Piotr Węcławik objął stanowisko dyrektora departamentu innowacji w kwietniu 2022 roku (zdjęcie: Centrum e-Zdrowia).
Piotr Węcławik objął stanowisko dyrektora departamentu innowacji w kwietniu 2022 roku (zdjęcie: Centrum e-Zdrowia).

Minister Zdrowia Izabela Leszczyna odwołała Piotra Węcławika z funkcji dyrektora departamentu Innowacji w Ministerstwie Zdrowia.

Afera respiratorowa w tle

– Mam wyniki audytu wewnętrznego w Ministerstwie Zdrowia. Dzisiaj się z nimi zapoznałam i podjęłam decyzję o odwołaniu Pana Piotra Węcławika z funkcji dyrektora departamentu innowacji – powiedziała Minister Zdrowia dla TVN. Sprawa ma związek z aferą zakupu respiratorów od handlarza bronią.

Węcławik został powołany na to stanowisko jeszcze przez Adama Niedzielskiego. Wcześniej pełnił w MZ funkcję wicedyrektora biura administracyjnego. To właśnie on kwitował odbiór części respiratorów od byłego handlarza bronią, o czym informowała Gazeta Wyborcza. W tym samym roku Węcławik otrzymał awans na dyrektora departamentu innowacji. GW obliczyła też, że od wiosny 2020 roku do końca zeszłego roku Węcławik otrzymał łącznie 0,5 mln zł dodatków do wynagrodzenia.

Minister Leszczyna poinformowała jednocześnie, że obecnie prawnicy analizują wyniki audytu i prawdopodobnie zostanie skierowane zawiadominie do prokuratury.

e-Gabinet+ i wyciek danych o recepcie

Węcławik miał też pośredniczyć w przekazaniu Adamu Niedzielskiemu informacji o recepcie wystawionej przez dr Piotra Pisulę. Za ujawnienie wrażliwych danych medycznych, Niedzielski stracił stanowisko Ministra, a Urząd Ochony Danych Osobowych (UODO) ukarał go – jako Ministra – karą 100 tys. zł. Obecne MZ chce jednak, aby grzywnę zapłacił Niedzielski z prywatnej kieszeni, a nie Ministerstwo Zdrowia.

Jako dyrektor departamentu innowacji, Węcławik był często krytykowany za ministerialny program IT e-Gabinet+ – bezpłatną aplikację gabinetową dostarczaną przez MZ. Zarzucano m.in. że koszty utworzenia systemu przekraczają kilkukrotnie koszty opracowania analogicznej aplikacji przez komercyjnego dostawcę IT. Do tego MZ nagle stało się konkurentem dla firm komercyjnych. W założeniu, e-Gabinet+ miał przyspieszyć wdrażanie elektronicznej dokumentacji medycznej EDM. Jak wynika jednak z naszej analizy, tak się nie stało – poziom implementacji EDM od dwóch lat stoi w miejscu.

Innym projektem, za który odpowiedzialny był Węcławik, jest tzw. Portfel Aplikacji Zdrowotnych (PAZ). Mają do niego trafiać zaufane aplikacje, które przeszły proces weryfikacji. Od marca 2023 roku – kiedy ogłoszono nabór do PAZ – do lutego 2024 roku, w PAZ znalazła się zaledwie jedna apka.

W momencie odwołania, Piotr Węcławik przebywał na zaległym urlopie, o czym informował Rynek Zdrowia kilka godzin przed dymisją.

Czytaj także: Od dwóch lat wdrażanie EDM stoi w miejscu, a nawet się cofa.

Sesja dla startupów i placówek medycznych podczas SALMED 2024.
Sesja dla startupów i placówek medycznych podczas SALMED 2024.

Czasopismo OSOZ zaprasza na panel dyskusyjny podczas Targów SALMED 2024 w Poznaniu. Zapytamy 6 ekspertów, jak wprowadzać innowacje na polskim rynku ochrony zdrowia. Partnerem merytorycznym wydarzenia jest Naczelna Izba Lekarska – Sieć Lekarzy Innowatorów.

Gdzie i kiedy?

Panel dyskusyjny w ramach Targów SALMED 2024, Międzynarodowe Targi Poznańskie

20 marca 2024 (środa), godz. 12.00-13.00

Bezpłatny wstęp na SALMED i sesję. Zarejestruj się i odbierz bilet: https://bit.ly/3HZz1QI

Organizator: czasopismo o e-zdrowiu OSOZ Polska. Partner merytoryczny: Naczelna Izba Lekarska – Sieć Lekarzy Innowatorów NIL-IN

Czego się dowiesz?

Startupy rozwijające innowacje medtech w Polsce nie mają łatwo: od kilku lat spadają inwestycje w młode firmy digital health, krajowe granty są skąpe, polski rynek ochrony zdrowia jest „innowacyjno-oporny”, na razie nie ma co liczyć na refundację stosowania innowacji przez NFZ, a uzyskanie znaku CE lub przeprowadzenie badania klinicznego rozwiązania e-zdrowia to długa i kosztowa droga. Z każdej strony startupy słyszą, że liczą się dowody na skuteczność rozwiązania cyfrowego i przychody w perspektywie kilku lat.

Czy w takich warunkach można z powodzeniem rozwinąć innowację medtech i wprowadzić ją na polski rynek? Tak – ale startupy muszą dopasować swoją strategię działania do rzeczywistości 2024+, zbudować sieć współpracy, kreatywnie szukać kapitału, stworzyć dynamiczny zespół i wykorzystać szanse rynkowe. O tym, jak to zrobić, porozmawiamy na sesji startupowej na SALMED 2024 organizowanej przez czasopismo OSOZ Polska.

Na jednej scenie spotkają się przedstawiciele szpitali, VC, organizacji ochrony zdrowia i innowacyjnych firm. Startupy dowiedzą się, gdzie szukać i jak wykorzystywać mikro-szanse na wymagającym rynku i zapewnić sobie długookresowy rozwój. Z kolei menedżerowie szpitali i osoby odpowiedzialne za rozwój innowacji w medycynie dowiedzą się, jak wdrażać nowości cyfrowe we współpracy z młodymi firmami.

Kto weźmie udział w dyskusji?

