Ann Mond Johnson zarządza American Telemedicine Association (ATA) od 2018 roku
Ann Mond Johnson zarządza American Telemedicine Association (ATA) od 2018 roku

Technologia pomaga zaopiekować się pacjentami w sposób, o jakim nie śniliśmy – mówi Ann Mond Johnson, prezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Telemedycyny (ATA). I chociaż pandemia przyspieszyła wdrażanie telemedycyny, nadal istnieją bariery blokujące korzyści, jakie mogliby odnieść pacjenci. Jak to zmienić?

Jak zmieniło się zaufanie pacjentów do wirtualnej opieki w ciągu ostatnich trzech lat pandemii COVID-19?

Zmienia się ono radykalnie, ponieważ wielu pacjentów skorzystało z telezdrowia podczas pandemii COVID-19, dostrzegając zalety tej technologii. Niektóre statystyki sugerują, że zwłaszcza osoby 65+ są zadowolone lub bardzo zadowolone z usług telezdrowotnych: w ankiecie przeprowadzonej w USA, aż 83% uznało, że jakość telekonsultacji jest wysoka.

Mimo to, nadal jest wiele miejsca na poprawę doświadczeń użytkowników – zarówno w odniesieniu do wizyt osobistych, jak i wirtualnych. Musimy również podnieść poziom wiedzy o zdrowiu i zdrowiu cyfrowym, aby ludzie wiedzieli, jak sprawnie korzystać z cyfrowych usług zdrowotnych. A wiedza to też ważny składnik zaufania.

Pomimo przyspieszenia teleopieki, nadal wiele barier blokuje jej dalszy rozwój.

Jednym z najważniejszych jest ograniczony dostęp do szerokopasmowego Internetu. To problem, który istnieje na całym świecie, także w USA.

Drugą kwestią są bariery legislacyjne oraz ceny teleusług, jeśli nie są one refundowane. Trzecią kwestią jest brak interoperacyjności, która z kolei uniemożliwia płynną wymianę danych. To powoduje, że dla lekarzy teleopieka staje się skomplikowana – muszą oni sięgać do danych w różnych systemach albo w ogóle nie mają dostępu do elektronicznej kartoteki pacjenta.

Aby to zmienić, musimy przyjąć inny punkt widzenia: teleopieka jest szansą na to, aby poprawić dostęp do usług zdrowotnych i usunąć nierówności w tym zakresie.

To jeden z argumentów za teleopieką. Czy są jeszcze inne?

Nie jesteśmy w stanie wystarczająco szybko uzupełniać braków kadrowych w medycynie, aby zaspokoić rosnące potrzeby zdrowotne na całym świecie. Już teraz obserwujemy zatory w ochronie zdrowia i wypalenie lekarzy.

Dużą szansą jest zastąpienie obecnego modelu opieki „w cztery oczy”, w pełni zintegrowanym modelem opieki, który nazywam „jeden do wielu”. Mam na myśli jeden system, który jest w stanie zaopiekować się w tym samym czasie większą liczbą pacjentów.

Trzeba też podkreślić znaczenie telemedycyny w połączeniu ze zdalnym monitorowaniem zdrowia. Lekarze i pielęgniarki mają dostęp do danych pacjenta w czasie rzeczywistym i mogą interweniować zanim stan pacjenta pogorszy się na tyle, że niezbędna będzie hospitalizacja.

Teleopieka może potencjalnie poprawić wyniki leczenia i jakość opieki, ale także życia. Konsumenci już teraz oczekują i wymagają wygodnego dostępu do usług zdrowotnych, a telemedycyna to umożliwia.

W takim razie jak sprawić, że teleopieka będzie bardziej dostępna?

Trzeba zacząć od legislacji. Następnie należy wprowadzić standardy, jasno określając, kiedy niezbędna jest wizyta osobista, kiedy bezpiecznym rozwiązaniem jest wizyta online, a kiedy najlepiej sprawdzi się model hybrydowy.

Moim zdaniem powinniśmy promować zrównoważony model opieki, gdzie teleopieka będzie jedną z opcji, a nie dominującą formą.

