Prof. Maciej Banach, prezes Think-Tanku „Innowacje dla Zdrowia” podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych

Czy Centralna e-Rejestracja, która dla wybranych usług ruszy 21 maja 2024 r., jest z góry skazana na porażkę? W sukces wierzy Ministerstwo Zdrowia, Centrum e-Zdrowia i NFZ, ale jej wdrożenie będzie karkołomne – wynika z dyskusji podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

Czy e-rejestracja rozładuje kolejki do specjalistów?

Sesja „Wyzwania e-zdrowia w Polsce” zorganizowana podczas Health Challenges Congress HCC 2024 (7-8 marca, Katowice) zaczęła się od pytania o kryzys zaufania do e-zdrowia wywołany ujawnieniem przez byłego ministra zdrowia danych o recepcie, ale to centralny system e-rejestracji zdominował rozmowy.

Realizacja projektu będzie bardzo trudna, wręcz niemożliwa – twierdzą dostawcy systemów IT. Z kolei Ministerstwo Zdrowia nie rezygnuje, mając nadzieję, że dzięki systemowi uda się zmniejszyć kolejki do specjalistów, czego oczekują pacjenci i co jest polityczną obietnicą nowego rządu.

Pierwszą barierą będzie niski poziom dojrzałości cyfrowej w publicznej ochronie zdrowia. Jeśli chcemy uporządkować kolejki, trzeba zacząć od podstaw, czyli dobrego wdrożenia systemów IT i wprowadzenia elektronicznych terminarzy we wszystkich podmiotach. Strona techniczna jest przy tym najmniejszym problemem. Rzeczywistość w wielu placówkach wygląda tak, że pacjenci są nadal zapisywani w kalendarzach papierowych, a procedury pracy są dalekie od tych, jakie nakłada centralny system. Zintegrowanie harmonogramu z systemem centralnym – który w każdej placówce rządzi się innymi prawami – może okazać się zadaniem jeszcze trudniejszym niż przejście na EDM.

Pojawia się pytanie, czy Centralna e-Rejestracja to akurat najlepszy sposób na rozładowanie kolejek i redukcję liczby tzw. no-shows. Istnieją dużo prostsze metody dające szybkie efekty: SMS-y, technologia voice botów, potwierdzenia wizyt, kampanie informacyjne itd. Dane z placówek sugerują, że stosując nowe technologie można obniżyć liczbę nieodwoływanych wizyt nawet o 90%. Jednak zarówno SMS-y jak i telefony wykonywane przez boty kosztują.

Wszyscy się zgadzają, że z no-shows trzeba coś zrobić. I to szybko. Według danych Ministerstwa Zdrowia, liczba nieodwoływanych wizyt w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej szacowana jest na 8 mln rocznie. To 8 mln terminów, które przepadły i z których mogliby skorzystać inni pacjenci.

Centralna rejestracja podzieli los EDM?

Dariusz Dziełak, dyrektor Biura Partnerstwa Publicznego i Innowacji Narodowego Fundusz Zdrowia, twierdzi, że potrzebne są obydwa podejścia: system automatycznych przypomnień o wizycie i Centralna e-Rejestracja.

– Na listach oczekujących są jedynie pacjenci pierwszorazowi, w niektórych specjalnościach to niecałe 10% pacjentów przyjmowanych w opiece ambulatoryjnej. Nie będzie to łatwe, trzeba zacząć od kilku specjalności. Mamy też doświadczenia kilku krajów, gdzie to (red.: centralna e-rejestracja) się udało – bronił pomysłu przedstawiciel NFZ przypominając, że Fundusz już od kilku lat wysyła SMS-y przypominające z możliwością odwołania wizyty. Przynajmniej teoretycznie, bo szybka sonda wśród uczestników sesji pokazała, że mało kto kiedykolwiek taki SMS od NFZ otrzymał.

– E-rejestracja ani w tym, ani w przyszłym roku nie wejdzie. To się nie uda – argumentował z kolei przedstawiciel dostawców IT. Powodem są opóźnienia w cyfryzacji w sektorze publicznym, czego przykładem jest obowiązująca od 3 lat e-dokumentacja medyczna, którą wdrożyła tylko połowa placówek.

Kolejnym murem, o który może rozbić się Centralna e-Rejestracja, jest złożoność populacji pacjentów przyjmowanych przez placówki publiczne. Jest prawie niemożliwe, aby centralnie planować wizyty dla różnych grup: pacjentów pierwszorazowych, pilnych, z chorobami przewlekłymi, z uprawnieniami itd. Dlatego jeśli już ją wdrażać, to zaczynając od kilku specjalności na zasadzie pilotażu albo skupiając się na prostych i przyjaznych dla pacjenta rozwiązaniach. Przykładowo, pacjent mógłby być umawiany do specjalisty bezpośrednio w placówce, co także przewiduje projekt. Takie podejście przypominające opiekę koordynowaną przyniosłoby już na starcie wymierną korzyść – pacjent nie musiałby przedzierać się przez zawiłości portalu e-zdrowia, aby samodzielnie znaleźć odpowiednią przychodnię, lekarza oraz termin, co może być trudne w przypadku starszych osób.

Projekt będzie wdrażany, bo tego oczekują pacjenci

Jednak dla Ministerstwa Zdrowia, Centralna e-Rejestracja pozostaje jednym z kluczowych projektów. Jak żartowała podczas otwarcia HCC 2024 Minister Zdrowia Izabela Leszczyna, może to wynikać z tego, że kiedy przychodzi ktoś nowy, nie wie, że czegoś nie da się zrobić i to robi. Za tym rozwiązaniem przemawiają też badania opinii – tego rozwiązania chcą pacjenci.

Centralna Rejestracja to jeden ze środków do celu, jakim jest skrócenie kolejek - mówi Minister Zdrowia Izabela Leszczyna (zdjęcie: Kongres Wyzwań Zdrowotnych 2024)
Centralna Rejestracja to jeden ze środków do celu, jakim jest skrócenie kolejek – mówi Minister Zdrowia Izabela Leszczyna (zdjęcie: Kongres Wyzwań Zdrowotnych 2024)

– Dyskusja nie powinna być o tym, czy wprowadzać Centralną e-Rejestracją, ale kiedy ją wprowadzić. Pacjenci są kompletnie zagubieni w systemie zdrowia. Jeżeli nie będzie e-systemu, który zapewni pacjentowi właściwą obsługę, to nic się nie zmieni – argumentował Prof. Maciej Banach, prezes Think-Tanku „Innowacje dla Zdrowia”. Zaznaczył jednak, że samo wdrażanie rozwiązań e-zdrowia w placówkach ochrony zdrowia musi odbywać się w ramach większej wizji systemu ochrony zdrowia.

– Wolałbym, aby w systemie były błędy, ale konsekwentnie wdrażać rozwiązania e-zdrowia. Nie uciekniemy od tego, że e-zdrowie da nam rozwiązania, które może te system wspomóc z punktu widzenia braku lekarzy, kolejek, administrowania – podsumował Prof. Banach.

Cel jest słuszny, ale być może nie trzeba od razu sięgać do podejścia centralnego – Prof. Maciej Kupczyk, pracownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz Prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego podkreślił, że brakuje dobrego pilotażu i grupy ekspertów, aby pogodzić różne punkty widzenia. Do tego nie musimy wymyślać wszystkiego od nowa, bo wiele rozwiązań można podpatrzeć w krajach, które od dawna są liderami e-zdrowia.

Temat Centralnej e-Rejestracji dzieli przedstawicieli rynku zdrowia. Optymiści podkreślają, że może to być wyczekiwany od dawna sposób na rozwiązanie problemu kolejek do specjalistów, lepszą organizację usług medycznych i sprawniejsze działanie publicznej ochrony zdrowia. Z kolei realiści biją na alarm, że placówki medyczne nie są jeszcze na takim poziomie dojrzałości cyfrowej, aby z powodzeniem wdrożyć system. Oznacza to bowiem konieczność ustandaryzowania terminarza w systemie gabinetowym i jego integracji z centralnym systemem e-zdrowia, podczas gdy każda placówka na swój, obowiązujący od lat i dopasowany do specyfiki działania schemat umawiania wizyt.

Czytaj także: Badanie Centrum e-Zdrowia – tylko 55% placówek raportuje zdarzenia medyczne

Portel Aplikacji Zdrowotnych Ministerstwa Zdrowia
Portel Aplikacji Zdrowotnych Ministerstwa Zdrowia

Po roku od ogłoszenia programu certyfikacji mobilnych aplikacji zdrowotnych, jedynie jedna aplikacja zakwalifikowała się Portfela Aplikacji Zdrowotnych (PAZ). Dlaczego tak mało? Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że wielu wnioskodawców nie kończy procedury zgłoszenia, wiele aplikacji jest odrzucanych. Zapowiada też granty dla uczelni na tworzenie własnych aplikacji.