Moderator: Artur Olesch, czasopismo OSOZ Polska

Zaproszeni eksperci:

Czytaj także: Mobilne aplikacje zdrowotne. Jak powstają te najlepsze?

Nawigator Pacjenta zawiera odpowiedzi na najczęściej zadawane przez pacjentów pytania.
Nawigator Pacjenta zawiera odpowiedzi na najczęściej zadawane przez pacjentów pytania.

Rzecznik Praw Pacjenta (RPP) uruchomił Nawigatora Pacjenta – stronę internetową z poradami dla pacjentów.

Portal powstał na podstawie wydanego w 2023 poradnika “Nawigator Pacjenta. Jak poruszać się w systemie ochrony zdrowia.

Na stronie Można znaleźć m.in. informacje o:

W formie filmów wideo wyjaśniono, jak powinna wyglądać hospitalizacja pacjenta i przebieg wizyty u lekarza. Choć strona kierowana jest do pacjentów, pracownicy ochrony zdrowia znajdą na portalu praktyczne rady, jak radzić sobie z agresywnymi pacjentami, przekazywać informacje o niekorzystnym rokowaniu, włączać chorych w proces współdecydowania o zdrowiu itd.

Na razie dostępne są dwa szczegółowe poradniki do bezpłatnego pobrania:

Nawigator Pacjenta powstał we współpracy z Polskim Towarzystwem Medycyny Rodzinnej.

Kliknij tutaj, aby przejść do Nawigatora Pacjenta.

Czytaj także: Lista 43 szpitali w Polsce, które operują za pomocą robota daVinci

W 2023 roku o 100% wzrosła liczba zabiegów wykonywanych w Polsce z pomocą robota daVinci.
W 2023 roku o 100% wzrosła liczba zabiegów wykonywanych w Polsce z pomocą robota daVinci.

Według danych ze stycznia 2024 roku, 43 ośrodki medyczne w Polsce wykonują operacje za pomocą robota daVinci.

Przybywa operacji wykonywanych robotycznie

Najpopularniejszym robotem chirurgicznym na świecie jest system daVinci. Pozwala on na przeprowadzanie precyzyjnych, minimalnie inwazyjnych operacji, dzięki czemu można zmniejszyć m.in. ból pooperacyjny i ryzyko infekcji, zredukować ryzyko powikłań, skrócić czas rekonwalescencji i zmniejszyć rozmiar śladów pooperacyjnych (blizn). 9 100 robotów daVinci wykonało dotąd 14,2 mln operacji.

Jego popularność szybko rośnie – tylko w 2023 roku zanotowano 1300 nowych instalacji daVinci, a liczba zabiegów wzrosła w stosunku do 2022 roku o 22 proc. W Polsce wzrost był jeszcze większy i wyniósł aż 100 proc.

Operacje robotyczne stały się szeroko dostępne od kwietnia 2023 roku, gdy NFZ zaczął refundację zabiegów raka prostaty. Od sierpnia 2023 roku na NFZ można wykonać zabiegi raka błony śluzowej macicy (raka endometrium) oraz raka jelita grubego.

Liczba zabiegówUdział zabiegów z wykorzystaniem robota chirurgicznego
Rak prostaty914755%
Rak macicy630913%
Rak jelita grubego142037%
Liczba i udział zabiegów z wykorzystaniem robota chirurgicznego w Polsce (źródło: Rynek robotyki chirurgicznej w Polsce 2023.)

Według raportu “Rynek robotyki chirurgicznej w Polsce 2023” (Upper Finance, Polska Federacja Szpitali), na 1 aparat daVinci przypada w Polsce 897 000 ludzi. W Europie to 246 000, a w USA – 65 000. Te liczby pokazują, że mimo iż w naszym kraju operacje z wykorzystaniem daVinci przeprowadzają 43 szpitale i 2 ośrodki podwykonawcze, nadal dostępność do tej technologii jest bardzo ograniczona. Zakładając obecne tempo nowych instalacji, w 2025 roku w Polsce powinno być już ok. 80 robotów daVinci, a w 2028 roku – 131.

Obecnie w Polsce jest 108 chirurgów z certyfikatem Intuitive Surgical, producenta robota daVinci.

Lista placówek z robotem daVinci

Lista ośrodków, które wykorzystują roboty chirurgiczne daVinci (dane do stycznia 2024). Najwięcej, bo aż 9 robotów, zlokalizowanych jest w placówkach w Warszawie, 4 w Poznaniu, a 3 – w Katowicach.

  1. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu
  2. Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Szpital Mazovia w Warszawie – Specjalistyczny Szpital Urologiczny
  3. Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu
  4. Szpital Medicover w Warszawie
  5. Wojewódzki Szpital Zespolony im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku
  6. Szpital na Klinach w Krakowie
  7. Mazowiecki Szpital Onkologiczny w Wieliszewie
  8. Mazowiecki Szpital Wojewódzki w Siedlcach
  9. Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie
  10. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 2 PUM w Szczecinie
  11. Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie
  12. Szpital św. Wojciecha – Copernicus w Gdańsku
  13. Międzyleski Szpital Specjalistyczny w Warszawie
  14. Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim
  15. Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie
  16. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (Szpital Kliniczny Dzieciątka Jezus w Warszawie)
  17. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Lublinie
  18. Szpital Morski im. PCK w Gdyni – Szpitale Pomorskie
  19. Szpital Specjalistyczny im. prof. E. Michałowskiego w Katowicach – MED Holding
  20. 1 Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Lublinie
  21. Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Jana Mikulicza – Radeckiego we Wrocławiu
  22. Wojewódzki Szpital Zespolony im. L. Rydygiera w Toruniu
  23. Centrum Onkologii im. prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy
  24. Szpital Uniwersytecki nr 1 im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy
  25. Wielospecjalistyczny Szpital Miejski im. Józefa Strusia z Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym SPZOZ w Poznaniu
  26. Szpital Wojewódzki w Poznaniu
  27. Szpital św. Rodziny w Poznaniu
  28. Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z Warmińsko-Mazurskim Centrum Onkologii w Olsztynie
  29. Świętokrzyskie Centrum Onkologii w Kielcach
  30. Lux Med (Szpital św. Elżbiety oraz św. Wincentego w Warszawie)
  31. Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie
  32. SPSK im. prof. W. Orłowskiego CMKP w Warszawie
  33. Szpital Specjalistyczny im. Ludwika Rydygiera w Krakowie
  34. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. J. Korczaka w Słupsku
  35. Wojewódzkie Wielospecjalistyczne Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi
  36. Katowickie Centrum Onkologii
  37. Szpital Uniwersytecki im. Karola Marcinkowskiego w Zielonej Górze
  38. Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej im. św. Jana z Dukli w Lublinie
  39. Białostockie Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie
  40. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1 im. prof. Stanisława Szyszko Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach w Zabrzu
  41. Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie
  42. Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Zespolony w Szczecinie
  43. NZOZ Szpital Mazovia w Częstochowie

