Robot zamiast dentysty w gabinecie? To raczej przyszłość, bo główną przeszkodą jest bariera psychologiczna.
Robot zamiast dentysty w gabinecie? To raczej przyszłość, bo główną przeszkodą jest bariera psychologiczna.

Systemy obrazowania 3D, wirtualna rzeczywistość, druk 3D implantów – stomatologia uchodzi za jedną z najnowocześniejszych dziedzin medycyny. Ale jednocześnie jest opóźniona we wprowadzaniu np. robotyki. Jakie technologie wykorzystują dentyści, a jakie czekają w kolejce?

Kosmiczne fotele i nowoczesne oprogramowanie

Z perspektywy pacjenta, symbolem postępu w stomatologii jest unit stomatologiczny, czyli miejsce pracy dentysty złożone fotela i konsoli z narzędziami jak np. skaler ultradźwiękowy, końcówki stomatologiczne, pulpit sterujący położeniem fotela, system ssący itd.

Od niedawna także z ekranem, na którym pacjent może zobaczyć zdjęcia RTG i symulację rekonstrukcji ubytków. Inteligentne szczoteczki zastępują te elektroniczne starszej generacji. Śledzą nawyki i dokładność mycia zębów, a dane trafiają do aplikacji mobilnej, gdzie można sprawdzić m.in. które obszary jamy ustnej wymagają większej uwagi.

Ale to nie wszystko. Szybko rozwija się technologia wysokiej rozdzielczości cyfrowego RTG o zmniejszonej ekspozycji na promieniowanie czy tomografia stożkowa, pozwalająca na uzyskanie trójwymiarowego obrazu całej szczęki. Niekomfortowe dla pacjentów wyciski zębów do leczenia ortodontycznego lub protetycznego są wypierane przez skanery wewnątrzustne tworzące precyzyjny cyfrowy obraz. W leczeniu chorób dziąseł oraz wybielaniu zębów stosuje się metody wykorzystujące lasery. Systemy projektowania CAD/CAM wspomagają produkcję idealnie dopasowanych uzupełnień dentystycznych jak korony i mosty.

Tele-stomatologia, druk 3D, AI, VR

Wprawdzie trudno leczyć zęby zdalnie, ale z pomocą telemedycyny można już ocenić stan uzębienia, diagnozować choroby zębów i dziąseł lub kontrolować proces leczenia. Do tego potrzebny jest jedynie smartfon z kamerą – to wystarczy dentyście, aby wstępnie ocenić stan jamy ustnej.

Laboratoria dentystyczne stosują drukarki 3D do produkcji protez, modeli ortodontycznych oraz implantów (na zdjęciu). Systemy sztucznej inteligencji obliczają szanse powodzenia skomplikowanych zabiegów jak resekcja wierzchołka korzenia zęba oraz projektują spersonalizowane plany leczenia.

Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość pomaga w edukacji pacjentów oraz symulacji wyników procedur z zakresu stomatologii estetycznej. Może być też stosowana do odwracania uwagi od zabiegów, zwłaszcza w przypadku osób z dentofobią, czyli strachem przed leczeniem zębów.

Implant wydrukowany w technologii 3D (zdjęcie: Natural Dental Implants 3D).
Implant wydrukowany w technologii 3D (zdjęcie: Natural Dental Implants 3D).

Przyszłość: odrastające zęby i mikroroboty

Ale ambicją stomatologii jest odejście od wierteł i bolesnych zabiegów.

Naukowcy pracują m.in. nad biotechnologiami chroniącymi przed próchnicą oraz wszczepialnymi zarodkami zębów, które rozwijałby się w miejscu ubytku. Są też pierwsze osiągnięcia w stomatologii robotycznej, przede wszystkim w implantologii, która wymaga dużej precyzji.

Pierwsza w pełni autonomiczna robotyczna operacja wstawienia implantu zęba odbyła się w 2017 roku w chińskiej klinice Xi’an. Zastosowane implanty stworzono z pomocą drukarki 3D, a błąd osadzenia implantu wyniósł tylko 0,3 mm.

Ocenia się, że w Chinach 400 mln ludzi potrzebuje implantów, jednak brakuje wykwalifikowanych specjalistów. Także w 2017 roku, amerykańska Agencja ds. Leków i Żywności (FDA) zatwierdziła stosowanie systemu robotycznego Yomi (na zdjęciu) do wspomagania dentystów w operacjach wszczepiania implantów. Jego zaletą jest m.in. płynna reakcja na ruchy pacjenta i obrazowanie w czasie rzeczywistym dla zmniejszenia inwazyjności zabiegów.

System robotyczny Yomi pomaga w osadzaniu implantów
System robotyczny Yomi pomaga w osadzaniu implantów (zdjęcie: Yomi).

Barierą w zastosowaniu robotów w leczeniu próchnicy jest przede wszystkim konieczność reagowania na ruchy pacjenta. Rozwiązaniem mają być mini-roboty umieszczane w jamie ustnej bezpośrednio na zębie i sterowane przez stomatologa, podobnie jak działa system chirurgiczny da Vinci. Takie rozwiązanie zapewnia dużą stabilność i minimalizuje strach ze strony pacjentów.

Na roboty dentystyczne podobne do systemów chirurgicznych da Vinci trzeba będzie poczekać co najmniej kilka lat.

Czytaj także: Medyczny model AI od Google pobił kolejny rekord dokładności. To już 90%…

Peter Lee, Wiceprezes Microsoft ds. korporacyjnych, Microsoft Research & Incubations
Peter Lee, Wiceprezes Microsoft ds. korporacyjnych, Microsoft Research & Incubations.

