Konkurs "Przychodnia Przyszłości" zorganizowała Sieć Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej.
Konkurs „Przychodnia Przyszłości” zorganizowała Sieć Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej.

Podczas konferencji Sieci Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej ogłoszono zwycięzców konkursu “Przychodnia przyszłości”. Do konkursu zgłoszono ponad 40 projektów, które oceniło 20-osobowe jury.

Projekty innowacyjne z korzyścią dla pacjentów

– Dzielmy się doświadczeniem skutecznego wprowadzania zmian, które przyniosły korzyść pacjentom i medykom, oraz usprawniły pracę naszych placówek. Korzystajmy z praktycznych wskazówek innych placówek, które wprowadziły już zmiany, które my dopiero planujemy – podkreśliła Małgorzata Kiljańska
Przewodnicząca Kapituły konkursu, ogłaszając wyniki.

Laureatem głównym został system algorytmicznej interpretacji wyników badań laboratoryjnych BloodLab wdrożony przez Centrum Medyczne Medyk z Rzeszowa.

Laureaci w poszczególnych kategoriach:

Finaliści konkursu:

Kliknij tutaj, aby poznać wszystkie finałowe projekty.

Algorytmy oceniają wyniki badań krwi

Największą liczbę punktów zdobył projekt “Wdrożenie systemu algorytmicznej interpretacji wyników badań laboratoryjnych” realizowany w Centrum Medycznym Medyk.

Wyniki badań laboratoryjnych są automatycznie analizowane przez algorytmy systemu z uwzględnieniem wieku i płci chorego oraz – w przypadku wybranych badań – danych z wywiadu. Wynik interpretacji zawiera opis stwierdzonych zaburzeń, ich możliwe przyczyny, proponowaną diagnostykę różnicową i najbardziej prawdopodobne scenariusze kliniczne. Ponadto generowana jest checklista elementów, o których należy pamiętać podczas wywiadu i badania fizykalnego. System BloodLab uwzględnia nie tylko najczęstsze schorzenia, ale także bardzo rzadkie przyczyny odchyleń. Interpretacja jest prezentowana bezpośrednio w systemie komputerowym placówki.

BloodLab obecnie dostarcza interpretację dla 5 grup wyników badań: morfologii krwi, panelu tarczycowego (TSH, fT3, fT4; w trakcie uzupełnienia o interpretację wyniku badania przeciwciał), d-dimerów, panelu sercowego (troponina, nt-proBNP, CK-MB) oraz witaminy B12 i/lub kwasu foliowego

– Jesteśmy przekonani, że wyróżnienie, które otrzymaliśmy, jest kolejnym krokiem podnoszącym jakość w naszych placówkach, gdzie każda osoba potrzebująca opieki medycznej czuje się bezpieczna i odpowiednio zaopiekowana – powiedział Stanisław Mazur – lekarz internista, kardiolog, prezes Centrum Medycznego Medyk.

Czytaj także: Jaka rolę pełnią lekarze w startupach? Jest nowy raport NIL IN

Triaż bazujący na AI korzysta z ChatGPT

Centrum Medyczne Sourasky w Tel Awiwie, jako pierwszy szpital na świecie stosuje chatbota AI do triażu. Program pilotażowy został wdrożony na oddziale ratunkowym.

Sourasky jest największą izraelską placówką zdrowia, która co roku przyjmuje 1,8 milionów pacjentów. Aby poprawić płynność procesu przyjmowania chorych, szpital postanowił wdrożyć rozwiązanie automatycznego triażu opartego na rozwiązaniach sztucznej inteligencji. System opracował izraelski startup Kahun integrując chatbot ChatGPT ze swoim autorskim rozwiązaniem AI. W ten sposób powstała platforma e-triażu oparta na naturalnym języku.

Dotychczasowe rozwiązanie opierało się na formie pisemnej – pacjent musiał wypełnić ankietę, co zajmowało z reguły ok. 3 minut. Teraz chatbot pozwala pacjentom komunikować się za pomocą rozmowy, co przyspiesza cały proces oraz czyni rozwiązanie bardziej interaktywnym. Na zakończenie system przedstawia lekarzom podsumowanie stanu zdrowia, które stanowi punkt wyjścia do podjęcia decyzji o sposobie leczenia jeszcze przed wizytą.

Narzędzie triażu ma pomóc lekarzom w Sourasky szybciej i dokładniej oceniać stan pacjenta, podpowiadać opcje diagnostyczne i proponować kolejne kroki w opiece.

– Wypalenie personelu medycznego jest jednym z kluczowych problemów stojących przed systemem opieki zdrowotnej w Izraelu – powiedział prof. David Seltzer, wiceprezes ds. medycyny ratunkowej w Sourasky. Seltzer dodaje, że rozwiązanie wykonuje zadania administracyjne za personel medyczny, tak aby ci mieli więcej czasu na realizację usług medycznych, co z kolei prowadzi do zwiększenia jakości opieki.

Kahun Medical – startup, który stworzył rozwiązanie – twierdzi, że jego system wykorzystuje zastrzeżoną bazę danych zawierającą ponad 30 milionów „spostrzeżeń medycznych opartych na dowodach”. Cyfrowe narzędzia do triażu nie są nowością – oferuje je kilka startupów, a opierają się najczęściej na serii pytań zadawanych przez AI. Na zakończenie pacjent otrzymuje informację, czy można poczekać z wizytą, leczyć się  w domu lub należy natychmiast skonsultować się z lekarzem.

Niektóre systemy pozwalają od razu umówić się na telekonsultację lub znaleźć pomoc w okolicy. Większość z nich opiera się jednak na ankietach. W Polsce z tzw. symptom-checkera opracowanego przez startup Infermedica korzysta m.in. Instytut Matki i Dziecka. W przypadku Centrum Medycznego Sourasky triaż ma na celu automatyzację kierowania ruchem pacjentów, a nie klasyczne triażowanie, czyli selekcję komu udzielić pomocy, a komu nie, które znamy m.in. z pandemii COVID-19.

Czytaj także: Medyczny model AI od Google pobił kolejny rekord dokładności

Jakub Chwiećko - lekarz pediatra, innowator, Partner Zarządzający Sieci Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej
Jakub Chwiećko – lekarz pediatra, innowator, Partner Zarządzający Sieci Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej.

Dlaczego tak mało lekarzy w Polsce rozwija innowacje? Jak przekuć pomysł w produkt pomagający tysiącom pacjentów lub lekarzom? Wywiad z Jakubem Chwiećko, Partnerem Zarządzającym w Sieci Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej, inicjatorem nowego raportu „Przychodzi pomysł do lekarza, czyli rola lekarza w ekosystemie startupów medycznych.”

