We wrześniowym wydaniu czasopisma OSOZ (9/2025) m.in. rozmowy z przedstawicielami placówek zdrowia, które wdrożyły Centralną e-Rejestrację (CeR). Na jakie problemy natrafiły? Jak udało im się zsynchronizować kalendarz wizyt? Co radzą po kilku miesiącach pilotażu?

Polecamy także:

OSOZ Polska 9/2025
OSOZ Polska 9/2025

Spis treści:

Wszystkie wydania archiwalne dostępne są na zakładce POBIERZ.

Archiwalne wydania OSOZ
Ponad 3 mld zł na cyfryzację już trafiło do szpitali, kolejne 1,2 mld otrzymało trafiło do CeZ
Ponad 3 mld zł na cyfryzację już trafiło do szpitali, kolejne 1,2 mld otrzymało trafiło do CeZ

Centrum e-Zdrowia otrzymało ponad 1,2 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy na rozwój cyfrowych usług w ochronie zdrowia. I wyda je wdrażając kilka zupełnie nowych rozwiązań – większość z nich ma ruszyć w pełni w 2026 roku. Takiego tempa cyfryzacji jeszcze nie było.

1. Rozwój Centralnej e-Rejestracji

Centralna e-Rejestracja umożliwi zapisywanie się na wizyty w wielu przychodniach, u różnych specjalistów, poprzez jeden system. Do końca roku trwa pilotaż. CeR będzie obowiązkowa dla pierwszych świadczeń od 1 lipca 2026 roku. Katalog świadczeń, na które można zapisać się przez centralną e-rejestrację, będzie systematycznie rozszerzany, a od 31 grudnia 2029 r. obejmie wszystkie usługi AOS. Do tego planowane jest uruchomienie Asystenta AI, który ułatwi korzystanie z e-rejestracji osobom o mniejszych kompetencjach cyfrowych. Oprócz opcji rejestracji przez internet, niezmiennie będzie można zapisać się na wizytę przez telefon albo na miejscu w placówce zdrowia.

2. Platforma e-Konsylium

e-Konsylium pomoże lekarzom w realizacji zdalnych konsultacji medycznych. Pozwoli im na szybkie i efektywne pozyskiwanie opinii innych specjalistów, bez konieczności bezpośredniego spotkania czy korzystania z kanałów do tego nieprzeznaczonych. Będzie to bezpieczny komunikator z możliwością organizowania telekonferencji i ich nagrywania oraz bezpiecznego przeglądania danych medycznych. Obecnie trwają testy w sieci szpitali kardiologicznych, uruchomienie planowane jest do końca 2026 roku.

Zapisz się do newslettera OSOZ. Dwa razy w miesiącu wszystko o e-zdrowiu prosto na maila
Zapisz się do newslettera OSOZ. Dwa razy w miesiącu wszystko o e-zdrowiu prosto na maila

3. System wsparcia zdalnego monitorowania zdrowia pacjentów

Będzie to rozwinięcie zakresu już istniejących usług teleporad z wykorzystaniem urządzeń zbierających dane o zdrowiu, które zostały wdrożone w ramach Domowej Opieki Medycznej DOM podczas pandemii COVID, a potem zniknęły. Umożliwią one między innymi badanie w domu i przesyłanie bezpośrednio do lekarza informacji o stanie zdrowia pacjenta, na przykład o jego poziomie cukru, wartości pulsu, wysokości ciśnienia. Na razie nie wiadomo, kiedy system zostanie uruchomiony.

4. Platforma Usług Inteligentnych

Platforma Usług Inteligentnych (PUI) zapewni dostęp do certyfikowanych, sprawdzonych narzędzi wykorzystujących algorytmy sztucznej inteligencji, które mają wspierać diagnostykę obrazową. Dzięki nim lekarze radiolodzy będą mogli szybciej i precyzyjniej oceniać i opisywać zdjęcia rentgenowskie, wyniki mammografii, rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej. Wiadomo już, że do PUI będą miały bezpłatny dostęp wszystkie szpitale w sieci. Uruchomienie planowane jest na 2026 rok choć na razie nie ogłoszono nawet przetargu.

5. Centralne Repozytorium Danych Medycznych oraz Centrum Cyfryzacji Dokumentacji Medycznej

Realizacja tego projektu umożliwi gromadzenie i przechowywanie Elektronicznej Dokumentacji Medycznej wytwarzanej przez poszczególne podmioty, takie jak szpitale, przychodnie, laboratoria, itd.. Centrum e-Zdrowia udostępni placówkom medycznym system do digitalizacji dokumentacji pacjentów.

6. Dalsza cyfryzacja dokumentacji medycznej

Elektroniczna Dokumentacja Medyczna na razie obejmuje tylko kilka dokumentów, w tym m.in kartę informacyjną z leczenia szpitalnego, wyniki badań laboratoryjnych wraz z opisem, receptę i skierowanie. Kolejne dokumenty, które będą podlegać cyfryzacji to:

Wejdą one do katalogu obligatoryjnej EDM. Jednak nadal tylko 60% placówek zdrowia prowadzi EDM w obecnym zakresie, dlatego wdrożenie nowych dokumentów na pewno przeciągnie się w czasie.

Jak z sukcesem informatyzować placówkę medyczną? Pobierz bezpłatny poradnik
Jak z sukcesem informatyzować placówkę medyczną? Pobierz bezpłatny poradnik

7. e-Profil Pacjenta

Na e-Profilu Pacjenta lekarze będą m.in. mogli zobaczyć wszystkie recepty oraz rozpoznania z ostatniego roku (zdarzenia medyczne, skierowania, informacje z NFZ) oraz alerty istotne ze względu na zlecane badania czy przepisywane leki. Pacjenci też będą mogli korzystać z e-Profilu. Zobaczą personalizowane rekomendacje badań, szczepień i działań na rzecz zdrowia. E-Profil Pacjenta ma kumulować dane z różnych systemów e-zdrowia, w tym z EDM i rejestrów NFZ. Uruchomienie planowane jest na 2026 rok.

8. Rozbudowa hurtowni analitycznej

Realizacja tego projektu wpłynie na szybkość i sprawność analizowania danych medycznych. Narzędzie umożliwi analizę danych z wielu systemów i rejestrów, pozwoli też na ich porównywanie, tworzenie statystyk i raportów. W sierpniu 2025 r. Centrum e-Zdrowia opublikowało pierwsze ogłoszenie w ramach projektu „Budowa platformy Huba Danych CeZ w ramach rozbudowy analitycznej hurtowni danych na potrzeby Centrum e-Zdrowia (Hub Danych CeZ)”. To oznacza, że projekt wchodzi w fazę realizacji.

9. Centrum Operacji Bezpieczeństwa

Centrum Operacji Bezpieczeństwa Centrum Operacji Bezpieczeństwa powstaje po to, by wdrożyć odpowiednie mechanizmy zabezpieczające w ramach realizowanych projektów. Nie jest to system, ale zespół zajmujący się bezpieczeństwem w ramach systemów informatycznych, w tym w Centrum e-Zdrowia (CeZ).

Mniej niż 60% placówek zdrowia regularnie testuje kopie zapasowe i ich odzyskiwanie - alarmuje CSIRT CeZ
Mniej niż 60% placówek zdrowia regularnie testuje kopie zapasowe i ich odzyskiwanie – alarmuje CSIRT CeZ

Jak informuje Centrum e-Zdrowia, do końca sierpnia 2025 r. w sektorze ochrony zdrowia zarejestrowano 946 incydentów cyberbezpieczeństwa – niemal tyle samo, co w całym roku 2024. Jednocześnie aż 60% podmiotów zdrowia nie monitoruje zagrożeń bezpieczeństwa danych.

Poradnik "Ochrona danych medycznych"

Ransomware dopiero na 3. miejscu głównych zagrożeń

Podczas spotkania dla mediów, Centrum e-Zdrowia zaprezentowało nowe dane dotyczące zagrożeń bezpieczeństwa danych w polskich placówkach zdrowia. Jak się okazuje, Polska należy do państw Unii Europejskiej najczęściej atakowanych w cyberprzestrzeni. Od stycznia do sierpnia 2025 r. najczęściej rejestrowano:

Liczba incydentów ochrony danych w sektorze zdrowia
Liczba incydentów ochrony danych w sektorze zdrowia (grafika: CeZ)

Analizy CSIRT CeZ pokazują, że wiele placówek wciąż nie wdrożyło podstawowych zabezpieczeń:

Cyberataki kosztują czas, pieniądze i zdrowie pacjentów

Średni koszt naruszenia danych w sektorze ochrony zdrowia na świecie w 2025 r. wynosi 7,42 mln dolarów. To więcej niż w sektorze finansowym, przemysłowym czy energetycznym. Ataki mogą prowadzić do utraty lub zablokowania dostępu do danych, co utrudnia lub wręcz uniemożliwia normalne funkcjonowanie placówek, a w skrajnych przypadkach – paraliżuje ich działalność. Zdarza się, że pacjenci muszą czekać na przyjęcie lub nie mogą skorzystać z zaplanowanych procedur medycznych.

Najczęstsze metody stosowane przez hakerów polujących na dane placówek zdrowia
Najczęstsze metody stosowane przez hakerów polujących na dane placówek zdrowia (grafika: CeZ)

Najpoważniejsze zagrożenie dotyczy zdrowia i życia pacjentów. Przykładem jest incydent w Düsseldorfie w 2020 r., kiedy atak ransomware uniemożliwił przyjęcie pacjentki w stanie krytycznym. Kobieta zmarła w drodze do innego szpitala – przypadek uznawany jest za pierwszą ofiarę cyberataku typu ransomware.

Jak chronić dane medyczne?

Technologia jest skuteczna tylko wtedy, gdy jest prawidłowo wdrożona i obsługiwana. Jak przypomina CSIRT CeZ, do bezpieczeństwa konieczne są:

W odpowiedzi na wzrost cyberzagrożeń, powstał Sektorowy Zespół ds. Reagowania na Incydenty Bezpieczeństwa Komputerowego – CSIRT CeZ. Działa on siedem dni w tygodniu, reagując na incydenty i wspierając placówki medyczne w budowaniu odporności cyfrowej.

