W nowym numerze OSOZ Polska jak zawsze najświeższe doniesienia o cyfryzacji ochrony zdrowia, briefing e-zdrowia, porady dla menedżerów i lekarzy oraz ciekawe trendy zza granicy. Temat numeru: Czego medycyna może nauczyć się od sektora lotniczego.

Szczególnie polecamy:

Kliknij tutaj, aby pobrać bezpłatnie listopadowe e-wydanie OSOZ (wersja PDF – 9,2 MB)

OSOZ, listopad 2023
OSOZ, listopad 2023

Spis treści:

Wszystkie wydania archiwalne dostępne są na zakładce POBIERZ.

Archiwalne numery czasopisma OSOZ
SALMED to najważniejsze w Polsce targi sprzętu medycznego i wyposażenia dla szpitali, klinik, gabinetów lekarskich oraz placówek ochrony zdrowia. 
SALMED to najważniejsze w Polsce targi sprzętu medycznego i wyposażenia dla szpitali, klinik, gabinetów lekarskich oraz placówek ochrony zdrowia. 

Nowości rynkowe branży medycznej, debaty na temat aktualnych wyzwań stojących przed sektorem ochrony zdrowia, prezentacja najbardziej obiecujących startupów rynku med-tech – znamy tematykę Międzynarodowych Targów Sprzętu i Wyposażenia Medycznego SALMED 2024 (19-21 marca, Poznań).

Wystawa sprzętu medycznego i konferencje

Podczas 3 dni SALMED – największych w Polsce targów sprzętu i wyposażenia medycznego odbywających si co 2 lata – wystawie nowości towarzyszyć będą konferencje i debaty skupione na takich tematach jak:

Ekspozycja targów SALMED obejmie takie rozwiązania dla medycyny jak:

W centrum uwagi: startupy i nowe technologie

Wzorem ostatniej edycji targów SALMED, powstanie strefa startupów medycznych. Dynamicznie rozwijające się startupy wprowadzają innowacyjne rozwiązania transformujące ochronę zdrowia i medycynę, co potwierdza raport „Top Disruptors in Healthcare”. W tegorocznej edycji raportu zaprezentowano łącznie 151 startupów, spośród których 125 pochodzi z Polski, a 26 z Europy Środkowo – Wschodniej.

Wiele z nich będzie można spotkać na SALMED. Dla menedżerów ochrony zdrowia i lekarzy to doskonała okazja do zorientowania się w najnowocześniejszych technologiach w medycynie oraz nawiązania współpracy np. w zakresie programów pilotażowych.

Na SALMED swój udział zapowiadają także dostawcy rozwiązań IT, którzy zaprezentują nowości w systemach gabinetowych oraz zintegrowanych rozwiązaniach IT dla placówek ochrony zdrowia. Czasopismo OSOZ jest patronem medialnym wydarzenia.

Gdzie i kiedy?

Targi SALMED odbędą się 19–21 marca 2024 r. na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. W tym samym czasie na MTP odbędzie się 2. edycja Targów Wyposażenia i Technologii Laboratoryjnych LABS EXPO, prezentujących sprzęt i najnowocześniejsze rozwiązania dla laboratoriów.

Szczegóły: www.salmed.pl

Czytaj także: Bezpieczne logowanie do aplikacji internetowych z aplikacją Wizyta Lekarska

Dotychczas szukanie mutacji w DNA i przewidywanie ich skutków było jak szukanie igły w stogu siana.
Dotychczas szukanie mutacji w DNA i przewidywanie ich skutków było jak szukanie igły w stogu siana.

Należący do Google DeepMind opracował nowy model sztucznej inteligencji, który tworzy prognozy skutków mutacji DNA. Nawet niewielkie zmiany w kodzie genetycznym mogą mieć poważne konsekwencje dla zdrowia, a ich poznanie odgrywa kluczową rolę w opartej na genetyce prewencji.

Chodzi dokładnie o tzw. mutacje missensowne (mutacje zmiany sensu), polegające na zmianie pojedynczego nukleoidu w DNA, które skutkują powstaniem innego aminokwasu w białku. Takie niewielkie anomalie mogą mieć duże i dalekosiężne skutki.

Dotychczas ich identyfikacja i ocena ryzyka były jak szukanie igły w stogu siana. W ludzkim genomie znajduje się 71 milionów możliwych wariantów mutacji zmiany sensu, a przeciętny człowiek jest nosicielem ponad 9000 z nich. Większość jest wprawdzie nieszkodliwa, jednak niektóre zostały skojarzone z chorobami genetycznymi, takimi jak anemia sierpowata, mukowiscydoza czy cukrzyca typu 2. Z 4 milionów wariantów mutacji zmiany sensu, które zostały wykryte u ludzi, dotychczas tylko 2 procent zostało sklasyfikowanych jako albo patogenne, albo łagodne. Kosztowało to lata żmudnych i kosztownych badań. Badanie wpływu pojedynczego wariantu trwa miesiące.

Model językowy wytrenowany na sekwencjach DNA

DeepMind – firma-córka Google – opracowała narzędzie, które może przyspieszyć ten proces. AlphaMissense jestem nowym modelem uczenia maszynowego, który analizuje warianty zmiany sensu i oblicza prawdopodobieństwo wpływu mutacji na rozwój choroby z 90-procentową dokładnością.