Generatywna sztuczna inteligencja, jak ChatGPT, jest gotowa, aby pomagać lekarzom w pracy. Ale trzeba wiedzieć, jak bezpiecznie z niej korzystać. O tym rozmawiamy z Peterem Lee, współautorem książki „The AI Revolution in Medicine. GPT-4 and Beyond”.

Wiele badań sugeruje, że lekarze już używają GPT-4, na przykład podejmując decyzje kliniczne. Bazując na doświadczeniu, co by Pan im radził? Jak powinni formułować pytania i weryfikować odpowiedzi AI?

Każda nowa technologia musi być używana w sposób odpowiedzialny. W naszej książce radzimy, by ludzie „ufali, ale weryfikowali” dane z modelu GPT-4, do których dają dostęp takie narzędzia jak ChatGPT. Należy myśleć o sztucznej inteligencji jako o partnerze, „drugim pilocie”, a nie zastępcy.

Co do praktycznych wskazówek. Zaobserwowaliśmy, że GPT-4 lepiej sprawdza się w ocenie pomysłów i już gotowych decyzji niż w ich generowaniu od podstaw. Na przykład, jeśli lekarz ma już w głowie gotową diagnozę, można poprosić GPT-4 o sprawdzenie jej pod kątem ewentualnych błędów. Jeśli pielęgniarka dokonuje obliczeń dotyczących dożylnego podawania leków, może zapytać GPT-4 o „podwójne sprawdzenie” obliczeń. GPT-4 sprawdza się dobrze jako „druga para oczu”, mogąc zmniejszyć liczbę błędów medycznych.

Czy mógłby Pan wymienić rodzaje interakcji z AI klasyfikowane jako „niskiego ryzyka” i „wysokiego ryzyka”?

Sztuczna inteligencja może być skutecznym „drugim pilotem” dla lekarzy i pielęgniarek.

Oprócz już wspomnianych zastosowań, GPT-4 może być również skutecznym narzędziem w edukacji medycznej. Na przykład, student medycyny uczący się do egzaminów, może poprosić GPT-4 o odegranie roli pacjenta. GPT-4 przekazuje wówczas studentowi szczegółową informację zwrotną na temat tego, jak dobrze poradził sobie z diagnozą i leczeniem wirtualnego pacjenta. Jest to kolejny przykład zastosowania niskiego ryzyka, czyli nie stwarzającego bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi.

Praktyka medyczna jest pełna czasochłonnych formalności administracyjnych. Kolejnym obszarem niskiego ryzyka dla GPT-4 jest pomoc w automatyzacji biurokratycznych zadań administracyjnych i biurowych. Podobnie jak w przypadku komunikacji z pacjentem, podczas tworzenia podsumowań po wizycie, zamówień na receptę i zleceń laboratoryjnych – to kolejny, obiecujący obszar. Jednak tutaj ryzyko jest wyższe, ponieważ błędy mogą np. powodować koszty czy opóźnienia.

W przypadku diagnozy i planów leczenia, mówimy o obszarach najwyższego ryzyka, wymagających nadzoru regulacyjnego. Chociaż GPT-4 radzi sobie wyjątkowo dobrze z pytaniami dotyczącymi wiedzy medycznej i w decyzjach klinicznych, takich jak diagnozy różnicowe lub opcje terapeutyczne, przy obecnym stanie technologii AI zdecydowanie zalecamy, aby AI pełniło jedynie rolę wspomagającą.

W książce "Rewolucja AI w Medycynie", Peter Lee prezentuje wyniki testów ChatGPT w medycynie.
W książce „Rewolucja AI w Medycynie”, Peter Lee prezentuje wyniki testów ChatGPT w medycynie.

Spędził Pan dużo czasu czatując z GPT-4. Co zrobiło na Panu największe wrażenie?

Wymienię dwie najważniejsze rzeczy: zdolność GPT-4 do diagnozowania niezwykle rzadkich chorób oparta na zaawansowanej wiedzy z zakresu genetyki oraz umiejętność komunikowania się zarówno z pacjentami, jak i lekarzami, i to z dużą dozą empatii. GPT-4 może zasugerować lekarzowi lub pielęgniarce, jak w odpowiedni sposób – pełen zrozumienia – rozmawiać z pacjentami, także w krytycznych sytuacjach. Poza tym, AI może wyrażać troskę o emocje i samopoczucie psychiczne samych lekarzy i pielęgniarek, gdy wykonują swoją pracę.

W prologu książki przedstawia Pan fikcyjną sytuację, gdzie GPT-4 nie tylko pomaga uratować życie pacjenta, ale także generuje plan rehabilitacji, pisze pismo do firmy ubezpieczeniowej i przegląda dokumentację medyczną pacjentów. Kiedy taki scenariusz stanie się realny?

Kluczowe znaczenie ma ocena skuteczności i bezpieczeństwa oraz zgodność z przepisami. Dlatego społeczność medyczna musi odgrywać wiodącą rolę w określaniu sposobu wykorzystania sztucznej inteligencji dziś i w przyszłości.

Podobnie jak przysięga Hipokratesa i przepisy regulują medycynę, prawdopodobnie potrzebne będą wytyczne i szkolenia dotyczące zastosowań sztucznej inteligencji. To będzie wymagać opracowania „kodeksów postępowania w zakresie sztucznej inteligencji” dla społeczności medycznej.

W jaki sposób GPT-4 i kolejne modele zmienią opiekę zdrowotną?

Najważniejsze jest, aby zrozumieć, że generatywna AI to nie jest jedynie „kolejna technologia”. ChatGPT i podobne narzędzia będą miały duży wpływ na opiekę zdrowotną, m.in. dlatego, że w niedalekiej przyszłości spodziewamy się opracowania o wiele bardziej wydajniejszych i precyzyjniejszych modeli. Znajdujemy się w fazie dużej transformacji.