Do jego głównych zadań należy:

Główną przeszkodą jest powolne pojawianie się regulacji prawnych dotyczących DCT w przepisach unijnych i krajowych
Główną przeszkodą jest powolne pojawianie się regulacji prawnych dotyczących DCT w przepisach unijnych i krajowych

Badania kliniczne na odległość albo wirtualne – czyli gdy uczestnik zbiera dane w domu z pomocą rozwiązań cyfrowych – to szansa na szybsze opracowanie nowych leków. Jakie regulacje obowiązują w zakresie raportowania wyników, konsultacji telemedycznych i dostarczania leków? Aby w pełni wykorzystać potencjał DCT, Polska potrzebuje zmian legislacyjnych, edukacji pacjentów i personelu oraz inwestycji w infrastrukturę cyfrową.

W Europie około 80% badań klinicznych doświadcza trudności w uzyskaniu lub utrzymaniu odpowiedniej liczby uczestników, co prowadzi do wzrostu kosztów i opóźnień wprowadzenia produktu leczniczego na rynek, a nawet całkowitej rezygnacji z projektu. Pomimo rosnącej liczby badań klinicznych i utrzymania silnej pozycji na globalnym rynku badań klinicznych, Polska nie jest w tym zakresie wyjątkiem.

Odpowiedzią na te problemy miały stać się tzw. zdecentralizowane badania kliniczne (eng. decentralised clinical trials, DCT). W tym modelu, część lub wszystkie procedury badania są realizowane poza tradycyjnym ośrodkiem badawczym, najczęściej w domu uczestnika, z wykorzystaniem telemedycyny, zdalnego monitorowania, urządzeń ubieralnych (ang. wearables), technologii cyfrowych.

E-zdrowie w Polsce w pigułce - zapisz się do newslettera OSOZ
E-zdrowie w Polsce w pigułce – zapisz się do newslettera OSOZ

Ale nie tylko – decentralizacja oznacza również możliwość zaangażowania przez ośrodek badawczy lokalnych placówek opieki zdrowotnej świadczących usługi w ramach badań klinicznych. Dzięki takiemu podejściu, w badaniu mogą brać udział osoby z ograniczoną mobilnością, mieszkające na obszarach wiejskich, w niekorzystnej sytuacji społeczno-ekonomicznej oraz pacjenci z rzadkimi lub ciężkimi chorobami. Jest to też korzystne rozwiązanie dla tych, którzy zrezygnowaliby z udziału w badaniu ze względu na uciążliwe dojazdy do odległego ośrodka badawczego. Dla sponsorów oznacza to zwiększenie różnorodności badanej populacji, a ośrodki badawcze są mniej obciążone liczbą wizyt i zaangażowaniem personelu.

Badania kliniczne. Obowiązujące regulacje

W Polsce pandemia COVID-19 przyspieszyła adaptację niektórych elementów DCT, takich jak zdalne wizyty lekarskie umożliwiające uczestnikom kontakt z lekarzem bez konieczności fizycznej obecności w ośrodku badawczym (telekonsultacje), dostawy leków bezpośrednio do pacjenta (eng. Direct-to-Patient, DTP), czy zdalne gromadzenie i monitorowanie danych, np. w ramach elektronicznej Karty Obserwacji Klinicznej (ang. electronic case report form, eCRF). Mimo oczywistych korzyści płynących z decentralizacji badań, po okresie dynamicznego rozwoju podczas pandemii COVID-19, dalsze wdrażanie tego modelu odbywa się wolno.

Oczywistą przeszkodą jest powolne pojawianie się regulacji prawnych dotyczących decentralizacji w przepisach unijnych i krajowych. Podstawowym aktem prawnym regulującym badania kliniczne w Unii Europejskiej jest Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 536/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. („Rozporządzenie”).

„Decentralizacja badań klinicznych w Polsce ma ogromny potencjał do zwiększenia ich dostępności i efektywności. Jednakże, aby w pełni wykorzystać ten potencjał, konieczne jest przezwyciężenie barier regulacyjnych.”

W Polsce kwestie badań klinicznych reguluje ustawa z dnia 9 marca 2023 r. o badaniach klinicznych produktów leczniczych stosowanych u ludzi („Ustawa”). Ustawa ta dostosowuje polskie prawo do przepisów unijnych, jednakże nie zawiera szczegółowych przepisów dotyczących DCT. W grudniu 2022 r. Komisja Europejska i Europejska Agencja Leków (EMA) opublikowały dokument zatytułowany Rekomendacje dotyczące zdecentralizowanych elementów w badaniach klinicznych („Rekomendacje”), który miał zapewnić państwom członkowskim bardziej szczegółowe wytyczne dotyczące wdrażania procedur przeprowadzania badań poza tradycyjnymi ośrodkami badań klinicznych. Ponadto, Aneks 2 nowych międzynarodowych standardów ICH E6 (R3) Dobrej Praktyki Klinicznej („ICH E6 (R3)”), również ma na celu rozszerzenie wytycznych dotyczących elementów zdecentralizowanych, np. platform umożliwiających zdalne monitorowanie uczestników, zbieranie i integrację danych z uwzględnieniem najnowszych technologii. Chociaż wytyczne ICH E6 (R3) weszły w życie 23 lipca bieżącego roku, Aneks 2 w chwili obecnej jest w dalszym ciągu w fazie konsultacji publicznych. Opinie zainteresowanych stron zostały opublikowane 20 maja na stronie Europejskiej Agencji Leków.

W konsekwencji, dokumentem, który w sposób najbardziej obszerny omawia wprowadzanie w badaniu klinicznym elementów decentralizacji, pozostają niewiążące Rekomendacje. Choć zawierają one wiele przydatnych wytycznych w kontekście procesu uzyskiwania świadomej zgody na odległość, roli i obowiązków wszystkich podmiotów zaangażowanych w badanie kliniczne, dostaw leków bezpośrednio do domu uczestnika badania, oraz gromadzenia i zarządzania danymi, należy pamiętać o ich niewiążącym i ogólnym charakterze. To oznacza, że znaczna część z nich nie będzie miała zastosowania w Polsce bez odpowiednich zmian legislacyjnych i harmonizacji polskiego ustawodawstwa, a ich praktyczne wdrożenie będzie wiązało się z koniecznością podjęcia przez sponsorów próby pozyskania niewiążących interpretacji regulacyjnych.

Uzyskanie świadomej zgody na odległość

Świadoma zgoda uczestnika stanowi podstawę prowadzenia badań klinicznych. Zgodnie z Rekomendacjami, ze względu na większe ryzyko błędu, rozmowy między badaczem a potencjalnym uczestnikiem badania powinny odbywać się osobiście. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy protokół badania szczegółowo określa i opisuje zdalną procedurę uzyskiwania zgody.

Rozmowy prowadzone zdalnie powinny odbywać się w czasie rzeczywistym z użyciem połączenia audiowizualnego, co ma umożliwić uczestnikowi zadawanie pytań i uzyskanie wyjaśnień. Jeśli świadoma zgoda pacjenta jest podpisywana przy użyciu narzędzi cyfrowych, proces podpisu musi być możliwy do zweryfikowania i zgodny z odpowiednimi przepisami unijnymi i krajowymi. Co to oznacza wobec braku stosownych przepisów krajowych? Agencja Badań Medycznych w niewiążących rekomendacjach potwierdziła, że świadoma zgoda pacjenta na udział w badaniu klinicznym może zostać podpisana przy użyciu elektronicznych form podpisu – zarówno kwalifikowanego, jak i innych form cyfrowych.

Telemedycyna znacznie ułatwiła prowadzenie badań klinicznych, ale prawo nie nadąża za technologią
Telemedycyna znacznie ułatwiła prowadzenie badań klinicznych, ale prawo nie nadąża za technologią

Niemniej jednak, w dalszym ciągu brak jest jednoznacznych, wiążących krajowych wytycznych prawnych regulujących szczegółowo, jak ma wyglądać proces uzyskiwania e-zgody (np. w zakresie narzędzi, metod weryfikacji tożsamości, archiwizacji). O ile zatem możliwość uzyskania świadomej zgody za pomocą kwalifikowanego podpisu elektronicznego – który jest prawnie równoważny z podpisem własnoręcznym – jest powszechnie akceptowana, o tyle jej złożenie w formie dokumentowej – poprzez e-maile, SMS-y, pliki PDF itp. – wciąż budzi kontrowersje.

Kto za co odpowiada?

W obliczu niedoboru lekarzy specjalistów w Polsce, potencjał zaangażowania innych pracowników medycznych, np. zespołów pielęgniarskich, w wykonywanie procedur przewidzianych w protokole badania, jest znaczący. Potwierdzeniem tego jest sama Ustawa, która umożliwiła pielęgniarkom i położnym z odpowiednim wykształceniem pełnienie roli głównego badacza w badaniu klinicznym produktu leczniczego.

W przypadku zaangażowania w ramach DCT innych podmiotów poza ośrodkiem badawczym (np. pielęgniarek czy innych pracowników medycznych świadczących usługi w ramach badań klinicznych), kluczowe jest jasne określenie ich ról i obowiązków przed rozpoczęciem badania. Rekomendacje kładą nacisk na aspekty formalne: należy szczegółowo określić, kto, kiedy i gdzie realizuje dane zadania oraz jak zapewniony jest nadzór i nadanie uprawnień. Jeżeli zadania są przekazane zewnętrznym usługodawcom, ich rola i zakres odpowiedzialności muszą być opisane w protokole badania klinicznego i załącznikach.

Niezależnie od tego, badacz w dalszym ciągu ponosi pełną odpowiedzialność za decyzje medyczne takie jak kwalifikacja uczestników badania czy procedury medyczne. Wszystkie zadania zlecane usługodawcom powinny być ujęte w pisemnie zawartych umowach, a badacz powinien mieć prawo do odmowy współpracy lub modyfikacji jej warunków. Protokół badania musi również przewidywać skuteczną komunikację między wszystkimi stronami, w tym plan na sytuacje awaryjne. Mając na uwadze, że Ustawa nie zakazuje delegowania zadań i procedur przewidzianych w protokole badania klinicznego podmiotom zewnętrznym, przestrzeganie standardów określonych w Rekomendacjach powinno być wystarczające dla zatwierdzenia takiego badania klinicznego w Polsce.

