AI mającego dostęp do światowych zasobów wiedzy medycznej, najnowszych badań naukowych, wytrenowanego na miliardach kartotek medycznych oraz lekarza-człowieka pracującego bez technologii. Którego Pani wybierze?

Wolałabym połączenie obu. My, jako zespół badawczy w Akademii Leona Koźmińskiego, a także w ramach rozwoju platformy Campus AI, którą współtworzę, pracujemy w duchu „współpracującej sztucznej inteligencji”. AI może zapewnić dostęp do najnowszych danych, ale lekarz-człowiek oferuje empatię i kontekst, których nie da się zastąpić. Uzupełnianie się tych dwóch perspektyw byłoby idealnym rozwiązaniem.

Czy przyjdzie taki moment, że zaufamy AI, tak samo jak ufamy dzisiaj elektryczności gdy włączamy światło, a korzystanie z doradców AI wszelkiego rodzaju stanie się codziennością?

Tak, myślę, że dojdziemy do takiego momentu. W miarę jak technologie AI będą się rozwijały i stawały bardziej przewidywalne, będziemy coraz bardziej na nich polegać – podobnie jak na innych technologiach, które kiedyś wzbudzały obawy, a dziś są codziennością.

Co ważnego w AI wydarzyło się w 2024 roku?

2024 to rok, w którym zaczęliśmy bardziej świadomie rozmawiać o regulacji AI i jej odpowiedzialnym wdrażaniu. Wiele inicjatyw, jak EU AI Act, zaczęło wpływać na kształtowanie standardów rozwoju AI.

Czego można spodziewać się w rozwoju sztucznej inteligencji w 2025 roku? Rok 2025 przyniesie dalszą integrację AI z naszym codziennym życiem, szczególnie w obszarach edukacji i medycyny. AI dzisiaj jest jak internet dwie dekady temu: upowszechnia się. Współpraca między człowiekiem a AI stanie się bardziej naturalna, a rozwój generatywnych modeli będzie jeszcze bardziej ukierunkowany na konkretne zastosowania i ich bezpieczeństwo.

W aplikacji mObywatel można sprawdzić pomiary jakości powietrza
W aplikacji mObywatel można sprawdzić pomiary jakości powietrza

W aplikacji mObywatel można już przeglądać wyniki pomiarów jakości powietrza w miejscu pobytu.

Nowa opcja pozwala na bieżąco sprawdzać, jakim powietrzem oddychamy. Jakość oznaczana jest ikonami i kolorami: od bardzo złej jakości (czarna ikona) do bardzo dobrej (zielona).

Aby skorzystać z opcji, należy na na mapie Polski wybrać punkt pomiarowy albo skorzystać z lokalizacji za pomocą smartfona.

Nowa funkcja zawiera informacje o:

Usługa korzysta z 1200 punktów pomiarowych stworzonych w ramach Edukacyjnej Sieci Antysmogowej. Zostały one zlokalizowane w szkołach, które zgłosiły się do projektu.

Punkty pomiarowe na mapie mają różne kolory zgodne z aktualną jakością powietrza – od zielonego (dobra jakość) po niebieski i czarny (bardzo zła jakość). Dzięki wyszukiwarce można znaleźć punkt pomiarowy w okolicy i dodać go do ulubionych (aplikacja umożliwia zapisanie do 10 ulubionych punktów). Opcja dostępna jest bezpłatnie dla wszystkich użytkowników mObywatel.

Informacja o bardzo dobrej jakości powietrza - kolor zielony
Informacja o bardzo dobrej jakości powietrza – kolor zielony
Laureaci Nagrody Nobla z fizyki 2024 - John Hopfield i Geoffrey Hinton  (grafika: Niklas Elmehed, Nobel Prize) 
Laureaci Nagrody Nobla z fizyki 2024 – John Hopfield i Geoffrey Hinton (grafika: Niklas Elmehed, Nobel Prize) 

Tegoroczną Nagrodę Nobla z fizyki otrzymali Geoffrey Hinton i John Hopfield za prace nad sztucznymi sieciami neuronowymi. Hinton, często określany ojcem chrzestnym sztucznej inteligencji, twierdzi, że AI będzie wkrótce inteligentniejsza od człowieka. Co to oznacza dla ochrony zdrowia?

Jak AI naśladuje ludzki mózg?

