W sierpniowym wydaniu OSOZ (8/2024):

OSOZ 8/2024

Spis treści:

Wszystkie wydania archiwalne dostępne są na zakładce POBIERZ.

Archiwum czasopisma OSOZ
Roboty nie radzą sobie z sytuacjami, które nie zostały z góry zaprogramowane. A to w opiece nad pacjentem jest problemem
Roboty nie radzą sobie z sytuacjami, które nie zostały z góry zaprogramowane. A to w opiece nad pacjentem jest problemem

Samsung, Huawei, Tesla, a nawet NVIDIA pracują nad robotami, które będą codziennymi towarzyszami człowieka. Ale czy humanoidy mogą opiekować się pacjentami? Rozmowa z dr Kathariną Weitz, psychologiem i inżynierem IT prowadzącą badania nad AI w Instytucie Telekomunikacji Fraunhofer (Fraunhofer Institute for Telecommunications).

W 1966 roku Joseph Weizenbaum stworzył pierwszego w historii chatbota – Elizę. Pacjenci czatujący z Elizą – a był to wówczas bardzo prymitywny system – deklarowali, że mają wrażenie rozmowy z empatycznym lekarzem. Mamy 2024 rok i technologia od tego czasu dokonała ogromnego postępu. Wiele systemów wyposażono w syntetyczne emocje. Jak wygląda przyszłość naszych interakcji z AI?

Chciałabym zaznaczyć na wstępie, że systemy sztucznej inteligencji nie mogą odczuwać emocji. Aczkolwiek, inżynierowie są coraz lepsi w uczeniu systemów sztucznej inteligencji naśladowania reakcji emocjonalnych, a zwłaszcza ich interpretacji na podstawie mimiki twarzy. Systemy nowej generacji korzystają z głębokich sieci neuronowych wyszkolonych na tysiącach zdjęć osób o różnych wyrazach twarzy, aby nauczyć się, jak wygląda „szczęśliwy“ lub „smutny“ człowiek.

Tak wyszkolone AI są wykorzystywane do wykrywania w czasie rzeczywistym ekspresji emocjonalnej. I są całkiem trafne w swoich ocenach – pod warunkiem, że dana osoba wyraża swoje prawdziwe uczucia. Tak nie jest zawsze, bo ludzie mogą symulować mimikę.

Wyobraźmy sobie osobę podczas rozmowy kwalifikacyjnej, której zadano pytanie wywołujące dyskomfort albo zakłopotanie. Oczywiście taka osoba próbuje za wszelką cenę komunikować wrażenie pewności siebie, uśmiechać się, maskując swoje prawdziwe uczucia. Jednak system sztucznej inteligencji nadal sklasyfikowałby tę osobę jako „szczęśliwą“. Z kolei ludzie biorą pod uwagę kontekst sytuacji i inne sygnały, które pozwalają nam ocenić prawdziwe emocje. To także kwestia empatii: domyślamy się, jak my zachowalibyśmy się w określonych okolicznościach. Takich cech nie posiada AI.

Czy może Pani podać kilka przykładów inteligentnych robotów?

Na razie dominują roboty przypominające zwierzęta i kopiujące ich zachowania. Przykładem jest Paro wyglądająca jak biała foka. Paro reaguje na głos i dotyk, poruszając głową i nogami oraz wydając dźwięki. Foka dobrze przyjęła się w m.in. domach opieki nad osobami z chorobami neurodegeneracyjnymi.

Z kolei Navel to bardzo ekspresywny robot, który może wyrażać różne stany emocjonalne. W porównaniu do Paro, Navel został zaprojektowany tak, aby przypominać człowieka. Posiada twarz z oczami, brwiami i ustami. Twórcy Navel mają na celu stworzenie empatycznego robota, z „którym będzie można wchodzić w interakcje”. Jest też Sophia – znany z różnych konferencji humanoid, który ma przypominać człowieka tak bardzo, jak to możliwe. Mówiąc, Sophia porusza ustami i innymi częściami twarzy, naśladując mimikę człowieka. Występując publicznie, Sophia jest ubrana jak człowiek i nawet ma makijaż.

Ochrona zdrowia boryka się z niedoborem lekarzy i pielęgniarek. Czy nowoczesne roboty są w stanie ich częściowo zastąpić?

Nie, przynajmniej nie na obecnym poziomie rozwoju robotów. Postęp w robotyce jest ogromny. Przykładowo, rozwój generatywnej sztucznej inteligencja pozwala wyposażyć roboty w imponujące zdolności konwersacyjne.

Mimo to, roboty wciąż muszą się wiele nauczyć, aby miały jakiekolwiek zastosowanie w praktyce. Opieka nad ludźmi to bardzo złożone zadanie i żaden obecnie dostępny robot nie jest w stanie go wykonać. Musimy zastanowić się, czy w ogóle roboty powinny opiekować się ludźmi. W przyszłości na pewno zyskają zdolności, dzięki którym będą mogły wykonywać drobniejsze czynności, jak przykładowo transport materiałów i narzędzi, aby zmniejszyć obciążenie personelu kliniki. Ale nawet tak trywialne zadania mogą okazać się trudne dla robota.

Jako analogię podam przykład robota zaprojektowanego do przynoszenia ludziom napojów. Wszystko szło dobrze do momentu, gdy jedne z drzwi na jego drodze zamknęły się. Robot nie został przeszkolony do otwierania drzwi i w ten sposób nie był w stanie kontynuować swojej pracy. Nawet proste dla ludzi zadania, takie jak przyniesienie butelki wody, stanowią dla robotów ogromne wyzwanie. O ile ludzie potrafią reagować na zmieniające się warunki środowiskowe, to w przypadku robota każdy potencjalny scenariusz trzeba zaprogramować. W innym przypadku, robot po prostu nie będzie wiedział, co zrobić, a co gorsza – popełni jakiś niebezpieczny błąd.

Humanoid Sophia. Celem jej twórców jest maksymalne upodobnienie maszyny do człowieka poprzez symulację mimiki twarzy, ubiór a nawet makijaż
Humanoid Sophia. Celem jej twórców jest maksymalne upodobnienie maszyny do człowieka poprzez symulację mimiki twarzy, ubiór a nawet makijaż

Skoro roboty jeszcze nie są gotowe, aby opiekować się chorymi, to czy przynajmniej mogą stać się naszymi towarzyszami? Dane sugerują, że jedna trzecia ludzi na świecie czuje się samotna.