W najbliższych latach rozwój teleopieki będzie organiczny. Takie technologie jak sztuczna inteligencja, inteligentne zegarki, urządzenia ubieralne wchodzą do ochrony zdrowia pozwalając automatyzować monitoring zdrowia, opiekować się chorymi na odległość, zapobiegać rozwojowi chorób na wczesnym etapie. W efekcie chodzi nie tylko o lepszą opiekę dla pacjentów, ale też ułatwienie pracy lekarzom.


Główne cele American Telemedicine Association

Zapewnienie wyboru formy opieki przez pacjenta. Miejsce, w którym pacjent otrzymuje usługi lub lekarz je świadczący nie powinno być arbitralnie ograniczone geograficznie, a pacjenci powinni mieć możliwość otrzymania wysokiej jakości usług telezdrowotnych w dowolnym miejscu, w tym w domu.

Zwiększenie autonomii świadczeniodawców. Polityka zdrowotna powinna traktować usługi medyczne świadczone na odległość nie inaczej niż usługi świadczone osobiście. Sposób świadczenia opieki powinien być ustalony przez lekarza w porozumieniu z pacjentem i spełniać te same standardy opieki, co usługi świadczone osobiście. Telezdrowie nie powinno być ograniczone do żadnej konkretnej technologii, pod warunkiem, że jest ona bezpieczna, skuteczna, odpowiednia i może być w pełni zintegrowana z procesami klinicznymi.

Refundacja usług telezdrowia w celu zwiększenia dostępności do wirtualnej opieki. Wszystkie formy telezdrowia powinny być uwzględniane w koszyku usług gwarantowanych publicznych i prywatnych płatników. Wszyscy płatnicy powinni zapewnić przejrzystość i jasność przy wdrażaniu polityki refundacyjnej, aby zmniejszyć obciążenie świadczeniodawców.

Umożliwienie świadczenia opieki zdrowotnej ponad granicami państw. Pełna elastyczność w zakresie dostępu do świadczeń telezdrowia oraz drugiej opinii lekarskiej także poza granicami kraju.

Zapewnienie dostępu do usługodawców niebędących lekarzami. Świadczeniodawcy na wszystkich poziomach opieki (opieka społeczna, pielęgniarki itd.) muszą wykorzystywać telezdrowie, aby dotrzeć do pacjentów tam, gdzie się znajdują.

Rozszerzenie dostępu do opieki zdrowotnej dla osób zagrożonych wykluczeniem cyfrowym i zdrowotnym. Decydenci muszą wspierać inwestycje w infrastrukturę informatyczną, w tym internet szerokopasmowy, aby zapewnić powszechny dostęp do usług telezdrowia społeczności.

Wsparcie dla seniorów i umożliwienie „starzenia się w miejscu życia”. Polityka powinna zapewnić seniorom dostęp do wysokiej jakości, przystępnej cenowo opieki wirtualnej bez względu na miejsce zamieszkania.

Ochrona prywatności pacjentów i ograniczenie zagrożeń związanych z bezpieczeństwem cybernetycznym. Prywatność pacjentów i ochrona ich danych to podstawe wartości opieki cyfrowej. Systemy i urządzenia telezdrowotne powinny być zbudowane tak, aby minimalizować ryzyko związane z zagrożeniami cybernetycznymi.

Zapewnienie integralności programu. Publiczni i prywatni płatnicy oraz dostawcy usług medycznych muszą zapewnić procedury chroniące pacjentów i zapewniające integralność programów opieki wirtualnej.

Czytaj także: Terapie cyfrowe są czasami skuteczniejsze od leków

Kiedy doszło do wycieku danych osobowych, lepiej współpracować z UODO
Kiedy doszło do wycieku danych osobowych, lepiej współpracować z UODO

Przed wieloma karami nakładanymi przez Urząd Ochrony Danych Osobowych (UODO) można się ustrzec współpracując z organem nadzorczym. Oto kilka przykładów często popełnianych błędów administratorów danych, i wnioski, które przydadzą się także placówkom medycznym.

Pobierz bezpłatny raport „Bezpieczeństwo danych i RODO w placówkach ochrony zdrowia”

UODO ma wiele uprawnień, w tym prawo do uzyskania od administratora i podmiotu przetwarzającego dostępu do danych osobowych i niezbędnych dla niego informacji, uzyskania dostępu do wszystkich pomieszczeń administratora i podmiotu przetwarzającego, w tym do sprzętu i środków służących do przetwarzania danych.

