Raport OECD "Health at a glance 2022"
Raport OECD „Health at a glance 2022”

Pandemia spowodowała bezprecedensowy rozwój e-usług medycznych – wynika z nowego raportu OECD „Health at a Glance 2022”. Polska jednym z liderów wdrażania telekonsultacji.

Pandemia COVID-19 doprowadziła do skrócenia o ponad rok średniej długości życia w UE w 2021 r. w porównaniu z poziomem sprzed pandemii. Jest to największy spadek obserwowany w większości krajów UE od czasów II wojny światowej. Do końca października 2022 r. odnotowano ponad 1,1 mln zgonów w wyniku COVID-19 we wszystkich 27 krajach UE.

Polska jest w czołówce rankingu zarówno pod względem liczby zgonów z powodu COVID-19 jak i skrócenia długości życia – o ile w latach 2010–2019 mogliśmy się pochwalić wzrostem o 1,6 lat, to w 2021 roku w porównaniu z 2019 średnia długość życia spadła o 2,4 lata. Pod tym względem jest gorzej tylko w Bułgarii, Słowacji i Rumunii.

Konsultacje online

Raport podkreśla, że w kontynuacji opieki podczas pandemii pomógł szybki rozwój telekonsultacji. Ich liczba w pierwszym roku pandemii wzrosła dwukrotnie. Okazały się deską ratunkową zwłaszcza dla pacjentów ze schorzeniami przewlekłymi, którzy potrzebowali recept na kontynuację leczenia. Pozytywnym sygnałem jest fakt, że zdecydowana większość osób, które korzystały z telemedycyny, wyraziła wysokie zadowolenie z tego typu usług.

Konsultacje osobiste i telekonsultacje z lekarzami, 2019 i 2020 r.
Konsultacje osobiste i telekonsultacje z lekarzami, 2019 i 2020 r.

W okresie ostatnich 3 lat większość państw UE znacznie ułatwiła dostęp do usług telemedycznych, inwestując w infrastrukturę techniczną i wprowadzając je na stałe do systemu refundacji świadczeń. Wdrożono też kilka nowych technologii – jak aplikacje mobilne, e-recepty i system rejestracji na szczepienia – które doprowadziły do oswojenia się pacjentów z e-zdrowiem.

W latach 2019–2020 liczba konsultacji osobistych spadła średnio o prawie 20% w krajach UE. W Polsce, ten spadek został zrównoważony przez wzrost liczby telekonsultacji. W efekcie, procentowy udział telekonsultacji był jednym z najwyższych w Europie (62% ankietowanych skorzystało z tego typu usług na przełomie lutego i marca 2021 roku).

Telekonsultacje z lekarzami w pierwszym roku pandemii
Telekonsultacje z lekarzami w pierwszym roku pandemii

Autorzy raportu zaznaczają też, że dostęp do telekonsultacji i innych narzędzi telemedycznych wśród osób starszych, biedniejszych i mieszkających poza miastem nadal pozostaje problemem. Aby to zmienić, trzeba skupić się na poszerzeniu dostępu do internetu na obszarach wiejskich oraz edukacji cyfrowej. Dużo do życzenia pozostawia jakość telekonsultacji – powinna to być zupełnie inna forma kontaktu z lekarzem, a nie kopia rozmowy w gabinecie.

Elektroniczna dokumentacja medyczna

Pandemia pokazała wartość elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) – dzięki dostępowi do niej lekarze mogli szybciej podejmować decyzje, zwłaszcza w krytycznych sytuacjach, gdy liczyła się każda sekunda.

W 2021 roku odsetek praktyk lekarskich POZ wykorzystujących EDM wynosił średnio 96% w 14 krajach europejskiego obszaru OECD. W 2021 r. wszystkie kraje zgłosiły, że 80% lub więcej praktyk lekarzy POZ korzystało z EDM. 13 z 14 krajów deklaruje, że lekarze mogą wymieniać między sobą informacje o lekach zażywanych przez pacjenta.

% praktyk lekarskich podstawowej opieki zdrowotnej wykorzystujących Elektroniczną Dokumentację Medyczną, 2021 i 2016 r
% praktyk lekarskich podstawowej opieki zdrowotnej wykorzystujących Elektroniczną Dokumentację Medyczną, 2021 i 2016 r.

W Polsce dane obejmują tylko 2016 rok – wówczas jedynie 30% lekarzy POZ korzystało z elektronicznej dokumentacji medycznej. Z końcem 2022 roku – w związku z przyspieszeniem wdrażania EDM – odsetek ten znacznie wzrósł. Wątpliwością jest definicja EDM, która w ankiecie może być różnie interpretowana, zniekształcając rzeczywisty obraz digitalizacji kartotek medycznych. W związku z pandemią, prawie wszystkie (12 z 14) kraje zamierzają wykorzystać dane z EDM do wzmocnienia krajowego systemu monitorowania zdrowia i opieki zdrowotnej.

Kliknij tutaj, aby pobrać pełny raport OECD „Health at a glance 2022”.

