Ruszył pilotaż programu "Ruch po zdrowie".
Ruszył pilotaż programu „Recepta na Ruch”.

Wszyscy się zastanawiają, kto przejmie stery w Ministerstwie Zdrowia. Jedno jest pewno – osoba ta nie będzie miała łatwego startu. Oprócz tego: recepta na ruch w mojeIKP, nowy portal o chorobach rzadkich, raport o AI, współpraca GIF z Allegro itd.

Aleksandra Kurowska, redaktor naczelna Cowzdrowiu.pl

Na giełdzie nazwisk potencjalnych kandydatów na szefa resortu zdrowia są osoby, które na Miodowej za rządów PO-PSL już były jak i nowe. Ale podobno nikt – poza ewentualnie Lewicą – do tego stanowiska się nie spieszy.

Niektórzy uważają wręcz, że brak kandydata ma obniżyć oczekiwania społeczne. Może i tak być, choć przede wszystkim chodzi o pieniądze. Budżet państwa jest w nienajlepszym stanie, a oczekiwane w zdrowiu zmiany będą kosztować.

Ponadto zalew legislacji i częste zmiany ustaw jeszcze bardziej skomplikowały system niż było to kiedyś, zwłaszcza w zakresie finansów i sieci. Do tego nowy minister będzie musiał podjąć z rządem trudne decyzje dotyczące np. kształcenia na uczelniach niespełniających wymogów. Czy zostawić na lodzie studentów, którzy zainwestowali pieniądze? Czy dociskać i dopłacać, by się doposażyły, choć bez interwencji kadrowych raczej się to nie uda? To jedno z bardzo wielu pytań. Problem mogą mieć studenci kierunków lekarskich na uczelniach, które otrzymały negatywną opinię Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA). Co ciekawe, w ostatnich dniach października ktoś na stronie PKA zmienił adres linku, tak by nie można było trafić na negatywne opinie z wymienionymi mankamentami programów studiów nowych uczelni, ale Porozumienie Rezydentów te dokumenty wcześniej ściągnęło, a także prześledziło tak stronę, by wskazać ich lokalizację.

Prawo

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że przepisy krajowe, nawet w celu ochrony interesów gospodarczych lekarzy prowadzących, nie mogą obciążać pacjenta kosztami pierwszej kopii jego dokumentacji medycznej. Co więcej, pacjent ma prawo uzyskać pełną kopię dokumentów znajdujących się w jego dokumentacji medycznej, jeżeli jest to konieczne do zrozumienia zawartych w tych dokumentach danych osobowych.

E-zdrowie

Choć choroby rzadkie, jak sama nazwa wskazuje, występują nieczęsto, to jest ich wiele i przez to, jako grupa, obejmują 2-3 mln Polaków. Bywa, że pacjentów w skali kraju jest kilku czy kilkunastu, a bywa, że tysiące. Ministerstwo Zdrowia uruchomiło platformę „Choroby Rzadkie” (chorobyrzadkie.gov.pl), która ma ułatwić dostęp do wiarygodnego źródła informacji o objawach, diagnostyce, leczeniu. To element realizacji Planu Dla Chorób Rzadkich.

Nowy serwis MZ i NFZ o chorobach rzadkich.
Nowy serwis MZ i NFZ o chorobach rzadkich.

W trakcie Konferencji „Zmiany w Ochronie Zdrowia 2023” oficjalnie ukazał się „Przegląd AI – to nie Science Fiction”. Dokument stworzony we współpracy Koalicji AI w zdrowiu, Polskiej Federacji Szpitali oraz zespołu ekspertów w dziedzinie zdrowia zawiera przykłady najnowszych technologii rozwijanych w Polsce. Jak informują autorzy raportu, rola technologii w współczesnej medycynie nieustannie rośnie, a sztuczna inteligencja przestała być jedynie przedmiotem planów i marzeń. Dzięki innowacjom można przyspieszać procesy diagnozowania, leczenia pacjentów oraz efektywnie zarządzać zasobami i kosztami w placówkach medycznych. O raporcie piszemy tutaj.

Pilotaże

Ruszył pilotaż programu „Recepta na Ruch”. Składa się on z 2 modułów: ćwiczeń i diety. Obejmuje treningi stacjonarne prowadzone przez fizjoterapeutę, samodzielne ćwiczenia przy pomocy instruktaży w aplikacji mojeIKP, a dodatkowo zalecenia żywieniowe w Internetowym Koncie Pacjenta i od dietetyka. Jeśli fizjoterapeuta uzna to za potrzebne, do pakietu dołączona będzie konsultacja z psychologiem. Dla kogo jest ten program? Dla osób, które skończyły 25 lat, czyli teoretycznie uprawnionych jest 28 mln Polaków. Ale przewidziano, że skorzystać będzie z niego mogło 15 tys. osób.

Obsługa recepty na ruch w aplikacji mojeIKP.
Obsługa recepty na ruch w aplikacji mojeIKP.

Nowym pilotażem będzie świadczenie kompleksowej opieki nad świadczeniobiorcą z wczesnym zapaleniem stawów. Celem programu jest przede wszystkim poprawa dostępu do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej przez wprowadzenie kompleksowej diagnostyki najczęstszych zapalnych chorób reumatycznych wraz z możliwością kompleksowego oraz koordynowanego procesu leczenia w okresie 12 miesięcy. Pilotaż będzie realizować 15 ośrodków. 

Leki

MZ i NFZ wydało przepisy umożliwiające finansowanie wykonywania szczepień w aptekach. Dostępne będą trzy: przeciwko grypie, COVID-19 oraz pneumokokom, tylko dla osób dorosłych. Stawka 31,67 zł obejmuje samodzielne dokonanie kwalifikacji przez farmaceutę, wykonanie zalecanego szczepienia ochronnego, wpis w elektronicznej Karcie Szczepień potwierdzający kwalifikację do szczepienia i jego wykonanie, a w przypadku szczepień ochronnych przeciw COVID-19 – przekazanie informacji dotyczących szczepień ochronnych do systemu Centralnej e-rejestracji.

Światło dzienne ujrzał raport, o którym szeptano od wielu miesięcy – NIK opisał sprawę wadliwych szczepionek przeciwko COVID-19, nad którymi miał nie panować GIF i MZ (nie wycofano partii, nie było do końca wiadomo gdzie trafiły). Problemy dotyczyły też m.in. magazynowania i dostarczania szczepionek. Wśród krytycznych zaniedbań wskazano m.in. przecinanie taśmy zabezpieczającej opakowanie, a tym samym niezapewnienie bezpieczeństwa produktu podczas przechowywania w hurtowni, brak weryfikacji pakowania szczepionek w sposób zabezpieczający je przed uszkodzeniem w trakcie transportu oraz niezapewnienie dostarczania szczepionek osobom upoważnionym do ich odbioru (pewnie część czytelników pamięta zmarnowane partie, gdy kurierzy zostawili szczepionki po prostu na portierni centrum medycznego, co spowodowało przerwanie tzw. zimnego łańcucha). Co do samych wad, o których informowały unijne instytucje, ale na polskim rynku nie mówiono, to według GIF do takiej sytuacji nie doszło, a szczepionki z wadą jakościową nigdy nie trafiły do Polski.  