Aplikacje certyfikowane przez MZ

Z końcem marca 2023 roku, Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że będzie certyfikowało aplikacje zdrowotne dla pacjentów. Te najlepsze mają trafiać do tzw. Portfela Aplikacji Zdrowotnych (PAZ), pomagając pacjencom w wyborze zaufanych i sprawdzonych rozwiązań e-zdrowia. Korzystają też lekarze, bo PAZ daje gwarancję, że aplikacja może być bezpiecznie stosowana do monitorowania zdrowia pacjenta albo jako narzędzie pomagające zadbać o zdrowie. Z kolei dla polskich innowatorów, uzyskanie znaku “Aplikacja Certyfikowana MZ” ma być gwarancją najwyższej jakości, pomagając w upowszechnianiu rozwiązania.

Twórcy aplikacji zdrowotnych mogą zgłaszać swoje aplikacje za pośrednictwem formularza na stronie MZ. Dopiero po 9 miesiącach od ogłoszenia programu, dokładnie 19 grudnia, do PAZ trafiła pierwsza aplikacja polskiego startupu Symptomate. Dlaczego tak mało? O to zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia.

MZ: nie wszystkie wnioski są kompletne, wiele z nich jest odrzucanych

“Proces w ramach PAZ dotyczy aplikacji, które zostaną zgłoszone przez ich właścicieli do oceny. Aplikacje zgłoszone do oceny są weryfikowane pod względem formalnym, merytorycznym i pod kątem bezpieczeństwa informacji. Ponadto aplikacja znajdująca się w PAZ musi być bezpłatna dla wszystkich użytkowników i spełnić inne wskazane warunki. Kryteria wejścia oraz oceny są restrykcyjnie przestrzegane, aby certyfikacja mogła być świadectwem najwyższej jakości i skuteczności produktu” – tłumaczy Departament Innowacji MZ.

Na pytanie o czas trwania oceny, MZ wskazuje, że wszystkie wnioski są rozpatrywane na bieżąco. Chociaż Regulamin określa liczbę dni roboczych przewidzianych na poszczególne etapy oceny, łączna długość procesu może się różnić w każdym przypadku, gdyż proces zakłada ewentualność zgłaszania uwag i nanoszenia poprawek.

Według MZ, fakt, że do tej pory jedna aplikacja uzyskała certyfikat, nie oznacza, że procedura nie cieszy się zainteresowaniem ze strony twórców aplikacji. “W systemie odnotowano założenie kilkudziesięciu formularzy zgłoszeniowych, jednak tylko nieliczne zostały ostatecznie przesłane do oceny. Wśród przesłanych wniosków miały miejsce sytuacje ich odrzucenia na różnych etapach oceny i jeden przypadek przyznania certyfikatu.”

Listę certyfikowanych aplikacji można znaleźć na stronie MZ
Listę certyfikowanych aplikacji można znaleźć na stronie MZ

Ocena PAZ po 1,5 roku, planowane granty dla uczelni

Z uzyskanych informacji wynika, że MZ obecnie nie planuje zmian w założeniach programu certyfikacji aplikacji i działania PAZ, ale jednocześnie zapowiada jego ewaluację. Przewiduje ją Regulamin: “18 miesięcy po umieszczeniu pierwszej certyfikowanej aplikacji w PAZ odbędzie się ewaluacja pilotażu. Pod uwagę zostaną wzięte wyniki dostępnych w PAZ aplikacji, statystyki, opinie ekspertów, właścicieli aplikacji, użytkowników, osób biorących udział w procesie i obsłudze certyfikacji.”

Ministerstwo Zdrowia złożyło także wniosek o dofinansowanie projektu „Portfel Aplikacji Zdrowotnych” w ramach naboru ogłoszonego przez Centrum Projektów Polska Cyfrowa w Programie Fundusze Europejskie na Rozwój Cyfrowy 2021-2027. W ramach projektu planowane jest udzielanie grantów państwowym uczelniom medycznym – także współpracującym z partnerami biznesowymi i naukowymi – na stworzenie aplikacji zdrowotnych. W przypadku przyznania dofinansowania, MZ udostępni na określonych zasadach możliwość aplikowania o środki na tworzenie aplikacji odpowiadających warunkom PAZ.

Czytaj także: Symptomate. Jak działa pierwsza aplikacja certyfikowana przez MZ?

Książka „Virtual You: How Building Your Digital Twin Will Revolutionize Medicine and Change Your Life”
Książka „Virtual You: How Building Your Digital Twin Will Revolutionize Medicine and Change Your Life”

W książce „Wirtualny Ty: Jak stworzenie cyfrowego bliźniaka zrewolucjonizuje medycynę i zmieni twoje życie”, Peter Coveney i Roger Highfield opisują postępy prac nad symulacjami ludzkiego ciała. To fascynująca podróż po inżynierii komputerowej, medycynie i zupełnie nowej ochronie zdrowia.

W wywiadzie dla OSOZ autorzy opowiadają, dlaczego cyfrowe modele zdrowia nie muszą być w 100% dokładne oraz o symulacjach oddziaływania leków na człowieka.

Czym są „cyfrowi bliźniacy”?

Podobnie jak model pogody, który powstaje z pomocą komputerów o ogromnej mocy obliczeniowej, można generować „prognozy zdrowotne” dotyczące tego, jak organizm zareaguje na chorobę lub leczenie, niezależnie od tego, czy jest to lek, implant czy operacja.

Ilość danych potrzebnych do stworzenia modelu zależy od tego, czy modelujemy funkcjonowanie całego ciała, wybranego organu czy podsystemu molekularnego. Jednym słowem – na jakie pytania szukamy odpowiedzi.

Posłużmy się analogią. Aby poruszać się po mieście, zdjęcie satelitarne o wysokiej rozdzielczości nie będzie tak pomocne, jak prosta mapa komunikacji miejskiej. Nie musisz znać topografii, architektury budynków i struktury chodnika, aby dojść z punktu A do B. Czasami nie potrzebujemy bardzo szczegółowych modeli, bo i pytania są w miarę proste. Cyfrowe bliźniaki to też taki rodzaj mapy ciała, ale aktualizowanej w czasie rzeczywistym. Nowe dane zasilają na bieżąco model i czynią go jeszcze bardziej doskonalszym. W zależności od celu wykorzystania modelu, potrzebne będzie mniejsza lub większa dokładność danych.

Po co nam tego typu modele ludzkiego organizmu?

Obecna medycyna oparta jest na podejściu „jedno rozwiązanie dla wszystkich” – bazuje na danych z przeszłości zebranych od osób o różnym DNA, stanie zdrowia, budowie ciała, cechach psycho-fizycznych. I na podstawie tych danych powstają potem leki, które działają tylko w przypadku części pacjentów, powodując mniejsze lub większe skutki uboczne. To trochę jak strzelanie na oślep w chorobę. Niektóre osoby, jak kobiety i przedstawiciele mniejszości etnicznych, są niedoreprezentowane w badaniach i – co dowodzą badania – mogą przez to mniej korzystać z postępów medycyny.

Cyfrowe bliźniaki są modelami, które dokonują obliczeń na podstawie danych konkretnej osoby. W efekcie wynik nie jest średnią dla populacji, ale dokładną, spersonalizowaną kalkulacją, przykładowo efektów leczenia daną cząsteczką chemiczną o danej dawce. To otwiera zupełnie nowe możliwości w medycynie.

“Za kilkanaście lat będziemy się dziwić, dlaczego połykaliśmy leki nie wiedząc, jaki wpływ mają na nasz organizm.”

To wszystko brzmi dobrze, ale wciąż przecież nie wiemy, jak dokładnie działa ludzkie ciało. Czy stworzenie „wirtualnego ciebie” to utopijna wizja czy bliska rzeczywistość?

W naszej książce „Virtual You” podajemy wiele przykładów wiarygodnych prognoz i symulacji ludzkiego organizmu. To zarówno modele dla całego ciała, jak i wybranych organów. Nie chodzi o szukanie korelacji, jak ma to miejsce w przypadku sztucznej inteligencji, ale o faktyczne zrozumienie ludzkiej biologii i funkcjonowania ciała na poziomie komórkowym.

Przytaczamy całą listę modeli komputerowych, od cyfrowych bliźniaków bakterii i nowotworów po systemy wspomagające badania nad lekami kardiologicznymi i planowanie operacji epilepsji. Postęp w tej dziedzinie jest błyskawiczny: organy regulacyjne jak FDA (red. amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków) dopuszczają już badania z użyciem symulacji komputerowych, wiele firm komercyjnych na całym świecie tworzy własne cyfrowe modele dla medycyny.

