Od kwietnia 2022 r. do sierpnia 2023 r. NFZ sfinansował prawie 4 tys. robotycznych operacji prostaty.
Od kwietnia 2022 r. do sierpnia 2023 r. NFZ sfinansował prawie 4 tys. robotycznych operacji prostaty.

Operacje z pomocą robotów chirurgicznych są mniej inwazyjne, dzięki czemu pacjenci szybciej wracają do zdrowia. Ich zaletą jest też wysoka precyzja dzięki korekcji ruchu rąk. Jakie zabiegi z wykorzystaniem robota finansuje NFZ?

Robotyczna precyzja za 15 mln zł

Choć w Polsce jest już ponad 20 autoryzowanych ośrodków wykorzystujących roboty chirurgiczne, zabiegi z ich wykorzystaniem są dopiero od niedawna refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Pierwszym zabiegiem na NFZ była operacja prostaty, czyli prostatektomia robotyczna, finansowana od kwietnia 2022 roku. Do tej pory NFZ zrefundował prawie 4 tys. takich zabiegów. Świadczenia są wykonywane w 27 placówkach w Polsce.

Od 1 sierpnia tego roku Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje kolejne dwa wskazania:

System gwarantuje bezpieczeństwo, lepsze wyniki leczenia i lepszą jakość życia pacjentów. Zmniejsza też ryzyko powikłań, a pacjenci szybciej dochodzą do zdrowia. Jednak taka najwyższa jakość kosztuje – w przypadku operacji raka prostaty to ok. 30 tys. zł. Wysoka cena wynika z kosztów zakupu samego urządzenia, które sięgają obecnie ok. 15 mln zł (dla najpopularniejszego na rynku robota da Vinci), oraz zaangażowania wysoko wykwalifikowanego personelu.

Operacje tylko w autoryzowanych placówkach

Nowe operacje na NFZ to dobra wiadomość dla pacjentów, bo najnowsze technologie leczenia są teraz dostępne dla każdego chorego. A z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że liczba zabiegów w leczeniu nowotworów złośliwych jelita grubego i błony śluzowej macicy co roku znacząco rośnie:

Obecnie 22 placówki medyczne spełniają warunki, aby wykonywać te zabiegi w ramach publicznej opieki zdrowotnej. Oznacza to, że po zawarciu aneksu z Narodowym Funduszem Zdrowia każda z tych placówek może już świadczyć usługi medyczne w pełni refundowane dla pacjentów przy użyciu robota.

Placówki, które chcą oferować operacje robotyczna na NFZ, muszą spełnić surowe warunki. W przypadku leczenia chirurgicznego raka błony śluzowej macicy to wykonanie co najmniej 100 zabiegów rocznie (z powodu nowotworów: błony śluzowej trzonu macicy, gruczołu krokowego lub jelita grubego) oraz zaangażowanie lekarza specjalisty z doświadczeniem w przeprowadzeniu min. 50 zabiegów z zastosowaniem asysty robotowej (okres przejściowy do 31 lipca 2024 r.).

W przypadku leczenia chirurgicznego raka jelita grubego do wykonanie min. 120 zabiegów rocznie (z powodu nowotworów: błony śluzowej trzonu macicy, gruczołu krokowego lub jelita grubego) oraz zaangażowanie lekarza specjalisty z doświadczeniem w przeprowadzeniu co najmniej 50 zabiegów z zastosowaniem asysty robotowej (podobny okres przejściowy).


Placówki spełniające kryteria świadczenia refundowanych zabiegów/operacji robotowych w nowotworach błony śluzowej macicy oraz jelita grubego (stan na sierpień 2023):

Nazwa świadczeniodawcyLokalizacja
Centrum Onkologii im. prof. Franciszka Łukaszczyka w BydgoszczyBydgoszcz
Wielkopolskie Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-CuriePoznań
Uniwersyteckie Centrum KliniczneGdańsk
Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Fryderyka Chopina w RzeszowieRzeszów
Szpitale Pomorskie Spółka z ograniczoną odpowiedzialnościąGdynia
Mazowiecki Szpital Onkologiczny Spółka z ograniczoną odpowiedzialnościąWieliszew
Copernicus Podmiot Leczniczy Spółka z ograniczoną odpowiedzialnościąGdańsk
Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 2 PUM w SzczecinieSzczecin
Wojewódzkie Wielospecjalistyczne Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w ŁodziŁódź
Wojskowy Instytut Medyczny – Państwowy Instytut BadawczyWarszawa
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we WrocławiuWrocław
Europejskie Centrum Zdrowia Otwock Spółka z ograniczoną odpowiedzialnościąOtwock
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Szpital Uniwersytecki w KrakowieKraków
Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 4  w LublinieLublin
1 Wojskowy Szpital Kliniczny  z Polikliniką Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w LublinieLublin
Mazowiecki Szpital Wojewódzki im. św. Jana Pawła II w Siedlcach  Sp. z o.o.Siedlce
Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki W Gorzowie Wielkopolskim Sp. z o.o.Gorzów wielkopolski
Med Holding Spółka AkcyjnaKatowice
Państwowy Instytut Medyczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i AdministracjiWarszawa
SP ZOZ Wojewódzki Szpital Zespolony im. J. ŚniadeckiegoBiałystok
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w LublinieLublin
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Szpital św. Anny w PiaseczniePiaseczno

Czytaj także: Pierwszy szpital na świecie zainstalował komputer kwantowy

Wpis Ministra Zdrowia ujawniający dane lekarza i tego, jakie recepty wystawił, wywołał burzę
Wpis Ministra Zdrowia ujawniający dane lekarza i tego, jakie recepty wystawił, wywołał burzę

W piątek 4 sierpnia Minister Zdrowia Adam Niedzielski napisał na Twitterze (obecnie X), że lekarz Piotr Pisula wystawił na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Oprócz naruszenia szeregu przepisów o ochronie danych, incydent obniża zaufanie lekarzy i pacjentów do systemu e-zdrowia.