Takie roboty już istnieją, jak przykładowo Parlo z Japonii zaprojektowany do opieki oraz wspierania dobrego samopoczucia swoich użytkowników. Robot potrafi na przykład grać w 300 różnych gier. Tego typu roboty społeczne są często podobne do zwierząt domowych – mogą być dobrymi słuchaczami i motywować do aktywności fizycznej, ale nie są w stanie zastąpić relacji międzyludzkich. Jest jeszcze jeden ważny aspekt – roboty są jak lustra, w których widzimy samych siebie albo nasze niezaspokojone tęsknoty i marzenia.

Gdzie przebiega granica między zdrowym podejściem do robotów a etycznie wątpliwymi zastosowaniami?

Badania naukowe sugerują, że ludzie mają tendencję do nawiązywania „relacji” z robotami. Nawet między robotami odkurzającymi a ich właścicielami rodzi się pewnego rodzaju relacja wychodząca daleko poza interakcje „człowiek – przedmiot”. Ludzie nieraz denerwują się na robota odkurzającego, gdy ten źle posprzątał; mówią do niego i robią mu wyrzuty.

Takie przypisywanie uczuć i intencji „żywym“ przedmiotom, jest naturalnym zjawiskiem i zostało zademonstrowane już w 1944 roku w słynnym badaniu przeprowadzonym przez Fritza Heidera i Marianne Simmel. Naukowcy pokazywali uczestnikom poruszające się figury geometryczne jak trójkąt, koło czy kwadrat. Gdy przedmioty zaczęły poruszać się po spójnej trajektorii, uczestnicy badania twierdzili, że mają one „intencje”. I to nawet, jeśli ruchy były prymitywną animacją stworzoną na podstawie przesuwanych przez człowieka przedmiotów.

Wracając do pytania o granice między zdrową a problematyczną relacją z robotami: są one płynne. Poczucie więzi z robotem jest normalne. Jednak zbytnie poleganie na maszynach może być niebezpieczne. Przekroczenie tej granicy można zidentyfikować stosując wskaźniki do oceny rodzajów zaburzeń. Czy dana osoba jest uzależniona od maszyny? Czy jest w stanie funkcjonować bez niej? Czy relacja z nią nie zaczyna przypominać relacji z człowiekiem itd.?

Tesla, NVIDIA, Huawei – prawie każda duża firma technologiczna rozwija własnego robota. Jak zmieni się nasze społeczeństwo i świat, gdy roboty staną się częścią naszej codzienności?

To nie będzie jakiś szok czy rewolucja, ale ewolucja, podobnie jak w przypadku systemów AI. Spójrzmy na ChatGPT, udostępniony w listopadzie 2022 roku. Początkowo towarzyszyła mu zarówno fascynacja możliwościami sztucznej inteligencji, ale i obawy, że wiele miejsc pracy zostanie zlikwidowanych. Dwa lata później przyzwyczailiśmy się do ChatGPT. Pojawiły się książki, poradniki i konferencje o tym, jak efektywnie korzystać z generatywnej AI. System stał się z czasem naturalną częścią naszej rzeczywistości.

Jednak wraz z rozwojem każdej innowacji, musimy sobie nieustannie zadawać pytanie, jakie są ograniczenia AI i kiedy oraz jak mogę wykorzystać AI. To samo dotyczy robotów. Chociaż na rynku są już zaawansowane roboty, pytanie brzmi: Jakie są ograniczenia robota i jakie zadania są dla niego odpowiednie? W jakich przypadkach można go stosować, a w jakich nie?

Nie mam wątpliwości, że w przyszłości niektóre zadania zostaną przekazane robotom i wówczas ludzie będą mieli więcej czasu na inne rzeczy. A to doprowadzi do głębokich zmian społecznych, bo nagle będziemy musieli odpowiedzieć sobie na nowe pytanie: Na co chcemy przeznaczyć dodatkowy czas?

Co najbardziej przeraża Panią w postępach robotyki?

Nie sama ewolucja technologiczna robotów mnie niepokoi, ale cele ich twórców. Jak w przypadku każdej technologii, roboty będzie można stosować do dobrych i złych celów. Wszystko zależy od tego, w jakie ręce trafią.

Jako społeczeństwo musimy mieć pewność, że roboty, które pojawią się w zakładach pracy, na ulicach, w domach będą wyposażone w wartości społeczne i odpowiednio regulowane. Jedną z zasad, którą uważam za nadrzędną, jest zasada, że to człowiek, a nie robot, powinien mieć ostatnie słowo. Nie wszystko, na co pozwala technologia, powinno być dozwolone.

26 sierpnia rozpoczął się pilotaż Centralnej e-Rejestracji. Może do niego przystąpić każda placówka posiadająca kontrakt z NFZ i realizująca świadczenia objęte pilotażem
26 sierpnia rozpoczął się pilotaż Centralnej e-Rejestracji. Może do niego przystąpić każda placówka posiadająca kontrakt z NFZ i realizująca świadczenia objęte pilotażem

Klienci KAMSOFT korzystający z systemu KS-SOMED mogą w prosty sposób przystąpić do pilotażu Centralnej e-Rejestracji (CeR) ogłoszonego przez Ministerstwo Zdrowia.

System KS-SOMED jest zintegrowany z CeR

Jest to efekt wieloletnich nakładów pracy firmy, która nie tylko nieustannie podąża za zmianami zachodzącymi na rynku ochrony zdrowia, ale też wyprzedza trendy proponując swoim Klientom rozwiązania budujące ich przewagę konkurencyjną. Już od 2023 roku system KS-SOMED dzięki integracji z systemem Centralnej e-Rejestracji, umożliwiał zapisywanie się pacjentów za pomocą Internetowego Konta Pacjenta (IKP) na szczepienia przeciwko HPV oraz raportowanie zdarzeń medycznych w ramach programu „Profilaktyka 40+.

Ogłoszony program pilotażu to doskonała okazja dla placówek medycznych na pozyskanie dodatkowych środków finansowych bez ponoszenia kosztów. Mowa tu o niebagatelnej kwocie 56 mln zł. Warto już dziś skorzystać z okazji, aby zapoznać się z funkcjonalnością, która w przyszłości ma stać się standardem i to przy wsparciu finansowym jakie oferuje Ministerstwo Zdrowia. 

Kto może przystąpić do pilotażu CeR?  

Wnioski mogą składać placówki medyczne, które mają podpisaną umowę z NFZ na realizację świadczeń objętych pilotażem takich jak: świadczenia opieki zdrowotnej z zakresu kardiologii, programu profilaktyki raka szyjki macicy (etap podstawowy) oraz programu profilaktyki raka piersi (etap podstawowy). Wejście do pilotażu jest dobrowolne. Jeśli placówka medyczna podpisze umowę z NFZ i spełni warunki z rozporządzenia MZ, otrzyma dodatkowe środki.  