Algorytm AI powstał w oparciu o inny przełomowy model DeepMind przewidujący struktury setek milionów białek na podstawie ich składu aminokwasowego. AlphaMissense działa podobnie jak duży model językowy, taki jak ChatGPT. Został ona przeszkolony na bazie danych biologicznych człowieka i wie, jak powinny wyglądać normalne sekwencje aminokwasów w białkach. Jeśli zostanie mu przedstawiona nieprawidłowa sekwencja, może zwrócić na nią uwagę, podobnie jak w przypadku niewłaściwego słowa w zdaniu.

– To model językowy, ale trenowany na sekwencjach białek – mówi Jun Cheng, współautor artykułu opublikowanego w czasopiśmie naukowym Science, który opisuje działanie modelu.

Pushmeet Kohli, wiceprezes DeepMind ds. badań, porównuje działanie modelu do książki kucharskiej: AlphaMissense przewiduje, co może się stać, jeśli użyjesz niewłaściwego składnika w przepisie.

Szybsza diagnoza rzadkich chorób genetycznych

Model potrafi określić stopień patogeniczności w skali od 0 do 10 dla każdego z 71 milionów możliwych wariantów mutacji zmiany sensu. Im wyższy wynik, tym większe prawdopodobieństwo, że mutacja wywoła chorobę lub będzie z nią związana. W pracach nad systemem, naukowcy DeepMind współpracowali z Genomics England, organem rządowym zajmującym się badaniem danych genetycznych gromadzonych przez brytyjską służbę zdrowia (National Health Service). W artykule opublikowanym w Science naukowcy dowiedli 90-procentową dokładność AlphaMissense dla 89% sklasyfikowanych wariantów.

O ile AlphaFold już teraz wspomaga proces odkrywania nowych leków i pozwala doskonalić terapie raka, AlphaMissense pomoże przyspieszyć badania nad wariantami genetycznymi, umożliwiając szybsze diagnozowanie chorób i znajdowanie nowych metod leczenia. Przykładowo, system może pomóc nakierować lekarzy na podejrzenie chorób genetycznych u dzieci.

Czytaj także: Czy lekarze mogą bezpiecznie używać ChatGPT w pracy?

NIL IN opublikował projekt raport nt. danych medycznych. Jego konsultacje potrwają do końca listopada.
NIL IN opublikował projekt raport nt. danych medycznych. Jego konsultacje potrwają do końca listopada.

Sieć Lekarzy Innowatorów Naczelnej Izby Lekarskiej NIL IN publikuje projekt raportu „Dane medyczne w pracy lekarza – stan obecny i pożądane zmiany”. Do końca listopada można zgłaszać uwagi i propozycje.

Po co powstał raport?

Celem ponad 100-stronicowego raportu jest uporządkowanie kwestii zarządzania danymi medycznymi, tak aby przyniosły one korzyść lekarzom, pacjentom, płatnikowi publicznemu i systemowi ochrony zdrowia.

Polska medycyna przechodzi z etapu budowana fundamentów cyfryzacji do wykorzystania danych gromadzonych w systemach IT cyfrowych. Jak to zrobić, aby dane były jeszcze łatwiej dostępne dla lekarzy w procesie opieki nad pacjentem i wykorzystać ich potencjał w celach naukowych, badawczo-rozwojowych oraz innych celach rozwojowych? Do tego z zachowaniem takich zasad jak bezpieczeństwo danych, prywatność pacjentów i ich prawo do decydowania o tym, jak dane są wykorzystywane oraz ich etyczne podejście do danych.

Raport zbiega się w czasie w pracami nad rozporządzeniem Unii Europejskiej w sprawie tzw. europejskiej przestrzeni danych dotyczących zdrowia. EHDS (ang. European Health Data Space) ma uregulować obszar gromadzenia, udostępniania i wykorzystania danych medycznych do celów pierwotnych (przetwarzanie danych np. do celów diagnozy) i wtórnych (badania naukowe, prognozowanie dla zdrowia publicznego itd.).

Prawo nie nadąża za zmianami cyfrowymi w medycynie

Jak podkreśla dr Paweł Kaźmierczyk, lider grupy ds. danych medycznych NIL IN, raport stanowi analizę regulacji prawnych oraz praktyk ich stosowania. We wnętrzu znalazły się też rekomendacje dotyczące dalszych działań w obszarze danych medycznych.

Dokument ma być podstawą dyskusji na temat koniecznych zmian prawnych i systemowych, niezbędnych, aby zwiększać jakość i skuteczność pracy lekarzy w erze cyfrowej ochrony zdrowia. Debata na ten temat jest pilna także w związku z szybkim rozwojem sztucznej inteligencji. AI pozwala analizować duże zbiory danych do celów np. zdrowia publicznego, wspierać analizę informacji zgromadzonych w elektronicznej dokumentacji pacjenta, pomagać pacjentom lepiej dbać o zdrowie. Paliwem AI są właśnie dane.

Jak wziąć udział w konsultacjach społecznych?

Projekt raportu oraz formularz do proponowanych zmian znajdują się na stronie NIL IN pod adresem: https://nilin.org.pl/grupyrobocz/dane-medyczne/. Komentarze do raportu można przesyłać do 30 listopada br. na adres: kontakt@nilin.org.pl.

Czytaj także: Dlaczego mówi się, że dane to ropa naftowa w medycynie?