Sięgnięcie do wrażliwych danych w dyskusji publicznej

Wpis Ministra Niedzielskiego był reakcją na materiał Faktów TVN o trudności w wystawianiu recept. Minister napisał na Twitterze:

„Kłamstwa @FaktyTVN. We wczorajszym wydaniu usłyszeliśmy, że pacjenci po operacjach ortopedycznych w Poznaniu nie dostali przez ostatnie 2 dni recept na leki przeciwbólowe. Sprawdziliśmy w Poznaniu. I co? Pacjenci po operacjach ortopedycznych otrzymywali recepty na wskazane leki!”

Po czym dodał, że lek. Piotr Pisula, który udzielił wywiadu TVN-owi, kłamie, bo sam sobie wystawił receptę i wszystko działało:

Minister Zdrowia Adam Niedzielski na Twitterze

I właśnie ten wpis wywołał burzę. Lekarze zarzucają Ministrowi inwigilację, Naczelna Izba Lekarska zapowiada zgłoszenie sprawy do prokuratury, a lekarz Piotr Pisula, którego dane zostały ujawnione, rozważa pozew sądowy.

Prawnicy: rażące naruszenie kilku przepisów

W rozmowie z portalem CowZdrowiu.pl, Aneta Sieradzka (Sieradzka&Partners Kancelaria Prawna) twierdzi, że naruszono szereg przepisów. Szef resortu z mocy sprawowanej funkcji nie jest uprawniony do dostępu do danych medycznych konkretnych pacjentów, a jedynie do danych statystycznych. Ponadto doszło do niezgodnego z prawem ujawnienia informacji szczególnie chronionych, czyli informacji dotyczących zdrowia (zgodnie z RODO).

Do tego mogło dojść do naruszenia art. 266 kodeksu karnego: „Kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.

Naczelna Izba Lekarska powołuje się z kolei na art. 231 KK: „Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”

Minister Zdrowia się tłumaczy

W oświadczeniu zamieszczonym dzień później w mediach społecznościowych, Minister Niedzielski tłumaczy, że nie zdobył informacji z poziomu Indywidualnego Konta Pacjenta czy Lekarza, tylko w inny sposób, i nie doszło do naruszenia jakichkolwiek przypisów. 

Odpowiedź Ministra Zdrowia

– Moja reakcja była odpowiedzią na upublicznianą przez lekarza nieprawdę – dodaje Minister Zdrowia. Oliwy do ognia dolał wpis z oficjalnego profilu Ministerstwa Zdrowia na Twitterze:

„W związku z emocjonalnymi komentarzami, wyjaśniamy: nikt nie naruszył niczyjej prywatności i nie miał wglądu w dane wrażliwe. Zauważyliśmy, że lekarz testował nasz system, ostatecznie wystawiając receptę na siebie. System zadziałał a lekarz oskarżył MZ, że nie wystawił recepty.’

Chodzi o fragment „Zauważyliśmy, że lekarz testował nasz system„. Lekarze pytają, kto konkretnie ma dostęp do danych z systemu gabinet.gov.pl – bo o ten system chodzi, jak sugeruje wpis MZ.

Nadwyrężone zaufanie

Sprawa zaostrzyła konflikt środowiska lekarskiego z Ministrem Zdrowia, który trwa od miesięcy, a zaczął się od sprawy receptomatów.

W ostrych słowach sprawę skomentował Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Sebastian Goncerz: „Minister uświadomił wszystkich, że on te dane medyczne ma na wyciągnięcie ręki i może ich użyć jeśli sytuacja polityczna tego będzie wymagać.”

Rafał Dunal z Polskiej Izby Informatyki Medycznej w rozmowie z Rynkiem Zdrowia pyta, kto konkretnie i skąd pozyskał dane na temat lekarza i przekazał Ministrowi.

Z kolei Michał Bedlicki, Zastępca Dyrektora Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia, zwraca uwagę na konieczność debaty o zakresie dostępu do danych medycznych i anonimizacji danych w rejestrach medycznych. – To nie może się opierać o emocjonalną nawalankę, ale powinno być częścią publicznej debaty. Pacjenci powinni być świadomi kto ma wgląd w ich dane – pisze Bedlicki.

Wykorzystanie danych medycznych pochodzących z systemu e-zdrowia w dyskusji publicznej na pewno nie wzmocni zaufania do cyfryzacji, zarówno wśród lekarzy jak i pacjentów. Naczelna Izba Lekarska już wystosowała list do Premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że to zaufanie utraciła:

Lista Naczelnej Izby Lekarskiej
List Naczelnej Izby Lekarskiej do Premiera

Od bezpieczeństwa danych i poczucia prywatności zależy, czy użytkownicy patrzą na cyfryzację przez pryzmat korzyści czy zagrożeń. A to z kolei zaważy o tempie wdrażania kolejnych rozwiązań e-zdrowia i tego, czy pacjenci będą mogli korzystać z udogodnień, które oferują.

Czytaj także: Zaostrza się spór w sprawie limitów recept

Prosta przystawka zamienia smartfon w profesjonalny ciśnieniomierz.
Prosta przystawka zamienia smartfon w profesjonalny ciśnieniomierz.

Inżynierowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego opracowali niedrogą i precyzyjną metodę mierzenia ciśnienia krwi za pomocą smartfona. Wystarczy prosty klips.

Problem

Ciśnienie krwi jest jednym z podstawowych parametrów pozwalających ocenić zdrowie układu sercowo-naczyniowego, w tym zdiagnozować nadciśnienie – chorobę, która według danych WHO co roku zabija 9,4 mln osób. Z danych NFZ wynika, że w Polsce nadciśnienie tętnicze ma prawie 10 mln obywateli.

Wyzwaniem jest to, że tylko część pacjentów zgłasza się do lekarza na bania profilaktyczne, a profesjonalne urządzenia do wykonywania pomiarów w domu są stosunkowo drogie.

Obecnie, gdy smartfon posiada już ponad 86% światowej populacji, właśnie telefon komórkowy jest najbardziej dostępnym urządzeniem, które można zastosować do pomiaru parametrów zdrowia. Telefon sam w sobie nie ma jednak na razie takich możliwości. Jak się okazuje, wystarczy prosty trick, aby zamienić smartfon w urządzenie diagnostyczne.