Czy w takim razie stworzenie cyfrowych bliźniaków to kwestia 5, 10 czy 50 lat?

To zależy od celu. Tak, trzeba będzie poczekać dziesięciolecia na kompletne i precyzyjne cyfrowe bliźniaki pojedynczej osoby. Ale proste modele np. pracy serca są już dostępne dzisiaj. Bioinżynier dr Jazmín Aguado Sierra z Centrum Superobliczeniowego w Barcelonie stworzyła bliźniaka swojego serca, który obecnie „bije” w Muzeum Nauki w Londynie. Niektóre firmy oferują technologię cyfrowych bliźniaków do zastosowań medycznych, takie jak Twinomics (ostra białaczka szpikowa) i ELEMBio. Jeszcze inne skupiają się na modelach do projektowania i wdrażania urządzeń medycznych.

Cyfrowy bliźniak serca. Zbudowany w oparciu o obrazy MR i pomiary EKG, cyfrowy model symuluje procesy fizjologiczne narządu pacjenta, pozwalając wizualizować reakcję pacjenta na leczenie i planować leczenie (zdjęcie:  Siemens Healthineers)
Cyfrowy bliźniak serca. Zbudowany w oparciu o obrazy MR i pomiary EKG, cyfrowy model symuluje procesy fizjologiczne narządu pacjenta, pozwalając wizualizować reakcję pacjenta na leczenie i planować leczenie (zdjęcie: Siemens Healthineers)

Pracując nad naszą książką zdaliśmy sobie sprawę, że choć samo pojęcie „cyfrowego bliźniaka” brzmi futurystycznie, w rzeczywistości jest inaczej. Ciało – a dokładniej jego chemiczna struktura – jesteśmy w stanie już dziś symulować na poziomie molekularnym, zwłaszcza w celu opracowywania leków. Istnieją już także symulacje całych komórek.

Wiele osób błędnie myśli, że takie modele wymagają zebrania danych do ostatniego szczegółu. Czasami wystarczą dane wyższego poziomu, aby uzyskać satysfakcjonujące wyniki. Podobnie jak w prognozie pogody – modele nie zawsze są w 100% dokładne, ale już poziom 80–90% pozwala ewakuować ludzi przed nadchodzącym huraganem oraz powodzią, zapobiegając tragedii. Ile razy nie zmokliśmy, bo kierując się prognozą pogody wzięliśmy ze sobą parasol, mimo że na dworze świeciło słońce?

Precyzja modeli zdrowia będzie się zwiększać z każdym rokiem, także za sprawą postępów w zbieraniu danych z urządzeń ubieralnych i sztucznej inteligencji.

Porozmawiajmy o błędach. Po dziesięcioleciach prac nad modelami prognozowania pogody nadal jesteśmy w stanie przewidzieć pogodę tylko z kilkudniowym wyprzedzeniem. A i tak czasami zaskakuje nas deszcz, mimo że w prognozie była mowa o słońcu. Czy ten sam los czeka prognozy zdrowia?

W każdym modelu, im dalej w czasie, tym dokładność modelu się zmniejsza. Prognoza pogody jest precyzyjna co do wybranego obszaru z wyprzedzeniem kilku dni. Ale mamy też probablistyczne modele klimatyczne tworzone na dziesięciolecia do przodu – może nie tak dokładne, ale pozwalają nam już dzisiaj antycypować przyszłośc i podejmować działania zapobiegające zmianom klimatycznym.

Analogicznie w przypadku zdrowia – nawet ogólne prognozy mogą skłonić do odpowiednich działań, aby uniknąć pogorszenia stanu zdrowia. Z kolei dokładne symulacje pracy serca będą w stanie przewidzieć zawał serca za kilka tygodni albo dni.

Gdzie cyfrowi bliżniacy mogą się sprawdzić najlepiej?

Oprócz samego prognozowania zdrowia, cyfrowi bliźniacy pozwalają na testowanie niektórych scenariuszy zdrowotnych. Lekarz będzie mógł sprawdzić w warunkach in-silico, jaki lek zastosować, zamiast eksperymentować na pacjencie, ryzykując poważne skutki uboczne. W niedalekiej przyszłości będziemy się dziwić, jak godziliśmy się na rolę królików eksperymentalnych w medycynie.

Proszę sobie wyobrazić, że w przyszłości lekarz nie będzie już pytał pacjenta o objawy – obecnie to często jedyna, ale wysoce nieprecyzyjna metoda diagnozowania. Lekarz będzie prowadzić symulacje zdrowia i na tej podstawie przewidywał choroby z wyprzedzeniem, doradzając pacjentowi, co zrobić, aby ich uniknąć. Medycyna stanie się predykcyjna i spersonalizowana.

Peter Coveney i Roger Highfield

Peter Coveney, dyrektor w Centrum Nauk Obliczeniowych (Centre for Computational Science) w Szkole Wyższej w Londynie, profesor w Instytucie Informatyki na Uniwersytecie w Amsterdamie oraz adiunktem w Yale School of Medicine. Roger Highfield, dyrektor naukowy w Grupie Muzeum Nauki, członkiem Rady Badań Medycznych oraz profesor wizytujący w Szkole Wyższej w Londynie i Dunn School na Uniwersytecie Oksfordzkim. Obydwaj są autorami książki „Virtual You: How Building Your Digital Twin Will Revolutionize Medicine and Change Your Life” opublikowanej w 2023 roku.

Czytaj także: Wizyta lekarska w metaverse. Bajka czy przyszłość?

AI i dezinformacja po raz pierwszy znalazły się tak wysoko na liście zagrożeń dla świata.
AI i dezinformacja po raz pierwszy znalazły się tak wysoko na liście zagrożeń dla świata

Najnowszy raport Globalnych Ryzyk ostrzega przed skutkami niekontrolowanego rozwoju sztucznej inteligencji oraz manipulacją treściami z pomocą AI. Są tak poważne, że zagrażają demokracji, ekonomii i bezpieczeństwu. Nie w przyszłości, ale już dzisiaj.

Świat w kleszczach niebezpiecznej triady kryzysów

Publikowany podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos Global Risk Report, bierze pod lupę największe zagrożenia dla ludzkości w perspektywie 2- i 10-letniej. Od lat na czołowych miejscach są skutki zmian klimatycznych w postaci ekstremalnych zjawisk pogodowych, zanikającej bioróżnorodności, zapaści ekosystemu środowiska czy deficytu zasobów naturalnych.

Kolejne raporty klimatyczne to potwierdzają – zmiany są szybsze niż przypuszczano kilka lat temu i dotrzymanie celu Porozumienia Paryskiego, czyli powstrzymanie wzrostu temperatury ponad 1,5 stopnia Celsjusza, jest nierealne. Ocieplanie się klimatu doprowadzi do natężonej migracji. Niektóre obszary świata staną się niezamieszkalne z powodu wysokiej temperatury albo zalania w wyniku podwyższającego się poziomu oceanów. To z kolei może doprowadzić do konfliktów społecznych.

Świat jest nękany przez triadę niebezpiecznych kryzysów: klimatyczny – zbrojny – gospodarczy. Te drugie rozlewają się na całym świecie. Do konfliktu w Ukrainie, doszedł w 2023 konflikt w Strefie Gazy, Sudanie i potencjalne niebezpieczne napięcie pomiędzy Chinami i Singapurem. COVID-19 spowodował kryzys gospodarczy na całym świecie i lawinowy wzrost inflacji, która najbardziej dotyka osoby najbiedniejsze.

Po okresie pokoju i gospodarczej hossy, świat znalazł się w nowej rzeczywistości niepewności i zmienności, na którą dodatkowo ma wpływ zupełnie nowy element: rewolucja sztucznej inteligencji z jej trudnymi do przewidzenia konsekwencjami.

Ryzyka dla świata z raportu Światowego Forum Ekonomicznego: krótkoterminowe (2 lata) i długoterminowe (10 lat)
Ryzyka dla świata z raportu Światowego Forum Ekonomicznego: krótkoterminowe (2 lata) i długoterminowe (10 lat)

AI i dezinformacja zagrażają demokracjom i napędzają polaryzację społeczeństwa

19. edycja raportu dużo miejsca poświęca zmianom technologicznym i ich wpływowi na społeczeństwo, w tym mediom społecznościowym i AI. Technologia znacznie ułatwia nasze życie i prowadzi do postępów w medycynie, ale ma też drugą, destruktywną stronę: Internet stał się miejscem swobodnego rozpowszechniania szkodliwych dla zdrowia i niebezpiecznych dla demokracji teorii spiskowych, koncentracja narzędzi sztucznej inteligencji jak ChatGPT w rękach kilku światowych koncernów może potencjalnie doprowadzić do uzależnienia od ich technologii, a generatywna AI wykorzystywana przez cyberprzestępców do generowania fake newsów zagraża bezpieczeństwu danych i prywatności.