Korzyści dla placówek medycznych biorących udział w pilotażu? 

Klienci KAMSOFT nie angażują żadnych własnych środków w celu integracji i wdrożenia Centralnej Elektronicznej Rejestracji w ramach pilotażu. Co więcej, większość środków przeznaczonych przez NFZ i MZ na integrację systemów gabinetowych KAMSOFT zostanie w podmiocie, a reszta pokryje nakłady związane z oprogramowaniem i wdrożeniem. 

Pierwszy, jednorazowy wpływ środków z NFZ dotyczy udostępnienia informacji o terminach wizyt z używanego przez placówkę, zintegrowanego oprogramowania medycznego do Centralnej e-Rejestracji. Następnie harmonogram wizyt zostanie przez system P1 udostępniony w Centralnej e-Rejestracji. W zależności od liczby terminów w CeR, jednostka może otrzymać od 10 tys. do 200 tys. zł dla poszczególnego zakresu świadczeń. 

Kolejne środki placówka otrzyma za korzystanie z terminarzy zgodnie z wymogami CeR, ponadto za każde zrealizowane świadczenie, które jest wykonane dla zarejestrowanego pacjenta i odpowiednio odnotowane Zdarzeniem Medycznym na platformie P1. Dlatego właśnie rozwiązanie KAMSOFT jest rozwinięciem działającego od 2021 roku KS-EDMSuite odpowiedzialnego za integrację systemów placówkowych z rejestrem zdarzeń medycznych w P1. 

Docelowo CeR ma też ograniczyć czynności administracyjne placówek. Placówki nie będą już musiały raportować kolejek do NFZ, ponieważ informacje te będą automatycznie generowane przez e-Rejestrację. Natomiast pacjent będzie mógł umówić się na wizytę m.in. przez Internetowe Konto Pacjenta. 

Skorzystaj z gotowości KAMSOFT na pilotaż CeR i już dziś otrzymaj dodatkowe środki finansowe dzięki integracji z Centralną e-Rejestracją. KAMSOFT oferuje placówkom medycznym gotową funkcjonalność, wsparcie techniczne i szkolenia w zakresie integracji z Centralną e-Rejestracją, tak aby osiągnęły one korzyści finansowe bez ponoszenia kosztów własnych. 

Model 3D narządów i części ciała mają wiernie odwzorowaną strukturę
Model 3D narządów i części ciała mają wiernie odwzorowaną strukturę (zdjęcie: Stratasys)

Nowa drukarka Stratatys pozwala tworzyć niedrogie, precyzyjne i personalizowane modele anatomiczne 3D o właściwościach biodynamicznych odpowiadających żywym organom.

Nie każdy szpital albo instytut badawczy mogą sobie pozwolić na stworzenie laboratorium 3D, w którym drukowane są modele części ciała do celów edukacyjnych albo jako element procesu przygotowania do zabiegów. Niewielkich rozmiarów drukarka J5 Digital Anatomy ma wypełnić tę lukę, oferując tani druk 3D i prostotę obsługi, bez konieczności używania skomplikowanego oprogramowania do projektowania trójwymiarowego. Nowe urządzenie do produkcji realistycznych, personalizowanych modeli anatomicznych jest skierowane do szpitali, producentów urządzeń medycznych i instytucji badawczych.

Model 3D serca
Model 3D serca (zdjęcie: Stratasys)

Medyczne modelowanie 3D wykorzystywane jest m.in. do planowania przedoperacyjnego, przykładowo w zabiegach wymiany stawu kolanowego albo biodrowego i operacjach serca, skracając czas i koszty przygotowania operacji. Badania firmy Ricoh sugerują, że wydruki 3D narządów pozwalają na redukcję czasu operacji o 7,8%. Innym zastosowaniem jest edukacja pacjenta. Lekarz, korzystając z personalizowanego modelu, może dokładnie wytłumaczyć, jak będzie wyglądać zabieg i dlaczego jest konieczny.

Firma Stratasys twierdzi, że urządzenie drukuje modele 3D z materiałów biomechanicznie-podobnych, dzięki czemu naśladują one strukturę oraz zachowanie ludzkich tkanek, struktur kostnych i naczyń krwionośnych. Tak realistyczne, haptyczne sprzężenie zwrotne – czyli odpowiedź modelu na dotyk – pozwala chirurgowi skrupulatnie przygotować się do procedur szycia, nacinania i wprowadzania śrub w operacjach implantacji. Modele dokładnie odzwierciedlają rzeczywistą tkankę, gdy są oglądane za pomocą urządzeń do obrazowania medycznego, takich jak rentgen.

Drukarka J5 Digital Anatomy 3D (zdjęcie: Stratasys)
Drukarka J5 Digital Anatomy 3D (zdjęcie: Stratasys)

Dzięki wielokolorowym i bio-podobnym tuszom drukować można nie tylko całe modele narządów jak serce, wątroba, nerki, ale także strukturę naczyń krwionośnych albo kości. Drukarka 3D kosztuje około 230 tys. zł (60 tys. USD).

18. edycja konferencji MEDmeetsTECH odbędzie się 5 grudnia br.
18. edycja konferencji MEDmeetsTECH odbędzie się 5 grudnia br.

5 grudnia 2024 r. w Warszawie odbędzie się 18. edycja konferencji MEDmeetsTECH. Wśród tematów m.in. nowe technologie w ochronie zdrowia, AI oraz rozszerzona rzeczywistość. Blog OSOZ jest patronem medialnym wydarzenia.

Konferencję otworzy sesja trendy, do której zaproszono m.in.:

W sesji poświęconej wirtualnej rzeczywistości, Bartłomiej Lubiatowski opowie o tym, czy i kiedy rozszerzona rzeczywistość ma sens w ochronie zdrowia. Adriana Złahoda-Huzior zaprezentuje możliwości wykorzystania rozszerzonej rzeczywistości w praktyce klinicznej, a dr Przemysław Korzeniowski przedstawi, jak VR, AR, AI i robotyka razem zmienią medycynę.

W sesji na temat sztucznej inteligencji, lek. Łukasz Durajski przybliży zastosowania AI w medycynie, a Mikołaj Stryja podpowie, jak wdrażać rozwiązania oparte o sztuczną inteligencję w praktyce klinicznej.

W programie znalazły się dwa panele dyskusyjne:

W sesji StartUp będą mogły się zaprezentować młode polskie firmy sektora medtech (zgłoszenia przyjmowane są do 4 listopada br.). Konferencja odbędzie się w Centralnym Domu Technologii przy ul. Kruczej 50 w Warszawie.