Technologia

Rozwiązaniem jest plastikowy, wydrukowany w technologii 3D klips, który nakłada się w miejsce, gdzie znajduje się lampa błyskowa. Po przyłożeniu palca, system ocenia ilość przepływającej krwi przez oraz siłę nacisku wywieraną na klips przez palec. Gdy palce użytkownika są dociskane do klipsa, na ekranie wyświetla się czerwona kropka. Jej rozmiar jest proporcjonalny do nacisku wywieranego na klips, a jasność – do ilości krwi wpływającej do opuszki palca.

Wyniki trafiają do aplikacji mobilnej wykorzystującej algorytmy sztucznej inteligencji do interpretacji danych i oszacowania ciśnienia krwi. Produkcja jednego klipsa kosztuje 80 centów (3,26 zł), ale naukowcy twierdzą, że przy masowej produkcji cenę można obniżyć do 10 centów (41 groszy).

Ze względu na niski koszt, klipsy mogą być rozdawane przez lekarzy lub nawet aptekarzy, tak samo jak podczas wizyty kontrolnej dentysta rozdaje próbki pasty do zębów. Byłby to krok milowy w profilaktyce chorób krążenia. Technologia ma jeszcze jedną zaletę – nie trzeba jej kalibrować za pomocą urządzenia z mankietem do pomiaru ciśnienia krwi, tak jak w przypadku wielu smartwatchy. Wystarczy założyć klips i od razu wykonać badanie, aby uzyskać wiarygodny pomiar ciśnienia krwi.

Wyniki badania opublikowano w artykule naukowym „Bardzo tania mechaniczna przystawka do smartfona do pomiaru ciśnienia krwi bez kalibracji” (Ultra-low-cost mechanical smartphone attachment for no-calibration blood pressure measurement).

Czytaj także: ChatGPT jest 10-krotnie bardziej empatyczny niż lekarz

Nieprzestrzeganie RODO może dużo kosztować.
Nieprzestrzeganie RODO może dużo kosztować.

Sprawdź, czy chronisz dane pacjentów zgodnie z RODO. To może cię uchronić przed przykrymi konsekwencjami, w tym karami finansowymi, szantażem cyberprzestępców i kłopotami związanymi z usuwaniem skutków naruszenia prywatności danych.

Zaniedbania w ochronie danych. Rekordowe kary w 2022 roku

W maju br. minęła 5 rocznica obowiązywania RODO w Polsce. Do Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych jedni zdążyli się już przyzwyczaić, u niektórych samo pojęcie nadal wzbudza strach.

Jednak z danych Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) wynika, że zaniedbania są nadal ogromne. W 2022 roku UODO nałożył rekordową karę administracyjną w kwocie 5 mln zł. 63% wszystkich kar nałożonych od 2018 roku przez europejskie urzędy ochrony danych (2,9 mld euro) przypada na 2022 rok (1,83 mld euro). W rankingu kar w Europie, Polska znalazła się na 15. miejscu z 13 karami w kwocie prawie 12 mln zł.

Na liście jest jedna placówka medyczna – Warszawski Uniwersytet Medyczny, który ukarano kwotą 10 000 zł za niezgłoszenie w wymaganym czasie 72 godzin naruszenia ochrony danych osobowych. Jeden z pacjentów otrzymał skierowanie zawierające dane innej osoby, a administrator nie zgłosił tego incydentu do UODO.

Z najnowszego planu kontroli UODO wynika, że urząd w tym roku pod lupę bierze szczególnie aplikacje webowe i mobilne.

Powtórka z RODO. Co trzeba wiedzieć?

Z zagwarantowaniem bezpieczeństwa informacji problem mają nawet doświadczeni administratorzy systemów IT podmiotów medycznych. A co dopiero lekarze prowadzący indywidualne praktyki lekarskie, którym brakuje czasu na zajmowanie się sprawami administracyjnymi. Efekt jest taki, że w wielu podmiotach wymagania RODO nie są spełniane. Do tego szybko rosnąca skala cyberataków na szpitale wymusza systematyczną aktualizację i wzmacnianie zabezpieczeń.

Najważniejsze informacje o RODO w ochronie zdrowia można znaleźć w trzech dokumentach, które uzyskały pozytywną opinię Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych:

Podsumujmy zasady, które stanowią absolutne minimum w każdym podmiocie przetwarzającym dane medyczne.

Podstawowe zasady ochrony danych osobowych w placówkach ochrony zdrowia
Podstawowe zasady ochrony danych osobowych w placówkach ochrony zdrowia (KLIKNIJ, ABY POBRAĆ INFOGRAFIKĘ)

1. Zapewnienie rozliczalności

Zapewnienie rozliczalności przestrzegania obowiązujących przepisów realizowane jest m.in. poprzez prowadzenie dokumentacji ochrony danych osobowych zawierającej procedury, instrukcje, wytyczne oraz inne uregulowania związane z bezpieczeństwem informacji.

Na dokumentację ochrony danych osobowych w placówce medycznej powinny się składać przynajmniej następujące elementy:

2. Umowy powierzenia

Jednym z obowiązków nakładanych przez RODO jest zawieranie umów powierzenia przetwarzania danych w trybie udostępniania danych podmiotom zewnętrznym będących Podmiotami Przetwarzającymi.

W takich umowach mamy dwie strony: Administratora Danych Osobowych określającego cele i sposoby wykorzystania danych osobowych oraz Podmiot Przetwarzający realizujący zlecenie Administratora i przetwarzający dane wyłącznie w celach wskazanych przez Administratora.

3. Obowiązek informacyjny

Klauzule zawierające informacje o przetwarzaniu danych, które powinny być udostępnione w taki sposób, aby pacjenci mieli możliwość się z nimi zapoznać. W praktyce wystarczy wywiesić obowiązek informacyjny w widocznym miejscu placówki medycznej (np. na tablicy przy rejestracji) oraz na stronie www placówki.

4. Poszanowanie intymności i godności pacjentów

O poszanowaniu intymności i godności pacjentów należy pamiętać na każdym etapie wizyty. Najbardziej new­ralgicznym punktem jest rejestracja i wywoływanie do gabinetu pacjentów oczekujących w poczekalni. Musi się to odbywać się w sposób, który gwarantuje, że osoby postronne nie będą w stanie wejść w posiadanie informacji, które nie są dla nich przeznaczone. Przykładowo, inni pacjenci nie mogą dowiedzieć się, że pacjent A – wywołany z imienia i nazwiska – leczy się u lekarza danej specjalności.