NIK zauważa m.in., że do przyjęcia przez pacjentów dopuszczono serię szczepionek (ponad 117 tys. dawek) podejrzanych o wystąpienie wady jakościowej.  GIF podkreśla z kolei, że dla serii XD955, którą przyjmowali polscy pacjenci, nigdy nie została stwierdzona wada jakościowa.

Mimo obostrzeń, sprzedaż leków na różnych portalach kwitnie. GIF zacznie współpracę z jednym z nich – a dokładniej z Allegro. – W dobie rosnących w siłę usług e-commerce kontrola nad sprzedażą produktów leczniczych online jest wyzwaniem. Dostrzegając potencjał dla rozwoju nielegalnych praktyk z tym związanych, Główny Inspektorat Farmaceutyczny we współpracy z Allegro rozpoczyna akcję edukacyjną skierowaną do właścicieli sprzedażowych platform internetowych i do pacjentów – poinformowała w komunikacie inspekcja.

Z zagranicy warto wspomnieć, że Belgia, w ślad za Wielka Brytanią, chce tymczasowo zakazać stosowania przeciwcukrzycowego Ozempicu firmy Novo Nordisk w leczeniu odchudzania ze względu na niedobory leku – oznajmił belgijski minister zdrowia. W Polsce były takie pomysły, ale w praktyce się nie przyjęły, więc deficyty są nadal. A Polski GIF ostrzegł, że w niektórych krajach UE, w legalnym łańcuchu dystrybucji, pojawiły się fabrycznie napełnione wstrzykiwacze, fałszywie oznaczone jako lek ozempic. Fałszywki oznaczone są etykietami w języku niemieckim.

Kadry

Krajowym Konsultantem w dziedzinie chorób płuc została dr n. med. Małgorzata Czajkowska-Malinowska. Na co dzień pracuje jako Koordynator Oddział Chorób Płuc i Niewydolności z Pododdziałem NWM i Pododdziałem Zaburzeń Oddychania w Czasie Snu. Jest też Kierownik Centrum Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc i Niewydolności Oddychania Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy.

W dziedzinie diagnostyki laboratoryjnej funkcję konsultanta krajowego objęła dr n. farm Monika Jabłonowska (Medyczne Laboratorium Diagnostyczne, Warszawa), z kolei w dziedzinie pielęgniarstwa psychiatrycznego konsultantem krajowym została 6 września mgr Barbara Syrek (Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim im. Jana Pawła II w Krośnie (Oddział Dzienny Psychiatryczny).

Czytaj także: Nowy raport WHO o e-zdrowiu. Strategie są, brakuje działań

Wydrukowany w 3D mięsień sercowy bijący dzięki tuszowi wypełnionemu włóknami (zdjęcie: Harvard John A. Paulson School of Engineering and Applied Sciences).
Wydrukowany w 3D mięsień sercowy bijący dzięki tuszowi wypełnionemu włóknami (zdjęcie: Harvard John A. Paulson School of Engineering and Applied Sciences).

Naukowcy z Harvard John A. Paulson School of Engineering and Applied Sciences opracowali technologię druku 3D komory serca. Specjalny tusz pozwala komórkom mięśnia sercowego ułożyć się tak, aby mogły kurczyć się i rozwierać. Dzięki temu struktura rytmicznie bije, podobnie jak robi to serce. Technologia umożliwi tworzenie modeli serca do testowania nowych leków, a w przyszłości utoruje drogę do laboratoryjnej produkcji w pełni wszczepialnych komponentów serca.

Jak to działa?

Metoda polega na wykorzystaniu tzw. przędzenia obrotowego do tworzenia małych włókien żelatynowych, które są następnie wprowadzane do drukowanego tuszu hydrożelowego. Technologia przypomina sposób robienia waty cukrowej. Dzięki niej możliwe jest wydrukowanie w 3D funkcjonalnej komory serca, która naśladuje bicie ludzkiego serca.

Po wydrukowaniu 3D, tusz zachowuje swoją wydrukowaną strukturę, a znajdujące się w nim kardiomiocyty układają się wzdłuż kierunku zawartych w nim włókien. Po stymulacji za pomocą energii elektrycznej, struktura bije zgodnie z orientacją włókien. Na zarejestrowanym filmie wideo widać jak komora 3D rytmicznie pompuje w sposób podobny do tego, jak robią to prawdziwe komory serca. Eksperymentując z kierunkami drukowania i formułami atramentu, można generować jeszcze silniejsze skurcze w kształtach przypominających komory.

– W porównaniu do prawdziwego serca, nasz model komory jest uproszczony i zminiaturyzowany – mówi Suji Choi, autor badania z Harvard John A. Paulson School of Engineering and Applied Sciences. Zespół pracuje teraz nad stworzeniem bardziej realistycznych tkanek serca o grubszych ścianach mięśniowych, które mogą silniej pompować płyn. Komora wydrukowana w 3D – pomimo tego, że nie jest tak silna jak prawdziwa tkanka serca – może pompować 5–20 razy większą objętość płynu niż poprzednie modele wydrukowane w 3D.

Przyszłość

Bioinżynierowie od lat pracują nad nowymi możliwościami tworzenia tkanek i struktur serca, które można by zastosować w platformach in vitro do badań nad nowymi terapiami chorób serca. Warto wspomnieć, że choroby serca są główną przyczyną zgonów na świecie – tego typu rozwiązania są potrzebne do testów nowych leków i etycznych ekspetymentów naukowych. Według danych Światowej Federacji Serca, liczba zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych wzrosła globalnie z 12,1 mln w 1990 r. do 20,5 mln w 2021 r.

Zespół twierdzi, że technika może być również wykorzystywana do m.in. budowy żywych zastawek serca, dwukomorowych miniaturowych serc oraz innych ludzkich tkanek na potrzeby terapii regeneracyjnych.

Czytaj także: Ta implantowalna fabryka insuliny to nowa nadzieja dla milionów cukrzyków

Konferencja CYBERSEC & RODO w Zdrowiu.
Konferencja CYBERSEC & RODO w Zdrowiu.

Jak poprawić poziom cyberbezpieczeństwa placówek medycznych? Tego dowiesz się 29 listopada 2023 r. podczas międzynarodowej konferencji „CYBERSEC & RODO w Zdrowiu” (w formule on-line i stacjonarnej). Udział w wydarzeniu jest bezpłatny.

Współorganizatorami wydarzenia są Polska Federacja Szpitali, zespół ekspertów wZdrowiu, kancelaria DZP oraz Uczelnia Łazarskiego.

Palące kwestie ochrony danych

Tematyka tegorocznej edycji skupia się na pięciu obszarach:

Wraz z rosnącą zależnością od technologii cyfrowych w praktykach medycznych, cyberbezpieczeństwo w ochronie zdrowia staje się kwestią priorytetową. Udany atak hakerów wiąże się z poważnymi konsekwencjami, jak wyciek danych pacjentów, zablokowanie działania systemów IT, blokada działalności operacyjnej. Aby im zapobiec, eksperci radzą stosowanie zabezpieczeń na wielu poziomach organizacyjnych – od barier technicznych do szkoleń personelu.

