Iga Lipska, Prezeska Instytutu Polityki Zdrowotnej
Iga Lipska, Prezeska Instytutu Polityki Zdrowotnej

Konsorcjum EDiHTA (European Digital Health Technology Assessment) pracuje nad pierwszymi europejskimi ramami oceny zdrowotnych technologii cyfrowych. Mają być gotowe do 2028 roku. Czy powstaną spójne wytyczne dla wdrażania rozwiązań telemedycyny, mobilnych aplikacji zdrowotnych i systemów AI? O tym rozmawiamy z dr Igą Lipską, prezeską Instytutu Polityki Zdrowotnej, jednego z członków konsorcjum EDiHTA.

Po co HTA dla e-zdrowia i jaki jest harmonogram prac nad EDiHTA?

4-letni projekt EDiHTA, który wystartował w 1 stycznia 2024 roku, to inicjatywa naukowo-badawcza finansowana w ramach programu Horyzont Unii Europejskiej. Nasze konsorcjum bazuje na doświadczeniach związanych z oceną tradycyjnych technologii medycznych, takich jak leki, wyroby medyczne, operacje chirurgiczne, a także rozwiązania organizacyjne.

Naszym celem jest adaptacja doświadczeń z Health Technology Assessment (HTA) na potrzeby technologii cyfrowych. Pracując nad ramami oceny rozwiązań e-zdrowia, chcemy jednak uwzględnić aspekty, które standardowo nie są brane pod uwagę, takie jak przykładowo wpływ rozwiązania na środowisko naturalne czy organizację udzielania świadczeń zdrowotnych. W HTA analizowana jest zwykle perspektywa kliniczna i ekonomiczna, ale także np. kwestie etyczne. W technologiach cyfrowych będzie podobnie, ale znaczenie będą miały także inne obszary.

Na szczęście mamy już do dyspozycji wytyczne, które są dla nas drogowskazem. Przykładem jest wspólna europejska ocena efektywności klinicznej leków onkologicznych i tzw. terapii zaawansowanych, która wchodzi w życie 12 stycznia 2025 roku.

Zaczęliśmy od przeglądu już dostępnych metodologii oraz zdefiniowania technologii cyfrowych, bo to bardzo szeroki zbiór rozwiązań. Chcemy, aby EDiHTA możliwe szeroko obejmowała innowacje cyfrowe, takie jak telemedycyna, mobilne aplikacje zdrowotne i technologie z użyciem sztucznej inteligencji (AI). W przypadku tych ostatnich, wyzwanie jest spore, bo mamy do czynienia z rozwiązaniami, które są dynamiczne, rozwijają się w trakcie użytkowania. Wiele technologii przenika się ze sobą, jak przykładowo roboty medyczne, które oprócz rozwiązań z zakresu robotyki, zawierają elementy AI a nawet telemedycyny.

Zależy nam na tym, aby stworzyć rodzaj wytycznych dla szpitali i placówek ambulatoryjnej opieki zdrowotnej pomagający im orientować się w nowych technologiach i racjonalnie wdrażać te, które mają pozytywny wpływ na wyniki zdrowotne pacjentów. Często są one finansowane z pieniędzy publicznych, dlatego szczególnie ważne jest, aby były to dobrze wydane środki.

Warto wspomnieć, że EDiHTA to jeden z dwóch obecnie realizowanych projektów w ramach unijnego mechanizmu HORYZONT mających na celu wypracowanie pierwszych europejskich ram oceny cyfrowych technologii medycznych. Działamy jednak w porozumieniu z konsorcjum realizującym projekt ASSESS DHT, aby uzupełniać się w pracach.

Organizacje zaangażowane w projekt EDiHTA (źródło: EDiHTA)
Organizacje zaangażowane w projekt EDiHTA (źródło: EDiHTA)

Kto tworzy konsorcjum EDiHTA?

Konsorcjum składa się z 16 partnerów z 11 krajów (10 krajów unijnych oraz UK – umowa z UE). Ze strony Polski, uczestniczy w nim Instytut Polityki Zdrowotnej – organizacja pozarządowa. Takie zróżnicowanie partnerów gwarantuje, że będziemy mogli zebrać doświadczenia z wielu różnych systemów zdrowia, zarówno z Europy Zachodniej i Środkowo-Wschodniej, i w ten sposób stworzyć uniwersalne ramy do oceny technologii cyfrowych.

Mamy zaplanowane sześć pilotaży w różnych krajach realizowanych przez szpitale podzielone na trzy grupy. Każda z nich będzie odpowiedzialna za inny obszar technologii: telemedycyna, aplikacje mobilne i systemy AI. To ważne, bo chcemy, aby ramy HTA dla technologii cyfrowych były możliwe do implementacji w całej Unii Europejskiej. Nabór do części pilotaży zostanie ogłoszony w trybie konkursowym w 2025 roku. Na realizację projektu mamy 4 lata i określony budżet w wysokości 8 mln euro.

Skąd pomysł, aby wypracować model oceny technologii e-zdrowia podobny do HTA dla leków?

Pomysł na projekt EDiHTA zrodził się z wcześniejszych doświadczeń partnerów konsorcjum i ich kooperacji na różnych forach międzynarodowych. Jednak iskrą była współpraca m.in. w ramach Health Technology Assessment International (HTAi). To nie jest tak, że nagle pojawił się pomysł. Koncepcja projektu EDiHTA tworzyła się w zasadzie przez lata wraz z tym, jak rozwijały się technologie cyfrowe dla opieki zdrowotnej.

Różni interesariusze systemu – w tym pacjenci, podmioty medyczne, ośrodki naukowe, dostawcy rozwiązań cyfrowych – są od lat konfrontowani z tym samym pytaniem: jak racjonalnie wdrażać nowe technologie, aby przynosiły największą korzyść. W masie innowacji, odpowiedź na nie stawała się coraz bardziej paląca. Kiedy w 2022 roku pojawiła się generatywna sztuczna inteligencja nikt nie miał wątpliwości, że trzeba wypracować takie wytyczne na poziomie Unii Europejskiej, niezależnie od tego, jak duże to wyzwanie.

Zanim wzięliśmy udział w unijnym konkursie, spotykaliśmy się wielokrotnie online i dwa razy osobiście, aby stworzyć fundamenty konsorcjum i skrystalizować pomysły na EDiHTA. Konkurencja była duża, bo łącznie zgłoszono 9 projektów, a ostatecznie tylko 2 otrzymały dofinansowanie.

Technologie cyfrowe mają duży potencjał, aby poprawić jakość opieki zdrowotnej i zwiększyć jej dostępność. Przykładowo, aplikacje mobilne mogą pomóc w zarządzaniu chorobami przewlekłymi, monitorowaniu stanu zdrowia pacjentów w czasie rzeczywistym, a także w dostarczaniu spersonalizowanej opieki. Ponadto mogą prowadzić do optymalizacji procesów w placówkach medycznych, co z kolei może przełożyć się na oszczędność kosztów i zwiększenie efektywności. Warto sięgnąć po ich możliwości. Ale zanim to zrobimy, musimy wiedzieć, które z tych technologii cyfrowych są naprawdę wartościowe.

Jakie są szanse, że wypracowane wytyczne zostaną zaimplementowane w całej Unii Europejskiej?