Lekarka-rekordzistka wystawiła w 2022 roku łącznie 429 000 recept rocznie, czyli 1175 każdego codziennie.
Lekarka-rekordzistka wystawiła w 2022 roku łącznie 429 000 recept, czyli 1175 każdego codziennie (grafika: Midjourney).

Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec rozprawia się z receptomatami. W wydanym komunikacie zaznacza, że wystawianie recept na podstawie ankiety narusza przepisy zobowiązujące placówki medyczne do udzielania świadczeń zdrowotnych z zachowaniem należytej staranności.

Szybka recepta bez konsultacji

Zgodnie z opublikowanym 6 października komunikatem, Rzecznika Praw Pacjenta ostrzega, że szybkie konsultacje polegające jedynie na wypełnieniu ankiety w celu wystawienia e-recepty (tzw. receptomaty) naruszają zbiorowe prawa pacjentów. Chodzi przede wszystkim o przepisy mówiące o obowiązku udzielania świadczeń zdrowotnych z zachowaniem należytej staranności, którego nieodłącznym elementem jest dbałość o bezpieczeństwo pacjenta.

A to oznacza, że lekarz musi dokładnie ocenić stan zdrowia pacjenta przed rozpoczęciem leczenia oraz ordynacją leków. Elementem tego procesu jest zbadanie pacjenta w gabinecie lekarskim lub na odległość w formie teleporady.

Jak przyznaje Bartłomiej Chmielowiec, w przypadku tzw. receptomatów, e-recepta wystawiania jest na podstawie ankiety on-line, czego nie można uznać za badanie wymagane do oceny stanu zdrowia pacjenta i wystawienia recepty. Taka forma nie jest też zgodna z dobrymi praktykami teleporad.

— Wypełnienie ankiety medycznej i jej weryfikacja przez lekarza nie jest równoznaczna z badaniem. Ankieta nie może być jedynym dokumentem, na podstawie którego lekarz diagnozuje i ocenia stan zdrowia pacjenta — stwierdza RPP.

Wysokie kary i nowe postępowania

Rzecznik Praw Pacjenta wydał już 9 decyzji dotyczących serwisów internetowych oferujących konsultacje lekarskie prowadzące do szybkiego uzyskania e-recepty wyłącznie na podstawie wypełnianej przez pacjenta ankiety on-line. We wszystkich uznał on stosowanie praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów.

W decyzjach RPP wzywa placówki medyczne stosujące model receptomatów do „zaniechania stosowania praktyk naruszających zborowe prawa pacjentów.” Jeśli tego nie zrobią, grozi im kara pieniężna w wysokości do 500 tys. zł.

— Regulacje prawne mają na celu zapewnienie pacjentowi bezpieczeństwa oraz skutecznego leczenia pod nadzorem lekarza, który to nadzór nie może być iluzoryczny. Chodzi w szczególności o odpowiedzialne stosowanie leków na receptę, które mogą powodować ciężkie działania niepożądane. Pacjentów nie można bezpodstawnie narażać na takie ryzyko – mówi Bartłomiej Chmielowiec.

Na 9 decyzjach się nie skończy, bo obecnie trwa kolejnych 7 postępowań w podobnych sprawach.

Walka z recepto-wiatrakami

Choć proceder jest znany od dawna, receptomaty niewiele przejmowały się zapowiedziami kar i ograniczeń. Niektóre pomysły – jak ten byłego Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego wprowadzający limit 300 e-recept na 80 pacjentów w ciągu 10 godzin pracy – odbiły się niekorzystnie rykoszetem na pracy uczciwych lekarzy.

W sierpniu Naczelna Izba Lekarska wszczęła postępowania dyscyplinarne wobec 43 lekarzy współpracujących z receptomatami. Wcześniej Zbigniew Kuzyszyn, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, podkreślał, że NIL „ograniczy pracę tych, którzy czyhają wyłącznie na łatwy zarobek, nie myśląc o dobru pacjenta.”

Czytaj także: Co nowego w e-zdrowiu? Pobierz bezpłatnie archiwalne wydania czasopisma OSOZ

Koncepcja cyfrowego bliźniaka. Czy zdrowie można obliczyć?
Koncepcja cyfrowego bliźniaka. Czy zdrowie można obliczyć? (zdjęcie: Midjourney)

Dzięki danym stajemy przed bezprecedensową szansą zbudowania medycyny, o jakiej marzymy od dawna: empatycznej, skutecznej, dostępnej o każdej porze dnia i zapobiegawczej. O medycynie przyszłości opartej na biomarkerach, cyfrowych concierge i sztucznej inteligencji.

Czego o danych uczy nas przeszłość?

Dane pozwalają nam zrozumieć siebie samych i lepiej chronić to, co najważniejsze – zdrowie i życie. Zanim w 19. i 20. wieku Louis Pasteur, Robert Koch, Rudolf Virchow, Marie Curie, Alexander Fleming i inni naukowcy dokonali przełomowych odkryć w medycynie, chorzy zdani byli często na łaskę losu, a lekarze – na diagnozy i leczenie na zasadzie prób i błędów. Upuszczanie krwi było praktyką stosowaną przez 3000 lat do końca 19. wieku. Dziwisz się tak staroświeckim metodom? Ówcześni lekarze wierzyli w ich skuteczność, bo nie dysponowali żadnymi badaniami naukowymi, czyli danymi, obalającymi ich subiektywne przekonanie.