Czytaj także: Podsumowanie roku 2022 w e-zdrowiu

NHS Find&Treat to mobilne zespoły niosące pomoc medyczną osobom wykluczownych społecznie
NHS Find&Treat to mobilne zespoły niosące pomoc medyczną osobom wykluczownych społecznie

Brytyjska Narodowa Służba Zdrowia (NHS) zamówiła prototyp pierwszego na świecie ambulansu na rowerze. Mobilna klinika mieści najważniejsze narzędzia diagnostyczne i telemedyczne, a do tego namiot operacyjny, łóżko zabiegowe, umywalkę, urządzenia do sterylizacji narzędzi medycznych.

Szpital w terenie NHS

Naszpikowana nowymi technologiami klinika „Znajdź i wylecz” (Find & Treat) została stworzona przez NHS, aby dotrzeć z pomocą medyczną do potrzebujących z wykluczonych grup społecznych w stolicy Wielkiej Brytanii.

Na początku opieką objęto osoby chore na gruźlicę, uzależnione od alkoholu oraz o słabym stanie zdrowia ze względu na warunki życia. Z czasem poszerzono zakres usług o badania przesiewowe, testy COVID-19, diagnozę i leczenie chorób zakaźnych (wirusowe zapalenie wątroby typu B i C, choroby weneryczne) oraz dolegliwości sercowo-naczyniowych. W pierwszej wersji klinika Find & Treat obsługiwana była przez furgonetkę stworzoną na University College London Hospitals (UCLH) w ramach programu pilotażowego NHS Digital stawiającego na rozwój mobilnej medycyny przyszłości.

Tradycyjny van NHS Find & Treat (zdjęcie: University College London Hospitals)

Zmieszczono w niej m.in. cyfrowy przenośny aparat rentgenowski, systemy AI do podejmowania decyzji klinicznych, sieć tele-radiologiczną dla zdalnej interpretacji zdjęć rentgenowskich. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom cyfrowym i telemedycznym, usługi można świadczyć na miejscu, bez konieczności transportu do szpitala. W przyszłości podobne kliniki mają pomóc dotrzeć do osób mających utrudniony dostęp do opieki zdrowotnej, np. na terenach wiejskich.

Rower-szpital możliwy dzięki miniaturyzacji

Przeniesienie praktycznie wszystkich urządzeń dostępnych w ambulansie-furgonetce na rower stało się możliwe dzięki postępowi technologicznemu w ostatnich latach. Urządzenia medyczne są coraz mniejsze i nie wymagają własnych stacji roboczych – często wystarczy jedynie smartfon. Wyniki można konsultować zdalnie, a miniaturowe urządzenia do szybkiej diagnozy chorób zakaźnych mieszczą się w dłoni.

Klinika na rowerze (zdjęcia: Oliver Wolff, Velofracht)

Rower-ambulans napędzany jest elektrycznie – bateria wystarczy na 8–10 godzin w terenie. Oczywiście nie zastąpi karetki, bo jest za wolny. Ale może być pomocny w drobnych zabiegach, przeprowadzaniu badań przesiewowych i szczepień, docierając do miejsc trudno dostępnych dla samochodów. I do tego poruszając się szybciej w wąskich i zatłoczonych ulicach.

Modułowa budowa pozwala dowolnie komponować potrzebne wyposażenie. A zabrać można m.in. łóżko szpitalne, namiot do operacji, mobilny pokój intymny pacjenta, USG, EKG, defibrylator, małe laboratorium, przenośny sterylizator narzędzi medycznych, umywalkę, urządzenia telemedyczne, komputer, torbę z wyposażeniem do pierwszej pomocy, baterie słoneczne itd.

NHS prognozuje, że za ok. 15 lat pacjenci będą transportowani do szpitali tylko, gdy konieczne będzie wykonanie operacji, a większość nieskomplikowanych zabiegów realizowana w miejscu zamieszkania pacjentów. Pozostaje pytanie, czy lekarze chętnie przesiądą się na rower.

Czytaj także: Pilotaż programu SmartDoktor – 1200 dzieci będzie monitorowanych zdalnie

Czujnik U-Scan do badania moczu w toalecie
Czujnik U-Scan do badania moczu w toalecie

Podczas targów nowych technologii CES 2023, firma Withings – lider rynku inteligentnych wag, zegarków i technologii dla zdrowia – zaprezentowała domowe laboratorium moczu. Czujnik przypominający wkładki toaletowe zbiera i przekazuje do aplikacji mobilnej pomiary m.in. ciężaru właściwego moczu, poziomu ketonów i PH.

To pierwsze na rynku urządzenie, które pozwala na bieżącą analizę moczu w domu i potencjalnie przełom w profilaktyce wielu chorób – ludzki mocz zawiera ponad 3000 metabolitów i na jego podstawie można uzyskać precyzyjny obraz zdrowia organizmu.

Jak działa domowe laboratorium moczu?

Czytnik U-Scan zawierający mały akumulator montowany jest w muszli klozetowej, więc analiza wykonywana jest w higieniczny i wygodny sposób. Urządzenie potrafi rozpoznać, czy ma do czynienia ze zwykłą wodą do spłukiwania, czy moczem, zbierając tylko potrzebne próbki.

Gdy czujnik termiczny wykryje obecność moczu, aktywuje się specjalna pompa. Z jej pomocą próbka przekazywana jest do obwodu mikrofluidycznego i wstrzykiwana do pojemnika testowego. Reakcja chemiczna odczytywana przez czujnik optyczny i przekazywana do aplikacji mobilnej. Po spłukaniu toalety, czujnik się resetuje i jest gotowy do wykonania kolejnego pomiaru.