Dane medyczne. Jak je poprawnie przetwarzać?

Celem konferencji jest podnoszenie kwalifikacji pracowników ochrony zdrowia w obszarze cyberbezpieczeństwa i ochrony danych. Uczestnicy konferencji poznają najnowsze zagrożenia i techniki ochrony danych. Swoim doświadczeniem podzielą się czołowi eksperci bezpieczeństwa cybernetycznego.

Drugim obszarem będzie przetwarzanie danych medycznych do celów pierwotnych i wtórnych, jak prowadzenie badań naukowych, opieka nad pacjentem i tworzenie skutecznych strategii w ochronie zdrowia.

Konferencja skierowana jest do przedstawicieli placówek medycznych, przedsiębiorców, dyrektorów IT placówek medycznych, prawników, administracji publicznej, ośrodków badawczo-rozwojowych oraz pacjentów.

Wydarzenie w formule stacjonarnej odbędzie się na Uczelni Łazarskiego w Warszawie (liczba miejsc ograniczona). Transmisję będzie można śledzić on-line.

Szczegóły i rejestracja na stronie www.rodowzdrowiu.pl. 

Czytaj także: Pobierz bezpłatny poradnik na temat RODO i cyberbezpieczeństwa w medycynie

ChatGPT może pomagać lekarzom m.in. w pracach administracyjnych.
ChatGPT może pomagać lekarzom m.in. w pracach administracyjnych.

Czasopismo OSOZ przygotowało poradnik dla pracowników ochrony zdrowia na temat ChatGPT w medycynie. Tłumaczymy, jak rozpocząć pracę z ChatGPT i pisać tzw. prompty. Podajemy 12 przykładów kreatywnych zastosowań i ważne zasady bezpieczeństwa.

KLIKNIJ TUTAJ, aby pobrać 2-stronicowy poradnik

ChatGPT w pracy lekarza

ChatGPT to najpopularniejsze narzędzie generatywnej sztucznej inteligencji. To rodzaj czatu, gdzie użytkownik może zadać dowolne pytania (tzw. prompt), aby uzyskać odpowiedź napisaną naturalnym językiem. Można z niego korzystać po stworzeniu konta na stronie chat.openai.com. Wersja podstawowa jest bezpłatna.

Stworzone przez OpenAI narzędzie zaskakuje swoimi możliwościami. Można z nim czatować tak jak robimy to ze znajomymi, a uzyskane odpowiedzi trudno odróżnić od tych napisanych przez człowieka.

Lekarze mogą korzystać z ChatGPT, aby m.in.:

Lista potencjalnych zastosowań jest nieskończona, bo ChatGPT posiada ogromną wiedzę uzyskaną z zasobów informacji dostępnych w Internecie. Jednak lekarze korzystający z AI powinni kierować się kilkoma zasadami bezpieczeństwa:

Czytaj także: Wicedyrektor Microsoftu, Peter Lee, radzi jak korzystać z ChatGPT

Dr David Novillo Ortiz (Dyrektor ds. Danych, Analityki i Zdrowia Cyfrowego w Światowej Organizacji Zdrowia) przedstawia wyniki raportu podczas II Sympozjum WHO na temat przyszłości systemów opieki zdrowotnej w erze cyfrowej.
Dr David Novillo Ortiz (Dyrektor ds. Danych, Analityki i Zdrowia Cyfrowego w Światowej Organizacji Zdrowia) przedstawia wyniki raportu podczas II Sympozjum WHO na temat przyszłości systemów opieki zdrowotnej w erze cyfrowej.

Światowa Organizacja Zdrowia przeprowadziła badanie stanu cyfryzacji systemów zdrowia w europejskim regionie WHO. Wnioski można streścić w jednym zdaniu: większość państw ma strategie e-zdrowia i wdraża elektroniczne kartoteki pacjentów, ale za cyfryzacją ciągną się stare problemy jak nieustrukturyzowane dane i brak finansowania. Czy transformację cyfrową można jeszcze uratować?

Najważniejsze wnioski z raportu:

Stan cyfryzacji w krajach WHO/Europa.

Duży postęp w 53 państwach członkowskich WHO/Europa od czasu COVID-19

Pandemia COVID-19 była punktem zwrotnym w rozwoju zdrowia cyfrowego w Europie, co pokazują wyniki ankiety przeprowadzonej przez WHO. Rządy państw zdały sobie sprawę, że cyfrowe zdrowie nie dotyczy wyłącznie technologii, ale jest szansą na wzmocnienie systemów opieki zdrowotnej, poprawę dostępności do opieki i transformację kulturową mającą na celu uratowanie systemów zdrowia uginających się pod niedoborami personelu i szybko rosnącymi kosztami.

Większość państw ma już odpowiednie rozwiązania prawne oraz agencje odpowiedzialne za cyfryzację sektora zdrowia. W czasie pandemii poluzowano restrykcyjne prawo regulujące udzielanie telekonsultacji, wdrożono e-recepty. Coraz lepiej wygląda sytuacja pod względem przejścia z papierowych na elektroniczne kartoteki pacjentów. Ale to tylko podstawy, zdecydowanie za mało, aby mówić o cyfrowej reformacji sektora zdrowia.

Strategia WHO cyfryzacji ochrony zdrowia.

Największe braki występują w interoperacyjności danych – dane są zamknięte w elektronicznych silosach, a informacja o pacjencie jest nadal rozproszona po różnych systemach informatycznych placówek medycznych. Rozwiązania cyfrowe nie doczekały się obiektywnego systemu oceny efektywności kosztowej, w efekcie czego wiele nowości wdrażanych jest od przypadku, a nie na podstawie rzetelnych analiz. I co gorsza – z nowości technologicznych korzystają przede wszystkim ci, którzy w najmniejszym stopniu potrzebują wsparcia tego typu narzędzi. Przepaść cyfrowa powiększa się coraz bardziej, co podważa założenia digitalizacji, czyli poprawę dostępności do świadczeń medycznych.

5 rekomendacji WHO

EDM, telemedycyna, konta pacjenta i e-recepty to miły początek, ale za mało, aby mówić o wyraźnej zmianie dla pacjentów. Ochrona zdrowia cały czas jest w tyle w stosunku do szybkiego postępu technologicznego. Aby to zmienić, WHO sugeruje 5 działań.

Skuteczniejsze zarządzanie cyfryzacją. Wzmocnienie kompetencji agencji zajmujących się cyfryzacją ochrony zdrowia i przyspieszenie działań, nacisk na międzysektorowe polityki i strategie, ponieważ zdrowie nie może pozostawać w swojej bańce regulacyjnej.

Opracowanie wytycznych dotyczących ewaluacji rozwiązań e-zdrowia oraz zwiększenie wiedzy na temat zdrowia cyfrowego. Wdrażanie nowości e-zdrowia musi zostać uporządkowane, aby inwestować w rozwiązania o udowodnionej skuteczności. Sukces cyfryzacji wymaga też wzmocnienia wiedzy cyfrowej wśród pracowników ochrony oraz obywateli.

