ZSMOPL usprawnia procesy biznesowe związane z dostępem do informacji o obrocie produktami leczniczymi 
ZSMOPL usprawnia procesy biznesowe związane z dostępem do informacji o obrocie produktami leczniczymi 

21 kwietnia 2023 roku zostaną zmienione wymagania dotyczące dostępu do systemu Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczym ZSMPOL – informuje Centrum e-Zdrowia.

21 kwietnia 2023 roku zostaną zmienione wymagania dotyczące dostępu do systemu ZSMPOL. Zmiany dotyczą portalu ZSMOPL, jak również modułu ZSMOPL odpowiedzialnego za odbieranie komunikatów.

Wymagany system operacyjny to wersja Microsoft Windows 10 (minimum).

Wymagania w zakresie przeglądarek internetowych są następujące:

Prosimy o weryfikację i aktualizację powyższych we własnym zakresie.

W przypadku braku aktualizacji ww. komponentów po wskazanej dacie nie będzie możliwe korzystanie i komunikacja z systemem ZSMPOL.

Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi (ZSMOPL) umożliwia m.in. monitorowanie na poziomie detalicznym i hurtowym obrotu lekami oraz przekazywanie tych informacji do właściwych organów.

Czytaj także: Nowe przepisy dotyczące e-skierowań do sanatorium

Z nowego wydania czasopisma OSOZ Polska (73 strony) dowiesz się m.in.:


Kliknij tutaj, aby pobrać bezpłatnie e-wydanie OSOZ (wersja PDF, 11,78 MB)

OSOZ, kwiecień 2023
OSOZ, kwiecień 2023

Spis treści:

Wszystkie wydania archiwalne dostępne są na zakładce POBIERZ.

Archiwum czasopisma OSOZ Polska
Reklama Phantom Snack, technologii symulującej jedzenie
Reklama Phantom Snack, technologii symulującej jedzenie (źródło: Dentsu)

Podczas Konferencji South by Southwest SXSW 2023 (Teksas, 10-19 marca) japońska firma zaprezentowała „fantomową przekąskę”. To urządzenie oparte na sztucznej inteligencji i stymulacji sensorycznej mózgu generujące przyjemne doznania towarzyszące jedzeniu. Jak to działa?

Phantom Snack ma prostą funkcjonalność i jedną obietnicę: możesz zjeść ulubione ciastko albo w nieskończoność przeżuwać chipsy, nie spożywając ani jednej kalorii. Wystarczy, że zaczniesz rzuć powietrze, a system wygeneruje personalizowane doznania kulinarne, symulując uczucie jedzenia.

Teraz możesz jeść ulubione chipsy, poczuć ich smak i chrupanie, a do tego nie spożyć ani jednej kalorii
Teraz możesz jeść ulubione chipsy, poczuć ich smak i chrupanie, a do tego nie spożyć ani jednej kalorii

Gadżet czy pożyteczny wynalazek?

Małe urządzenie wyposażone jest w kamerę i system sztucznej inteligencji analizujący sposób przeżuwania. Użytkownik zakłada specjalne słuchawki i wybiera na ekranie monitora, co chce zjeść. Może to być ciastko z kawałkami czekolady, chipsy ziemniaczane, sałatka albo słodycze o kształcie kulek.

Następnie wystarczy… zacząć żuć wirtualne jedzenie (dosłownie: żuć powietrze wyobrażając sobie, że w ustach znajduje się wybrany pokarm). Kamera analizuje sposób otwierania i zamykania ust oraz ruchy szczęki, gdy usta są zamknięte. Następnie system AI analizuje dane o sposobie przeżuwania oraz generuje odpowiednie wibracje i dźwięki. Dzięki przewodnictwu kostnemu zsynchronizowanemu w czasie rzeczywistym z ruchem szczęki, mózg ma wrażenie prawdziwego jedzenia. Po prostu słyszymy idealnie dopasowane dźwięki chrupania, jakie usłyszelibyśmy, gdyby ciastko albo chipsy były prawdziwe. Dołączone do urządzenia dyfuzory aromatów dodatkowo wzmacniają doświadczenie jedzenia bez faktycznego jedzenia.

Do wyboru są na razie 4 opcje menu. Po co sięgać po sałatkę, skoro ciastka też mają tyle samo kalorii, czyli zero.
Do wyboru są 4 opcje menu

Całość ma element gry – na ekranie można obserwować, ile kalorii nie trafiło do naszego żołądka dzięki temu, że jemy wyimaginowane, a nie prawdziwe słodycze.