Brak współpracy z organem nadzorczym jest działaniem utrudniającym organowi wykonywanie obowiązków i mogącym powodować nadmierne oraz nieuzasadnione wydłużenie prowadzonych postępowań, a tym samym naruszenie praw obywateli związanych z ochroną ich danych osobowych.

Brak współpracy to naruszenie o dużej wadze i podlega karze. Jedną z najczęściej spotykanych form braku współpracy jest przypadek, gdy administrator utrudnia dostęp do informacji niezbędnych do realizacji zadań Prezesa UODO, unikając odbierania kierowanej do niego korespondencji.

Wezwania dostarczone, brak odpowiedzi. Kara 6,8 tys. zł

Prezes UODO ukarał administratora, który nie zareagował na wezwanie do złożenia wyjaśnień w postępowaniu ze skargi dotyczącej utrwalania wizerunku skarżącej za pomocą monitoringu wizyjnego bez podstawy prawnej oraz na niespełnieniu wobec niej obowiązku informacyjnego (art. 15 RODO).

W celu rozpatrzenia skargi UODO wezwał administratora do ustosunkowania się do treści skargi, do złożenia wyjaśnień w sprawie, w szczególności do udzielenia odpowiedzi na szereg szczegółowych pytań w istotnych dla sprawy kwestiach, a także do przedstawienia dowodów potwierdzających złożone wyjaśnienia. Wezwanie to skierowano za pośrednictwem operatora pocztowego do administratora na wskazany przez skarżącą adres jego zamieszkania. Pismo to awizowano dwukrotnie, a mimo to nie zostało przez adresata odebrane. Wróciło do nadawcy z adnotacją „ZWROT nie podjęto w terminie”. Wobec braku odpowiedzi na wezwanie, UODO ponownie zwrócił się do administratora z wezwaniem do złożenia wyjaśnień. Wezwanie to – skierowane również na adres zamieszkania administratora – zostało odebrane przez niego osobiście, jednak pozostało bez jakiejkolwiek odpowiedzi. UODO skierował do tego administratora kolejne – trzecie – żądanie udzielenia informacji niezbędnych do rozpatrzenia skargi. I tym razem wezwanie to zostało odebrane przez niego osobiście, jednak ponownie pozostało bez jakiejkolwiek odpowiedzi.

W związku z nieudzieleniem przez administratora informacji niezbędnych do rozstrzygnięcia sprawy, UODO wszczął wobec niego z urzędu postępowanie administracyjne w przedmiocie nałożenia administracyjnej kary pieniężnej, o czym administrator został poinformowany pismem. Administrator nie podjął żadnych działań w reakcji na informację o wszczęciu postępowania. Sprawa zakończyła się nałożeniem na tego administratora kary w wysokości blisko 6,8 tys. zł.

Brak dostępu do informacji, których organ nadzorczy żąda od administratora, nie tylko stoi na przeszkodzie obiektywnemu, wnikliwemu i wszechstronnemu rozpatrzeniu sprawy, lecz skutkuje również nadmiernym i nieuzasadnionym przedłużaniem postępowania.

Brak odpowiedzi pisemnych. Kara 4,5 tys. zł

Kolejnym przykładem jest sprawa dotycząca skargi na nieprawidłowości w procesie przetwarzania danych osobowych osoby, której dane dotyczą.

UODO skierował do administratora wezwania do złożenia wyjaśnień na ujawniony w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) adres stałego miejsca wykonywania przez tego przedsiębiorcę działalności gospodarczej, będący jednocześnie jego adresem do doręczeń. Wezwanie zostało odebrane przez pełnomocnika przedsiębiorcy (zgodnie z adnotacją zamieszczoną na potwierdzeniu odbioru przesyłki). Na pismo to przedsiębiorca nie udzielił żadnej odpowiedzi. UODO ponownie zwrócił się do niego z wezwaniem skierowanym również na adres ujawniony w CEIDG – zostało odebrane, a na potwierdzeniu odbioru przesyłki osoba odbierająca korespondencję określona została jako „dorosły domownik” adresata. Również to wezwanie UODO pozostało bez odpowiedzi ze strony przedsiębiorcy.