Znajdujemy się w erze nowego wyścigu mocarstw – już nie zbrojeń, ale AI. Ten doprowadzi do nowego porządku geopolitycznego i gospodarczego, a głównymi graczami stają się Chiny i USA, które w imię rozwoju nowych technologii i wynikającego z niego wzrostu gospodarczego są gotowe – w przeciwieństwie do Europy – poświęcić takie wartości jak prywatność danych.

Regulacja AI nie nadąża za rozwojem technologii

Dezinformacja to nie tylko dziwne teorie spiskowe. Niektóre fake newsy mogą nawet zagrażać życiu i zdrowiu (poprzez wprowadzanie w błąd opinii publicznej np. w kwestii szczepień), wpływać na wybory polityczne, zniekształcać kursy giełdowe. Powodują też pogłębiającą się nieufność wobec informacji, mediów i rządów jako źródeł wiedzy. Są odpowiedzialne za polaryzację poglądów i radykalizację. W ten sposób powstaje błędne koło, które może wywołać niepokoje społeczne.

Łatwe w użyciu interfejsy modeli sztucznej inteligencji (AI), których zastosowanie nie wymaga już trudnych do zdobycia umiejętności, spowodują eksplozję sfałszowanych informacji i tak zwanych „syntetycznych” treści: od zmanipulowanych nagrań wideo (tzw. deep fake) po fałszywe strony internetowe.

Państwa na całym świecie dopiero rozpoczynają prace nad uregulowaniem AI. Dołączają do nich także kraje, które dotychczas bardzo liberalnie podchodziły do AI. Na przykład obowiązujące w Chinach wymogi dotyczące oznaczania znakiem wodnym treści generowanych przez sztuczną inteligencję mają pomóc w identyfikacji fałszywych informacji. Prezydent USA Joe Biden wydał rozporządzenie wykonawcze w sprawie AI, Europa wdraża w życie swój EU AI Act.

Jest jednak mało prawdopodobne, aby tempo rozwoju i skuteczność regulacji dorównały tempu ewolucji technologicznej.

Raport Globalnych Ryzyk 2024
Raport Globalnych Ryzyk 2024

Sztuczna inteligencja wpłynie na rynek pracy, doprowadzając do zaniku niektórych zawodów i rozwoju nowych, wymagających jednak zaawansowanych umiejętności inżynierii danych. Samodoskonalące się modele generatywnej sztucznej inteligencji mają coraz większą moc, wywołując zmiany w strukturach społeczno-ekonomicznych. Nie wiadomo jeszcze, kiedy będą na tyle potężne, że będzie można mówić o sztucznej ogólnej inteligencji (AGI, od ang. Artificial General Intelligence) będącej w stanie przejąć każde zadanie wykonywane obecnie przez człowieka. Wśród zagrożeń AGI wymienia się wyrafinowane możliwości tworzenia treści deep fake, utratę pracy przez niektóre grupy zawodowe, cyberataki, dyskryminację wynikającą z danych szkoleniowych, wykorzystanie AI do działań wojennych (tzw. broń autonomiczna).

Klasyczna AI nie stwarzała do tej pory takiego zagrożenia, bo jej możliwości były mocno ograniczone i wymagała dużego zaangażowania człowieka. To może się jednak szybko zmienić wraz z tym, jak modele takie jak GPT-4 chłoną miliardy danych z całego świata. Raport wzywa do radykalnych działań mających na celu zminimalizowanie ryzyk technologicznych, w tym do większej regulacji AI i wprowadzenia narzędzie wykrywania i usuwania z internetu tzw. deep fake’ów.

Czytaj także: Liczba urządzeń medycznych z AI szybko rośnie. W 2023 było ich już prawie 700

Aplikacja "Zdrowe Zakupy"
Aplikacja “Zdrowe Zakupy”

Skanując produkty aplikacją Zdrowe Zakupy możesz dowiedzieć się, czy są one dobre dla Twojego zdrowia. Liczba ostrzeżeń, nawet w przypadku pozornie zdrowych artykułów spożywczych, zaskakuje.

To jedna z najczęściej pobieranych aplikacji mobilnych w kategorii „zdrowie”, a do tego wysoko oceniana w sklepie Google Play (ocena 4,8; liczba ocen: 47,3 tys.) i Apple Store (ocena 4,8, liczba ocen: 11,4 tys.).

Jak działa aplikacja Zdrowe Zakupy?

Jej działanie jest proste: uruchamiasz ją, skanujesz kod kreskowy na produkcie za pomocą kamery w smartfonie a na ekranie wyświetla się informacja, które składniki są korzystne dla zdrowia, a które szkodliwe. Wśród tych niezdrowych są sztuczne konserwanty, emulgatory, stabilizatory, zagęstniki oraz inne substancje chemiczne (E), które mogą mieć niekorzystny wpływ na samopoczucie. Apka ostrzega też, jeśli w produkcie są składniki modyfikowane genetycznie (GMO) i mięso oddzielane mechanizcznie (MOM). Można też ustawić ostrzeżenia o zawartości glutenu, orzechów, laktozy i cukru.

Aplikacja rozpoznaje ponad 1 300 000 produktów i 350 składników, nie tylko wyrobów spożywczych, ale też kosmetyków. Jeśli jakiś produkt zawiera niepożądane składniki, można od razu sprawdzić zdrowsze alternatywy.

Aplikacja podaje ocenę punktową produktu (od 0 do 100), wartości odżywcze, bezpieczne i niebezpieczne składniki. Informuje, w jakich chorobach produkt nie jest wskazany.
Aplikacja podaje ocenę punktową produktu (od 0 do 100), wartości odżywcze, bezpieczne i niebezpieczne składniki. Informuje, w jakich chorobach produkt nie jest wskazany.

Sprawdzaj skład produktów, aby robić świadome zakupy

Aplikacja jest kierowana do osób, które chcą dbać o swoje zdrowie, wybierając produkty korzystne dla zdrowia i pozbawionej zbędnej “chemii”. Czasami może okazać się, że droższe wyroby znanych marek mają więcej niepotrzebnych dodatków niż ich tanie odpowiedniki. Oprócz zdrowszego trybu życia można przy okazji zaoszczędzić. Nie trzeba przy tym znać się na chemii – każdy składnik posiada przypisany poziom ryzyka. Na tej podstawie na ekranie pojawia się ogólna ocena w skali od 0 (zły produkt) do 100 (dobry).

Aplikacja pokazuje spis składników, ich opis oraz wartości odżywcze: wartość energetyczną (kalorie), tłuszcze, kwasy tłuszczowe nasycone, cukry, białko, błonnik pokarmowy, sól. Oprócz artykułów spożywczych i kosmetyków, w bazie są też produkty dla dzieci. Do tego publikowane są testy produktów z rekomendacjami i opiniami.

Warto ją wypróbować i zeskanować kilka najczęściej kupowanych produktów – można się bardzo zdziwić, co kryją w sobie.

Aplikacja mobilna Zdrowe Zakupy
Dla kogo: każda osoba, która chce zadbać o zdrowie
System: iOS, Android
Język: polski
Cena: bezpłatna
Strona internetowa: www.zdrowezakupy.org
Śledzone dane: lokalizacja, historia wyszukiwania, historia korzystania z aplikacji, dane identyfikacyjne
Pobierz: Apple Store / Google Play

Czytaj także: Nike Training Club. Co oferuje ta ulubiona bezpłatna aplikacja fitness?

Do przeprowadzenia operacji w kosmosie wykorzystano system operacji robotycznych spaceMIRA.
Do przeprowadzenia operacji w kosmosie wykorzystano system operacji robotycznych spaceMIRA.

Historyczne wydarzenie dla medycyny kosmicznej: zespół chirurgów zlokalizowany na Ziemii wykonał udane cięcie robotem chirurgicznym umieszczonym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) oddalonej ponad 400 km. To otwiera drogę do załogowych, długoterminowych misji eksploracji kosmosu. Pierwsza z nich planowana jest już na 2026 rok.

Choć podczas każdej misji kosmicznej na pokładzie jest lekarz, może on pomóc jedynie w przypadku mniej skomplikowanych dolegliwości. Na statku kosmicznym nie ma też miejsca, aby zabrać ze sobą cały zespół medyczny z chirurgami specjalizującymi się w określonych operacjach wraz z pełnym wyposażeniem sali operacyjnej. Wystaczy zapalenie wyrostka robaczkowego i życie astronauty jest zagrożone.

Roboty chirurigczne pozwalają od dawna na prowadzenie operacji na odległość, ale na Ziemii. W kosmosie problemem jest odległość – opóźnienie sygnału wynosi ok. pół sekundy, co znacznie utrudnia płynne sterowanie ruchami maszyny.