Producent gadżetu obiecuje oszukanie systemu nagrody mózgu – to on jest winny za to, że trudno oprzeć się słodyczom i przekąskom takim jak chipsy. Samo żucie ma też pomóc w redukcji stresu i poprawie funkcji poznawczych.

Można sobie wyobrazić kilka korzystnych dla zdrowia zastosowań urządzenia: leczenie otyłości, terapia uzależnień od słodyczy, zmiana nawyków żywieniowych itd.

Ale to tylko teoria, bo twórcy skupiają się przede wszystkim na obietnicy jedzenia bez wyrzutów sumienia. Nie można oprzeć się wrażeniu, że gadżet to próba rozwiązania problemu okrężną drogą. Problem nadkonsumpcji słodyczy leży zupełnie gdzie indziej, np. w reklamie, edukacji, wychowaniu, cenach zdrowej i niezdrowej żywności i dostępności do niej, stosowaniu wzmacniaczy smaku w produktach, składzie przekąsek bazującym na cukrze itd.

Zastanawia nas też obecność sałatki w menu – akurat warzywami można się delektować bez wyrzutów sumienia…

Czytaj także: ChatGPT. Sztuczna inteligencja zdała egzamin lekarski na 83%

Maciej Malenda, Doctor.One
Maciej Malenda, Doctor.One

Polski startup chce przywrócić medycynie takie wartości jak empatia, bliska relacja lekarza z pacjentem. Bez stania w kolejkach, za to prosto w telefonie. Rozmawiamy ze współtwórcą Doctor.One, Maciejem Malendą.

Skąd wziął się pomysł na Doctor.One?

U podstaw Doctor.One jest przekonanie, że opieka medyczna powinna bazować na relacji. Tego potrzebują pacjenci, którzy nie chcą być anonimowym „numerkiem” w systemie ochrony zdrowia. Chcą wsparcia kogoś zaufanego, kto ich zna i prowadzi przez lata. Taka ciągłość opieki jest też potrzebna lekarzom, bo znajomość pacjenta i jego osobistej historii nie tylko ułatwia diagnozę, ale pomaga lepiej wpływać na stosowanie się do zaleceń. Zupełnie po ludzku, taka praca daje też więcej satysfakcji.

Dzisiejszy system ochrony zdrowia znacznie bardziej przypomina call center lub linię produkcyjną, na której wyczerpany i ciągle pospieszany lekarz musi konsultować dziesiątki anonimowych często pacjentów. Taki system efektywnie produkuje „wizyty” – czasami zbyt późne lub niepotrzebne – ale traci z oczu długotrwałą opiekę nad pacjentem i koordynację jego ścieżki.

Wielu z nas nie ma żadnego kontaktu ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu, zaniedbujemy prewencję, a gdy coś nam się dzieje, błąkamy się samotnie po systemie, często odsyłani od specjalisty do specjalisty.

Doctor.One jako idea osobistego lekarza, który nas dobrze zna i prowadzi, nie jest rewolucyjna. To raczej powrót do korzeni i humanizacja medycyny, umożliwiająca przywrócenie zaufanej relacji między lekarzem i pacjentem. Przenosimy ją tylko w XXI wiek, umożliwiając bezpośrednią komunikację pomiędzy wizytami w bezpiecznej aplikacji.

Jak dokładnie wygląda nowy model świadczenia opieki, który proponujecie?

Stworzyliśmy wirtualny gabinet lekarza. Realizujemy go poprzez dwie aplikacje: Doctor.One Lekarz – aplikację stworzoną z lekarzami na potrzeby ich codziennej pracy oraz Doctor.One Pacjent – drugą stronę komunikatora, przeznaczoną dla pacjenta.

W swojej aplikacji lekarz tworzy swój gabinet na podstawie trzech zasad. Po pierwsze, ustala czas „obchodów” w wirtualnym gabinecie. To konkretne godziny w ciągu dnia, kiedy lekarz przegląda i reaguje na zgłoszenia pacjentów lub sam pisze do nich, żeby sprawdzać postępy leczenia. Dzięki takiemu wyznaczeniu godzin, pacjenci wiedzą, kiedy mogą spodziewać się odpowiedzi na zadane wcześniej pytania. Lekarzom dajemy spokój, bo przed tą godziną nie otrzymują powiadomień o nowych wiadomościach.