Dostarczenie produktu leczniczego

Kolejnym ważnym aspektem procesu decentralizacji badań jest dostawa i podawanie badanego produktu leczniczego (investigational medicinal product, IMP) w domu uczestnika badania. Zgodnie z Rekomendacją, badany produkt leczniczy powinien być dostarczany wyłącznie uczestnikowi badania (ewentualnie jego upoważnionemu przedstawicielowi) lub pracownikowi służby zdrowia obecnemu w domu.

To oznacza, że protokół badania klinicznego powinien przewidzieć procedury weryfikujące, czy produkt został dostarczony do rąk właściwego odbiorcy, a uczestnik badania powinien otrzymać jasne i szczegółowe instrukcje dotyczące przechowywania i podawania leku w domu (szczególnie w przypadku leków podawanych samodzielnie).

Rozporządzenie nie zawiera odniesienia mówiącego wprost o „dostawach do domu pacjenta” – formalne ramy dla takich działań miały stanowić przepisy krajowe dotyczące dostarczania badanych produktów leczniczych. Polska Ustawa co prawda nie zabrania takich praktyk, ale też ich nie reguluje. W załączonym do Rekomendacji kwestionariuszu, polski regulator ustosunkował się negatywnie do większości wariantów bezpośredniej dostawy IMP do domu uczestnika badania, za wyjątkiem dostawy pomiędzy ośrodkiem badań klinicznych a uczestnikiem, oraz pomiędzy apteką szpitalną przy takim ośrodku i uczestnikiem.

Dostawa bezpośrednio od producenta została wykluczona z uwagi na zamknięty charakter katalogu odbiorców wytwarzanych lub importowanych produktów leczniczych, który nie uwzględnia uczestnika badań klinicznych. W konsekwencji, kluczowe wydaje się uwzględnienie warunków takiej dostawy w dopuszczalnym zakresie (ośrodek – uczestnik oraz apteka szpitalna przy ośrodku – uczestnik) do uczestnika w protokole badania klinicznego, zatwierdzenie tego rozwiązania przez Prezesa URPL i Narodową Komisję, oraz przestrzeganie wymogów Rozporządzenia i Ustawy dotyczących bezpieczeństwa dostaw i dokumentacji.

Ustawodawca powinien rozważyć nowelizację Ustawy i stworzenie ram prawnych, które jednoznacznie umożliwią bezpieczną i uregulowaną dostawę IMP bezpośrednio do domu uczestnika, przy jednoczesnym zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa pacjenta.

Pobierz bezpłatny raport specjalny na temat cyberbezpieczeństwa w ochronie zdrowia

Przekazywanie danych

W zdecentralizowanych badaniach klinicznych dochodzi do przeniesienia znacznej części zbierania danych z ośrodka badawczego na uczestników badania, ich opiekunów lub usługodawców, takich jak pielęgniarki środowiskowe. Dane mogą być bezpośrednio rejestrowane za pomocą systemów elektronicznych, np. eCRF, ePRO czy urządzeń noszonych, zarówno w ośrodku, jak i poza nim.

Zgodnie z wytycznymi ICH E6 (R3), dane muszą być wiarygodne, rzetelne i możliwe do zweryfikowania, a przetwarzanie danych osobowych musi być zgodne z przepisami o ochronie danych. Użycie wielu systemów i zaangażowanie różnych stron wymaga od sponsora skutecznego nadzoru i wdrożenia odpowiednich środków bezpieczeństwa. Sponsor powinien przygotować schemat przepływu danych oraz zadbać o konfigurację i walidację używanych narzędzi zgodnie z ich przeznaczeniem. Musi też określić zakres zbieranych danych osobowych oraz zapewnić ich ochronę na każdym etapie przetwarzania.

Dane powinny być przesyłane z użyciem zabezpieczeń, np. szyfrowania, a dostęp do nich powinien być ściśle kontrolowany. Kluczowe jest szybkie wychwycenie i ocena poważnych zdarzeń niepożądanych (SAE), bez nadmiernego obciążania badacza i uczestnika. W protokole badania należy przewidzieć możliwe alerty bezpieczeństwa, określić sposób ich obsługi oraz odpowiedzialność za podejmowane działania. Powinien też powstać schemat informujący o przepływie danych, zaangażowanych stronach i ich obowiązkach, również w wersji uproszczonej dla uczestnika. Uczestnik badania powinien być uprzednio poinformowany, w jaki sposób dane zgłaszane przez e-narzędzia (np. ePRO) będą wykorzystywane oraz że nie wszystkie dane będą przeglądane w czasie rzeczywistym – dlatego w razie zagrożenia powinien móc skontaktować się z badaczem bezpośrednio.

Choć ustawa o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych oraz ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty dopuszczają teleporady w praktyce klinicznej, nie jest jednoznacznie określone, czy i jak można je stosować w kontekście badań klinicznych. Brakuje przepisów dotyczących rejestracji, dokumentowania i zabezpieczenia danych pochodzących z konsultacji zdalnych w badaniu klinicznym. Chociaż Rozporządzenie dopuszcza zdalne monitorowanie i inspekcje, w Polsce nadal dominuje model inspekcji terenowych, a brak krajowych wytycznych w tym zakresie powoduje niepewność wśród sponsorów i ośrodków badawczych.

Nowe możliwości kontra ograniczenia prawne

Obecnie brakuje jasnych, kompleksowych wytycznych dotyczących zastosowania telemedycyny i innych zdalnych rozwiązań, takich jak zdalne wizyty, dostarczanie leków do domu uczestnika badania czy zdalne zbieranie danych, w kontekście badań klinicznych.

Decentralizacja badań klinicznych w Polsce ma ogromny potencjał do zwiększenia ich dostępności i efektywności. Jednakże, aby w pełni wykorzystać ten potencjał, konieczne jest przezwyciężenie barier regulacyjnych. Kluczowe będzie stworzenie spójnego systemu prawnego, a także intensywna edukacja pacjentów i personelu medycznego oraz inwestycje w nowoczesną infrastrukturę cyfrową. Przykładem jest wdrożenie systemu eCRF dla niekomercyjnych badań przez Agencję Badań Medycznych (ABM), co stanowi krok naprzód w modernizacji procesu badawczego w Polsce. Polska historycznie ugruntowała swoją pozycję jako znaczący globalny gracz w dziedzinie badań klinicznych. Aby utrzymać ten status, niezbędne jest uwzględnienie badań klinicznych jako jednej ze strategicznych dla gospodarki branż. Aby sprostać wymaganiom poprawy jakości i efektywności, szybkie wdrożenie cyfrowych technologii w opiece zdrowotnej w najbliższej przyszłości będzie decydujące dla dalszego rozwoju i innowacyjności polskiego rynku badań klinicznych.


Najważniejsze pytania i odpowiedzi do tekstu

Co to są zdecentralizowane badania kliniczne (DCT)? +
Jakie korzyści daje decentralizacja badań klinicznych? +
Jakie są obecnie przeszkody prawne w Polsce dla DCT? +
Czy pacjent może wyrazić świadomą zgodę na udział w badaniu klinicznym zdalnie? +
Jakie zmiany są potrzebne, aby rozwijać DCT w Polsce? +
Apka opiera się na normach rozwoju rekomendowanych przez Ministerstwo Zdrowia i opracowanych przez Centrum Zdrowia Dziecka
Apka opiera się na normach rozwoju rekomendowanych przez Ministerstwo Zdrowia i opracowanych przez Centrum Zdrowia Dziecka

„Antek. Mamo, Tato sprawdź, czy zdrowo się rozwijam” to aplikacja dla rodziców, którzy chcą mieć pewność, że ich dziecko rośnie tak, jak powinno.

Apka stworzona we współpracy z ekspertami Pracowni Antropologii Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” ma jedną, ale ważną funkcjonalność: monitorowanie rozwoju fizycznego dziecka i wczesne wykrywanie potencjalnych zaburzeń.

W przeciwieństwie do zagranicznych, podobnych apek, Antka oparto na normach rozwoju rekomendowanych przez Ministerstwo Zdrowia, opracowanych przez Centrum Zdrowia Dziecka (OLA/OLAF) i dopasowanych do polskich dzieci. Oprócz tego stosuje też uniwersalne normy Światowej Organizacji Zdrowia, aby ocenić cechy i wskaźniki somatyczne.

Aplikacja mobilna "Antek" pozwala upewnić się, że dziecko rozwija się prawidłowo
Aplikacja mobilna „Antek” pozwala upewnić się, że dziecko rozwija się prawidłowo

Rodzic może na bieżąco sprawdzać, czy jego pociecha rozwija się prawidłowo i czy nie występuje u niego np. niedobór wzrostu, przedwczesne dojrzewanie albo zaburzenie stanu odżywienia.

Do tego służą takie opcje apki jak:

Na podstawie regularnie dokonywanych pomiarów, rodzic otrzymuje interpretację danych i na bieżąco wie, czy dziecko rośnie tak, jak powinno. Dane można też pokazać lekarzowi podczas wizyt kontrolnych.

– Przejrzysta i intuicyjna aplikacja umożliwia wychwycenie ewentualnych zaburzeń i szybkie podjęcie dalszych kroków diagnostycznych – chwali stworzoną w 2024 roku apkę dr hab. n.biol. Agnieszka Różdżyńska-Świątkowska, Profesor IPCZD Kierownik Pracowni Antropologii, Instytut „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”.

Cieszy fakt, że rodzice w całej Polsce mogą teraz korzystać z dokonań naukowych i doświadczenia Instytutu „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka”. To najlepszy certyfikat jakości dla aplikacji.