Zmiany będą zauważalne w przypadku całego systemu zdrowia, po stronie pracowników medycznych i pacjentów. Ale będzie to transformacja z korzyścią. Świadczeniodawcy są przeciążeni biurokracją, lekarze stoją przed wyzwaniem analizowania coraz większej ilości danych pacjentów, a kumulujące się problemy prowadzą do coraz częstszego wypalenia zawodowego.

Jestem optymistą, że narzędzia AI zmniejszą obciążenia pracą administracyjną. Lekarze po prostu nie będą musieli już spędzać tak dużo czasu na pracy papierkowej. AI świetnie radzi sobie z analizą dużych zbiorów danych i w ten sposób może dostarczyć nowych spostrzeżeń na temat zdrowia pacjenta, poprawiając jakość decyzji medycznych, automatyzując czynności związane z obsługą pacjenta. Lekarze odzyskają czas, który ukradła im narastająca biurokracja.

Sztuczna inteligencja może uprościć komunikację między pacjentem a lekarzem, zająć się monitoringiem postępów leczenia, pomagając w personalizacji leczenia.

Nasze badania pokazują, że zastosowanie sztucznej inteligencji w klinice pozwala uwolnić czas przeliczany na pięć dodatkowych wizyt pacjentów dziennie. Te dodatkowe minuty będzie można też przeznaczyć na lepszą opiekę nad obecnymi pacjentami. I na koniec warto wspomnieć, że narzędzia takie jak ChatGPT ułatwiają ludziom na całym świecie zdobywanie informacji zdrowotnych. Wiedza medyczna staje się dostępna w każdym smartfonie i to w bardzo spersonalizowany sposób.

Czytaj także: Wielki test ChatGPT w medycynie. Co już potrafi, a kiedy się myli?

NIL IN Summit 2023
NIL IN Summit 2023

15-16 września 2023 roku odbędzie się Konferencja Sieci Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej NIL IN SUMMIT. Podczas konferencji zaprezentowane zostaną m.in. wnioski z 3 raportów, dotyczących bezpieczeństwa danych medycznych, roli lekarzy w startupach oraz wdrożeń innowacji w POZ. Blog OSOZ jest patronem medialnym wydarzenia.

Międzynarodowi eksperci, najlepsze praktyki

Po roku działalności, Sieć Lekarzy Innowatorów przy Naczelnej Izbie Lekarskiej organizuje kongres o nowoczesnych technologiach w ochronie zdrowia.

Do udziału w Konferencji zaproszeni zostali wybitni zagraniczni eksperci, którzy byli współautorami prac nad wprowadzaniem innowacji w swoich krajach, m.in. Profesor Axel Mühlbacher z Health Economics and Health Care Management Hochschule Neubrandenburg w Niemczech, Profesor Carl Asche z Universytetu Utah, Jari Haverinen z Fińskiego Centrum Koordynacyjnego ds. Oceny Technologii Medycznych (FINCCHTA). Nie zabraknie także głosu polskich ekspertów i przedstawicieli sektora publicznego, organizacji lekarskich oraz pacjenckich. Wśród zaproszonych gości są Minister Zdrowia, Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia czy Rzecznik Praw Pacjenta.  

Premiera 3 raportów

Podczas konferencji zostaną zaprezentowane trzy raporty, nad którymi przez ostatni rok pracowały Grupy Robocze Sieci Lekarzy Innowatorów:

Pierwszy raport będzie dotyczył tematu bezpieczeństwa danych medycznych i systemowych zmian w wykorzystaniu tych danych. Omówione zostaną kluczowe aspekty znaczenia oraz wrażliwości zagadnienia bezpieczeństwa danych medycznych w kontekście opieki zdrowotnej. Fakty i liczby, które zostaną przestawione w raporcie są prezentacją kierunków rozwoju w tym obszarze oraz stworzą przestrzeń do dalszych dyskusji. Integralność i bezpieczeństwo danych to jeden z kluczowych elementów rozwoju opieki medycznej, dlatego dokument zostanie skierowany do konsultacji publicznych.

Co w polskich startupach robią lekarze? Jak przebiega współpraca firm sektora zdrowia cyfrowego z pracownikami ochrony zdrowia? Jak lekarze, którzy tworzą przełomowe rozwiązania, łączą rolę lekarza z rolą przedsiębiorcy? Gdzie szukają finansowania i know-how? Na te i inne pytania odpowie raport „Przychodzi pomysł do lekarza, czyli jaką rolę w polskich startupach odgrywają lekarze”.

Raport opisuje role, jakie odgrywają lekarze w polskich startupach medycznych. Poznamy także główne obszary, w których lekarze angażują się jako innowatorzy i jakie przewagi przynoszą ze sobą ze swojego klinicznego doświadczenia.

Trzeci raport – „Innowacje w opiece ambulatoryjnej” – podsumuje konkurs „Przychodnia przyszłości”. Przedstawione zostaną konkretne projekty, które zostały z sukcesem wdrożone w opiece ambulatoryjnej. Poznamy rozwiązania technologiczne i organizacyjne, które już dziś przynoszą korzyści pacjentom i lekarzom oraz usprawniają pracę placówek medycznych.

Program NIL IN Summit
Program NIL IN Summit

Konferencja NIL IN SUMMIT odbędzie się 15 i 16 września br. w formie hybrydowej.

Program i rejestracja na NIL IN SUMMIT: https://nilin.org.pl/nil-in-summit/

Filozofia cyfrowego minimalizmu zakłada rozmyślne korzystanie z nowych technologii, zwłaszcza social media.
Filozofia cyfrowego minimalizmu zakłada rozmyślne korzystanie z nowych technologii, zwłaszcza social media.