Po drugie, lekarz tworzy plany opieki, ustalając zakres świadczonych usług oraz miesięczną cenę za taką opiekę. Pacjent nie płaci lekarzowi za pojedyncze wizyty i konsultacje, tylko miesięczną subskrypcję. Po trzecie, lekarz wybiera pacjentów. To największa zmiana w stosunku do innych systemów opieki – lekarz sam określa, których pacjentów chce objąć stałą opieką, a co za tym idzie, ile czasu chce poświęcić na pracę w Doctor.One.

Aplikacja Doctor.One dla lekarza

Co zyskują pacjenci, którzy decydują się na abonament i co różni go od tradycyjnych usług telemedycznych?

Pacjenci zyskują zaufanego lekarza. Większość z nas pamięta jeszcze z dzieciństwa tego lokalnego, zaufanego lekarza, który znał rodzinę i najlepiej doradzał nam w kwestiach zdrowotnych. Nie opierał się on jedynie na raczkującej wtedy EBM (ang. evidence-based medicine), ale przede również na znajomości historii chorób w naszym najbliższym otoczeniu. W dzisiejszych, szybkich czasach posiadanie takiego lekarza jest trudne.

Nasi pacjenci wracają do nas z opowieściami o swoich historiach. To, co pojawia się w nich bardzo często, to słowo „bezpieczeństwo”. Aplikacja nie rozwiązuje wszystkich problemów – nie mamy jeszcze gabinetów, ale nasi pacjenci są tego świadomi. Możliwość zadania lekarzowi pytania właściwie w dowolnym momencie, bez obawy, że przeszkadzamy lub nadużywamy relacji, jest dla pacjentów niezastępowalną wartością.

Czy Twoim zdaniem polski sektor zdrowia – a zwłaszcza pacjenci – są gotowi na taką zmianę w podejściu do opieki?

Zdecydowanie tak! Tak jak wskazywałem wyżej, nasi pacjenci czują zupełnie inną wartość z długotrwałej, zaufanej relacji ze swoim lekarzem. Lekarze, z którymi pracujemy, mieli duże obawy o jej nadużywanie. Przecież ciągle mówi się o braku dostępności, długich kolejkach i czasami tygodniach oczekiwania. Wydawało się, że danie bezpośredniego kontaktu do lekarza spowoduje, że będzie on miał dodatkowy kanał, w którym pacjenci będą mogli zabrać kilka dodatkowych godzin z czasu życia lekarza.

W praktyce okazało się, że pacjenci bardzo szanują taki kontakt. Lekarze, którzy mają kilkudziesięciu pacjentów, poświęcają w naszej aplikacji kilka minut dziennie. Co na to pacjenci? Wracają z podziękowaniami do lekarzy i do nas. Cieszą się, że w kilka minut mogą rozwiązać palące ich lub ich bliskich problemy. Dostrzegamy szansę dla obu stron na tworzenie nowej jakości opieki.

Widzimy, że hybrydowa, „online-first” opieka to przyszłość. Dlatego mamy nadzieję, że za kilka lat model Doctor.One będzie standardem w opiece zdrowotnej w Polsce i nie tylko.

Doctor.One opiera się na nowych technologiach. Jakich dokładnie?

Wbrew powszechnej fascynacji sztuczną inteligencją, nie zakładamy zastępowania lekarzy przez AI. My stawiamy raczej na HI – human intimacy – czyli budowanie zaufania i efektywnej komunikacji między lekarzem a pacjentem. Chcemy oczywiście ułatwiać lekarzom pracę i automatyzować niektóre czynności, dlatego to oni definiują kolejne punkty na naszej produktowej ścieżce rozwoju.

Staramy się dać lekarzowi jak najpełniejszą wiedzę o pacjencie, chociażby opracowując standardy pierwszorazowej wizyty i plany opieki, na co często brak jest czasu w tradycyjnych placówkach. Docelowo, zakładamy też integrację z urządzeniami umożliwiającymi zdalną diagnozę i monitoring pacjentów. Chcemy, żeby lekarz, który najlepiej zna i prowadzi pacjenta, miał pod ręką wszystkie potrzebne badania i dane medyczne.

Jak dalej będziecie rozwijać usługę?

Nasza usługa staje się popularna wśród pediatrów. To pierwsza grupa, z którą rozmawialiśmy i wśród nich przede wszystkim szukamy naszych nowych lekarzy. Widzimy jednak, że lekarze innych specjalizacji również chcą włączać swoich pacjentów do Doctor.One. To kierunek rozwoju w Polsce. Planujemy również uruchomić kolejne kraje, zaczynając od Portugalii w 2023 roku.