Współcześnie możemy wykrywać choroby zanim organizm zamanifestuje pierwsze objawy oraz leczyć je kierując się najlepszymi praktykami wypracowanymi na podstawie doświadczeń milionów lekarzy. To dzięki nowym technologiom możemy przechwytywać z organizmu i społeczeństwa dane oraz destylować z nich wiedzę z pomocą systemów sztucznej inteligencji.

Wszystko po to, by lepiej chronić zdrowie. A mowa o świecie, w którym współistnieje z nami 10 nonilionów (1031) wirusów walczących o przetrwanie, trzy razy tyle bakterii, w tym 1400 niebezpiecznych patogenów, które udało się zidentyfikować. A to czasami wyjątkowo sprytni i groźni przeciwnicy: Bakteria Clostridium Botulinum wytwarza toksynę tak silną, że wystarczy jej 400 gramów, aby zabić wszystkich ludzi na świecie. Z kolei drobna mutacja DNA z czasem może przekształcić się w zabójczy nowotwór.

Dawcy danych zostaną biorcami korzyści

Do naturalnej ochrony, jaką przez miliony lat wykształcił ludzki organizm, czyli układu odpornościowego, z czasem dochodziły kolejne warstwy: poprawa warunków higienicznych, lepsze odżywianie się, leki i nowe metody leczenia, polityka zdrowotna, znajomość zasad profilaktyki, terapie genowe CAR-T, terapie immunologiczne. Kolejnym krokiem jest rafinacja z danych nowej wiedzy, aby stworzyć nową barierę chroniącą zdrowie – nasze własne dane.

Do tego potrzebne są jednak dwa komponenty. Po pierwszy, każdy człowiek musi być świadomy, że jego dane mają ogromną moc tylko wtedy, gdy solidarnie się nimi dzielimy. Po drugie, zaufany i bezpieczny system zbierania i przetwarzania anonimowych danych, które następnie mogą posłużyć do opracowania nowych leków, badań naukowych, decyzji dotyczących polityki zdrowotnej i w końcu – do świadomego podejmowania dobrych decyzji dla własnego zdrowia.

Technologie cyfrowe pozwalają przechwytywać coraz więcej danych. W elektronicznej kartotece pacjenta zapisana jest nasza historia chorób, zażywane leki, wyniki badań laboratoryjnych. Ale nowa kategoria danych to biomarkery przechwytywane z organizmu i otoczenia w czasie rzeczywistym, z pomocą inteligentnych urządzeń ubieralnych albo noszonych na ciele (wearables). Jeśli zdołamy je gromadzić i przetwarzać, zyskamy zupełnie nową wiedzę, która pozwoli lekarzowi często przewidywać stan zdrowia, zamiast jak dotychczas, tylko reagować, gdy choroba już się rozwinie. Mówi się o przejściu z medycyny reaktywnej do proaktywnej, z medycyny skupionej na leczeniu w kierunku zapobieganiu chorobom. Dzięki danym, lekarze staną się architektami i inżynierami zdrowia, doradcami pacjentów.

Ale renesans profilaktyki to tylko początek. Czeka nas reorganizacja ekonomii danych, aby każdy z nas – jako dawca danych – korzystał z nich także w charakterze biorcy. Czy dane zdrowotne będziemy mogli powierzać funduszom lub kasom chorym, które będą nimi zarządzały podobnie jak banki zarządzają pieniędzmi, otrzymując w zamiast korzyści finansowe? A może powstaną biblioteki danych, w których naukowcy, firmy i instytucje publiczne będą wypożyczały zbiory danych do badań nad nowymi metodami leczenia i aplikacjami zdrowotnymi wykorzystującymi algorytmy sztucznej inteligencji? Te scenariusze są bardzo prawdopodobne.

Lekarz przyszłości jako inżynier danych (zdjęcie: Midjourney)
Lekarz przyszłości jako inżynier danych (zdjęcie: Midjourney)

Dane stają się budulcem bliskich człowiekowi ekosystemów zdrowia

Sposób wykorzystania danych będzie efektem przemian społecznych i wyzwań w ochronie zdrowia, wśród których braki lekarzy najbardziej zagrażają bezpieczeństwu pacjentów.

Już dzisiaj powstają wirtualni doradcy zdrowotni dostępni bezpośrednio w telefonie komórkowym. Będą oni dzień i noc analizowali nasze dane i na tej podstawie doradzali, co robić, aby żyć zdrowo – i to o wiele precyzyjniej niż robimy to samodzielnie kierując się ogólnymi wskazówkami profilaktycznymi usłyszanymi od znajomych lub wyczytanymi w internecie.

Na podstawie tych samych biomarkerów systemy AI będą wysyłać alarmy do lekarzy i pielęgniarek, którzy skontaktują się z nami, gdy pojawią się niepokojące sygnały świadczące o rozwoju choroby. Ci będą mogli zareagować zanim nasz organizm ostrzeże nas o pierwszych objawach. Tak zorganizowany system analizy danych będzie oparty na faktach i dopasowany do indywidualnych cech organizmu oraz potrzeb psychologicznych człowieka.