Źródło danych: “Rynek robotyki chirurgicznej w Polsce 2023” (Upper Finance, Polska Federacja Szpitali)

Czytaj także: Robot pomaga chirurgom z Gdańska w operacjach dzieci

Top Disruptors in Healthcare 2024 ukaże się w czerwcu 2024 roku.
Top Disruptors in Healthcare 2024 ukaże się w czerwcu 2024 roku.

Ruszył nabór wniosków do 5. edycji Raportu Top Disruptors in Healthcare – przeglądu startupów medycznych z kraju i Europy Środkowo-Wschodniej. Jak dokonać wpisu i znaleźć się wśród najlepszych?

Lista startupów medycznych

Raport Top Disruptors in Healthcare przygotowuje Polska Federacja Szpitali, Koalicja AI w Zdrowiu oraz zespół ekspertów wZdrowiu. Jest to jeden z najbardziej szczegółowych przeglądów młodych firm pracujących nad innowacjami dla ochrony zdrowia. We wnętrzu można znaleźć m.in. opis rozwiązań, aktualne potrzeby, dane finansowe i plany ekspansji.

Dokument jest wyczerpującym przewodnikiem po rynku medtech, łączącym startupy z inwestorami oraz placówkami ochrony zdrowia otwartymi na wdrażanie nowych rozwiązań. Pozwala się także zorientować w trendach i innowacjach, nad jakimi pracują obecnie startupy

Na podstawie odpowiedzi udzielanych przez startupy, przygotowywane są statystyki obrazujące rozwój i stan obecny rynku medtech. W tegorocznej edycji zostaną porównane dane z ostatnich 5 lat.

Polski rynek medtech rośnie mimo przeszkód

Z zeszłorocznej edycji raportu wynika, że startupy medtech przeżywają boom. Do jego 1. edycji złosiły się 74 polskie innowacyjne firmy, a w 2023 roku było już ich 151, w tym 26 z regiony Europy Środkowo-Wschodniej.

Wśród obszarów medycznych, w których najczęściej działają startupy, są onkologia, kardiologia i diagnostyka laboratoryjna. Na ostatnim miejscu znalazła się farmacja.

Obszar działania startupu (2023 rok).
Obszar działania startupu (2023 rok).
Sektor działania startupu (2023 rok).
Sektor działania startupu (2023 rok).

60% firm zadeklarowało, że pracuje nad rozwiązaniami opartymi na sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym (AI/ML). W raporcie z 2020 i 2021 roku na pierwszym miejscu była telemedycyna (odpowiednio 46% i 55% startupów), co ma związek z wzrostem popularności tego typu rozwiązań podczas COVID-19.

Na kolejnych miejscach według kryterium rodzaju rozwiązania są: dane medyczne, urządzenia medyczne i aplikacje IT.

W jakim sektorze działa rozwiązanie startupu?
W jakim sektorze działa rozwiązanie startupu?

Co zrobić, aby startup znalazł się w raporcie Top Distruptors in Healthcare?

Aby dokonać wpisu do Raportu, należy wypełnić 15-minutową ankietę (KLIKNIJ TUTAJ). Udział w raporcie jest bezpłatny.

Nowa edycja raport ukaże się w czerwcu 2024 roku.

Czytaj także: Top Disruptors in Healthcare 2023. Wyniki badania

Sprzedaż antydepresantów w Polsce szybko rośnie.
Sprzedaż antydepresantów w Polsce szybko rośnie.

W 2019 roku – przed pandemią COVID-19 – w polskich aptekach sprzedano 22,9 mln opakowań leków na depresję. W 2023 roku było to już ponad 33 mln, czyli o 50% więcej. Niepokojących wniosków jest jeszcze więcej, gdy przyjrzymy się danym za ostatnie 20 lat.

Depresja to nowa epidemia

Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na depresję choruje ok. 5% dorosłych ludzi na świecie (4% mężczyzn i 6% kobiet). Do 2030 roku będzie to najczęściej występująca choroba na świecie.

W Polsce liczba chorych sięga ok. 1,2 mln osób. Zgodnie z danymi Eurostatu, w Europie 7,2% osób choruje przewlekle na depresję, w Polsce – 4,2%. Najmniej w Rumunii (1%), a najwięcej w Portugalii (12,2%). Uzyskanie dokładnych danych jest trudne i zależy m.in. od społecznego postrzegania i tabuizacji choroby.

Odsetek osób deklarujących przewlekłą depresję (źródło: Eurostat, 2022).
Odsetek osób deklarujących przewlekłą depresję (źródło: Eurostat, 2022).

Chociaż w ostatnich latach dokonał się duży postęp w leczeniu, nadal wielu chorych pozostaje bez pomocy. Powodem jest strach przed diagnozą, społeczną oceną i utratą pracy, ale także trudność dostępu do specjalistów oraz koszty leczenia. Ponad 75% chorych żyjących w krajach o niskim i średnim dochodzie nie ma dostępu do leczenia.

W Polsce pacjenci leczeni są najnowocześniejszymi lekami. Ich asortyment zwiększył się w ostatnich 20 latach aż 10-krotnie. Niestety, problemem są niedostatki personalne. Liczba praktykujących psychiatrów szacowana jest na ok. 4 500, czyli ok. 9 na 100 000 mieszkańców. Dla porównania: w Niemczech to 27, Grecji – 25, na Łotwie i w Finlandii – 24, we Francji, Szwecji i Holandii – 23.

Mapa częstotliwości występowania depresji (źródło: Washington Post).
Mapa częstotliwości występowania depresji (źródło: Washington Post).

