Ryzyko raka prostaty można obliczyć na podstawie badania genetycznego próbki śliny
Ryzyko raka prostaty można obliczyć na podstawie badania genetycznego próbki śliny

Nowy test śliny może wykryć raka prostaty z większą dokładnością niż popularne badanie krwi z oznaczeniem antygenu sterczowego PSA.

Niedokładny screening raka prostaty

Rak prostaty jest najczęściej diagnozowanym nowotworem u mężczyzn. W Polsce rocznie odnotowuje się ok. 20 tys. nowych zachorowań. Co roku około 5,5 tys. mężczyzn umiera z tego powodu. Według danych, 1 na 8 mężczyzn dostaje w swoim życiu diagnozę.

Wczesne rozpoznanie znacznie zwiększa szanse powrotu do zdrowia. Jedynym, dotychczas szeroko dostępnym testem przesiewowym jest badanie krwi z oznaczeniem PSA, czyli antygenu sterczowego. Jego podwyższony poziom może sugerować łagodny przerost prostaty, zapalenie narządu albo nowotwór. Ale testy PSA są często krytykowane, bo dają niespecyficznie i niewiarygodne wyniki. Szacuje się, że PSA fałszywie wskazuje raka prostaty w trzech na czterech przypadkach. To może prowadzić do dużego stresu pacjenta oraz poddawania się niepotrzebnym zabiegom. Badanie PSA lekarze zalecają wykonywać profilaktycznie u mężczyzn po 45. roku życia, a w przypadku obciążenia genetycznego – po 40. roku życia. Powtarza się je co roku.

PRS dokładniejszy niż PSA

Ale być może wkrótce wystarczy prosty test śliny. W opublikowanym w kwietniu br. artykule w New England Journal of Medicine naukowcy wykazali, że ryzyko wystąpienia raka prostaty można skutecznie sprawdzić na podstawie badania genetycznego próbki śliny. Co więcej, przełomowa analiza pozwala wykryć raka prostaty z większą dokładnością niż testy PSA.

W badaniu wzięło udział 6142 mężczyzn w wieku od 55 do 69 lat, którym pobrano DNA ze śliny. Na tej podstawie naukowcy przeprowadzili tzw. poligenową ocenę ryzyka (PRS) pozwalającą określić wpływ wielu genów jednocześnie na ryzyko choroby, w tym przypadku raka prostaty. Osoby z PRS o wartości 90 i wyższej zostały skierowane na dalsze badania przesiewowe (wyższy wynik wskazuje na dziedziczenie wielu wariantów genetycznych, które mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka prostaty).

468 uczestników z wyjątkowo wysokim PRS przeszło badania MRI i biopsję prostaty. U 187 z nich (40%) zdiagnozowano raka prostaty. Naukowcy pracują obecnie nad opracowaniem nowej wersji testu będącej w stanie wykryć więcej wariantów raka prostaty.

Choć test śliny jest prostszy w wykonaniu niż test krwi, jest na razie droższy, bo opiera się na analizie DNA. Jednak biorąc pod uwagę szybkie upowszechnianie się laboratoriów genetycznych, pojawia się szansa na skuteczniejszy screening raka prostaty. A liczba chorych nieustannie rośnie: tylko w latach 2019–2023 liczba rozpoznań raka prostaty w Polsce wzrosła o 24 proc.

W 2024 r. w Polsce wykonano o 70% więcej operacji robotycznych niż w 2023 roku (zdjęcie po lewej: daVinci, Intuitive)
W 2024 r. w Polsce wykonano o 70% więcej operacji robotycznych niż w 2023 roku (zdjęcie po lewej: daVinci, Intuitive)

Już 77 szpitali w Polsce wykorzystuje roboty chirurgiczne, w tym 13 ośrodków ośrodków prywatnych i 74 ośrodki z kontraktem z NFZ. Wiodące placówki mają nawet po 2-3 tego typu urządzenia wykonując po 700-800 zabiegów rocznie. Na podstawie raportu „Chirurgia Robotowa 2025” (Modern Healthcare Institute) wybraliśmy liderów w zakresie operacji z wykorzystaniem robotów chirurgicznych – da Vinci, Versius i Hugo.

1. Centrum Onkologii im. prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy

Liczba robotów: 3 × da Vinci

    Liczba operacji w 2024 r.: 838

    Specjalizacje: urologia, chirurgia jelita grubego, kardiochirurgia, ginekologia

    Wyróżniki: największa liczba zabiegów rocznie; szerokie spektrum zastosowań robotyki; pełna integracja z onkologią.

    2. Śląskie Centrum Urologii UROVITA (Grupa Mazovia) – Chorzów

    Liczba robotów: 2 × Versius

      Liczba operacji w 2024 r.: 782

      Specjalizacje: urologia (prostatektomia), ginekologia

      Wyróżniki: wysoka efektywność, ugruntowana pozycja w leczeniu raka prostaty; lider w stosowaniu systemu Versius.

      3. Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie

      Liczba robotów: 2 × da Vinci

        Liczba operacji w 2024 r.: 704

        Specjalizacje: urologia, ginekologia, chirurgia ogólna, kardiochirurgia, torakochirurgia, głowa i szyja

        Wyróżniki: największy zakres specjalizacji zabiegowych; ważny ośrodek szkoleniowy.

        4. Europejskie Centrum Zdrowia w Otwocku

        Liczba robotów: 2 × da Vinci

          Liczba operacji w 2024 r.: 637

          Specjalizacje: urologia, jelito grube, ginekologia

          Wyróżniki: największa w Polsce liczba prostatektomii (476); silna pozycja w chirurgii nerek i raka pęcherza.

          5. Państwowy Instytut Medyczny MSWiA w Warszawie

          Liczba robotów: 2 × da Vinci

            Liczba operacji w 2024 r.: 614

            Specjalizacje: urologia, kardiochirurgia, chirurgia trzustki i jelit, ginekologia

            Wyróżniki: różnorodność przypadków; duże znaczenie kliniczne i dydaktyczne.

            6. Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. F. Chopina w Rzeszowie

            Liczba robotów: 1 × da Vinci

              Liczba operacji w 2024 r.: 526

              Wyróżniki: najwyższa efektywność w Polsce – ponad 500 operacji rocznie jednym robotem.

              7. Szpital Mazovia w Warszawie (Grupa Mazovia)

              Liczba operacji w 2024 r.: 376

                Wyróżniki: lider rynku prywatnego, jeden z najdłużej działających ośrodków robotycznych w Polsce (od 2017 r.).

                8. Szpital Medicover w Warszawie

                Liczba operacji od 2018 do 2024 r.: 2332; operacje w 2024 r.: 314

                  Wyróżniki: najdłuższy staż robotyczny w Polsce; lider operacji prywatnych; szeroki zakres zabiegów – od urologii po ginekologię.

                  9. Uniwersytecki Szpital Kliniczny Nr 2 PUM w Szczecinie

                  Liczba operacji w 2024 r.: 450

                    Wyróżniki: konsekwentny rozwój – systematyczny wzrost liczby zabiegów co roku.

                    10. Świętokrzyskie Centrum Onkologii w Kielcach

                    Liczba operacji w 2024 r.: 431

                      Wyróżniki: silna pozycja regionalna, wysoka intensywność pracy bez posiadania wielu robotów.