Program konferencji i bilety – kliknij tutaj.

Dziennikarka Aleksandra Kurowska wybrała najważniejsze wydarzenia sierpnia
Dziennikarka Aleksandra Kurowska wybrała najważniejsze wydarzenia sierpnia

Pilotaż Centralnej e-Rejestracji, pierwszy nabór do FEnIKSa z problemami, kolejne regulacje zmieniające wypisywanie recept, ustawa dotycząca restrukturyzacji szpitali i dużo zmian kadrowych – podsumowanie sierpnia w ochronie zdrowia okiem redaktor Aleksandry Kurowskiej.

E-zdrowie

Po opóźnianiach i przesuwaniu kolejnych terminów, w końcu zaczyna się pilotaż tzw. Centralnej e-Rejestracji (CeR). Obejmie świadczenia kardiologiczne oraz badania w ramach programów profilaktycznych: mammografię i cytologię.

W rozporządzeniu dotyczącym centralnej elektronicznej rejestracji na wybrane świadczenia opieki zdrowotnej w zakresie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz programów zdrowotnych ustalono, że pilotaż ma potrwać niecały rok. Placówki będą dostawać bonus na start, a potem za każdą umówioną wizytę poprzez platformę P1. To czy wejdą w pilotaż, będzie do ich decyzji. Uruchomienie pilotażu Centralnej e-Rejestracji i późniejsze bonusy dla placówek mają kosztować 56 mln zł. Trafią na szkolenia, uruchomienie interfejsów i wypłatę bonusu dla placówek w formie ryczałtu.

Ruszył nabór wniosków do programu wsparcia POZ o nazwie FEnIKS. Około 2 tys. placówek otrzyma granty w łącznej kwocie 1,25 mld zł m.in. na rozbudowę działalności i cyfryzację. Zainteresowanie było tak duże, że wysiadły serwery NFZ-tu. Przypomnijmy, że w naborze liczy się czas złożenia wniosku. O sytuacji pisał na platformie X m.in. Tomasz Zieliński, Wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego: „Niemożliwe wg NFZ stało się możliwe. Setki osób siedzą nad stroną i czekają kiedy zadziała. Czy kiedyś można poważnie potraktować świadczeniodawców?” Mimo, że NFZ informował o przywróceniu działania portalu do składania wniosków, kłopoty nie zniknęły.

Od 1 stycznia 2026 roku, karta diagnostyki i leczenia onkologicznego DILO będzie wystawiania wyłącznie w formie elektronicznej – przewiduje projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw opublikowany 9 sierpnia.

UODO nałożył karę 1,5 mln zł na American Heart of Poland. UODO zarzuca AHP niski poziom bezpieczeństwa danych i zaniedbania w analizie ryzyka, które ułatwiły hakerom kradzież danych 21 tys. osób.

Finanse

Według danych GUS w zeszłym roku nastąpiło coś, czego raczej się nie spodziewano, a mianowicie wyraźnie spadły prywatne wydatki na zdrowie. Przyczyn zapewne jest wiele, może to być efekt np. rosnących wydatków publicznych na refundację leków, bo o skróceniu kolejek do lekarzy „na NFZ” statystycznie trudno mówić. Wydatki publiczne rosły, ale jak wiadomo w przeważającej mierze pochłaniał je wzrost kosztów prowadzenia placówek ochrony zdrowia.

Według wstępnych szacunków GUS, wydatki bieżące w 2023 r. wyniosły 241,6 mld zł (stanowiły 7,1 proc. PKB) i były wyższe niż rok wcześniej o ok. 45,4 mld zł (w odniesieniu do danych wstępnych za 2022 r.). Wydatki prywatne zmniejszyły się o 7,8 mld zł i wyniosły w 2023 r. 43,8 mld zł. Nieznacznie wzrosły wydatki gospodarstw domowych, które wyniosły 38,6 mld zł, tj. o 1,6 mld (4,4 proc.) więcej niż w 2022 r.

Rada Narodowego Funduszu Zdrowia wyraziła zgodę na pokrycie z funduszu zapasowego straty netto, wykazanej sprawozdaniu finansowym za 2023 r. Łączna kwota to ponad 16 mld zł.

Ten rok wygląda nadal źle i coraz częściej pojawiają się postulaty by choć częściowo zamrozić przyznawane co roku podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. Ile wynosi luka w ochronie zdrowia? To regularnie wyliczają eksperci Federacji Przedsiębiorców Polskich. Ustawa zapewniająca wzrost wydatków na zdrowie – tzw. 7 proc. PKB na zdrowie – wymaga dodatkowo co najmniej 53,6 mld zł do roku 2027. Tymczasem tylko 28,6 mld zł z tego wzrostu jest zagwarantowane w ramach obecnych parametrów składki zdrowotnej oraz finansowania budżetowego.

Ustawa o szpitalach

W poprzednim numerze OSOZ opisywaliśmy przedstawione przez MZ założenia zmian dla szpitali pisząc m.in. o oddłużeniu. Jednak w ustawie skierowanej do konsultacji wpisano, że będzie realizowana bezkosztowo. O żadnym wsparciu mowy nie ma, to może będzie w innych przepisach.

Mają być przekształcenia, zmiany kwalifikowania placówek do sieci, a w przypadku profili zabiegowych w sieci ma być dodatkowo wymagany próg udziału świadczeń. W przypadku profilu położnictwo i ginekologia minimalna liczba odebranych porodów rocznie ma wynosić 400 porodów.

Recepty

Ograniczenie możliwości „zdalnego” uzyskiwania recept na niektóre szczególnie ryzykowne (pod kątem ewentualnych uzależnień) substancje kontrolowane, wprowadzenie, poza wyjątkiem opisanym w projekcie, możliwości uzyskiwania recept na te środki tylko po osobistym zbadaniu przez wystawiającego receptę – takie rozwiązania zawiera nowy projekt MZ.

Resort chwalił się wcześniej, że nowe zasady wypisywania opioidów ustala z lekarzami, ale ci po zobaczeniu projektu stwierdzili, że z jednej strony nie obejmuje m.in. medycznej marihuany, a z drugiej zagraża jakości życia pacjentów hospicjów. Zmiana ma dotyczyć leków zawierających fentanyl, morfinę, oksykodon, tramadol, tapentadol oraz buprenorfinę.