Robot otwiera drogę do bazy na Księżycu i misji na Marsa

W symulowanej operacji na ISS zastosowano robota o nazwie spaceMIRA, czyli “Miniaturized in vivo Robotic Assistant”. Ważące niecały 1 kilogram urządzenie zostało przetransportowane na ISS na początku 2024 roku.

Specjalista chirurgii jelita grubego steruje z Ziemii robotem chirurgicznym umieszczonym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) (zdjęcie: University of Nebraska-Lincoln/Craig Chandler)
Specjalista chirurgii jelita grubego steruje z Ziemii robotem chirurgicznym umieszczonym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) (zdjęcie: University of Nebraska-Lincoln/Craig Chandler)

Dwuramienny robot stworzył startup Virtual Incision. Projekt jest częścią badań medycznych NASA w ramach programu Artemis 3 planowanej na 2026 rok. Atronauci po raz pierwszy od 1972 roku wylądują na Księżycu, aby przygotować bazę operacyjną do kolejnych misji, np. na Marsa. Kosmiczny robot jest wersją jego ziemskiej wersji o nazwie MIRA, rozszerzonej o tryb operacji na duże odległości i opóźnienie w przesyłaniu sygnału, które w przypadku operacji Ziemia-ISS wynosi około pół sekundy.

MIRA - system chirurgiczny Virtual Incision (żródło zdjęcia: NASA/Virtual Incision)
MIRA – system chirurgiczny Virtual Incision (żródło zdjęcia: NASA/Virtual Incision)

Precyzyjne cięcie mimo opóźnienia transmisji sygnału

Symulowana operacja z pomocą SpaceMIRA umieszczonego na ISS polegała na uchwyceniu nożyczek przez robota i przecięciu cieńkiej gumki pełniącej w tym przypadku rolę tkanki człowieka. Maszyną sterowało kilku chirurgów z siedziby Virtual Incision w Lincoln w stanie Nebraska (USA).

Podczas prób, wystąpiły opóźnienia w obsłudze elementów sterujących trwające od 2/3 do 3/4 sekundy, co wymaga dużego doświadczenia chirurgicznego – ruchy są zdecydowanie wolniejsze od tych wykonywanych przez klasyczne roboty operacyjne.

NASA pracuje równolegle nad innymi innowacjami z dziedziny medycyny jak przykładowo druk 3D ludzkich tkanek.

Czytaj także: Technologie kosmiczne, które pomagają pacjentom na Ziemii

Od 1 marca br. to system informatyczny wylicza ilość leku na tzw. recepcie rocznej.
Od 1 marca br. to platforma e-zdrowia P1 wylicza ilość leku na tzw. recepcie rocznej.

Od dnia 1 marca 2024 r. to System Informacji Medycznej (SIM) dostarczany przez Centrum e-Zdrowia (CeZ) będzie obliczać ilość leku, środka spożywczego lub wyrobu medycznego przepisanego na tzw. e-recepcie rocznej. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, wprowadzenie mechanizmu wpłynie na osoby wystawiające e-recepty i dokonujące ich realizacji.

Zmiana w e-receptach rocznych od 1 marca 2024 roku

Od 1 marca 2024 r. wchodzi w życie przepis art. 96a ust. 7ab ustawy – Prawo farmaceutyczne, który stanowi, że „7ab. Obliczenia ilości produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego przeznaczonego do wydania pacjentowi na zasadach, o których mowa w ust. 7a i 7aa, z wyjątkiem ilości leku recepturowego oraz ilości produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego przeznaczonego do stosowania na okres nie dłuższy niż 120 dni, dokonuje system teleinformatyczny [red. System Informacji Medycznej (SIM) w ramach platformy P1], o którym mowa w art. 7 ust. 1 ustawy z dnia 28 kwietnia 2011 r. o systemie informacji w ochronie zdrowia.”

Recepty roczne są najczęściej wystawiane osobom chorym przewlekle.

Oto fragment ustawy, która reguluje nowy sposób wystawiania recepty rocznej:
7a. W przypadku realizacji recepty elektronicznej:
1) po upływie 30 dni od daty jej wystawienia albo naniesionej na recepcie daty realizacji “od dnia”, recepta jest realizowana z wyłączeniem dni stosowania, które już upłynęły, licząc je od daty wystawienia recepty albo naniesionej na recepcie daty realizacji “od dnia”,
2) pacjent od dnia realizacji recepty może otrzymać maksymalnie ilość produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego niezbędną pacjentowi do 120-dniowego okresu stosowania wyliczonego na podstawie określonego na recepcie sposobu dawkowania
– przy czym w przypadku produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego, wydawanego w opakowaniach, których wielkość uniemożliwia wydanie go w ilości niezbędnej do stosowania przez wyliczony okres, dopuszcza się wydanie go w ilości przekraczającej tę ilość, jednak nie więcej niż o jedno najmniejsze opakowanie.

7aa. W przypadku gdy na recepcie, o której mowa w ust. 7a pkt 2, przepisano ilość większą niż do 120-dniowego stosowania, kolejną ilość produktu leczniczego, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego lub wyrobu medycznego niezbędną do następnego 120-dniowego okresu stosowania pacjent może otrzymać po upływie 3/4 okresu, na który zrealizował receptę.

Oprogramowanie gabinetowe musi zostać zaktualizowane

Wystawienie e-recepty w nowym schemacie wymaga aktualizacji oprogramowania gabinetowego, który uwzględnia nowy mechanizm wyliczania ilości produktu do wydania. Wymaga on, by osoba wystawiająca e-receptę precyzyjniej zapisała informacje o schematach dawkowania oraz wskazała okres stosowania.

W okresie przejściowym (tj. do 31 marca 2024 r.) można wystawiać e-recepty w dwóch schematach: dotychczasowym oraz nowym. Od 1 kwietnia 2024 r. planowane jest uruchomienie w SIM reguł odrzucających próby zapisu e-recepty wystawionej według dotychczasowego schematu dawkowania. Oznacza to również, że oprogramowanie gabinetowe powinno zostać dostosowane do nowych rozwiązań do 1 kwietnia 2024 r.

Jak wyglada realizacja e-recepty?

Osoba realizująca e-receptę może wykorzystać informacje udostępniane przez SIM w zakresie ilości produktu do wydania, ilości produktu dotychczas wydanego, ilości produktu możliwej obecnie do realizacji oraz dacie możliwej realizacji.

SIM wskaże ilość leku, środka spożywczego lub wyrobu medycznego do wydania pod warunkiem wystawienia e-recepty według nowego schematu zapisania informacji o dawkowaniu. W przypadku e-recept wystawionych wg dotychczasowego schematu wyliczenia wykonuje osoba realizująca e-receptę zgodnie z zasadami wskazanymi w komunikacie Ministra Zdrowia.

Od 1 kwietnia 2024 r. planowane jest wdrożenie reguł blokujących możliwość wystawienia e-recepty w dotychczasowym schemacie.

Mechanizm automatycznego wyliczania ilości produktu przez System Informacji Medycznej (SIM) Centrum e-Zdrowia (CeZ) nie ma zastosowania dla leku recepturowego, produktu przeznaczonego do stosowania na okres nie przekraczający 120 dni, importu docelowego, e-recept farmaceutycznych oraz produktów o złożonej strukturze opakowań. W pierwszym okresie nie będzie również dokonywał ww. wyliczeń dla wyrobów medycznych oraz jednostek międzynarodowych. W tych sytuacjach można wystawienić e-receptę z użyciem schematu dawkowania na dotychczasowych zasadach.

KAMSOFT na bieżąco dostosowuje swoje systemy do nowych wymagań SIM

KAMSOFT, lider rozwiązań IT dla aptek, w specjalnym komunikacie poinformował o konsekwencjach uruchomienia nowego rozwiązania. System Informacji Medycznej Centrum e-Zdrowia powinien wyliczyć ilość produktu leczniczego możliwą do wydania pacjentowi w momencie pobrania e-recepty z SIM – wchodzące od 1 marca przepisy przenoszą w znacznym stopniu odpowiedzialność za dokładność obliczeń na SIM.

Użycie nowej funkcji spowoduje pobranie wraz z dokumentem e-Recepty dodatkowych informacji o stanie realizacji recepty, w tym informacji o możliwej do wydania ilości leku pacjentowi, o ile SIM taką informację udostępni.

Przez cały marzec 2024 e-recepty wystawiane przez lekarzy niezgodnie z nowymi zasadami będą akceptowane przez SIM w trybie „z ostrzeżeniem”. Efektem, z perspektywy farmaceutów, będzie brak informacji przewidzianej w art. 96a, ust. 7ab Prawa Farmaceutycznego.