Na pewno na chwilę obecną trudno powiedzieć, w jaki sposób wytyczne zostaną wdrożone do ochrony zdrowia w UE. Jest na to za wcześnie. Ale mamy nadzieję, że EDiHTA przyczyni się do wypracowania rozwiązań podobny do unijnego rozporządzenia dotyczącego HTA dla leków onkologicznych i terapii zaawansowanych. Weźmy pod uwagę, że przyjęcie wspólnych ocen efektywności klinicznej dla leków zajęło 20 lat. Ale to dobra baza, aby te doświadczenia teraz przenieść na rozwiązania cyfrowe.

Jestem poza tym optymistką. Kiedy pojawiła się inicjatywa regulacji AI, wiele osób wątpiło, że to się uda. Mimo to, dzisiaj mamy EU AI Act.

Logo projektu EDiHTA
Logo projektu EDiHTA

Jednym z największych wyzwań dla EDiHTA jest dynamiczny rozwój technologii cyfrowych. Trudno przewidzieć, jakie rozwiązania wejdą na rynek jutro.

Konsorcjum jest świadome ogromnego wyzwania, przed którym stoimy. Mamy spore doświadczenie w zakresie HTA, ale zdajemy sobie sprawę, że technologie cyfrowe wymagają elastycznego podejścia. Ocena musi uwzględniać czasami trudne do zmierzenia efekty jak wpływ na systemy opieki zdrowotnej i społeczeństwo. Ważne jest również, aby rozwiązania e-zdrowia były zgodne z obowiązującymi regulacjami prawnymi i standardami etycznymi.

Proszę zwrócić uwagę, że jest już wiele wytycznych i rozwiązań, które mogą posłużyć jako punkt wyjścia. Przykładowo, ocena mobilnych aplikacji zdrowotnych w ramach niemieckiego programu DiGA albo francuskiego PECAN.

Nasz cel jest prosty: aby technologie cyfrowe były wdrażane w sposób racjonalny i bezpieczny, minimalizując ryzyko związane z ich stosowaniem. Z tym wyzwaniem, prędzej czy później, trzeba się będzie zmierzyć, bo technologie cyfrowe są stosunkowo nowym rodzajem terapii. Nie są to już proste rozwiązania jak kilka lat temu, ale technologicznie zaawansowane aplikacje oparte na AI, w przypadku których trudno od razu ocenić ryzyko stosowania.

W przypadku leków wiemy, jakie są działania niepożądane; w przypadku rozwiązań e-zdrowia – często nie jesteśmy tego świadomi. Z drugiej strony, jest wiele rozwiązań cyfrowych, które mogłyby pomóc pacjentom, a nie są stosowane na szeroką skalę, bo brakuje wytycznych. Przykładem są chociażby aplikacje mobilne w zakresie zdrowia psychicznego. Przy bardzo ograniczonym dostępie do psychologów i psychiatrów np. w Polsce, takie rozwiązania mają ogromny potencjał dotarcia z pomocą do tych, którzy jej pilnie potrzebują. Ale rodzą też zagrożenia. Każdy lek ma jakieś działanie niepożądane. Systemy e-zdrowia też je mają. Ale liczy się stosunek korzyści do ryzyka, który trzeba przeanalizować.

Osobiście mam też nadzieję, że ramy oceny technologii e-zdrowia otworzą drogę do refundacji takich rozwiązań przez płatników, aby stały się one bardziej dostępne dla pacjentów. Skoro technologie cyfrowe wykazują korzyści kliniczne, podobnie jak technologie lekowe, trzeba po nie sięgnąć.

Po drodze na pewno natrafimy na wiele innych wyzwań. Przykładem są modele płatności. Tradycyjne leki kupujemy w fizycznej postaci w aptece. Cyfrowe terapeutyki mogą być dostępne np. w modelu subskrypcji, a do tego nie płacimy za aplikację – nie otrzymujemy jej na własność – ale jedynie za dostęp do niej w modelu SaaS (Software-as-a-Service). Do tego dochodzi ważny aspekt związany z cyklem życia innowacji. Wszystkie te elementy mamy na uwadze, aby wypracować model dopasowany do obecnej i przyszłej ewolucji e-zdrowia.

Pojedynczy szpital nigdy nie będzie miał zasobów, aby ocenić skuteczność kliniczną, kosztową, aspekty organizacyjne oraz etyczne nowego algorytmu AI. Ale bez jakichkolwiek wskaźników będziemy działać po omacku, wydatkując środki w nieracjonalny sposób. A to oznacza, że cały system zdrowia nie będzie funkcjonował tak, jak powinien, czyli opierając się na stosowaniu bezpiecznych i skutecznych technologii opartych na dowodach naukowych.

Jakie plany ma konsorcjum na najbliższe miesiące?

Obecnie trwają intensywne prace związane z przeglądem istniejących rozwiązań w zakresie oceny technologii cyfrowych. Współpracujemy z różnymi agencjami, aby zebrać jak najwięcej informacji. Jedną z nich jest hiszpańska AQuAS (Agency of Health Quality and Assessment of Catalonia) z siedzibą w Barcelonie, która jest jednym z partnerów konsorcjum EDiHTA.

Planujemy zakończyć przegląd literatury jesienią 2024 roku, a następnie rozpocząć projektowanie rozwiązań, które będą konsultowane z różnymi interesariuszami, w tym z agencjami HTA i deweloperami technologii cyfrowych. Naszym celem jest stworzenie narzędzia, które będzie elastyczne i dostosowane do dynamicznie zmieniającego się rynku technologii cyfrowych.

Miniaturowy elektroencefalogram umieszczony w uchu wykrywa sygnały w mózgu świadczące o zasypaniu
Miniaturowy elektroencefalogram umieszczony w uchu wykrywa sygnały w mózgu świadczące o zasypaniu

Zmęczeni kierowcy powodują ok. 30% wypadków, a zaśnięcie za kierownicą nawet na ułamek sekundy może być śmiertelnie niebezpieczne. Mają temu zapobiec nowe wkładki douszne monitorujące aktywność mózgu opracowane przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.

Rozwiązanie na niebezpieczny „sen sekundowy”

Statystyki są alarmujące: Zaśnięcia za kierownicą prowadzą co roku do setek śmiertelnych wypadków samochodowych. Mimo znużenia wsiadamy za kierownicę, mając nadzieję, że damy radę utrzymać koncentrację. Wystarczy tzw. sekundowy sen, który powoduje chwilową utratę kontroli nad pojazdem. Przy dużych prędkościach, oznacza to kilkadziesiąt metrów bezwładnej jazdy pojazdu.

Nowy wynalazek amerykańskich badaczy ma chronić kierowców i operatorów maszyn przed niebezpieczeństwami związanymi z zasypianiem. Opracowane wkładki douszne wykrywają fale mózgowe w taki sam sposób, jak elektroencefalogram (EEG), czyli stosowane w medycynie badanie pomiaru aktywności elektrycznej w mózgu. O ile EEG wykrywa fale mózgowe za pomocą elektrod przymocowanych do głowy, wkładki wykorzystują wbudowane elektrody przylegające do kanału słuchowego. Pracując nad wynalazkiem, naukowcy poszli na kompromis. Aby urządzenie było wygodne do noszenia, trzeba było go zminiaturyzować, co z kolei ograniczyło czułość przechwytywania sygnałów elektrycznych wysyłanych przez mózg. Ale osiągnięta dokładność wystarczy, aby wykryć fale alfa, czyli wzorzec aktywności mózgu, który rośnie, gdy zamykamy oczy i zaczynamy zasypiać – sugerują wyniki badań opublikowane w magazynie Nature.