U-Scan potrafi odróżnić różnych użytkowników i przypisać wyniki do właściwej osoby. Służy do tego funkcja Stream ID. Niskoenergetyczne czujniki wbudowane w czytnik rozpoznają „sygnaturę strumienia moczu” danej osoby na podstawie ruchu i odległości strumienia. Informacja o identyfikacji strumienia jest potwierdzona w aplikacji.

Jakie pomiary będą dostępne?

W pierwszej kolejności urządzenie będzie dostępne w Europie. W aplikacji U-Scan Nutri Balance można sprawdzić wyniki ciężaru właściwego moczu, pH, poziomu witaminy C i ketonów. Na ich podstawie aplikacja przeprowadzi badanie metabolizmu, sugerując użytkownikowi zmiany w sposobie odżywiania się i ilości przyjmowanych płynów oraz wskazówki dotyczące aktywności fizycznej.

Firma zapowiada jednak, że „w niedalekiej przyszłości” pojawią się też wkładki do prowadzenia profesjonalnych badań laboratoryjnych moczu.

Urządzenie będzie kosztować 499,95 euro. W cenie jest jeden czytnik U-Scan oraz wkład wystarczający na trzy miesiące testów. Pierwsze dwa wkłady wprowadzone na rynek to Cycle Sync (śledzenie miesięcznych cykli kobiety) i Nutri Balance (przewodnik metaboliczny do optymalizacji diety i nawodnienia).

Wkłady będzie można kupować pojedynczo lub zamówić w abonamencie.

Czytaj także: MZ rozpoczyna pilotaż plastra EKG

Metaverse. Nowy standard opieki dla generacji Z i Alfa czy tylko chwilowy trend?
Metaverse. Nowy standard opieki dla generacji Z i Alfa czy tylko chwilowy trend?

Pacjent w okularach 3D rozmawiający z lekarzem w gabinecie lekarskim i to bez ruszania się z domu. Tak ma wyglądać ochrona zdrowia w metaverse. Czy to modne hasło i sztucznie wykreowany trend czy nowy model świadczenia opieki zdrowotnej?

Więcej niż wirtualna rzeczywistość

W Internecie krąży ponad 50 definicji metaverse i nawet eksperci w tej dziedzinie mają trudności z odpowiedzią na pytanie: czym jest ta nowa przestrzeń, do której ma się przenieść nasza codzienność?

W dużym uproszczeniu, metaverse to świat wirtualny będący odpowiednikiem tego realnego. Podobnie jak gra komputerowa, w której zanurza się gracz, z tą różnicą, że to prawdziwy świat. Można w nim robić zakupy płacąc prawdziwymi pieniędzmi, pracować, spotkać się w restauracji z przyjaciółmi i w końcu wybrać się do lekarza.

Zalążkiem metaverse jest wirtualna rzeczywistość (VR). Już dziś VR pomaga pracownikom ochrony zdrowia przykładowo przygotowywać się do operacji albo szkolić z obsługi trudnych pacjentów. Wystarczy założyć gogle 3D i użytkownik przenosi się do wygenerowanego komputerowo scenariusza.

VR stosowana jest nawet do celów terapeutycznych, a jej skuteczność została udowodniona m.in. w leczeniu bólu i stanów lękowych. Przykładowo, w terapii ekspozycyjnej lęku wysokości, pacjenci – pozostając w bezpiecznym środowisku – mogą stanąć na szczycie wieżowca, oswajając się stopniowo ze strachem. To już lek, a nie tylko gra.

Jednak VR to dopiero początek. Eksperci twierdzą, że coraz więcej sfer naszego życia będzie się przenosić do interaktywnego świata 3D. Dosłownie zanurzymy się w tej nowej rzeczywistości, zamiast tylko oglądać ją na ekranie komputera. Wyobraźmy sobie typową wizytę telemedyczną. Pacjent widzi lekarza na ekranie komputera, rozmawia z nim, ale nadal pozostaje wrażenie odseparowania dwóch przestrzeni – pacjenta i lekarza. Telemedycyna w metarverse wygląda tak, że lekarz i pacjent zakładają gogle 3D i przenoszą się do dowolnej przestrzeni. Może to być gabinet lekarski albo inne miejsce. To zanurzenie się daje poczucie realności kontaktu wirtualnego. Pacjent widzi przed oczami całą sylwetkę lekarza, gabinet, dyplomy na ścianie. A to zupełnie coś innego niż płaska miniatura z kamery przed oczami.

Konferencja w metaverse (źródło: Meta)
Konferencja w metaverse (źródło: Meta)

To nie jest technologia. To społeczna rewolucja

Termin metaverse pochodzi z powieści science fiction Snow Crash wydanej w 1992 roku i składa się z dwóch słów: meta i universe. Książka opisuje futurystyczny świat, w którym ludzie stają się programowalnymi awatarami. Żyją w trójwymiarowej przestrzeni wirtualnej, będącej metaforą świata rzeczywistego.