Oto kilka prostych sposobów jak zadbać o poszanowanie intymności pacjentów:

5. Zabezpieczenie danych przechowywanych w formie elektronicznej

Już prawie wszystkie dane gromadzone są w formie elektronicznej, a to oznacza, że system informatyczny musi zostać objęty szczególną ochroną. Tak, aby osoby nieupoważnione (to nie zawsze muszą być hakerzy żądający okup) nie zyskały do nich dostępu.

Oto najważniejsze ogólne zalecenia, które powinny być przestrzegane zawsze:

Należy pamiętać, że zabezpieczenia powinny wynikać z przeprowadzonej oceny ryzyka.

6. Zabezpieczenie papierowej dokumentacji medycznej

Mimo postępującej digitalizacji, w wielu placówkach zalegają archiwa kartotek papierowych. Te również należy objąć odpowiednią ochroną przed:

7. Szkolenia osób zatrudnionych

Zastosowanie wyłącznie środków technicznych i organizacyjnych to dopiero pierwszy krok. Drugim jest dostarczenie personelowi wiedzy o tym, jak pracować z danymi osobowymi, z jakimi zagrożeniami mogą się spotkać, jak na nie reagować.

Personel musi być szkolony z obowiązujących w placówce zasad bezpieczeństwa i ochrony danych osobowych. Powinien wiedzieć, jakimi sztuczkami posługują się cyberprzestępcy próbujący wykraść dane lub zainfekować system IT. Generalna zasada brzmi: system zabezpieczeń danych osobowych w placówce medycznej jak tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo.

Szkolenia dotyczą zarówno nowych pracowników (boarding), jak i obecnych (systematyczne kursy aktualizujące wiedzę).

8. Upoważnienia osób zatrudnionych

Każda osoba zatrudniona w placówce medycznej powinna mieć ściśle określony dostęp do danych osobowych. Zakres upoważnień powinien uwzględniać obowiązki osoby zatrudnionej. Warto pamiętać, aby nie nadawać uprawnień personelowi „na zapas”, w sposób nadmiarowy. Istotne jest także prawidłowe ewidencjonowanie osób upoważnionych do przetwarzania danych osobowych.

9. Procedury na wypadek naruszenia danych

Mimo najlepszych zabezpieczeń, wyciek danych lub naruszenie przepisów RODO może się przytrafić. Każda placówka musi posiadać procedury postępowania w takich przypadkach. Wśród nich jest zgłoszenie przypadku do UODO w czasie 72 godzi od identyfikacji naruszenia, a w przypadku podmiotów medycznych – także do CSIRT NASK, który jest jednym z trzech zespołów reagowania na incydenty cyberbezpieczeństwa poziomu krajowego.

Nie tylko administratorzy, ale też pracownicy muszą wiedzieć, jak się zachować, bo to oni najczęściej są pierwszymi świadkami ataku cybernetycznego albo naruszenia danych. A szybka reakcja decyduje o wielkości szkód.

Czytaj także: Pobierz bezpłatny raport „Bezpieczeńśtwo danych w placówkach ochrony zdrowia”

ChatGPT jest najpopularniejszym na świecie narzędziem z dziedziny tzw. generatywnej sztucznej inteligencji.
ChatGPT jest najpopularniejszym na świecie narzędziem z dziedziny tzw. generatywnej sztucznej inteligencji.

ChatGPT był pierwszym publicznie dostępnym dużym modelem językowym (LLM). Obecnie ma już 100 mln użytkowników i odpowiada na 10 mln zapytań dziennie. To niewątpliwie najpopularniejsze na świecie narzędzie AI, ale nie jedyne.

ChatGPT ma ogromne możliwości, ale też kilka wad. Wiedza, z której korzysta, kończy się na listopadzie 2021 roku a aplikacja mobilna jest na razie dostępna tylko w USA i to jedynie dla systemu iOS. Po jego sukcesie, pojawiło się kilka alternatyw, w tym m.in. projekt open-source Spark NLP for Healthcare. Sprawdźmy te najciekawsze.

AutoGPT

Odpowiednik ChatGPT o otwartym kodzie źródłowym, który pozwala zintegrować model GPT-4 z dowolnymi usługami. AutoGPT w oryginalnym wydaniu wymaga znajomości języka kodowania Python, ale każdy może przetestować jego pochodne wersje takie jak GodMode, AiAgent lub AgentGPT. AutoGPT może na przykład podpowiedzieć, jak poprawić wizerunek kliniki albo zapewnić lepszą jakość obsługi pacjenta. Udzielane odpowiedzi są podaną w pigułce wiedzą, której znalezienie w literaturze i internecie zajęłoby dużo więcej czasu.

ChatPDF

Narzędzie do analizy plików PDF. Wystarczy wczytać plik – przykładowo opracowanie naukowe – a ChatPDF odpowie na pytania dotyczące zawartości, streści najważniejsze wnioski, wyszuka potrzebne dane. Aplikacja rozumie każdy język i gwarantuje bezpieczeństwo dzięki chmurze danych.

Perplexity.ai

Narzędzie bardzo podobne do ChatGPT, ale dodatkowo może przeszukiwać internet w czasie rzeczywistym. Jest bardzo szybki i przyjazny w użytkowaniu, a dodatkowo podaje źródła informacji, czego nie ma ChatGPT. Ma też swoje wady – nie działa tak płynnie jak ChatGPT i ma tendencję do ignorowania wcześniej podawanych informacji, na czym cierpi wrażenie inteligentnej rozmowy. Plusem jest to, że posiada aplikację na iOS i Androida oraz rozszerzenie do Chrome.

Magicslides.app

Narzędzie mające na celu przekształcenie tekstu w „wizualnie oszałamiające” prezentacje. Atutem jest możliwość generowania prezentacji na podstawie tematu i liczby slajdów. Opcje personalizacji obejmują różne motywy, wybór czcionek, palety kolorów i układy. Minusem jest konieczność wyrażenia zgody na wyświetlanie reklam w przeglądarce podczas instalacji, co może zniechęcić niektórych użytkowników. Podobne rozwiązania: Tome, Storyd, PowerMode AI.