Lekarzy-przedsiębiorców, którzy zakładają własne startupy lub współpracują z innowacyjnymi firmami, jest w Polsce stosunkowo mało. To domena pasjonatów. Dlaczego?

Rzeczywiście, udział lekarzy-przedsiębiorców w branży startupów medycznych może wydawać się stosunkowo niewielki. Istnieje kilka kluczowych czynników, które wpływają na to zjawisko. Przede wszystkim, lekarz to profesja wymagająca ogromnego zaangażowania czasowego i emocjonalnego.

Rozpoczęcie działalności w ramach startupu medycznego wiąże się z koniecznością poświęcenia dodatkowych godzin pracy na rozwijanie biznesu, a to często ogromne wyzwanie. Poza tym, przeszkodą może być też brak znajomości podstaw przedsiębiorczości i prowadzenia biznesu. Studia medyczne skupiają się na nauce medycyny i praktycznych umiejętnościach niezbędnych do wykonywania pracy lekarza. Przygotowanie do prowadzenia firmy nie jest częścią standardowego programu nauczania. To może sprawić, że zakładanie i zarządzanie startupem wydaje się im bardziej skomplikowane i ryzykowne.

Jednak mimo tych trudności, pasja do poprawy opieki zdrowotnej i rozwiązywania problemów pacjentów może być silnym motorem napędzającym ich zaangażowanie w tym obszarze. Pasjonaci medycyny i jednocześnie innowacji medycznych stają się inicjatorami projektów, ponieważ widzą ogromny potencjał poprawy jakości opieki zdrowotnej.

Wiele osób jest zdania, że lekarze powinni leczyć, zwłaszcza, że ich brakuje…

To jest argument, z którym ciężko się nie zgodzić, ale rozwiązanie problemu braku lekarzy nie sprowadza się wyłącznie do zwiększenia liczby praktykujących lekarzy. W rzeczywistości, technologia może odegrać kluczową rolę w transformacji opieki zdrowotnej.

Zaangażowanie lekarzy w rozwijanie nowych technologii może przynieść znacznie więcej korzyści, niż tylko koncentrowanie się na pracy klinicznej. Pracując jako lekarz, mogę pomagać ograniczonej liczbie pacjentów. Jednak tworząc innowacyjne rozwiązania cyfrowe lub technologiczne, jeśli te rozwiązania zostaną wprowadzone na rynek i odniosą sukces, mogę pomóc znacznie większej liczbie ludzi.

Automatyzacja biurokratycznych zadań, takich jak prowadzenie notatek głosowych, może sprawić, że lekarz będzie miał więcej czasu na rozmowę z pacjentem i zaopiekowanie się nim. Z kolei systemy wspierania decyzji terapeutycznych mogą pomóc lekarzom zidentyfikować luki w wywiadzie lub inne aspekty, które mogą zostać pominięte w pośpiechu. Te narzędzia nie mają na celu zastąpić lekarza, ale raczej pomóc mu bardziej efektywnie strukturyzować wizytę i zapewnić kompleksową opiekę.

Inne przykłady obejmują opisy zdjęć radiologicznych i patomorfologicznych, które dzięki sztucznej inteligencji mogą być dostępne znacznie szybciej, co może przyspieszyć proces diagnozy i leczenia. To tylko kilka z wielu możliwości, które technologia może wnieść do opieki zdrowotnej, aby poprawić jej jakość i zwiększyć dostępność usług medycznych.

NIL IN przygotowała nowy raport na temat roli lekarzy w startupach. Czego nowego się z niego dowiemy?

Z raportu, który przygotowaliśmy płynie wiele interesujących wniosków. Po pierwsze, przeważającą grupą osób angażujących się w prace w startupach są młodzi lekarze, często poniżej 40, a nawet 30 roku życia. To grupa, która jest pełna zapału i chęci wprowadzenia zmian w dziedzinie medycyny. Są to absolwenci studiów medycznych, którzy widzą realną potrzebę zmiany i możliwość wprowadzenia jej poprzez udział w innowacyjnych projektach startupowych.

Co ciekawe, szerokie spektrum specjalizacji medycznych jest reprezentowane wśród lekarzy zaangażowanych w startupy. To oznacza, że rozwiązania tworzone przez te startupy nie ograniczają się do jednej wąskiej dziedziny, ale obejmują różne obszary medycyny. To dowodzi, że innowacje w opiece zdrowotnej powstają na wielu płaszczyznach, nie tylko w jednym konkretnym obszarze, takim jak wspomniana radiologia czy terapie decyzyjne.

Raport potwierdza również, że założenie i rozwijanie startupu medycznego to czasochłonny proces. Większość osób, które pracują w startupach, równocześnie kontynuuje pracę lekarza w pełnym wymiarze. Dopiero wtedy, gdy startup osiąga sukces i staje się samofinansujący, decydują się na poświęcenie się mu w pełni. Jest to proces wymagający wielkiego zaangażowania i determinacji.

Dowiedzieliśmy się również, że najważniejszym aspektem dla lekarzy zaangażowanych w startupy jest przestrzeń do wymiany doświadczeń. Uczestnicy projektów innowacyjnych widzą ogromną wartość w nawiązywaniu kontaktów i rozmowach z innymi osobami, zwłaszcza spoza swojej dziedziny. To otwiera drzwi do inspiracji i dostarcza nowych perspektyw, co przekłada się na rozwijanie innowacyjnych rozwiązań medycznych.

A które wyniki zaskoczyły Cię najbardziej?

Najbardziej dla mnie zaskakującym wynikiem z raportu jest to, że mimo szerokiego spektrum specjalizacji medycznych reprezentowanych wśród ankietowanych lekarzy, istnieje stosunkowo niewielka liczba lekarzy, którzy pełnią rolę założycieli startupów medycznych.

To znaczy, że choć lekarze są zaangażowani i chętni do udziału w projektach innowacyjnych, to faktyczne zakładanie nowych przedsiębiorstw medycznych jest rzadkością. To sugeruje, że mimo dużego potencjału i wiedzy medycznej, lekarze mogą być bardziej skłonni do współpracy i wkładania swoich umiejętności w istniejące już startupy lub projekty innowacyjne, niż do zakładania własnych firm. To może wynikać z wyzwań związanych z prowadzeniem biznesu, o których wspominaliśmy wcześniej, takich jak brak wykształcenia biznesowego i potrzeba znacznego nakładu czasu na budowę i rozwijanie startupu.