                      Lista szpitali, które w 2024 roku wykonały co najmniej 200 zabiegów robotowych

                      Nazwa szpitalaWojewództwoLiczba zabiegów w 2024 r.
                      Centrum Onkologii im. prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczykujawsko-pomorskie838
                      Śląskie Centrum Urologii UROVITA w Chorzowieśląskie782
                      Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawiemazowieckie704
                      Europejskie Centrum Zdrowia w Otwockumazowieckie637
                      Państwowy Instytut Medyczny MSWiA w Warszawiemazowieckie614
                      Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. F. Chopina w Rzeszowiepodkarpackie526
                      Śląski Szpital Urologiczny w Katowicach (Grupa Mazovia)śląskie469
                      1. Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką w Lublinielubelskie465
                      COPERNICUS Szpital św. Wojciecha w Gdańskupomorskie456
                      Uniwersytecki Szpital Kliniczny Nr 2 PUM w Szczeciniezachodniopomorskie450
                      Szpital Uniwersytecki nr 1 im. A. Jurasza w Bydgoszczykujawsko-pomorskie444
                      Uniwersyteckie Centrum Kliniczne GUMed w Gdańskupomorskie433
                      Świętokrzyskie Centrum Onkologii w Kielcachświętokrzyskie431
                      USK im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiudolnośląskie405
                      Szpital Mazovia w Warszawiemazowieckie376
                      Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiudolnośląskie365
                      Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. kard. S. Wyszyńskiego w Lublinielubelskie363
                      Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniuwielkopolskie361
                      Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp.lubuskie356
                      Szpital św. Anny EMC w Piaseczniemazowieckie347
                      Szpital Medicover w Warszawiemazowieckie314
                      Szpitale Pomorskie sp. z o.o. – Szpital Morski PCK w Gdynipomorskie329
                      Szpital Specjalistyczny im. L. Rydygiera w Krakowiemałopolskie302
                      Wojewódzki Szpital Wielospecjalistyczny im. dr. Jana Jonstona w Leszniewielkopolskie289
                      SZOZ nad Matką i Dzieckiem Szpital św. Rodziny w Poznaniuwielkopolskie278
                      Mazowiecki Szpital Wojewódzki im. św. Jana Pawła II w Siedlcachmazowieckie273
                      Wojewódzki Szpital Zespolony im. Śniadeckiego w Białymstokupodlaskie273
                      Salve Medica w Łodziłódzkie261
                      Białostockie Centrum Onkologii w Białymstokupodlaskie251
                      Wojewódzki Szpital Zespolony im. L. Rydygiera w Toruniukujawsko-pomorskie234
                      Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej im. św. Jana z Dukli w Lublinielubelskie227
                      UCK WUM Szpital Dzieciątka Jezus w Warszawiemazowieckie211
                      Szpital Uniwersytecki w Krakowiemałopolskie205
                      Uniwersytecki Szpital Kliniczny Nr 4 w Lublinielubelskie205
                      Przetwarzanie danych osobowych i świadczenie opieki zdrowotnej to procesy, które są ze sobą ściśle powiązane - twierdzi Prezes UODO w piśmie do MZ
                      Przetwarzanie danych osobowych i świadczenie opieki zdrowotnej to procesy, które są ze sobą ściśle powiązane – twierdzi Prezes UODO w piśmie do MZ

                      Placówki medyczne, które dobrze chronią dane, powinny być premiowane przy kontraktach z NFZ – uważa Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) w piśmie skierowanym do Ministry Zdrowia Izabeli Leszczyny.

                      Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) zwrócił się do szefowej Resortu Zdrowia z propozycją o taką zmianę przepisów, aby placówki medyczne, które stosują kodeksy postępowania lub mają certyfikaty potwierdzające zgodność z RODO, mogły otrzymać dodatkowe punkty przy kontraktowaniu usług medycznych z NFZ.

                      Według Prezesa UODO, premiowanie takich działań poprawiłoby ochronę danych pacjentów i pracowników służby zdrowia oraz zwiększyło bezpieczeństwo „krytycznych dla społeczeństwa usług” medycznych.

                      Propozycja dotyczy zmiany rozporządzenia, które określa zasady przyznawania kontraktów z NFZ. Placówki, które wdrożyły odpowiednie standardy ochrony danych – czyli stosują zatwierdzone kodeksy lub mają certyfikaty – mogły otrzymać dodatkowe punkty w postępowaniu w sprawie zawarcia umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej z NFZ.

                      – Kodeksy postępowania tworzą pewien standard, także dla wprowadzenia odpowiednich środków bezpieczeństwa. Jest to szczególnie istotne w obszarze ochrony zdrowia, w którym dochodzi coraz częściej do cyberataków, i w którym odnotowywane są liczne naruszenia ochrony danych – uzasadnia Mirosław Wróblewski.

                      Problem jest realny: w ostatnim czasie Prezes UODO był zmuszony nałożyć kary na niektóre placówki medyczne „za niewdrożenie odpowiednich środków organizacyjnych i technicznych chroniących dane osobowe pacjentów i pracowników”. Tymczasem stosowanie kodeksów i certyfikacja może temu zapobiec i budować zaufanie pacjentów.

                      Do tej pory UODO zatwierdził dwa kodeksy postępowania dla placówek medycznych:

                      Drugim dobrowolnym narzędziem narzędziem, z którego mogą korzystać administratorzy i podmioty przetwarzające dane, jest certyfikacja mająca świadczyć o zgodności z rozporządzeniem 2016/679 operacji przetwarzania prowadzonych przez administratorów i podmioty przetwarzające. Jednak jak na razie żaden podmiot medyczny nie wystąpił do Prezesa UODO o zatwierdzenie kryteriów certyfikacji. UODO prowadzi w tym zakresie działania edukacyjne i współpracuje z Polskim Centrum Akredytacji.

                      Minister Zdrowia ma 30 dni na ustosunkowanie się do propozycji, a więc do połowy sierpnia br.

                      Cudowne terapie z TEMU, od urządzeń do masażu do patyczka do uszu z kamerą
                      Cudowne terapie z TEMU, od urządzeń do masażu do patyczka do uszu z kamerą

                      Na chińskiej platformie zakupowej TEMU można znaleźć niemal wszystko po niewiarygodnie niskich cenach, ale za to często w wątpliwej jakości dalekiej od europejskich norm. Wśród 10 mln produktów są też te dla zdrowia: magnetyczne pierścienie na chrapanie, niecertyfikowane ciśnieniomierze albo smartwatche za 50 zł zamiast 1500 zł. Wybraliśmy kilka oryginalnych produktów.

                      Ręczny masaż szyi

                      Samodzielny masaż szyi wygląda niebezpiecznie
                      Samodzielny masaż szyi wygląda niebezpiecznie

                      Ma przynieść ulgę w bólach szyi i zmniejszać napięcie mięśni. Specjalny pas blokuje się o drzwi, podobnie jak niektóre domowe urządzenia fitness. Następnie należy umieścić głowę w kołnierzu. Naciągając jedną ręką pas, kołnierz dźwiga głowę w górę. Oprócz tego, że urządzenie od razu prowokuje pytania o bezpieczeństwo stosowania, efekt takiego masażu też jest wątpliwy. Zdecydowanie odradzamy.

                      Jędrne mięśnie twarzy bez kosmetyków

                      Dzięki też sztandze pozbędziesz się zmarszczek. I to bez kremów
                      Dzięki tej sztandze pozbędziesz się zmarszczek. I to bez kremów

                      To co na zdjęciu wygląda jak sztanga do ćwiczeń warg, ma dużo poważniejsze zastosowanie: oto siłownia dla mięśni twarzy, dzięki której ujędrnisz policzki i linię żuchwy i w efekcie zmniejszysz liczbę zmarszczek nosowo-wargowych. Bez kosmetyczki, kremów, ale za to za niewiele ponad 10 zł. Uwaga: ćwiczenia w miejscu publicznym mogą wywołać zmarszczki śmiechowe u obserwujących.