Czytaj także: Debata o AI w zdrowiu na Kongresie Wyzwań Zdrowotnych 2023

Od 1 stycznia 2023 także placówki medyczne muszą mieć profil na PUE ZUS.
Od 1 stycznia 2023 także placówki medyczne muszą mieć profil na PUE ZUS.

Po 24 marca 2023 r. elektroniczne zaświadczenia lekarskie (e-ZLA) będą przekazywane na profile płatników składek automatycznie utworzone przez ZUS, nawet jeśli płatnik nie dokończył procesu rejestracji – przypomina Zakład Ubezpieczeń Zdrowotnych.

Od 1 stycznia 2023 r. każdy przedsiębiorca, który opłaca składki na ubezpieczenia społeczne, ma obowiązek posiadać profil na Platformie Usług Elektronicznych (PUE) ZUS. Jeśli sam nie założy konta, ZUS utworzy profil za niego.

Aby uzyskać dostęp do profilu, który automatycznie utworzył ZUS, płatnik składek musi dokończyć proces rejestracji.

Dostęp do profilu jest niezbędny, aby płatnik składek mógł np. zapoznać się z korespondencją z ZUS. Do obsługi swojego profilu płatnika można udzielić pełnomocnictwa np. swojemu pracownikowi lub pracownikowi biura rachunkowego.

Aby upoważnić taką osobę do profilu płatnika na PUE ZUS, trzeba udzielić jej pełnomocnictwa do załatwiania spraw w ZUS. Najlepiej skorzystać z gotowego formularza PEL, który jest dostępny m.in na PUE ZUS. Osoba upoważniona powinna mieć swoje – założone wcześniej – konto na PUE ZUS.

Płatnik składek, który jest osobą prawną lub jednostką organizacyjną niemającą osobowości prawnej, musi działać przez ustawowych lub statutowych przedstawicieli lub udzielić pełnomocnictwa osobie fizycznej.

Jak aktywować konto na PUE ZUS, które utworzył ZUS

Aby móc się zalogować na swoje konto płatnika na PUE ZUS, trzeba uzyskać dane do logowania – login PUE oraz jednorazowe hasło. Taką informację można uzyskać podczas wizyty w placówce ZUS lub podczas e-wizyty (po potwierdzeniu swojej tożsamości). Następnie trzeba się zalogować do PUE ZUS, ustawić nowe hasło i uzupełnić brakujące dane.

Źródło: ZUS

Czytaj także: E-skierowania do sanatorium. W życie weszły nowe przepisy

Dotacje na oprogramowanie i sprzęt dla placówek POZ.

Chodzi o dotacje w ramach programu „Wdrożenie e-usług w placówkach POZ”. Duże placówki mogą otrzymać do 159 tys. zł na sprzęt i oprogramowanie, a do tego nie jest wymagany wkład własny.

Wyłonione w ramach naboru placówki POZ otrzymają wsparcie pieniężne w postaci grantu na:

Maksymalna kwota Grantu to 159 tys. zł. Nie jest wymagane wniesienie wkładu własnego.

Grantobiorcy po zakończeniu realizacji Przedsięwzięcia muszą zapewniać:

Wnioskodawcą może być świadczeniodawca, który:

Jeżeli Placówka POZ raportowała ZM, ale wraz ze zdarzeniami nie przekazywała indeksów EDM wówczas kwalifikuje się do objęcia wsparciem w ramach projektu. Jako EDM należy traktować Elektroniczną Dokumentację Medyczną wytworzoną w Placówce POZ i przechowywaną w repozytorium EDM tej Placówki POZ.

Formularz Wniosku w zakresie danych podmiotu i placówek, wypełnia się automatycznie po wprowadzeniu nr REGON. Według listy z 28 lutego, grant otrzymało już 106 placówek.

Informacje o grancie oraz link do Platformy Obsługi Projektów Inwestycyjnych Ministerstwa Zdrowia (POPI), gdzie można złożyć wniosek

Do placówek medycznych trafiają sfałszowane wiadomości od NFZ
Do placówek medycznych trafiają sfałszowane wiadomości od NFZ

Do naszej redakcji docierają informacje o masowym ataku hackerów na placówki medyczne. Tym razem cyberprzestępcy wysyłają informacje o rzekomej aktualizacji systemu SZOI. Mejl wygląda inaczej niż ten, przed którym w poniedziałek 20 marca ostrzegł Narodowy Fundusz Zdrowia.