John Hopfield jest profesorem na Uniwersytecie Princeton (USA), a Geoffrey Hinton – profesorem na Uniwersytecie w Toronto (Kanada). Zainspirowani tym, jak działa ludzki mózg, naukowcy stworzyli tzw. sztuczne sieci neuronowe, które stały się fundamentem generatywnej sztucznej inteligencji i systemów jak ChatGPT. Sam Altman, szef OpenAI, był jednym ze studentów Geoffrey’a Hintona.

Historia ich prac nad AI sięga lat 80-tych, kiedy obydwaj naukowcy zaczęli eksperymentować z systemami komputerowymi, które naśladowałyby działanie neuronów ludzkiego umysłu – czyli takimi, które mogłyby się wymieniać informacjami, kopiując umiejętności kognitywne i analityczne. To właśnie sztuczne sieci neuronowe i oparte na nich uczenie maszynowe pozwoliły zbudować pierwsze systemy do tłumaczenia tekstów. Ich kolejne wersje posłużyły do stworzenia algorytmów do klasyfikacji zdjęć, w tym rozpoznawania zmian nowotworowych na podstawie danych treningowych, bez konieczności programowania. To był przełom: AI zaczęła się sama uczyć, tak samo jak uczy się człowiek.

Jak działają sztuczne sieci neuronowe?
Jak działają sztuczne sieci neuronowe?

Dlaczego Nobla za AI przyznano właśnie w dziedzinie fizyki? Jak uzasadniła kapituła, sztuczne sieci neuronowe zostały wykorzystane w badaniach nad cząstkami elementarnymi i astrofizyce. Dziś są częścią życia każdego człowieka za każdym razem, gdy tłumaczymy tekst w Google albo czatujemy z ChatGPT. AI zdobyła w tym roku dwie nagrody Nobla. Drugą w dziedzinie chemii za AlphaFold, czyli narzędzie Google do predykcji struktur białkowych.

Hinton twierdzi, że AI to coś więcej niż czysta statystyka

O Hintonie stało się głośno, gdy odszedł z Google ostrzegając przed tym, że AI może zagrozić ludzkości i odbierze nam pracę. Także lekarzom – w 2016 roku, w jednym z wywiadów Hinton stwierdził, że w przeciągu 5 lat AI zastąpi radiologów. Hinton nie przewidział jednego – praca lekarzy, w tym radiologów, to znacznie więcej niż analiza danych i diagnoza. W efekcie, 8 lat po zapowiedzi Hintona, radiolodzy są tak samo potrzebni, a algorytmy AI nadal w niewielkim stopniu pomagają im w pracy.

Pytany przez dziennikarzy zaraz po przyznaniu nagrody Nobla, Hinton powiedział, że wpływ AI na świat będzie porównywalny z rewolucją przemysłową. O ile maszyny przewyższyły ludzi pod względem siły fizycznej, AI pokona nas intelektualnie. Dzięki temu możemy spodziewać się postępów w medycynie, zwłaszcza przyspieszenia prac nad nowymi lekami oraz rozwoju wszechstronnie uzdolnionych asystentów cyfrowych, w tym także cyfrowych lekarzy. Przestrzegł przy tym, że inteligentniejsze od ludzi systemy mogą kiedyś przejąć kontrolę nad światem.

W medycynie, AI przyniesie tylko korzyści

Po nietrafionej prognozie dotyczącej zastąpienia radiologów przez AI, Hinton nadal optymistycznie, ale ostrożniej wypowiada się o sztucznej inteligencji w ochronie zdrowia. W wywiadzie ze światowej sławy ekspertem cyfryzacji medycyny, Ericem Topolem, przyznał m.in., że w ciągu 10–15 lat systemy AI będą rutynowo wykorzystywane do wydawania drugiej opinii lekarskiej i przewyższą lekarzy w niektórych aspektach podejmowania decyzji klinicznych.

Jego zdaniem, duże modele językowe (LLM) naprawdę „rozumieją” wykonywane zadania i są czymś więcej niż systemami realizującymi obliczenia statystyczne. A to oznacza, że wynalezienie tzw. ogólnej sztucznej inteligencji jest tylko kwestią czasu. Niektórzy nie dopuszczają do głowy faktu, że maszyny mogą być lepsze od ludzi albo lekarzy, ale wraz z szybkim postępem technologii, wkrótce nie będzie można temu zaprzeczyć. Dlatego przed ludzkością stoi poważne wyzwanie uregulowania stosowania AI i rozważenia etycznych konsekwencji transformacji sztucznej inteligencji.