Scite.ai

Narzędzie do analiz prac naukowych z opcją Inteligentnych cytowań, pomagającą naukowcom zrozumieć kontekst i dowody dostarczone przez cytowany artykuł. Opiera się na bazie 1,2 miliarda cytowań wyodrębnionych ze 180 milionów artykułów, rozdziałów książek, preprintów i zbiorów danych.

Elicit.org

Asystent, który pomaga znaleźć poszukiwane publikacje naukowe i podsumować kluczowe wnioski, nawet bez idealnego dopasowania słów kluczowych. Do tego tworzy streszczenia z abstraktów. Podobnych aplikacji jest więcej. Wszystkie mają swoje ograniczenia i muszą dojrzeć, zanim pomogą szybko i precyzyjnie analizować wiedzę medyczną, stając się współpracownikami lekarzy i naukowców. Niemniej jednak warto je przetestować, bo mogą pomóc w pracach naukowych, oszczędzając czas na wertowaniu stron www.

Czytaj także: ChatGPT to największy eksperyment w dziejach ludzkości

UserKon to cykliczne konferencje, podczas których badane są potrzebne informatyczne na rynku zdrowia
UserKon to cykliczne konferencje CeZ, podczas których badane są potrzebne informatyczne na rynku zdrowia.

Centrum e-Zdrowia (CeZ) zaprasza pracowników farmaceutycznych do wypełnienia ankiety na temat usług e-zdrowia: RA, RHF, RPL i ZSMOPL. Wyniki zostaną omówione podczas wrześniowego hackatonu i mają pomóc w przebudowanie serwisów cyfrowych.

Konferencja UserKon organizowana wspólnie z Naczelną Izbą Aptekarską odbędzie się 12 września 2023 r. Celem spotkania jest dyskusja na temat systemów i rejestrów w obszarze e-zdrowia udostępnianych i rozwijanych przez Centrum e-Zdrowia. 

Przed wydarzeniem CeZ pyta o opinie i bada satysfakcję z korzystania z takich systemów i rejestrów jak: 

Ankiet znajduje się pod tym linkiem, a opinie można przesyłać do 16 sierpnia. Wyniki badania będą wykorzystane do przygotowania merytorycznego konferencji.

Czytaj także: E-recepty na psychotropy. Wchodzą ważne zmiany

Kinga Zacharjasz jest trenerką przywództwa

Startupy medtech zakładane wyłącznie przez kobiety stanowią 1% wszystkich innowacyjnych firm, a te tworzone wyłącznie przez mężczyzn aż 54% – wynika z nowego raportu „Top Distruptors in Healthcare”. To nie dziwi, bo kobiety w ochronie zdrowia nadal mierzą się ze stereotypami i wysokimi murami hierarchii – mówi Kinga Zacharjasz, trenerka przywództwa i autorka podcastu Lider/ka Off The Record.

Bardzo mało kobiet z wykształceniem medycznym zakłada własne biznesy. Dlaczego?

Powodów jest cała masa. Zacznijmy od tego, że badania sugerują, że startupom zakładanym wyłącznie przez kobiety trudniej jest zdobyć finansowanie niż tym tworzonym przez mężczyzn. Płeć już na starcie determinuje szanse powodzenia.

Nie da się ukryć, że większość barier wynika z utrwalonych w społeczeństwie stereotypów oraz nieinkluzyjnej kultury organizacyjnej. Prosty przykład: kiedy do łóżka pacjenta podchodzi lekarz wzbudza on większy respekt niż lekarka, a przecież pacjent nic nie wie o kompetencjach specjalisty. Kobiety kojarzone są z umiejętnościami miękkimi jak empatia, a mężczyźni z atrybutami wiedzy i doświadczenia. Miła kobieta kontra fachowy facet.

To między innymi dlatego kobiety w medycynie często zamknięte są w swoich historycznie postrzeganych rolach. Chociażby pielęgniarki. No bo pielęgniarka to nie musi wiedzieć, ale powinna być wyrozumiała, czuła, uczynna. Ale pod żadnym pozorem wybijać się ponad te cechy, chcieć zrobić karierę. Kobiety nie trafiają już na bezpośredni sprzeciw, na konkretne „nie, bo jesteś babą”, bo społecznie nie jest to akceptowalne. Ale niewidoczne mury mają się całkiem dobrze, powodując, że dla kobiety kariera to taka walka z wiatrakami, a nie naturalna droga rozwoju.


Można rzucać ładne hasła o różnorodności i równych szansach, ale wiele osób już na samo słowo „równouprawnienie” przewraca oczami„.


Oprócz tego, jak już myślimy o technologach i innowacjach, to przed oczami mamy Dolinę Krzemową zdominowaną przez mężczyzn alfa jak Mark Zuckerberg czy Elon Musk. Nie zrozum mnie źle – to nie znaczy, że krytykuję panów. Chodzi mi o demaskowanie barier i likwidowanie ich. Bo kobiety mają w sobie dużo empatii, ale tak samo dużo super pomysłów na to, co zmienić przykładowo w szpitalu. Pielęgniarka jest najbliżej pacjenta, zna jego troski i tym samym jest idealną kandydatką na to, aby wprowadzać innowacje i doskonalenia na poziomie całej organizacji.

Wiemy jak jest, pytanie brzmi: jak to zmienić?

I tu cię zaskoczę. Kobiety powinny zacząć od siebie i zamiast wojować między sobą, muszą się wziąć za współpracę. Lekarek jest więcej niż lekarzy (red.: 60% vs. 40%). Jeśli zaczną działać razem, mają większą siłę, żeby postawić się, gdy nie są traktowane fair. Podczas warsztatów, które prowadzę, nieraz wychodziło, że kobiety niepotrzebnie rywalizują między sobą.

Mało tego, czasami szokuje mnie, co kobiety i mężczyźni w organizacjach myślą o sobie wzajemnie i jakie stereotypy przewijają się przez ich głowy. Mam wrażenie totalnego niezrozumienia po obydwu stronach, które da się jednak zlikwidować, jeśli tylko zaczniemy się ze sobą komunikować.