Antek
Dla kogo: dla rodziców
System: iOS, Android
Język: polski, angielski
Cena: bezpłatna
Strona internetowa: https://antek.exploreit.io/pl
Śledzone dane: dane z aplikacji Zdrowie, dane personalne

Liczba cyberataków nadal rośnie. Europol ostrzega przez hakerami powiązanymi z Rosją
Liczba cyberataków nadal rośnie. Europol ostrzega przez hakerami powiązanymi z Rosją

405 w 2023 roku, 1028 w 2024 roku, 792 w I półroczu 2025 – statystyki Centrum e-Zdrowia pokazują, jak szybko rośnie liczba cyberataków na ochronę zdrowia. W 2025 roku będzie ich jeszcze więcej. Ale szpitale i przychodnie nie są bezbronne i mają do dyspozycji nowe narzędzia.

Kolejny niespokojny rok

Rok 2025 r. w cyberbezpieczeństwie upływa pod znakiem trzech trendów: nieustannie rosnąca skala cyberataków na placówki zdrowia, próby Unii Europejskiej i Centrum e-Zdrowia mające wzmocnić ochronę danych oraz duże niedofinansowanie placówek w walce z hakerami.

Szerokim echem odbił się atak ransomware na szpital MSWiA w Krakowie, a za granicą – na firmę Synnovis, dostawcę usług diagnostycznych dla szpitali NHS w Wielkiej Brytanii. W tym ostatnim przypadku, cyberatak doprowadził do śmierci pacjenta.

Przedłużeniem trwającego od 3 lat ataku Rosji na Ukrainę jest też cyberwojna. Europol ostrzega, że hakerzy powiązani z Rosją współpracują ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, przeprowadzając akcje sabotażu, podpalenia i ukierunkowane cyberataki również na europejskie szpitale. Statystyki za I i II kwartał 2025 wskazują, że ich liczba w Europie wzrosła o 22% w porównaniu z 2024 rokiem. Sektor zdrowia jest na 5. miejscu najczęściej atakowanych branż.

Pobierz bezpłatny poradnik na temat ochrony danych w placówkach ochrony zdrowia

Europa chce wzmocnić cyberodporność ochrony zdrowia

W styczniu 2025 r. Komisja Europejska zaprezentowała plan działań na rzecz cyberbezpieczeństwa szpitali i placówek medycznych. Opiera się na czterech filarach:

Nowe Europejskie Centrum Wsparcia Cyberbezpieczeństwa, które ma podlegać Agencji Unii Europejskiej ds. Cyberbezpieczeństwa ENISA, będzie oferować doradztwo, narzędzia cyberobrony, szkolenia i wsparcie w wykrywaniu zagrożeń. W ramach programu „Cyfrowa Europa”, UE przeznaczyła w tym roku 145,5 mln euro na cyberbezpieczeństwo, z czego 30 mln euro dla szpitali. To kropla w morzu potrzeb – szpitali w UE jest ok. 15 000, więc gdyby nawet podzielić te pieniądze po równo, wyszłoby ok. 2 tys. euro na szpital.

Stare metody działań hakerów nadal skuteczne

Wszyscy bali się, że w 2025 roku będziemy świadkami szerokiego zastosowania sztucznej inteligencji do ataków na placówki zdrowia. Tak się jednak nie stało. To dobra i zła wiadomość. Dobra – bo nadal kilka bazowych zabezpieczeń i procedur może znacznie podnieść poziom cyberbezpieczeństwa, zła – bo szpitale i przychodnie są na tyle słabo chronione, że hakerzy mogą nadal poprzestać na starych, sprawdzonych sposobach.

Według CeZ, 72% placówek zdrowia nie posiada zespołów ds. cyberbezpieczeństwa. Niestety, kiedy dojdzie do ataku, CSIRT-CeZ może już tylko pomóc w minimalizacji skutków. Ostatnie badanie poziomu cyfryzacji przeprowadzone przez CeZ nie daje powodów do radości: większość placówek zgłasza potrzeby w zakresie wzmocnienia ochrony danych, zwłaszcza szkoleń personelu z cyberbezpieczeństwa. Na te brakuje po prostu pieniędzy.

I widać to po statystykach. Niezmiennie od lat to otwarcie fałszywej wiadomości e-mail jest najsłabszym ogniwem zabezpieczeń, jakie hakerzy wykorzystują, aby dostać się do systemu IT szpitala i wykraść lub zaszyfrować dane. Phishing i metody inżynierii społecznej stają się coraz bardziej wyrafinowane, bo w przygotowaniu przekonujących maili pomaga AI. Ransomware można bez problemu znaleźć w darknecie, przez co każda osoba o złych zamiarach może dziś zostać hakerem.

Nowości w strategii cyberbezpieczeństwa 2025

Dużo mówi się o szpitalach, które padły ofiarą cyberprzestępców. Jednak cały czas większość placówek zdrowia odpiera cyberzagrożenia dzięki odpowiedniej strategii ochrony. Oprócz minimalnych działań jak aktualizacje oprogramowania, szkolenia i tworzenie kopii bezpieczeństwa, większe placówki zdrowia tworzą przykładowo stanowisko Dyrektora ds. bezpieczeństwa informacji (CISO). Taka osoba pełni rolę lidera strategicznego współpracującego blisko z zarządem i koordynującego całą politykę cyberbezpieczeństwa – od zabezpieczeń technicznych do regularnych szkoleń i bezpiecznej rozbudowy systemów IT. CISO doradza dyrekcji, a nie jest tyko administratorem IT.

Drugim ważnym nurtem jest traktowanie odporności na ataki hakerów jako działalności podstawowej placówki zdrowia, prawie na równi z leczeniem pacjentów. Tak radyklane podejście jest uzasadnione: bezpieczeństwo pacjentów jest dzisiaj proporcjonalne do bezpieczeństwa informacyjnego. Odporność cybernetyczna musi stać się częścią kultury organizacyjnej, opierając się na cały czas aktualizowanej polityce bezpieczeństwa i dobrym partnerstwie z zaufanym dostawcą IT.

Trzecim elementem jest skrupulatne wdrażanie wszystkich zaleceń dotyczących cyberbezpieczeństwa, nawet tych nieobligatoryjnych. Wśród nich są zalecenia organizacji krajowych, kodeksy postępowania, rekomendacje techniczne oraz przepisy na poziomie UE. Nie są to tylko biurokratyczne obowiązki, ale konieczne kroki.

Zapisz się do newslettera OSOZ i bądź na bieżąco z cyberbezpieczeństwem w ochronie zdrowia
Zapisz się do newslettera OSOZ i bądź na bieżąco z cyberbezpieczeństwem w ochronie zdrowia

2025 miał być rokiem pod znakiem dyrektywy NIS2, która w Polsce wprowadza nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC). Prace nad nią się przeciągały i dopiero z końcem sierpnia br. weszła w życie. Pod przepisy NIS2 podchodzi działalność ok. 1248 placówek zdrowia. Będą mogły one liczyć na środki z KPO na podniesienie poziomu cyberbezpieczeństwa.

Do 17 października 2026 r. Polska musi przekazać Komisji Europejskiej pełną listę podmiotów objętych regulacją NIS2. Dużo wcześniej, bo z początkiem 2026 roku, trzeba dostarczyć ocenę ryzyka zagrożeń dla podmiotów krytycznych – to z kolei wynika z dyrektywy CER (Critical Entities Resilience Directive, dyrektywa o odporności podmiotów krytycznych), która została wprowadzona razem z NIS2. Przypomnijmy, że NIS 2 wprowadza zaawansowane zarządzanie ryzykiem obejmujące m.in. mapy ryzyka, raportowanie incydentów i podwyższoną kontrolę dostawców. I właśnie kolejne miesiące upłyną pod znakiem NIS2. Trudno spodziewać się zatrzymania trendu cyberzagrożeń, bo sytuacja geopolityczna jest nadal burzliwa. Placówki medyczne zaliczone do operatorów usług kluczowych zgodnie z NIS2 na pewno będą mogły ubiegać się o dofinansowanie z KPO. Wszyscy czekają też na kolejne nabory w programie wsparcia dla POZ „FEnIKS”.

 Musi się zmienić postrzeganie nauki przez władze i przez społeczeństwo - mówi Prof. Izabela Makałowska
 Musi się zmienić postrzeganie nauki przez władze i przez społeczeństwo – mówi Prof. Izabela Makałowska

Ten europejski projekt daje szansę na lepsze zrozumienie sposobu funkcjonowania organizmu człowieka oraz opracowanie nowych rozwiązań biotechnologicznych i medycznych. Mowa o rozwijanej sieci ELIXIR, do której Polska nadal nie przystąpiła. Co przez to tracimy? I dlaczego grozi to utratą atrakcyjności Polski jako miejsca do prowadzenia badań biomedycznych? O tym rozmawiamy z prof. dr hab. Izabelą Makałowską, Dyrektor Instytutu Biologii i Ewolucji Człowieka na Wydziale Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

ELIXIR to międzyrządowa organizacja skupiająca zasoby naukowe z dziedziny nauk przyrodniczych z całej Europy, przykładowo bazy danych, oprogramowanie, materiały szkoleniowe, pamięć w chmurze i superkomputery. Jej celem jest koordynacja tych zasobów tak, aby tworzyły jedną infrastrukturę ułatwiającą naukowcom wyszukiwanie i udostępnianie danych, wymianę wiedzy oraz uzgadnianie najlepszych praktyk. Tylko w ten sposób pojawia się szansa na lepsze zrozumienie funkcjonowania organizmów żywych, w tym człowieka, i opracowanie nowych metod terapii. Do założonej w 2013 roku sieci należy 22 członków i trzech obserwatorów, w tym 240 organizacji badawczych.

Polska jest silnym ośrodkiem naukowym, a mimo to wciąż nie przystąpiła formalnie do ELIXIR. Jakie, Pani zdaniem, są główne powody tego opóźnienia? I co zmieniłoby się dla polskiej nauki, gdybyśmy zostali członkiem ELIXIR?