                      Maska ochronna przeciw bakteriom

                      Stylowa maska ochronna przed bakteriami roznoszonymi drogą kropelkową
                      Stylowa maska ochronna przed bakteriami roznoszonymi drogą kropelkową

                      Prawie zapomnieliśmy już o tym, jak nosiliśmy maseczki na twarzy podczas pandemii COVID-19. Niektórzy nawet nosili osłony z plexi mające chronić przed kropelkami śliny podczas rozmowy z drugą osobą. Ale żadne maseczki nie równają się tej super-modnej wersji osłon twarzowych obiecujących „ochronę przed rozpryskami śliny”. Tak, wiele chorób przenosi się drogą kropelkową. Ale ten gadżet – oprócz oryginalnego wyglądu – na pewno nas przed nimi nie ochroni. Może za to może mieć efekt profilaktyczny w postaci dystansu społecznego – nosząc taką maskę na mieście, każdy będzie nas omijał szerokim łukiem.

                      Terapia światłem podczerwonym

                      Ostatni hit sprzedaży - maski do terapii światłem podczerwonym
                      Ostatni hit sprzedaży – maski do terapii światłem podczerwonym

                      Maski do terapii światłem podczerwonym zyskały ostatnio na popularności. Prawdą jest, że podczerwień może mieć korzystny wpływ w przypadku niektórych schorzeń dermatologicznych. Jednak eksperci przestrzegają przed stosowaniem niecertyfikowanych urządzeń. Zbyt intensywne albo długotrwałe używanie takich masek może nawet prowadzić do uszkodzenia oczu. Lepiej najpierw skonsultować się z dermatologiem zamiast ryzykować modne terapie. Pozytywne recenzje w stylu „nie wypróbowałem, ale wygląda świetnie” mówią same za siebie.

                      Stop chrapaniu

                      Wkładki do nosa przeciwko chrapaniu. Komfort noszenia - wątpliwy
                      Wkładki do nosa przeciwko chrapaniu. Komfort noszenia – wątpliwy

                      Wystarczy włożyć plastikową nakładkę do nozdrzy i dzięki zmianie cyrkulacji powietrza pozbędziemy się chrapania. Są nawet pierścienie z magnesami zakładane na palec, które poprzez akupresurę mają leczyć tę uciążliwą dolegliwość. Wszystko, czego możemy spodziewać się po tym gadżecie za 5 zł, to niezbyt komfortowy sen i podrażnienie nozdrzy. Medal dla tego, komu to nie wypadnie w nocy.

                      Patyczek do uszu z kamerą

                      Patyczek z kamerą pomaga zajrzeć do wnętrza ucha. Odradzamy zabawy w otolaryngologa
                      Patyczek z kamerą pomaga zajrzeć do wnętrza ucha. Odradzamy zabawę w otolaryngologa

                      Lekarze przestrzegają przed używaniem patyczków do uszu, bo można sobie uszkodzić błonę bębenkową. Kto nie natknął się w TV na reklamy z dialogiem: „Ale ja czyszczę uszy. Może jakimś zwykłym sprayem albo co gorsza patyczkiem.”

                      No ale co jeśli taki patyczek ma kamerę i na smartfonie możemy obserwować wnętrze ucha? Nadal odradzamy stosowanie nawet takiego inteligentnego patyczka. Gadżet dla niespełnionych otolaryngologów nie posiada żadnych certyfikatów bezpieczeństwa.

                      Szybsze zasypianie z napięciem

                      Lekkie impulsy elektryczne mają ułatwiać zasypianie. Dowody naukowe? Brak

                      Przypominające jajko urządzenie ma pomóc w problemach ze snem. Wystarczy włączyć, a delikatne impulsy elektryczne ukoją i pozwolą szybko zasnąć. Trudno szukać dowodów naukowych na wpływ impulsów elektrycznych na sen, ale podobnych wynalazków jest cała lista. W innej wersji, specjalnie elektrody podpina się do uszu, co ma wprowadzić użytkownika w fazę głębokiego snu.

                      E-bańki lekarskie

                      E-bańki. Praktyczne, ale uwaga, bo można przesadzić z siłą ssania
                      E-bańki. Praktyczne, ale uwaga, bo można przesadzić z siłą ssania

                      Nasze babcie stosowały takie ze szkła, ale teraz są już elektryczne z regulacją siły ssania i temperatury. Mają pomagać w przeziębieniu, pobudzać organizm, relaksować. O ile bańki lekarskie mają długą tradycję i udowodnione efekty jako immunostymulatory, z tymi elektrycznymi bez europejskiego znaku bezpieczeństwa produktu CE warto obchodzić się ostrożnie. Zbyt duża siła ssania może doprowadzić nawet do poważnego uszkodzenia skóry.

                      Otwieracz do leków

                      Po co się siłować palcami? Oto otwiera do opakowań blisterowych
                      Po co się siłować palcami? Oto otwieracz do opakowań blisterowych

                      Jest rok 2025 a ty dalej wyciskasz tabletki z blistrów za pomocą palców? Robisz to źle. Za niecałe 5 zł można kupić otwieracz do opakowań blistrowych na tabletki. To przykład, że innowacja nie zna granic wyobraźni człowieka. Trzeba jednak przyznać, że to może być praktyczne rozwiązanie dla osób mających problemy z poruszaniem palcami.

                      Chłodny wiatr w gorące dni

                      Gdy wiatr wiele w plecy, życie jest chłodniejsze
                      Gdy wiatr wiele w plecy, życie jest chłodniejsze

                      Wysoka temperatura latem nie sprzyja zdrowiu. Lekarze zalecają przebywać w cieniu, nie wychodzić na słońce po południu, spożywać dużą ilość płynów. Innowatorzy z Azji mają inny pomysł – wentylator zakładany na pas, który kieruje bezpośrednio strumień wiatru pod koszulę albo bluzkę. Oprócz wątpliwego efektu wizualnego, uwaga na przesuszenie skóry a nawet bóle mięśni spowodowane szybką utratą temperatury.

                      Źródło wszystkich zdjęć: TEMU. Redakcja nie testowała osobiście przedstawionych urządzeń, a jedynie opiera się na opiniach osób trzecich. Artykuł nie ma charakteru promocyjnego ani nie jest obiektywną oceną, a jedynie subiektywną opinią.

                      Vendor lock to sytuacja, gdy placówka służby zdrowia staje się zależna od rozwiązań IT i usług jednego dostawcy
                      Vendor lock to sytuacja, gdy placówka służby zdrowia staje się zależna od rozwiązań IT i usług jednego dostawcy

                      „Pieniądze z KPO pogłębią uzależnienie od firm IT”, „szpitale są w szponach kilku dostawców systemów informatycznych” – słowo „vendor lock” stało się ostatnio modne w kontekście dyskusji o informatyzacji placówek medycznych. Wokół niego narosło jednak wiele nieporozumień.

                      Dylemat jednego dostawcy IT i braku wyboru

                      Vendor lock, czyli „uzależnienie od dostawcy” to sytuacja, gdy placówka służby zdrowia staje się zależna od rozwiązań IT i usług konkretnego dostawcy. Taka sytuacja ogranicza elastyczność cyfryzacji i hamuje innowacje – twierdzą krytycy. Do tego jest kosztowna, bo firmy IT mogą dyktować ceny, a świadczeniodawcy i tak muszą na nie przystać, bo „zmiana oprogramowania EDM jest prawie niemożliwa”. Dalsza rozbudowa systemu wymaga dokupowania modułów tej samej firmy, bo rozwiązania firm trzecich nie są kompatybilne i nie można ich zintegrować na zasadzie dopasowanych do siebie puzzli – dostawcy IT nie udostępniają interfejsu programowania aplikacji (API).