Przedsiębiorca całkowicie ignorował kierowaną do niego przez UODO korespondencję, co spowodowało utrudnienie i nieuzasadnione przedłużenie prowadzonego przez organ nadzorczy postępowania. Zachowanie przedsiębiorcy należy więc uznać za godzące w system ochrony danych osobowych, i z tego względu mające dużą wagę i naganny charakter. Wagę naruszenia zwiększa dodatkowo okoliczność, że dokonane przez przedsiębiorcę naruszenie nie było zdarzeniem incydentalnym. Działanie przedsiębiorcy było ciągłe i długotrwałe, a naruszenie przepisów ogólnego rozporządzenia o ochronie danych trwało co najmniej do dnia wydania decyzji nakładającej administracyjną karę finansową.

Błędny adres do odbioru korespondencji urzędowej. Kara 32 tys. zł

Brak współpracy z organem nadzorczym czy niezapewnienie dostępu do informacji niezbędnych do realizacji jego zadań to problemy występujące także w postępowaniach wszczynanych w związku ze zgłoszonymi przez samych administratorów naruszeniami ochrony danych osobowych. W takich przypadkach również źródłem problemów jest nie odpowiadanie na wezwanie czy problemy z odbiorem pism na skutek posługiwania się przez administratora różnymi adresami. Jako ilustracja niech posłuży decyzja UODO o nałożeniu administracyjnej kary pieniężnej w kwocie blisko 32 tys. zł na spółkę TIMSHEL, która zgłosiła organowi nadzorczemu naruszenie ochrony danych osobowych drogą elektroniczną. Zgłoszenie o treści „zgłoszenie naruszenia ochrony danych osobowych w załączniku” nie zawierało jednak wspomnianego załącznika w postaci dedykowanego do tego typu spraw formularza. W związku z brakiem informacji niezbędnych do oceny naruszenia, UODO wszczął postępowanie i zwrócił się do administratora z wezwaniem do „przedstawienia treści zgłoszenia naruszenia ochrony danych osobowych”. Pismo to skierowano do spółki za pośrednictwem operatora pocztowego na ujawniony w KRS adres siedziby tego podmiotu. Mimo dwukrotnego awizowania tego pisma nie zostało ono jednak przez spółkę odebrane. Spółka nie udzieliła odpowiedzi również na kolejne, drugie wezwanie UODO, które wróciło do organu z adnotacją „ZWROT nie podjęto w terminie”.

W tej sytuacji organ nadzorczy zwrócił się do sądu rejestrowego właściwego dla siedziby spółki z wnioskiem o udzielenie informacji, czy w sądzie tym znajduje się nierozpoznany wniosek spółki o ujawnienie zmiany adresu jej siedziby. Sąd potwierdził, że w aktach rejestrowych spółki nie znajduje się żaden nierozpoznany wniosek spółki o wpis do rejestru, w tym w szczególności wniosek o ujawnienie zmiany adresu jej siedziby.

Jak następnie ustalił organ nadzorczy, na swojej stronie internetowej spółka podała inny niż ujawniony w KRS adres swojej siedziby. Informację o wszczęciu postępowania w przedmiocie nałożenia na spółkę administracyjnej kary pieniężnej organ nadzorczy skierował zarówno na adres jej siedziby, ujawniony w KRS, jak i na ustalony dodatkowy adres. W tym ostatnim przypadku pismo zostało przez administratora odebrane, co potwierdzono podpisem pracownika spółki, który odebrał przesyłkę. Mimo to pismo to pozostało bez jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony spółki.

Członek zarządu spółki, składając w UODO zgłoszenie naruszenia ochrony danych osobowych (nawet jeśli brak w nim było treści – formularza zawierającego informacje o naruszeniu), musiał mieć świadomość, że czynność ta zainicjuje podjęcie działań przez organ nadzorczy, które to działania będą wymagać kontaktu ze spółką. Nieodbieranie więc korespondencji już po dacie złożenia zawiadomienia do UODO można uznać za celowe działanie mające na celu utrudnienie lub nawet uniemożliwienie dokonania oceny zgłoszonego naruszenia.