15 lat temu – gdy na rynek trafił pierwszy iPhone – nie przypuszczaliśmy, jak smartfony zmienią nasze życie. Zarówno na dobre jak i na złe. Jak korzystać z nowych technologii i aplikacji, aby to one nam służyły, a nie odwrotnie?

Skupienie w hałaśliwym świecie

To, czy nowe technologie wykorzystujemy z korzyścią, czy szkodą – w tym dla zdrowia psychicznego i jakości życia – zależy od nas. Firmy nowych technologii robią wszystko, żeby przywiązać nas do swoich nowinek, jak media społecznościowe albo aplikacje mobilne. Wykorzystują do tego sprytnie mechanizmy psychologiczne jak budowanie poczucia akceptacji społecznej, wzmocnienie samooceny, symulowanie wrażenia bezpieczeństwa.

Cyfrowy minimalizm, Cal Newport

Jak z nimi walczyć, podpowiada profesor Cal Newport w bestsellerowej książce „Cyfrowy minimalizm (Digital Minimalism). Wnioski z eksperymentu na 1600 ochotnikach, którzy poddali się miesięcznej „diecie” technologicznej, posłużyły Newport’owi do stworzenia wskazówek, jak poruszać się w natłoku cyfrowych rozpraszaczy i uwolnić od uzależniającej technologii. Chodzi najczęściej o media społecznościowe jak Facebook, czy Instagram, porównywane do przemysłu tytoniowego – celem jest sprzedawanie produktów zaprojektowanych tak, aby uzależniały, skłaniając nas do korzystania z nich, co z kolei napędza zyski ich producentów. Niestety, to odbija się negatywnie na zdrowiu – Światowa Organizacja Zdrowia mówi nawet o pandemii dolegliwości psychicznych i samotności.

Symbolem ciemnej strony technologii było wprowadzenie przez Facebooka w 2009 roku przycisku „Lubię to” z kciukiem w górę. To napędziło nigdy niezaspokojoną, wręcz obsesyjną potrzebę bycia częścią społeczności on-line. W efekcie, pojawił się fenomen FOMO (ang.: fear of missing out), czyli strach przed przeoczeniem czegoś ważnego, co aktualnie dzieje się on-line.

„Ze smartfona korzystamy 4 godziny 25 minut dziennie, sięgając do niego 58 razy. Nastolatkowie wpatrują się w ekran nawet do 9 godzin dziennie, połowę tego czasu spędzając w mediach społecznościowych. Jeszcze w roku 2000 połowa z nich prawie codziennie spotykała się z przyjaciółmi. Dziś robi to tylko jedna czwarta.”

Obrona przez nieetyczną technologią

Cyfrowy minimalizm to filozofia, która ma chronić przed sztuczkami koncernów technologicznych. Nie wystarczy po prostu wyłączyć powiadomień w telefonie albo zakazać sobie wnoszenia telefonu do sypialni, bo na dłuższą metę to nie rozwiązuje problemu kompulsywnego sprawdzania wiadomości. Wszystko zaczyna się od fundamentalnego pytania: Czy strona internetowa, aplikacja lub usługa naprawdę wnosi wartość do mojej pracy lub życia osobistego? A jeśli tak – jak częste jest uzasadnione korzystanie z niej?

Cyfrowy minimalizm zakłada, że technologię można tak zoptymalizować, aby zmaksymalizować jej wartość przy jednoczesnym zmniejszeniu kosztów czasu i energii. Jeśli aplikacja jest korzystna dla zdrowia, bo na przykład motywuje do uprawiania sportu, nie ma przeciwskazań, aby z niej korzystać. Jeśli platforma X pozwala czerpać informacje o nowych trendach, to też w porządku, ale warto ustalić zasady korzystania z niej. Największą ostrożność trzeba zachować w stosunku do rozwiązań, które służą do rozrywki. Pułapka polega na tym, że często myślimy, że to przecież tylko kilka minut dziennie, gdy w rzeczywistości skrolowanie na Facebooku, Instagramie i innych portalach sumuje się w kilka godzin.

3 zasady do zapamiętania

Cal Newport opiera nową filozofię racjonalnego korzystania z technologii na trzech tezach: bałagan jest kosztowny, optymalizacja jest kluczowa, a intencjonalność jest satysfakcjonująca.

Pierwsza zasada odnosi się do założeń tzw. Nowej Ekonomii, według której stosowanie każdej nowej rzeczy kosztuje nas czas i energię, które są ograniczonymi zasobami. Stąd trzeba dobrze się zastanowić, czy nowy system albo aplikacja pozwalają te zasoby oszczędzać, czy też eksploatują je bez żadnej wartości dodanej. Aplikacja do umawiania wizyt on-line racjonalizuje cały proces i skraca czas konieczny np. na dodzwonienie się do przychodni, redukując przy tym zbędny stres i nawet koszty. Z kolei emocjonalne i alarmistyczne wiadomości na portalu newsowym niepotrzebnie pochłaniają naszą uwagę, nic nie wnosząc do rozwoju zawodowego albo osobistego. Ten czas można zainwestować ze spokojem w inne czynności, które sprawiają przyjemność albo przynajmniej są pożyteczne.

Drugie założenie dotyczy prawa malejących zysków: nie można po prostu dokładać kolejnych elementów do procesów, oczekując ulepszeń. Instalując nowe aplikacje, robiąc dziesiątki zdjęć dziennie, smartfon staje się chaotycznym systemem, nad którym po pewnym czasie tracimy kontrolę. W takim przypadku to technologia zaczyna rządzić nami, a nie odwrotnie.

Trzecia reguła to selektywność. Nowe technologie są kuszące przez sam fakt, że są nowe. Do wyboru jest już ok. 9 milionów różnych aplikacji, które ostro rywalizują o miejsce w smartfonie, sięgając do różnych tricków, aby nie znudzić się po kilku dniach. To podejście koncentruje się na weryfikacji wartości dodanej. Czy aplikacja lub rozwiązanie przybliża cię do realizacji twoich celów?