Firma jednocześnie poinformowała, że na bieżąco monitoruje zmiany dokonywane w SIM i wprowadza aktualizacje do swojego systemu informatycznego. Nowe rozwiązanie udostępnione przez CeZ dopiero stabilizuje się i w okresie przejściowym do końca marca mogą wystąpić problemy z odczytaniem e-recepty w nowej wersji.

Źródło: Ministerstwo Zdrowia, Portal eZdrowie

Czytaj także: Bądź na bieżąco z e-zdrowiem. Pobierz nowe wydanie czasopisma OSOZ Polska

Piotr Orzechowski, CEO Infermedica. W 2022 roku startup zebrał 120 mln zł od inwestorów na rozwój swojego rozwiązania AI.
Piotr Orzechowski, CEO Infermedica. W 2022 roku startup zebrał 120 mln zł od inwestorów na rozwój swojego rozwiązania AI.

Symptomate to pierwsza aplikacja certyfikowana przez Ministerstwo Zdrowia i włączona do Portfela Aplikacji Zdrowotnych (PAZ). Rozmowa z Piotrem Orzechowskim, założycielem i CEO wrocławskiego startupu Infermedica, który stworzył aplikację.

Wasza aplikacja jako pierwsza trafiła do PAZ. Jakie nadzieje wiążesz z certyfikacją?

Przede wszystkim, jesteśmy zaszczyceni, że Symptomate uzyskał pozytywną ocenę Ministerstwa Zdrowia stając się pierwszą aplikacją w PAZ rekomendowaną pacjentom. Dzięki temu wyróżnieniu liczę na jej szersze rozpowszechnienie w Polsce oraz na to, że więcej pacjentów będzie mogło skorzystać z narzędzia do podejmowania świadomych i rzetelnych decyzji zdrowotnych dotyczących siebie czy swoich bliskich.

Co Twoim zdaniem decyduje o przewadze Symptomate nad innymi symptom checkerami?

Jedną z głównych zalet Symptomate, a także innych rozwiązań oferowanych przez Infermedica, jest bezpieczeństwo i skuteczność. Nasi lekarze spędzili już ponad 100 tys. godzin nad rozwojem bazy wiedzy medycznych, ulepszając budujące ją zależności pomiędzy objawami, a chorobami. Ponadto, każdego dnia czuwają nad jakością naszego silnika do wstępnej diagnozy, poddając go testom walidacyjnym opartym o opisy przypadków medycznych.

Symptomate dostępne w wersji desktopowoj oraz jako aplikacja mobilna.
Symptomate dostępne w wersji desktopowoj oraz jako aplikacja mobilna.

Do kogo kierujecie aplikację i jak ona działa?

Symptomate to darmowa aplikacja, która pomaga użytkownikom zidentyfikować potencjalne przyczyny ich objawów zdrowotnych. Wykorzystuje do tego moduł o nazwie Triage, będący częścią większej platformy, którą budujemy.

Triage umożliwia przeprowadzenie wirtualnego wywiadu medycznego, podczas którego, w odpowiedzi na zgłaszane objawy, generowane są – w wykorzystaniem sztucznej inteligencji – specyficzne pytania. Proces ten obejmuje również analizę czynników ryzyka, by finalnie przedstawić możliwe przyczyny dolegliwości i zasugerować dalsze działania. Aplikacja Symptomate jest dostępna zarówno przez stronę internetową, jak i do pobrania na urządzenia z systemami iOS oraz Android.

Na ile rozwiązanie jest dokładne? Czy można mu zaufać?

Infermedica działa na rynku od ponad dekady, współpracując z ponad 100 partnerami na całym świecie. Przed rozpoczęciem współpracy, każdy z tych partnerów dokładnie weryfikuje nasze technologie. Do tej pory, narzędzia Infermedica zostały wykorzystane ponad 17 milionów razy. Nasz silnik oparty na sztucznej inteligencji jest regularnie testowany, osiągając skuteczność na poziomie 94%. Symptomate posiada certyfikację jako wyrób medyczny klasy I w Unii Europejskiej i jest zgodny z przepisami o ochronie danych osobowych (GDPR).

Wcześniej Infermedica współpracowała już z MZ podczas pandemii COVID-19 oferując narzędzie do wstępnej oceny objawów na stronie MZ, oraz z PZU Zdrowie. Czy polski rynek sprzyja rozwojowi rozwiązań e-zdrowia?

Polska wykazuje dużą otwartość na nowe technologie, co dotyczy również sektora ochrony zdrowia. Pomimo podobnych problemów i wyzwań, z jakimi borykają się inne kraje europejskie i światowe, Polska aktywnie inwestuje w innowacje i rozwój w tej dziedzinie.

Macie za sobą wdrożenia w krajach na całym świecie. Możesz się pochwalić największymi sukcesami?

Jesteśmy dumni z możliwości współpracy z ponad 100 firmami na całym świecie, które podzielają naszą wizję włączenia innowacji w dostarczanie pacjentom odpowiedniej pomocy medycznej na czas. Każde z tych wdrożeń jest dla nas wyjątkowym sukcesem, lecz wśród najbardziej znaczących przykładów naszych osiągnięć warto wymienić współpracę z Sana Kliniken AG, niemiecką kasą chorych Techniker Krankenkasse (TK), firmami Allianz, Microsoft, Médis, a także PZU Zdrowie w Polsce.

Samodzielna wstępna ocena objawów to tylko jedno zastosowanie Symptomate. Jak jeszcze mogą z niego skorzystać np. placówki medyczne?

Jak wcześniej wspomniałem, Symptomate to bezpłatne narzędzie dla pacjentów, które umożliwia zidentyfikowanie potencjalnej przyczyny ich objawów. Jest to możliwe dzięki jednemu z naszych modułów. Pełny zakres możliwości naszej platformy ujawnia się jednak dopiero, gdy zostaje ona zintegrowana z procesami działania firm ubezpieczeniowych, systemów ochrony zdrowia lub placówek medycznych, co zapewnia ciągłość opieki nad pacjentem.

Symptomate powstał w 2012 roku i obecnie jest dostępny w 15 językach.
Symptomate powstał w 2012 roku i jest już dostępny w 15 językach.

Oprócz wspomnianego modułu, oferujemy również rozwiązanie, które umożliwia zebranie informacji od pacjenta i przekazanie ich lekarzowi przed wizytą, co ułatwia wcześniejsze przygotowanie i tworzenie dokumentacji medycznej. W najbliższej przyszłości nasza oferta zostanie rozszerzona o nowy moduł. Będzie on umożliwiał monitorowanie stanu pacjenta po wizycie poprzez sprawdzenie, jak się czuje po pewnym czasie od konsultacji.

Czytaj także: Pierwsza apka w Portfelu Aplikacji Zdrowotnych MZ

Robot, inteligentne pierścienie, asystenci AI - Targi CES to święto elektroniki użytkowej.
Robot, inteligentne pierścienie, asystenci AI – Targi CES to święto elektroniki użytkowej.

Co roku na Targach Elektroniki Konsumenckiej CES w Las Vegas prezentowane są przełomowe technologie, które mają szansę podbić świat. Spośród setek premier, wybraliśmy najciekawsze nowinki dla zdrowia.

AI jest już w każdej innowacji

Kiedyś to supernowoczesne samochody oraz płaskie ekrany telewizorów pokazywane na CES przyciągały największą uwagę. Dzisiaj zachwyt wywołują innowacje dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Wśród setek nowości i premier pokazanych na początku stycznia w Las Vegas były inteligentne roboty, urządzenia monitorujące zdrowie i cała masa gadżetów, które mają poprawiać nastrój. Wszystkie łączy sztuczna inteligencja – każda innowacja ma w sobie jakiś rodzaj AI, albo klasycznej, albo generatywnej, albo przynajmniej jakiś algorytm uczenia maszynowego. Jeszcze rok temu o AI tylko dużo się mówiło, dzisiaj firmy chcą pokazać, że są na czasie z postępem.

Drugi trend to rozmywanie się granicy pomiędzy klasyczną medycyną a sektorem dobrego samopoczucia (wellness). Gadżety e-zdrowia, nie będące urządzeniami medycznymi, są już tak samo dokładne jak ich certyfikowane odpowiedniki. A do tego oferują dużo lepsze doświadczenie użytkowania – m.in. dlatego, że ich projektowanie nie jest ograniczane standardami obowiązującymi dla urządzeń medycznych. Wielu producentów nawet nie zawraca sobie głowy kosztowną i długotrwałą walidacją i refundacją, obserwując szybko rosnący rynek konsumencki innowacji e-zdrowia.