Coraz więcej placówek medycznych zgłasza, że trafiają do nich podejrzane mejle. Dzisiaj pojawiło się ostrzeżenie dotyczące nowej wiadomości z adresu podszywające się pod NFZ.

Chodzi o wiadomości o tytule „Nowe oprogramowanie SZOI” albo „Aktualizacja systemu SZOI” od informatycy@szoi-nfz.pl albo szoi@nfz-centrala.pl o treści:

Informujemy, że w dniu dzisiejszym nastąpiła aktualizacja systemu SZOI dostarczanego przez Kamsoft. Prosimy o zalogowanie do systemu, aby zsynchronizować dane z poprzedniej wersji.

Pod wiadomością pojawia się link. Jego kliknięcie może spowodować zainstalowanie na komputerze złośliwego oprogramowania, tzw. trojana. O zagrożeniu ostrzega też KAMSOFT S.A. – firma wysłała informacje o zagrożeniu do wszystkich współpracujących podmiotów.

Hackerzy podszywają się pod NFZ. W przypadku otrzymania takiego mejla, należy go natychmiast usunąć
Hackerzy podszywają się pod NFZ. W przypadku otrzymania takiego mejla, należy go natychmiast usunąć

Jeszcze inna wersja mejla z NFZ może wyglądać tak:

Kolejna wersja mejla od hackerów
Kolejna wersja mejla od hackerów

Jeszcze inne mejle mogą podszywać się pod informacje z ZUS. Przykładowo, wiadomości o zmianie kanału odzyskiwania dostępu do profilu na PUE ZUS, zawierające w załączniku plik logowania. Fałszywe maile wyglądają wiarygodnie – mogą wyświetlać się w domenie zus.pl, a także zawierać informację o loginie PUE (są to jednak przypadkowe liczby). Dlatego zaleca się dokładne czytanie treści otrzymywanych maili i weryfikowanie wszelkich zawartych w nich informacji – informuje ZUS.

Aktualizacje dotyczące fałszywych mejli można też śledzić na stronie NFZ (kliknij tutaj).

POBIERZ BEZPŁATNY PORADNIK: Jak chronić dane medyczne przed atakami hackerów?

NIK krytycznie odniósł się do realizacji Małopolskiego Systemu Informacji Medycznej
NIK krytycznie odniósł się do realizacji Małopolskiego Systemu Informacji Medycznej

Małopolski System Informacji Medycznej (MSIM) – który powstaje od 2019 roku, ale jeszcze nie działa – będzie częściowo dublował funkcje centralnej platformy P1 i Internetowego Konta Pacjenta – informuje Najwyższa Izba Kontroli. Ta lokalna platforma ma objąć zaledwie 2% placówek medycznych w regionie (38 szpitali spośród 1875 wszystkich placówek leczniczych). Zdaniem Izby, inwestycja może doprowadzić do niegospodarnego wydania publicznych pieniędzy.

System częściowo zbędny, nadal w budowie, ale wciąż nie działa

Pilotaż MSIM uruchomiono w 2015 r., a decyzja o jego budowie zapadła w 2019 r. Wtedy już było wiadomo, że system będzie powielał rozwiązania dostępne w ramach ogólnopolskiej platformy P1.

Mimo że Ministerstwo Zdrowia wielokrotnie zwracało uwagę na niedopuszczalne, bo związane z ponoszeniem niepotrzebnych kosztów, dublowanie usług, władze województwa nie zrezygnowały z ich uruchomienia. W ramach MSIM ma być możliwa wymiana elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM), choć od 1 lipca 2021 r. placówki lecznicze mają obowiązek korzystać przede wszystkim z platformy P1, udostępniony zostanie także regionalny portal pacjenta, choć funkcjonuje już ogólnopolskie Internetowe Konto Pacjenta. Zrezygnowano jedynie z uruchomienia lokalnej e-rejestracji.

Założony koszt budowy i uruchomienia Małopolskiego Systemu Informacji Medycznej to ok. 209,5 mln zł, z czego większość tych wydatków ma zostać pokryta ze środków unijnych. Do czerwca 2022 r. władze województwa wydały niecałe 83 mln zł (39,5%), z czego niemal 79 mln zł zostało przeznaczonych na doposażenie placówek biorących udział w projekcie. 

Choć termin uruchomienia MSIM został przesunięty po raz kolejny – do 31 października 2023 r. – istnieje poważne ryzyko niedotrzymania i tego terminu. Stan realizacji wskaźników, które miały zostać osiągnięte do końca 2021 r. w czerwcu 2022 r., wynosił 0%, a dofinansowanie projektu uzyskane w ramach perspektywy finansowej 2014-2020 należy rozliczyć do końca tego roku. Jeśli wskaźniki nie zostaną zrealizowane, dofinansowanie trzeba będzie zwrócić – w całości lub w części.