Abstynencja cyfrowa

Aby skutecznie wprowadzić wszystkie trzy zasady w życie, trzeba najpierw zdać sobie sprawę z własnych wartości i tego, ile czasu kradnie nam smartfon. Do tego konieczny jest cyfrowy detoks, który pozwoli spojrzeć na stosowane technologie z nowej, świeżej perspektywy. To nie będzie łatwe, bo niektóre aplikacje uzależniają, nawet jeśli sobie z tego nie zdajemy sprawy. Według Newporta, większość z 1600 osób po takiej przerwie zaczęła krytycznie podchodzić do aplikacji bez wartości dodanej. Ten proces wymaga równolegle rozwinięcia zdrowych nawyków w miejsce odzyskanego czasu.

Sukcesem jest nawyk weryfikacji zasadności stosowania innowacji poprzez regularne zadawanie sobie trzech pytań:

I na koniec proste wskazówki na start: Wychodząc z domu spróbuj zostawić telefon. Przestań klikać „lubię to” albo angażować się w emocjonalne dyskusje w mediach społecznościowych. Nie obserwuj życia osób, z którymi nie masz kontaktu. Włącz ograniczenia korzystania z mediów społecznościowych, aby odzyskać kontrolę nad czasem.

Czytaj także: Czy będzie żyli 150 lat dzięki postępom nauki?

We wrześniowym numerze czasopisma OSOZ Polska przegląd najbardziej obiecujących innowacji dla medycyny i ochrony zdrowia. Ponadto polecamy:

Kliknij tutaj, aby pobrać bezpłatnie wrześniowe e-wydanie OSOZ (wersja PDF – 8,6 MB)

OSOZ wrzesień 2023
OSOZ wrzesień 2023

Spis treści:

Wszystkie wydania archiwalne dostępne są na zakładce POBIERZ.

Archiwum czasopisma OSOZ Polska
Archiwum czasopisma OSOZ Polska
Aplikacja pokazuje, ile procent dziennego zapotrzebowania na wodę zostało zaspokojone.
Aplikacja pokazuje, ile procent dziennego zapotrzebowania na wodę zostało już zaspokojone. Cel to 100%.

W nowej wersji aplikacji mobilnej mojeIKP udostępniono licznik picia wody oraz listę bezpłatnych leków dla dzieci do 18 lat oraz osób powyżej 65 lat.

Licznik picia wody pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawodnienia organizmu. Aplikacja pomaga obliczyć dzienne zapotrzebowanie na wodę oraz przypomni, gdy czas na kolejną szklankę wody. Użytkownik wprowadza do aplikacji ilości wypitych płynów. System podpowiada rodzaj napoju oraz pokazuje, w jakim procencie został zrealizowany dzienny cel.

Szczegółowe dane nawodnienia organizmu można sprawdzić na wykresie dziennym i tygodniowym. Z innych funkcji profilaktycznych, w mojeIKP można sprawdzić dzienną liczbę zrobionych kroków oraz skorzystać z planów profilaktyczno-treningowych „8 tygodni do zdrowia” oraz zadbać o prawidłową dietę dzięki planom żywieniowym NFZ.

Licznik picia wody znajduje się na zakładce "Dieta i nawodnienie".
Licznik picia wody znajduje się na zakładce „Dieta i nawodnienie”.

Drugą nowością jest lista bezpłatnych leków. Od 1 września dzieci do 18 r.ż. i osoby powyżej 65 lat mają prawo do bezpłatnych leków. Pełna lista bezpłatnych leków jest dostępna na Internetowym Koncie Pacjenta oraz w aplikacji mojeIKP. Leki można wyszukiwać na 3 sposoby, według: grupy wieku osób, dla których są przeznaczone, grupy leków lub nazwy leku (alfabetycznie).

Czytaj także: Jak uprościć ścieżkę pacjenta z pomocą aplikacji mobilnej?

Wykupując leki na receptę za granicą, zapłacimy 100% ceny. O zwrot refundacji można ubiegać się w NFZ.
Wykupując leki na receptę za granicą, zapłacimy 100% ceny. O zwrot refundacji można ubiegać się w NFZ.

Portugalia to szósty kraj Europy, w którym Polacy mogą wykupić receptę wystawioną w Polsce. W kolejce jest już Grecja i Cypr.

E-receptę wystawioną w Polsce można zrealizować w 6 krajach: Portugalii (od września br.), Chorwacji, Finlandii, Estonii, Czechach oraz prawie całej Hiszpanii. Jak zapowiada Centrum e-Zdrowia, już niedługo dołączy do tego grona Grecja i Cypr.

Docelowo, e-recepta transgraniczna ma ułatwiać wykupienie leku w każdym kraju unijnym, a także w krajach EFTA: Islandii, Lichtensteinie oraz Norwegii.

Jak zrealizować receptę za granicą?

E-recepta transgraniczna to rozwiązanie dla osób, które podróżują po Europie lub mieszkają i pracują w dwóch różnych krajach. Wygląda ona tak samo jak normalna recepta, a transgraniczną staje się po wykupieniu leku za granicą.

Ale uwaga – wcześniej trzeba wyrazić zgodę na realizację recepty za granicą. Należy to zrobić na Internetowym Koncie Pacjenta IKP.

Procedura realizacji e-recepty transgranicznej:

Recepta transgraniczna jest zawsze pełnopłatna. Dopiero po powrocie do kraju można zwrócić się do NFZ z wnioskiem o jej refundację.

Czytaj także: Do lekarza zarejestrujesz się także z mDowodem

Joanna Bryson bada wpływ technologii na człowieka
Joanna Bryson bada wpływ technologii na człowieka.