Pandemia COVID-19 odbiła się na zdrowiu psychicznym Polaków

Antydepresanty dostępne są wyłącznie na receptę. Aby przeanalizować ich sprzedaż, eksperci OSOZ przyjrzeli się danym sprzedaży tych leków w aptekach od roku 2002 (pierwszy rok, od kiedy dostępne są dane) do 2022.

W 2002 roku w aptekach sprzedano 9,52 mln opakowań. Od tego czasu sprzedaż systematycznie, ale powoli rosła. Jednak od czasu pandemii COVID-19, które wybuchła z początkiem 2020 roku, wzrosty liczone rok-do-roku są rekordowe. W 2021 roku sprzedano 2,5 mln więcej opakowań antydepresantów niż w 2020 roku (+10%) Wzrost w latach 2021-2022 wyniósł 3,2 mln opakowań (+12%), a 2023-2022 – ponad 3,1 mln (+10%).

Sprzedaż antydepresantów w aptekach w Polsce w latach 2002-2023: ilościowo (słupki pomarańczowe) i wartościowo (słupki niebieskie) (źródło: OSOZ).
Sprzedaż antydepresantów w aptekach w Polsce w latach 2002-2023: ilościowo (słupki pomarańczowe) i wartościowo (słupki niebieskie) (źródło: OSOZ).

Wartość sprzedaży antydepresantów w 2023 roku wyniosła 872 mln zł, czyli 4,4 razy więcej niż w 2002 roku. Mówimy o lekach refundowanych przez NFZ – ich cena jest regulowana w wyniku negocjacji prowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia. Dlatego cena jednego opakowania pozostaje na stabilnym poziomie, rosnąc w ostatnich 3 latach o ok. 1 zł. Wzost na przestrzeni ostatnich 20 lat wyniósł 5 zł (20,7 zł w 2002 roku, 25 zł w 2022 roku).

Trendy sprzedaży leków na depresję

Wartość rocznej sprzedaży leków na depresję zbliża się do 1 mld zł. Jeśli obecne trendy utrzymają się – a wszystko na to wskazuje – w 2024 roku sprzedaż znowu wzrośnie i osiągnie poziom ok. 34,5 mln opakowań.

Analiza danych potwierdza obawy, że pandemia COVID-19 miała negatywny wpływ na zdrowie psychiczne. Do podobnych wniosków można dojść analizując globalne dane zachorowalności. Choć wzrost liczby osób chorych na depresję jest widoczny już od wielu lat, pandemia znacznie go przyspieszyła.

Interpretując dane z aptek należy jednak również wziąć pod uwagę inne czynniki wpływające na podaż. Jedny z nich jest zmiana społecznego potrzegania choroby. Jeszcze kilkanaście lat temu, depresja była tematem tabu. W obawie przed stygmatyzacją i utratą pracy wielu pacjentów nie zgłaszało się do lekarza. Sytuacja w tym zakresie uległa poprawie, do tego problem jest nagłaśniany w mediach, co zwiększa świadomość w zakresie objawów i leczenia.

W ostatnich 20 latach znacznie poprawiła się skuteczność leczenia depresji. O ile w 2002 roku lekarze mieli do wyboru 52 leki dostępne w polskich aptekach, w 2022 roku zarejestrowano ich 466, czyli 9-krotnie więcej.

Infografika: sprzedaż antydepresantów w Polsce.
Infografika: sprzedaż antydepresantów w Polsce.

POBIERZ infografikę i więcej danych na temat sprzedaży antydepresantów > Czasopismo OSOZ s. 75-80

UWAGA: Depresja jest chorobą, którą obecnie można leczyć z pomocą nowoczesnych leków. Jeśli podejrzewasz, że możesz zmagać się z chorobą, skontaktuj się z lekarzem albo zadzwoń pod bezpłatny telefon zaufania 116 123 czynny przez 7 dni w tygodniu w godz. 14.00–22.00 lub 116 111 – bezpłatny telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, czynny całą dobę przez 7 dni w tygodniu.

Spotkanie grupy roboczej , która pracowała nad raportem ds. bezpieczeństwa danych medycznych.
Spotkanie grupy roboczej , która pracowała nad raportem ds. bezpieczeństwa danych medycznych.

Raport „Dane medyczne w pracy lekarza – stan obecny i pożądane zmiany” jest efektem kilkumiesięcznych prac zespołu ekspertów z Centralnego Ośrodka Badań, Innowacji i Kształcenia (COBIK NIL) oraz Sieci Lekarzy Innowatorów przy Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL IN). Co się w nim znalazło?

Podczas prezentacji raportu, eksperci podkreślali, że choć danych w systemie zdrowia nie brakuje, nie są one dostatecznie wykorzystywane. Powodem są bariery technologiczne (wymiana danych pomiędzy różnymi systemami), prawne (niejasne zasady), infrastrukturalne (brak dostępu do internetu i systemów IT), finansowe (brak środków na zatrudnienie informatyków i ekspertów ds. bezpieczeństwa danych). Brakuje też świadomości korzyści z dostępu do danych i ich przetwarzania.

5 warunków wykorzystania danych

Autorzy raportu zwracają uwagę, że wdrażając rozwiązania cyfrowe zbierające i przetwarzające dane medyczne należy pamiętać o perspektywie lekarza, bo to on ma mieć do nich dostęp i z nich korzystać:

Polska potrzebuje ustawy o danych medycznych

W związku z rosnącą liczbą danych w systemie zdrowia, potrzebne są zmiany systemowe, które umożliwią korzystanie z nich nie tylko do celów pierwotnych, ale i wtórnych, czyli np. badań naukowych i planowania polityki zdrowotnej. Ich przeprowadzenie jest niezbędne w związku z planowanym wprowadzeniem w Unii Europejskiej tzw. Europejskiej Przestrzeni Danych Zdrowotnych (European Health Data Space) – regulacji prawnej, która zawierać będzie nowe wymogi związane z pierwotnym i wtórnym przetwarzaniem danych medycznych. To oznacza, że należy rozpocząć dyskusję nad powołaniem krajowego podmiotu odpowiedzialnego za przyznawanie dostępu do danych medycznych.