Małopolski System Informacji Medycznej zaplanowano w taki sposób, aby można go było rozbudowywać. O ile jednak obecnie udział w projekcie przynosi szpitalom wymierne korzyści, to dla potencjalnych nowych placówek będzie się wiązał z dodatkowymi kosztami bez żadnych realnych korzyści. Teraz 90% kosztów doposażania uczestników projektu w niezbędny sprzęt i oprogramowanie pokrywają władze wojewódzkie, kolejne placówki będą musiały same zapłacić za integrację z systemem. Założono też, że to właśnie placówki uczestniczące w MSIM będą pokrywać 75% kosztów jego funkcjonowania.

W przeciwieństwie do małopolskiego systemu, już działająca ogólnopolska platforma P1 umożliwia placówkom zdrowotnym w całym kraju bezpłatną wymianę dokumentów, a pacjentom dostęp do swoich danych medycznych.

Funkcjonalności platformy P1 i P2 w porównaniu z MSIM
Funkcjonalności platformy P1 i P2 w porównaniu z MSIM

Braki w bezpieczeństwie danych

Z raportu NIK wynika dodatkowo, że w żadnym z kontrolowanych szpitali dokumentacja nie była w pełni zabezpieczona. Zdarzały się przypadki, w których dostęp do systemu nie wymagał użycia hasła, system nie miał oprogramowania antywirusowego, a w jednej z placówek nie prowadzono rejestru wejść do pomieszczeń, w których znajdowały się serwery m.in. z danymi medycznymi pacjentów.

Naruszenie bezpieczeństwa informacji:

Kliknij tutaj, aby przeczytać pełną treść raportu pokontrolnego NIK.

Czytaj także: Są pieniądze z NFZ na bezpieczeństwo danych w 2023 roku

Dyrektorzy szpitali i przychodni muszą szukać kompromisów pomiędzy dobrem pacjenta a rachunkiem ekonomicznym
Dyrektorzy szpitali i przychodni muszą szukać kompromisów pomiędzy dobrem pacjenta i rachunkiem ekonomicznym

Polscy menedżerowie zdrowia pracują dużo, stając na głowie, aby pogodzić rosnące wymagania w stosunku do jakości opieki z niskim finansowaniem świadczeń medycznych, brakami personelu i galopującą inflacją. Do listy wyzwań dołączyła jeszcze digitalizacja. To zawód tylko dla odważnych.

Zarobki 5x razy mniejsze od kolegów na Zachodzie

Z danych opublikowanych przez Polską Federację Szpitali wynika, że prawie 60% dyrektorów szpitali posiada ponad 10-letni staż. Jednocześnie zarabiają niewiele, biorąc pod uwagę zakres obowiązków, odpowiedzialność i czas spędzony w pracy – niemal połowa dyrektorów pracuje 60 godzin tygodniowo. Wynagrodzenia 90% menedżerów mieszą się w granicach 10 000 – 25 000 zł brutto miesięcznie i rosną bardzo powoli.

Trochę inaczej sytuacja wygląda w Europie Zachodniej, gdzie menedżer zdrowia to stanowisko bardzo dobrze opłacane i cenione. Przykładowo, w Niemczech zarobki mieszczą się pomiędzy 11 000 a 20 000 EUR miesięcznie (prawie 5-krotnie więcej). Na podobną kwotę może liczyć dyrektor szpitala w Holandii. W Danii jest to średnio 10 000 EUR.

Zarobki dyrektorów placówek ambulatoryjnej ochrony zdrowia są jeszcze bardziej zróżnicowane.

Większość polskich menedżerów nie ma też możliwości dodatkowego zarobkowania, przykładowo za wykłady, wywiady, udział w konferencjach, publikacje w wydawnictwach o zarządzaniu itd. To powoduje, że bardzo często to nie dyrektor jest na szczycie listy płac, ale osoby z personelu medycznego. Zarobki nie motywują, a do tego dyrektorzy placówek dobrze prosperujących placówek publicznych nawet nie mogą liczyć na specjalne premie.

Wydłużająca się lista obowiązków

Opieka zdrowotna jest globalnie największym sektorem zatrudnienia. Według danych GUS z 2022 roku, w kategorii opieka zdrowotna i pomoc społeczna ogółem zatrudnionych jest 924 454 osób, przy czym 545 343 osoby w sektorze publicznym, a 379 111 w prywatnym.