Jednak warto podkreślić, że te „pojedyncze jednostki” lekarzy-startupowców, którzy są założycielami lub aktywnie uczestniczą w zarządzaniu startupami, odgrywają kluczową rolę w rozwoju innowacji medycznych. Mogą oni być inspiracją dla innych lekarzy i przyczynić się do tworzenia korzystnego ekosystemu dla przedsiębiorczości medycznej w przyszłości.

Z ankiety wynika, że startupy działające w obszarze innowacji dla zdrowia mają problemy ze znalezieniem lekarzy w charakterze konsultantów pomagających rozwijać nowe rozwiązania. Gdzie leży problem?

Problem związany z trudnością w znalezieniu lekarzy, którzy mogliby pełnić rolę konsultantów w startupach medycznych, wynika z kilku czynników.

Po pierwsze, jak wspomniałem wcześniej, tylko niewielki odsetek lekarzy jest zainteresowany innowacjami i przedsiębiorczością. To wynika z Krzywej Gaussa – tylko około 2,5% społeczeństwa to innowatorzy, zatem liczba lekarzy, którzy naturalnie są zainteresowani pracą w startupach, jest stosunkowo niewielka.

Po drugie, możliwości współpracy między lekarzami a startupami medycznymi nie są zawsze oczywiste i często pojawiają się ad hoc. Brakuje struktur, które ułatwiałyby tę współpracę. To właśnie dlatego NIL IN Sieć Lekarzy Innowatorów zainicjowało stworzenie bazy ekspertów w obszarze innowacyjności. Liczymy, że Expert Pool połączy startupy z lekarzami zainteresowanymi wsparciem innowacji. Chcemy, aby to była przestrzeń, w której startupy mogą pozyskiwać wsparcie od lekarzy, a jednocześnie dawać lekarzom szansę na rozwijanie swojej kariery w innym kontekście, poprzez udział w projektach innowacyjnych.

Warto również podkreślić, że wcześniej brakowało miejsca, gdzie te dwie grupy, czyli lekarze i startupy, mogłyby się spotkać i współpracować. Lekarze uczestniczyli w swoich konferencjach, a startupy rozwijały swoje pomysły, ale brakowało spójnej przestrzeni do synergii.

Budowanie mostów między lekarzami a startupami medycznymi jest kluczowym krokiem w dążeniu do cyfrowej transformacji opieki zdrowotnej i tworzenia nowych, innowacyjnych rozwiązań na rzecz zdrowia pacjentów.

Podejście do innowacji to też – choć nie jest to regułą – kwestia pokoleniowa. Jakie są dziś oczekiwania młodych lekarzy wchodzących na rynek pracy?

Młodzi lekarze wchodzący na rynek pracy mają dziś inne oczekiwania, które wynikają zarówno z osobistych preferencji, jak i z dostępności nowoczesnych technologii. Są to tzw. Digital Natives, którzy oczekują, że narzędzia cyfrowe będą integralną częścią ich pracy, pomagając im w diagnozowaniu, leczeniu i zarządzaniu pacjentami.

Jednocześnie, priorytetem dla nich jest zachowanie równowagi między pracą a życiem osobistym, co często skutkuje preferencją pracy w jednym miejscu, które spełnia ich oczekiwania zarówno pod względem wynagrodzenia, jak i jakości pracy. Młodzi lekarze mają także świadomość innowacji i aspiracje do poprawy systemu opieki zdrowotnej, dlatego aktywnie uczestniczą w procesie cyfrowej transformacji, oczekując dostępu do zaawansowanych narzędzi diagnostycznych i terapeutycznych.

Jak wskazuje nasz raport, to właśnie ta grupa stanowi kluczową siłę napędową innowacji w opiece zdrowotnej, otwartą na nowe technologie i gotową do wspierania rozwoju systemu opieki zdrowotnej.

Co by Pan radził lekarzom, którzy mają świetny pomysł na innowację. Od czego powinni zacząć, aby z pomysłu powstał produkt lub usługa, która przyjmie się na rynku?

Po pierwsze, bardzo istotne jest badanie rynku i konkurencji. Trzeba sprawdzić, czy już istnieją podobne rozwiązania. To pomoże zrozumieć, jakie są obecne potrzeby i czy tworzony produkt może znaleźć swoje miejsce na rynku.

Kolejnym krokiem jest testowanie pomysłu wśród potencjalnych użytkowników. To nie tylko obejmuje przyjaciół i rodzinę, ale również nieznajomych, którzy mogą być bardziej krytyczni w ocenie pomysłu. Warto zebrać opinię przynajmniej 10 różnych osób.

Jeśli potrzeba rynku zostanie potwierdzona, ważne jest znalezienie partnerów do współpracy. Zespół składający się z 2-3 osób może efektywnie realizować pomysł krok po kroku.

Ostatecznie, jeśli mamy już zestaw informacji, który obejmuje potwierdzenie potrzeby rynku, zaangażowanych partnerów i przetestowany pomysł, można rozważyć kontakt z organizacjami takimi jak NIL IN. Jesteśmy po to, aby pomóc w rozwoju pomysłu, udostępniając wiedzę, wsparcie i możliwości networkingu.

Czy w Polsce – w porównaniu do innych krajów Europy – jest łatwo czy trudno założyć startup, pozyskać finansowanie i skalować produkt?

W porównaniu do niektórych krajów zachodnich, założenie startupu, pozyskanie finansowania i skalowanie produktu w Polsce może wydawać się nieco utrudnione. Kultura startupowa jest lepiej rozwinięta w takich krajach jak Francja, Niemczy, Holandia czy Hiszpania, co przekłada się na większą dostępność sieci kontaktów, możliwość wymiany doświadczeń oraz dostęp do funduszy Venture Capital. W tych krajach istnieje również większa gotowość do inwestowania w startupy na różnych etapach rozwoju. W Polsce, w pewnym momencie, dużą rolę odgrywały fundusze oparte na środkach publicznych, w tym fundusze europejskie. Jednak ostatnio ten rynek doświadczył znaczącego spadku aktywności, co sprawiło, że dostępność finansowania stała się bardziej ograniczona.

Jeśli chodzi o skalowanie produktu, w Polsce może być to utrudnione ze względu na procesy związane z refundacją i kwestie zakupów. Nie można tego porównać jednoznacznie z rynkiem zachodnim, ale warto zauważyć, że osoby z krajów mniejszych, takich jak Holandia, Dania czy Belgia, często myślą globalnie od samego początku. Tworzą produkty z myślą o łatwym skalowaniu na globalnym rynku, zamiast skupiać się wyłącznie na lokalnych aspektach. Z kolei produkty stworzone w języku hiszpańskim mogą być łatwo dostosowane do całego rynku Ameryki Łacińskiej.