Spółka nie udzieliła żadnej odpowiedzi na jedyne odebrane przez nią wezwanie, które dotarło, jak należy domniemywać, do świadomości osób zarządzających spółką. Brak odpowiedzi na wezwanie musiał więc być w takiej sytuacji efektem świadomej i celowej decyzji osób działających w imieniu Spółki. Celem zastosowania w przytoczonych przykładowych sprawach kar pieniężnych było zdyscyplinowanie administratorów do prawidłowej współpracy z Urzędem Ochrony Danych Osobowych. Opisane wyżej decyzje powinny być jasnym sygnałem, że lekceważenie obowiązków związanych ze współpracą z organem nadzorczym, również stanowi naruszenie podlegające administracyjnej karze pieniężnej. Każda z nałożonych kar zależy od oceny okoliczności konkretnej sprawy, która jest badana indywidualnie.

Źródło: UODO

Czytaj także: 6 zasad ochrony przed ransomware

Centrum e-Zdrowia rozpoczyna testy nowej funkcjonalności dla recept transgranicznych
Centrum e-Zdrowia rozpoczyna testy nowej funkcjonalności dla recept transgranicznych

Centrum e-Zdrowia zaprasza Farmaceutów do udziału w funkcjonalnych testach e-recepty transgranicznej 27-31 marca oraz 3-7 kwietnia 2023 r.

Nowa funkcja od listopada 2023

Chodzi o przetestowanie zmian wynikających z przyrostowych wymagań Komisji Europejskiej. W tym roku zakres testów dotyczy wymagań dla Wave 6, a więc zmian, które obowiązywać będą od listopada 2023 r. Testy funkcjonalne będą wyglądać analogicznie, jak w roku ubiegłym. Funkcjonalny zakres testów nie zmienia się. Jak przypomina CeZ, realizacja e-recept transgranicznych została uruchomiona we wrześniu 2022 roku, a udział w testach jest okazją, by zapoznać się z działaniem usługi.

Do udziału w testach potrzebne są:

Wymagania techniczne

Do udziału w testach nie jest potrzebny komputer podłączony do Systemu P1. Wystarczy podłączenie do Internetu. Każdego dnia odbywać się będzie jeden test z jednym krajem. Może on trwać do kilku godzin, dlatego CeZ prosi o zarezerwowanie czasu w godzinach 8-17 i pełną dyspozycyjność w tym czasie.

Udział w teście polega na udziale w wideorozmowie z testerami, którzy udostępniają ekran swojego komputera. Zadaniem Farmaceuty jest ocena czytelności i poprawności wyświetlanych informacji. Tester może poprosić Farmaceutę o wskazanie produktu z rejestru leków, aby w konsekwencji wybrać wskazany przez Farmaceutę produkt i zrealizować testową e-receptę.

Jak się zgłosić do teatów?

Osoby zainteresowane powinny wysłać zgłoszenie na adres e-mail: pl-ncp-dev@cez.gov.pl z podaniem imienia i nazwiska, numeru telefonu oraz adresu mailowego, jeśli inny niż nadawcy wiadomości.

Centrum e-Zdrowia zastrzega, że zgłoszenie chęci udziału w testach nie jest jednoznaczne z gwarancją udziału. Zapis na kolejne dni testów i możliwość wybrania preferowanego terminu zależy od kolejności zgłoszeń i dostępności wybranego terminu.

Czytaj także: W życie wchodzą nowe przepisy dotyczące wystawiania e-skierowań na rehabilitację uzdrowiskową i do sanatorium

Strategia Centrum e-Zdrowia
Strategia Centrum e-Zdrowia

Centrum e-Zdrowia opublikowało końcową wersję strategii na lata 2023–2027. Choć zawiera dużo ogólnych deklaracji, można też w niej znaleźć kilka konkretów i nowych projektów. Przykładowo, cel 99% placówek sprawozdających zdarzenia medyczne do systemu e-zdrowia czy przejście na ICD-11.