O metaverse zrobiło się głośno, gdy Facebook zmienił nazwę na Meta w październiku 2021 roku. Firma próbuje zbudować now świat 3D, do którego przeniesiemy się w przyszłości. Jak dotąd z miernym skutkiem i to mimo 15 mld USD zainwestowanych tylko w 2021 roku.

Innowacja wprawiająca w zachwyt młode pokolenie prowokuje pytania o prywatność i zdrowie. – Czy w świecie technologii młodzi ludzie nadal będą wiedzieć, co to znaczy być człowiekiem? Jak będą wyglądały kontakty społeczne, gdy zatrze się granica pomiędzy światem realnym a nierealnym? – pyta dr Nicoletta Iacobacci, profesor Webster University Geneva i Jinan University (Guangzhou, Chiny) podkreślając obawy o epidemię samotności i problemów psychicznych.

Dr Iacobacci twierdzi, że technologia nigdy nie jest neutralna, a metaverse jest jedną z najbardziej inwazyjnych innowacji, która zmieni sposób, w jaki żyjemy, wchodzimy w interakcje ze sobą, doświadczamy rzeczywistości i prowadzimy nasze życie społeczne. Wciąż nie znamy długoterminowych konsekwencji zanurzenia się w przestrzeni społecznej, gdzie istnieją inne reguły niż te dotąd znane.

Człowiek stworzony z liczb

Założeniem metaverse jest, że każdy będzie posiadał swojego avatara – kopię tożsamości prawdziwej osoby. I znowu nie jest to gra – avatar będzie mógł spotykać inne avatary będące cyfrowymi bliźniakami ludzi. Dla wyjaśnienia – cyfrowy bliźniak to zbiór danych opisujących człowieka.

W medycynie, cyfrowy bliźniak to taka bardzo szczegółowa elektroniczna dokumentacja medyczna, która zawiera wszystkie informacje, nie tylko o parametrach zdrowia, ale też procesach chemicznych w organizmie, cechach osobistych, budowie ciała itd. Na tym zbiorze danych można testować np. skuteczność leku albo monitorować stan zdrowia w trybie 24/7, bo dane będą spływały na bieżąco z urządzeń monitorujących sygnały witalne.

Brzmi dobrze, bo dzięki temu choroby w metaverse mogłyby być wykrywane na podstawie dostępnych danych, bez konieczności np. wizyt profilaktycznych, które często okazują się mało skuteczne. Jest jednak jeden problem. Co się stanie, gdy haker wykradnie naszą cyfrową tożsamość?

Będzie mógł nie tylko zmanipulować diagnozę czy terapię, ale też poruszać się po metaverse podszywając się pod naszą osobę. Druga wątpliwość dotyczy tego, kto będzie właścicielem takiej platformy. Prywatna firma, która pozna dokładnie nasze życie? Organizacja państwowa, zyskując totalną kontrolę nad obywatelami? Monopolistyczna platforma jak Google, Apple czy Facebook?

Metaverse w ochronie zdrowia ma sens

Koncepcja metaverse nie jest nowa. Niektórzy jeszcze pamiętają Second Life, uruchomioną w 2000 roku platformę multimedialną, w której ludzie pod postaciami awatarów wchodzili w interakcje z innymi użytkownikami.

Prawdziwe przyspieszenie nadeszło jednak dopiero wraz z popularyzacją smartfonów, szybko spadającymi cenami gogli VR o wysokiej jakości obrazu oraz rosnącą mocą obliczeniową komputerów.

Technologia to najmniejsze wyzwanie dla masowego zastosowania metaverse. O wiele większym problemem jest interoperacyjność danych, wysokie standardy bezpieczeństwa i… sama natura człowieka. Dobrym przykładem są e-booki. Gdy zaczęły wchodzić na rynek, mówiono o zmierzchu książek papierowych. Te jednak przetrwały i mają się całkiem dobrze. Tak samo jak media społecznościowe nie zastąpiły spotkań z przyjaciółmi i wspólnego przeżywania emocji, czego świat wirtualny nie jest w stanie zaoferować. Trudno jednak powiedzieć, czy nowe pokolenie wychowane w erze cyfrowej będzie aż tak krytyczne.

Metaverse w ochronie zdrowia ma dużo do zaoferowania. Przede wszystkim dostarczy o wiele lepszych wrażeń podczas telewizyt, których popularnośc będzie nadal rosła. Zamiast miniaturki lekarza w rogu ekranu, zobaczymy przed sobą postać o naturalnych wymiarach tuż przed oczami.

Taka interakcja jest ważna z psychologicznego punktu widzenia i wpływa na chociażby stosowanie się do wskazówek lekarza. Tak samo duże nadzieje wiąże się z cyfrowymi bliźniakami. Dzięki nim choroby będzie można diagnozować szybciej, a leki testować i dobierać dla każdego pacjenta indywidualnie. Na obydwa rozwiązania przyjdzie jeszcze poczekać, bo na razie trzeba sobie poradzić z bardziej prozaicznymi wyzwaniami digitalizacji, jak interoperacyjność danych i ich kompletność w elektronicznej dokumentacji medycznej.