                      Jednak uzależnienie od dostawcy jest często błędnie rozumiane, zwłaszcza w złożonych ekosystemach danych, takich jak opieka zdrowotna. Tutaj liczy się sprawdzona i pewna synchronizacja danych, potrzebne są często aktualizacje systemów wprowadzające nowe funkcjonalności albo wymagania prawne. Priorytetem jest bezpieczeństwo leczenia determinowane jakością danych i cyberbezpieczeństwo. To powód dlaczego dostawcy IT nie „otwierają” swoich rozwiązań na integrację z innymi. Mogłoby to oznaczać utratę kontroli nad całym środowiskiem informatycznym, a w efekcie – problemy w postaci większej liczby błędów czy dziur w systemach zabezpieczeń przed atakami cybernetycznymi.

                      Oczywiście trzeba uczciwie przyznać, że „vendor lock” ma też swoje duże minusy. Ale trzeba go postrzegać jako kompromis, któremu przyświeca cel wyższy, czyli jakość infrastruktury IT i możliwość jej długofalowego rozwoju. Nie jest też prawdą, że placówki medyczne muszą biernie akceptować dyktowane przez dostawców ceny, a bez uzależnienia, konkurencja spowodowałaby spadek cen. Powód jest prosty: informatyzacja to nie jest jednorazowa transakcja, ale współpraca – albo nawet relacja – na lata. Także uczciwym firmom IT zależy na tym, aby układała się ona pomyślnie. Do tego z góry założenie, że u „innych jest taniej”, jest błędne. Pod uwagę trzeba wziąć koszty długoterminowe liczone jako całkowity koszt posiadania (CTO), czyli zakupu, zainstalowania, użytkowania, utrzymywania systemu.

                      Wyłączność jak w małżeństwie opłaca się

                      Aby „vendor lock” był korzystny musi być spełniony jeden podstawowy warunek: dostawca IT jest uczciwy, doświadczony i posiada stabilną pozycję na rynku. Tak jak w małżeństwie, liczy się zaufanie i odpowiedzialność, bo sukces cyfryzacji zależy od bliskiej współpracy dostawcy ze świadczeniodawcą.

                      Jeśli się to uda, pierwszą korzyścią jest płynna integracja różnych systemów, modułów i funkcji dostarczanych przez tego samego dostawcę, zarówno w części szarej jak i białej. Interoperacyjność – trudna do osiągnięcia, gdy jest kilku dostawców IT – wiąże się z szybką wymianą danych i prostotą pracy z jednym systemem IT, dostępem do pełnego obrazu stanu zdrowia pacjenta i możliwością dalszego przetwarzania informacji do np. podnoszenia poziomu opieki. Te wszystkie elementy mają wpływ na bezpieczeństwo i jakość leczenia.

                      Elastyczność jest tańsza? Nie do końca, bo trzeba wziąć pod uwagę całkowity koszt posiadania (CTO)„.

                      Kolejnym argumentem jest centralna odpowiedzialność firmy za bieżące dostosowywanie całego oprogramowania do zmian prawnych. Wystarczy jedna, a nie kilka aktualizacji. Taka spójność działania ma też strategiczne znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa danych. Scentralizowane systemy to też lepsza ochrona przed cyberatakami dzięki centralnym protokołom bezpieczeństwa. Renomowani dostawcy korzystają ze standardów danych jak HL7 oraz spełniają wymagania RODO, co jest kolejnym plusem.

                      Wiele różnych systemów to dla użytkownika koszmar

                      Jeden dostawca to jedna strona odpowiedzialna za cały ekosystem IT. Placówka medyczna nie musi dochodzić, czy to firma A czy B powinna naprawić błąd albo prosić następnego dostawcę, aby zaktualizował system A, który po upgradzie systemu B przestał działać. Takie przepychanki mogą pochłonąć dużo energii i czasu. To też jedna umowa serwisowa, a w przypadku większych placówek, m.in. uprzywilejowane warunki czasu reakcji.

                      Jeden system, jeden standard wprowadzania, jedno hasło dostępu i jeden wygląd okien wszystkich modułów to wielka ulga dla użytkowników końcowych. Nawet jeśli różni dostawcy zapewnią wymianę danych między systemami, na pewno nie zagwarantują tego samego interfejsu użytkownika. Vendor lock to łatwiejsze, tańsze i krótsze szkolenia.

                      I na koniec jeszcze jeden argument: zarządzanie i kontrola nad całą infrastrukturą IT, gdy wdrożono kilka, a nawet kilkanaście systemów IT, jest ogromnym wyzwaniem, zmuszającym m.in. do zatrudnienia dodatkowych informatyków. Nie mówiąc o polityce bezpieczeństwa danych, której stopień skomplikowania rośnie proporcjonalnie do liczby dostawców. Zamiast o „vendor lock” w ochronie zdrowia powinniśmy się skupić na „contract lock”, czyli wyborze niewłaściwej firmy albo niekorzystnym kontrakcie na zakup i wdrożenie systemu. Dlatego przed zakupem systemu trzeba przeprowadzić analizę due diligence, sprawdzając kompetencje i potencjał rozwojowy firmy, wynegocjować warunki opieki serwisowej i budować dobre relacje partnerskie.

                      Zegarek opracowany przez MIT pozwala ocenić, czy terapia komórkowa przynosi spodziewane efekty
                      Zegarek opracowany przez MIT pozwala ocenić, czy terapia komórkowa przynosi spodziewane efekty

                      Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) w USA opracowali urządzenie, które analizuje w czasie rzeczywistym komórki krążące w naczyniach krwionośnych. Technologia pozwala na wczesną diagnostykę chorób m.in. nowotworów, wykrycie nawrotów choroby oraz określenie skuteczności leczenia.

                      Aby przeprowadzić analizę komórek w krwiobiegu, dotychczas trzeba było stosować tzw. cytometrię przepływową in vivo, wymagającą mikroskopu wielkości pokoju, w którym pacjenci muszą przebywać nawet kilkadziesiąt minut. CircTrek – bo tak nazywa się innowacja – jest na tyle mały, że można go nosić jak zegarek, a do tego posiada moduł Wi-Fi pozwalający przesłać wyniki badania do lekarza.

                      Jak to działa? Urządzenie wysyłka skupioną wiązkę lasera w celu stymulacji komórek znajdujących się pod skórą i odpowiednio oznaczonych, np. poprzez nałożenie barwników fluorescencyjnych opartych na przeciwciałach, genetyczną modyfikację albo metodami znakowania in vivo. Co ważne, technologia ta jest kompatybilna z szeroką gamą zatwierdzonych klinicznie technik znakowania komórek i jest w pełni bezpieczna dla ludzi.

                      Naukowcy z MIT twierdzą, że CircTrek przekracza dotychczas niemożliwą do pokonania granicę. Dzięki niemu można ocenić, czy terapia komórkowa – stosowana w leczeniu nowotworów – przynosi spodziewane efekty. Poza tym umożliwia śledzenie populacji komórek terapeutycznych, pozwalając szybko wykryć zdarzenia niepożądane, monitorowanie nawrotów raka albo ocenę ryzyka wystąpienia infekcji u pacjentów na oddziale intensywnej terapii.