Na to pytanie bardzo trudno odpowiedzieć. Nie wiem, dlaczego ciągle formalnie nie przystąpiliśmy do ELIXIR. Starania w tym kierunku rozpoczął prof. Piotr Zielenkiewicz z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN w momencie, kiedy ELIXIR był jeszcze na etapie organizacji.

W roku 2010 projekt ELIXIR był pozytywnie zaopiniowany przez Interdyscyplinarny Zespół ds. Infrastruktury Badawczej i Polityki Naukowej UE i wstępnie zarekomendowany do realizacji przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW). Minęło 15 lat i nadal jesteśmy w stanie takiego „pozytywnego zaopiniowania”. Od tego czasu nic się nie dzieje w tym temacie. Jednym z powodów jest chyba to, że wszystko bardzo długo trwa. Zanim jakiś etap zostaje zakończony, zmienia się rząd albo minister, albo powstaje jakieś nowe ciało opiniujące i wszystko zaczyna się od początku. I choć nasza inicjatywa ELIXIR.PL od lat znajduje się na Polskiej Mapie Infrastruktury Badawczej, sama obecność niczego nie zmienia ani nie przyspiesza.

Polska jako jeden z nielicznych krajów w UE nie należy do ELIXIR. Traci na tym nasza nauka
Polska jako jeden z nielicznych krajów w UE nie należy do ELIXIR. Traci na tym nasza nauka

Od ostatniego zaopiniowania, jednoznacznie pozytywnego, przez Zespół Oceniający przy ówczesnym Ministerstwie Edukacji i Nauki (MEiN), minęły niemal trzy lata. Dopiero rok po tym, jeszcze za czasów poprzedniego rządu, wysłany został list intencyjny na ręce Dyrektora ELIXIR Niklasa Blomberga, w którym wyrażona była chęć Polski do przystąpienia do infrastruktury. Pomimo natychmiastowej pozytywnej reakcji ze strony ELIXIR nic więcej się nie wydarzyło. Oczywiście, poza tym, że zmienił się rząd.

W wyniku kolejnej rundy rozmów z przedstawicielami MNiSW, na początku października 2024 r., Pani Minister Maria Mrówczyńska wyraziła zgodę na przystąpienie do infrastruktury na zasadach obserwatora. Od tej pory stoimy w miejscu. Wymieniana jest jedynie korespondencja pomiędzy MNiSW i Ministerstwem Spraw Zagranicznych (MSZ), a następnie z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów (KPRM) w celu ustalenia, które ministerstwo powinno sprawę przystąpienia procedować i w jaki sposób.

Jest to o tyle zaskakujące, że Polska przystąpiła do wielu innych europejskich infrastruktur badawczych więc procedury powinny być już dawno określone. Po 10 miesiącach wiemy, że należy zrobić „zapis do protokołu Rady Ministrów”, teraz jest etap dowiadywania się przez zajmujące się tym osoby w MNiSW, jakie kroki powinniśmy podjąć, aby uzyskać wspomniany ‘zapis do protokołu’. Chyba nie wymaga to komentarza. Czy zdążymy do listopada, kiedy to zbierze się Zarząd ELIXIR? Nie wiem. Kolejny możliwy termin formalnego przyłączenia się będzie dopiero w kwietniu 2026 roku.

Po co nam obecność w ELIXIR?

Korzyści jest wiele. Obecnie w biologii, dzięki technikom wysokoprzepustowym, generowane są gigantyczne ilości danych, których analiza może prowadzić do zrozumienia sposobu funkcjonowania organizmów żywych oraz do opracowania nowych rozwiązań biotechnologicznych i medycznych, w tym medycyny spersonalizowanej.

Ta dynamika strumienia produkowanych danych znacznie przewyższa zarówno dynamikę przyrostu mocy obliczeniowych jak i możliwości bezpiecznego przechowywania danych przez jedno lub kilka centrów, nawet tych najlepiej wyposażonych. Dodatkowo, praca na tak obszernych danych (tzw. big data) wymaga zastosowania nowoczesnych układów obliczeniowych. Rozwiązaniem są wysokowydajne klastry obliczeniowe, które w połączeniu z algorytmami wykorzystującymi obliczenia równoległe, umożliwiają znaczne skrócenie czasu poszczególnych analiz. ELIXIR odpowiada na to wyzwanie, zarówno w odniesieniu do bezpiecznego przechowywania danych, jak i ich efektywnej analizy poprzez rozproszoną, paneuropejską strukturę bioinformatyczną opartą na węzłach narodowych.

Dlatego przyłączenie się do ELIXIR pozwoli na szybszy rozwój nowych metod obliczeniowych, co z kolei pozwoli na lepsze planowanie eksperymentów laboratoryjnych i znacznie usprawni wdrażanie dobrych praktyk, podnosząc efektywność i zakres rozpowszechniania istniejących już w Polsce zasobów. Uczestnicząc w ELIXIR aktywnie włączymy się w prace nad definiowaniem standardów i zasad dzielenia się danymi oraz wytyczaniem kierunków badań i edukacji w obszarze bioinformatyki.

Działania w ramach infrastruktury ELIXIR przyczynią się także do znacznych postępów w badaniach biomedycznych. Infrastruktura ELIXIR jest wykorzystywana w medycynie precyzyjnej i translacyjnej. Integracja ELIXIR z Europejską Przestrzenią Danych Zdrowotnych (European Health Data Space, EHDS) przyspieszy dostęp do danych biomedycznych, ułatwi ich standaryzację oraz umożliwi lepsze wykorzystanie istniejących zasobów. Będzie to miało ogromne znaczenie dla poprawy efektywności leczenia.

Doskonałym przykładem są tu badania związane z ostatnią pandemią. Wymiana danych, dostęp do narzędzi bioinformatycznych i zasobów obliczeniowych umożliwiły analizy na niespotykaną wcześniej skalę. Prace te bezpośrednio doprowadziły do ogromnych postępów zarówno w obszarze poznania samej biologii wirusa jak i rozwoju metod diagnostycznych, leków i szczepionek oraz modelowania zjawisk epidemiologicznych.

Zwróciłabym też uwagę na to, że intensyfikacja tworzenia krajowej infrastruktury bioinformatycznej dzięki członkostwu w konsorcjum ELIXIR przyczyni się do podniesienia atrakcyjności Polski jako miejsca prowadzenia badań w zakresie medycyny, chemii i nauk o życiu.

Obecnie ELIXIR bierze udział w piętnastu europejskich projektach i koordynuje jeden. Członkostwo w konsorcjum zwiększy poziom umiędzynarodowienia i pozwoli polskim badaczom na udział w prestiżowych międzynarodowych projektach badawczych, takich jak Environmental Impact Focus Group czy też Genome of Europe.

Korzyści nie ograniczają się do tych ściśle naukowych. Efektem będzie wsparcie sektora biotechnologicznego i medycznego poprzez rozwój technologii opartych na danych, w tym nowych leków i terapii. Wzmocni transfer wiedzy i technologii do przemysłu, zwiększając konkurencyjność polskiej gospodarki. Przyniesie także efekty społeczne poprzez usprawnienie diagnostyki i leczenia chorób, zwłaszcza chorób zakaźnych pochodzenia wirusowego i bakteryjnego oraz rzadkich oraz cywilizacyjnych. Dzięki szkoleniom i programom edukacyjnym organizowanym w ramach ELIXIR wzrosną kompetencje bioinformatyczne. Będzie to miało także pozytywny wpływ na promowanie świadomości w zakresie nowoczesnych technologii biologicznych i medycznych.

Muszę zaznaczyć, że działalność ELIXIR nie ogranicza się do obszarów ściśle biomedycznych. Powyższe przykłady wynikają z moich zainteresowań naukowych. Nowoczesne technologie i tzw. „big data” wykorzystywane są także bardzo powszechnie w innych obszarach nauk o życiu, przykładowo w badaniach związanych z bezpieczeństwem żywnościowym, nowoczesnym rolnictwem, bioróżnorodnością, ochroną środowiska czy przeciwdziałaniem zmian klimatycznych. Trudno chyba znaleźć obszar nauk o życiu, dla którego zasoby ELIXIR byłyby nieistotne.

Czy w takim razie polskie prawodawstwo sprzyja nauce opartej na danych?

W przypadku badań prowadzonych przez mój zespół nie doświadczyliśmy barier, ale nasze dotychczasowe badania nie wymagały pracy na danych wrażliwych, których wykorzystywanie podlega restrykcyjnym regulacjom.

Przyznam, że nie zagłębiałam się nigdy w związane z tym przepisy. Z różnych dyskusji mogę jedynie wywnioskować, że kwestie przechowywania czy dzielenia się takimi danymi, jak chociażby dane genomiczne czy dane kliniczne, nie są należycie uregulowane. Brakuje także standardów. Nie pozwala to na zbudowanie jednolitej krajowej infrastruktury danych medycznych i ich efektywne wykorzystywanie w badaniach. Nasze prawo nie jest też dostosowane do regulacji istniejących na poziomie europejskim. A to istotnie ogranicza lub wręcz blokuje nasze możliwości uczestnictwa w wielu europejskich projektach.

Czy ELIXIR mógłby przyspieszyć odkrycia także w Pani dziedzinie, czyli biologii człowieka i ewolucji?

Oczywiście. Przystąpienie do ELIXIR będzie miało wpływ na wszystkie badania w obszarze nauk o życiu, bez względu na to czy są to badania podstawowe, czy aplikacyjne. Badania podstawowe, jak sama nazwa mówi, stanowią podstawę. To na wynikach badań podstawowych budowane są badania aplikacyjne. Bez zrozumienia procesów biologicznych i zróżnicowania populacji ludzkich nie da się przykładowo wprowadzić innowacyjnych metod diagnostycznych i terapeutycznych. Postęp medycyny jest silnie uzależniony od postępu w badaniach człowieka.

Skala różnorodności pomiędzy osobnikami naszego gatunku jest niewyobrażalna i nie ogranicza się tylko do dobrze nam znanych cech jak kolor włosów, wzrost, kształt nosa itd. Istotne różnice sięgają poziomu poszczególnych mikrocząsteczek funkcjonujących w naszych komórkach. Nawet w przypadku identycznie wyglądających bliźniąt jednojajowych wychowywanych w tych samych warunkach, znajdziemy bardzo dużo różnic na poziomie molekularnym.