Czytaj także: Podsumowanie 2022 roku w e-zdrowiu

Ceny leków nierefundowanych wzrosły o ok. 8% w 2022 roku
Ceny leków refundowanych są regulowane i nie podlegają regułom rynkowym

Inflacja w Polsce bije kolejne rekordy – w listopadzie 2022, wskaźnik cen konsumpcyjnych wzrósł o 17,4% rok do roku. W aptekach ceny rosły dotychczas wolniej, ale w 2023 pacjenci będą musieli głębiej sięgnąć do portfeli – wynika z analizy PEX PharmaSequence.

Leki refundowane są z reguły „odporne” na działanie inflacji. Przynajmniej w krótkim okresie czasu, bowiem wyznaczenie poziomu refundacji, a zatem także poziomu dopłaty pacjenta, zależy wyłącznie od zadziałania algorytmu związanego z centralnym wyznaczaniem poziomu limitu cen.

Długotrwałe utrzymywanie się wysokiego poziomu inflacji może doprowadzić część producentów do złożenia wniosków o podwyższenie cen, a uzasadnienie tych wniosków nie będzie trudne. Ale do tej pory takich przypadków „inflacyjnych podwyżek” nie widać. Zatem wszelkie wahania cen w tym segmencie rynku mają swoje źródło w działaniu ustawy refundacyjnej, a nie sytuacji ekonomicznej.

W ostatnich 12 miesiącach (do września 2022) Polacy wydali na leki i produkty bez recepty około 43 miliarda złotych. Z czego 11,9 miliarda na leki refundowane (z „kieszeni” trochę więcej niż 25% tej sumy, resztę dopłacił NFZ), 10,7 miliarda na leki na receptę pełnopłatne, a resztę na inne produkty (m.in. OTC, suplementy i kosmetyki).

Wynika z tego, że tylko 28% zakupionych leków podlega refundacji, a biorąc pod uwagę tylko leki na receptę, trochę więcej niż połowa. A to oznacza, że większość wydatków w aptekach nie jest objęta regulacjami dotyczącymi cen.

Na wykresach widać zmiany cen w trzech okresach w ujęciu ruchomych 12 miesięcy (MAT = moving annual total, od października do września kolejnego roku) oraz od początku roku do końca września (YTD = year to date). Pokazano zmiany bez uwzględnienia i z uwzględnieniem inflacji. Ceny nominalnie rosną w każdym segmencie:

Średnia cena sprzedaży leków w podziale na główne segmenty rynku (ceny detaliczne, PLN)
Średnia cena sprzedaży leków w podziale na główne segmenty rynku (ceny detaliczne, PLN)

Średnia cena sprzedaży z uwzględnieniem inflacji w podziale na główne segmenty rynku (ceny detaliczne, PLN)
Średnia cena sprzedaży z uwzględnieniem inflacji w podziale na główne segmenty rynku (ceny detaliczne, PLN)

Najbardziej dynamiczny wzrost odnotowano w kategorii leków na receptę nierefundowanych (pełnopłatnych) – wyniósł on 8% i więcej dla każdego porównania z poprzednim okresem. Ale, po uwzględnieniu inflacji, ceny nie rosną i nie „doganiają” poziomu inflacji.

Dla pacjentów to dobre wieści. Byłyby oczywiście lepsze, gdyby ceny nie rosły w ogóle albo spadały, bowiem nawet wzrost poniżej inflacji nie musi się wiązać z tym, że pacjentom w badanych okresach przybyło środków do wydania na leki, przynajmniej na poziomie wzrostów cen.

Siła nabywcza pacjentów w przypadku leków jest sprawą kluczową, ale terapie trzeba mieć gdzie nabywać. I to pojawia się wyzwanie. Firmy farmaceutyczne, apteki i hurtownie też płacą rachunki. W przypadku chociażby cen energii, paliwa i poziomu płac są one coraz wyższe. A problemy z rentownością w sektorze zdrowia mogą być kosztowne. Właśnie dla zdrowia.

Czy zatem ceny wzrosną? Jeżeli inflacja nie zacznie spadać, to niestety wzrost cen w aptekach wydaje się być nieunikniony.

Autor: dr Jarosław Frąckowiak, Prezes PEX PharmaSequence. Dane i informacje wykorzystane w artykule opracowane na podstawie analiz i symulacji z reprezentatywnego panelu PEX PharmaSequence umożliwiającego – aptekom i sieciom, członkom Aptecznego Banku Danych – dostęp do szczegółowych analiz.

Czytaj także: W 2022 roku Polacy kupili rekordową liczbę opakowań witaminy D

Agnieszka Ryniec, Agencja Badań Medycznych
Agnieszka Ryniec, Agencja Badań Medycznych

W 2023 roku Agencja Badań Medycznych (ABM) zapowiada otwarcie Centrów Medycyny Cyfrowej (CMC). O szczegóły pytamy Dyrektor Centrum Rozwoju Badań Klinicznych – Agnieszkę Ryniec.

W jakim celu powstaną CMC i jak będą działać?

Z badania przeprowadzonego przez International Data Corporation (IDC) wynika, że do 2025 r. tempo wzrostu generowania danych w sektorze opieki zdrowotnej będzie wyższe niż w jakimkolwiek innym sektorze przemysłu. Agencja Badań Medycznych w ramach swojej działalności sfinansowała powstanie Centrów Wsparcia Badań Klinicznych (CWBK), które należą do Polskiej Sieci Badań Klinicznych. Kolejnym etapem jest utworzenie na terenie jednostek CWBK infrastruktury wspierającej rozwój cyfryzacji badań klinicznych oraz umożliwiającej maksymalne wykorzystanie danych zdrowotnych pacjentów i osób, które chciałyby włączyć się do szeroko zakrojonego programu rozwoju medycyny cyfrowej.