W medycynie, AI wprowadzi do praktyki personalizację leczenia. Mając dostęp do danych pacjenta, AI – a zwłaszcza duże modele językowe – pomoże lekarzom w precyzyjnym diagnozowaniu chorób i podejmowaniu decyzji. Z kolei pacjentom i krewnym zaoferuje drugą opinię oraz pozwoli lepiej zrozumieć chorobę. Doradcy AI będą także pomocnym wsparciem w profilaktyce.

Kiedy twórca AI zaczyna zauważać w niej niebezpieczeństwo, można mieć powody do zmartwienia. Ale Hinton z nadzieją patrzy w przyszłość. Kiedy AI stanie się inteligentniejsza od ludzi, może pełnić rolę „życzliwego rodzica ludzkości”, dbając o przyszłość świata, tworząc rozwiązania na kryzysy ekologiczne, ekonomiczne i społeczne.

Szczepionki w sprayu są łatwiejsze do zaaplikowania, ale też wymagają wizyty u lekarza
Szczepionki w sprayu są łatwiejsze do zaaplikowania, ale też wymagają wizyty u lekarza

Amerykańska Agencja ds. Leków i Żywności (FDA) dopuściła do obrotu pierwszą szczepionkę w formie sprayu. Dzięki temu, zaszczepić można się samemu w domu.

Inhalacja zamiast igły

FluMist firmy AstraZeneca jest pełnowartościową szczepionką opracowaną w celu zapobiegania zarażeniom wirusem grypy podtypów A i B u osób w wieku od 2 do 49 lat. Można zaaplikować ją sobie samemu; w przypadku dzieci, środek podaje rodzic lub opiekun. Według przedstawiciela FDA, nowa metoda jest skuteczna, bezpieczna a do tego wygodna w stosowaniu.

Samo szczepienie za pomocą sprayu nie jest niczym nowym, ale FDA potrzebowała przeprowadzenia dodatkowego badania roli czynnika ludzkiego w podawaniu szczepionki. W klasycznym przypadku, to wykwalifikowana pielęgniarka lub lekarz podaje zastrzyk, co gwarantuje, że szczepienie jest wykonane prawidłowo. W przypadku samodzielnej aplikacji sprayem, FDA miała wątpliwości, czy użytkownicy – a dokładnie osoby pomiędzy 18 a 49 rokiem życia – prawidłowo zaaplikują środek.

Wyniki badania potwierdziły, że 100% osób podało pełną dawkę, a skuteczność, immunogenność i zdarzenia niepożądane przy samodzielnym podawaniu są podobne do tych obserwowanych w przypadku szczepień realizowanych przez pracowników służby zdrowia. Wśród nich są m.in. gorączka u dzieci w wieku od 2 do 6 lat oraz katar i przekrwienie błony śluzowej nosa u osób w wieku od 2 do 49 lat, a także ból gardła u dorosłych.

47% wyszczepialność w USA. W Polsce – 3%

FluMist zawiera osłabioną formę żywych szczepów wirusa grypy i jest wydawany na receptę. A to oznacza, że pacjent musi przejść wcześniej takie same badania kontrolne kwalifikujące do szczepienia jak w przypadku normalnego szczepienia. W USA mogą być one przeprowadzone w aptece, gdzie od razu pacjent otrzymuje dawkę sprayu. W ten sposób, apteka pełni funkcję punktu szczepień z pominięciem samej procedury szczepienia.

Naukowcy mają nadzieję, że zastąpienie strzykawki sprayem pozwoli zwiększyć wyszczepialność społeczeństwa. Szczepienia to najprostszy sposób profilaktyki. Z tej formy ochrony przed grypą korzysta w Polsce jedynie ok. 3% obywateli (w USA odsetek ten wynosi 47%). Choroba może prowadzić do hospitalizacji, a nawet zgonu – w sezonie 2022/2023 z powodu powikłań pogrypowych zmarło w Polsce 114 osób. Nawet bez powikłań, odzyskanie pełnej formy po grypie może trwać kilka tygodni.

1 13 14 15 16 17 113