Zapewnienie zrównoważonego finansowania. Podczas pandemii COVID-19 wiele państw zainwestowało w cyfryzację zdrowia, ale środki te zostały obcięte wraz z tym, jak zagrożenie mijało. Stabilne finansowanie oparte na partnerstwie publiczno-prywatnym jest podstawą, aby zapewnić równomierne wdrażanie nowych rozwiązań e-zdrowia we wszystkich placówkach medycznych, tak aby dostęp do innowacji mieli wszyscy pacjenci.

Interoperacyjność i standaryzacja danych zdrowotnych. Wdrożenie standardów wymiany danych zdrowotnych i nacisk na interoperacyjność systemów i danych, np. poprzez ustanowienie systemu certyfikacji albo stworzenie krajowej strategii dotyczącej danych zdrowotnych. Interoperacyjność jest warunkiem budowania nowych usług e-zdrowia i wdrożenia narzędzi analitycznych opartych na sztucznej inteligencji.

Promowanie opieki skoncentrowanej na pacjencie. Stworzenie strategii, które pozwolą zintegrować rozwiązania cyfrowe z systemem opieki zdrowotnej. Obecnie świat technologii i medycyny rozwijają się obok siebie, zamiast przenikać się. Wdrożenie działań mające na celu zniwelowanie przepaści cyfrowej wśród pacjentów i podmiotów medycznych.

Stan wdrażania elektronicznych kartotek medycznych w krajach WHO/Europa.

Co dalej?

Autorzy raportu przyznają, że znajdujemy się w ekscytującym momencie rozwoju technologii cyfrowych i że transformacja cyfrowa już się dzieje. Powstaje coraz więcej przełomowych technologii – od sztucznej inteligencji do aplikacji mobilnych – ale wiele z nich jest na tyle nowych, że należy ostrożnie podchodzić do ich wdrażania. Stąd konieczne jest zarządzanie transformacją cyfrową, wprowadzenie mapy drogowej w postaci standardów i systemów oceny skuteczności rozwiązań e-zdrowia. Bez jasnych wytycznych dotyczących wdrażania interwencji zdrowia cyfrowego, grozi nam inwestowanie dużych pieniędzy w rozwiązania bez korzyści dla pacjentów lub personelu medycznego.

WHO wzywa kraje członkowskie do stworzenia międzysektorowych polityk i strategii, które pozwolą włączyć cyfryzacją do struktur ochrony zdrowia. Podkreśla także, że technologie e-zdrowia – o czym wiemy z pandemii COVID-19 – są elementem wzmacniania gotowości na wypadek kolejnych zagrożeń dla zdrowia publicznego. Transformacja cyfrowa wymaga też podnoszenia kompetencji cyfrowych pracowników ochrony zdrowia i obywateli. WHO mówi tutaj wprost o konieczności opracowania strategii integracji cyfrowej, promującej powszechny dostęp do technologii cyfrowych. Niedoinwestowanie cyfryzacji odbija się na zdrowiu pacjentów. Ponieważ technologie są drogie, WHO proponuje rozwój partnerstwa publiczno-prywatnego.

Należy dążyć do integracji danych z EDM w ramach spójnej infrastruktury, stworzenia i przestrzegania ram interoperacyjności, aby dane swobodnie krążyły w krwiobiegu ochrony zdrowia.

I w końcu to ostatni dzwonek, aby stworzyć podstawy legislacyjne i techniczne do wykorzystania dużych zbiorów danych np. do ich wtórnego wykorzystania do badań nad nowymi lekami, terapiami i rozwiązaniami opartymi na sztucznej inteligencji. Cyfryzacja jest sztuką adopcji nowych technologii. Pojedyncze rozwiązania e-zdrowia nie przyniosą żadnej zmiany, jeśli nie zostaną włączone do ekosystemu zdrowia. WHO kończy swój raport jasnym przesłaniem: to najlepsza chwila, aby wykorzystać możliwości, jakie daje zdrowie cyfrowe i ruszyć naprzód w przyszłość lepszej, zintegrowanej i odpornej opieki zdrowotnej.

Kliknij na okładkę, aby pobrać cały raport WHO.

Raport WHO. Stan cyfryzacji 2023.

Czytaj także: Wszystkie wnioski z raportu? Pobierz bezpłatnie nowe e-wydanie OSOZ Polska

Dr Katarzyna Kolasa, Profesor Ekonomiki Zdrowia na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Dr Katarzyna Kolasa, Profesor Ekonomiki Zdrowia na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Rozmowa z Dr Katarzyną Kolasa, Profesor Ekonomiki Zdrowia na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, założycielką ISPOR Digital Health oraz autorką książki „The Digital Transformation Of The Healthcare System”.

Artur Olesch, czasopismo OSOZ: W swojej nowej książce opisuje Pani model opieki zdrowotnej 5.0. Czym różni się on od obecnego?

Dr Katarzyna Kolasa: Opieka zdrowotna 5.0 to opieka oparta na ekosystemach skoncentrowanych na pacjencie, zaprojektowanych wokół indywidualnych potrzeb pacjenta. Mówimy o nowej erze opieki zdrowotnej napędzanej przez transformację cyfrową, którą wyróżnia przejście od tradycyjnych wizyt w gabinecie lekarskim do dostępnych pod ręką rozwiązań opartych na aplikacjach mobilnych.

W książce przedstawiam przyszły krajobraz opieki zdrowotnej – globalny, wirtualny system opieki lub sieć składającą się z wielu indywidualnych ekosystemów, których rdzeniem jest dostępność danych.

Model 5.0 stawia w centrum dane. Dane są krytycznym źródłem informacji na temat stanu zdrowia, skuteczności leczenia i efektywności profilaktyki. Z tego punktu widzenia, technologie cyfrowe wykraczają poza zwykłą diagnostykę i terapię; dostarczają cennych informacji.

W jakim stopniu taka wizja jest realistyczna? Systemy opieki zdrowotnej to w końcu ogromne molochy zakotwiczone w modelach opracowanych przed erą cyfrową, nieelastyczne, często upolitycznione.

Zbliżające się bankructwo obecnego systemu opieki zdrowotnej jest analogiczne do katastrofy związanej ze zmianami klimatycznymi. Mam na myśli to, że znaczna część populacji pozostaje nieświadoma jednego i drugiego zagrożenia i ich wpływu na nasze życie.

Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Po pierwsze, żyjemy dłużej. Prognozy przewidują, że w 2050 r. już 10% populacji krajów OECD będzie w wieku ponad 80 lat. Po drugie, nasze oczekiwania dotyczące poprawy opieki zdrowotnej rosną. I po trzecie, zaostrza się niedobór pracowników służby zdrowia. Szacuje się, że do 2030 r. na całym świecie będzie potrzebnych 18 milionów dodatkowych pracowników służby zdrowia.

Czynniki te spowodują dalszy wzrost kosztów opieki zdrowotnej – w krajach OECD wzrosną one do 2050 roku do 10% PKB. Najwyższy czas, abyśmy zaczęli planować nowe strategie w celu wyeliminowania nieefektywności w systemie opieki zdrowotnej.

Ale o kryzysie opieki zdrowotnej wiemy od lat i w zasadzie nic się nie zmieniło.