Czujnik EEG ma wielkości słuchawki dousznej i jest wygodny do noszenia
Czujnik EEG ma wielkości słuchawki dousznej i jest wygodny do noszenia

Precyzyjne wykrywanie sygnałów świadczących o zasypianiu

Aby zapewnić kontakt słuchawki z kanałem usznym, co jest konieczne do obierania sygnałów elektrycznych z mózgu, opracowano trzy rozmiary dopasowane do różnej budowy ucha. Sygnały z urządzenia są odczytywane za pośrednictwem bezprzewodowego interfejsu elektronicznego. Już w publikacji naukowej z 2020 roku naukowcy wykazali, że prototyp urządzenia może wykrywać szereg sygnałów fizjologicznych, w tym m.in. mrugnięcia oczu i fale mózgowe alfa. Nowe badanie przeprowadzono na udoskonalonej konstrukcji. 9 ochotników poproszono o noszenie słuchawek podczas wykonywania serii nudnych zadań w zaciemnionym pomieszczeniu. Co jakiś czas uczestnicy badania oceniali poziom senności i mierzono ich czas reakcji.

Rezultat: nawet, gdy jakość sygnału ze słuchawek spadała, nadal można było wykrywać senność z taką samą dokładnością jak robią to o wiele bardziej skomplikowane, nieporęczne systemy. Naukowcy pracują teraz nad udoskonaleniem projektu i rozszerzeniem zakresu mierzonych sygnałów o np. bicie serca, ruchy gałek ocznych i zaciskanie szczęki. Badacze mają nadzieję, że mały rozmiar i łatwość noszenia słuchawek EEG spowodują, że w przyszłości będą powszechnie stosowane przez kierowców, pomagając im w utrzymaniu koncentracji podczas jazdy. Aby tak się stało, wystarczy wyposażyć urządzenie w alarm uruchamiany w momencie wykrycia wczesnych objawów senności. Technologia ma wiele innych potencjalnych zastosowań jak m.in. monitoring snu i diagnozowanie jego zaburzeń.

Rosnąca inflacja odbiła się też na cenach leków. Części pacjentów nie stać, aby wykupić przepisane leki
Rosnąca inflacja odbiła się też na cenach leków. Części pacjentów nie stać, aby wykupić przepisane leki

Wysokie ceny leków powodują, że część pacjentów wybiera zamienniki albo wraca do lekarza po tańszy lek – wynika z nowego badania PEX.

Dr Jarosław Frąckowiak, Prezes Pex

Ceny leków rosną u producentów, w hurtowniach i w aptekach. I nie ma innego wyjścia, bo produkcja i sprzedaż muszą być opłacalne, a otoczenie ekonomiczne nie sprzyjało ostatnio stabilizacji cen. PEX – wykorzystując panel badawczy Ariadna – zapytał pacjentów o ich decyzje zakupowe związane z cenami produktów w aptekach.

2 na 5 Polaków deklaruje, że leki przepisane na receptę są za drogie

Badanie przeprowadzono pod koniec kwietnia 2024 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków (1128 osób w próbie, błąd statystyczny wynosi ok. +/– 3%). Pytaliśmy o to, jak się zachowywał/a pacjent/ka przy zakupie leków na receptę (Rx) i produktów bez recepty (non-Rx) w przeciągu ostatnich 6 miesięcy.

W przypadku leków na receptę, aż 41% osób w próbie deklaruje, że nie kupiło tego, co było na recepcie. 25% wybrało zamiennik, 6% twierdzi, że wróciło do lekarza po receptę na tańszy lek a 10% zrezygnowało z zakupu. W przypadku produktów bez recepty – 14% twierdzi, że zrezygnowało z zakupu ze względu na cenę a 14%, że zamieniło produkt na tańszy odpowiednik.

Okazuje się, że 30 złotych za produkt jest barierą cenową dla 17% osób, 50 złotych już dla blisko 50%, a 100 zł dla 86%.

Zamienniki leków wybiera ok. 5% pacjentów

Wyniki wymagają ostrożnej interpretacji – odczytane literalnie mogą prowadzić do mylnych wniosków. Po pierwsze, należy pamiętać, że mowa jest o deklarowanych zachowaniach konsumenckich w okresie 6 miesięcy, a nie o faktycznych decyzjach. Nie twierdzę, że deklaracje nie sprawozdają faktów, ale są innym źródłem wiedzy, nie tak precyzyjnym jak zapis rzeczywistości na przykład z systemu aptecznego.

Po drugie respondenci mówią nam o sytuacjach, w której zdarzyło im się rezygnować z zakupu produktu, a nie o procencie takich sytuacji we wszystkich zakupach. To istotne, bowiem z informacji o tym, że 25% wybrało zamiennik nie wynika, że tyle wynosi poziom substytucji w aptekach. Realnie – na podstawie danych z reprezentatywnego panelu PEX/ABD wynosi niecałe 5% i – w trendzie – lekko spada. Najbardziej interesującym będzie porównanie wyników omawianego badania do kolejnych zebranych wedle tej samej metody.

Źródło: Ankieta na panelu Ariadna, osoby w wieku 18+, n = 1128, kwoty dobrane wg reprezentacji w populacji Polaków w wieku 18 lat i więcej dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania
Źródło: Ankieta na panelu Ariadna, osoby w wieku 18+, n = 1128, kwoty dobrane wg reprezentacji w populacji Polaków w wieku 18 lat i więcej dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania

Część pacjentów nie kupuje przepisanych leków

Mniejsze wyzwania interpretacyjne rodzi analiza wrażliwości cenowej. Jeżeli 49% pacjentów deklaruje możliwość rezygnacji z zakupu produktu ze względu na cenę, to jest to konkretna informacja, która może wpływać na biznesowe i merytoryczne decyzje związane z kształtowaniem i sprzedażą portfolio produktów sprzedawanych w aptekach.

Trzeba jednak pamiętać, że są olbrzymie różnice w „zestawach” konsumentów kupujących w różnych aptekach a także o tym, że wrażliwość cenowa pacjentów/konsumentów jest różna w zależności od rodzaju produktów. Za niezbędne w leczeniu czy przepisane lub rekomendowane dzieciom pacjenci/konsumenci zapłacą więcej niż za inne. Cena gra rolę. Warto sprawdzać jaką. Dane i metody są dostępne.

Raport Otwarcia "Cyfrowa Innowacja Dla Zdrowia"  Koalicji AI i Innowacji w Zdrowiu
Raport Otwarcia „Cyfrowa Innowacja Dla Zdrowia” Koalicji AI i Innowacji w Zdrowiu

Nowy Raport Otwarcia „Cyfrowa Innowacja Dla Zdrowia” zawiera propozycje zmian, dzięki którym polska ochrona zdrowia może wykorzystać potencjał digitalizacji i AI. Autorem publikacji jest Koalicja AI i Innowacji w Zdrowiu, Polska Federacja Szpitali oraz wZdrowiu.