Pełne zrozumienie zarówno samych procesów biologicznych jak i istniejącego zróżnicowania oraz wpływających na nie czynników genetycznych i środowiskowych, nie jest możliwe bez pracy na dużych zestawach danych, w tym danych pochodzących z technologii wysokoprzepustowych, jak dane genomiczne, epigenetyczne, transkryptomiczne, proteomiczne czy metabolomiczne.

Konieczne są wielowymiarowe badania, które ze względu na ilość i kompleksowość danych często muszą być wspierane przez sztuczną inteligencję. Tego nie da się zrobić bez najwyższej klasy infrastruktury bioinformatycznej.

I właśnie tego typu badania przyspieszą dostęp do danych gromadzonych w innych centrach europejskich. ELIXIR opracowuje i wprowadza standardy zarówno bezpiecznego dostępu do danych wrażliwych jak i procesów pobierania, przygotowywania materiału, analizy i formatu udostępnianych danych. Bez powszechnie wprowadzonych standardów, zgromadzone dane będą nieporównywalne, a co za tym idzie – ich przydatność będzie bardzo ograniczona. Dostęp do nich pozwoli obniżyć koszty badań, ale przede wszystkim umożliwi przeprowadzenie ich na skalę wcześniej niewyobrażalną. To istotnie zwiększy potencjał badawczy wielu instytucji naukowych.

Równie ważny jest element konkurencyjności naukowej.

Badania odpowiadające na największe wyzwania w obszarach związanych z bezpieczeństwem żywności, zmianami ekosystemu czy też zapewnieniem właściwej opieki zdrowotnej są silnie uzależnione od możliwości połączenia danych z różnych państw, dyscyplin i eksperymentów. To stało się koniecznością, szczególnie jeśli chcemy, aby europejska nauka była konkurencyjna.

Pamiętajmy, że nauka jest podstawą rozwoju nowoczesnych i innowacyjnych państw, jest fundamentem nowoczesnej gospodarki. Jeśli europejska nauka pozostanie w tyle za nauką prowadzoną w Stanach Zjednoczonych czy Azji, z czasem w tyle zostanie gospodarka, co oczywiście pociągnie niekorzystne efekty ekonomiczne i społeczne.

Co musi się więc zmienić, aby w pełni wykorzystać potencjał naukowy Polski?

To temat, którego nie da się zamknąć w kilku zdaniach czy nawet kilku akapitach. Przede wszystkim musi się zmienić postrzeganie nauki przez władze i przez społeczeństwo. Działania ostatnich rządów, niestety także tego obecnego, pokazują, że nauka jest postrzegana jako przysłowiowe „piąte koło u wozu”. Nie widać zainteresowania nauką, działań w kierunku wzmocnienia polskiej nauki i zwiększenia innowacyjności i konkurencyjności.

Oczywistym jest, że jednym z ogromnych problemów nauki polskiej jest jej niedofinansowanie. Jednak dorzucenie środków finansowych, choć o tym nie ma nawet mowy, samo w sobie nie pomoże. Potrzebne są stabilne regulacje prawne dotyczące funkcjonowania uczelni i instytucji naukowych, w tym warunków uzyskiwania stopni i tytułów naukowych. Potrzebna jest także elastyczność w zakresie wynagrodzeń. Świetnych fachowców trudno zatrzymać na uczelni i nie chodzi tu jedynie o kadrę ściśle naukową, ale także o personel wspierający. Nauka wymaga obecnie silnego wsparcia specjalistów, przykładowo – choć nie tylko – informatyków. Co zatrzyma specjalistę na uczelni, jeśli w firmie otrzyma często kilkukrotnie wyższe wynagrodzenie? Jeśli zatrudnienie wysokokwalifikowanego personelu wymaga zaoferowania wynagrodzenia na poziomie profesora lub jeszcze wyższego to trudno.

Konieczne jest także postawienie na jakość, a nie na ilość. Potrzebny jest inny system ewaluacji uczelni i jednostek naukowych. Z moich ostatnich rozmów z pracownikami naukowymi w instytucie wynika, że wiele osób koncentruje się głównie na punktach przyznawanych przez ministerstwo i wypełnianiu slotów. Prowadzi to niestety często do tego, że wyniki rozbijane są na kilka publikacji, które w sumie dają dużo punktów. Efektem tego są prace raczej przyczynkowe i rzadko kiedy cytowane. Wiele osób nie patrzy na rangę czasopisma, a jedynie na przyznane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego punkty, które często tej rangi nie odzwierciedlają. Historia o punktowanym tak samo wysoko jak Science czy Nature czasopiśmie „Cement, wapno, beton” jest już legendarna. A wystarczyłoby skorzystać z już istniejących międzynarodowych rankingów czasopism, którymi nie da się manipulować pod wpływem jakiegoś lobbingu.

Inną strategią zbierania punktów są badania typu, jak ja to nazywam, „zbieracko-łowieckiego”: coś się pomierzy „pozbiera, przeanalizuje, coś tam się z tych wyników wyłowi i gdzieś się opublikuje”. A wyłowi się niemal zawsze, często zupełnie losowo, i opublikować w niektórych czasopismach też nie jest trudno, tylko pytanie, czy ma to jakąkolwiek wartość.

Ogólnie można się poczuć jak w zespołowej grze komputerowej. Nie chodzi o uprawianie solidnej nauki, a o gromadzenie punktów i opracowanie sprytnej taktyki ich rozdzielania. No i ważne, aby nikt nie wypadł z gry, bo posiadanie tzw. „N0” wiąże się z karą, której konsekwencją może być spadek na niższy poziom, czyli niższa ocena. Ci, którzy są motorem napędowym, przestają być ważni, wysiłki koncentrują na tych słabych graczach i zapewnieniu, że oni także jakieś punkty zgromadzą. Bo ma to większy wpływ na ewaluację niż osiągnięcia tych najlepszych.

Naukowcy są także „karani” za prace realizowane przez zespoły badawcze tworzone w pełni lub w większości przez pracowników danej jednostki. Punkty za taką publikację są dzielone pomiędzy członków danego zespołu. Z perspektywy ewaluacji bardziej „opłacalne” jest uczestnictwo w projektach realizowanych w innych jednostkach, a nie realizowanie własnych pomysłów. Za publikację, w której jest się jedynym współautorem z własnej jednostki, przypisywany jest danej osobie komplet punktów. To szczególnie dotyka nauk eksperymentalnych, gdzie jedynie praca zespołowa pozwala na realizację ambitnego projektu badawczego. Wykorzystywane techniki laboratoryjne są często bardzo skomplikowane i czasochłonne. W pojedynkę bardzo niewiele da się osiągnąć.

Obecny system ewaluacji jest wypatrzony i nieadekwatny do naukowej rzeczywistości. Trzeba także oddzielić ocenę uczelni od jednostek czysto naukowych. Pracownicy naukowo-dydaktyczni wykonują czasochłonne i bardzo angażujące obowiązki dydaktyczne. Porównywanie ich w taki sam sposób z naukowcami, którzy cały swój czas poświęcają wyłącznie badaniom, z góry skazuje uczelnie na gorszą pozycję w rankingach. Nie wydaje się też, aby najlepszym rozwiązaniem był obecny system oceny dyscyplin, a nie jak kiedyś, jednostek naukowych, takich jak wydziały czy instytuty. Otwiera to możliwości różnego rodzaju manipulacji.

Konieczna jest też znacznie lepsza promocja polskiej nauki i wzmocnienie transferu wiedzy do przemysłu. Brakuje programów wspierających ryzykowne – ale potencjalnie mogące mieć wymierny efekt – badania skierowane na rozwój nowych technologii. NCBiR nie wydaje się spełniać swojej roli, a decyzje o finansowaniu niektórych projektów są, łagodnie mówiąc, niezrozumiałe. Nie zapominajmy oczywiście o tym, że naukę tworzą ludzie. Mamy wielu naprawdę świetnych, światowej klasy naukowców i możemy być z nich dumni. Ale mamy także wiele osób, które w nauce się nie sprawdziły, ale ciągle w niej funkcjonują. Ewaluacja pracowników naukowych w wielu miejscach jest nieefektywna. Zdaję sobie sprawę, że wypracowanie w pełni obiektywnego systemu jest niemożliwe, ale z pewnością nie można tego opierać na „punktologii”. Brakuje rozwiązań, które z jednej strony zwiększyłyby zarówno mobilność młodych ludzi jak i z drugiej strony ułatwiły rozstanie się z osobami, które – mówiąc wprost – do pracy naukowej, z różnych względów, się nie nadają. A w wielu przypadkach nie jest to takie proste.

AI szybko uczy się programowania. Jej skuteczność wzrosła 4,4% w 2023 r. do 71,7% w 2024 r.
AI szybko uczy się programowania. Jej skuteczność wzrosła 4,4% w 2023 r. do 71,7% w 2024 r.

Wszyscy mówią, że AI to rewolucyjna technologia. Ale co to oznacza? Tego dowiadujemy się z raportu „AI Index 2025” opublikowanego przez Uniwersytet Stanforda. Wnioski zachwycają i zatrważają: AI prześcignęła lekarzy w diagnozie, informatyków w programowaniu, grafików w szybkości tworzenia filmów i obrazów. A do tego koszt modeli AI spadł 280-krotnie. Ale spokojnie: złożone rozumowanie nadal pozostaje domeną człowieka.

W ciągu ostatniego roku AI przełamała kolejne bariery, które wydawały się dla niej nieosiągalne: Nauczyła się programowania i matematyki, coraz lepiej rozumie język człowieka, przeprowadza wywiad jak lekarz. Potrafi łączyć ze sobą informacje z różnych źródeł i błyskawicznie namierzać korelacje, przykładowo między stylem życia a chorobami.