Regionalne Centra Medycyny Cyfrowej (RCMC) zrzeszone w Sieć Centrów Medycyny Cyfrowej (CMC) z nadrzędną rolą ABM, będą służyły zarówno analizie danych, wsparciu badań klinicznych (w projektowaniu badań klinicznych np. przy opracowaniu założeń statystycznych) i opieki szpitalnej w obszarze rozwiązań cyfrowych, jak i analizie retrospektywnej. W ramach CMC ma powstać zaplecze pozwalające na bezpośrednią analizę danych (m.in. danych omicznych) uzyskanych z próbek biologicznych pochodzących od uczestników badań klinicznych lub osób, które chciałyby włączyć się do programu rozwoju medycyny cyfrowej.

Centra Medycyny Cyfrowej będą pełniły rolę jednostki organizacyjnej w strukturach Beneficjentów, odpowiedzialnej za procesy związane z wdrożeniem innowacyjnych instrumentów w zakresie cyfryzacji. W ramach struktur CMC, Beneficjent będzie mógł rozwinąć lub doposażyć biobank. Dzięki temu, próbka materiału biologicznego pobranego od danego pacjenta mogłaby być wykorzystywana wielokrotnie w różnych badaniach. Infrastruktura i zasady funkcjonowania biobanku będą musiały spełniać standardy BBMRI-ERIC.

Skąd będą pochodzić dane gromadzone w ramach CMC?

Rodzaj gromadzonych danych będzie obejmował m.in. dane dotyczące stanu zdrowia (np. rozpoznania), dane omiczne pozyskane z próbek poddawanych biobankowaniu z projektów badawczych ABM, dane pochodzące z badań klinicznych oraz dane ze szpitalnych systemów informacyjnych (HIS), w tym m.in. dane obrazowe, dane dotyczące wykonywanych procedur, zanonimizowane notatki lekarskie.

Oczywiście dane będą kolekcjonowane zgodnie z istniejącymi standardami jakości, zapewniając ich przydatność do analiz, zachowując jednocześnie gwarancję bezpieczeństwa udostępniania i przechowywania.

Kto zyska dostęp do tych danych na potrzeby np. badań klinicznych czy naukowych?

Idea konkursu jest zgodna z działaniami UE na rzecz wspólnych europejskich przestrzeni danych zapewnianiających dostęp do dużej liczby wiarygodnych danych, przy jednoczesnym zachowaniu kontroli nad źródłami, które generują te dane.

Europejskie przestrzenie mają być budowane z udziałem Europejskiej Chmury dla Otwartej Nauki (EOSC), co ma za zadanie zapewnienie europejskim naukowcom i przedsiębiorstwom otwartego multidyscyplinarnego środowiska, w którym będą mogli wyszukiwać i ponownie wykorzystywać dane. Zatem utworzenie CMC jest swego rodzaju odpowiedzią na zapotrzebowanie związane nie tyle z ilością danych, bo ta obecnie jest duża, ale raczej na tym, czy jesteśmy w stanie je znaleźć, uzyskać do nich dostęp, agregować te dane i ponownie wykorzystać.


„Do końca pierwszego kwartału 2023 roku Agencja planuje ogłosić konkurs na Centra Medycyny Cyfrowej. Pod koniec drugiego kwartału 2023 roku nastąpi wyłonienie Beneficjentów.”


Zatem finalnymi odbiorcami danych będą na tym etapie instytucje państwowe, badacze-lekarze, naukowcy a także przedsiębiorcy. Stworzenie CMC jest jednym z etapów na drodze do utworzenia wraz z CeZ infrastruktury gotowej do przekazywania danych również lekarzom prowadzącym i pacjentom.

Czy będą mogły z nich korzystać także firmy komercyjne do np. rozwoju produktów opartych na AI?

Głównym założeniem jest zbieranie jak największej ilości danych a następnie ich ustrukturyzowanie. Natomiast kierunek i sposób, w jaki te dane będą docelowo wykorzystywane, pozostaje w kwestii decydentów krajowych.

Oczekujemy, że w ramach swoich projektów CMC, Beneficjenci wypracują rozwiązania cyfrowe, w tym aplikacje i algorytmy AI, dotyczące wtórnych analiz danych oraz ich udostępniania. Niepodważalnym faktem jest to, że w procesie rozwoju technologii opartych na AI, które analizowałyby zebrane dane, aby udowodnić, że wypracowany algorytm działa, potrzeba dużej ilości danych. Dlatego też w pierwszej kolejności te dane muszą zostać zebrane. Zakres, sposób oraz komu dane zebrane w ramach CMC będą mogły być udostępniane pozostaje kwestią otwartą, jest na etapie dyskusji i wymaga uregulowania prawnego tak, aby cały proces odbywał się bezpiecznie w kontekście ochrony i przetwarzania danych.