Nie do końca, bo jesteśmy świadkami fali innowacyjnych metod leczenia, takich jak terapie CAR T, technologie interfejsów mózg-maszyna ułatwiających stworzenie „cyfrowego mostu” pomiędzy mózgiem a rdzeniem kręgowym dla sparaliżowanych pacjentów. Albo jeszcze inny przykład: testy genetyczne w celu zidentyfikowania ryzyka związanego z 52 genami skojarzonych z guzami litymi.

Mimo to, dostęp do wspomnianych innowacji pozostaje ograniczony, głównie ze względu na przestarzałą strukturę systemu opieki zdrowotnej sięgającą lat 70. ubiegłego wieku.

Co – z perspektywy ekonomiki zdrowia – musimy zmienić w opiece zdrowotnej w ciągu najbliższych 5 lat i jak technologia cyfrowa może w tym pomóc?

Po pierwsze, niezbędna jest zmiana sposobu myślenia w kierunku priorytetowego traktowania autonomii pacjenta. Obywatele powinni mieć dostęp do narzędzi i zasobów opieki zdrowotnej, które umożliwią im podejmowanie świadomych decyzji dotyczących ich potrzeb zdrowotnych.

Aby to osiągnąć, musimy przekształcić tradycyjną relację między lekarzem a pacjentem. Lekarze powinni ewoluować w kierunku konsultantów, a pacjenci – przejąć rolę decydentów.

Po drugie, system opieki zdrowotnej powinien kłaść większy nacisk na profilaktykę. Wymaga to większych inwestycji w proaktywne środki mające na celu zapobieganie, opóźnianie rozwoju lub eliminowanie chorób.

Łatwo powiedzieć, ale wiemy, że kultura zjada zmiany na śniadanie.

W mojej książce kładę silny nacisk na potrzebę zmiany sposobu myślenia. Poprawa będzie niemożliwa, jeśli będziemy trzymać się starych nawyków. Mam nadzieję, że twórcy polityki zdrowotnej uznają to za cenną okazję, jeśli ich misją jest naprawdę usprawnienie systemu opieki zdrowotnej. Wierzę, że moja książka dostarczy wskazówek, jak to zrobić.

Technologii na rynku nie brakuje, problemem jest ich wchłonięcie przez sektor zdrowia. Jak usunąć lukę między dostępnością innowacji a ich adaptacją w praktyce klinicznej?

Dostęp do innowacji powinien być finansowany w oparciu o wyniki, jakie przynoszą, w ramach analizy ryzyka i korzyści, niezależnie od tego, czy mowa o rozwiązaniu farmaceutycznym, czy cyfrowym.

Wymaga to znacznych zmian w przepisach prawnych i skupienia się na korzyściach dla zdrowia, efektywności, a także na ryzyku, jakie może nieść ze sobą wykorzystanie technologii. Techniczne lub biologiczne aspekty innowacji są w tym podejściu na drugim planie.

W książce „Cyfrowa transformacja systemu opieki zdrowotnej” pisze Pani, że rosnące wykorzystanie danych pozwoli spojrzeć na problemy zdrowotne, jak i rozwiązania w zakresie opieki zdrowotnej w bardziej holistyczny sposób. Co ma Pani na myśli?

Punkt ciężkości gromadzenia danych przesunął się poza system opieki zdrowotnej. Elektroniczna dokumentacja medyczna (EDM) była początkowo postrzegana jako przełomowe osiągnięcie, które zapoczątkowało erę medycyny opartej na rzeczywistych dowodach. Jednak w dobie cyfrowej transformacji, głównym miejscem gromadzenia danych jest pacjent.

Firma badawcza ARM przewiduje, że do 2035 roku na świecie będzie bilion urządzeń Internetu Rzeczy. Oznacza to, że każdy człowiek będzie fabryką danych, zwłaszcza kiedy zostaną zintegrowane z EDM. To wymaga jednak zachęcania ludzi do udostępniania danych.

Dane mogą uratować życie, czego dowodzi projekt FINDATA, w ramach którego fińskie dane zdrowotne są dostępne do celów badawczych i rozwojowych. Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym każdy dobrowolnie udostępnia swoje dane zebrane za pomocą urządzeń mobilnych do celów badawczo-rozwojowych. Potencjalne korzyści są ogromne, zwłaszcza dla przyszłych pokoleń, bo mogą zainspirować naukowców do nowych odkryć.

Pisze Pani również o potrzebie zmiany definicji systemu opieki zdrowotnej z systemu „skoncentrowanego na biurze” na „dostępnego wszędzie”.

Ponieważ dane zdrowotne są gromadzone przez urządzenia Internetu Rzeczy, których używają pacjenci, maleje potrzeba fizycznego kontaktu lekarza z pacjentem. Jeśli uda nam się zagwarantować standardy interoperacyjności, wymiana informacji będzie natychmiastowa, umożliwiając świadczenie usług opieki zdrowotnej „wtedy, gdy trzeba”, eliminując niepotrzebne opóźnienia związane z czasem oczekiwania na wizytę u lekarza.

Niemniej jednak zdrowie to nie tylko decyzje oparte na faktach i danych, ale także osobisty kontakt z lekarzem, wsparcie i empatia.

W mojej książce przedstawiam koncepcję sieci pacjentów, która jest silnie zakorzeniona w idei przynależności do społeczności ze wspólnymi problemami i wspólnymi zainteresowaniami.

Wierzę, że ludzie mogą odnieść znaczące korzyści z dyskusji zarówno z osobami o podobnych problemach medycznych, jak i specjalistami medycznymi. Specjaliści medyczni powinni być w pierwszej kolejności angażowani do pomocy osobom z poważniejszymi przypadkami. Takie podejście stanowi formę równego dostępu opartego na potrzebach, gdzie osoby z najbardziej krytycznymi schorzeniami są obsługiwane w pierwszej kolejności.

Przekierowując mniej poważne przypadki do innego modelu niewymagającego interwencji lekarzy, możemy mieć pewność, że pracownicy medyczni będą mieli więcej czasu i empatii na opiekę nad poważnie chorymi pacjentami.

Mogę wymienić całą listę przeszkód na drodze do wizji opieki zdrowotnej 5.0: braki w zakresie interoperacyjności danych, duże różnice w dostępie do technologii, obawy o bezpieczeństwo danych, koszty nowych technologii, takich jak sztuczna inteligencja. Jak sobie z nimi poradzić?

Właśnie dlatego napisałam moją książkę! Musimy współpracować w celu sformułowania nowych przepisów, które będą akceleratorem przejścia do cyfrowej opieki zdrowotnej.

Wiele osób poniosło porażkę na próbach wprowadzenia poważnych reform opieki zdrowotnej, a partykularne interesy nie sprzyjają dialogowi.

Podważanie ustalonych norm wymaga odwagi. W mojej książce jest wiele odważnych pomysłów, które mogą pomoc liderom cyfrowej opieki zdrowotnej.

Przetestowała Pani założenia modelu opieki zdrowotnej 5.0 w badaniu proof of concept z udziałem 320 przedstawicieli pokolenia Millenialsów i Z. Jak wyglądało to badanie i jakie są jego wyniki?