Dla pacjentów przestaje mieć znaczenie, czy gadżet ma znak europejski CE, bo liczy się innowacyjność. Jednym z trendów jest dalsza miniaturyzacja i konsolidacja urządzeń pomiarowych. Przykładem jest Withings BeamO – elektrokardiogram (EKG), oksymetr, stetoskop i termometr w jednym rozwiązaniu o estetycznym wyglądzie i łatwej obsłudze. W BeamO zastosowano kilka ciekawych technologii. Przykładowo, do wykrywania wzorców przepływu krwi i temperatury zastosowano czujniki fal świetlnych i informacje akustyczne. Wszystkie pomiary są bezdotykowe – cyfrowy stetoskop nie jest przykładany do piersi, bo przechwytuje dźwięki akustyczne, pozwalając na dokładne osłuchanie serca i płuc. Na tej podstawie możliwe jest określenie poziomu nasycenia krwi tlenem (SpO2) i odczyt tętna. Jednoprzewodowe EKG wykorzystuje z kolei technologię stosowaną w wyższej klasy smartwatchach, takich jak Apple Watch. Aby wykonać EKG albo zmierzyć saturację, wystarczy chwycić urządzenie obiema rękami.

Withings BeamO. elektrokardiogram (EKG), oksymetr, stetoskop i termometr w jednym (zdjęcie: Withings)
Withings BeamO. elektrokardiogram (EKG), oksymetr, stetoskop i termometr w jednym (zdjęcie: Withings)

BeamO potwierdza kolejny trend – nie wystarczy, że urządzenie medyczne jest funkcjonalne. Teraz musi być też ładne. Kioski telemedyczne wyglądają jak futurystyczne kapsuły. Wchodząc do nich, pacjent powinien mieć wrażenie, że korzysta z najnowocześniejszych technologii. Producenci chyba zrozumieli, że sama otoczka designu może działać jak placebo.

Spośród setek premier zaprezentowanych podczas CES 2024, wybraliśmy kilka najciekawszych innowacji z kategorii „zdrowie i fitness”.

Cyfrowe lustro oceni zdrowie i poprawi nastrój

E-lustra nie są niczym nowym. Nowe jest to, co potrafią. Anura MagicMirror firmy NuraLogix, to pierwsze lustro, które analizuje przepływ krwi w twarzy i na tej podstawie oblicza parametry życiowe, takie jak ciśnienie krwi. Potrafi oszacować ryzyko chorób serca, określić wiek użytkownika i obliczyć poziom stresu na podstawie analizy wideo skóry.

MagicMirror wykorzystuje tzw. technologię afektywnej sztucznej inteligencji DeepAffex, a pomiar przepływu krwi wykonuje z pomocą kamer termowizyjnych. Firma ma nadzieję, że dzięki tej technologii można będzie mierzyć coraz większą liczbę biomarkerów. Na początek lustro ma się pojawić w przychodniach lekarskich i takich miejscach jak siłownie albo centra handlowe.

Inteligentne lusto NuraLogix.
Inteligentne lusto NuraLogix

Nieco bardziej lifestylową wersję e-lustra zaprezentowała firma Baracoda. Tym razem celem nie jest mierzenie parametrów zdrowia, ale zagwarantowanie użytkownikowi dobrego samopoczucia. BMind Smart Mirror wykorzystuje sztuczną inteligencję i przetwarzanie języka naturalnego, aby poprawić samoocenę i nastrój. Mierząc parametry ciała, lustro określa poziom stresu i proponuje różne techniki dla poprawy samopoczucia psychicznego. Przykładowo, może to być medytacja z przewodnikiem. W swoich obietnicach Baracoda idzie dalej i deklaruje, że lustro może nawet „zminimalizować poczucie samotności poprzez wciągające doświadczenie wykorzystujące światło, dźwięk i wizualizacje”.

BMind Smart Mirror
BMind Smart Mirror obiecuje poprawić nastrój

Smart-łóżka poprawiające jakość i komfort snu

Energia i optymizm po dobrze przespanej nocy są bezcenne. Ale czy tak bardzo, aby za inteligentną poduszkę zapłacić ok. 4000 zł, a za materac – 36 000 zł?

Chińska firma zajmująca się zdrowiem snu zaprezentowała materac i poduszkę DeRucci napędzane – oczywiście – sztuczną inteligencją. Razem tworzą zestaw, który pozwala lepiej się wysypiać. Materac wyposażony jest w 23 czujniki, które wykrywają nawet niewielkie zmiany temperatury, pozycji i tętna przez całą noc. Wbudowany system poduszek powietrznych na bieżąco dopasowuje się do zmian pozycji, aby zapewnić prawidłowe wsparcie kręgosłupa, szyi i bioder. Inteligentne łóżko reguluje też temperaturę, aby zapobiec przegrzaniu lub wyziębieniu organizmu. Zebrane parametry snu są przetwarzane przez AI i na ich podstawie system ostrzega właściciela łóżka przed potencjalnymi problemami zdrowotnymi.

Naszpikowany czujnikami inteligentny materac DeRucci
Naszpikowany czujnikami inteligentny materac DeRucci

W zestawie jest też inteligentna poduszka DeRucci pomagająca walczyć z chrapaniem. Mechanizm jest podobny – poduszka śledzi położenie i ruchy głowy, a gdy wykryje chrapanie, interweniuje, dostosowując swoją wysokość i zmieniając pozycję głowy śpiącego. Drugim zastosowaniem e-poduszki jest redukcja ryzyka wystąpienia bezdechu sennego. Na podstawie wewnętrznego badania klinicznego firma twierdzi, że jej poduszka może zmniejszyć chrapanie nawet o 89%.

Tłumacz płaczu dziecka

Kiedy dziecko płacze, rodzice zachodzą w głowę, co jest nie tak. Problem rozwiązuje QBear+ firmy Capella, czyli tłumacz płaczu dziecka dostępny w formie aplikacji mobilnej na smartfona.

Aplikacja jest w stanie zinterpretować płacz dziecka i na tej podstawie określić, czy jest ono głodne, zmęczone, potrzebuje zmiany pieluchy lub po prostu jest mu niewygodnie. Do rozszyfrowania potrzeb niemowlęcia wykorzystywana jest sztuczna inteligencja analizująca m.in. wzorce płaczu. Cappella twierdzi, że technologia jest dokładna w około 95%. Dla porównania: rodzice są w stanie odgadnąć potrzeby dziecka w 30% przypadków. Innowacja składa się z czujnika przyczepianego do łóżka i aplikacji mobilnej (wcześniejsza wersja nie wymagała osobnego czujnika, wystarczył telefon umocowany do ramy łóżka). Aplikacja kosztuje 10 dolarów miesięcznie. Firma zapowiada, że apka wkrótce będzie jeszcze dokładniejsza, gdy rozwijany obecnie system rozpoznawania temperatury pozwoli stwierdzić, czy płacz nie jest powodowany zbyt niską lub wysoką temperaturą.

Tłumacz płaczu dziecka QBear+
Tłumacz płaczu dziecka QBear+

Królik do rozmowy z AI

Rabbit R1 to urządzenie zaprojektowane, aby ułatwić ludziom komunikację ze sztuczną inteligencją – nie za pomocą telefonu komórkowego, ale małego pudełka przyczepianego do ubrania.

Wydając polecenia głosowe można sterować odtwarzaniem muzyki, zamówić jedzenie i taksówkę, zarezerwować podróż. Wystarczy nacisnąć przycisk znajdujący się na froncie urządzenia i powiedzieć R1, co chcesz zrobić. Asystent AI wykona polecenie korzystając z aplikacji w chmurze. Dzięki wbudowanej kamerze można robić zdjęcie jak smartfonem, rozpoznawać obiekty itd.

Gadżet kosztuje 199 USD, a pierwsza pula 20 000 sztuk sprzedała się na pniu. To nie jedyny asystent tego typu – na rynku jest też dostępny AI Pin, który działa na tej samej zasadzie i może dodatkowo np. analizować składniki odżywcze pokarmów, które weźmiemy do ręki (taką funkcję producent deklaruje w filmie promocyjnym).

Asystent AI Rabbit R1
Asystent AI Rabbit R1

Pierścień zastępuje smartwacha w pomiarze parametrów zdrowia

Podczas CES nie brakowało stoiska z inteligentnymi pierścieniami. Szum wokół nich podkręciły pogłoski o premierze Galaxy Ring Samsunga, do której jednak nie doszło. Swój e-pierścień przedstawił jednak inny gigant urządzeń do noszenia typu fitness, czyli Amazfit. Amazfit Helio Ring powstał z myślą o „optymalizacji wydajności sportowej”.