W Niemczech istnieje dostęp do sąsiednich rynków, takich jak Austria, co dodatkowo ułatwia skalowanie. Niemiecki rynek jest również stosunkowo bogaty, co może ułatwić pozyskiwanie finansowania. Jednak nie chciałabym zabrzmieć pesymistycznie. Uważam, że Polska może stać się częścią dynamicznego ekosystemu startupowego Europy Środkowo-Wschodniej, przyczyniając się do rozwoju całego regionu.

Co zrobić, żeby było łatwiej?

Ważne jest promowanie kultury innowacji, zwłaszcza wśród młodzieży, poprzez edukację i zachęcanie do kreatywności. Zmiana systemu edukacyjnego może wpłynąć na większą otwartość na innowacje wśród przyszłych lekarzy. Warto także stworzyć jednolity ekosystem innowacyjny –  przestrzeń współpracy między różnymi hubami innowacji o podobnym profilu. Istotnym aspektem jest również wspieranie startupów na etapie rozwoju produktu, szczególnie w kontekście finansowania i pozyskiwania inwestorów.

Warto też zachęcać do globalnego myślenia i skalowalności produktów od samego początku. Otwartość na zmiany i gotowość do adaptacji nowych rozwiązań są kluczowe dla rozwoju innowacji w opiece zdrowotnej.

Na czym teraz, znając wnioski z raportu na temat roli lekarzy w ekosystemie startupów medycznych, zamierza skupić swoje działania NIL IN?

NIL IN, czyli Sieć Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej, skupia się na szerokim spektrum działań w obszarze innowacji medycznych. Nasze priorytety obejmują nie tylko startupy, ale również sztuczną inteligencję, dane medyczne, szpitalnictwo, innowacje w opiece podstawowej, a także zmiany systemowe w zarządzaniu placówkami medycznymi. W obszarze startupów chcemy tworzyć programy edukacyjne i akceleracyjne, które pomogą nowym inicjatywom w trudnym procesie wdrażania produktów czy usług na rynek.

Współpracujemy z innymi ekosystemami startupowymi, fundacjami i firmami, aby razem tworzyć innowacje w opiece zdrowotnej. Szukamy również osób zaangażowanych i wolontariuszy, którzy chcieliby współpracować z nami nad różnymi projektami. Naszą misją jest słuchanie potrzeb potencjalnych partnerów i klientów, prowadzenie badań i analiz oraz wspieranie edukacji i rozwoju w obszarze innowacji medycznych.

Zapraszamy wszystkich do dołączenia do naszej inicjatywy i tworzenia razem z nami przyszłości opieki zdrowotnej.

Czytaj także: Wnioski z raportu o roli lekarzy w polskim ekosystemie startupów medycznych.

Raport NIL IN o roli lekarzy w ekosystemie startupów.
Raport NIL IN o roli lekarzy w ekosystemie startupów.

Wyzwania związane z założeniem i prowadzeniem biznesu zniechęcają lekarzy innowatorów do wprowadzania nowych produktów i usług na rynek, a lekarze paradoksalnie rzadko współpracują ze startupami tworzącymi rozwiązania dla medycyny – wynika z raportu NIL IN dotyczącego roli lekarzy w polskich startupach.

Polscy lekarze i naukowcy stanowią jedną z najbardziej wykwalifikowanych grup zawodowych w Unii Europejskiej, jednak wciąż możemy pochwalić się tylko nielicznymi międzynarodowymi sukcesami rodzimych startupów medycznych.

Aby poznać przyczynę tego stanu, grupa robocza ds. startupów NIL IN – Sieci Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej, przeprowadziła badanie wśród polskich startupów medycznych, którego wnioski przedstawione są w raporcie „Przychodzi pomysł do lekarza, czyli rola lekarza w ekosystemie startupów medycznych”. Na ankiety odpowiedzieli przedstawiciele blisko 50 startupów. 

Lekarze uczą się tylko medycyny

Raport wskazuje kluczowe bariery, jakie napotykają lekarze chcący realizować się w roli przedsiębiorców. Lekarze, którzy chcą pracować w zawodzie i jednocześnie rozwijać startup, muszą przygotować się na dwa pełne etaty. Kolejnym problemem jest brak wiedzy dotyczącej prowadzenia działalności gospodarczej oraz tego, jak zamienić pomysł na produkt lub usługę dostępną na rynku, w szczególności jak zdobyć finansowanie i zbudować zmotywowany zespół. Ankietowani przyznają, że takiej wiedzy nie zdobywa się na studiach medycznych czy w procesie kształcenia ustawicznego. Nadal istnieje też silnie zakorzeniony pogląd, że „lekarz powinien leczyć, a nie zajmować się biznesem”

W powszechnej opinii startupy medyczne to domena ludzi biznesu i technologii. Jednak nawet najdoskonalsza technologia musi odpowiadać potrzebom ich użytkowników – pacjentów, lekarzy, pielęgniarek – oraz realiom rynku zdrowia. Proces rozwoju innowacji medycznych bez zaangażowania pracowników ochrony zdrowia nie jest możliwy – komentuje Jakub Chwiećko, partner zarządzający i lider grupy ds. startupów NIL IN.

Pomysły lekarze się marnują, bo nie wiem, jak je przekuć na rozwiązanie

Przepaść pomiędzy światem medycyny i technologii jest ogromna.

Nadal niewielką część startupów w Polsce zakładają lekarze, choć zdecydowana większość z nich szuka współpracy z podmiotami medycznymi oraz lekarzami – wynika z raportu. W praktyce oznacza to, że wiele innowacyjnych pomysłów lekarzy trafia do szuflady. Z drugiej strony startupy dysponujące przełomową technologią mają problem ze znalezieniem konsultantów medycznych, niezbędnych w procesie dopasowania innowacji do potrzeb rynku. Część z nich nie współpracuje na stałe z żadnym lekarzem.

Wspieranie lekarzy-przedsiębiorców poprzez dostęp do mentorów, programów szkoleniowych i kapitału inwestycyjnego może pomóc w zwiększeniu liczby startupów medycznych w Polsce. Tworzenie ekosystemu, który łączy lekarzy z osobami o doświadczeniu biznesowym, jest kluczowe dla rozwoju tego sektora. Warto podkreślić, że mimo tych wyzwań, lekarze-przedsiębiorcy w Polsce nadal podejmują ryzyko i zakładają startupy medyczne, przyczyniając się do innowacji w opiece zdrowotnej i poprawy życia pacjentów. To grupa pasjonatów, która może odgrywać coraz większą rolę w przyszłości medycyny w Polsce – podkreśla Jakub Chwiećko.