Dzięki już zrealizowanym inwestycjom cyfrowym – jak e-recepta, Internetowe Konto Pacjenta (IKP) oraz stopniowe przechodzenie na Elektroniczną Dokumentację Medyczną (EDM) – Polska posiada dobre warunki bazowe do wdrożenia kolejnych innowacji, które mogą radykalnie poprawić jakość usług medycznych.

Dodatkowym impulsem do cyfryzacji ma być uruchomienie środków z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. KPO kładzie nacisk na promowanie innowacji cyfrowych, które mają potencjał stworzenia silnej i odpornej na kryzysy polskiej służby zdrowia, czego w obecnych warunkach systemowych nie da się osiągnąć bez wsparcia technologii cyfrowych oraz sztucznej inteligencji (AI).

Raport Otwarcia proponuje 8 inicjatyw:

Autorzy raportu proponują stworzenie dedykowanego standardu oceny technologii opartych na AI oraz opracowanie ścieżki finansowania świadczeń zdrowotnych z wykorzystaniem algorytmów AI. W poprawie jakości usług medycznych miałoby pomóc upowszechnienie wśród lekarzy narzędzi wspomagania decyzji klinicznych oraz stworzenie dla pacjentów opartych na AI botów zdrowotnych, nastawionych na dostarczanie porad profilaktycznych.

Eksperci z Koalicji AI i innowacji w zdrowiu wskazują na sprzyjające warunki do masowej adopcji innowacji cyfrowych, takie jak funkcjonujące e-usługi, dostęp do danych cyfrowych, szybki rozwój polskiego sektora medtech oraz otwartość pacjentów na nowości e-zdrowia. Raport ma wskazać kluczowe obszary, których innowacyjne rozwiązania mogą przynieść najbardziej pozytywny wpływ na poprawę jakości opieki nad pacjentem w najbliższym czasie.

Raport Otwarcia "Cyfrowa Innowacja Dla Zdrowia"
Michael McQueen jest autorem książki "Mindstuck" o psychologii przekonywania ludzi do zmian
Michael McQueen jest autorem książki „Mindstuck” o psychologii przekonywania ludzi do zmian

Liderów digitalizacji wyróżnia jedna cecha: silne przekonanie do sensu i korzyści wdrażania rozwiązań e-zdrowia. Dobra wiadomość: każdy menedżer jest w stanie zarazić personel entuzjazmem do nowych technologii. Jak to zrobić? Wywiad z Michaelem McQueenem, autorem bestsellerowej książki Mindstuck: Mastering the Art of Changing Minds („Opanowanie sztuki zmieniania umysłów”).

Systemy opieki zdrowotnej na całym świecie stoją przed ogromnymi wyzwaniami, ale gotowość do transformacji cyfrowej jest niska, bo trudno zmienić z dnia na dzień system, do którego przyzwyczailiśmy się przez lata. Czy jest to objaw blokady mentalnej?

Sytuacja, którą opisałeś, występuje powszechnie w branżach charakteryzujących się dużą bezwładnością – czyli poczuciem, że system jest tak duży, skomplikowany i regulowany, że bez względu na to co zrobisz, nic się nie zmieni.

Dlatego w wielu organizacjach, także w branży medycznej, taka inercja – bierność i niechęć – blokuje albo opóźnia reformy. Nawet gdy część osób wykazuje się inicjatywą i entuzjazmem, przytłaczające poczucie braku sprawczość powoduje, że wszelkie działania wydają się bezcelowe.

Opisana mozolność wdrażania nowych technologii przypomina historię węgierskiego lekarza Ignaza Semmelweisa, któremu – mimo dowodów – nie udało się przekonać lekarzy do mycia rąk przed operacją. Mamy liczby pokazujące, że system zdrowia musi się zmienić, inaczej czeka go zapaść. Ale te fakty są często ignorowane.

Liczby, dowody i fakty są przydatne tylko wtedy, gdy ludzie czują, że ich ego jest bezpieczne. Badania w obszarze neurobiologii i psychologii pokazują, że zazwyczaj podejmujemy decyzje najpierw słuchając naszego „instynktownego umysłu”, a dopiero potem używamy „racjonalnego umysłu”, aby emocje uzasadnić logiką.

Mówiąc prościej, często podejmujemy decyzje w oparciu o emocje lub intuicję, a następnie uzasadniamy je faktami. Jeśli spróbujemy przekonać ludzi sięgając do dowodów, jest mało prawdopodobne, że nam zaufają i się zmienią. Co gorsza – jeśli nasze rzeczowe argumenty stoją w sprzeczności z emocjonalnym nastawieniem rozmówcy, dochodzi do konfrontacji i przełączenia się w tryb zaprzeczenia, obrony i wypychania faktów.

Co więc Semmelweis zrobił źle?

Podczas pobytu w Londynie, miałem okazję zobaczyć przedstawienie o Semmelweisie. Uderzyło mnie to, że był to człowiek bardzo apodyktyczny. Zawsze musiał mieć rację. Takie zachowanie często opisuje się jako „logiczne zastraszanie”, naciskanie na zmianę poglądów.

Niestety, nie prowadzi ono do niczego dobrego. Nawet jeśli druga osoba widzi wartość w sugestii i pomyśle, jeśli zmusisz ją do przyznania się do błędu – albo twój argument zdemaskuje, że coś dotąd robiła źle – wywołasz konflikt i ucieczkę.

W branży medycznej mamy do czynienia z silnym ego: ego często podkreślane tytułami naukowymi, liczbą publikacji; ego rosnące podczas długiej i trudnej ścieżki na drodze do bycia lekarzem. Przyznanie się do błędu może być żenujące i bolesne dla poczucia godności.

Moja rada jest taka, aby dać ludziom przestrzeń i czas, aby poczuli, że sami zmienili zdanie. Muszą mieć wrażenie sprawczości, przestrzeń na wewnętrzną ewolucję na zasadzie „teraz wiem więcej i dlatego sam doszedłem do nowego wniosku.”

Semmelweis nie wziął pod uwagę tej godności swoich kolegów, co spowodowało odrzucenie jego pomysłów.

Jeśli chciałbym przekonać lekarzy do stosowania rozwiązań sztucznej inteligencji, od czego powinienem zacząć?

Przede wszystkim od uczciwego przedstawienia mocnych i słabych stron AI. Istnieją aspekty opieki zdrowotnej, których AI nie jest w stanie przejąć. Przykładowo, technologia świetnie sprawdza się w analizie zdjęć medycznych, wychwytując zmiany szybciej i dokładniej niż człowiek. Ale zupełnie nie nadaje się do opieki nad pacjentem.

Jeśli już obiektywnie przeanalizujemy możliwości AI, w kolejnym kroku należy uświadomić personel medyczny, w jaki sposób AI zmniejsza obciążenie pracą, pozwalając skupić się na opiece nad pacjentem. AI można porównać do stetoskopu lub termometru – technologii, które początkowo spotkały się z oporem, a obecnie stanowią integralną część pracy lekarza.