Z kolei chińska firma Umeox zaprezentowała Xring, który obiecuje pomiar nie tylko tradycyjnych wskaźników zdrowotnych, jak tętno, wzorce snu i poziom tlenu we krwi, ale także dotąd niedostępnych dla e-pierścieni parametrów, jak poziomu glukozy we krwi (w tym celu zastosowano czujnik PPG i algorytm AI). Zresztą opasek, pierścieni i smartwachy obiecjących nieinwazyjny pomiar poziomu cukru we krwi było znacznie więcej, ale żadne z nich nie posiada jakiejkolwiek certyfikacji jako urządzenie medyczne. Przed takimi gadżetami ostrzega m.in. amerykańska Agencja ds. Zdrowia i Żywności (FDA), o czym piszemy tutaj.

Pierścień Amazfit Helio Ring do monitorowania parametrów zdrowia
Pierścień Amazfit Helio Ring do monitorowania parametrów zdrowia

Nieinwazyjne, bezlekowe leczenie drżenia rąk

Osoby z chorobą Parkinsona mierzą się z uciążliwym samoistnym drżeniem rąk, które uniemożliwia im normalne funkcjonowanie, prowadząc do stopniowego wycofywania się z życia społecznego. Powstała już łyżka amortyzująca drżenie, a teraz także specjalna rękawiczka.

GyroGear przeciwdziała drżeniom w czasie rzeczywistym dzięki zastosowaniu zaawansowanej technologii żyroskopowej. Bez użycia leków i skutków ubocznych. Nieinwazyjne urządzenie przypomina rękawiczkę bez palców z nasadką sterującą umieszczoną w górnej części, którą można łatwo odpiąć i naładować. Mały żyroskop kontrolowany przez wszyty w materiał układ elektroniczny wykrywa drżenia a następnie uruchamia sygnały przeciwdziałające wstrząsom.

Rękawica GyroGear kompensująca drżenia rąk u chorych na Parkinsona
Rękawica GyroGear kompensująca drżenia rąk u chorych na Parkinsona

Pomiar glukozy we krwi, aby modyfikować sposób odżywiania się

Osobom chorym na cukrzycę coraz łatwiej kontrolować poziom cukru we krwi, odkąd na rynku pojawiły się małe czujniki przyczepiane do skóry w tylnej części ramienia. Mierzą one poziom glukozy w czasie rzeczywistym i wystarczy je zmieniać raz na 2 tygodnie. Liderem na tym rynku jest Abbott Freestyle Libre.

Ta nowa technologia jest też powszechnie wykorzystywana do celów innych niż medyczne, analogicznie jak leki na cukrzycę są masowo stosowane w odchudzaniu. Niektórzy producenci urządzeń CGM (ang.: Continuous Glucose Monitoring, Ciągły Monitoring Glukozy) wprost promują swoje czujniki jako produkty lifestylowe pomagające optymalizować dietę, dbać o zdrowie i osiągać lepsze wyniki sportowe.

Nowy czujnik Dexcom to mierzenia poziomu glukozy w czasie rzeczywistym
Nowy czujnik Dexcom to mierzenia poziomu glukozy w czasie rzeczywistym

W połączeniu z aplikacjami mobilnymi, tego typu systemy zbierają informacje o parametrach krwi, a następnie proponują zmiany dietetyczne. Celem jest uniknięcie skoków insuliny, po których pojawia się uczucie wilczego głodu, prowadzące często do podjadania. W ten sposób można się też dowiedzieć, że np. połączenie w posiłku białego ryżu z kurczakiem i warzywami wywołuje niższy skok poziomu glukozy niż spożywanie samego ryżu i kurczaka. Albo, że wcześniejsze spożywanie kolacji wywołuje mniejszy wzrost glukozy. Największą barierą szerokiej dostępności CGM dla nie-cukrzyków pozostaje cena. Przykładowo, za najnowszy czujnik Abbott Freestyle Libre 3 trzeba zapłacić 65 euro z własnej kieszeni.

Czytaj także: Najbardziej wyczekiwane premiery technologiczne 2024

Tanie smartwache z Chin lub Indii obiecują nawet pomiar ciśnienia krwi. To zwykłe oszustwo.
Tanie smartwache z Chin lub Indii obiecują nawet pomiar ciśnienia krwi. To zwykłe oszustwo.

W internecie bez problemu można kupić inteligentne zegarki albo pierścienie obiecujące pomiar poziomu glukozy we krwi bez nakłuwania. Nie używaj ich, to groźne – ostrzega Amerykańska Agencja ds. Leków i Żywności. Są też dostępne w Polsce, na przykład na Allegro albo AliExpress.

To zabawki, a nie urządzenia medyczne

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) ostrzega przed korzystaniem ze smartwatchów lub inteligentnych pierścieni do pomiaru poziomu glukozy we krwi bez nakłuwania palca lub przebijania skóry. Internet zalewają urządzenia, które obiecują bezinwacyjny sposób monitoringu cukrzycy. Najczęściej są produkowane w Chinach lub Indiach i choć nie są certyfikowane jako urządzenia medyczne, ich producenci reklamują ją jako przełomową alternatywę dla tradycyjnych metod pomiaru. Świadomie wykorzystują nieświadomomych pacjentów, kusząc wygodą stosowania i rezygnacją z tradycyjnych glukometrów.

Sprawdziliśmy, czy można je kupić w Polsce. Po wpisaniu na Allegro hasła “inteligentny zegarek do pomiaru cukru we krwi”, pojawiło się ok. 100 produktów. Te najtańsze kosztują od 299 zł i obiecują nie tylko pomiar glukozy we krwi, ale także ciśnienia krwi. Ich producenci najczęściej powołują się na technologię opartą na sensorach PPG (fotopletyzmografia) w połączeniu z algorytami AI.

Inteligentne zegarki, które rzekomo mają mierzyć poziom glukozy we krwi, są dostępne m.in. na Allegro. Nie kupuj ich, bo nie są certyfikowanymi urządzeniami medycznymi.
Inteligentne zegarki, które rzekomo mają mierzyć poziom glukozy we krwi, są dostępne m.in. na Allegro. Nie kupuj ich, bo nie są certyfikowanymi urządzeniami medycznymi.

W opublikowanym 21 lutego 2024 roku komunikacie, FDA informuje, że nie autoryzowała i nie zatwierdziła żadnego smartwatcha lub inteligentnego pierścienia przeznaczonego do samodzielnego pomiaru lub szacowania wartości poziomu glukozy we krwi. Żaden tego typu produkt nie posiada też europejskiego znaku wyrobu medycznego CE.

Jedyną technologią, która zapewnia obecnie wiarygodne wyniki, jest nakłucie skóry:

Wymienione urządzenia są oferowane z aplikacjami mobilnymi ułatwiającymi monitowanie wyników. Jednak w tym wypadku to glukometr/sensor wykonuje badania, a smartfon służy jedynie do gromadzenia zebranych danych i ich odczytu.

Nie ma technologii pozwalającej na precyzyjny pomiar poziomu glukozy we krwi bez nakłucia

W przypadku osób chorych na cukrzycę niedokładne pomiary poziomu glukozy mogą prowadzić do błędów w leczeniu cukrzycy, w tym niewłaściwego dozowania insuliny lub innych leków, które mogą szybko obniżyć poziom glukozy we krwi. Przyjęcie zbyt dużej dawki leków może doprowadzić do niebezpiecznie niskiego poziomu glukozy, prowadząc do dezorientacji psychicznej, śpiączki lub śmierci w ciągu kilku godzin od błędu.

Nie kupuj ani nie używaj smartwatchów lub inteligentnych pierścieni, które deklarują, że potrafią mierzyć poziom glukozy we krwi – informuje FDA na swojej stronie internetowej. Ich bezpieczeństwo i skuteczność nie zostały zweryfikowane i nie można na nich polegać. Jak podkreślają eksperci, należy stosować tylko urządzenia medyczne polecane przez lekarzy i sprzedawane w aptekach.

Komunikat bezpieczeństwa ma zastosowanie do każdego smartwatcha lub inteligentnego pierścienia, którego producent twierdzi, że mierzy poziom glukozy we krwi bez nakłuwania skóry, niezależnie od producenta lub marki – podkreśla FDA. Choć prace nad tego typu rozwiązaniami trwają od kilku lat, na razie żadne z nich nie zdołało osiągnąć wymaganej przez organy regulacyjne dokładności potwierdzonej badaniami klinicznymi.

Oszuści żerują na chorych, dla których codzienne nakłuwanie jest uciążliwe. W Polsce na cukrzycę choruje ok. 3 mln osób. Na świecie to 537 mln osób.

Walka z tego typu produkami jest trudna, bo ich sprzedacy często prowadzą działalność za granicą. Warto je jednak zgłaszać m.in. do Urzędu Ochrony Konkurencji Konsumentów (UOKiK) oraz Inspekcji Handlowej.

Czytaj także: EKG, pulsoksymetr, stetoskop i termometr w jednym

1 2 3 4 5 6 79