Młodzi lekarze przyszłością innowacji medycznych

Wnioski z raportu dotyczą także czynników demograficznych. Kobiety stanowią 60% lekarzy w Polsce, jednak tylko 38% lekarek innowatorek wzięło udział w badaniu. To wskazuje, że kobiety nadal rzadziej niż mężczyźni decydują się na rozwijanie zainteresowań przedsiębiorczych.

Aż 73% lekarzy współpracujących ze startupami to osoby do 39 roku życia, w tym 32% osób to osoby przed 30 r.ż., często w trakcie specjalizacji. 27% stanowią osoby po 40 r.ż., z czego tylko 3 ankietowanych miało więcej niż 50 lat.

Większość badanych (64%), rozpoczęło współpracę ze startupami przed 30 rokiem życia, a 58% (20 odpowiedzi) współpracuje z nimi od 2-5 lat, co można skorelować z niskim wiekiem rozpoczęcia współpracy i ankietowanych. Tylko dwie osoby wskazały, że działają w startupach dłużej niż 10 lat.

Zdecydowana większość lekarzy-innowatorów to osoby bardzo młode, wychowane w erze cyfryzacji.
Zdecydowana większość lekarzy-innowatorów to osoby bardzo młode, wychowane w erze cyfryzacji.

Rola Lekarzy w Startupach: Wsparcie i Doradztwo

W analizie ról lekarzy w startupach medycznych dominującą funkcją jest rola doradcy. Z danych wynika, że niemal połowa lekarzy występuje w tym charakterze. 5 lekarzy (14%) pracuje na stanowisku dyrektora/managera startupu. 3 z nich kontynuuje pracę w sektorze publicznym, a 2 nie pracuje już w charakterze lekarza. 6 osób deklaruje się jako założyciele startupów – połowa z nich nie wykonuje już czynnie zawodu lekarza.

Jeśli lekarze współpracują ze startupami, to najczęściej w roli doradców medycznych.
Jeśli lekarze współpracują ze startupami, to najczęściej w roli doradców medycznych.

Innowacje w wielu obszarach medycznych

Wśród lekarzy zaangażowanych w startupy reprezentowane jest szerokie spektrum specjalizacji medycznych, co oznacza, że rozwiązania tworzone przez te startupy nie ograniczają się do jednej wąskiej dziedziny, ale obejmują różne obszary medycyny. Wśród ankietowanych znaleźli się m.in. specjaliści anestezjologii i intensywnej terapii, laryngologii, medycyny rodzinnej, chirurdzy, ortopedzi, pediatrzy, hematolodzy czy radiolodzy.

Trzy największe wyzwania dla lekarzy-założycieli startupów.
Trzy największe wyzwania dla lekarzy-założycieli startupów.

Twórcy raportu mają nadzieję, że będzie on wsparciem dla innowatorów, pobudzając rozwój innowacji w środowisku medycznym. Aby zagwarantować dynamiczny rozwój innowacji dla medycyny „Made in Poland”, niezbędna jest akceleracja współpracy sektora ochrony zdrowia z sektorem nowych technologii. Tak, aby rozwiązania zdrowia cyfrowego – które w przyszłości pomogą zmniejszać obciążenia administracyjne placówek medycznych, wspomagać podejmowanie decyzji klinicznych czy wspierać pacjentów w zarządzaniu chorobą – były dopasowane do realiów krajowego rynku i odpowiadały na wyzwania, z którymi już się mierzymy albo będziemy musieli się wkrótce zmierzyć.

Raport o lekarzach-innowatorach oparto na badaniu ankietowanym na 50 lekarzach.
Raport o lekarzach-innowatorach oparto na badaniu ankietowanym na 50 lekarzach.

KLIKNIJ TUTAJ, aby pobrać pełny raport „Przychodzi pomysł do lekarza „Przychodzi pomysł do lekarza, czyli rola lekarza w ekosystemie startupów medycznych” dostępny jest na stronie NIL IN.

Czytaj także: Wywiad z Jakubem Chwiećko, liderem grupy ds. startupów NIL IN

Metody działania cyberprzestępców są coraz bardziej wyrafinowane. Hackerzy sięgają także do AI.
Metody działania cyberprzestępców są coraz bardziej wyrafinowane. Hackerzy sięgają także do AI.

Każdego dnia wysyłanych jest ok. 3,4 miliarda wiadomości phishingowych. Część z nich trafia do skrzynki spamowej, część kasujemy od razu, bo nauczyliśmy się je rozpoznawać. Mimo to phishing jest ulubioną i skuteczną formą ataków cybernetycznych, także w medycynie. Na co zwracać uwagę?

Na maile o spadku od bogatego wujka zza granicy mało kto już się nabiera lub są odsiewane automatycznie przez skrzynki mailowe zanim je zdążymy przeczytać. Podobnie jest z informacjami o niedostarczonej przesyłce przez kuriera, które często już na pierwszy rzut oka wyglądają podejrzanie.

I choć wydaje nam się, że nie damy się nabrać, fakty są inne: według raportu Proofpoint 2022 State of the Phish, w ubiegłym roku 83% organizacji padło ofiarą ataku phishingowego. 25% wszystkich naruszeń danych wiąże się z phishingiem.

Z kolei według badania Healthcare Cybersecurity Survey, ataki phishingowe są największym zagrożeniem dla służby zdrowia. Stanowią one 45% wszystkich cyberataków. Zaraz po nich są ataki ransomware (17%) i naruszenia danych (7%).

Wystarczy nieuważne kliknięcie na link albo otwarcie PDF-a w zainfekowanej wiadomości, a na komputerze instalowane jest złośliwe oprogramowanie będące dla hackerów bramą do danych. Statystyki nie pozostawiają złudzeń: phishing jest nadal jednym z największych zagrożeń dla cyberbezpieczeństwa. I to mimo tego, że stosowany jest od lat i zdążyliśmy się już z nim oswoić.

Nie tylko my jesteśmy czujniejsi a systemy IT szczelniejsze. Także hackerzy doskonalą wiadomości phisingowe. Te najlepsze już nie zawierają rażących błędów językowych, literówek albo dziwnych, kolorowych czcionek. Mogą do złudzenia przypominać identyfikację graficzną banku lub firmy kurierskiej.