Pokaż, w jaki sposób nowe technologie pomagają w radzeniu sobie z uciążliwymi zadaniami. Podczas moich spotkań z klientami zazwyczaj opisuję AI jako środek przeciwbólowy lub multiwitaminę. Jako środek przeciwbólowy – bo rozwiązuje biurokratyczne bóle głowy i pozwala zmniejszyć poziom frustracji w pracy. Jako multiwitaminę – bo zapewnia możliwości, których wcześniej nie było. Przykładem są systemy transkrybujące rozmowy i tworzące automatycznie dokumentację medyczną, zmniejszając obciążenia administracyjne.

W twojej książce piszesz, że aby transformacja na poziomie społecznym zakończyła się sukcesem, należy przekonać około 75% interesariuszy. Wówczas „instynkt stadny” zrobi resztę.

To prawda. Transformacja nabiera pędu, gdy znaczna liczba osób widzi tzw. dowód społeczny – poczucie, że wszyscy inni coś myślą lub robią. Po przekroczeniu granicy 75%, nikt nie chce pozostać w mniejszości.

Zwolennicy cyfryzacji w opiece zdrowotnej często argumentują, że zmiany są nieuniknione ze względu na starzejące się społeczeństwo, rosnące koszty opieki zdrowotnej i niedobory pracowników służby zdrowia. Czy taka narracja o „zbliżającej się katastrofie” jest dobrą strategią?

Rozpoczęcie od negatywnego podejścia, jak opisany scenariusz „palącego się gruntu”, może przynieść rezultaty, ale będą one krótkotrwałe. Powodem jest koncentracja na negatywnych emocjach. Ta strategia zawęża myślenie i tłumi kreatywność.

O wiele lepsze jest nakreślenie ambitnego celu, wizji przyszłości. Pokaż w pozytywny sposób efekty i korzyści, jak przykładowo lepsze wyniki leczenia pacjentów albo wyższą wydajność pracy, podpierając się przykładami sukcesów z innych placówek i dokładnie prezentując kroki niezbędne do osiągnięcia celu.

Sama wizja optymistycznej przyszłości bez konkretów, jak ją zrealizować, doprowadzi do cynizmu. Pamiętajmy, że ludzie z natury dążą do poprawy sytuacji i nie chcą tkwić w problemach, bo powodują dyskomfort. Odwoływanie się do wizji lepszego jutra i wartości cechujących zawody medyczne daje o wiele większe szanse na wykrzesanie z ludzi chęci do zmian.

Książka „Mindstuck: Opanowanie sztuki zmieniania umysłów”
Książka „Mindstuck: Opanowanie sztuki zmieniania umysłów”

Jakie elementy decydują o tym, że ktoś zmieni zdanie czy nie?

W grę wchodzi wiele czynników. Zgodnie z zasadami retoryki Arystotelesa, na którą składa się logos, etos i patos, do większości ludzi można dotrzeć za pomocą kombinacji patosu i logosu.

Aby wprowadzić zmiany w placówce zdrowia, zidentyfikuj osobę, która ma etos – czyli wartości i cechy kulturowe – kompatybilny z etosem ludzi, na których próbujesz wpłynąć. Ludzie będą bardziej skłonni słuchać osoby, która cieszy się dużym zaufaniem i autorytetem, jest „jednym albo jedną z nas”.

Jeśli ktoś mimo wszystko nie zmienia zdania, często wynika to z braku etosu: argumenty są trafne, ale ty jako osoba nie jesteś odpowiednim ambasadorem zmian. Potrzebujesz zaufanego lidera transformacji.

Które techniki opisane w książce „Mindstuck” polecałbyś placówkom chcącym zachęcić pracowników do cyfryzacji?

Na pierwszym miejscu jest przedstawienie cyfryzacji jako procesu kontynuacji przeszłości, a nie zerwania z nią, zaczynania czegoś od nowa. Tym, co ludzi paraliżuje i powoduje, że opierają się nowościom, nie jest sam strach przed samą zmianą, ale strach przed utratą czegoś, co mają – utratą władzy, pewności siebie i godności. Lider zmian musi dać ludziom poczucie, że innowacja zmieni ich życie na lepsze, niczego im nie odbierze, jest przedłużeniem czegoś, co znają.

Drugim narzędziem jest sięgnięcie do instynktu stadnego. Pokaż, jak inni z powodzeniem adaptują nowości cyfrowe, odwołuj się do elementów, które wszystkich łączą. Przykładem jest argument poprawy poziomu leczenia pacjentów, na czym zależy wszystkim. I w końcu – zacznij od nakreślenia wspólnych celów, a następnie razem z zespołem omów sposoby ich osiągnięcia. Pozwoli to skupić się na integrujących zespół wartościach.

Moją ulubioną techniką jest budowanie więzi i zaufania. Jestem fanem wskazówek Paula Zaka – założyciela Center for Neuroeconomics Studies. Według niego, trzeba stymulować uwalnianie oksytocyny u ludzi, na których próbujesz wpłynąć. Oznacza to wzmacnianie ich samooceny, szczerość i autentyczność. Te elementy stanowią podstawę budowania zaufania. Jedną ze wskazówek Paula Zaka jest pójście na spacer z osobą, na którą chcesz wpłynąć. Wspólne spacerowanie pomaga zsynchronizować się z drugą osobą, dopasowując się do jej tempa i rytmu. Ta synchronizacja sprawia, że partner takiego spaceru staje się bardziej otwarty na konstruktywną rozmowę. Prosty spacer może pomóc roztopić największe lody komunikacyjne i zbudować cenne relacje.

Wielu awariom systemów IT można zapobiec. Gdy już wystąpią - warto mieć pod ręką plan działania
Wielu awariom systemów IT można zapobiec. Gdy już wystąpią – warto mieć pod ręką plan działania

Światowa awaria systemów Microsoft sparaliżowała na kilka godzin działalność firm, lotnisk, ale także szpitali. Tak poważne usterki są rzadkością, ale istnieje wiele innych scenariuszy, gdy dostęp do komputera zostaje zablokowany. Jak się do nich przygotować?

Niebieski ekran śmierci

Kiedy w lipcu na ekranach komputerów pojawiła się niebieska tablica z informacją o błędzie, pracownicy poszkodowanych szpitali w jednej chwili stracili dostęp do elektronicznych kartotek pacjentów. Konieczne okazało odwołanie planowanych zabiegów i wizyt. Nawet jeśli problem szybko usunięto, doprowadził do zakłóceń w usługach, które nie mogą czekać na realizację. Wśród nich są usługi medyczne.

Niebieski ekran śmierci (ang. BSOD, Blue Screen of Death) systemu operacyjnego Windows nie jest sytuacją rzadką. Może się pojawić m.in. w wyniku błędu dysku twardego, korzystania z nieaktualnych wersji systemu, działania złośliwego oprogramowania. Światowy paraliż informatyczny pokazuje, że błędy systemów IT zdarzają się nawet największym dostawcom IT. Tak samo mogą dotyczyć systemów IT do prowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej. Zresztą lista scenariuszy, w wyniku których nagle komputer odmawia posłuszeństwa, jest długa: atak cybernetyczny, zalanie klawiatury, brak zasilania itd.

Odkąd placówki medyczne w coraz większym stopniu polegają na systemach IT różnych dostawców, konieczne jest opracowanie procedur reagowania na wypadek ich awarii. Brak dostępu do danych nawet przez kilkadziesiąt minut powoduje, że np. nie można sprawdzić wyników badań laboratoryjnych i zdjęć diagnostyki obrazowej pacjenta, który ma zaplanowaną operację.