                      Twórcy CircTrek wiążą największe nadzieje z wczesną diagnostyką chorób – monitorowanie komórek pozwala wykryć występujące na wczesnym etapie choroby markery, takie jak nieprawidłowe komórki plazmatyczne w przypadku szpiczaka mnogiego lub neutrofile z ekspresją CD64 w sepsie. Rozpoznanie raka w początkowym stadium znacznie zwiększa szanse na wyleczenie. Choć nadal istnieje wiele wyzwań, w tym m.in. przeszkody regulacyjne czy niedostateczna dokładność, odkrycie toruje drogę do wczesnej diagnostyki zwłaszcza nowotworów.

                      Raport WHO nie pozostawia złudzeń: do rozwoju telemedycyny nie wystarczy sama technologia
                      Tylko 37% krajów ocenia skuteczność wdrożonych programów telemedycyny

                      Aby telemedycyna zakorzeniła się w systemach zdrowia, sama technologia nie wystarczy. Potrzebny jest mix legislacji, inwestycji w infrastrukturę i wiedzę oraz pomiar korzyści telekonsultacji – wynika z najnowszego raportu „Upowszechnienie telemedycyny w regionie europejskim WHO” (Scaling up telemedicine in the WHO European Region).

                      Kryzys zmusił do telemedycyny. Po kilku latach niewiele z niej zostało

                      Podczas pandemii COVID-19 telemedycyna stała się prawdziwym wybawieniem, oferując bezpieczną metodę świadczenia opieki zdrowotnej. W połączeniu z e-receptami, pacjenci mieli dostęp do leków i porad nawet gdy przychodnie i gabinety lekarskie pozostawały zamknięte. Oprócz Polski, także Szwecja czy Wielka Brytania szybko zaadaptowały opiekę zdalną, właśnie dzięki wcześniej wdrożonej elektronicznej recepcie. Do 2022 roku liczba państw w Regionie Europejskim WHO, które oferowały usługi telemedyczne, podwoiła się w porównaniu do 2015 roku.

                      Ale to był tylko chwilowy zryw. Choć 78% państw członkowskich uwzględnia telezdrowie w strategiach polityki zdrowotnej, technologie te nadal mają trudności z przebiciem się do systemów zdrowia. Podczas gdy niektóre kraje posiadają dedykowane strategie e-zdrowia z planami dla telemedycyny, w niektórych państwach zdalna opieka ogranicza się do pilotaży. Wiele ułatwień prawnych i finansowych wprowadzonych podczas pandemii zostało stopniowo anulowanych i w efekcie odsetek telekonsultacji w ogóle wszystkich świadczeń medycznych powrócił do stanu z 2019 roku. W Polsce usługi telezdrowia oferowało w 2019 roku 11% placówek, w 2020 r. – 55%, a w 2024 r. – 23%.

                      Infrastruktura i legislacja

                      Raport WHO nie pozostawia złudzeń: rozwój telemedycyny nie jest i nie będzie efektem istnienia technologii. To najprostszy element, bo większość dobrych dostawców IT oferuje moduły telemedyczne, bezpłatnie albo po niskich kosztach (co wynika z dużej konkurencji na rynku). Znacznie większym wyzwaniem jest stworzenie infrastruktury cyfrowej, w tym m.in. dostępu do stabilnego internetu oraz narodowych systemów identyfikacji cyfrowej. Według ostatniego raportu Centrum e-Zdrowia, w Polsce do internetu szerokopasmowego ma dostęp aż 96,6% szpitali, ale tylko 62,3% podmiotów ambulatoryjnej opieki zdrowotnej.

                      % podmiotów deklarujących dostęp do internetu szerokopasmowego w 2024 roku
                      % podmiotów deklarujących dostęp do internetu szerokopasmowego w 2024 roku

                      Poza technologią potrzebne są też jasne ramy prawne. Do 2022 roku tylko połowa krajów miała formalne przepisy dotyczące telemedycyny, a wiele działało na podstawie tymczasowych rozwiązań pandemicznych. Brakuje ram w zakresie m.in. ochrony danych osobowych, odpowiedzialności zawodowej czy kryteriów świadczenia usług. No i finanse. 72% krajów WHO Europy przeznaczyło środki na rozwój telemedycyny w czasie pandemii, ale tylko 47% refundowało zdalne usługi medyczne w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. WHO zwraca uwagę, że obecne modele finansowania „fee-for-service” nie są korzystne dla telemedycyny i konieczne jest przejście na finansowanie pakietowe lub kapitacyjne. Telemedycyna musi się także opłacić placówkom zdrowia.

                      Bariery i czynniki wspierające rozwój telemedycyny
                      Bariery i czynniki wspierające rozwój telemedycyny

                      Gotowość kadry

                      Według raportu WHO, od 30% do 70% pracowników ochrony zdrowia nie posiada odpowiednich umiejętności wykorzystania rozwiązań telemedycznych. Jedynie 34% państw uwzględnia zdrowie cyfrowe w edukacji medycznej – niestety najczęściej w ramach zajęć nieobowiązkowych.

                      Dlatego WHO zaleca włączenie telemedycyny do programów kształcenia i ustawicznego rozwoju zawodowego. Tak samo ważna jest standaryzacja praktyk klinicznych. Tylko 53% krajów opublikowało wytyczne dla telemedycyny, w tym Polska. Nadal brakuje dokładnych standardów opracowanych z myślą o różnych specjalizacjach jak psychiatrii albo dermatologii.

                      Prawo w ogóle nie nadąża za rozwojem technologii. Przykładem jest sztuczna inteligencja albo wykorzystanie w diagnozie i leczeniu raportowanych przez pacjenta wyników. Niepewność powoduje, że lekarze czasami rezygnują z innowacji, nie chcąc ryzykować.

                      Dostępność dla technologii

                      Według WHO, telemedycyna może zmniejszyć nierówności w dostępie do usług zdrowotnych. Jednak nie stanie się to samo z siebie, ale wymaga aktywnego działania ze strony ministerstw zdrowia. Mniej niż połowa państw WHO EU przyjęła strategie włączenia cyfrowego. Osoby starsze, z niepełnosprawnościami czy mieszkańcy terenów wiejskich są najbardziej narażeni na wykluczenie cyfrowe. W Polsce ok. 4,8 mln osób pozostaje offline i nie korzysta z Internetu. W większości to osoby starsze albo w trudnej sytuacji ekonomicznej, które najbardziej mogłyby skorzystać na teleopiece.

                      Jeszcze innym problemem jest wdrażanie nowych technologii na oślep, bez mierzenia efektów. Tylko 37% krajów ocenia skuteczność minimum jednego programu telemedycznego, a tylko 20% posiada ramy oceny skuteczności. Mniejszość, bo 47% krajów, zbiera dane o wykorzystaniu telemedycyny, a jeszcze mniej analizuje je pod kątem wieku, regionu czy statusu społeczno-ekonomicznego.

                      To problem, bo bez wiedzy o efektach, brakuje argumentów i motywacji do wdrażania tele-usług, a lekarze mogą odebrać próby jej forsowania jako „stosowanie technologii dla technologii”, a nie dobra pacjentów. WHO nie ma wątpliwości: telemedycyna nie jest ani chwilową innowacją, ani opcją awaryjną na kryzysy. Technologia zdalnych konsultacji może zwiększyć dostęp do specjalistycznych usług w rejonach o słabo rozwiniętej infrastrukturze medycznej, poprawić monitoring zdrowia seniorów i osób z chorobami przewlekłymi, a nawet zmniejszyć kolejki do lekarzy poprzez przesunięcie obsługi lekkich przypadków poza przeciążonymi placówkami zdrowia. Ale to wymaga włączenia tej technologii do strategii ochrony zdrowia.