Pobierz raport specjalny "AI w ochronie zdrowia"
Pobierz bezpłatnie raport specjalny „AI w ochronie zdrowia”

AI będzie bazową technologią dla medycyny

Po raz pierwszy naukowcy Uniwersytetu Stanforda są zdania, że zastosowanie AI w medycynie nie ma już charakteru eksperymentalnego czy uzupełniającego, ale staje się ona niezbędną, fundamentalną technologią.

Model o1 firmy OpenAI osiągnął w 2024 r. dokładność 96,0% w teście porównawczym MedQA (Medical Question Answering), czyli o 5,8 punktu procentowego (p.p.) więcej w stosunku do poprzedniego rekordu. Od 2022 r. dokładność wnioskowania klinicznego wzrosła o ponad 28 p.p. GPT-4 przewyższył lekarzy w diagnozowaniu złożonych przypadków osiągając 96% skuteczności. A mówimy ciągle o starym już modelu – zaprezentowany w sierpniu br. GPT-5 jest jeszcze wydajniejszy i do tego wyróżnia się zredukowanym z 15,8% do 1,6% poziomem halucynacji, a więc 10-krotnie mniejszym.

AI stawia diagnozę w skomplikowanych przypadkach klinicznych lepiej niż człowiek
AI stawia diagnozę w skomplikowanych przypadkach klinicznych lepiej niż lekarz

Modele AI przewyższają obecnie radiologów w wykrywaniu nowotworów i przewidywaniu ryzyka śmiertelności pacjentów. Dobra wiadomość jest taka, że najlepsze wyniki osiągnięto dzięki współpracy ludzi i AI – w tym kierunku powinien podążać rozwój tej technologii w ochronie zdrowia, aby człowiek zawsze był elementem procesu podejmowania decyzji.

W połowie 2025 roku, lista algorytmów AI dopuszczonych do stosowania przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) wydłużyła się do 1247 pozycji. Dla porównania, w 2015 r. było ich zaledwie 6. Z tego 956 stosowanych jest w radiologii, a 116 – kardiologii. Na kolejnych miejscach są neurologia (56), anestezjologia (22) i hematologia (19).

W 2024 r. na amerykański rynek dopuszczono rekordową liczbę algorytmów AI do zastosowań medycznych
W 2024 r. na amerykański rynek dopuszczono rekordową liczbę algorytmów AI do zastosowań medycznych

W 2024 r. w medycynie pojawiła się nowa fala specjalistycznych modeli generatywnej AI. Google wypuścił Med-Gemini dostosowany do potrzeb opieki zdrowotnej. Swoją premierę miały modele do echokardiografii (EchoCLIP), radiologii (ChexAgent) czy okulistyki (VisionFM). Ich zaletą jest to, że zostały wytrenowane na danych z danej specjalizacji i dlatego są dokładniejsze w działaniu.

AI w medycynie zaczyna brakować danych, bo te są zamknięte w lokalnych bazach. Ale i tu pojawiło się nowe rozwiązanie – dane syntetyczne generowane przez AI już pomagają w pracach nad nowymi lekami i badaniami nad determinantami zdrowia. Właśnie w tych dziedzinach tradycyjna medycyna często odbijała się od ściany braku danych. Generowane sztucznie dane mogą okazać się asem w rękawie.

AlphaFold 3 – model stworzony przez DeepMinf do przewidywania struktury białek z niezwykłą precyzją – otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii. Przypomnijmy, że AI triumfował dwukrotnie, bo Nobla z dziedziny fizyki dostali też Geoffrey Hinton i John Hopfield za pionierskie prace nad sieciami neuronowymi.

Więcej nowości AI w medycynie? Zapisz się do Newslettera Blogu OSOZ
Więcej nowości AI w medycynie? Zapisz się do Newslettera Blogu OSOZ

Wraz z rosnącymi możliwościami AI w medycynie rośnie też zainteresowanie etycznymi metodami tworzenia i wdrażania sztucznej inteligencji. Liczba publikacji dotyczących etyki AI w medycynie wzrosła prawie czterokrotnie, z 288 w 2020 roku do 1031 w 2024 roku. Najczęściej poruszanymi tematami są kwestie równego dostępu do AI, prywatności i odpowiedzialności w pracy klinicznej.

AI pokonuje kolejne bariery i napędza robotykę

Poza medycyną, AI pobija kolejne rekordy także w innych dziedzinach. W testach wiedzy ogólnej w wielu językach (MMMU, Massive Multitask Multilingual Understanding), wydajność AI wzrosła o 18,8 p.p., z 4.3% w 2023 r. do 53.1% w 2024 r. Z kolei w teście oceniającym rozumowanie naukowe na poziomie studiów magisterskich, wyniki AI wzrosły aż o 48,9 p.p.

AI pokonuje człowieka w kolejnych umiejętnościach. Już lepiej rozumie teksty i odpowiada na pytania naukowe
AI pokonuje człowieka w kolejnych umiejętnościach. Już lepiej rozumie teksty i odpowiada na pytania naukowe

Ale największe wrażenie robią postępy w programowaniu. W teście SWE-bench (Software Engineering Benchmark), który obejmuje rzeczywiste zadania programistyczne, AI zanotowała wzrost skuteczności z 4,4% w 2023 r. do 71,7% w 2024 r. To wszystko dzięki rosnącej umiejętności rozwiązywania złożonych problemów.

Pierwsze obrazy generowane przez AI były zabawne. Dziś robią wrażenie i trudno jest je odróżnić od realistycznych fotografii
Pierwsze obrazy generowane przez AI były zabawne. Dziś robią wrażenie i trudno jest je odróżnić od realistycznych fotografii

Przyspieszenie AI oznacza też przyspieszenie rozwoju innych technologii. Po drogach USA porusza się już kilka tysięcy autonomicznych samochodów. Robotaksówki Apollo Go koncernu Baidu przewożą pasażerów po wielu miastach Chin, a w Kalifornii na drogach jeździ ponad 300 taksówek bez kierowcy w ramach szybko rosnącej floty Waymo.

Za tym rosną prywatne inwestycje w AI – w USA prawie dwukrotnie, z 67,2 mld USD w 2023 roku do 109,1 mld USD w 2024 roku.

Wykorzystanie AI w przedsiębiorstwach wzrosło z 55% w 2023 r. do 78% w 2024 r. Firmy deklarują wymierne korzyści w takich obszarach, jak obsługa klienta, marketing, logistyka i inżynieria oprogramowania. Badania wskazują, że sztuczna inteligencja zwiększa produktywność oraz pomaga zmniejszyć różnice w umiejętnościach między doświadczonymi i mniej doświadczonymi pracownikami.

Walka gigantów AI: USA kontra Chiny

Dominującym producentem światowej klasy modeli sztucznej inteligencji pozostaje USA, ale Chiny szybko zmniejszają różnice w wydajności. W 2024 r. instytucje amerykańskie opublikowały 40 modeli o dużym znaczeniu, Chiny – 15, a Europa – 3. Chińskie modele są już tak samo dobre jak amerykańskie. Ale to Chiny przodują pod względem liczby zgłoszeń patentowych dotyczących AI: Aż 69,7% światowej liczby patentów AI należy do Chin. Jest to zapowiedź dużych przemian geopolitycznych związanych z dominacją gospodarczą napędzaną sztuczną inteligencją.

Liczba patentów AI przyznanych w latach 2010-2023
Liczba patentów AI przyznanych w latach 2010-2023

To, co niepokoi, to rosnąca koncentracja AI w rękach prywatnych. W 2024 r., prawie 90% najlepiej działających modeli AI zostało opracowanych przez firmy prywatne. W 2023 r. było to 60%.

Generatywna AI szybko upowszechnia się w społeczeństwie. Przykładowo, z ChatGPT korzysta już ok. 300 mln osób miesięcznie. Rosnąca liczba użytkowników powoduje zmianę opinii na temat AI. I to na korzyść. W globalnym badaniu z 2024 r., 55% respondentów uznało sztuczną inteligencję za bardziej korzystną niż szkodliwą (+2 p.p. w porównaniu z 2022 r.). Największy entuzjazm nadal panuje w Chinach (83%), Indonezji (80%) i Tajlandii (77%).

Chiny chcą być światową potęgą AI. I są na dobrej drodze, aby spełnić te ambicje
Chiny chcą być światową potęgą AI. I są na dobrej drodze, aby spełnić te ambicje

AI to technologia, która zmienia świat

Kolejny warty odnotowania fakt: Sztuczna inteligencja staje się tańsza i bardziej dostępna, bo drastycznie spadają koszty korzystania z zaawansowanych modeli generatywnej AI. To dobra informacja dla ośrodków naukowych czy start-upów pracującymi nad innowacjami AI dla medycyny. Przykładowo, koszt uruchomienia modelu o wydajności podobnej do GPT-3.5 spadł z 20 dolarów za milion tokenów (koniec 2022 roku) do zaledwie 0,07 dolara (październik 2024 roku). To 280-krotnie mniej.

Do tego mniejsze modele, takie jak Phi-3-mini firmy Microsoft (3,8 mld parametrów), dorównują obecnie wydajnością modelom ponad 100 razy większym.

Autorzy Raportu AI Index 2025 są pewni, że jesteśmy w historycznym punkcie zwrotnym rozwoju AI. Świadczy o tym bezprecedensowy wzrost wydajności i to, jak szybko AI jest w stanie zastępować kolejne zawody. Jeszcze 2–3 lata temu informatycy byli rozchwytywani na rynku, a dzisiaj AI jest w stanie ich zastąpić. Raport nie obejmuje jeszcze zaprezentowanego w sierpniu br. modelu GPT-5, który posiada jeszcze lepsze mechanizmy rozumowania, w tym opcję tzw. długiego myślenia dającą bardziej dogłębne odpowiedzi.

Ale AI to nie tylko technologia, ale i siła, która doprowadzi do nowych odkryć w medycynie, zmian na mapie geopolitycznej (czytaj: rosnąca siła Chin), niepokojów społecznych (zanik niektórych zawodów). Przed państwami na całym świecie duże wyzwanie, aby na rewolucji AI skorzystali wszyscy.