Kluczowym zadaniem jest – zapowiadane w Programie rozwoju e-zdrowia w Polsce do 2027 r. – przygotowanie ustawy o danych medycznych regulującej cały obszar danych medycznych i dokumentacji medycznej w jednym akcie prawnym.

Aby skorzystać z danych do analiz Big Data i opieki nad pacjentem, trzeba także zadbać o ich jakość, interoperacyjność, bezpieczeństwo oraz opracować szereg zachęt i ułatwień związanych z prowadzeniem badań naukowych oraz praca badawczo-rozwojowych z wykorzystaniem danych.

90% placówek medycznych posiada system IT umożliwiający w jakiś sposób magazynowanie czy przetwarzanie danych medycznych” – Jakub Chwiećko, NIL-IN.

W zakresie dostępności, trzeba zapewnić kompletność danych pacjenta, co oznacza pełne wdrożenie elektronicznej dokumentacji medycznej oraz wymianę danych pomiędzy placówkami w formie elektronicznej. W kwestii cyberbezpieczeństwa, eksperci postulują kontynuowanie programów wsparcia finansowego dla podnoszenia poziomu ochrony danych medycznych.

W raporcie znaleźć można m.in.

"Dane medyczne w pracy lekarza – stan obecny & pożądane zmiany" - raport Centralnego Ośrodku Badań, Innowacji i Kształcenia w Naczelnej Izbie Lekarskiej (COBIK NIL) i Sieci Lekarzy Innowatorów (NIL IN).
Dane medyczne w pracy lekarza – stan obecny & pożądane zmiany” – raport Centralnego Ośrodku Badań, Innowacji i Kształcenia w Naczelnej Izbie Lekarskiej (COBIK NIL) i Sieci Lekarzy Innowatorów (NIL IN).

KLIKNIJ TUTAJ, aby podbrać raport „Dane medyczne w pracy lekarza – stan obecny i pożądane zmiany”.

Gabinety medyczne na dworcach kolejowych mają zwiększyć dostępność do lekarza (zdjęcie: Loxamed, SNCF).
Gabinety medyczne na dworcach kolejowych mają zwiększyć dostępność do lekarza (zdjęcie: Loxamed, SNCF).

Francuskie koleje SNCF planują zlokalizować na 300 dworcach kolejowych kabiny do konsultacji lekarskich on-line. W pierwszej kolejności w miejscowościach, gdzie występują trudności z dostępem do opieki medycznej.

Dworce kolejowe jako centra usług lokalnych

Każdego dnia przez stacje kolejowe we Francji przewija się 10 milionów ludzi, a 90 procent populacji mieszka w promieniu 10 km od stacji kolejowej. Dotąd dworce oferowały głównie usługi gastronomiczne i handlowe, ale wkrótce ma to się zmienić. Z końcem 2023 roku francuski narodowy przewoźnik kolejowy SNFC (The Société Nationale des Chemins de fer Français) ogłosił, że do 2028 r. na 300 stacjach pojawią się kioski telemedyczne.

Zostaną one umieszczone w priorytetowych strefach charakteryzujących się ograniczonym dostępem do usług opieki zdrowotnej. SNCF wybrał już wstępnie 1735 potencjalnych stacji kolejowych, a ostateczny wybór zostanie przeprowadzony w porozumieniu z regionalnymi organizacjami zdrowia i władzami lokalnymi.

Do realizacji projektu wybrano założoną w 2020 roku podczas pandemii COVID-19 firmę Loxamed specjalizującą się w cyfrowych usługach medycznych. Gdy wybuchła pandemia, firma otworzyła i obsługiwała na głównych dworcach kolejowych centra testowe COVID-19.

Wygodne kioski z kadrą medyczną

Według Arnauda Molinié, prezesa Loxamed, usługi telemedyczne będą świadczone w kabinach o powierzchni 15 m2 zlokalizowanych w pobliżu wejść na dworce. Na miejscu ma być zawsze obecna pielęgniarka z certyfikatem państwowym, a pacjent będzie badany zdalnie przez lekarza praktykującego we Francji.

Tak mają wyglądać gabinety telemedyczne na francuskich dworcach kolejowych (zdjęcie: Loxamed).
Tak mają wyglądać gabinety telemedyczne na francuskich dworcach kolejnowych (zdjęcie: Loxamed).

Wizyty będzie można umawiać na miejscu lub za pośrednictwem internetowych platform do planowania wizyt lekarskich jak popularny we Francji Doclib oraz bezpośrednio na stronie przewoźnika. Koszt usługi telemedycznej będzie równy minimalnej stawce ustalonej przez krajowy system ubezpieczeń społecznych, a godziny otwarcia zostaną dopasowane do przepływu podróżnych na wyznaczonych stacjach.

We Francji, problem niedoboru lekarzy jest coraz bardziej odczuwalny i wielu pacjentów ma problem z umówieniem się do lekarza pierwszego kontaktu. W 2023 roku, na 100 000 osób przypadało zaledwie 318,3 lekarzy – to jeden z najniższych wskaźników w Europie. Sytuacja jest szczególnie trudna na wsiach i w małych miastach. 30,2% populacji żyje w obszarze tak zwanej „medycznej pustyni”.

Uzupełnienie luk w opiece

Z pierwszych wizualizacji wynika, że kioski telemedyczne będą przypominały małe gabinety lekarskie. Pacjenci będą w nich mogli skonsultować się z lekarzem na odległość, wziąć udział w badaniach przesiewowych i profilaktycznych oraz zaszczepić się. Zakres usług ma być dopasowany lokalnie. Jeśli np. w okolicy brakuje okulisty, właśnie ta usługa będzie świadczona w modelu telemedycznym. Wszystkie świadczenia będą dostępne bezpłatnie w ramach obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego.

We Francji, podobnie jak w wielu innych krajach, boom usług telemedycznych rozpoczął się podczas pandemii COVID-19, choć wirtualne konsultacje są refundowane przez francuskie ubezpieczenie zdrowotne już od 2018 roku. W 2020 roku francuskie Ministerstwo Zdrowia wydało dekret zezwalający aptekom na zdalne przeprowadzanie konsultacji farmaceutycznych w przypadku niektórych chorób oraz świadczenie usług przeglądu lekowego. Ponadto francuski rząd utworzył krajową platformę telemedyczną MesDocteurs zapewniającą pacjentom dostęp do usług telekonsultacji.

