Debata OSOZ z ABM i IMiD: Przestańmy się bać innowacji

Dodano: 08.07.2025


Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) oraz Karolina Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju Biotechnologii w Agencji Badań Medycznych (ABM)
Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) oraz Karolina Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju Biotechnologii w Agencji Badań Medycznych (ABM)

Jak pobudzić innowacje zdrowia cyfrowego w Polsce? Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) oraz Karolina Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju Biotechnologii w Agencji Badań Medycznych (ABM) w rozmowie z OSOZ Polska.

Rozmowę z Tomaszem Maciejewskim i Karoliną Nowak przeprowadziliśmy podczas webinaru Izby POLMED „Innowacja niejedno ma imię” (4 czerwca 2025 r.).

Placówki są otwarte, prawo jest zamknięte

W Polsce innowacje nie rozbijają się o brak pomysłów, tylko o opór systemu i ludzi oraz brak pieniędzy. W napiętym budżecie szpitala trudno znaleźć środki na coś ponad standard. Innowacyjność stała się domeną pasjonatów – nowe rozwiązania e-zdrowia ponad EDM wdrażają tylko placówki kierowane przez menedżerów pasjonujących się nowymi technologiami. Szukają oni aktywnie dodatkowych środków finansowych, uruchamiają działy innowacyjności w ramach struktury organizacyjnej, są otwarci na pilotaże realizowane przez startupy.

– Szpital nie jest miejscem naturalnie przyjaznym innowacjom. Ale może takim być, jeśli damy mu do tego przestrzeń – mówi prof. Tomasz Maciejewski, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka.

Jak podkreśla Maciejewski, personel medyczny, często przywiązany do sprawdzonych procedur, potrzebuje czasu i zachęt, by otworzyć się na nowości. – Na początku, gdy wprowadzaliśmy rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, czuliśmy dystans, sceptycyzm. Ale dziś pracownicy sami przychodzą z inicjatywą i pytają: Może byśmy spróbowali to zautomatyzować? Może tu warto zastosować model predykcyjny? – zauważa Maciejewski.

Otwartość ludzi na innowacje to tylko połowa sukcesu. Druga – dużo trudniejsza – to otwartość systemu.

Według dyrektora IMiD, placówki medyczne są uwięzione między kodeksem etyki lekarskiej, wymogami Komisji Bioetycznej, ustawą o zamówieniach publicznych a przepisami o ochronie danych. I nawet jeśli jest na rynku technologia gotowa do wdrożenia, jak chociażby systemy monitoringu zdrowia pacjenta, to szpitale duszą się w procedurach, a ich inicjatywa jest gaszona przez nieprzyjazne przepisy. Oprócz tego brakuje wyspecjalizowanych jednostek, które miałyby mandat i budżet na testowanie rozwiązań wysokiego ryzyka w medycynie.

– Potrzebujemy w Polsce centrów innowacji; miejsc, gdzie prawo nagnie się pod innowację, a nie odwrotnie. Na razie jesteśmy zmuszeni robić to partyzancko, z pomysłowością i determinacją – dodał.

Tomasz Maciejewski mimo wszystko zachęca firmy med-tech do współpracy ze szpitalami. Podkreśla przy tym, że muszą być przede wszystkim dobrze przygotowane merytorycznie i operacyjnie. Szpitale nie chcą kolejnej prezentacji biznesowej, takiej jak dla inwestorów. Oczekują za to konkretnej propozycji dla użytkownika końcowego – lekarza, pielęgniarki, pacjenta. W jego ocenie kluczowe jest posiadanie dowodów skuteczności rozwiązania (naukowych lub klinicznych), gotowość na spełnienie formalnych wymogów prawnych oraz otwartość na współpracę i krytykę.

– My dajemy czas naszych pracowników, dane, dostęp do pacjentów, ale finansowanie i przygotowanie projektu leży po stronie firmy – dodaje, wskazując, że sukces możliwy jest tylko wtedy, gdy obie strony traktują się po partnersku i mają wspólny cel.