Przyszłe udostępnianie jest nie tylko przełomowe dla rozwoju medycyny, ale jak już wspomniano – zgodne z działaniami europejskimi w tym zakresie.

Jaki jest harmonogram prac nad uruchomieniem CMC?

Aktualnie Agencja wraz z ekspertami pracuje nad Standardami Centrum Medycyny Cyfrowej. Do końca pierwszego kwartału 2023 roku Agencja planuje ogłosić konkurs na Centra Medycyny Cyfrowej. Pod koniec drugiego kwartału 2023 roku nastąpi wyłonienie Beneficjentów, następnie podpisanie umów o dofinansowanie i rozpoczęcie realizacji zwycięskich projektów.

Czytaj także: W 2023 roku MZ nadal będzie finansować wydatki na cyberbezpieczeństwo

Aplikację mojeIKP Ministerstwa Zdrowia
Aplikację mojeIKP Ministerstwa Zdrowia

Aplikacja mobilna mojeIKP została uzupełniona m.in. skaner leków i nowy sposób prezentacji zdarzeń medycznych, z których skorzystał pacjent.

Skaner leków

Skaner ułatwia znalezienie elektronicznej wersji ulotki leku. Wystarczy otworzyć skaner w zakładce e-zdrowie i zeskanować z opakowania leku kod kreskowy lub kod QR. Po zeskanowaniu otworzy się ulotka leku (jeśli producent udostępnia ją w rejestrze).

Drugie ułatwienie to prostsze ustawienie przypomnienia o zażywaniu leku. Otwierając ulotkę, wystarczy kliknąć znaczek plusa, wybrać znaczek megafonu i dodać lek do przypomnienia. Przy pierwszym użyciu skanera trzeba wyrazić zgodę na używanie kamery przez aplikację. Żeby pobrać ulotkę, trzeba mieć dostęp do Internetu.

Zdarzenia medyczne

W aplikacji mojeIKP pacjent zobaczy teraz historię swojego leczenia, także prywatnego. Gdy pacjent trafia do lekarza, dentysty, szpitala – na badanie lub leczenie, powstaje zdarzenie medyczne. Lekarz, przychodnia, szpital czy laboratorium mają obowiązek odnotować je w systemie.

Pacjent znajdzie zdarzenia medyczne w zakładce e-zdrowie. Może wybrać rok, a potem znaleźć dane zdarzenie lub wyszukać je według kategorii. Może też sprawdzić historię leczenia swojego dziecka do 18. roku życia oraz osoby bliskiej, jeśli go do tego upoważniła.

Program „8 tygodni do zdrowia”

Program „8 tygodni do zdrowia” to bezpłatny plan bezpiecznych treningów na każdy tydzień, opracowany z myślą o osobach nieaktywnych i chorych przewlekle. Każdy zestaw zaczyna się od rozgrzewki, a kończy rozciąganiem. Można go znaleźć w zakładce „profilaktyka”. Po wejściu w program, wyświetla się:

Test wydolnościowy polega na przejściu 1,6 km i zarejestrowaniu w aplikacji, ile czasu to zajęło, a dodatkowo podaniu wagi, wieku i tętna. Dotychczas dane o odległości i czasie trzeba było wpisywać samodzielnie. Teraz to aplikacja policzy odległość i czas.

Jak podaje Centrum e-Zdrowia, w okresie do 2 stycznia 2023 roku, aplikacja mojeIKP została zainstalowana ok. 3,8 mln razy.

Czytaj także: 9 innowacyjnych systemów zdrowia na świecie

Ustawa o jakości nakłada obowiązek monitorowania wskaźników w trzech obszarach
Ustawa o jakości nakłada obowiązek monitorowania wskaźników w trzech obszarach

Projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta został już przyjęty przez rząd. Zgodnie z założeniami, placówki medyczne będą musiały monitorować całą listę wskaźników klinicznych, zarządczych i konsumenckich. A to dopiero początek, bo Ministerstwo Zdrowia zapowiada jej systematyczną aktualizację.

Motywacja do zwiększania efektywności?

Zgodnie z nową ustawą w sprawie wskaźników jakości opieki zdrowotnej, placówki ochrony zdrowia czeka mała rewolucja, bo zostaną zobligowane do mierzenia i raportowania długiej listy wskaźników.

Jak podkreśla Ministerstwo Zdrowia, wskaźniki jakości mają w założeniu obiektywnie obrazować poziom placówki i motywować do zwiększania efektywności. Na podstawie danych, świadczeniodawcy będą mogli porównywać między sobą poziom usług, co ma też pomóc w podejmowaniu decyzji zarządczych.

Co trzeba będzie monitorować?

Na początek pod uwagę wzięto trzy obszary: kliniczny, zarządczy i konsumenci.

Obszar kliniczny

Obszar zarządczy

Obszar konsumencki

Jak się do tego zabrać?

Prace nad ustawą trwały od 2021 roku i w międzyczasie pojawiały się nawet informacje, że jednym ze wskaźników jakości będzie wdrożenie EDM. Choć tego elementu nie ma w rozporządzeniu Ministra Zdrowia, paradoksalnie bez wysokiego poziomu cyfryzacji przygotowanie raportów może okazać się problemem.