Czytaj także: EKG, pulsoksymetr, stetoskop i termometr w jednym pomoże w telekonsultacjach

Robot poruszający się po tętnicy (czerwone linie) (zdjęcie: University of Twente).
Robot poruszający się po tętnicy (czerwone linie) (zdjęcie: University of Twente).

Po raz pierwszy w historii, naukowcy wprowadzili do wąskich naczyń krwionośnych bezprzewodowe miniaturowe roboty, mogąc dowolnie sterować ich ruchami. Technologia może posłużyć do usuwania skrzepów krwi.

Zabójcze skrzepy krwi

Skrzepy krwi odpowiadają za 1 z 4 zgonów i są główną przyczyną śmierci na całym świecie. W okresie jednego miesiąca od diagnozy, umiera od 10% do 30% pacjentów. Skrzep blokuje naczynie krwionośne, uniemożliwiając krwi dostarczenie tlenu do niektórych obszarów ciała. Wczesne rozpoznanie pozwala na zastosowanie leków rozpuszczających albo interwencje chirurgiczne. Niektóre obszary ciała są jednak tak trudno dostępne, że mechaniczne odblokowanie naczynia jest niemożliwe. To ograniczenie mogą pokonać miniaturowej wielkości roboty sterowane przez lekarzy.

W przeprowadzonym eksperymencie, naukowcy z University of Twente i Radboudumc umieścili element w kształcie śruby w odłączonej aorcie nerkowej, sterując nim za pomocą magnesu obrotowego. Mechanizm pozwolił robotowi poruszać się zarówno z prądem i jak pod prąd przepływu krwi. Do tego jest biokompatybilny, aby nie powodować uszkodzeń wewnątrz naczyń krwionośnych.

Jak robot rozbija zatory w żyłach?

Do precyzyjnego, bezprzewodowego sterowania miniaturowym robotem, naukowcy wykorzystali kontrolowane przez urządzenie zewnętrzne wirujące pole magnetyczne. Do lokalizacji w czasie rzeczywistym posłużyło urządzenie rentgenowskie. Eksperyment przeprowadzono przy przepływie krwi tętniczej z prędkością 120 ml na minutę wewnątrz aorty. Przy silniejszym polu magnetycznym, mini-boty powinny pokonać nawet silniejszy przepływ krwi. Podczas prób udało się swobodnie sterować ruchami wewnątrz aorty, nawet kilkoma robotami naraz.

Wibrująca głowica magnetyczna (biały element u góry) porusza małym robotem w rurce.
Wibrująca głowica magnetyczna (biały element u góry) porusza małym robotem w rurce.

Roboty wprowadzane do żył to wydrukowane w 3D obiekty w kształcie śruby z małym magnesem o długości i średnicy zaledwie jednego milimetra. Jest on tak zlokalizowany, aby móc obracać śrubą w obie strony. W ten sposób mini-robot może płynąć pod prąd, zawrócić i dalej płynąć z prądem, a także przemieszczać się wzdłuż i wszerz. Kształt śruby umożliwia przewiercenie się przez skrzep krwi i robicie go.

– Te miliroboty mają ogromny potencjał w chirurgii naczyniowej – mówi Michiel Warle, chirurg naczyniowy z Radboudumc dodając, że lekarze muszą obecnie używać rozcieńczalników krwi i elastycznych narzędzi. Z kolei robot może podróżować do trudno dostępnych tętnic, a do ich wprowadzenia do wnętrza ciała potrzebne są tylko minimalne nacięcia. W ramach współpracy z Radboudumc (Holandia) i Triticum Medical (Izrael), naukowcy planując dalszy rozwój innowacji, aby ostatecznie wprowadzić ją do praktyki klinicznej.

Technologia może być też potencjalnie wykorzystywana do innych zadań, jak np. precyzyjne dostarczanie leków do określonych miejsc w organizmie.

Kliknij tutaj aby zobaczyć film prezentujący działanie robota dostępny.

Czytaj także: Wibrująca e-kapsułka pomoże w leczeniu otyłości.

Przemek Grzywa, Revolve Healthcare.
Przemek Grzywa, Revolve Healthcare.

Dobra aplikacja jest zgodna z prawem, prosta w obsłudze także dla osób z niepełnosprawnościami, interoperacyjna i atrakcyjna wizualnie – mówi Przemek Grzywa, współzałożyciel Revolve Healthcare – katowickiej firmy zajmującej się projektowaniem cyfrowych rozwiązań dla ochrony zdrowia. Rozmawiamy o tym, jak powstają nowoczesne mobilne aplikacje zdrowotne.

Co różni tworzenie aplikacji dla lekarzy i pacjentów od projektowania np. rozwiązań bankowości elektronicznej?

Jest pewna istotna różnica pomiędzy projektem aplikacji medycznej, a każdym innym projektem technologicznym. Nazywa się ona Medical Device Regulation, w skrócie MDR, czyli rozporządzenie Unii Europejskiej dotyczące wytwarzania oprogramowania w celach medycznych.

MDR wprowadza określenie Software as a Medical Device (SaMD – Oprogramowanie jako Wyrób Medyczny) i oznacza aplikacje komputerowe przeznaczone do użytku w celach medycznych, takich jak monitorowanie, diagnozowanie oraz leczenie.

Oznacza to, że twórców oprogramowania medycznego w Europie obowiązują takie same zasady jak producentów sprzętu medycznego. Określają one wymagania i normy projektowania, budowy oraz wprowadzenia na rynek produktu medycznego, narzucając stosowanie odpowiedniego procesu wytwórczego, np. poprzez uwzględnienie analizy ryzyka, prowadzenie odpowiedniej dokumentacji oraz zapewnienie procesu jakości zgodnego np. ze standardem ISO13485.

Ważnym elementem, który może znacząco wpłynąć na długość i koszt całego projektu, jest ocena kliniczna rozwiązania. W przypadku innowacyjnych rozwiązań, których nie ma jeszcze na rynku, wymagane będzie badanie kliniczne, które w przypadku aplikacji medycznej potrwać może od kilku do kilkunastu miesięcy. Przykładem jest pierwszy polski DTx (ang.: Digital Therapeutics – lek cyfrowy) – aplikacja ABAstroke krakowskiego startupu skierowana do osób po udarze. Przechodzi ona właśnie proces badania klinicznego, który potrwa około 9 miesięcy.