7 zasad ochrony przed cyberatakami.
7 zasad ochrony przed cyberatakami.

Oto kilka najważniejszych zasad pomagających skutecznie odróżnić wiadomość phishingową od autentycznego maila:

Tak jak zmieniają się metody hackerów, trzeba aktualizować swoje umiejętności w zakresie cyberbezpieczeństwa. Przykładowo, kilka lat temu dużo mówiło się o tym, że zaufane strony muszą zaczynać się od „https://”? Takie oznaczenie gwarantuje bezpieczne połączenie z godną zaufania witryną, czyli posiada certyfikat SSL. Niestety, coraz więcej oszustów phishingowych także stara się o certyfikat, aby zwiększyć skuteczność ataku.

Warto wyrobić sobie kilka nawyków, które pozwolą zwiększyć poziom bezpieczeństwa cybernetycznego. Po pierwsze, zasada sprawdzania linków w wiadomościach e-mail i sieciach społecznościowych przed ich kliknięciem. Ale z dużą czujnością, bo fałszywe witryny mogą mieć bardzo podobne adresy, różnić się jedynie kilkoma znakami. Każdy może kupić adres domeny, nawet jeśli jest podobny do dużej instytucji.

Po drugie, wiadomości z urzędów albo z banku można zweryfikować dzwoniąc do tych instytucji. Innym sposobem jest skopiowanie treści podejrzanego maila w Google, aby sprawdzić, czy nie ma ostrzeżeń przed tego typu wiadomościami. Po trzecie, bądź wyczulony na otwieranie załączników z nieznanych adresów e-mail. Mogą to być informacje o fakturze, wezwanie do zapłaty, ważna wiadomość z banku itd. Jeśli już koniecznie chcesz się zalogować dla świętego spokoju, otwórz stronę bezpośrednio w przeglądarce, tak jak to robisz zwyczajowo, a nie klikając na odnośnik. Po czwarte, sprawdzaj, kto jest nadawcą wiadomości, a dla pewności wyszukaj w Google, czy adres e-mail naprawdę należy do instytucji, za którą się podaje.

Co zrobić, gdy otrzymasz wiadomość phishingową?

I na koniec, eksperci zalecają przeglądanie skrzynki SPAM, bo nadal trafiają tam także prawdziwe maile, na które czekamy, a które algorytmy – z różnych przyczyn – zakwalifikowały jako fałszywe. Takie codziennie otwieranie SPAMu wyrabia nawyk czujności.

Phishing jest nadal skuteczny, bo wystarczy jedno omyłkowe kliknięcie, aby hacker przejął kontrolę nad komputerem, uzyskał dostęp do danych albo wkradł się na konto bankowe. Phishing może być też wysyłany SMS-em albo przez popularne komunikatory internetowe, wówczas najczęściej hackerzy celują w przejęcie danych logowania do konta bankowego.

Czytaj także: Pobierz bezpłatny raport na temat bezpieczeństwa cybernetycznego i obejrzyj webinar

Centra będą gromadzić i analizować dane z różnych źródeł.
Centra będą gromadzić i analizować dane z różnych źródeł.

Agencja Badań Medycznych ogłosiła wyniki konkursu na Regionalne Centra Medycyny Cyfrowej (RCMC). 500 mln zł rozdzielono pośród 18 ośrodków, które otrzymają od 24 do 30 mln zł.

Cyfryzacja badań klinicznych

Utworzenie Regionalnych Centrów Medycyny Cyfrowej (RCMC) ma pomóc w analizie danych medycznych pochodzących z badań klinicznych a także w opiece szpitalnej w obszarze rozwiązań cyfrowych. W ramach jednostek powstanie zaplecze pozwalające na bezpośrednią analizę danych uzyskanych z próbek biologicznych pochodzących od uczestników badań klinicznych.

Mapa Regionalnych Centrów Medycyny Cyfrowej (źródło: Agencja Bezpieczeństwa Medycznego).

Pierwsze miejsce w konkursie zajął projekt Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wraz z konsorcjantami, Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym we Wrocławiu i Uniwersytetem Ekonomicznym we Wrocławiu. To Centrum skupi się na chorobach rzadkich i sercowo-naczyniowych.

Dane mają pochodzić z m.in. systemu informatycznego Uniwersyteckiego Centrum Wsparcia Badań Klinicznych, systemu szpitalnego z współpracującego z UMW Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK), systemu informatyczny Biobanku UMW oraz innych źródeł jak regionalne sieci współpracy naukowej w obszarze kardiologii, krajowe sieci chorób rzadkich.

Katalizatory innowacji

Z kolei jak podkreśla dr n. med. Łukasz Szczerbiński z Centrum Badań Klinicznych Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, utworzenie Regionalnych Centrów Medycyny Cyfrowej w Polsce, będzie niewątpliwie przełomowym momentem w opiece zdrowotnej i medycznych badaniach naukowych.

– Dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych technologii, takich jak sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe, centra wprowadzą Polskę do ligi światowych liderów w zakresie medycyny cyfrowej – ocenia dr n. med. Łukasz Szczerbiński.

Prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski, z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie jest przekonany, że dzięki temu Polska może stać się liderem w medycynie precyzyjnej. Ośrodek będzie gromadził i przetwarzał dane pochodzące z badań molekularnych nad nowotworami oraz te z przebiegu klinicznego danej choroby, zebrane w systamach IT.

Podobne centra analizach danych cyfrowych istnieją już m.in. w Stanach Zjednoczonych i stały się akceleratorem wielu przełomowych odkryć.

Według Prezesa Agencji Badań Medycznych, dr hab. n. med. Radosława Sierpińskiego, „przed nami nowy rozdział w zarządzaniu danymi.” 

– Patrząc na to, co robi Unia Europejska, choćby w zakresie European Health Data Space, widać, że jest to nieunikniona droga. Jeśli za 5-7 lat zaczną obowiązywać przepisy europejskie, będziemy na to bardziej przygotowani. Jestem przekonany, że 500 mln zł, które dziś przeznaczamy na utworzenie Regionalnych Centrów Medycyny Cyfrowej, spowoduje, że Polska będzie lepiej przygotowana na zarządzanie danymi w systemie ochrony zdrowia nie tylko napędzając polską naukę, ale przede wszystkim dbając o bezpieczeństwo polskich pacjentów – podkreśla Prezes ABM.

Lista podmiotów, które utworzą RCMC oraz kwota dotacji:

Czytaj także: Jak uprościć ścieżkę pacjenta w podmiocie medycznym?