Od 1 sierpnia system P1 wymaga wprowadzenia informacji o okresie stosowania i ilości leku do podania przy wystawianiu recept rocznych. Wytyczne o przyjmowaniu leków dotychczas były podawane łącznie i w sposób opisowy, uniemożliwiający systemom teleinformatycznym wyliczenie ilości leku, niezbędnej do kontynuacji kuracji lub wydania. Ponadto okres stosowania i sposób przyjmowania  leku rzadko był podawany na recepcie, co przyczyniało się do różnej interpretacji przez pacjentów (np. o przyjmowaniu leku do wyczerpania zawartości opakowania).

Pracownicy medyczni

Zakończył się pierwszy w historii spis ratowników medycznych. To krok do wyborów i powołania samorządu tej grupy zawodowej. W sumie spisało się blisko 8 tys. ratowników medycznych.

Świadczenia i pacjenci

W ustawie dotyczącej zmian dla szpitalnictwa dopisano dwie ważne zmiany: do psychologa oraz do optometrysty będzie można udać się bez skierowania. Optometrystów nie ma teraz w systemie refundowanym przez NFZ jako osobne świadczenia, a mają być dostępni w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. O zmianę apelowali okuliści, do których kolejki zapełniają osoby potrzebujące okularów. Optometrysta ma m.in. ocenić, czy stan oczu jest fizjologiczny, czy faktycznie wymaga konsultacji u lekarza specjalisty.

Ministerstwo Zdrowia poszerzyło grupę wiekową objętą programem bezpłatnych szczepień przeciw HPV. Od 1 września 2024 roku będą mogły je przejść dzieci nie od 11. roku życia, jak jest obecnie, ale od 9. do 14. roku życia.

Rada Ministrów przyjęła Plan dla Chorób Rzadkich na lata 2024-2025. Poprzedni dokument wygasł z końcem ubiegłego roku, ale i tak prace bardzo się wydłużały. Rządowy dokument dotyczy m.in. działalności Rady do spraw Chorób Rzadkich, opracowania krajowych zaleceń powoływania Ośrodków Eksperckich Chorób Rzadkich, do dnia 31 marca 2025 r.; powołania specjalistycznych Ośrodków Eksperckich Chorób Rzadkich, do końca 2025 r.; analizy w celu uzupełnienia wykazu świadczeń gwarantowanych oraz określenia sposobu finansowania badań genetycznych, do końca tego roku, opracowania zasad i wdrożenie kontroli jakości laboratoriów wykonujących wielkoskalowe badania genomowe mające zastosowanie w diagnostyce genetycznej chorób rzadkich.

Kadry na rynku zdrowia

Pełnomocnikiem do spraw bezpieczeństwa cyberprzestrzeni w Ministerstwie Zdrowia został Mariusz Grabek.

Anna Kowalczuk zostanie wiceszefową Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Była wcześniej m.in. dyrektor Narodowego Instytutu Leków, a w ostatnim czasie pracowała w AstraZeneca.

Ireneusz Staroń wygrał konkurs na wiceprezesa Agencji Badań Medycznych.

Prof. Mariusz Kuśmierczyk, specjalista kardiochirurgii i transplantologii klinicznej, kierownik Kliniki Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii WUM został konsultantem krajowym w dziedzinie kardiochirurgii.

Konsultantem w dziedzinie chorób wewnętrznych została w czwartek prof. Ilona Kurnatowska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, a w dziedzinie neurologii – prof. Bartosz Karaszewski z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Prof. Agnieszka Neumann-Podczaska została odwołana przez MZ z funkcji dyrektor z Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie, nową dyrektor będzie prof. Brygida Kwiatkowska.

Nowym dyrektorem generalnym Ipsen Polska został Arkadiusz Budziński. Wcześniej pracował w takich firmach, jak Novartis, GSK i Haleon.

Prof. dr hab. inż. Tomasz Ciach stanął na czele Rady Naukowej, która powstała przy spółce NanoSanguis (grupa NanoGroup). Nowo powołany zespół ma skupiać czołowych ekspertów z dziedzin transplantologii, farmacji, weterynarii i biotechnologii, którzy wesprą firmę przy realizacji systemu do perfuzji organów NanOX.

Do POZ płyną pieniądze z programu dofinansowania FENiKS, a do szpitali wkrótce trafią pierwsze miliardy z KPO
Do POZ płyną pieniądze z programu dofinansowania FENiKS, a do szpitali wkrótce trafią pierwsze miliardy z KPO

Ministerstwo Zdrowia planuje przeznaczyć ponad 17 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na modernizację, cyfryzację, rozwój badań oraz doposażenie ośrodków dydaktycznych – poinformowało PAP. 4,3 mld ma trafić na cyfryzację szpitali. Wkrótce rozpocznie się nabór wniosków.

Miliardy na ochronę zdrowia

Przypomnijmy, że w ramach KPO Polska ma otrzymać prawie ok. 268 mld zł, czyli 60 mld euro, w tym 113,28 mld zł w postaci dotacji i 54,81 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek.

Na rozwój i modernizację infrastruktury centrów opieki wysokospecjalistycznej oraz innych podmiotów leczniczych przeznaczone ma pójść 7,9 mld zł: na onkologię, kardiologię oraz szpitale ogólne. Największa część, 5,2 mld zł, ma wesprzeć rozwój onkologii, natomiast 2,7 mld zł – kardiologię i szpitale ogólne.

Transformacja cyfrowa

Dość spore pieniądze pójdą na informatyzację szpitali. Na przyspieszenie transformacji cyfrowej ochrony zdrowia, poprzez rozwój usług cyfrowych, przewidziano 4,3 mld zł. Środki te zostaną rozdysponowane w ramach części konkursowej i pozakonkursowej, co ma na celu wsparcie innowacyjnych rozwiązań w sektorze medycznym.

Edukacja i badania naukowe

Ministerstwo Zdrowia zainwestuje 3,2 mld zł w modernizację i doposażenie obiektów dydaktycznych, co jest związane ze zwiększeniem limitów przyjęć na studia medyczne.

Dodatkowo, 1,4 mld zł zostanie przeznaczonych na rozwój badań w naukach medycznych i naukach o zdrowiu. Środki te będą podzielone na projekty dla jednostek naukowych i przedsiębiorców oraz na Centrum Wsparcia Badań Klinicznych (CWBK).

Planowane nabory wniosków

Ministerstwo Zdrowia poinformowało PAP, że nabory wniosków o środki z KPO dla szpitali zostaną ogłoszone „w najbliższym czasie”. Pierwszy będzie dotyczył dofinansowania rozwoju opieki długoterminowej poprzez modernizację infrastruktury podmiotów leczniczych w powiatach, a jego ogłoszenie planowane jest na trzeci kwartał 2024 roku.