Czy AI może nauczyć się empatii? Czy robot może być lepszy niż lekarz? Wywiad z Joanną Bryson, profesorem etyki i technologii w Hertie School w Berlinie.

Czy możliwe jest zbudowanie systemu AI autonomicznie podejmującego decyzje podobnie jak lekarze? Inaczej mówiąc: takiego, który zastąpiłby lekarzy.

Wiemy już, że można wykorzystać sztuczną inteligencję do podejmowania decyzji w bardzo konkretnych obszarach. Przykładowo, aby łączyć ze sobą informacje z wielu źródeł, znaleźć dane i korelacje w dokumentacji medycznej i dobrać odpowiednie kroki postępowania.

Ale bycie lekarzem to coś o wiele więcej niż podejmowanie decyzji.

Geoffrey Hinton powiedział w 2016 roku, że nie powinniśmy już kształcić radiologów, ponieważ uczenie maszynowe jest lepsze w wykrywaniu zmian na zdjęciach rentgenowskich. AI jest lepsze niż ludzkie oko. W rzeczywistości zapotrzebowanie na radiologów nie zmalało. Wręcz przeciwnie, nawet wzrosło, bo każdy radiolog jest cennym zasobem, a AI po prostu poprawia jakość ich pracy.

Opieka zdrowotna wychodzi daleko poza proste podejmowanie decyzji, odpowiadanie na pytania pacjentów, a praca lekarza jest niezwykle skomplikowana.

Skoro lekarza wyróżnia empatia i komunikacja z pacjentami, to czy AI możemy nauczyć tych cech?

Maszyna nigdy nie wykształci w sobie empatii w oparciu o swoje doświadczenie, może jedynie naśladować zachowania innych ludzie w konkretnych sytuacjach.

Na przykład, jeśli kupujesz książkę lub film, system sprawdza inne osoby, które mają takie same preferencje, a następnie sugeruje, że skoro podobała im się ta lub inna książka, więc również i ty powinieneś ją kupić.

W analogii do maszyn-lekarzy można by zastosować podobny mechanizm. Robot mógłby pomyśleć: „miałem innego pacjenta, który tak czuł, więc powinienem się zachować zgodnie z tamtą sytuacją”. To jednak nie to samo, co empatia człowieka, na którą składa się szereg innych elementów niż tylko i wyłącznie dane.

Ważne abyśmy zrozumieli, że każdy system AI jest artefaktem, którym ktoś zbudował.

Możesz powiedzieć: „OK, ale AI sama się nauczyła”. Nie, sztuczna inteligencja sama się nie uczy. Ktoś zaprojektował ją do nauki. Każdy istniejący system AI nie tylko jest tworzony przez ludzi, aby się uczyć, ale też trenowany i rozwijany przez człowieka. Żywi się go danymi, reguluje parametry działania. I tak aż do momentu, kiedy powstaje docelowy system AI. Jest to więc proces od początku do końca zakładający zaangażowanie człowieka. Nic tu nie powstaje z siebie samego, nic tu nie rodzi się z niczego.

Ale zaprogramowana empatia to też empatia czy nie?

Empatia robota jest empatią programisty, empatią ludzi, na danych których AI powstała lub empatią pracownika służby zdrowia, który używa AI. Uczucia lub ich brak można wyrazić za pomocą maszyny, ale maszyna nie jest współczującym bytem, ​​ale jedynie wyraża określony, zaplanowany stan.

Zwykle posługuję się tutaj analogią do moralności: kiedy działasz w moralny sposób, nie czyni cię to jeszcze moralną osobą. Może dane działanie było częścią twojej pracy, powiedziano ci, że coś masz zrobić w pewien określony sposób. Podobnie w przypadku maszyn – sposób działania jest narzucany z góry, nie jest wyborem robota.

Jeśli ktoś mówi, że „robot naprawdę troszczy się o niego”, jest w błędzie. O wiele bliższe prawdy jest powiedzenie, że „moja mama naprawdę troszczy się o mnie, bo kupiła mi robota” lub „system opieki zdrowotnej  dobrze wykorzystuje roboty, aby zadbać o moje zdrowie.”

Nawet jeśli to zaufanie wynika z doskonałości maszyn?

Zbudowane przez omylnych ludzi maszyny również są omylne. Wierzymy w mit doskonałych maszyn. Dzieje się tak, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o maszynach jako tworach matematycznych. A matematyka jest logicznie spójna i dokładna. To jednak tylko część prawdy.

Maszyny oparte o AI uczone są na danych, które zawierają dużo błędów.

Poza tym pułapką jest myślenie, że roboty rozwiążą wszystkie problemy. Weźmy przykład autonomicznych samochodów. Szacunkowo, dwa miliony osób rocznie ginie w wyniku wypadków samochodowych. Tę liczbę można obniżyć do około dwustu tysięcy wykorzystując pojazdy kierowane przez AI.

Ale w tym przypadku będzie to dwieście tysięcy innych osób – innych niż te, które zginęłyby w klasycznych pojazdach. Jak sobie z tym poradzimy?

Czy powinniśmy być pesymistami, czy raczej optymistami, jeśli chodzi o AI?

Tu nie chodzi o samą technologię. Chodzi o sposób jej wdrożenia, etycznego wykorzystania danych, dystrybucji korzyści z AI w społeczeństwie. Wiemy z przeszłości, że każda przełomowa technologia transformuje społeczeństwa. W jaki sposób? O tym decydujemy my, a nie sama innowacja.

Ostatecznie jednak, ludzie, ich potrzeby i pragnienia nie zmieniają się tak bardzo.