Komoot uważany jest za najlepszą aplikację trekkingową. Przekonuje zwłaszcza ilością i różnorodnością tras.
Komoot uważany jest za najlepszą aplikację trekkingową. Przekonuje zwłaszcza ilością i różnorodnością tras.

Odkrywaj nowe trasy rowerowe i piesze zamiast tych, którymi jeżdżą i chodzą wszyscy lub które już znasz. Planuj swoje trasy w zależności od możliwości i bezpiecznie osiągnij cel.

Ruch to zdrowie. Ale jak się zmotywować, aby wsiąść na rower albo wybrać na spacer?

Bodźcem może być nowa, nieznana dotąd trasa z ciekawymi miejscami do zwiedzenia. Do tego właśnie służy aplikacja Komoot – aplikacja do planowania tras i społeczność miłośników spędzania czasu na łonie natury. Sprawdzamy, co potrafi.

Komoot dobrze się sprawdza podczas spacerów , dłuższych wędrówek i podczas przejażdżek rowerowych w nowym miejscu.
Komoot dobrze się sprawdza podczas spacerów , dłuższych wędrówek i podczas przejażdżek rowerowych w nowym miejscu.

Apka jest świetnym pomysłem, aby odkryć ciekawe trasy, gdy jesteśmy na wakacjach, ale także w najbliższej okolicy. Oprócz znanych ścieżek, zawiera też sprawdzone przez innych użytkowników, bezpieczne i legalne trasy. Można je wyszukać na mapie (albo w miejscu aktualnego pobytu) i dodatkowo spersonalizować podając przykładowo stopień trudności, czas trwania, odległość, dostęp do komunikacji miejskiej. Rekomendowane ścieżki zawierają szczegóły na temat wymagających odcinków oraz zdjęcia pokazujące ciekawe miejsca, w których warto się zatrzymać. Trasy można edytować lub tworzyć zupełnie nowe, w zależności od potrzeb.

Teraz wystarczy już tylko włączyć nawigację i podążać według wytycznych na ekranie telefonu (albo głosowych). Apkę można zintegrować z inteligentnymi zegarkami (Apple, Samsung, Garmin itd.), wówczas jeszcze łatwiej podążać wyznaczoną trasą. Można też tak ustawić opcje, aby smartwarch wibrował, gdy trzeba skręcić, co pozwala skupić się na widokach zamiast na aplikacji.

Aby wędrówki i przejażdżki rowerowe były i ciekawe i bezpieczne, aplikacja wskaże m.in. gdzie znajdują się punkty widokowe albo następna restauracja i toaleta. Jeśli znasz już okolice i chciałbyś podzielić się ciekawym szklakiem na wędrówki, możesz stworzyć nową trasę, z której skorzystają inni użytkownicy apki.

Z apką możesz tworzyć własne trasy i dzielić się nimi z innymi użytkownikami.
Z apką możesz tworzyć własne trasy i dzielić się nimi z innymi użytkownikami.

Komoot deklaruje, że „technologia ułatwia każdemu szukanie nowych doznań, planowanie wspaniałych tras i przeżywanie niezapomnianych przygód.” Jeśli aplikacja rozpali pasję do aktywnego spędzania wolnego czasu, warto ją wypróbować. A po zakończonej wycieczce można oczywiście analizować swoje osiągnięcia w module statystycznym.

Nam spodobały się opcje zapisywania tras off-line, co przydaje się w terenie, gdy nie ma zasięgu albo po prostu pozwala zaoszczędzić wolumen danych w pakiecie internetowym. Drugą przewagą jest liczba tras – nie było miejsca, gdzie Komoot nie zaproponowałby ciekawych opcji wędrówek w okolicy. Po trzecie – każda trasa jest dokładnie opisana: można sprawdzić stromość podejść/zejść w górach, przejrzeć zdjęcia i opisy innych członków społeczności. I na koniec – integracja ze smartwatchem, dzięki której nie trzeba sprawdzać co kilka minut w smartfonie, czy jesteśmy na właściwym szlaku.

Lekarza coraz częściej wybieramy na podstawie opinii wystawianych w internecie.
Lekarza coraz częściej wybieramy na podstawie opinii wystawianych w Internecie.

Portal ZnanyLekarz.pl przeanalizował 400 000 opinii o 44 000 lekarzach. Wniosek: choć pacjenci rzadko zostawiają komentarze, chętnie się nimi kierują. Problemem są nierzetelne komentarze i oceny – każdego miesiąca portal rozpatruje 250 zgłoszeń nadużyć.

Wierzymy w opinie o lekarzach

80% pacjentów ufa opiniom innych pacjentów pozostawionych w Internecie, a niemal 2 na 3 pacjentów właśnie na ich podstawie wybiera lekarza – wynika z badania, w którym przeanalizowano opinie użytkowników portalu Znany Lekarzy z 2022 roku.

Licząc od 2007 roku, pacjenci wystawili łącznie ponad 2 miliony takich opinii. 7 na 10 ankietowanych uważa je za pomocne.

Opinie są weryfikowane, ale nie wszystko można sprawdzić

Jak zapewnia portal, każda z ponad 1000 opinii, które codziennie są dodawane, są weryfikowane. Tylko 10% z nich jest odrzucanych. Dokładniej analizowane są m.in. opinie od osób, które nie odbyły wizyty u danego specjalisty lub takie, które zawierają poważne zarzuty. Sprawdzane jest też, czy opinia zawiera podejrzany wzorzec fałszywej opinii, adresy IP, trendy dotyczące liczby opinii itd. W 4% przypadków zespół moderatorów prosi o uszczegółowienie opinii.

W 2022 roku z portalu usunięto łącznie 17 000 nierzetelnych opinii. Co ciekawe, aż 98% opinii nierzetelnych dotyczyło opinii pozytywnych z najwyższą oceną 5 gwiazdek. 83,7% opinii odrzucono ze względu na nieprzyjazny, wrogi charakter wypowiedzi, gdzie ocena wyniosła 1 gwiazdkę. 4,5% opinii nie zostało opublikowanych ze względu na niezgodność z regulaminem.

Potężne narzędzie opiniotwórcze

Na portalu znaleźć można opinie o 44 000 lekarzach. Co roku pozostawia jest na portalu 388 000 pacjentów. Każdego miesiąca portal rozpatruje 250 zgłoszeń nadużyć.

W raporcie nie znajdziemy jednak informacji m.in. o tym, czy pacjenci statystycznie częściej pozostawiają negatywne opinie, czy te pozytywne.

Kliknij tutaj, aby pobrać pełny raport zaufania.