Ostatnią rzeczą, o której chciałbym wspomnieć, jest rola użytkownika w procesie projektowania. W przypadku aplikacji medycznych będą to najczęściej pacjenci oraz lekarze. Niezwykle istotne jest, żeby uwzględnić ich w procesie projektowania oraz testów aplikacji. Prowadzenie badań oprogramowania tworzonego z użytkownikami pozwoli nam na wczesnym etapie zweryfikować czy będzie ono użyteczne i łatwe w obsłudze. Pozwoli również na wprowadzanie zmian, które na etapie projektu są dużo tańsze niż na etapie rozwoju.

W procesie projektowania aplikacji zdrowotnej trzeba uwzględnić m.in. wymagania regulacyjne w zakresie urządzeń medycznych, ścieżkę pacjenta i grupę docelową. Na tej podstawie powstaje makieta apki.
W procesie projektowania aplikacji zdrowotnej trzeba uwzględnić m.in. wymagania regulacyjne w zakresie urządzeń medycznych, ścieżkę pacjenta i grupę docelową. Na tej podstawie powstaje makieta apki.

Jakie etapy są w tym procesie najważniejsze?

Twórcy aplikacji medycznych powinni rozpocząć od określenia przewidzianego zastosowania oprogramowania (ang.: intended use). Określenie intended use obejmuje cel medyczny, docelową grupę użytkowników oraz wszelkie konkretne warunki kliniczne wskazane przez producenta. Określamy w ten sposób, dla kogo projektowane jest oprogramowanie np. „dla osób powyżej 18 roku życia” albo „dla osób z cukrzycą typu 2” itp.

Określenie zastosowania produktu jest niezwykle istotne ze względu na następne wymaganie rozporządzenia MDR, czyli oznaczenie klasy ryzyka aplikacji. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy aplikacją medyczną klasy I, II i III. Im wyższa klasa, tym większe ryzyko dla pacjenta i bardziej czasochłonny proces projektowania, dokumentacji, implementacji, utrzymania jakości oraz analizy ryzyka. Będzie to wpływać na czas i budżet produktu. Przykładem aplikacji klasy II będzie oprogramowanie diagnostyczne do mammografii, a klasy III oprogramowanie do kontroli pompy insulinowej.

Oprogramowaniem I klasy może być np. aplikacja do radzenia sobie z bólami migrenowymi poprzez prowadzenie dziennika bólu do zaznaczania epizodów, poziomu bólu, potencjalnych wyzwalaczy i przyjmowanych leków. Oprogramowanie klasy I nie wymaga certyfikacji zewnętrznej i łatwiej jest go wprowadzić na rynek. Przy oprogramowaniu powyżej klasy I niezbędna będzie zewnętrzna certyfikacja przez odpowiednią jednostkę notyfikowaną, która sprawdzi zgodność z normami (np. IEC62304 i IEC62366). Wydłuży to znacznie proces wprowadzenia produktu na rynek, ale jest niezbędne do otrzymania znaku CE.

Znając cel aplikacji możemy przejść do jej zaprojektowania. Proces ten prowadzony jest często przez specjalistów od Doświadczeń Użytkownika (ang.: UX, User Experience). W trakcie pracy przechodzi się od ogółu do szczegółu, a finalnym efektem tych prac jest często makieta aplikacji, zawierająca architekturę informacji wraz z jej najważniejszymi funkcjonalnościami. Niezwykle istotnym elementem tego procesu są badania z użytkownikami.

Na tym etapie powstać mogą już pierwsze widoki przyszłej aplikacji. Czasem tworzy się również tzw. klikalny prototyp produktu, który w prosty sposób umożliwia pokazanie działania i wyglądu aplikacji. Na podstawie tych wszystkich informacji zespół techniczny może przystąpić do planu pracy nad aplikacją. Możliwe jest w tym momencie określenie czasu potrzebnego do stworzenia pierwszej wersji działającej aplikacji, która udostępnia podstawowe funkcjonalności, określanej często jako MVP (Minimum Viable Product). Jest to też moment, gdy podejmuje się pierwsze decyzje technologiczne.

Jak zmieniały się w ostatnich latach zasady tzw. user experience (UX) i user interface (UI) w ochronie zdrowia?

Zasady UX i UI są uniwersalne bez względu na branżę. Widzimy na pewno jedną pozytywną zmianę: branża, często dzięki startupom medycznym, otwiera się na pacjenta i zaczyna zwracać coraz większą uwagę na obszary związane z UX i UI.

Zwiększa się również świadomość związana z dostępnością, chociażby ze względu na przepisy, które to regulują. W Polsce osób z potwierdzoną niepełnosprawnością jest ponad 3 mln, a szacuje się, że w rzeczywistości jest ich dużo więcej. Dostępność nie odnosi się tylko do osób z niepełnosprawnościami, bo każdy doświadcza tymczasowych ograniczeń. To może być złamanie ręki i z tego powodu utrudnione używanie komputera, czy telefonu, ale może to być też ostre światło na plaży, które sprawia, że odczytanie czegoś z ekranu jest utrudnione. Ograniczona dostępność może wystąpić kiedy jesteśmy w miejscu, gdzie nie mamy dostępu do internetu o wysokiej przepustowości.

Na te wszystkie problemy pomagają techniki zwiększające dostępność. Bo to one zapewniają dobranie odpowiednich kolorów, które nawet w ostrym świetle będą czytelne, wielkości tekstów oraz elementów, które można kliknąć, tak żeby niedowidzący lub niepełnosprawni ruchowo nie mieli problemów w używaniu aplikacji. Żeby można było łatwo i logicznie nawigować oraz żebyśmy się nie irytowali jako użytkownicy, że nie umiemy znaleźć jakiejś potrzebnej nam informacji. Przykłady można mnożyć, ale ogólnie chodzi o to, żeby to wszystko działało, bez względu na warunki.

A jakie są obecnie trendy budowania rozwiązań cyfrowych dla ochrony zdrowia?