Kolejne nabory będą skierowane do szpitali należących do Krajowej Sieci Onkologicznej oraz współpracujących z nimi ośrodków opieki ambulatoryjnej. Środki te mają być przeznaczone na zakup lub modernizację sprzętu oraz inwestycje w infrastrukturę. Planowane jest także ogłoszenie naborów związanych z kardiologią oraz restrukturyzacją szpitali.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy zostaną ogłoszone nabory na cyfryzację i jaki zakres obejmą. Pewne jest jednak, że będą skierowane do szpitali. Jest to zgodne z celami KPO w zakresie zdrowia, zgodnie z którymi 74 szpitale otrzymają nowy sprzęt i zmodernizują swoją infrastrukturę.

Harmonogram i realizacja

Informacje o ogłoszonych naborach będą publikowane na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia oraz na stronie KPO (www.kpo.gov.pl). Realizacja KPO ma zakończyć się z końcem sierpnia 2026 roku.

Rząd planuje złożyć drugi i trzeci wniosek o płatność środków z KPO do 13 września. Wnioski te dotyczą co najmniej 30 mld zł. Uruchomienie transz zależy jednak od decyzji KE, która oceni, czy Polska osiągnęła wymagane kamienie milowe w ramach realizacji KPO.

Źródło: PAP

W wyniku cyberataku rosyjskich hakerów, londyńskie laboratorium mogło zrealizować jedynie 10% normalnego wolumenu badań
W wyniku cyberataku rosyjskich hakerów, londyńskie laboratorium mogło zrealizować jedynie 10% normalnego wolumenu badań

Rosyjscy hakerzy zaatakowali prywatne laboratorium obsługujące badania krwi dla londyńskich placówek zdrowia. W efekcie trzeba było przesunąć ponad 1300 operacji i 4900 wizyt ambulatoryjnych. Analizujemy co się stało i jak zabezpieczyć się przed skutkami podobnych ataków.

Niebezpieczny efekt domina

Tym razem cyberprzestępcy wzięli na muszkę nie szpital, ale podwykonawcę. Chodzi o laboratorium Synnovis wykonujące badania krwi dla kilku placówek Narodowej Służby Zdrowia w Wielkiej Brytanii (NHS). Atak – prawdopodobnie przeprowadzony przez rosyjskich hakerów z grupy Qilin – dotknął prawie wszystkie systemie IT dostawcy, uniemożliwiając identyfikację próbek i paraliżując bieżącą realizację badań oraz przekazywanie wyników do zleceniodawców. Hakerzy dokonali podwójnego ataku ransomware blokując i kradnąc dane. W zamian za ich odblokowanie zażądali zapłaty 40 mln funtów okupu, na co NHS się nie zgodził.

Sytuacja przypominała efekt domina: paraliż działalności laboratorium doprowadził do opóźnienia realizacji badań, co z kolei spowodowało konieczność utylizacji tysiąca próbek krwi pacjentów, których nie można było przeanalizować w wymaganym czasie. Placówki musiały skontaktować się z pacjentami i powtórzyć badania. NHS, nie wiedząc ilu chorych w szpitalach potrzebuje transfuzji krwi, na oślep zaapelowało o oddawanie krwi. Zamiast elektronicznie, wyniki badań były zapisywane ręcznie, co zwiększyło ryzyko popełnienia błędu. Narządy do przeszczepów trzeba było przekierować do innych placówek.

Tysiące odwołanych wizyt

NHS szybko wdrożył procedury zarządzania kryzysowego, przekierowując badania do innych laboratoriów oraz koordynując opieką nad najbardziej pilnymi przypadkami. Mimo to, incydent doprowadził do zakłócenia bieżącej działalności placówek zdrowia współpracujących z Synnovis. Laboratorium mogło zrealizować jedynie 10% normalnego wolumenu badań. W pierwszym tygodniu po cyberataku, trzeba było przełożyć ponad 800 planowanych operacji i 700 wizyt ambulatoryjnych, w tym 97 operacji onkologicznych. W kolejnych tygodniach liczby te wzrosły do 1391 operacji i 4913 wizyt w opiece ambulatoryjnej.

Cyberatak na londyńskie szpitale spowodował konieczność przełożenia ok. 1391 operacji. Według doniesień Bloomberga, londyńskie szpitale od lat miały zastrzeżenia co do standardów bezpieczeństwa danych w laboratorium Synnovis
Cyberatak na londyńskie szpitale spowodował konieczność przełożenia ok. 1391 operacji. Według doniesień Bloomberga, londyńskie szpitale od lat miały zastrzeżenia co do standardów bezpieczeństwa danych w laboratorium Synnovis

Kryzys szybko rozlał się także na inne placówki, powodując zamieszanie z wizytami pacjentów i uniemożliwiając podejmowanie decyzji klinicznych. Wychodzenie z chaosu zajęło kilka tygodni, odbijając się na zdrowiu pracowników poszkodowanych placówek i pacjentów. To pokazuje, że ataki cybernetyczne na placówki zdrowia są atakami na ludzi, którzy w nich pracują oraz chorych, którzy się w nich leczą.

Jak się przygotować na podobne incydenty?

Czerwcowy indycent to jeden z największych ataków cybernetycznych na brytyjską służbę zdrowia od 2017 roku, kiedy to ransomware WannaCry i NotPetya spowodowały ogromne zakłócenia. Od tego czasu, NHS zainwestował łącznie 350 mld funtów w cyberbezpieczeństwo. Jak się okazuje – nadal za mało. Eksperci od cyberzagrożeń podkreślają, że liczba ataków będzie rosła i należy pilnie zwiększyć nakłady na bezpieczeństwo danych.

Szpitale muszą nie tylko wzmacniać wewnętrzne systemy i procedury ochrony, ale wymagać wysokich standardów bezpieczeństwa danych w całym łańcuchu dostaw, w tym od podwykonawców. Zarządzanie dostawcami obejmuje m.in. przeprowadzanie regularnych audytów zgodności z wymaganiami dotyczącymi ochrony danych. W umowach należy zawrzeć klauzule nakazujące powiadamianie o incydentach cybernetycznych i sposób reagowania na nie w kontekście zapewniania płynności usług medycznych.

NHS szybko zareagowała, bo miała plan reagowania na incydenty cyberbezpieczeństwa. Bez niego chaos byłby jeszcze większy. Jeśli już dojdzie do ataku, dobry i regularnie ćwiczony plan zarządzania kryzysowego pozwala przywrócić płynność działania, redukując negatywne skutki cyberataku. Równie ważna jest transparentna komunikacja. Synnovis i NHS od początku podawali do wiadomości publicznej przebieg wydarzeń oraz skalę zakłóceń w działalności.