Jasne, można rzucać ładne hasła o różnorodności i równych szansach, ale wiele osób już na same słowo „równouprawnienie” przewraca oczami i wzdycha głęboko. O tym się mówi od lat i nie się nie zmienia, bo zmiana wymaga zidentyfikowania konkretnego problemu i dobrej komunikacji.

W ochronie zdrowia i innych organizacjach udało się osiągnąć to, że jakiekolwiek seksistowskie komentarze na forum już nie przejdą. To jest po prostu słabe i żenujące. Ale nadal zdarzają się dwuznaczne komentarze albo sytuacje ignorowania opinii kobiet, na które trzeba od razu reagować. Przykład: opinie lekarek i pielęgniarek bywają pomijane, a wypowiedzi podczas spotkań przerywane. „Słuchaj, Kasia jeszcze nie skończyła, pozwól jej dokończyć” – nie bójmy się reagować, jeśli tylko czujemy, że ktoś nie jest respektowany. Nie chodzi o walkę płci albo ideologizowanie nierówności, ale po prostu o zwykłą przyzwoitość. I jeżeli kobiety będą w takich sytuacjach mówić jednym głosem, trudno będzie ignorować ich siłę.

Staram się też kibicować kobietom i zachęcać je do próbowania nowego. Znam osobiście sytuacje, gdzie w wewnętrznym konkursie na wysokie stanowisko nie zgłosiła się ani jedna kobieta. W rozmowach wyszło, że z góry założyły sobie, że nie mają żadnych szans albo się nie nadają. Inny przykład – konferencje w ochronie zdrowia, gdzie w panelu dyskusyjnym rozmawiają sami mężczyźni. To też jest słabe i sam organizator strzela sobie w stopę.

To są takie małe elementy, które składają się na całość tego, ile kobiet jest widocznych w ochronie zdrowia i w jakich rolach. Jestem zdania, że zmiana zaczyna się w organizacji i o tę transformację myślenia kobiety muszą czasami same powalczyć.

Łatwo powiedzieć…

Jasne, nie oczekuję, że od razu wszystkie kobiety będą skakać na głęboką wodę. Nie o to chodzi. Taka, a nie inna postawa ma swoje korzenie w kulturze, rolach społecznych i stereotypach – nie wystarczy pstryknąć palcami i od razu paternalistyczna hierarchia w szpitalach runie, a kobiety masowo zaczną zakładać startupy.

Zamiast tego, zacznijmy od prostych rzeczy. Po pierwsze, od szukania wsparcia w najbliższym otoczeniu, budowania koalicji osób, które też chcą zmiany. Jestem przekonana, że w każdej placówce zdrowia jest kobieta, której udało się przebić. Można ją zapytać, jak to osiągnęła, poprosić o rozmowę. I uwaga – to nie musi być od razu kobieta, ale kolega z pracy, któremu ufamy i z którym mamy dobry kontakt. Podobnie w przypadku planów założenia swojego biznesu procedura jest taka sama jak dla mężczyzn – spotkania, networking, szukanie informacji, mentorów i otaczanie się ludźmi z najbliższego otoczenia, którzy w nas wierzą i chcą nam pomóc. Będą nas napędzać i dodawać odwagi.

Podsumowując, od czego placówki zdrowia powinny zacząć, aby kultura organizacyjna była włączająca?

Nie zakładałabym z góry, że każdy szpital czy przychodnia musi zmieniać swoją kulturę organizacyjną. Znam organizacje, gdzie dyrektorzy wręcz prosili swoje koleżanki, aby te zgodziły się objąć wyższe stanowisko.

Pierwszym krokiem jest zbadanie poziomu inkluzywności z pomocą anonimowej ankiety. I od tego wychodzimy – jeśli się okaże, że jest problem, trzeba to przyjąć, nie kłócić się z tym wynikiem i razem z zespołem zastanowić się, co zrobić. Lekarzy i lekarek brakuje i placówkom medycznym powinno zależeć, aby cały zespół był zadowolony, inaczej zaczną tracić pracowników. Wprowadzanie zmian w kulturze organizacyjnej to temat rzeka. W wielu przypadkach, bardzo pomocna będzie pomoc z zewnątrz w postaci mentoringu i warsztatów.

Jako liderka z biznesu i trenerka przywództwa jestem przekonana, że świat biznesu i medycyny mogą się skutecznie uczyć od siebie. Moja rada jest taka: do sprawy trzeba podejść poważnie. Jasne, można wyniki badań skomentować żartami i uśmieszkami, a ostatecznie zignorować. I zastanawiać się potem, co się dzieje, że atmosfera w zespole jest kiepska, moralne niskie, ludzie odchodzą, są sfrustrowani i nie angażują się.

Czytaj także: Pacjenci tracą czas w kolejkach i na administrowanie chorobą

Wystawiając leki na psychotropy, lekarz będzie musiał sprawdzić historię recept pacjenta.
Wystawiając leki na psychotropy, lekarz będzie musiał sprawdzić historię recept pacjenta.

Od 2 sierpnia 2023 roku, lekarze wystawiający pacjentom recepty na środki odurzające lub psychotropowe będą zobowiązani sprawdzić, jakie inne leki zażywa pacjent. To efekt rozporządzenie Ministra Zdrowia, którego ma zapobiec wystawianiu recept na psychotropy bez badania pacjenta.

Konieczna ocena wpływu leku

Przed wystawieniem recepty na leki odurzające lub psychotropowe lekarz będzie miał obowiązek sprawdzić, jakie leki pacjentowi przepisano, które wykupił, zażywa i w jakich dawkach. Dotyczy to również recepty na zamienniki tych środków. Jak podkreśla MZ, badanie pacjenta może zostać zrealizowane stacjonarne lub w formie teleporady.

Rozporządzenie odnosi się do preparatów zawierających środek odurzający grup I-N lub II-N, substancję psychotropową z grup II-P, III-P lub IV-P lub prekursor kategorii 1.