Będziemy mogli bardziej świadomie wpływać na własne zdrowie, ale to nie oznacza, że cała odpowiedzialność spadnie na nas. Nowy ekosystem zdrowia pozwoli społecznościom pacjentów rozwinąć się do roli hubów zdrowia środowiskowego. To w nich będzie można uzyskać od innych pacjentów empatyczne porady i wsparcie, których tak potrzebujemy, a których nie jest w stanie nam dać nawet najlepszy cyfrowy concierge. W tym zreorganizowanym systemie zdrowia, apteki przejdą ewolucję z punktów sprzedaży leków do lokalnych centrów pierwszego kontaktu. Farmaceuta z dostępem do wybranych danych z elektronicznej dokumentacji medycznej będzie mógł wykonać podstawowe badania oraz przepisać leki albo terapie cyfrowe, czyli aplikacje mobilne pomagające w zmianie niezdrowych zachowań albo ułatwiające zarządzenie zdrowiem.

Sekwencjonowanie genonu, zrozumienie wpływu wad genetycznych na ryzyko indywidualne występowania chorób, a nawet analizy porównawcze historii choroby naszych przodków sprawią, że zdrowie będzie częściej projektowane niż naprawiane. Chorzy nie będą już się czuć niepewni pomiędzy jedną a drugą wizytą u lekarza, bo będą pod stałą opieką i kontrolą dzięki danym zbieranym z urządzeń monitorujących zdrowie i przekazywanym do centrów telemedycznych.

Wiedza jest budulcem lepszej przyszłości

Dane pozwalają planować skomplikowane misje kosmiczne, prognozować ryzyka, z jakimi mogą zetknąć się astronauci i zapobiegać im, zanim się pojawią. Tak samo dane i analizy Big Data pozwolą z roku na rok coraz precyzyjniej projektować trajektorię zdrowia od urodzenia do śmierci.

Nie łudźmy się: dane pozwolą rozwiązać zagadkę wielu chorób, ale nie wszystkich. Nasze życie to zbiór przypadków, wyborów zdrowotnych opartych o emocje, a nie tylko fakty, celów i działań kształtowanych przez otoczenie. Tego skomplikowanego układu zależności nie da się opisać wzorem matematycznym. Ale dane pozwalają odkrywać mechanizmy chorób, dzięki czemu nie musimy dziś stosować wątpliwych metod leczenia opartych na próbach i błędach, jak przez tysiące lat historii ludzkości.

Te masy danych, dzięki którym nauka dokona wielkich odkryć, powstaną dzięki pojedynczym informacjom udostępnianym przez pacjentów oraz placówki ochrony zdrowia. Przyszłość medycyny zależy od tego, czy pozwolimy, aby dane pracowały na naszą korzyść.

Czytaj także: Jak warszawski IMiD wprowadza nowe technologie

Telewizyty z użyciem okularów sztucznej inteligencji.
Telewizyty z użyciem okularów sztucznej inteligencji.

Naukowcy pracują nad poprawą doświadczeń lekarza i pacjenta podczas wizyt wirtualnych. Nowa technologia wirtualnej rzeczywistości (VR) może nawet rozpoznawać emocje chorego.

Problem

Badacze z University of Canterbury stworzyli zestaw słuchawkowy wirtualnej rzeczywistości (VR) do konsultacji z pacjentami mieszkającymi na obszarach wiejskich. Nowa technologia ma pomóc na początek prowadzić empatyczne rozmowy z osobami cierpiącymi na choroby zakaźne oraz dolegliwości psychiczne.

Każdy kto umówił konsultację online wie, że to nie to samo co wizyty w gabinecie lekarskim. Choć są wygodne, pacjentom brakuje często osobistego kontaktu z lekarzem. Narzekają też lekarze, którzy nie widzą dokładnie chorego i nie mogą obserwować jego zachowania, co także ma wpływ na sposób prowadzenia rozmowy i diagnozę.

Rozwiązanie

Zadaniem nowego systemu wirtualnej rzeczywistości jest odtworzenie osobistego kontaktu wzrokowego w świecie wirtualnym, aby lekarz i pacjent mogli lepiej się widzieć, obserwować mimikę twarzy i w ten sposób stworzyć środowisko zaufanego kontaktu, podobne do interakcji w gabinecie lekarskim. Jak podkreśla Prof. Rob Lindeman, kierownik projektu, taka udoskonalona forma telewizyty może dostarczyć lekarzom szczegółowych informacji psycho-fizjologicznych, których pacjent nie jest w stanie przekazać werbalnie podczas zdalnej oceny.

W porównaniu z konwencjonalnymi konsultacjami wideo lub telefonicznymi, nowa technologia zapewni pacjentom bardziej angażujące doświadczenie. Dzięki immersyjnemu środowisku wirtualnej rzeczywistości, pacjenci mają wrażenie jakby byli fizycznie obecni w gabinecie lekarskim, a to pozytywnie wpływa na proces komunikacji. Do tego gogle VR mogą być wykorzystywane do wizualizacji danych medycznych, dzięki czemu lekarz nie musi zerkać do elektronicznej dokumentacji w komputerze, ale widzi ją przed oczami. Eksperci są pewni, że to przyszłość telewizyt: technologię VR można dodatkowo uzupełnić o inteligentne urządzenia monitorujące stan zdrowia, aby lekarz miał dostęp do danych w czasie rzeczywistym. W ten sposób specjalista wie, że np. pacjent jest w danej chwili bardzo zdenerwowany i może od razu włączyć relaksacyjną sesję VR.