W 2021 roku, 22 000 przychodni prowadziło działalność w ramach ambulatoryjnej opieki zdrowotnej. Do tego trzeba doliczyć ok. 898 szpitali (dane na koniec 2020 roku). Razem daje to min. 23 000 menedżerów ochrony zdrowia (ambulatoryjna i stacjonarna opieka zdrowotna).

Oprócz standardowych obowiązków związanych z biznesowym prowadzeniem przedsiębiorstwa – jak planowanie, budżetowanie, tworzenie polityki rozwoju i zarządzanie personelem – menedżer ochrony zdrowia musi dodatkowo m.in.:

Oprócz tej listy, uniwersytety kształcące menedżerów wskazują jeszcze umiejętności miękkie:

Przykładowe ogłoszenie o pracę na stanowisko menedżera placówki medycznej (źródło: pracuj.pl)
Przykładowe ogłoszenie o pracę na stanowisko menedżera placówki medycznej (źródło: pracuj.pl)

Menedżerowie ochrony zdrowia muszą łączyć zimną kalkulację biznesową z empatią, inspirować pracowników podążając za wizją. Muszą być wiarygodni i cieszyć się zaufaniem, planując i realizując w klarowny i transparentny sposób cele długoterminowe. Powinni angażować pracowników, ufać zespołowi.

Ale konieczne są też twarde kompetencje, jak znajomość nowych metod zarządzania (przykładowo lean healthcare), umiejętność zarządzania projektami, wiedza z zakresu ekonomiki zdrowia, restrukturyzacji podmiotu leczniczego, zarządzania ryzykiem i akredytacji.

Jak zostaje się menedżerem w służbie zdrowia?

Kariera wielu menedżerów zdrowia zaczyna się w firmach poza branżą medyczną. Niektórzy często rozpoczynają pracę na stanowiskach administracyjnych placówki medycznej lub jako lekarze. Jeszcze inni decydują się na późniejsze uzupełnienie wiedzy na studiach typu MBA lub MBA w ochronie zdrowia, które trwają najczęściej od 1 do 3 lat.

Bardzo popularne w ostatnim czasie stały się studia podyplomowe „Zarządzanie w opiece zdrowotnej”, oferowane przez uniwersytety medyczne i wyższe szkoły zarządzania. Ich zaletą jest krótki czas trwania i niższy koszt niż w przypadku studiów MBA.

Nowe wyzwania: transformacja cyfrowa

Dzisiejsi menedżerowie stoją przed innymi wyzwaniami niż ich koledzy 10–20 lat temu, bo dodatkowo muszą nawigować po transformacji cyfrowej, która zmienia sposób świadczenia usług, oczekiwania pacjentów i wprowadza nowe modele opieki.

Nowe technologie wymagają wiedzy z zakresu zarządzania zmianą w organizacji i strategicznego planowania e-zdrowia, aby krok po kroku budować efektywną architekturę IT. A do tego wiążą się z dużymi inwestycjami, na które pieniądze trzeba znaleźć w już i tak napiętym budżecie. Wdrażanie EDM, zapewnienie pracownikom nowoczesnych warunków pracy, jakość obsługi pacjenta, bezpieczeństwo danych – koszty nowego sprzętu i licencji to dziesiątki, setki tysięcy, a nawet miliony złotych. Poza drobnymi dotacjami na cyberbezpieczeństwo czy EDM, na dodatkowe środki z Ministerstwa Zdrowia na cyfryzację nie ma co liczyć. Inaczej wygląda to np. w Niemczech, gdzie przyjęty w 2020 roku „Program szpitali przyszłości” zakłada przeznaczenie 4,3 mld euro na digitalizację. W Niemczech jest obecnie 1950 szpitali, co daje kwitę 2,2 mln euro na jedną placówkę.

W Polsce pieniędzy na e-zdrowie brakuje już teraz, a za rogiem czekają już rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, robotyka i hybrydowe model opieki. To powoduje, że menedżer zdrowia powinien też dostrzegać możliwości nowych technologii i wiedzieć, jak je rozważnie dobierać i wdrażać budując dojrzałość cyfrową podmiotu. Transformacja sektora jest m.in. jednym z tematów studiów MBA w ochronie zdrowia.