Minister Zdrowia Adam Niedzielski o ustawie o jakości podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu: „(Ustawa – red.) uwzględnia płaszczyznę kliniczną, o której najwięcej dyskutujemy. Uwzględnia płaszczyznę satysfakcji pacjenta czy doświadczenia pacjenta – w tej w chwili pacjenci nie narzekają w polskich szpitalach na skuteczność terapii, tylko narzekają, w jaki sposób są prowadzeni, w jakim otoczeniu przebywają, jak wygląda sławetny catering. […] Ustawa ta wprowadza podstawy prawne do tego, żeby za tę samą usługę, która jest wykonana w lepszy sposób, zapłacić więcej i to będzie premia dla tych, którzy chcą na poważnie zająć się jakością”.

Część z nich, zwłaszcza w obszarze klinicznym, mieści się w zakresie danych już sprawozdawanych do NFZ w ramach rozliczeń. A część jest zupełnie nowa.

Choć lista wskaźników jest długa, dla dobrze zinformatyzowanych placówek medycznych nie powinna być żadnym wyzwaniem administracyjnym. Jeśli dane są skrupulatnie gromadzone w wersji elektronicznej, to tylko kwestia automatycznego wygenerowania odpowiednich zestawień na podstawie raz zdefiniowanych szablonów.

Świadczeniodawcy o niskim poziomie dojrzałości cyfrowej powinni najpóźniej teraz przemyśleć tempo wdrażania e-zdrowia, a zwłaszcza elektronicznej dokumentacji medycznej. Tym bardziej, że lada dzień może powrócić temat rozliczania świadczeń z NFZ na podstawie EDM. Ministerstwo Zdrowia nie ukrywa też, że z czasem lista poszerzy się o nowe wskaźniki.

Ustawa o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta ma wprowadzić większą transparentność realizacji świadczeń medycznych, a tym samym motywować do ciągłego podnoszenia poziomu usług i satysfakcji pacjentów.

Co ciekawe, przyglądając się liście indykatorów nie trudno się zorientować, że niektóre wskaźniki jakości można poprawiać dzięki cyfryzacji, a dokładnie lepszej organizacji pracy czy dostępowi do danych, co ułatwia podejmowanie opartych na faktach decyzji klinicznych. Może się okazać, że efektem ubocznym nowej ustawy o jakości będzie przyspieszenie cyfryzacji. Jeśli skorzystają na tym pacjenci, można się tylko cieszyć.

Czytaj także: Wyzwania 2023 – opieka koordynowana w POZ

Ochrona zdrowia zmienia się. A strategia Twojej placówki medycznej?

Sprawdź, jak przygotować się na nowe modele opieki w tym m.in. koordynację usług czy ustawę o jakości w ochronie zdrowia. Opracuj długofalowy plan digitalizacji, ułatw pracę personelowi, lepiej zaopiekuj się pacjentami, spełnij obecne i przyszłe wymagania administracyjne.


Kliknij tutaj, aby pobrać bezpłatnie nowy numer czasopisma (wersja PDF, 13,63 MB)

OSOZ Polska (11/2022)
OSOZ Polska (11/2022)

W najnowszym wydaniu:

Wszystkie wydania archiwalne dostępne są na zakładce POBIERZ.

Archiwum czasopisma OSOZ Polska
Archiwum czasopisma OSOZ Polska
Robot Reliebo symuluje uścisk ludzkiej dłoni
Robot Reliebo symuluje uścisk ludzkiej dłoni

Zespół naukowców z Uniwersytetu Tsukuba w Japonii opracował miękkiego robota, który ma minimalizować lęk podczas bolesnych i nieprzyjemnych procedur medycznych, np. zastrzyków.

Impulsem do opracowania robota były wnioski z japońskiej kampanii szczepień przeciwko COVID-19: wiele osób nie miało nic przeciwko szczepieniom, ale po prostu bało się samego zastrzyku.

Aby temu zaradzić, naukowcy z Uniwersytetu w Tsukubie opracowali miękkiego, pokrytego futrem robota, którego pacjenci zakładają na dłoń podczas zabiegów. Reliebo – bo tak nazywa się robot – wyposażony jest w nadmuchiwane siłowniki zaciskające dłoń. Uczucie zaciskania dłoni odwraca uwagę i dodaje otuchy.

Aby sprawdzić wpływ robota na pacjenta, naukowcy sprawdzili poziom oksytocyny i kortyzolu (które są biomarkerami stresu) z próbek śliny pacjentów. Dodatkowo rejestrowano subiektywne oceny bólu za pomocą skali i przeprowadzono badanie ankietowe. Wniosek: trzymanie robota w dłoni pomogło złagodzić lęk. Uspokajający efekt przypisywany jest doświadczeniu, jakiego doznajemy, gdy ktoś trzyma nas za rękę.

– Dotyk człowieka może zmniejszyć ból i strach; wierzymy, że ten efekt można osiągnąć stosując miękkie roboty” – powiedział autor badania, prof. Fumihide Tanaka.

Planowane są już kolejne wersje robota wyposażone w oczy, a nawet technologie AR (rozszerzonej rzeczywistości), aby jeszcze bardziej wzmocnić więź robota z pacjentem.

Czytaj także: Nowe roboty w ochronie zdrowia. Co potrafią?

1 76 77 78 79 80 117