Miesiąc po cyberataku Synnovis nadal nie mógł normalnie pracować, o czym informował w publikowanych co kilka dni komunikatach. Dotyczyły one uruchomionych procedur (współpraca z innymi laboratoriami), współpracy z organizacjami ds. cyberbezpieczeństwa i informacji o danych, które zostały wykradzione i co to oznacza dla pacjentów.

Przy okazji tego typu ataków podkreśla się znaczenie podstawowych zasad cyberbezpieczeństwa jak regularne szkolenia, symulacje phishingu, na bieżąco aktualizowana polityka bezpieczeństwa danych, regularne inwestycje w infrastrukturę IT, aktualizacje systemów IT, tworzenie bezpiecznych kopii zapasowych danych pozwalających szybko przywrócić płynność działania, monitorowanie potencjalnych zagrożeń oraz wdrażanie najlepszych praktyk np. zalecanych w kodeksach branżowych.

Prof. Marlies P. Schijven jest zwolenniczką racjonalnego podejścia do wdrażania nowych technologii
Prof. Marlies P. Schijven jest zwolenniczką racjonalnego podejścia do wdrażania nowych technologii

Wirtualna rzeczywistość i AI mają poprawić precyzję operacji i wygodę pracy chirurga. A jak jest w praktyce? Wywiad z Prof. dr med. Marlies P. Schijven, chirurgiem, kierownik Katedry Zdrowia Cyfrowego na Uniwersyteckim Centrum Medycznym w Amsterdamie (Amsterdam University Medical Center, UMC) w Holandii.

Cyfryzacja wchodzi do gabinetu lekarskiego. Na salę operacyjną także?

Chirurg musi się maksymalnie koncentrować podczas zabiegu lub operacji, dlatego zbyt duża ilość technologii może rozpraszać jego uwagę. Na sali operacyjnej najważniejsze jest zintegrowanie technologii w taki sposób, aby wspierała ona pracę w tle i można było na niej polegać.

Co to oznacza w praktyce?

Weźmy przykład sztucznej inteligencji, która obecnie wzbudza wiele emocji. AI, podobnie jak człowiek, też popełnia błędy. Musimy zaakceptować ten fakt i nauczyć się radzić z ograniczeniami AI i potencjalnymi błędami zamiast czekać na perfekcyjne modele AI. Żadna technologia nie jest idealna, ale mimo to, możemy czerpać z niej korzyści, jeśli nauczymy się minimalizować ryzyka.

Punktem wyjścia jest sklasyfikowanie technologii jako urządzenie medyczne, co daje bazę zaufania do innowacji, nawet wówczas, jeśli – jak już wspomniałam – nie będzie ona w 100% dokładna. Na przykład: prawidłowo zbudowane algorytmy mogą przewyższać umiejętnościami ludzi w rozpoznawaniu wzorców choroby, ale czasami mogą się mylić. Nie będzie to problemem, jeśli ustalimy akceptowalny margines błędu i utrzymamy człowieka w pętli decyzyjnej, aby miał możliwość weryfikacji poprawności działania AI.

Które technologie już dzisiaj pomagają lekarzom pracującym w szpitalach?

Jest wiele takich rozwiązań. Przykładem są algorytmy stosowane w radiologii i na oddziałach intensywnej terapii (OIOM). Na przykład, algorytm wspomagania decyzji PacMed Critical pomaga określić, którzy pacjenci z OIOM mogą zostać wypisani wcześniej, co jest nieocenioną pomocą w sytuacji deficytu wolnych łóżek. Algorytm nie tylko optymalizuje wykorzystanie zasobów, ale także zapewnia wysoki poziom opieki, poprawiając wyniki pacjentów.

Jeśli chodzi o AI na sali operacyjnej, dostępne są już algorytmy optymalizujące planowanie i prognozowanie czasu trwania operacji. Pozwalają one zwiększyć wydajność pracy. W 2016 roku, nasz szpital uniwersytecki jako pierwszy zainstalował na sali operacyjnej tzw. czarną skrzynkę. Obecnie pracujemy nad jej nową wersją, aby jeszcze dokładniej zbierać wszystkie dane i mapować procesy. Tego rodzaju technologia analizuje procedury chirurgiczne, pomagając zidentyfikować obszary wymagające poprawy i redukując prawdopodobieństwo wystąpienia błędów.

Profesor Schijvens prowadzi badania nad zastosowaniem technologii i innowacji cyfrowych optymalnie w opiece zdrowotnej i edukacji medycznej (zdjęcie: Davy Rietbergen@dutchmedicalmedia)
Profesor Schijvens prowadzi badania nad zastosowaniem technologii i innowacji cyfrowych optymalnie w opiece zdrowotnej i edukacji medycznej (zdjęcie: Davy Rietbergen@dutchmedicalmedia)

A takie rozwiązania jak wirtualna i rozszerzona rzeczywistość oferujące dostęp do danych podczas zabiegów?

Niektóre z tych rozwiązań, jak gogle VR, dobrze prezentują się na scenie (red.: podczas pokazów na konferencjach), ale mają nikłe zastosowanie w praktyce. Chirurg nie może pracować z systemem VR na głowie, bo musi wyraźnie widzieć, co robi w danym momencie. I tutaj nie pomogą ani nowoczesne ekrany 4K, ani kamery 3D.

Nie znam żadnego chirurga operującego przy użyciu okularów VR. Może poza specjalistami wykorzystującymi rozszerzoną rzeczywistość (AR) do nakładania obrazów na pole robocze w zabiegach neurochirurgii lub chirurgii ortopedycznej, podczas których głowa lub kończyna są unieruchomione, więc pole operacji nie może się poruszać. Są to jednak wciąż zabiegi pilotażowe. Ale takie podejście nie sprawdzi się na przykład w przypadku chirurgii jamy brzusznej, ponieważ pacjent oddycha, a jelita się poruszają.

Jednak VR i AR są przydatne do szkoleń i symulacji oraz planowania operacji. Miałam już okazję pracować z Google Glass, komunikując się z innym chirurgiem w czasie rzeczywistym znajdującym się w innej lokalizacji.

VR ma też zastosowanie w edukacji pacjentów, bo możesz im bardzo dobrze wyjaśnić to, o czym zazwyczaj tylko opowiadamy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że użytkowanie takiego systemu w opiece ambulatoryjnej jest bardzo kosztowne: sprzęt musi być bezpiecznie przechowywany, ładowany, dezynfekowany i konserwowany. Wymaga to czasu, którego nie mamy.