Czytaj także: Profesor Benanti: „Każdy w coś wierzy, niektórzy w AI”

Wyszukiwarka Google Lens
Wyszukiwarka Google Lens

Nowa wersja aplikacji Google Lens analizuje stan skóry, pomagając w samodiagnozie chorób dermatologicznych. Wystarczy zrobić zdjęcie smartfonem.

Google ogłosiło nowe funkcje wyszukiwarki obrazów Lens wbudowanej w aplikacje mobilne na iOS i Androida. Wśród nich znalazła się opcja ułatwiająca użytkownikom sprawdzenie, co może być przyczyną zmian skórnych, jak wysypki, przebarwienia lub pieprzyka.

Diagnoza ze zdjęcia

Wystarczy zrobić zdjęcie zmiany chorobowej, a Lens dopasuje je do opisów chorób przyporządkowanych do podobnych zdjęć. Google jednak zaznacza, że wyniki mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią diagnozy, a użytkownicy powinni skonsultować się z lekarzem w celu uzyskania porady. Jak na razie funkcja dostępna jest tylko w USA.

Google od lat bada zastosowanie sztucznej inteligencji do rozpoznawania obrazów celem diagnozy chorób dermatologicznych. Podczas konferencji deweloperów I/O w 2021 roku firma zaprezentowała narzędzie, które ocenia stan skóry, włosów i paznokci na podstawie kilku zdjęć i odpowiedzi zadawanych przez system. Wtedy Google twierdziło, że narzędzie może rozpoznać 288 różnych schorzeń z dokładnością 84%. Według Google, narzędzie przechodzi obecnie dalsze testy rynkowe i zdobyło już znak CE wyrobu medycznego klasy 1 zgodnie z przepisami Unii Europejskiej.

Demokratyzacja dermatologii

Google jest pod presją, bo jego wyszukiwarka internetowa jest powszechnie stosowana do diagnozy, wprowadzając pacjentów w błąd. Co minutę Google rejestruje 70 000 zapytań dotyczących zdrowia. Odpowiedzi o objawy nowotworu są tak samo segregowane jak te o najśmieszniejsze zdjęcia kotów, czyli na podstawie popularności, a nie zgodności z wiedzą naukową. Firma chce to najwyraźniej zmienić pracując nad nowymi narzędziami, a sztuczna inteligencja daje zupełnie nowe możliwości analizowania obrazów i porównywania ich z literaturą fachową.

Aplikacja Google Lens pozwala użytkownikom wyszukiwać informacje na temat wybranych obiektów robiąc im zdjęcie. Lens porównuje przechwycony obraz z innymi fotografiami w internecie – podobnie jak klasyczna wyszukiwarka Google robi to z tekstem – i segreguje wyniki na podstawie ich podobieństwa do obrazu użytkownika. W ten sposób można na przykład dowiedzieć się, jak nazywa się roślina lub drzewo, których nazw nie znamy albo wyszukać w sklepach internetowych buty lub spodnie, które ktoś nosi i nam się spodobały.

Jak wyjaśnia Lou Wang, starszy dyrektor ds. zarządzania produktami w wyszukiwarce Google, choroby skóry dużo łatwiej klasyfikować na podstawie obrazów niż słów, bo „opisanie dziwnego pieprzyka lub wysypki na skórze może być trudne”.

Technologia Google Lens ma potencjał demokratyzacji dermatologii pomagając w rozpoznawaniu groźnych zmian na wczesnym etapie, zwiększając szanse skutecznego leczenia. Narzędzie może też usprawnić pracę specjalistów – jeśli lekarz rodzinny ma do czynienia z wysypką, której nigdy wcześniej nie widział, aplikacja może pomóc w procesie diagnostycznym.

Czytaj także: Powstaje głosowy asystent lekarza za 9 mln zł z NCBR.

Tzw. patient journey (ścieżka pacjenta) to czasami skomplikowany labirynt usług i reguł
Tzw. patient journey (ścieżka pacjenta) to czasami skomplikowany labirynt usług i reguł.

Jak zadbać o pozytywne cyfrowe doświadczenie pacjenta, czyli o rozwiązaniach IT wspierających Customer Experience w placówkach medycznych.

Stwórz mapę podróży i zidentyfikuj wąskie gardła

Wymagania wobec placówek nieustannie rosną. Czasy, w których pacjent ze spokojem godził się na długie oczekiwanie pod gabinetem lekarskim, stał w kolejce do rejestracji od wczesnych godzin porannych, czy też usilnie próbował telefonicznie umówić termin konsultacji lekarskiej minęły już bezpowrotnie. Zmieniły się oczekiwania, zmienia się także sposób obsługi pacjenta.

W nowoczesnym podejściu do obsługi pacjenta pod uwagę bierze się jego doświadczenie, na które ma wpływ wiele czynników związanych m.in. z samą wizytą u lekarza, ale także odczuciami przed i po wizycie. Aby poprawić doświadczenie pacjenta należy po prostu „wejść w jego buty”, czyli przejść ścieżkę, którą pokonuje od początku do końca.

Tworzy się wówczas tzw. mapę podróży pacjenta (Patient Journey Map). Dzięki takiej mapie można odkryć i zwizualizować potrzeby i odczucia, jakie pojawiają się u pacjenta w trakcie kontaktu z przychodnią. Na mapie powinny znaleźć się punkty styku pacjenta z placówką (touchpoints), które będą dopasowane do określonych grup docelowych. Punkt styku to miejsce lub sytuacja, w której dochodzi do kontaktu pacjenta z przychodnią np. infolinia, rejestracja, przebieg wizyty u lekarza, strona www, aplikacje mobilne czy też portale społecznościowe placówki.