Sprawdź listę produktów objętych ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii (kliknij tutaj)

Weryfikacja na różne sposoby, ale zawsze dobrze udokumentowana

Jeśli ostatnie badanie związane z wystawieniem recepty na w/w leki, odbyło się w czasie krótszym niż trzy miesiące przed poradą, to lekarz będzie mógł wystawić e-receptę w ramach kontynuacji leczenia – bez badania.

Zadaniem lekarza będzie weryfikacja liczby oraz rodzaju produktów leczniczych przepisanych pacjentowi na receptach wystawionych i zrealizowanych. Chodzi o sprawdzenie ich bezpieczeństwa oraz zagwarantowanie skutecznego prowadzenia farmakoterapii. Aby lekarz mógł dokonać przeglądu, pacjent powinien mu udostępnić historię swoich recept i zażywanych leków.

Przebieg weryfikacji będzie musiał być opisany w dokumentacji medycznej.

Lekarze POZ sprawdzą dane w EDM

Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) sprawuje stałą opiekę nad pacjentem, zna jego historię leczenia. Dlatego obowiązek weryfikacji historii recept nie dotyczy lekarza POZ, którego pacjent wybrał, składając deklarację.

Jednak Lekarz POZ, który przyjmuje pacjenta w tej samej przychodni w zastępstwie jego lekarza wyboru, ma obowiązek weryfikacji historii recept. Ma jednak dostęp do historii leczenia tej osoby. Pacjent nie musi niczego robić, by mu tę historię udostępnić.

Lekarze specjaliści: dane z IKP, systemu gabinetowego albo wywiad

Lekarze specjaliści, np. psychiatrzy, neurolodzy, onkolodzy, interniści, a także lekarze dentyści, mogą sprawdzać historię recept poprzez narzędzia e-zdrowia lub podczas wywiadu z pacjentem.

Jako źródło informacji o e-receptach MZ wskazuje aplikację mojeIKP na telefon lub IKP, pod warunkiem, że pacjent przynajmniej raz się na nie zalogował. W takim przypadku pacjent ma możliwość udostępnienia historii wystawionych i zrealizowanych recept. Przykładowo, poprzez kod SMS wysyłany po tym, jak lekarz poprosi o dostęp do danych w systemie gabinetowym.

Dopiero po weryfikacji historii i diagnozie lekarz wystawia e-receptę. Zgodnie z ostatnimi danymi z kwietnia 2023 roku, z IKP korzysta 17 mln osób. W przypadku pozostałych osób weryfikację będzie można przeprowadzić za pomocą systemu gabinetowego lub wywiadu z pacjentem – podkreśla Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Od weryfikacji w IKP pojawia się sporo wyjątków. Przykładowo, gdyby pojawiły się problemy techniczne, np. brak dostępu do Internetu, nawet jeśli pacjent ma IKP, lekarz może przeprowadzić wywiad tak, jak w przypadku pacjenta niekorzystającego z IKP. Trzeba też wziąć pod uwagę, że nie wszystkie podmioty są podłączone do systemu P1, jednak w komunikacie MZ nie wspomniano o takiej opcji.

Czytaj także: Nowe przepisy – rejestracja u lekarza także z mDowodem

Często pacjenci nie mogą dodzwonić się do przychodni, aby odwołać wizytę, albo zapominają o niej. Temu można jednak łatwo zaradzić.
Często pacjenci nie mogą dodzwonić się do przychodni, aby odwołać wizytę, albo zapominają o niej. Temu można jednak łatwo zaradzić.

Do 1,5 mln zwiększyła się liczba nieodwołanych przez pacjentów wizyt wyniosła w 2022 roku. Efekt: wydłużające się kolejki, gorsza dostępność do świadczeń zdrowotnych. „Puste” wizyty i pacjeci-widma generują straty finansowe, dezorganizują pracę, frustrują personel. Jednak przychodnie mogą zminimalizować liczbę niezrealizowanych wizyt. W jaki sposób?

Pacjenci, którzy nie przychodzą na wizyty i nie odwołują ich wcześniej (tzw. no-shows), blokują miejsca innym pacjentom i wydłużają kolejki. Proceder ten jest najbardziej odczuwalny w przypadku wizyt u specjalistów, gdzie w niektórych przypadkach na konsultacje czeka się nawet parę miesięcy.

Statystyki są zatrważające. Według danych NFZ, w pierwszym półroczu tego roku 457 tys. osób nie odwołało umówionej wizyty u specjalisty. Dla placówki medycznej to strata finansowa, bo wizyta nie zostaje rozliczona. A kolejki są coraz dłuższe: w 2022 roku na poradę u specjalisty trzeba było czekać średnio 2,9 miesiąca. W tym roku już 4,1 miesiąca (wg Barometru Watch Health Care). Plaga dotyka m.in. takich specjalności jak kardiologia i ortopedia.

Borykanie się z problemem niezrealizowanych wizyt to także strata wizerunkowa. Z jednej strony tworzy się wrażenie źle zorganizowanej przychodni, która nie potrafi zadbać o terminowe przybycie pacjenta. Z drugiej, pacjenci są zdezorientowani, gdyż widzą niejednokrotnie pustki przed gabinetem lekarza, a powiedziano im, że grafik wizyt do lekarza jest pełny.

Problem jest tak duży, że placówki przyłączają się do kampanii „Odwołuję, nie blokuję”, która ma zachęcić pacjentów do informowania o tym, że nie przyjdą na wizytę. Jak na razie to jedyna inicjatywa, bo Ministerstwo Zdrowia zaznacza, że nie zamierza karać pacjentów.

Co więc placówki mogą zrobić we własnym zakresie, aby ograniczyć liczbę niezrealizowanych i odwołanych wizyt przez pacjenta? Sprawdziliśmy, jak można do tego wykorzystać nowe technologie.

1. Potwierdzenie oraz przypomnienie o wizycie

Pacjentowi, który zarezerwował termin wizyty osobiście, rejestratorka może wręczyć kartkę z datą i godziną umówionej wizyty, a później, kiedy zbliża się termin, zadzwonić do pacjenta z przypomnieniem o wizycie. Pacjent może jednak kartkę zgubić, a telefonowanie do pacjentów jest czasochłonne. Warto w tym przypadku korzystać z automatycznie wysyłanych wiadomości SMS, potwierdzających datę i godzinę oraz przypominających o wizycie, kiedy zbliża się jej termin.