Ograniczenia

System posiada oprogramowanie do rozpoznawania emocji na podstawie mimiki twarzy tak, aby lekarz mógł je obserwować, gdy pacjent nosi okulary VR zasłaniające jego twarz. Algorytmy AI wytrenowano do identyfikacji podstawowych stanów emocjonalnych na podstawie ruchów mięśni twarzy. Choć technologia znacznie poprawia doświadczenia pacjenta, ma kilka ograniczeń: koszty zakupu gogli VR przez pacjenta, przepisy dotyczące ochrony danych (w tym zbieranie informacji o biomarkerach jak mimika twarzy), infrastruktura szybkiego internetu na obszarach wiejskich. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że telewizyty przyszłości będą bazować na wirtualnej rzeczywistości, a nie interakcji lekarza z pacjentem na małym ekranie komputera.

Czytaj także: 7 najbardziej obiecujących technologii 2023 roku

Pracownia 3D w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. prof dr. Stanisława Popowskiego w Olsztynie.
Pracownia 3D w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. prof dr. Stanisława Popowskiego w Olsztynie.

W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie oficjalnie otworzono Pracownię Druku 3D. To tutaj będę powstawać trójwymiarowe modele do wysoce precyzyjnych operacji. Koszt inwestycji to 100 tys. zł.

Laboratorium już działa i jako pierwsze na salę operacyjną trafiły wydrukowane szyny operacyjne, które wspomagają pozycjonowanie odłamków kostnych szczęk podczas operacji chorób twarzoczaszki.

Dr. n. med. Krzysztof Dowgierd, kierownik Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej w szpitalu oraz koordynator Pracowni Druku 3D podkreśla, że Pracownia Druku 3D powstała, aby wirtualnie wspomagać projekty operacyjne i przygotowywać się do zabiegów ortognatycznych za pomocą technologii cyfrowych. Szpital chce stosować techniki cyfrowe do precyzyjniejszego wykonywania zabiegów.

Aktualnie Pracowna Druku 3D produkuje m.in. specjalne szyny operacyjne do operacji ortognatycznych, zmieniających kształt twarzy. Chodzi o kostne zabiegi dwuszczękowe (osteotomia szczęki i żuchwy), gdzie do pozycjonowania odłamów potrzebne są specjalne szyn. Do tej były one tworzone przez technika stomatologicznego przy użyciu tradycyjnych modeli.

Pracownia Druku 3D jest obecnie wyposażona w dwie drukarki, które umożliwiają drukowanie szyn operacyjnych i plastikowych elementów kostnych, takie jak żuchwa. Całość uzupełnia myjnia ultradźwiękowa i maszyna do utwardzania modeli. Koszt inwestycji w olsztyńskim szpitalu to ok. 100 tysięcy złotych, a wyposażenie zostało przekazane przez Stowarzyszenie „Pomoc i Wsparcie Dzieciom w Chirurgicznym Szczękowo-Twarzowym i Rekonstrukcyjnym Leczeniu Wad Twarzoczaszki”.

Dr. n. med. Krzysztof Dowgierd podkreśla, że Pracownia Druku 3D ma szerokie możliwości i może obsługiwać różne potrzeby szpitala: „Już teraz korzystaniem z wydruków 3D są zainteresowani m.in. chirurdzy i ortopedzi z naszego szpitala. Także ortodonci potrzebują redukcji liczby magazynowanych modeli gipsowych. Wystarczy je zeskanować i przechowywać jako cyfrowy skan, a w razie potrzeby można je wydrukować”.

Pracownia Druku 3D już drukuje m.in. szyny operacyjne.
Pracownia Druku 3D już drukuje m.in. szyny operacyjne.

Pracownia Druku 3D planuje wzbogacić swoje wyposażenie o tzw. skanery wewnątrzustne, dzięki którym będzie można tworzyć modele dopasowane do każdego pacjenta.

Czytaj także: Implantowalna mini-fabryka insuliny. Czy to nowy sposób leczenia cukrzycy?

Multi-Factor Authentication zalecają m.in. europejskiej agencje bezpieczeństwa danych.
Multi-Factor Authentication (MFA) zalecają m.in. europejskiej agencje bezpieczeństwa danych.

Aplikacja Wizyta Lekarska wspiera uwierzytelnienie wieloskładnikowe zapewniając dodatkową ochronę danych w serwisach internetowych. 

Każdego dnia logujemy się do bankowości elektronicznej, poczty internetowej czy też serwisów dla specjalistów, jak np. Portal Świadczeniodawcy. Jednak nasze loginy i hasła często nie zapewniają dostatecznego poziomu bezpieczeństwa danych.

Biorąc pod uwagę zwiększoną w ostatnich czasach intensywność ataków hackerskich, warto korzystać podczas procesu logowania do wybranych serwisów z dodatkowych zabezpieczeń. Jednym z nich jest uwierzytelnianie wieloskładnikowe MFA, które zapewnia jeszcze lepszą ochronę. Użytkownicy przeprowadzają dodatkową weryfikację tożsamości, np. poprzez wprowadzenie kodu otrzymanego na telefon.

„ENISA – Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Sieci i Informacji – zaleca uwierzytelnianie dwuskładnikowe w celu poprawy bezpieczeństwa cybernetycznego, ochrony przed phishingiem i naruszeniem danych.”

Na czym to polega uwierzytelnienie wieloskładnikowe MFA?

MFA czyli Multi-Factor Authentication to zabezpieczenie, które zdecydowanie utrudnia przejęcie konta użytkownika przez osoby nieuprawnione, nawet jeśli hasło zostanie skradzione lub ujawnione.