Millenialsi są otwarci na wirtualne systemy zdrowia. Okazuje się też, że wcześniejsze doświadczenia z systemem opieki zdrowotnej odgrywają kluczową rolę w wyborze cyfrowego modelu opieki zdrowotnej.

Analiza preferencji respondentów testowanych w różnych hipotetycznych scenariuszach wykazała, że na preferencje co do preferowanego modelu opieki nie wpływają przyszłe, potencjalne korzyści, ale przeszłe doświadczenia. Osoby, które nie wyraziły zainteresowania zmianą obecnego modelu opieki zdrowotnej, miały też problem z zaufaniem do technologii cyfrowych.

Wspomina też Pani o zmianie paradygmatu opieki zdrowotnej podczas pandemii COVID-19. Można jednak odnieść wrażenie, że w miarę jak zagrożenie pandemią mija, wracamy do starego sposobu myślenia. Co zrobić, aby rozpęd cyfrowej transformacji nie osłabł?

Uważam, że pandemia ujawniła wiele nieefektywności w systemie opieki zdrowotnej. A to daje szansę na wdrożenie niezbędnych zmian. Przykładowo, rosnące zainteresowanie refundacją technologii cyfrowych jest krokiem we właściwym kierunku.

Czy zatem potrzebny jest kolejny kryzys, który zmusi decydentów do dalszych zmian?

Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli czekać do kolejnej pandemii, aby wyciągnąć wnioski z naszych dotychczasowych doświadczeń. Bankructwo systemu opieki zdrowotnej jest realne przy średnim rocznym wzroście wydatków na opiekę zdrowotną o 6% – znacznie powyżej inflacji w wielu krajach. Zegar tyka.

Wraz z tym, jak dane będą miały kluczowe znaczenie dla opieki zdrowotnej, musimy zadać sobie pytanie, jak je sprawiedliwie przetwarzać – z korzyścią dla wszystkich. Czy ma Pani pomysł na uczciwą gospodarkę danymi zdrowotnymi?

Wolność danych powinna opierać się na nowej kulturze dzielenia się nimi dla wspólnej korzyści. Na początek musimy wprowadzić koncepcję własności danych, doprowadzić do tego, że każda osoba będzie w pełni świadoma swojej roli właściciela danych.

Udostępnianie danych działa na zasadzie wzajemności – ta zasada musi się zakorzenić w społeczeństwie. Nie chodzi tylko o przekazywanie naszych danych; chodzi też o otrzymywanie danych od innych w formie wspólnych doświadczeń lub osiągnięć naukowych.

A co z AI? Dane będą paliwem dla nowych algorytmów.

Ponad 10 000 algorytmów uczenia maszynowego zaprojektowanych do zastosowań medycznych zostało już opublikowanych w recenzowanych czasopismach naukowych.

Sztuczna inteligencja jest obecnie integralną częścią praktyki klinicznej i prędzej czy później większość osób otrzyma leczenie wspomagane przez AI. Weźmy pod uwagę, że autopilot obsługuje średnio 90% lotu bez wywoływania większego strachu. Czas najwyższy wyruszyć w podróż w kierunku bardziej zaawansowanego cyfrowego systemu opieki zdrowotnej wspomaganego AI.

Kluczowe jest jednak ustanowienie solidnych procedur bezpieczeństwa. Tak jak personel pokładowy jest przeszkolony do reagowania i przejęcia inicjatywy w nagłych, nieoczekiwanych wypadkach podczas lotów, podobne podejście należy zastosować w cyfrowej opiece zdrowotnej.

Kliknij tutaj, aby kupić książkę „The Digital Transformation Of The Healthcare System”.

Czytaj także: Czy zdrowotne aplikacje mobilne zlikwidują analfabetyzm zdrowotny?

Historia chłopca, którego rzadką chorobę zdiagnozował ChatGPT, obiegła światowe media.
Historia chłopca, którego rzadką chorobę zdiagnozował ChatGPT, obiegła światowe media.

4-letni chory Alex przez 3 lata chodził od lekarza do lekarza. Ci jednak nie byli mu w stanie pomóc. Gdy sfrustrowana mama poprosiła o pomoc ChatGPT, dowiedziała się, na co cierpi jej syn.

Nasilające się bóle pojawiły się u chłopca w czasie pandemii COVID-19. Na początku dziecku podawano lek przeciwbólowy, ale z czasem dołączyły inne objawy: zgrzytanie zębami i opóźnienia w rozwoju. Poszukiwania przyczyny choroby trwały 3 lata, podczas których matka skonsultowała stan zdrowia dziecka z 17 lekarzami. Po przeprowadzonych badaniach, żaden z nich nie był w stanie powiedzieć, co jest przyczyną bólów.

Byli m.in. u dentysty, który wykluczył każdą chorobę, ale skierował chłopca do ortodonty specjalizującego się w niedrożności dróg oddechowych. Ten stwierdził, że podniebienie Alexa jest zbyt małe w stosunku do ust i zębów, co utrudnia oddychanie w nocy. U dziecka zastosowano ekspander, ale ulga była krótkotrwała. Wkrótce matka zauważyła, że dziecko przestało rosnąć. Pediatria doszedł do wniosku, że to pandemia negatywnie wpłynęła na jego rozwój i skierował Alexa na fizjoterapię. Z kolei Neurolog zasugerował migrenę. Gdy to tego doszły objawy wyczerpania, laryngolog zbadał dziecko pod kątem zaburzeń snu wynikających z zapalenia zatok lub dróg oddechowych. Jeszcze inny fizjoterapeuta rozpoznał malformację Chiariego – wrodzoną chorobę powodującą nieprawidłowości w mózgu w miejscu, gdzie czaszka styka się z kręgosłupem. W tej podróży matka odwiedziła z dzieckiem jeszcze nowego pediatrę, internistę dziecięcego, internistę dla dorosłych i lekarza układu mięśniowo-szkieletowego. Bez skutku.

Wszyscy specjaliści zajmowali się tylko swoimi indywidualnymi obszarami medycyny i nikt nie spojrzał na problem holistycznie.

Wobec bezsilności lekarzy – i po tym jak dziecko trafiło na ostry dyżur – jego matka postanowiła szukać pomocy na własną rękę. Zebrała informacje o objawach oraz wyniki badań rezonansu magnetycznego i opisała je w ChatGPT – systemie sztucznej inteligencji. Odpowiedź systemu brzmiała: zespół pępowinowy. Zaintrygowana tą sugestią, dołączyła na Facebooku do grupy dla rodziców dzieci z tą chorobą. Ich historie brzmiały podobnie jak historia Alexa. Zaplanowała wizytę u nowego neurochirurga i powiedziała mu, że podejrzewa u Alexa zespół pępowinowy. Lekarz spojrzał na zdjęcia rezonansu magnetycznego i potwierdził to diagnozę.

Ta historia potwierdza, że ChatGPT może pełnić ważną rolę w diagnozie rzadkich schorzeń, z którymi lekarze czasami nie spotykają się w swojej praktyce klinicznej i dlatego mogą mieć trudności z ich rozpoznaniem. I choć AI nie jest w stanie zastąpić wiedzy lekarza, może być świetnym partnerem w stawianiu diagnozy i planowania terapii. Alex przeszedł operację i wraca do zdrowia. Jego matka postanowiła podzielić się tą historią, aby pomóc innym w podobnych zmaganiach, dodając, że każdy „musi być adwokatem zdrowia swojego dziecka.”