                      W Polsce konsultacje zdalne mogłyby zwiększyć dostępność opieki koordynowanej dla osób spoza dużych ośrodków miejskich, gdzie dostęp do specjalistów jest często trudny albo wymaga wizyt w oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów ośrodkach.

                      Podczas Nawigatora e-Zdrowia KAMSOFT dwa razy w roku prezentuje nowe funkcje i ułatwienia informatyczne dla aptek, szpitali i gabinetów lekarskich
                      Podczas Nawigatora e-Zdrowia KAMSOFT dwa razy w roku prezentuje nowe funkcje i ułatwienia informatyczne dla aptek, szpitali i gabinetów lekarskich

                      Jak zaimplementować wymagane zmiany administracyjne do systemów gabinetowych i aptecznych? Jakie nowe technologie warto wdrożyć, aby podwyższyć jakość opieki i ułatwić pracę personelu medycznego? I jak zapewnić bezpieczeństwo danych?

                      O tym była mowa podczas VIII edycja konferencji Nawigator e-Zdrowia organizowanej przez KAMSOFT S.A. Wśród tematów znalazły się m.in. obsługa programu Moje Zdrowie w POZ, pozyskiwanie środków zewnętrznych na rozwój placówek, częściowa realizacja recepty w różnych aptekach oraz innowacyjne rozwiązania.

                      Relacja wideo z Nawigatora e-Zdrowia

                      Cyberbezpieczeństwo w ochronie danych pacjentów – ustawa o KSC

                      Jednym z głównych tematów konferencji była nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) oraz jej wpływ na branżę ochrony zdrowia w zakresie zwiększonych wymagań związanych z cyberbezpieczeństwem. Uczestnicy zdobyli praktyczną wiedzę na temat wdrażania tych zmian w sektorze medycznym oraz metod ochrony danych pacjentów przed zagrożeniami cyfrowymi.

                      Program Moje Zdrowie w POZ

                      Pracownicy Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) dowiedzieli się, jak w praktyce obsłużyć program Moje Zdrowie w systemach medycznych KAMSOFT od wypełnienia ankiety, wystawienia zlecenia do laboratorium, pobrania podsumowania ankiety z systemu P1 i dołączenia jej do dokumentacji pacjenta po wypełnienie oraz wydruk formularza Indywidualnego Planu Zdrowotnego (IPZ). Jak krok po kroku prawidłowo przeprowadzić wszystkie czynności zaprezentowano podczas dedykowanych warsztatów dla użytkowników systemu KS-SOMED, KS-PPS oraz SERUM.

                      Centralna e-Rejestracja

                      Ważnym punktem programu była prezentacja dotycząca implementacji Centralnej e-Rejestracji w różnych typach placówek medycznych. Eksperci KAMSOFT podzielili się praktycznymi wskazówkami, omawiając metody wdrożenia oraz potencjalne wyzwania.

                      Od momentu ogłoszenia startu pilotażu Centralnej e-Rejestracji (CeR) firma KAMSOFT aktywnie wspiera placówki medyczne, dostarczając gotowe rozwiązania, wsparcie techniczne oraz profesjonalne szkolenia. Umożliwia to płynną integrację systemów placówek z platformą P1 w ramach pilotażu CeR. Co istotne, klienci KAMSOFT nie ponoszą kosztów związanych z integracją i wdrożeniem systemu. Placówki zainteresowane udziałem w pilotażu CeR przy wsparciu KAMSOFT mogą kontaktować się pod adresem: pilotazEDMCeR@kamsoft.pl.

                      Pozyskiwanie funduszy na rozwój placówek

                      Dużą popularnością cieszyła się sesja dotycząca pozyskiwania dofinansowania z aktualnych programów wsparcia dla sektora zdrowia. Uczestnicy poznali m.in. dostępne programy, z których można uzyskać fundusze na rozwój, oraz dowiedzieli się, jak efektywnie aplikować o te środki.

                      Nowoczesne technologie w ochronie zdrowia – CDSS

                      Konferencja była także miejscem prezentacji nadchodzących wkrótce innowacyjnych rozwiązań wspierających pracę profesjonalistów medycznych. Wśród nich znalazły się informacje o badaniu przydatności narzędzi klasy CDSS (System Wspomagania Decyzji Klinicznych), które potencjalnie analizują dane medyczne pacjenta (zawarte w historii zdrowia) takie jak: wyniki badań stosowane leki, rozpoznania, skierowania itp., i zestawiają je z algorytmami przygotowanymi przez grono ekspertów, przy wsparciu medycznych baz danych oraz wytycznych klinicznych.

                      Dzięki temu rozwiązaniu lekarz będzie mógł otrzymać cenne informacje, takie jak: prawdopodobieństwo wystąpienia określonych schorzeń u pacjenta, sugestie kolejnych kroków diagnostycznych lub terapeutycznych oraz wsparcie w farmakoterapii. W systemie KS-SOMED produkcji KAMSOFT lekarze mogą zacząć zapoznawać się, jak takie rozwiązanie będzie wyglądać i dzielić się opiniami o przydatności tego typu narzędzia. Badanie ma na celu przygotowanie wyrobu medycznego, który trafi w nieodległej przyszłości do gabinetów.

                      Nowa funkcjonalność TurboBLOZ – krok w stronę nowoczesnego, bezpiecznego i efektywnego zarządzania terapią

                      Podczas konferencji zaprezentowano nową, innowacyjną funkcjonalność TurboBLOZ, która wkrótce zostanie udostępniona użytkownikom, a znacząco wspiera lekarzy w monitorowaniu przestrzegania zaleceń terapeutycznych przez pacjentów. W trakcie wizyty, lekarz będzie mógł szybko i precyzyjnie uzyskać kluczowe informacje dotyczące farmakoterapii, które m.in. zwiększą bezpieczeństwo pacjenta oraz poprawią skuteczność leczenia. Nowa wersja TurboBLOZ wprowadza specjalne ikony przy produktach leczniczych, które w czytelny sposób informują o szczegółach realizacji terapii przez pacjenta. Dzięki nim można łatwo sprawdzić m.in. czy pacjent zrealizował receptę oraz czy przyjmuje inny lek z tą samą substancją czynną.

                      Nowa funkcjonalność TurboBLOZ to krok w stronę nowoczesnego, bezpiecznego i efektywnego zarządzania terapią. Dzięki szerszemu zakresowi intuicyjnie dostępnych informacji lekarze mogą podejmować bardziej świadome decyzje, co przekłada się na wyższą jakość opieki zdrowotnej i lepsze wyniki leczenia.

                      Częściowa realizacja e-Recept w różnych aptekach

                      Farmaceuci uczestniczący w konferencji mieli okazję zgłębić temat planowanej przez Ministerstwo Zdrowia zmiany w sposobie realizacji e-recept. Nowa regulacja, której wdrożenie zaplanowano jeszcze w bieżącym roku, umożliwi pacjentom częściową realizację elektronicznych recept w różnych aptekach, co stanowi istotny krok w kierunku zwiększenia elastyczności i dostępności leków dla pacjentów. Podczas Nawigatora e-Zdrowia omówiono również wyzwania związane z wprowadzeniem tej zmiany, a dotyczące dokumentów DDR i czasowej blokady realizacji recepty.

                      Monitoring warunków przechowywania leków w aptekach

                      Od 3 grudnia 2025 r. wymóg całodobowego monitoringu będzie obowiązkowy dla wszystkich aptek. W związku z tym apteki będą musiały stosować systemy monitorowania temperatury i wilgotności, które rejestrują dane w trybie ciągłym i powiadamiają o przekroczeniach norm. Eksperci KAMSOFT zaprezentowali kompleksowe rozwiązanie spełniające ten obowiązek i zintegrowane z systemem KS-AOW, dzięki temu farmaceuci będą mogli z wyprzedzeniem zareagować w przypadku ewentualnych przekroczeń.