Logowanie dwuetapowe wprowadza dodatkową ochronę. W trakcie uwierzytelniania zostaniesz poproszony nie tylko o hasło, ale także o dodatkowe dane, bez których nie otrzymasz do niego dostępu. Może być to być np. kod PIN, jednorazowy kod czy kod SMS. To ochrona przed różnymi rodzajami ataków oraz złośliwym oprogramowaniem mającym na celu przejęcie danych logowania. Korzysta z niego wiele aplikacji bankowych, sklepów oraz portale Świadczeniodawcy i Pracownika NFZ, a wkrótce także system medyczny SERUM. Jego zdecydowaną zaletą jest skuteczność oraz prosta konfiguracja.

Aplikacje mobilne wspierają uwierzytelnienie wieloskładnikowe (MFA) – jak to działa? 

Po pierwsze należy pobrać aplikację na telefon, która wspiera uwierzytelnianie wieloskładnikowe. Tego typu aplikacji jest sporo, wśród nich są także aplikacje dla profesjonalistów medycznych takie jak: Wizyta Lekarska, Wizyta Pielęgniarska czy Wizyta Położnej, a także już niedługo aplikacja dla farmaceutów KS-APTIX, dedykowana do pracy w aptece przy kompletacji leków z e-Recept, inwentaryzacji czy weryfikacji dostaw leków. To szybkie, proste i darmowe zabezpieczenie konta. Po pobraniu aplikacji, należy skonfigurować weryfikację dwuetapową MFA postępując zgodnie z instrukcją aplikacji lub usługi, do której dodajesz uwierzytelnienie wieloskładnikowe.

Jak to działa w aplikacji Wizyta Lekarska?

Aplikacja Wizyta Lekarska jest zgodna ze standardem TOTP (Time-based one-time password), co oznacza, że pomoże Ci zalogować się do internetowych kont użytkownika korzystających z dwuetapowej autentyfikacji (tzw. MFA). Dzięki temu, nawet jeśli ktoś wykradnie Twoje hasło, to i tak nie uzyska dostępu do zgromadzonych danych, bo są one dodatkowo chronione jednorazowymi kodami (OTP). Do tego nie musisz instalować osobnej aplikacji uwierzytelniającej. Uwaga: aplikacja nie ma dostępu do danych, jedynie generuje kod jednorazowy.

Uwierzytelnienie wieloskładnikowe (MFA) jest szczególnie ważne w przypadku logowania do serwisów, w których przechowujemy cenne dla nas dane i informacje. Coraz częściej dochodzi do wycieków danych, kiedy loginy i hasła użytkowników portali zostają upublicznione.

Aplikacja Wizyta Lekarska z funkcją uwierzytelnienia wieloskładnikowego
Aplikacja Wizyta Lekarska z funkcją uwierzytelnienia wieloskładnikowego.

Dlaczego potrzebujesz dodatkowo zabezpieczyć swoje dane? Twoje hasło i login mogą zostać przejęte przez złośliwe oprogramowanie, lub innymi metodami jak np. socjotechnika, odgadywanie haseł czy też podglądnięcie hasła, kiedy użytkownik loguje się do portalu. Niebezpieczeństw jest wiele, dlatego warto zwiększyć bezpieczeństwo danych stosując wieloskładnikowe uwierzytelnianie.

Czytaj także: Jak placówka medyczna może w łatwy sposób zarządzać ścieżką pacjenta?

Sztuczna inteligencja pomaga na przeprowadzanie wyrafinowanych ataków phishingowych.
Sztuczna inteligencja pomaga na przeprowadzanie wyrafinowanych ataków phishingowych (zdjęcie: Midjourney).

Cyberprzestępcy zyskali nową broń: generatywną sztuczną inteligencję. Co trzeba wiedzieć o nowych metodach kradzieży danych i jak się bronić?

Algorytmy AI są już od dawna wykorzystywane do łamania zabezpieczeń systemów IT, ale dopiero generatywna sztuczna inteligencja dała hackerom możliwości, o których marzyli. Dla placówek medycznych mających zaległości w bezpieczeństwie cybernetycznym to bardzo zła wiadomość.

Liczba ataków hakerów na podmioty ochrony zdrowia rośnie systematycznie od kilku lat. Szpitale znajdują się w potrzasku: nie mają środków na inwestycje w cyberbezpieczeństwo, coraz trudniej im znaleźć ekspertów IT, którzy zgodziliby się na pracę za mniejsze pieniądze niż w innych branżach, a do tego o dużo większej odpowiedzialności (stawką jest często życie i zdrowie pacjentów). To oznacza, że obecnie stosowane systemy ochrony danych są zupełnie nieprzygotowane na AI w rękach hakerów.

Wirus napędzany AI zmienia się jak kameleon

Generatywna sztuczna inteligencja, jak ChatGPT, z powodzeniem pomaga hackerom indywidualizować i automatyzować ataki. Może generować miliony maili w różnych językach, dopasowanych do profilu kulturowego regionu świata. Stosowana jest do przygotowywania przekonujących wiadomości e-mail, personalizowanych do stylu osoby lub organizacji, pod którą podszywa się haker.

Coraz powszechniejszą formą ataku jest przykładowo zamieszczanie na YouTube lub w mediach społecznościowych filmów o popularnej tematyce, generowanych przez AI, odsyłających na zainfekowaną stronę www. Jednak największym zagrożeniem są nowej generacji ataki phishingowe. Systemy AI potrafią dzisiaj podrobić nie do poznania głos na podstawie kilkusekundowej próbki i płynnie prowadzić rozmowę telefoniczną. W ten sposób hakerzy są w stanie sfabrykować telefon z NFZ z prośbą o weryfikację danych albo od dyrektora placówki.