Co zrobić w takiej sytuacji? Kluczowe są dwa elementy: strategia ograniczania ryzyka wystąpienia awarii i jej skutków oraz plan utrzymania ciągłości operacyjnej.

Zarządzanie ryzykiem w placówce medycznej

Podobnie jak w przypadku cyberbezpieczeństwa, placówki medyczne muszą mieć plan na wypadek wystąpienia zakłóceń IT. Pierwszym krokiem jest przygotowanie listy krytycznych systemów IT, przeprowadzenie oceny ryzyka i potencjalnych zakłóceń. Na tej podstawie opracowywane są plany reagowania.

Gotowość na sytuacje kryzysowe zaczyna się już w momencie wyboru dostawcy IT. Firma posiadająca duże zaplecze serwisowe, nawet jeśli droższa, zapewnia w dłuższej perspektywie lepszą obsługę. Zawierając umowę serwisową na system, trzeba dobrze przemyśleć scedowanie konserwacji oprogramowania na dostawcę, przewidując m.in. czasy reakcji w przypadku błędów. Eksperci radzą, aby skupić się na awariach krytycznych, które prowadzą do blokady bieżącej działalności. Mniejsze problemy, np. powodujące kłopot z zapisaniem danych, może z reguły rozwiązać informatyk.

Dobry serwis nie jest tani, bo działa tak samo jak porządne ubezpieczenie. Być może nigdy nie będzie potrzebny, ale daje gwarancję, że placówka jest gotowa na każdą ewentualność.

Ciągłość działania

Komputery nie działają i co teraz? Placówka musi mieć opracowany dokument z instrukcjami, co robić w takiej sytuacji. Podczas gdy dział IT pracuje nad przywróceniem pracy oprogramowania, pracownicy postępują zgodnie z planem awaryjnym.

Obejmuje on np. rejestrowanie danych przez lekarzy i pielęgniarki na papierze według określonej procedury. Niektóre placówki mają w zwyczaju drukowanie listy umówionych pacjentów na dany dzień, co jest dmuchaniem na zimne. Gdy system zawiedzie, rejestracja może szybko zadzwonić do pacjentów i przesunąć wizyty. Do tego dochodzą alternatywne metody świadczenia opieki jak przekierowanie pacjentów pilnych do innych podmiotów działających w okolicy.

Zasadą nr 1 jest zapewnienie szybkiego dostępu do kopii danych. I tutaj kłania się wykonywana w czasie rzeczywistym kopia w chmurze. Dzięki niej, można bez problemu uzyskać dostęp do danych sprzed awarii i kontynuować obsługę krytycznych przypadków, zanim przywrócony zostanie system na wszystkich stacjach roboczych. Kopia w chmurze jest też bezcenną pomocą w przypadku ataków hakerów.

Takie procedury nie mogą leżeć zakurzone w szufladzie, ale powinny być regularnie ćwiczone. W ciągłości działania mówi się o tzw. bezpiecznikach. Są nimi kopie zapasowe, umowy serwisowe, procedury obsługi pacjenta bez systemu IT. Każdy musi wiedzieć, co robić, aby w krytycznej sytuacji uniknąć chaosu. Bez bezpieczników, placówka medyczna ryzykuje bezpieczeństwem pacjentów, ogromnym stresem personelu a nawet konsekwencjami prawno-finansowymi.

Zarządzanie dostawcami

Dobre partnerstwo z dostawcą IT może okazać się bezcenne nie tylko gdy dojdzie do awarii, ale w wielu innych przypadkach: gdy raport do NFZ wraca z błędem, gdy Ministerstwo Zdrowia albo NFZ wprowadzają nowe reguły rozliczeń, które muszą na czas zostać zaimplementowane w systemie, albo po prostu gdy podmiot potrzebuje zmian w niektórych ustawieniach systemu.

Mówi się o tzw. due dilligence (należyta staranność) – zamiast tylko skupiać się na funkcjonalności systemu IT i jego zgodności z przepisami (np. RODO, integracja z P1), placówka medyczna przeprowadza dogłębną analizę dostawcy IT. Przykładowe pytania stawiane w procesie audytu to:

W ograniczaniu ryzyka należy też rozważyć wdrożenie rozwiązań typu SaaS (ang. Software as a Service, oprogramowanie jako usług). Zamiast systemu zainstalowanego lokalnie na komputerze, użytkownicy logują się do aplikacji dostępnej w chmurze. Na takiej zasadzie działa np. Microsoft Office 365 albo oprogramowanie dla przychodni Mediporta (KAMSOFT). Brak instalacji powoduje, że odpadają błędy użytkownika związane z np. konfliktami na poziomie oprogramowania i sprzętu. Jeśli komputer ulegnie awarii, wystarczy tablet albo inny komputer, aby bez przeszkód kontynuować pracę.

Szkolenie i gotowość wewnętrzna

Dobry plan awaryjny pozwoli złagodzić negatywne skutki najpoważniejszej awarii. I nawet jeśli te zdarzają się rzadko, nie można ich wykluczyć. Aby plan zadziałał, pracownicy muszą go znać. Szkolenia można przeprowadzać przy okazji szkoleń z cyberbezpieczeństwa, bo duża część procedur się pokrywa – efekt ataku cybernetycznego albo awarii systemu IT jest ten sam, czyli blokada dostępu do komputerów i danych.

Dział IT, który odpowiada za płynność działania infrastruktury IT, musi na czas informować pracowników o zakłóceniach, czasie potrzebnym na usunięcie awarii, możliwych sposobach obejścia błędu, tymczasowych metodach rejestracji danych itd. Jeśli placówka oferuje usługi e-zdrowia dla swoich pacjentów, jak np. e-rezerwacja wizyt albo dostęp do wyników badań, trzeba przygotować z góry komunikaty wyświetlane podczas próby korzystania z takich e-serwisów. Awaria jest też testem na to, jak placówka medyczna jest dojrzała cyfrowo. Dobry dział IT czuwa na bieżąco nad płynnością działania sprzętu i programu oraz reaguje, jak tylko pojawi się problem. Oszczędzanie na tym elemencie, podobnie jak na umowie serwisowej, może w dłuższej perspektywie być ryzykownym posunięciem.

Migraine Buddy to jednak z najlepszych aplikacja dla osób cierpiących na migrenę
Migraine Buddy to jednak z najlepszych aplikacja dla osób cierpiących na migrenę

Aplikacja Kumpel Migreny (Migraine Buddy) pomaga sklasyfikować rodzaj migreny i czynniki wyzwalające ataki bólu głowy. To pierwszy krok do zapanowania nad chorobą, jej leczenia i ograniczenia liczby epizodów. Na migrenę cierpi ok. 8 mln dorosłych Polaków.

Dziennik migreny i społeczność pacjentów

Choć centralnym elementem apki jest funkcja monitoringu ataków (dziennik choroby), to Migraine Buddy potrafi o wiele więcej. Ale po kolei. Po zainstalowaniu bezpłatnej wersji, można od razu przejść do notowania informacji o atakach, czasie ich występowania oraz okolicznościach. Te dane mogą okazać się kluczowe do zrozumienia wyzwalaczy choroby i lepszego radzenia sobie z nią. Kiedy już wystąpi ból głowy, apka oferuje najbardziej sprawdzone metody przynoszące szybką ulgę. Te można oceniać (razem ze skutecznością leków), aby znaleźć swój sposób na walkę z bólem.