Czytaj także: Badanie CBOS – tylko 43% Polaków korzysta z IKP

Wystarczy przyłożyć smartfon do czoła, aby zmierzyć temperaturę ciała z dokładnością medycznego termometru.
Wystarczy przyłożyć smartfon do czoła, aby zmierzyć temperaturę ciała z dokładnością medycznego termometru.

Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego opracowali aplikację mobilną, która pozwala mierzyć temperaturę ciała smartfonem. Bez żadnych dodatkowych akcesoriów, w 90 sekund.

Po co termometr w smartfonie?

Monitorowanie temperatury ciała jest jedną z najprostszych metod wczesnego wykrywania chorób, w tym m.in. stanów zapalnych oraz infekcji wirusowych i bakteryjnych. Wcześnie zidentyfikowana gorączka pozwala szybko wdrożyć leczenie i podjąć inne kroki profilaktyczne, np. izolować chorego celem ograniczenia rozprzestrzenia się grypy lub COVID-19.

Choć termometr medyczny jest prawie w każdej apteczce domowej, nie zawsze jest pod ręką, chociażby w czasie podróży lub pobytu poza domem. Z kolei wykrycie stanu podgorączkowego tylko na podstawie samopoczucia jest zawodne, bo uczucie gorąca nie zawsze oznacza, że temperatura przekracza normę 36,6°C. I odwrotnie – wiele osób nie zaważa, że ma stan podgorączkowy.

A lekka gorączka może być też objawem przewlekłych stanów zapalanych, które w pierwszej fazie mogą przebiegać bezobjawowo. Dzisiaj można już monitorować temperaturę ciała z pomocą inteligentnych zegarków, ale nie są one jeszcze powszechnie stosowane. Z kolei smartfon mamy zawsze przy sobie.

Sprytne rozwiązanie naukowców

Telefony nie mogą mierzyć temperatury, bo nie mają odpowiednich czujników. Ale naukowcy sprytnie ominęli to ograniczenie wykorzystując… sensor przeznaczony do mierzenia temperatury baterii. Jego pierwotnym zadaniem jest ochrona przed przegrzaniem się telefonu. Zasada działania jest prosta: po przyłożeniu smartfona do czoła, telefon zaczyna się nagrzewać, a algorytm uczenia maszynowego oblicza, jaka część ciepła pochodzi z ciała człowieka, a jaka z baterii. Na tej podstawie aplikacja oblicza temperaturę ciała z kliniczną dokładnością. Czas pomiaru wynosi ok. 90 sekund.

FeverPhone – bo tak nazywa się aplikacja – może potencjalnie nie tylko pomóc lepiej diagnozować choroby, ale także lepiej monitorować i zapobiegać rozprzestrzenianiu się infekcji wirusowych podczas sezonu grypowego. Wystarczy, aby użytkownicy smartfonów dzielili się pomiarami z instytucjami zdrowia publicznego. Dotychczas organy nadzoru epidemiologicznego muszą korzystać z danych przekazywanych z gabinetów lekarskich, co opóźnia czas reakcji i dokładne mapowanie rozwoju infekcji.

Wysoka dokładność

W dotychczasowych testach wykazano, że system FeverPhone cechuje się dużą dokładnością. Błąd pomiaru nie przekraczał 0,5°C, co stawia go na równi z wieloma termometrami zatwierdzonymi do zastosowań medycznych. Podobny mechanizm można też wykorzystać w smartwatchach. Ponieważ są one mniejsze, do wykonania pomiaru wystarczy ok. 10 sekund.

Czytaj także: Ta aplikacja pomoże ci lepiej spać

Terapie cyfrowe to najczęściej aplikacje mobilne lub portale on-line, które prowadzą pacjenta przez kolejne etapy leczenia, pomagają mu powrócić do zdrowia, pełnią rolę osobistego trenera zdrowotnego. Jak działają? Gdzie lekarze mogą je przepisać na receptę? Sprawdź naszą infografikę.

KLIKNIJ TUTAJ, aby pobrać nowe wydanie czasopisma OSOZ z infografiką w wysokiej rozdzielczości

INFOGRAFIKA. Terapie cyfrowe
INFOGRAFIKA: Terapie cyfrowe.

Definicja

Terapie cyfrowe (DTx) to umocowane w dowodach interwencje terapeutyczne oparte na oprogramowaniu. DTx to aplikacje skierowane do pacjentów, które pomagają im w leczeniu, zapobieganiu lub zarządzaniu chorobą i które mają udowodnione korzyści kliniczne. DTx wykorzystuje narzędzia cyfrowe, takie jak urządzenia mobilne, aplikacje, czujniki, rzeczywistość wirtualną, Internet rzeczy i inne narzędzia, aby stymulować zmiany behawioralne u pacjentów.

Główne wymagania

Zastosowanie

Terapie cyfrowe (DTx) mogą być stosowane jako samodzielna terapia lub w połączeniu z bardziej konwencjonalnymi metodami leczenia, takimi jak terapia farmakologiczna, a także z określonym sprzętem medycznym. DTx musi gromadzić i analizować dane w celu monitorowania postępów. Obecnie opracowywane są terapie mające na celu zapobieganie i leczenie chorób, takich jak cukrzyca typu II, zastoinowa niewydolność serca, choroba Alzheimera, lęk, depresja itd.

DTx w Europie

Nie istnieją żadne konkretne regulacje prawne dotyczące DTx, a Europejska Agencja Leków i Komisja Europejska dopiero zaczynają badać te rozwiązania.

Jednak aplikacje pretendujące do miana DTx muszą być zakwalifikowane jako wyrób medyczny (klasy I lub IIa), dysponować dowodami klinicznymi na skuteczność interwencji cyfrowej oraz gwarantować bezpieczeństwo danych i prywatność pacjentów. Celem jest zrównanie DTx z lekami, aby mogły być refundowane w publicznym systemie zdrowia. Tak się już dzieje m.in. w Belgii, Niemczech i Francji (w trakcie wdrożenia). Tam lekarz może przepisać DTx na receptę tak samo jak przepisuje leki.

W Polsce Ministerstwo Zdrowia uruchomiło w marcu 2023 certyfikację zdrowotnych aplikacji mobilnych. Aby dostać się do portfela zaufanych aplikacji, rozwiązanie musi spełniać szereg warunków. Nie są jednak wymagane dowody naukowe na skuteczność takich apek, do tego ich stosowanie nie jest refundowane przez NFZ.

Korzyści z zastosowania DTx

Zagrożenia

Czytaj także: EDM i e-recepty. Polska na tle 17 państw Europy

1 47 48 49 50 51 113