Najważniejsza z punktu widzenia chirurgów jest płynna integracja wszystkich otaczających ich technologii. Technologie muszą wspierać pracowników służby zdrowia, a nie przytłaczać ich.

A co z robotyką chirurgiczną?

Zacznijmy od tego, że robot chirurgiczny nie działa samodzielnie. Pozwala jedynie chirurgowi wykonującemu operację laparoskopową poruszać się w wąskich przestrzeniach z eliminacją drżenia rąk.

Chirurg operujący za pomocą robota nie ma już „czucia” tkanki, co jest dużym ograniczeniem. Zastosowanie robotów ma swoje plusy w operacjach urologicznych, gdy chirurg musi operować na małym obszarze miednicy. Takie rozwiązania stały się popularne wśród pacjentów, którzy są przekonani, że robot jest dokładniejszy.

Pracę z robotami polubili też chirurdzy – pod względem ergonomii, to świetne rozwiązanie. I to jest na plus, bo chirurgów jest mało i musimy przyciągać nowych pracowników atrakcyjnymi warunkami pracy. Jednak korzystanie z robota jest drogie – sam robot kosztuje miliony, a jego producent wymaga utylizacji niektórych narzędzi po sześciu cyklach pracy. Koszty szkolenia chirurgów i personelu szpitalnego, wraz z wykorzystaniem materiałów jednorazowego użytku, sięgają kilku milionów euro rocznie.

W sytuacji bardzo ograniczonego budżetu musimy rozważnie wydawać pieniądze. Operacja usunięcia pęcherzyka żółciowego przy użyciu robota nie ma praktycznie żadnej wartości dodanej w porównaniu ze standardową operacją laparoskopową wykonaną przez doświadczonego chirurga. W chwili obecnej nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że chirurgia robotyczna prowadzi do lepszych wyników, mimo że badania prowadzone są od wielu lat. Ale jeśli pojawią się wyniki na korzyść zabiegów robotycznych, na pewno warto z nich częściej korzystać.

Gdzie jeszcze?

Musimy zawsze analizować zalety i wady. Roboty dobrze sprawdzają się w symulacji operacji i szkoleniu personelu oraz w przypadku powtarzalnych zabiegów, jak chirurgia stomatologiczna lub chirurgia zaćmy.

Roboty mogą też być stosowane do szkolenia personelu w zakresie procedur, które muszą być wykorzystywane często, ale brakuje personelu medycznego – wówczas do przeprowadzenia stosunkowo prostego i nieskomplikowanego zabiegu nie potrzeba wysoko wykwalifikowanego chirurga okulisty. I jeszcze jedna refleksja: moim zdaniem, posiadanie robota stało się dla niektórych szpitali zabiegiem marketingowym.

Jednak technologia nie powinna być celem samym w sobie. Należy zacząć od pytania „dlaczego?”, aby nie dochodziło do sytuacji, w których szpital kupił robota korzystając z dofinansowania i dopiero potem zastanawia się, co z nim zrobić. Technologia ma służyć realizacji określonego celu, a nie odwrotnie.

Wizualizacja robota z wyhodowanym w laboratorium mózgiem. Tak dosłowne zobrazowanie bio-robotów wzbudziło mieszane uczucia (zdjęcie: Uniwersytet Tianjin)
Wizualizacja robota z wyhodowanym w laboratorium mózgiem. Tak dosłowne zobrazowanie bio-robotów wzbudziło mieszane uczucia (zdjęcie: Uniwersytet Tianjin)

Dzięki połączeniu komórek mózgu wyhodowanych w laboratorium z chipem komputerowym powstała syntetyczna inteligencja dla robotów przyszłości.

Nadchodzi era inteligencji hybrydowej

Badawcze z Uniwersytetu Tianjin i Południowego Uniwersytetu Nauki i Technologii (Chiny) opracowali pierwszy na świecie „mózg na chipie”. Składa się on z żywych neuronów połączonych z układem elektronicznym. Bio-chip reaguje na informacje zewnętrzne dzięki mechanizmowi sprzężenia zwrotnego. Gdy został wbudowany do miniaturowego robota, ten nauczył się reagować na otoczenie, omijając przeszkody i chwytając przedmioty.

Wynalazek nazwany MetaBOC został upubliczniony w modelu open-source, dzięki czemu badacze na całym świecie mogą go teraz udoskonalać i tworzyć kolejne jego wersje. Zespół z Uniwersytetu Tianjin zgłosił dotychczas 15 patentów na interfejsy mózg-komputer. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki połączeniu właściwości ludzkiego umysłu z chipami wysokiej wydajności oraz sztuczną inteligencją, będzie można stworzyć super-inteligentne komputery wykorzystywane m.in. w robotyce.

Takie humanoidy zyskałyby zdolność płynnego dostosowywania się do zmieniającego się otoczenia. Nie posiadają jej obecnie dostępne algorytmy AI – jeśli robot napotyka na sytuację, która nie została zaprogramowana, gubi się i nie wie, co zrobić.

Robot jak Frankenstein

Inteligencja hybrydowa jest na razie na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Głównym wyzwaniem jest zbudowanie bardziej zaawansowanych struktur bio-chipów oraz utrzymanie przy życiu żywych komórek.

Naukowcy twierdzą, że wynalazek mógłby znaleźć zastosowanie w leczeniu osób z chorobami neurodegeneracyjnymi oraz sparaliżowanych w wyniku udaru mózgu. W przeciwieństwie do interfejsów mózg-komputer – nad jakimi pracuje m.in. Nauralink, firma-córka Elona Muska – bio-chipy mogłyby być wszczepianie bezpośrednio do mózgu pacjenta.

Organoidy mózgowe wykorzystane w badaniu wyhodowano in vitro. Prof. Ming Dong z Uniwersytetu Tianjin twierdzi, że organoid połączony z chipem za pomocą elektrod sprawia, że „układ może wchodzić w interakcje ze światem zewnętrznym poprzez kodowanie, dekodowanie i sprzężenie zwrotne”. W przeciwieństwie do poprzednich badań, naukowcom udało się stworzyć trójwymiarowy układ, co z kolei umożliwiło stworzenie bardziej zaawansowanej sieci neuronowej.

Wcześniejsze eksperymenty skupiały się na sieciach 2D. Przykładem jest „DishBrain” opracowany w październiku 2022 roku przez Cortical Labs (Australia). Neurony wyhodowane na płytce i połączone z chipem komputera nauczyły się w 5 minut zasad gry w Ponga – gry polegającej na odbijaniu piłeczki od ściany za pomocą elektronicznej paletki. Takie układy nazywane są syntetyczną biologiczną inteligencją.

1 19 20 21 22 23 113