                      Dostęp do materiałów konferencyjnych Wszystkie nagrania z wydarzenia są dostępne na stronie info.kamsoft.pl/nawigator. Aby uzyskać do nich dostęp, wystarczy wypełnić formularz na stronie.

                      Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) oraz Karolina Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju Biotechnologii w Agencji Badań Medycznych (ABM)
                      Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) oraz Karolina Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju Biotechnologii w Agencji Badań Medycznych (ABM)

                      Jak pobudzić innowacje zdrowia cyfrowego w Polsce? Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) oraz Karolina Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju Biotechnologii w Agencji Badań Medycznych (ABM) w rozmowie z OSOZ Polska.

                      Rozmowę z Tomaszem Maciejewskim i Karoliną Nowak przeprowadziliśmy podczas webinaru Izby POLMED „Innowacja niejedno ma imię” (4 czerwca 2025 r.).

                      Placówki są otwarte, prawo jest zamknięte

                      W Polsce innowacje nie rozbijają się o brak pomysłów, tylko o opór systemu i ludzi oraz brak pieniędzy. W napiętym budżecie szpitala trudno znaleźć środki na coś ponad standard. Innowacyjność stała się domeną pasjonatów – nowe rozwiązania e-zdrowia ponad EDM wdrażają tylko placówki kierowane przez menedżerów pasjonujących się nowymi technologiami. Szukają oni aktywnie dodatkowych środków finansowych, uruchamiają działy innowacyjności w ramach struktury organizacyjnej, są otwarci na pilotaże realizowane przez startupy.

                      – Szpital nie jest miejscem naturalnie przyjaznym innowacjom. Ale może takim być, jeśli damy mu do tego przestrzeń – mówi prof. Tomasz Maciejewski, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka.

                      Jak podkreśla Maciejewski, personel medyczny, często przywiązany do sprawdzonych procedur, potrzebuje czasu i zachęt, by otworzyć się na nowości. – Na początku, gdy wprowadzaliśmy rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, czuliśmy dystans, sceptycyzm. Ale dziś pracownicy sami przychodzą z inicjatywą i pytają: Może byśmy spróbowali to zautomatyzować? Może tu warto zastosować model predykcyjny? – zauważa Maciejewski.

                      Otwartość ludzi na innowacje to tylko połowa sukcesu. Druga – dużo trudniejsza – to otwartość systemu.

                      Według dyrektora IMiD, placówki medyczne są uwięzione między kodeksem etyki lekarskiej, wymogami Komisji Bioetycznej, ustawą o zamówieniach publicznych a przepisami o ochronie danych. I nawet jeśli jest na rynku technologia gotowa do wdrożenia, jak chociażby systemy monitoringu zdrowia pacjenta, to szpitale duszą się w procedurach, a ich inicjatywa jest gaszona przez nieprzyjazne przepisy. Oprócz tego brakuje wyspecjalizowanych jednostek, które miałyby mandat i budżet na testowanie rozwiązań wysokiego ryzyka w medycynie.

                      – Potrzebujemy w Polsce centrów innowacji; miejsc, gdzie prawo nagnie się pod innowację, a nie odwrotnie. Na razie jesteśmy zmuszeni robić to partyzancko, z pomysłowością i determinacją – dodał.

                      Tomasz Maciejewski mimo wszystko zachęca firmy med-tech do współpracy ze szpitalami. Podkreśla przy tym, że muszą być przede wszystkim dobrze przygotowane merytorycznie i operacyjnie. Szpitale nie chcą kolejnej prezentacji biznesowej, takiej jak dla inwestorów. Oczekują za to konkretnej propozycji dla użytkownika końcowego – lekarza, pielęgniarki, pacjenta. W jego ocenie kluczowe jest posiadanie dowodów skuteczności rozwiązania (naukowych lub klinicznych), gotowość na spełnienie formalnych wymogów prawnych oraz otwartość na współpracę i krytykę.

                      – My dajemy czas naszych pracowników, dane, dostęp do pacjentów, ale finansowanie i przygotowanie projektu leży po stronie firmy – dodaje, wskazując, że sukces możliwy jest tylko wtedy, gdy obie strony traktują się po partnersku i mają wspólny cel.

                      ABM chce wspierać innowacje

                      – Jeśli ktoś mówi, że Agencja Badań Medycznych to tylko badania kliniczne, myli się – zdaniem Karoliny Nowak, dyrektor Departamentu Innowacji i Współpracy Międzynarodowej Agencji Badań Medycznych, ABM przekształca się z pasywnego grantodawcy w aktywnego lidera zmian.

                      ABM skupia się obecnie na trzech kluczowych filarach: budowie kompetencji, m.in. przez dofinansowanie do studiów podyplomowych i MBA w ochronie zdrowia; wsparciu wyrobów i usług medycznych, zarówno komercyjnych, jak i niekomercyjnych; nowych instrumentach finansowych, w tym długoterminowych grantach z kontrolą etapową.

                      – W 2023 r. uruchomiliśmy studia podyplomowe, które dziś oferuje 13 uczelni. Kształcą one nowe kadry menedżerów w zakresie biotechnologii, badań klinicznych oraz MBA. To odpowiedź na deficyt wiedzy, który blokuje wdrożenia innowacji już na poziomie koncepcji – tłumaczyła Nowak. Jednym z największych projektów ABM w zakresie pobudzenia innowacji był konkurs na Regionalne Centra Medycyny Cyfrowej (RCMC). W efekcie wybrano 18 jednostek, które tworzą infrastrukturę umożliwiającą dostęp do dużej liczby wiarygodnych danych medycznych. RCMC mogą w przyszłości stać się elementem Europejskiej Przestrzeni Danych Medycznych, umożliwiając innowatorom dostęp do wysokiej jakości danych do np. rozwijania algorytmów AI.

                      Kolejną dużą zmianą w ABM jest odejście od logiki krótkiego grantu. Przykładem jest konkurs na rozwój projektów badawczo-rozwojowych z obszaru medycyny translacyjnej TransMed.

                      – Dajemy pieniądze na dłużej, ale etapami. Naukowiec nie traci energii na kolejne wnioski, za to może skupić się na pracy. A jeśli projekt nie spełni obietnic w pierwszym etapie, nie ryzykujemy publicznych pieniędzy – mówi Nowak.

                      ABM uruchomił też konkursy dla przemysłu na projekty cyfrowe i wyroby medyczne, nie dzieląc ich na klasy – każdy, kto ma pomysł i dowody skuteczności, może aplikować.

                      DTx. Czy Polska powinna refundować cyfrowe terapeutyki?

                      Nie brakuje dobrych aplikacji i systemów IT „made in Poland”. To, czego nie ma, a jest krytycznie potrzebne, to ich strategiczne finansowanie w systemie zdrowia. Dlatego od jakiegoś czasu toczy się dyskusja o wprowadzeniu na rynek zdrowia tzw. cyfrowych terapeutyków (DTx), czyli aplikacji zdrowotnych, które mogłyby być wypisywane na receptę i refundowane przez NFZ, tak jak ma to miejsce np. w Niemczech (DiGA) albo Francji (PECAN).

                      – W Polsce traktujemy cyfrowe zdrowie jak eksperyment. Tymczasem to już realna gałąź terapii – przekonywał Maciejewski. Odwołał się m.in. do danych raportu Future Health Index, który sugeruje, że ponad połowa liderów w ochronie zdrowia w Polsce już korzysta z rozwiązań zdalnej terapii i monitorowania.