Cyfrowy bliźniak to model komputerowy, który dokładnie symuluje działanie organizmu człowieka. Można na nim m.in. bezpieczne testować leki albo symulować rozwój chorób w przyszłości
Cyfrowy bliźniak to model komputerowy, który dokładnie symuluje działanie organizmu człowieka. Można na nim m.in. bezpieczne testować leki albo symulować rozwój chorób w przyszłości

Korzystając z najobszerniejszej na świecie bazy danych o zdrowiu człowieka zebranych od 30 000 osób, naukowcy z amerykańskiego Instytutu Weizmanna chcą przewidywać choroby, zanim się pojawią, opóźniać ich wystąpienie lub nawet im zapobiegać. W przyszłości, każdy człowiek będzie miał swoją „trajektorię zdrowia”.

25 lat skrupulatnie zbieranych danych

Wybory zdrowotne nie są łatwe, bo do końca trudno nam przewidzieć ich konsekwencje. Gdybyśmy jednak wiedzieli, że obecny styl życia doprowadzi za 10 lat do cukrzycy, byłaby to konkretna motywacja do zamiany burgera na sałatkę, a czekolady mlecznej na gorzką. Dobra wiadomość: do tego nie trzeba szklanej kuli – wystarczą dane.

Naukowcy z Instytutu Nauk Weizmanna w USA wykorzystali sztuczną inteligencję do stworzenia spersonalizowanego „cyfrowego bliźniaka”, który pozwala wykrywać z odpowiednim wyprzedzeniem ryzyko wystąpienia chorób. Dzięki temu można rozpocząć leczenie profilaktyczne, a nawet przeprowadzać symulacje komputerowe, aby dowiedzieć się, która terapia będzie najskuteczniejsza. Praca naukowa na ten temat ukazała się w prestiżowym czasopiśmie „Nature Medicine”.

Budowa kopii cyfrowej stała się możliwa dzięki „Projektowi Fenotyp Człowieka” (Human Phenotype Project), rozpoczętego przez naukowców z Instytutu Weizmanna w 2018 r. Od 25 lat, co dwa lata, 30 000 osób z różnych zakątków świata w różnym wieku poddawanych jest szczegółowym badaniom medycznym obejmującym 17 różnych układów organizmu. Przechodzą oni m.in. badania ultrasonograficzne, badania gęstości mineralnej kości, sekwencjonowanie genów, analizę białek komórkowych oraz analizę mikrobiomu próbek pobranych z jelit, pochwy i jamy ustnej. Ochotnicy nagrywają swój głos, badają sen, monitorują poziomu glukozy i notują spożywane posiłki.

Jaki jest wiek biologiczny wątroby?

Na tej podstawie powstała ogromna baza złożona z 260 mld punktów danych – najbardziej szczegółowy zbiór danych dotyczących człowieka, jaki obecnie istnieje. Teraz są one wykorzystywane do budowy modeli AI.

Jeden z nich pozwala określić wiek biologiczny na podstawie zmian fizjologicznych zachodzących w 17 układach organizmu. Model przypisuje punkty każdemu układowi organizmu i porównuje te wartości z wartościami oczekiwanymi dla wieku chronologicznego, płci i wskaźnika masy ciała uczestnika. Na podstawie odchyleń od wartości prognozowanych, model określa wiek biologiczny. Im starszy jest układ organizmu, tym większe ryzyko wystąpienia chorób z nim związanych. Na przykład, śledząc poziom glukozy, ustalono normatywny wskaźnik wzrostu cukru we krwi dla mężczyzn i kobiet w różnych grupach wiekowych. Kolejny model wykrywa wszelkie odchylenia od tego wzorca i dzięki temu skutecznie identyfikuje stan przedcukrzycowy u 40% osób, które zostały sklasyfikowane jako zdrowe przy użyciu konwencjonalnych metod badawczych.

Badania nad wiekiem biologicznym ujawniły istotne różnice między płciami. Podczas gdy wiek biologiczny mężczyzn wzrasta względnie liniowo, u kobiet zaobserwowano przyspieszenie procesu starzenia się w piątej dekadzie życia, czyli w okresie menopauzy. Przy okazji odkryto, że spadek gęstości kości jest silniej skorelowany z czasem, który upłynął od wystąpienia menopauzy, niż z wiekiem chronologicznym. Modele AI potrafią też przewidzieć początek menopauzy, dzięki czemu można zaplanować leczenie hormonalne.

Infografika tłumacząca osiągnięcia projektu Fenotyp Człowieka (źródło: Weizmann Institute)
Infografika tłumacząca osiągnięcia projektu Fenotyp Człowieka (źródło: Weizmann Institute)

Trajektoria życia pokaże potencjalne zagrożenia

Największą nadzieję budzi potencjał wykorzystania bazy danych i stworzonych na jej podstawie modeli AI do rozwoju medycyny personalizowanej i precyzyjnej. Naukowcy chcą to osiągnąć budując ujednolicony model komputerowy, który zintegruje wszystkie informacje zebrane od każdego uczestnika projektu, tworząc cyfrowego bliźniaka danej osoby. Model będzie przewidywał, jakie dolegliwości mogą wystąpić u uczestnika w przyszłości i jak najlepiej im zapobiegać. W planach jest też spersonalizowana „trajektoria zdrowia” nakreślająca stan zdrowia danej osoby na wiele lat naprzód.

Już teraz naukowcy wykorzystują cyfrowego bliźniaka do testowania, jakie modyfikacje w diecie lub jakie leki byłyby najbardziej wskazane dla każdego uczestnika. Takie prognozy pomagają zapobiegać chorobom lub opóźniać ich wystąpienie na wczesnym etapie. Wkrótce powstanie aplikacja, za pomocą której uczestnicy badania będą mieli dostęp do wszystkich danych i modeli, a w przyszłości sprawdzą swoją osobistą trajektorię zdrowia.

Pacjenci twierdzą, że lekarz sięgający do AI ma niższe kompetencje niż ten, który z niej nie korzysta
Pacjenci twierdzą, że lekarz sięgający do AI ma niższe kompetencje niż ten, który z niej nie korzysta

Sztuczna inteligencja nadal źle się kojarzy pacjentom, odbijając się na opinii o lekarzach, którzy z niej korzystają w pracy. Ten jednak może to łatwo zmienić.

Okazuje się, że bez edukacji pacjentów na temat AI, ci mogą być przeciwni jej zastosowania. Takie wnioski nasuwają wyniki ankiety na temat społecznego postrzegania lekarzy korzystających z AI (Public Perception of Physicians Who Use Artificial Intelligence). Pacjenci gorzej oceniają pracowników ochrony zdrowia, którzy sięgają do AI. A to może negatywnie wpłynąć na relacje między lekarzem a pacjentem.

Pacjenci przenoszą nieświadomie uprzedzenia do AI na lekarzy

Badanie przeprowadzone na grupie 1276 dorosłych Amerykanów polegało na oglądaniu zmyślonych reklam lekarzy rodzinnych, zaprojektowanych tak, aby przypominały prawdziwe, często obecne w mediach społecznościowych albo na bilbordach. Uczestników podzielono losowo na cztery grupy. Jedna grupa obejrzała reklamę, w której nie wspomniano o AI (grupa kontrolna), a pozostałe trzy – reklamy, w których zaznaczono, że lekarz wykorzystuje AI do celów administracyjnych, diagnostycznych lub terapeutycznych. Wszystkie reklamy były identyczne, z wyjątkiem informacji o AI.

Pobierz bezpłatny raport specjalny o AI w ochronie zdrowia

Po obejrzeniu reklamy uczestnicy ocenili lekarza w czterech wymiarach: postrzegana kompetencja, wiarygodność, empatia, chęć umówienia wizyty. Wyniki zaskoczyły badaczy: każda wzmianka o AI – niezależnie od jej zastosowania – negatywnie wpływała na oceny we wszystkich czterech wymiarach.

Lekarze korzystający z AI zostali ocenieni jako mniej kompetentni, mniej godni zaufania i mniej empatyczni niż lekarze z grupy kontrolnej. Efekt ten był szczególnie wyraźny w przypadku wykorzystania AI do celów diagnostycznych lub terapeutycznych. Oto wyniki:

Uczestnicy byli mniej skłonni do umówienia się na wizytę u lekarzy korzystających AI (analogicznie 3,61 do 3,15). Co ciekawe, nie ma znaczenia, czy AI było wykorzystywane do administracji czy do diagnozy – już sama wzmianka wywołuje obawy wśród pacjentów.

Winna niewiedza na temat AI. Czy da się to zmienić?

Dlaczego AI stosowana w medycynie jest źle postrzegana przez pacjentów? Autorzy badania mają kilka wyjaśnień:

Choć różnica w postrzeganiu lekarzy korzystających i niekorzystających z AI jest niewielka i wynosi ok. 10–15%, konsekwencją może być erozja zaufania w grupie pacjentów nierozumiejącej nowych technologii. A to może negatywnie wpływać na stosowanie się do zaleceń lekarza i wyniki leczenia.

Można się spodziewać, że wraz z upowszechnieniem AI, niektóre uprzedzenia będą naturalnie zanikać. Dużą rolę odegrają sami lekarze, którzy już dzisiaj powinni jasno komunikować, dlaczego stosują AI i jakie korzyści oferuje.

Przykładowo mogą powiedzieć: „korzystam z AI, aby dokładnie przeanalizować dane z przeszłości i wyniki ostatnich badań naukowych. To pomoże mi wybrać najlepszy lek. Ostateczna decyzja należy jednak do mnie” albo „AI pomaga mi lepiej podsumować dane, na przewertowanie których potrzebowałbym kilku dni. To taka druga para oczu”. Trzeba też podkreślić, że badanie ma swoje ograniczenia, jak hipotetyczny charakter reklam oraz fakt, że uczestnicy byli świadomi, że biorą udział w eksperymencie. Jednak jak się okazuje, obawy społeczne do AI mogą być dalej projektowane na lekarzy, wpływając na to, co myślą o nich pacjenci.

1 2 3 4 5 127