Słowem odmienianym przez wszystkie przypadki jest obecnie interoperacyjność (ang.: interoperability). Odnosi się ono do zdolności systemów, aplikacji i urządzeń informatycznych, tworzonych przez różne podmioty, do współpracy, wymiany danych oraz integracji w celu efektywnego udostępniania i przetwarzania informacji medycznych.

Myślę, że każdy z nas doświadczył irytacji związanej z brakiem przepływu informacji na temat naszej historii medycznej pomiędzy dwiema jednostkami medycznymi. I to nawet w tym samym mieście, idąc do tego samego lekarza, który pracuje w dwóch różnych szpitalach.

Cieszę się, że coraz więcej mówi się o unifikacji działań i wykorzystaniu standardów takich jak np. HL7 FHIR (jeden z najbardziej powszechnie stosowanych standardów w zakresie wymiany danych medycznych), czy DIACOM. Powinno to ułatwić twórcom aplikacji integrowanie się z innymi systemami informatycznymi.

Zauważamy również pozytywne sygnały płynące ze środowiska medycznego związane z wykorzystaniem chmury i powolne odchodzenie od aplikacji desktopowych zainstalowanych wyłącznie na serwerach lokalnych.

W ochronie zdrowia ważną rolę pełni bezpieczeństwo danych. Czy można ten element komunikować użytkownikom poprzez odpowiednią budowę rozwiązania?

Nawet trzeba. Zaufanie użytkowników do aplikacji medycznych, oraz ich producentów, jest jednym z głównych czynników, który wpływa na jej sukces rynkowy.

Tutaj do wartościowych praktyk możemy zaliczyć transparentność, np. poprzez łatwo dostępne polityki prywatności, oraz publikację dokumentów opisujących procesy związane z danymi. Oznakowanie CE i informacja o tym, że aplikacja jest oprogramowaniem medycznym może znacząco wpłynąć na zaufanie użytkownika do produktu. Implementacja silnych haseł, maskowanie wpisywanych danych oraz stosowanie uwierzytelniania wieloczynnikowego to rozwiązania, które zwiększają bezpieczeństwo systemu, a w efekcie – zaufanie.

Urządzenie medyczne i towarzyszące mu oprogramowanie musi być maksymalnie proste w obsłudze, bez względu na liczbę możliwych funkcji. Na zdjęciu: System cobas pulse (Roche) do zarządzania badaniem glukozy, optymalizacji przepływu pracy i opieki nad pacjentem z cukrzycą w punkcie opieki (POC).
Urządzenie medyczne i towarzyszące mu oprogramowanie musi być maksymalnie proste w obsłudze, bez względu na liczbę możliwych funkcji. Na zdjęciu: System cobas pulse (Roche) do zarządzania badaniem glukozy, optymalizacji przepływu pracy i opieki nad pacjentem z cukrzycą w punkcie opieki (POC).

Jakie są 3 główne grzechy nieprzyjaznych pacjentowi aplikacji?

Po pierwsze, nieczytelny interfejs utrudniający nawigację i korzystanie z funkcji. Po drugie, stosowanie niezrozumiałego języka może ograniczyć zdolność pacjentów do korzystania z aplikacji. Wreszcie, nieprecyzyjne informacje czy brak klarowności w komunikatach, które mogą wprowadzić pacjentów w błąd, utrudniając im skuteczne korzystanie z aplikacji.

Czy w Polsce przykłada się wystarczającą uwagę do designu rozwiązań cyfrowych w zdrowiu?

Uważam, że polskie startupy medyczne prezentują światowy poziom, szczególnie w kontekście designu i podążania za ogólnymi światowymi trendami w tym obszarze. Wrocławska Infermedica czy też Prosoma są tego świetnymi przykładami.

Inaczej wygląda to niestety w publicznej opiece zdrowotnej. Przykładowo, idąc do prywatnej kliniki mogę umówić się na konkretną godzinę, korzystając z aplikacji, czego obecnie nie mogę zrobić w poradni państwowej.

Niedawno byłem w Estonii, gdzie spotkaliśmy się z oficer ds. innowacji jednego z państwowych szpitali. Opowiedziała nam o kreatywnym procesie, który wykorzystują w szpitalu do identyfikacji obszarów do zmian. Czasem innowacja nie musi być cyfrowa, ale uwzględniając pacjenta w proces projektowania usługi, dowiedzieli się, że warto niektóre przychodnie otworzyć również wieczorem.

Obecnie napotykane aplikacje medyczne mogą czasami sprawiać wrażenie jakby stosowały rozwiązania UI/UX, które odbiegają od współczesnych standardów. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się zdarza, nie jest prosta. Przykładowo, konieczność zapewnienia bezpieczeństwa i niezawodności może ograniczać swobodę w projektowaniu rozbudowanych interfejsów, co może sprawiać wrażenie, jakby technologia była o krok wstecz. Niemniej jednak, ta estetyka „starej szkoły” wynika z konieczności spełnienia najwyższych standardów bezpieczeństwa, co jest priorytetem m.in. w sektorze zdrowia.

Podsumowując, jakie 5 cech powinna mieć apka, którą polubią pacjenci?

Przede wszystkim powinna być skuteczna, rzeczywiście pomagając pacjentom w rozwiązaniu ich konkretnych problemów zdrowotnych. Stabilność techniczna to kolejny istotny aspekt, zapewniający płynne działanie na każdym urządzeniu i eliminujący frustrujące zacięcia czy zawieszanie się.

Aplikacja powinna także wyróżniać się przejrzystym interfejsem, pozbawionym zbędnych funkcji, co ułatwia korzystanie nawet osobom niezaznajomionym z dzisiejszą technologią. Komunikacja w języku znanym pacjentowi, niekoniecznie będącym urzędowym, stanowi istotny element dostosowania się do potrzeb użytkownika. Ostatecznie, by zyskać przychylność pacjentów, aplikacja powinna być wolna od reklam i sponsorowanych treści, pozwalając użytkownikom skupić się na korzystaniu z niej bez zakłóceń czy rozpraszających elementów.

Czytaj także: Dr Gałązka-Sobotka o danych, HTA i kompetencjach cyfrowych

1 5 6 7 8 9 81