Oto cztery grupy cyberataków realizowanych z wykorzystaniem AI:

APT (Advanced Persistent Threat). Wyrafinowany, długotrwały i wielostopniowy cyberatak nakierowany na konkretną organizację lub osobę. Haker wkrada się do sieci, pozostając przez długi czas w ukryciu w celu kradzieży poufnych danych. W tym przypadku system sztucznej inteligencji jest stosowany do maskowania obecności cyberprzestępcy. Systemy AI o dużej mocy mogą szybciej i skuteczniej niż ludzie atakować zasoby informatyczne oraz łamać hasła.

Phishing. Hakerzy stosują systemy AI do przetwarzania języka naturalnego, tworząc doskonale spersonalizowane wiadomości e-mail mające na celu nakłonienie osób do ujawnienia poufnych informacji. To może być też e-mail informujący o konieczności wyjaśnienia sprawy przez telefon – gdy ofiara zadzwoni pod wskazany numer, rozmowę prowadzi system AI.

Ataki typu deepfake. W tym przypadku sztuczna inteligencja jest wykorzystywana do generowania syntetycznych filmów lub nagrań audio. Dzięki tej technologii hakerzy mogą podszyć się pod zaufane osoby, jak administratorów sieci albo osoby z zarządu. Od czasu pojawienia się systemów generatywnej AI, przygotowanie ataków deepfake stało się dziecinnie proste.

Złośliwe oprogramowanie. Najsłabszym ogniwem klasycznych wirusów jest to, że gdy ich istnienie zostanie zidentyfikowane przez ekspertów cyberbezpieczeństwa, szybka aktualizacja programów antywirusowych pozwala skutecznie ograniczyć ich siłę rażenia. Taki program działa podobnie na każdym z milionów komputerów, który infekuje. Jednak wirusy wyposażone w elementy AI uczą się kamuflować i dostosowują sposób działania do określonej sytuacji, komputera, zachowań użytkownika.

Każdy może być hakerem

Jednak największym zagrożeniem bezpieczeństwa może być inny trend: dzięki sztucznej inteligencji każda osoba, która ma złe intencje, może z łatwością wygenerować i spersonalizować złośliwe oprogramowanie, w kilka sekund wygenerować wideo typu deep fake korzystając darmowych programów.

Minęły czasy, kiedy haker był wyjątkowo uzdolnionym informatykiem potrafiącym włamać się do najlepiej zabezpieczonych systemów. Wirusa może dzisiaj wygenerować laik, który uzyska dostęp do Darknetu (ukryta część internetu zawierająca nielegalne zasoby) albo dołączy do grupy hakerów w pozbawionym kontroli komunikatorze Telegram. Nowa generacja hakerów nie ma skrupułów. Nieważne czy atakowany system należy do banku czy szpitala – liczy się szybki zysk.

Do tego jeszcze dochodzi nowa sytuacja geopolityczna. W tle wojny w Ukrainie toczy się wojna w sieci. Liczba ataków rosyjskich lub prorosyjskich grup hakerów – takich jak Killnet czy Crop – na ochronę zdrowia wzrosła kilkukrotnie od lutego 2022, kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja.

AI zagraża i chroni

Z pomocą AI hakerzy doskonalą swoje metody działania. Ale sztuczna inteligencja pozwala jednocześnie lepiej chronić zasoby danych przed atakami.

Programiści korzystają z niej do wykrywania potencjalnych luk bezpieczeństwa. Algorytmy sprawiają, że filtry spamowe są w stanie zidentyfikować najbardziej wyrafinowane ataki phishingowe. Specjaliści bezpieczeństwa i eksperci IT w organizacjach sięgają do systemów cyberbezpieczeństwa opartych na AI, które przeczesują zasoby sieciowe i informatyczne w celu wykrycia słabych punktów bezpieczeństwa, przewidywania ataków oraz identyfikacji prób ataków. Potrafią w trybie ciągłym inwentaryzować i testować szczelność systemu informacyjnego i doskonalić metody obrony.

Możliwości zastosowania AI do wzmocnienia zabezpieczeń nie powinny jednak usypiać czujności. Nawet giganci nowych technologii, jak OpenAI – twórca ChatGPT – padają ofiarą ataków cyberprzestępców i to pomimo dużych inwestycji w systemy bezpieczeństwa cybernetycznego.

Dla podmiotów ochrony zdrowia oznacza to konieczność szybkiej aktualizacji procedur bezpieczeństwa danych. Konieczna staje się intensyfikacja szkoleń dla pracowników, aby wszyscy wiedzieli, jak bronić się przed atakami hakerów korzystających z AI – zwłaszcza typu phishing, które nadal stanowią największe zagrożenie cybernetyczne.

Liczba cyberataków na organizacje opieki zdrowotnej szybko rośnie. Według Check Point Research, w 2022 r.  odnotowano ich średnio 1463 tygodniowo, co stanowi wzrost o 74% w porównaniu z 2021 r. Pierwsze prognozy sugerują, że w 2023 roku wzrost może wynieść 60% w stosunku do 2022 roku.

Czytaj także: Jak chronić się przed hackerami? Zobacz bezpłatny webinar

1 43 44 45 46 47 113