ABM chce wspierać innowacje

– Jeśli ktoś mówi, że Agencja Badań Medycznych to tylko badania kliniczne, myli się – zdaniem Karoliny Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Współpracy Międzynarodowej Agencji Badań Medycznych, ABM przekształca się z pasywnego grantodawcy w aktywnego lidera zmian.

ABM skupia się obecnie na trzech kluczowych filarach: budowie kompetencji, m.in. przez dofinansowanie do studiów podyplomowych i MBA w ochronie zdrowia; wsparciu wyrobów i usług medycznych, zarówno komercyjnych, jak i niekomercyjnych; nowych instrumentach finansowych, w tym długoterminowych grantach z kontrolą etapową.

– W 2023 r. uruchomiliśmy studia podyplomowe, które dziś oferuje 13 uczelni. Kształcą one nowe kadry menedżerów w zakresie biotechnologii, badań klinicznych oraz MBA. To odpowiedź na deficyt wiedzy, który blokuje wdrożenia innowacji już na poziomie koncepcji – tłumaczyła Nowak. Jednym z największych projektów ABM w zakresie pobudzenia innowacji był konkurs na Regionalne Centra Medycyny Cyfrowej (RCMC). W efekcie wybrano 18 jednostek, które tworzą infrastrukturę umożliwiającą dostęp do dużej liczby wiarygodnych danych medycznych. RCMC mogą w przyszłości stać się elementem Europejskiej Przestrzeni Danych Medycznych, umożliwiając innowatorom dostęp do wysokiej jakości danych do np. rozwijania algorytmów AI.

Kolejną dużą zmianą w ABM jest odejście od logiki krótkiego grantu. Przykładem jest konkurs na rozwój projektów badawczo-rozwojowych z obszaru medycyny translacyjnej TransMed.

– Dajemy pieniądze na dłużej, ale etapami. Naukowiec nie traci energii na kolejne wnioski, za to może skupić się na pracy. A jeśli projekt nie spełni obietnic w pierwszym etapie, nie ryzykujemy publicznych pieniędzy – mówi Nowak.

ABM uruchomił też konkursy dla przemysłu na projekty cyfrowe i wyroby medyczne, nie dzieląc ich na klasy – każdy, kto ma pomysł i dowody skuteczności, może aplikować.

DTx. Czy Polska powinna refundować cyfrowe terapeutyki?

Nie brakuje dobrych aplikacji i systemów IT „made in Poland”. To, czego nie ma, a jest krytycznie potrzebne, to ich strategiczne finansowanie w systemie zdrowia. Dlatego od jakiegoś czasu toczy się dyskusja o wprowadzeniu na rynek zdrowia tzw. cyfrowych terapeutyków (DTx), czyli aplikacji zdrowotnych, które mogłyby być wypisywane na receptę i refundowane przez NFZ, tak jak ma to miejsce np. w Niemczech (DiGA) albo Francji (PECAN).

– W Polsce traktujemy cyfrowe zdrowie jak eksperyment. Tymczasem to już realna gałąź terapii – przekonywał Maciejewski. Odwołał się m.in. do danych raportu Future Health Index, który sugeruje, że ponad połowa liderów w ochronie zdrowia w Polsce już korzysta z rozwiązań zdalnej terapii i monitorowania.

– Gotowi są ludzie, gotowe instytucje. Nawet gotowy jest rynek. Ale nadal nie mamy gotowości legislacyjnej – mówił dyrektor IMiD. Jako przykład podał projekt „Halo Mama” – platformę dla kobiet w ciąży, która łączy zdalną opiekę, edukację i wsparcie. Pacjentki oceniły go jako jeden z najlepszych elementów opieki okołoporodowej, ale zabrakło finansowania, aby dotarł do większej liczby odbiorców.