Czytaj także: Kobieta po udarze mózgu może mówić za pomocą myśli. Pomogła AI

Czip do produkcji insuliny we wnętrzu ciała (źródło: MIT).
Czip do produkcji insuliny we wnętrzu ciała (źródło: MIT).

Naukowcy Massachusetts Institute of Technology (MIT) opracowali miniaturowe urządzenie, które może pomóc milionom pacjentów chorym na cukrzycę. W jego wnętrzu znajdują się zamknięte w kapsułkach komórki produkujące insulinę oraz miniaturowy agregator tlenu, który utrzymuje komórki przy życiu.

Problem

Większość pacjentów z cukrzycą typu 1 musi stale monitorować poziom glukozy we krwi i wstrzykiwać sobie insulinę co najmniej raz dziennie, co jest bardzo uciążliwe. Jednak nawet skrupulatnie realizowane pomiary i dyscyplina pacjentów nie dorównują precyzji trzustki w regulowaniu poziomu insuliny.

Jednym z nowych podejść do leczenia cukrzycy typu 1 jest wszczepianie komórek wysp trzustkowych wytwarzających insulinę. Ta obiecująca metoda rozbija się o jedno ograniczenie: transplantowanym komórkom w końcu brakuje tlenu i przestają produkować insulinę.

Rozwiązanie

Dlatego inżynierowie z MIT zaprojektowali wszczepialne urządzenie zawierające setki tysięcy komórek wysepek produkujących insulinę i własną fabrykę tlenu, która produkuje go w procesie rozszczepiania pary wodnej znajdującej się w organizmie.

W eksperymentach wykazano, że po wszczepieniu urządzenia myszom chorym na cukrzycę, w ich organizmach, przez co najmniej miesiąc utrzymywał się stabilny poziom glukozy we krwi. Naukowcy planują teraz stworzyć większą wersję urządzenia, wielkości gumy do żucia, która ostatecznie mogłaby zostać przetestowana na ludziach.

– To jak żywe urządzenie medyczne, które jest wykonane z ludzkich komórek wydzielających insulinę, wraz z elektronicznym systemem podtrzymywania życia. Jesteśmy optymistami, że technologia może pomóc pacjentom – mówi Daniel Anderson, profesor na Wydziale Inżynierii Chemicznej MIT, autor badania. Chociaż naukowcy koncentrują się głównie na leczeniu cukrzycy, tego rodzaju urządzenie można również dostosować do leczenia innych chorób, które wymagają wielokrotnego dostarczania białek terapeutycznych.

Przeszczepione komórki nie bez przyczyny są umieszczone w zamkniętym urządzeniu – wprowadzone do organizmu wywołują reakcję immunologiczną. Można ją co prawda ograniczyć stosując leki immunosupresyjne, ale ryzyko jest ogromne. Nowe podejście rozwiązuje ten problem, ale wymaga stworzenia niezawodnego źródła tlenu dla znajdujących się w odseparowanym środowisku komórek. Wcześniej proponowane rozwiązania posiadały np. komorę tlenową. Tutaj z kolei wadą była konieczność jej systematycznego ładowania. W jeszcze innym przypadku badacze opracowali implanty zawierające odczynniki chemiczne, które mogą generować tlen, ale ich żywotność też jest bardzo ograniczona.

Co dalej?

Zespół MIT przyjął inne podejście, dzięki któremu mini-fabryka może generować tlen w nieskończoność dzięki mechanizmowi rozszczepiania wody. Umożliwia go membrana protonowymienna – technologia pierwotnie wykorzystywana do generowania wodoru w ogniwach paliwowych. Membrana rozdziela parę wodną występującą obficie w organizmie na wodór, który w nieszkodliwy sposób ulega dyfuzji, oraz tlen trafiający do komory magazynowej i zasilający komórki wysepek przez cienką, przepuszczalną dla tlenu membranę.

Czytaj także: Czy AI pozwoli wyeliminować klawiatury z gabinetów lekarskich? Jest duża szansa

Historie sprzed 150-200 lat pokazują, jaki postęp dokonał się w medycynie.
Historie sprzed 150-200 lat pokazują, jaki postęp dokonał się w medycynie.

Historia medycyny jest pełna absurdów, zabobonów, wątpliwych metod leczenia, bezużytecznych lekarstw. To czasami kuriozalne, ale i przerażające opowieści. Po ich przeczytaniu możemy być szczęśliwi, że żyjemy w czasach postępów nauki. Dowiemy się także, dlaczego digitalizacja jest tak ważna.

W książce „Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny”, historyk medycyny przybliża kulisy pracy lekarzy 150–200 lat temu. Dziś są obiektem żartów, ale ówczesnym pacjentom nie było do śmiechu.

Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny

Rozsadzający ból zęba i dlaczego połykanie noży grozi śmiercią

Pierwsza Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób (ICD) została opublikowana w 1893 roku i zawierała spis 161 chorób. Jej aktualna edycja obejmuje 69 000 kodów rozpoznań, co obrazuje skalę ewolucji medycyny. Zanim jednak usystematyzowano choroby, diagnoza i leczenie realizowane były na chybił trafił. Nie było wytycznych ani standardów; lekarze nie znali anatomii człowieka, kierowali się jedynie własnym doświadczeniem, nie mieli nawet najprostszych narzędzi medycznych. Na medycynę „opartą na przypadku” dowodów jest sporo.

W 1861 dentysta W. H. Atkinson (Pensylwania, USA) opisał niepokojące zjawisko, które nazwał „eksplodującymi zębami”. Najpierw u pacjenta pojawiał się silny ból, następnie głośny dźwięk przypominający wystrzał z pistoletu, po czym ząb rozpadał się na kawałki, a ból znikał. Podobny przypadek opisuje książka z 1874 roku „Pathology and Therapeutics of Dentistry”. Tym razem eksplozja była tak silna, że pacjentka przez pewien czas była całkowicie głucha. Teorii próbujących tłumaczyć to zjawisko było dużo – obwiniano za nie środki chemiczne stosowane w plombach, a nawet gromadzący się w zębach ładunek elektryczny. Dziś można się domyślać, że 150 lat temu nieleczone zęby prowadziły to tak „rwącego” bólu, że można było dosłownie oszaleć.

Inny przykład pokazuje, jak niska była nie tylko wiedza o zdrowiu, ale i umiejętność logicznego myślenia. Na przełomie 18. i 19 wieku amerykański żeglarz John Cummings, podczas dobrze zakrapianej imprezy, postanowił naśladować francuskiego magika połykającego noże. Cummings nie wiedział, że cyrkowiec-fakir udawał, więc naprawdę połykał scyzoryki swoich przyjaciół. Historia zakończyła się tragiczną śmiercią, choć dopiero po 35 nożu.