– Od menedżerów w ochronie zdrowia oczekuje się dziś interdyscyplinarnej wiedzy – twierdzi Dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, Dyrektor programu MBA w ochronie zdrowia Uczelni Łazarskiego. Chodzi o umiejętność połączenia ze sobą kompetencji z obszaru prawa, finansów, zarządzania, psychologii, zarządzania kapitałem ludzkim, marketingu, cyfryzacji.

Za tym zestawem umiejętności cały czas nie idą zarobki, co grozi odpływem talentów zarządzania do innych branż i w konsekwencji jeszcze większą zapaścią sektora zdrowia.

Czytaj także: Ta aplikacja mobilna pełni rolę asystenta pacjenta w placówce medycznej

Najlepsze szpitale na świecie 2023 - nowy ranking Newsweeka
Najlepsze szpitale na świecie 2023 – nowy ranking Newsweeka i Statista ukazał się 20 marca 2023

W pierwszej dziesiątce najnowszego zestawienia Najlepszych Szpitali Świata (World’s Best Hospitals) znalazły się 3 placówki z Europy: szwedzki Instytut Karolinska, niemiecki Charité i francuski Pitié Salpêtrière. Wśród 250 najwyżej ocenionych placówek nie ma żadnej z Polski.

W corocznym badaniu tygodnika Newsweek i firmy statystycznej Statista oceniono 2300 szpitali z 28 krajów. Jak co roku, pierwsze miejsca w rankingu zajmują placówki z USA, a liderem została słynna Klinika Mayo. Kraje europejskie, w których znajduje się najwięcej placówek na tegorocznej liście, to Niemcy, Szwajcaria i Francja.

Ranking powstaje na podstawie ankiet oraz ocen 80 tys. pracowników ochrony zdrowia – menedżerów oraz lekarzy – którzy zostali poproszeni o subiektywne wskazanie najlepszych placówek w krajach zamieszkania. Uwzględniane są także wyniki ankiet doświadczeń pacjentów (jakość opieki, satysfakcja z pobytu w szpitalu) oraz metryki jakości, w tym np. dane dotyczące jakości leczenia i środków higieny. W tym roku po raz pierwszy wzięto pod uwagę wyniki leczenia zgłaszane przez pacjentów (Patient-reported outcome measures, PROM).

10 najlepszych szpitali na świecie 2023:

  1. Mayo Clinic, USA
  2. Cleveland Clinic, USA
  3. Massachusetts General Hospital, USA
  4. The Johns Hopkins Hospital, USA
  5. Toronto General – University Health Network, Kanada
  6. Karolinska Universitetssjukhuset, Szwecja
  7. Charité – Universitätsmedizin Berlin, Niemcy
  8. AP-HP – Hôpital Universitaire Pitié Salpêtrière, Francja
  9. Singapore General Hospital, Singapur
  10. UCLA Health – Ronald Reagan Medical Center, USA

20 najlepszych szpitali w Europie 2023:

  1. Karolinska Universitetssjukhuset, Szwecja (6. miejsce w rankingu światowym)
  2. Charité – Universitätsmedizin Berlin, Niemcy (7)
  3. AP-HP – Hôpital Universitaire Pitié Salpêtrière, Francja (8)
  4. Universitätsspital Zürich, Szwajcaria (12)
  5. Universitätsklinikum Heidelberg, Niemcy (13)
  6. Centre Hospitalier Universitaire Vaudois, Szwajcaria (14)
  7. Universitätsspital Basel, Szwajcaria (15)
  8. AP-HP – Hôpital Européen Georges Pompidou, Francja (19)
  9. Klinikum rechts der Isar der Technischen Universität München, Niemcy (20)
  10. Aarhus Universitetshospital, Dania (24)
  11. Rigshospitalet – København, Dania (27)
  12. Allgemeines Krankenhaus der Stadt Wien – Medizinischer Universitätscampus, Austria (30)
  13. LMU Klinikum, Monachium, Niemcy (31)
  14. Medizinische Hochschule Hanover, Niemcy (32)
  15. Amsterdam UMC, Holandia (36)
  16. Oslo Universitetssykehus, Norwegia (37)
  17. Policlinico Universitario A. Gemelli, Włochy (38)
  18. Helsinki University Hospital, Finlandia (39)
  19. CHU Lille Hôpital Claude-Huriez, Francja (42)
  20. St Thomas’ Hospital, Wielka Brytania (42)

Kliknij tutaj, aby zobaczyć pełną listę 250 najlepszych szpitali.

Czytaj także: Inteligentny szpital (smart hospital) jest jak ośmiornica danych

1 81 82 83 84 85 131