Projektowanie doświadczeń wymaga indywidualnego, kompleksowego podejścia oraz zaangażowania ze strony pracowników, którzy chcą optymalizować drogę, jaką pokonuje pacjent chcąc skorzystać z usług przychodni. Jest to skuteczny sposób, aby zbudować pozytywny wizerunek placówki i zadbać o dobrą relację z pacjentami, która z kolei wpływa na opinie, rekomendacje i lojalność.

Proste i bezpłatne narzędzia, które pomagają poruszać się po systemie

Jakie rozwiązania mogą wesprzeć placówki medyczne w budowaniu pozytywnego doświadczenia pacjenta na etapie umawiania się na wizytę? W dalszej części posłużymy się przykładami aplikacji i platform on-line, które oferuje KAMSOFT S.A.

Szukanie lekarza i umówienie wizyty

Pacjent może umówić się do lekarza na kilka sposobów: osobiście, telefonicznie, za pomocą strony internetowej lub mobilnie. Wybór sposobu kontaktu zależy od grupy docelowej, jednak optymalnym rozwiązaniem jest udostępnienie pacjentom wszystkich wymienionych możliwości.

Rejestracja internetowa przez serwis LekarzeBezKolejki.pl

Placówki medyczne, mogą udostępnić grafiki swoich lekarzy poprzez serwis LekarzeBezKolejki.pl. Wystarczy, że pacjent wyszuka lekarza, dodatkowo za pomocą filtrów może zawęzić wyszukiwanie do charakteru wizyty (wizyta pierwszorazowa NFZ, kontrolna NFZ lub prywatna), a także jej formy (wizyta w gabinecie, porada telefoniczna czy konsultacja on-line).

Ponadto, osoby, które zażywają leki na stałe mogą za pomocą serwisu wygodnie zamówić receptę na kontynuację leczenia. W przypadku wizyt płatnych istnieje możliwość pełnej lub częściowej przedpłaty. Wszystkie informacje dotyczące konkretnej rezerwacji dostarczane są wprost do systemu gabinetowego przychodni. Z kolei pacjent otrzymuje na każdym etapie informację zwrotną dotyczącą statusu jego rezerwacji w formie wiadomości e-mail, powiadomienia w aplikacji VisiMed lub powiadomienia SMS. Otrzymuje również przypomnienie o zbliżającym się terminie wizyty.       

Mobilna rezerwacja za pomocą aplikacji VisiMed

Pacjenci coraz chętniej i częściej korzystają z rozwiązań mobilnych, dlatego z myślą o tej grupie, placówki powinny także mieć możliwość rezerwacji wizyty za pomocą aplikacji na smartfonie. Taką aplikacją jest VisiMed. Za jej pomocą pacjenci nie tylko umówią się na wizytę czy zamówią receptę na kontynuację leczenia, ale mogą także zarezerwować lek w pobliskiej aptece, aplikacja przypomni także o porze jego zażycia.

Dzieje się tak, ponieważ VisiMed współpracuje z oprogramowaniem gabinetowym oraz aplikacjami medycznymi produkcji KAMSOFT. Oznacza to, że kiedy lekarz wystawia dla pacjenta e-Receptę korzystając z dowolnego z tych systemów, wówczas informacja o dawkowaniu przepisanego leku przekazywana jest wraz z e-Receptą wprost do Terminarza Dawkowania w VisiMed. Niczego nie trzeba wprowadzać ręcznie. Dzięki temu pacjent może od razu rozpocząć zaleconą terapię i wygodnie oznaczać zażycie kolejnych dawek przepisanego leku. Co ważne, w kontekście wizerunkowym, placówka może spersonalizować VisiMed, czyli użyć swojej kolorystyki oraz logo.

Telefoniczna obsługa pacjentów

Nie zawsze pacjentom udaje się skutecznie dodzwonić do przychodni. Budzi to zwykle poczucie frustracji i irytacji. Jak sprawnie zarządzać połączeniami telefonicznymi w przychodni? Istnieją rozwiązania, zintegrowane z systemami gabinetowymi (np. z KS-SOMED i KS-PPS), które zarządzają ruchem telefonicznym w placówce. Takie rozwiązania rejestrują połączenia, pozwalają ustawiać statusy pracowników i identyfikować pacjentów, którzy nie dodzwonili się do placówki.

Wideokonsultacje

Pandemia zmieniła funkcjonowanie placówek medycznych, wprowadzając już na stałe teleporady i wideokonsultacje. Możliwość kontaktu z pacjentem w formie audiowizualnej daje ogromny obopólny komfort w porównaniu z rozmową głosową. Umożliwia lekarzowi obserwację chorego, a także pozwala pacjentowi na bezpieczne przekazywanie zdjęć lub innych dokumentów. Serwis LekarzeBezKolejki.pl oraz aplikacja VisiMed to narzędzia, które umożliwiają poufny i bezpieczny kontakt z lekarzem w formie porady on-line. Integracja z systemami gabinetowymi KAMSOFT pozwala na zapisywanie przebiegu wideokonsultacji wraz z przesyłanymi plikami na karcie pacjenta w systemie.

Pacjenci muszą wiedzieć, jak korzystać z innowacji

Opisane powyżej rozwiązania wspomagają proces umawiania się pacjentów na wizytę, jednak nie gwarantują 100% sukcesu w budowaniu pozytywnego doświadczenia.

Ważne jest, aby w ślad za nowymi technologiami szły zmiany organizacyjne, odpowiednia edukacja zarówno personelu placówki, jak i pacjentów. Pacjent powinien zostać zachęcony do instalacji aplikacji mobilnej przez personel rejestracji, który wie jak ona działa i jakie będzie miał z tego korzyści. Dodatkowo ulotki i plakaty będą wsparciem w komunikacji tego rozwiązania.

Czytaj także: Pacjenci nie odwołują wizyt? Jak placówki sobie z tym radzą

1 48 49 50 51 52 113