Przykładowo, placówki korzystające z rejestracji internetowej w serwisie LekarzeBezKolejki.pl mają dużo więcej możliwości, aby zredukować liczbę niezrealizowanych wizyt.

Pacjent, który rezerwuje wizytę do lekarza za pomocą serwisu LekarzeBezKolejki.pl lub aplikacji VisiMed KAMSOFT-u (aplikacja zintegrowana jest z serwisem w zakresie rezerwacji wizyt) informowany jest o statusie swojej rezerwacji, otrzymuje powiadomienia e-mail, a jeśli posługuje się aplikacją VisiMed – ma dodatkowe powiadomienia w telefonie. W każdej chwili, za pomocą jednego kliknięcia, może odwołać taką wizytę.

2. Pobieranie zaliczek lub pełne opłaty z góry za udzielanie świadczeń zdrowotnych w formie komercyjnych wizyt lekarskich

Placówki medyczne, które mają w swojej ofercie płatne wizyty lekarskie, mogą skorzystać z dodatkowej opcji serwisu LekarzeBezKolejki.pl jaką są zaliczki lub pełne opłaty z góry za udzielenie świadczeń zdrowotnych.

Dzięki czemu już na etapie rezerwacji wizyty pacjent może dokonać wpłaty w formie przelewów elektronicznych lub BLIK. Takie zobowiązanie powinno zdecydowanie wpłynąć na proces niwelowania nieodwoływanych wizyt.

Aplikacja mobilna VisiMed. Pacjent ma wgląd do listy wizyt i może je łatwo odwołać lub zmienić ich termin.
Aplikacja mobilna VisiMed. Pacjent ma wgląd do listy wizyt i może je łatwo odwołać lub zmienić ich termin.

3. Konsultacje on-line oraz zamówienie recepty na kontynuację leczenia

Spora część wizyt zdalnych rozwiązuje problem pacjenta za pierwszym razem i nie wymaga wizyty stacjonarnej. Pacjenci coraz bardziej przekonują się do korzystania z wideo czy telekonsultacji, bo jest łatwiej, szybciej i taniej, bo odpadają np. koszty dojazdu. Poza tym można skorzystać z pomocy specjalisty spoza regionu, gdyż dla telewizyt odległość nie ma znaczenia. Jeszcze prościej jest w przypadku zamówienia recepty na leki w celu kontynuacji leczenia.

Liczbę nieodwołanych wizyt lekarskich przez pacjentów można zminimalizować:

Czytaj także: Ta darmowa aplikacja w telefonie to wyczerpująca encyklopedia wiedzy o lekach

Naukowiec z Purdue University
Zdjęcie: Purdue University

Naukowcy z Purdue University opracowali test moczu wykrywający Parkinsona na wczesnym etapie choroby.

Problem

Choroba Parkinsona – na którą na świecie cierpi ok. 10 milionów osób – jest najczęściej diagnozowana w późnej fazie, gdy pojawiają się już pierwsze objawy. W Polsce z chorobą zmaga się ok. 100 000 pacjentów, co roku diagnozę otrzymuje 8 000 osób.

Dotychczasowe metody pozwalające na wczesne wykrycie chorób degeneracyjnych obejmują przede wszystkim testy poznawcze i badania oceniające ruchy pacjenta i mogą trwać rok lub dłużej. Jest to proces frustrujący dla bliskich oraz stresujący dla samego pacjenta. Do tego testy poznawcze są bardzo subiektywne, bo ich wynik zakłócają często czynniki zewnętrzne jak pobudzenie emocjonalne chorego, pora dnia itd. Jeśli wyniki są niejednoznaczne, może dojść do błędnej diagnozy.

Dlatego od lat naukowcy szukają obiektywnej i wiarygodnej metody opartej na biomarkerach, czyli zmianach w parametrach chemicznych organizmu człowieka.

Technologia

Nowa technologia diagnozowania polega na izolowaniu zewnątrzkomórkowych pęcherzyków pochodzenia nerwowego z próbek moczu, a następnie ocenie białek w celu wykrycia biomarkerów choroby.

Celem innowacji jest wykrycie w próbkach moczu poziomu białek LRRK2 i powiązanych z nimi białek sygnalizacyjnych, które zostały zakwalifikowane jako skojarzone z chorobą Parkinsona. Ten rodzaj technologii może umożliwić nieinwazyjną diagnostykę różnych chorób wpływających na zawartość białek w pęcherzykach zewnątrzkomórkowych w moczu.

System EVtrap został pierwotnie opracowany do innych celów i dopiero teraz naukowcy odkryli, że może pomóc w rozpoznawaniu choroby Parkinsona. Do tej pory badacze przetestowali go na próbkach moczu od pacjentów z już zdiagnozowaną chorobą Parkinsona i zdrowych osobach z grupy kontrolnej. Wniosek: technika jest obiecująca we wczesnym wykrywaniu biomarkerów związanych z chorobą Parkinsona.

Zastosowanie

– Ten rodzaj analizy otwiera nowe możliwości rozwoju nieinwazyjnej diagnostyki. Pokazuje, że biomarkery Parkinsona, które wcześniej uważano za niewykrywalne, istnieją i mogą posłużyć do oceny stanu zdrowia – powiedział Anton Iliuk, badacz zaangażowany w projekt. Zaskoczeniem było, że to właśnie w moczu zidentyfikowano substancje chemiczne będące sygnaturami chorób mózgu.

Bardzo wczesne metody diagnozowania budzą nadzieję, ale i wątpliwości, bo na razie Parkinson jest chorobą nieuleczalną.

Metoda została opisana w badaniu opublikowanym w czasopiśmie Nature „Ilościowa proteomika i fosfoproteomika pęcherzyków pozakomórkowych moczu definiuje przypuszczalne biosygnatury diagnostyczne dla choroby Parkinsona” (Quantitative proteomics and phosphoproteomics of urinary extracellular vesicles define putative diagnostic biosignatures for Parkinson’s disease).

Czytaj także: Robot pokryty metalowymi łuskami wykona mini-zabiegi w ciele człowieka

1 64 65 66 67 68 127