Apka jest prosta w nawigacji, oferuje statystyki pozwalające zidentyfikować wzorce migreny
Apka jest prosta w nawigacji, oferuje statystyki pozwalające zidentyfikować wzorce migreny

Kolejną opcją jest pomoc ze strony społeczności 3,5 mln użytkowników apki, którzy dzielą się swoimi wskazówkami na czacie. Jest też baza wiedzy na temat nowych metod leczenia czy badań naukowych nad migreną oraz ankiety dla użytkowników ułatwiające samodiagnozę. Automatyczny monitoring snu pozwala sprawdzić, czy jego jakość albo długość też jest wyzwalaczem bólów głowy. Podobnie w przypadku pogody – aplikacja zawiera 7-dniową prognozę z wahaniami ciśnienia i temperatury.

Dziennik choroby można wyeksportować i przesłać lekarzowi rodzinnemu albo neurologowi szczegółowe raporty, które mogą pomóc w diagnozie i leczeniu.

Prognoza ataków oraz raporty migreny

Najciekawsze opcje dostępne są tylko w wersji premium kosztującej sporo, bo 47,99 zł miesięcznie albo 384,99 zł rocznie. Za tę kwotę otrzymamy analizy predykcyjne, w tym prognozy ryzyka wystąpienia ataków, czasu jego trwania oraz personalizowane plany terapeutyczne i coachingowe opracowane przez ekspertów od migreny. W płatnej wersji jest też więcej raportów.

Najlepiej przez pierwsze tygodnie albo miesiące korzystać z wersji bezpłatnej i dopiero potem wykupić dostęp premium – im więcej danych zgromadzimy w dzienniku migreny, tym większa precyzja pogłębionych analiz AI. Jeśli damy apce dostęp do aplikacji Zdrowie gromadzącej dane fitness i parametry zdrowia, zyskamy jeszcze lepszy wgląd w przebieg i rozwój choroby. Twórcy chwalą się, że Migraine Buddy od 2014 co roku zyskuje tytuł najlepszej apki w kategorii „migrena i ból głowy”.

W numerze 9/2024 OSOZ Statystyki m.in. analiza importu równoległego leków w Polsce i Europie oraz statystyki sprzedaży leków dla pacjentów z HIV obrazujące sytuację epidemiologiczną.

OSOZ Statystyki 9/2024

W numerze 9/2024 OSOZ Statystyki:

Import równoległy na rynku aptecznym

Rynek importu równoległego (IR) w Unii Europejskiej rośnie. W roku 2016 był wart około 5,5 mld euro, a w 2022 już 6,2 mld euro. Nie rośnie jednak dynamika udziału IR w całości sprzedaży rynku aptecznego i waha się pomiędzy 2,8% dla lat 2022/2021 do 3,2% w okresie 2016/2015. Inaczej mówiąc, rynek IR w ciągu ostatnich lat zachowuje się stabilnie i ma charakter sporej, dość dobrze zdefiniowanej biznesowo niszy. Najwięcej produktów eksportują: Francja, Niemcy i Norwegia.

Według danych PEX za pierwsze 6 miesięcy 2024 roku, największy udział wartościowo i ilościowo w IR do Polski posiada Rumunia. Wynosi on prawie 17,5%, czyli o pół punktu procentowego więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Czytaj dalej 👉

Sprzedaż leków stosowanych w leczeniu HIV

Choć liczba nowych zakażeń HIV na świecie maleje, w Polsce niestety rośnie. Po okresie spadku w czasie pandemii COVID-19, w 2022 roku powrócił trend rosnący – zgłoszono 2384 nowe zakażenia HIV. Z leczenia zakażenia HIV korzysta ponad 19 tysięcy osób, w tym ponad 3 tys. to uchodźcy z Ukrainy. Spada jednak cały czas liczba zgonów (22 osoby w 2022 roku).

Sprzedaż leków stosowanych w tzw. terapii antyretrowirusowej u osób zarażonych HIV rośnie od 2015 roku. W 2023 roku, apteki sprzedały łącznie 31 097 opakowań leków z tej grupy o wartości 8,8 mln zł. W latach 2021-2023 sprzedaż podwoiła się. Trendy statystyczny sugerują, że w 2025 roku liczba sprzedanych opakowań przekroczy 40 mln.

Czytaj dalej 👉

Ponadto w numerze:

Więcej danych? Wszystkie archiwalne numery OSOZ Statystyki znajdziesz na zakładce POBIERZ.

Zespół do spraw AI powołany w Ministerstwie Cyfryzacji przygotował raport dotyczący zastosowania rozwiązań AI w m.in. ochronie zdrowia
Zespół do spraw AI powołany w Ministerstwie Cyfryzacji przygotował raport dotyczący zastosowania rozwiązań AI w m.in. ochronie zdrowia

Zespół ds. Sztucznej Inteligencji przy Ministerstwie Cyfryzacji (MC) przygotował raport na temat zastosowania innowacji AI m.in. w zdrowiu. Wśród rekomendacji znalazło się zastosowanie AI w profilaktyce raka piersi. Jak miałby działać taki system?

Radiolog AI automatyzuje proces badań profilaktycznych

Powołany z początkiem 2024 roku zespół ds. AI przy MC miał za zadanie zaproponować, jak wykorzystać sztuczną inteligencję w różnych branżach gospodarki. Opublikowany w sierpniu br. raport jest zbiorem propozycji konkretnych rozwiązań jak np. Radiolog AI, Korepetytor AI, Prawnik AI.

Jedną z rekomendacji jest wdrożenie AI w profilaktyce, aby zwiększyć jakość i szybkość odczytów wyników z mammografii. Celem jest zmniejszenie o połowę umieralności na raka piersi w najbliższych 10 latach. Według danych z Krajowego Rejestru Nowotworów, w 2021 roku na raka piersi zmarło w Polsce 6400 kobiet. Zgłaszalność na mammografię w ramach programów screeningowych jest nadal niska i wynosi ok. 34%.

Radiolog AI to system AI, który został wdrożony pilotażowo w Szpitalu Kopernika w Łodzi. Z testów wynika, że model do oceny zdjęć mammograficznych „dorównuje skutecznością certyfikowanym radiologom białkowym, co skłania do dalszego skalowania projektu i wdrożenia modelu AI w kolejnych szpitalach.”

Według Zespołu przy MC, AI można też wykorzystać do przekonywania i umawiania Polek na regularne badania mammografii. Koszt umówienia wizyty z pomocą AI wyniósłby zaledwie ok. 3 zł. W dokumencie wspomniano, że szpitale już dzisiaj są zainteresowane taką możliwością, ale brakuje im wiedzy w zakresie sztucznej inteligencji i bezpieczeństwa danych. Aby to zmienić, należałoby przygotować centralny przegląd jakości istniejących narzędzi głosowych na bazie jasnych wytycznych.

Procedura programu profilaktycznego zaproponowana w raporcie:

Jak wdrożyć program mammografii AI w całej Polsce?