                      – Gotowi są ludzie, gotowe instytucje. Nawet gotowy jest rynek. Ale nadal nie mamy gotowości legislacyjnej – mówił dyrektor IMiD. Jako przykład podał projekt „Halo Mama” – platformę dla kobiet w ciąży, która łączy zdalną opiekę, edukację i wsparcie. Pacjentki oceniły go jako jeden z najlepszych elementów opieki okołoporodowej, ale zabrakło finansowania, aby dotarł do większej liczby odbiorców.

                      System zdrowia cały czas tkwi głęboko w erze medycyny opartej na lekach, tymczasem aplikacje zdrowotne mogą tak samo pełnić rolę leku, motywując do zmiany zachowań, informując, edukując. I to bez skutków ubocznych, ale za to z dodatkową korzyścią jaką jest zaangażowanie pacjenta. Dlaczego NFZ nie płaci za takie rozwiązania, skoro generują oszczędności w systemie zdrowia?

                      Nowak dodaje, że jeśli chcemy, by Polska była liderem DTx w Europie, musimy podjąć decyzję strategiczną. Taką, która wyprzedzi legislację. Do tego trzeba odwagi i wyjścia przed szereg. Nie musimy od razu odkrywać wszystkiego od nowa, bo możemy już opierać się na doświadczeniach innych państw i na tej podstawie zbudować nawet lepszy model dla DTx. Niestety, jak na razie mamy bardzo zachowawcze podejście. Przykładem jest Portfel Aplikacji Zdrowotnych certyfikowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Projekt zainicjowano z dużą pompą w 2023 roku. Po ponad dwóch latach do PAZ trafiły zaledwie dwie aplikacje, a efekt promocyjny jest żaden.

                      CTT jak mini-doliny krzemowe dla innowatorów

                      Jedną z największych zmarnowanych szans polskich uczelni są centra transferu technologii (CTT). Choć działają niemal przy każdej uczelni medycznej, wciąż rzadko są źródłem realnych innowacji. Modelem są takie amerykańskie uczelnie jak Uniwersytet Stanforda, które sprawnie łączą naukę z sektorem prywatnym, stając się źródłem spin-off-ów wprowadzających nowe rozwiązania cyfrowe na rynek zdrowia.

                      – W amerykańskich ośrodkach naukowych doktorat często od początku pisany jest z myślą o komercjalizacji, a nie tylko o publikacji w czasopiśmie z impact factorem – zauważa Maciejewski.

                      Studentów medycyny powinniśmy uczyć także kompetencji biznesowych, bo to oni wiedzą najlepiej, co działa nie tak i można poprawić poprzez cyfrowe rozwiązanie. I właśnie CTT powinny być pierwszym miejscem kontaktu dla tych, którzy chcą coś zmienić. W krajach takich jak USA, pełnią one funkcję inkubatora i akceleratora, wspierając naukowców od momentu pomysłu aż do wejścia produktu na rynek.

                      – W Polsce zbyt często naukowiec coś tworzy i chowa to do szuflady. Bo nie wie, jak to sprzedać, jak certyfikować, jak przekuć w produkt – mówi Maciejewski. Jego zdaniem, CTT powinny być miejscami spotkania świata nauki z biznesem – tak jak w Stanfordzie czy Massachusetts Institute of Technology (MIT). Jego zdaniem, potrzebujemy miejsc, gdzie farmaceuci wypiją kawę z informatykami, gdzie start-up ma okazję porozmawiać w przerwie z prawnikiem, a po drugiej strony ulicy swoje biuro ma firma big tech albo farmaceutyczna. „W takich warunkach rodzi się prawdziwa innowacja”.

                      Nowak dodaje, że takie centra powinny też aktywnie edukować naukowców. Jeśli ktoś ma pomysł na wyrób medyczny, CTT powinno mu podpowiedzieć, co należy zrobić, aby szybko i z sukcesem wprowadzić innowacje medyczne o odpowiedniej klasie ryzyka zgodnie z MDR.

                      – Innowacje medyczne warto rozwijać w Polsce, bo mamy większą determinację niż wielu naszych sąsiadów. To nie slogan, ale to dane. Polacy chcą i potrafią inwestować w nowości. Mamy ponad 40 milionów ludzi. To nie jest mały rynek – podsumowuje dyskusję Maciejewski. Nowak z kolei dodaje, że dodatkowo mamy gigantyczny potencjał, a „Polska nie jest już tylko krajem, który goni, ale może wyznaczać trendy. Jedynie co musimy zrobić to przestać się bać, że nie jesteśmy gotowi. Bo jesteśmy”.

                      Workout Buddy w zegarku Apple
                      Workout Buddy w zegarku Apple

                      Nie sprawdziły się plotki o „lekarzu AI” – podczas czerwcowej konferencji Apple nie zaprezentował żadnej rewolucyjnej funkcji zdrowotnej w swoich urządzeniach. Ale na uwagę zasługuje jedna nowość – trener AI.

                      Podczas konferencji WWDC (Worldwide Developers Conference), Apple co roku prezentuje nowe funkcje w swoich rozwiązaniach, w tym m.in. smartfonach iPhone, komputerach, iPad’ach albo smartwatchach.

                      Wśród tegorocznych premier zaprezentowanych 9 czerwca znalazły się m.in. tłumaczenie rozmów w czasie rzeczywistym, inteligencja wizualna (rozpoznawanie, co znajduje się na ekranie, np. automatycznie wprowadzenie terminu do kalendarza, gdy użytkownik patrzy na baner konferencji), integracja z ChatGPT, ulepszona asystentka Siri itd.

                      Najciekawszą nowością jest tzw. Workout Buddy (Kumpel do ćwiczeń), czyli sztuczna inteligencja w roli trenera fitness. Każdy kto choć raz spróbował korzystać z telefonu albo smartfona podczas treningu, aby sprawdzić swoje osiągnięcia, wie, że jest to uciążliwe. Trzeba przerwać ćwiczenia, przeklikać kilka ekranów i tak w kółko. Apple postanowił z tym skończyć.

                      Oparty na systemie przetwarzania tekstu na głos Workout Buddy sprawdza na bieżąco dane dotyczące treningu, jak tempo, dystans, rytm serca czy stan zamknięcia tzw. pierścieni fitness, a następnie przekazuje wskazówki w formie głosu. Czasami to zabawne zachęty, a czasami konkretne informacje o osiągnięciach. A do tego naturalnym głosem trenera zamiast robotycznego i monotonnego brzmienia Siri. Głosy Workout Buddy przygotowano na podstawie prawdziwych głosów trenerów dostępnych w aplikacji Fitness+, a użytkownik może sobie dobrać taki, jaki mu się najbardziej podoba.

                      Opcja dostępna jest dla kilku typów ćwiczeń: biegania, jazdy na rowerze, ćwiczeń HIIT, treningu klasycznego i funkcjonalnego. Funkcja jest automatycznie aktywowana, gdy np. rozpoczynamy bieganie. Od tego momentu trener AI informuje o średniej szybkości, tętnie i innych parametrach. Pod koniec, sztuczna inteligencja podsumuje wszystkie informacje. Workout Buddy będzie dostępny na razie tylko w języku angielskim. Oprócz tego, w aplikacji Workout w zegarku Apple będzie można indywidualizować treningi, a nawet pozwolić systemowi dobrać muzykę dopasowaną do ćwiczeń i gustu.

                      Czy po Workout Buddy możemy spodziewać się Health Buddy – podobnej funkcjonalności informującej o danych zdrowotnych i dającej wskazówki np. dotyczące snu albo odżywania się?

                      1 2 3 119