System zdrowia cały czas tkwi głęboko w erze medycyny opartej na lekach, tymczasem aplikacje zdrowotne mogą tak samo pełnić rolę leku, motywując do zmiany zachowań, informując, edukując. I to bez skutków ubocznych, ale za to z dodatkową korzyścią jaką jest zaangażowanie pacjenta. Dlaczego NFZ nie płaci za takie rozwiązania, skoro generują oszczędności w systemie zdrowia?

Nowak dodaje, że jeśli chcemy, by Polska była liderem DTx w Europie, musimy podjąć decyzję strategiczną. Taką, która wyprzedzi legislację. Do tego trzeba odwagi i wyjścia przed szereg. Nie musimy od razu odkrywać wszystkiego od nowa, bo możemy już opierać się na doświadczeniach innych państw i na tej podstawie zbudować nawet lepszy model dla DTx. Niestety, jak na razie mamy bardzo zachowawcze podejście. Przykładem jest Portfel Aplikacji Zdrowotnych certyfikowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Projekt zainicjowano z dużą pompą w 2023 roku. Po ponad dwóch latach do PAZ trafiły zaledwie dwie aplikacje, a efekt promocyjny jest żaden.

CTT jak mini-doliny krzemowe dla innowatorów

Jedną z największych zmarnowanych szans polskich uczelni są centra transferu technologii (CTT). Choć działają niemal przy każdej uczelni medycznej, wciąż rzadko są źródłem realnych innowacji. Modelem są takie amerykańskie uczelnie jak Uniwersytet Stanforda, które sprawnie łączą naukę z sektorem prywatnym, stając się źródłem spin-off-ów wprowadzających nowe rozwiązania cyfrowe na rynek zdrowia.

– W amerykańskich ośrodkach naukowych doktorat często od początku pisany jest z myślą o komercjalizacji, a nie tylko o publikacji w czasopiśmie z impact factorem – zauważa Maciejewski.

Studentów medycyny powinniśmy uczyć także kompetencji biznesowych, bo to oni wiedzą najlepiej, co działa nie tak i można poprawić poprzez cyfrowe rozwiązanie. I właśnie CTT powinny być pierwszym miejscem kontaktu dla tych, którzy chcą coś zmienić. W krajach takich jak USA, pełnią one funkcję inkubatora i akceleratora, wspierając naukowców od momentu pomysłu aż do wejścia produktu na rynek.

– W Polsce zbyt często naukowiec coś tworzy i chowa to do szuflady. Bo nie wie, jak to sprzedać, jak certyfikować, jak przekuć w produkt – mówi Maciejewski. Jego zdaniem, CTT powinny być miejscami spotkania świata nauki z biznesem – tak jak w Stanfordzie czy Massachusetts Institute of Technology (MIT). Jego zdaniem, potrzebujemy miejsc, gdzie farmaceuci wypiją kawę z informatykami, gdzie start-up ma okazję porozmawiać w przerwie z prawnikiem, a po drugiej strony ulicy swoje biuro ma firma big tech albo farmaceutyczna. „W takich warunkach rodzi się prawdziwa innowacja”.

Nowak dodaje, że takie centra powinny też aktywnie edukować naukowców. Jeśli ktoś ma pomysł na wyrób medyczny, CTT powinno mu podpowiedzieć, co należy zrobić, aby szybko i z sukcesem wprowadzić innowacje medyczne o odpowiedniej klasie ryzyka zgodnie z MDR.

– Innowacje medyczne warto rozwijać w Polsce, bo mamy większą determinację niż wielu naszych sąsiadów. To nie slogan, ale to dane. Polacy chcą i potrafią inwestować w nowości. Mamy ponad 40 milionów ludzi. To nie jest mały rynek – podsumowuje dyskusję Maciejewski. Nowak z kolei dodaje, że dodatkowo mamy gigantyczny potencjał, a „Polska nie jest już tylko krajem, który goni, ale może wyznaczać trendy. Jedynie co musimy zrobić to przestać się bać, że nie jesteśmy gotowi. Bo jesteśmy”.