Testy na żywym pacjencie

Połykając pigułkę kupioną w aptece, dziś możemy być pewni, że przeszła procedurę badań klinicznych potwierdzających jej skuteczność i bezpieczeństwo. Ale w przeszłości leki albo procedury medyczne tworzono na zasadzie prób i błędów, testując je na pacjentach. Stosowane metody często były bardziej niebezpieczne od chorób, które miały leczyć.

Tak jak procedura upuszczania krwi praktykowana do końca 19. wieku. Wierzono, że wiele chorób można wyleczyć po prostu pozbywając się chorej krwi z układu krążenia. Nie istniały na to żadne racjonalne dowody, ale wystarczyła tradycja. Zasada „po pierwsze nie szkodzić” stosowana była według uznania. Na początku 18. wieku, Lord Anthony Grey, hrabia Kent, podczas gry w kręgle nagle upadł na ziemię. Nie oddychał, nie miał pulsu, a więc był martwy. Ale doktor Charles Goodall nie chciał się tak łatwo poddać. Aby ożywić nieboszczyka, sięgnął do oryginalnych metod metod: upuszczanie krwi, wkładanie do nozdrzy tabaki, podanie metalicznego wina mającego wywołać wymioty, ogolenie głowy i nałożenie balsamu przeciwzapalnego, przypalanie rozgrzaną patelnią, nakładanie owczych wnętrzności na brzuch. W końcu Goodall skapitulował, a Lord Grey miał sporo szczęścia, że już wcześniej był martwy.

Każda operacja była torturą. Zanim zastosowano pierwsze znieczulenie eterem, co miało miejsce w 1846 roku, jedyną metodą było upijanie pacjentów, a ból i tak był nie do zniesienia. Ze względu na brak wiedzy i środków antyseptycznych – nie mówiąc o antybiotykach – operacje kończyły się często śmiercią. Dlatego wykonywano je tylko w razie konieczności, jak amputacja albo usunięcie kamieni pęcherza moczowego.

Zdarzały się też pojedyncze cuda, na podstawie których znachorzy tworzyli własne teorie. Jak w przypadku Thomasa Tripple, który – po tym jak trzon powozu konnego przebił jego klatkę piersiową na wylot i przygwoździł go do ściany stajni – poszedł sam do domu. Wystarczyło upuszczenie krwi, aby Tripple żył szczęśliwie przez kolejne 11 lat. Jak widać, wiedza o związku przyczynowo-skutkowym była nikła, a niedobory lekarzy – którzy i tak mieli ograniczone kompetencje – świetnie uzupełniali znachorzy, uzdrawiacze i szeptuchy.

Fakty wyssane z palca

Przeglądając 19-wieczne kroniki i artykuły, historycy mają trudność z odróżnieniem, co jest celowym kłamstwem, manipulacją mającą na celu zyskanie pogłosu, a co po prostu efektem rażącej niewiedzy. Lekarze wierzyli w cuda, bo nie mieli podstaw, aby w nie wątpić. W 1746 roku londyński lekarz Richard Jackson opisał w artykule „Fizyczna rozprawa na temat utonięć” (A Physical Dissertation on Drowning) historię szwedzkiego ogrodnika, który wpadł do zamarzniętej rzeki i po 16 godzinach pod wodą wrócił, by podzielić się swoją historią. Z kolei William Harvey, także lekarz, napisał poważny raport o 152-letnim mężczyźnie o imieniu Thomas Parr. Parr był tak świetnym oszustem, że został zaproszony nawet na dwór króla Karola I.

Do czasu wielkich osiągnięć medycyny 20. wieku leczono głównie ziołami. I choć historia ziołolecznictwa jest pełna przykładów skutecznych środków stosowanych do dziś, wiele mikstur opierało się na legendach, jak chociażby lek przeciwbólowy z 1799 r. zrobiony z cuchnącej morfiny i mikstury wymiocin kruka.

Te i inne historie pokazują, jak wyglądała ochrona zdrowia w przeszłości oparta w większości na anegdotach zamiast faktach. Wiele się od tego czasu zmieniło. Dziś na całym świecie w sektorze zdrowia pracuje 65 mln osób, którzy korzystają z najnowszych odkryć naukowców. I mimo, że za 100 lat dzisiejsze metody też będą wydawały się zabobonne, historia pokazuje, że na postępie medycyny korzysta każdy z nas.

Czytaj także: Dr Małgorzata Sobotka-Gałązka o danych w systemie zdrowia i HTA

Apka Apsik! dla alergików. Wszystkie dane o pyleniu pod ręką.
Apka Apsik! dla alergików. Wszystkie dane o pyleniu pod ręką.

40% Polaków ma różne alergie, a ok. 8 mln alergiczny nieżyt nosa. To dla nich powstała prosta, ale genialna aplikacja mobilna z pełnymi danymi o pyleniu alergenów, smogu, pogodzie wraz z prognozą.

Już pierwszy kontakt z aplikacją Apsik! pozostawia dobre wrażenie: po jej pobraniu nie trzeba ani się rejestrować, ani wprowadzać swoich danych personalnych. Nie zaskoczą nas żadne ukryte płatności.

Osoby uczulone na pyłki roślin dostaną w niej to, co im jest potrzebne, aby lepiej radzić sobie z alergią. Najważniejsze to na bieżąco aktualizowane informacje o stężeniu pylenia i alergenów w wybranym regionie, w tym okresy wysokiego i niskiego stężenia alergenów (traw, zbóż, drzew, grzybów) w podziale na poszczególne miesiące. Dane pochodzą z bieżących odczytów ze stacji pomiarowych Ośrodka Badania Alergenów Środowiskowych.

Aplikacja Apsik!
Aplikacja Apsik!

Do tego dochodzą dane o stanie powietrza (alerty smogowe) i pogodzie. Aby skorzystać z tej funkcji, trzeba wyrazić zgodę na to, aby apka miała dostęp do aktualnego położenia telefonu (geolokalizacja). Alergik planujący wakacje może sprawdzić, z jakimi alergenami może mieć kontakt po drodze i co aktualnie pyli w miejscu docelowym podróży.

Apka jest prosta, ale maksymalnie funkcjonalna, co potwierdzają wysokie oceny w sklepach Google Play (4.5) i Apple Store (4.7). Nawigowanie po danych ułatwia modyfikowalna kolejność modułów w oknie głównym.

We wnętrzu znajdziemy też mapę najbliższych gabinetów alergologicznych, informacje o alergenach krzyżowych, ostrzeżenia o nadchodzącym pyleniu wybranych alergenów prosto na ekran główny telefonu (notyfikacje). Całość uzupełnia mapa obrazująca stan pylenia wszystkich aktywnych alergenów w dowolnej części Polski oraz kalendarz pyleń.

Informacje o smogu i jakości powietrza obejmują takie podstawowe parametry jak PM 1, PM 10, PM 2.5 i zbierane są za pomocą sieci czujników Airly. Pomocna w planowaniu aktywności na świeżym powietrzu jest prognoza smogowa na 24h i zanieczyszczenia powietrza.

Nasza ocena: dobra, polska apka bez ukrytych opcji premium, a do tego dostarczająca danych, jakich potrzebują alergicy.

Czytaj także: Z tą apką pokochasz jazdę na rowerze albo piesze wędrówki i spacery

1 44 45 46 47 48 113