Eksperci z Zespołu ds. AI sugerują, aby za implementację systemu odpowiadało MC we współpracy z Ministerstwem Zdrowia (MZ). Po stronie MC byłoby ogłoszenie konkursu na narzędzia głosowe AI do umawiania wizyt, a MZ – certyfikacja modeli AI oraz włączenie projektu pod finansowanie ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

Aby wykorzystać dane gromadzone w programie Radiolog AI do celów naukowych, zaproponowano stworzenie Centralnego Repozytorium Danych Medycznych (CRDM). Jak czytamy w raporcie, „dostęp do zanonimizowanych danych z mammografii z polskiej populacji, umożliwiłby dalsze udoskonalenie istniejącego modelu Radiolog AI i wcześniejsze wykrywanie raka piersi.” Model byłby rozwijany w modelu open source.

CRDM wpisałoby się dodatkowo w Europejską Przestrzeń Danych Medycznych, która przewiduje budowę takich centrów danych. Eksperci rekomendują, aby Repozytorium konsolidowało informacje z już istniejących biobanków.

Kliknij tutaj, aby pobrać raport Zespołu doradczego „PL/AI Sztuczna Inteligencja dla Polski”

„Polska ma szansę stać się jednym z liderów w dziedzinie sztucznej inteligencji w Europie” – chwali raport Ministerstwo Cyfryzacji. Według dokumentu, rodzime firmy mają już rozwiązania AI, które można by wykorzystać do realizacji projektu. Technologia nie jest problemem, ale potrzebna jest inicjatywa ze strony MZ i MC.

Zegarek Apple Watch wykryje oznaki zespołu bezdechu sennego, a słuchawki AirPods pomogą osobom niedosłyszącym
Zegarek Apple Watch wykryje oznaki zespołu bezdechu sennego, a słuchawki AirPods pomogą osobom niedosłyszącym

9 września Apple zaprezentował iPhone 16, inteligentny zegarek Apple Watch 10 i słuchawki AirPods 4. Wśród premierowych funkcji znalazły się dwa rozwiązania dla zdrowia: Apple Watch 10 pomoże wykryć zespół bezdechu sennego, a słuchawki AirPods Pro przeprowadzą test słuchu i mogą pełnić rolę aparatu słuchowego.

Wykrywanie bezdechu sennego

Zespół bezdechu sennego to najczęstsze zaburzenie snu, na które cierpi ok. 1 miliard ludzi na całym świecie, w tym ok. 2-2,5 miliona Polaków. Większość chorych pozostaje niezdiagnozowanych. Nieleczony, może prowadzić do nadciśnienia, cukrzycy typu 2 i chorób serca.

Teraz chorobę będzie można wykryć z pomocą inteligentnego zegarka Apple Watch. Funkcja monitoringu zaburzeń oddychania wykorzystuje dane zbierane przez akcelerometr na temat niewielkich ruchów nadgarstka związanych z zakłóceniami normalnych wzorców oddechowych podczas snu. Są one analizowane przez algorytm oparty na uczeniu maszynowym wytrenowany na danych rzeczywistych i przetestowany w badaniach klinicznych.

Analiza zaburzeń oddychania podczas snu na podstawie danych zebranych przez zegarek Apple Watch

Co 30 dni, Apple Watch porównuje zebrane dane dotyczące zaburzeń oddychania i powiadamia użytkowników, jeśli sugerują one oznaki umiarkowanego lub ciężkiego bezdechu sennego. Dane na temat zaburzeń oddychania podczas snu dostępne są w aplikacji Zdrowie. Można je wyeksportować do pliku PDF, wydrukować albo przesłać lekarzowi.

Według Apple, funkcja powiadomień o podejrzeniu bezdechu sennym ma wkrótce otrzymać zielone światło od amerykańskiej Agencji ds. Leków i Żywności (Food and Drug Administration FDA) i innych organów regulacyjnych ds. zdrowia. A to oznacza, że stanie się urządzeniem medycznym o dokładności klinicznej, któremu mogą zaufać lekarze.

Słuchawki Apple: test i ochrona słuchu, funkcja aparatu słuchowego

Drugą ciekawą nowością jest możliwość stosowania słuchawek AirPods w roli aparatu słuchowego. Jak zaznacza Apple, to „dostępna bez recepty funkcja aparatu słuchowego dla osób z lekkim lub średnim ubytkiem słuchu” a „funkcja Hearing Aid sprawia, że dostęp do aparatów słuchowych jest łatwiejszy niż kiedykolwiek”.

Według Światowej Organizacji Zdrowia, z ubytkami słuchu boryka się ok. około 1,5 miliarda ludzi na całym świecie. Według szacunków NFZ, w Polsce problem dotyczy ok. 6% populacji. Niedosłuch negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne pacjenta, prowadzi do izolacji społecznej oraz demencji. Wcześnie zdiagnozowany może diametralnie poprawić jakość życia pacjenta.

Jak to działa? Korzystając ze spersonalizowanego profilu słuchu opracowanego na podstawie testu słuchu (szczegóły poniżej), nowa funkcja przekształca AirPods Pro w aparat słuchowy o jakości urządzenia medycznego. Spersonalizowany profil słuchu użytkownika jest automatycznie dopasowywany do różnych dźwięków w tym słuchania czy rozmów telefonicznych i to bez dodatkowych ustawień. Słuchawki można też skonfigurować pod aparat słuchowy na podstawie audiogramu stworzonego przez protetyka słuchu. Funkcja Hearing Aid została przetestowana klinicznie w kontrolowanym, randomizowanym badaniu.

Słuchawki AirPods wykonują profesjonalne badanie słuchu i pełnią rolę aparatu słuchowego klasy urządzenia medycznego
Słuchawki AirPods wykonują profesjonalne badanie słuchu i pełnią rolę aparatu słuchowego klasy urządzenia medycznego

Kolejną nowością w AirPods jest ochrona słuchu. Według badania słyszenia, Apple Hearing Study, które fima przeprowadziła we współpracy z University of Michigan School of Public Health i Światową Organizacją Zdrowia (WHO), jedna na trzy osoby jest narażona na zbyt głośne dźwięki otoczenia. AirPods ma teraz funkcję ochrony słuchu opartą o pasywną i aktywną redukcję szumów, która ma chronić uszy nawet podczas głośnych koncertów. Dzięki aplikacji Hałas, użytkownicy Apple Watch mogą włączyć powiadomienia, gdy poziom hałasu w otoczeniu może mieć negatywny wpływ na zdrowie słuchu.

Dzięki słuchawkom Apple można też przeprowadzić badanie audiometryczne pozwalające wykryć ubytki słuchu. Testy słuchu wykonywane są rzadko, zazwyczaj dopiero gdy pacjenci dostrzegają już pierwsze objawy niedosłyszenia.

Test słuchu w AirPods działa tak samo jak standardowe badanie lekarskie zwane audiometrią tonalną. Jego wykonanie w domu zajmuje około pięć minut, a na koniec użytkownik otrzymuje podsumowanie wyników, w tym dane opisujące ubytek słuchu w każdym uchu i zalecenia. Wyniki obejmują też audiogram, który można udostępnić lekarzowi w celu prowadzenia dalszej diagnozy.

1 20 21 22 23 24 116