– Strategia Centrum e-Zdrowia określa długofalowe cele i pokazuje, jak instytucja zamierza je zrealizować. Pomoże jej wykorzystywać swoje mocne strony, pracować nad słabymi, optymalizować działania i rozwijać się. W efekcie przełoży się to na tworzenie jeszcze lepszych e-usług, odpowiadających potrzebom wszystkich interesariuszy: pacjentów, podmiotów leczniczych i farmaceutycznych, dostawców oprogramowania medycznego oraz organów administracji publicznej – pisze o dokumencie CeZ.

Wiele miejsca poświęcono wewnętrznej organizacji Centrum: misji, wizji, wartościom jak otwartość na nowe potrzeby interesariuszy, innowacyjność, współpraca z wszystkimi podmiotami rynku, ciągłe doskonalenie.

Do tego opisano, jakie obszary obejmują rozwiązania tworzone przez CeZ: promocja zdrowia i profilaktyka; diagnostyka, leczenia i rehabilitacja; kształcenie kadr medycznych; nadzór epidemiologiczny; zarządzanie produktami leczniczymi i kreowanie polityki lekowej; prowadzenie badań i monitoringu.

13 celów CeZ w nowej odsłonie

Największą część dokumentu zajmuje opis 4 obszarów strategicznych. Wczytując się w nie dokładnie, można natrafić na ciekawe plany Centrum na kolejne 5 lat. Oto najważniejsze z nich:

A) Perspektywa interesariuszy

CeZ chce też udzielać wsparcia w zakresie cyberbezpieczeństwa m.in. poprzez zespół ds. reagowania na incydenty, a także uczestniczyć w międzynarodowym projekcie dotyczącym budowy Europejskiej tożsamości cyfrowej (The EU Digital Identity Wallet). Mieszkańcy i przedsiębiorstwa w Unii będą mogli w ten sposób weryfikować swoją tożsamość lub potwierdzić niektóre informacje osobowe. Planowane jest Wdrożenie Zintegrowanego Modelu Analitycznego oraz udział w projektach transgranicznych inicjowanych przez Komisję Europejską.

B) Perspektywa procesów wewnętrznych

W tym obszarze opisano zwiększanie dojrzałości prowadzenia projektów przez Centrum e-Zdrowia, tworzenie raportów, wydawanie cyklicznego newslettera czy wewnętrzne szkolenia.

C) Perspektywa rozwoju

D) Perspektywa zasobów

Kiedy, co i ile?

CeZ zrezygnowało w swojej strategii z kalendarza działań, umieszczając wszystkie nowe i te kontynuowane plany oraz działania w perspektywie 5-letniej. Kilka szczegółów pojawia się jednak w rozdziale opisującym mierniki sukcesu.

I tak dowiadujemy się, że do 2027 ma powstać 15 nowych e-usług w mojeIKP, co roku odbywać się będzie 12 spotkań z dostawcami rozwiązań IT. UserKonów, czyli warsztatów z użytkownikami będzie razem 5 (jedno rocznie).

Zaskakująco, dla aplikacji mojeIKP przyjęto jedynie cel „wzrostu” z obecnych 16,4 mln kont IKP i 3,5 mln zainstalowanych aplikacji, nie określając docelowego poziomu.

CeZ chce zrealizować łącznie 832 szkolenia, co nie jest wiele zakładając, że do grudnia 2022 roku przeprowadzono ich już łącznie 532. Zaplanowano 150 szkoleń dla kadry zarządzającej placówek medycznych. Możemy się też spodziewać 20 kampanii informacyjnych, 6 newsletterów na rok. 50 podmiotów otrzyma wsparcie w obszarze cyberbezpieczeństwa sektorowego, a czas reakcji na cyberzagrożenie ma spaść z 2 godzin do poniżej 60 minut.

Z końcem 2022 roku, 60% z placówek raportowało ZM do P1. Do końca 2027 roku ma być ich 99%
Z końcem 2022 roku, 60% z placówek raportowało ZM do P1. Do końca 2027 roku ma być ich 99%

I jeden z najambitniejszych planów: odsetek placówek, które raportują zdarzenia medyczne do P1 ma wzrosnąć do 99% w 2027 roku.

Już raczej z ciekawostek: CeZ chce też zmniejszyć odsetek odejść swoich pracowników (19% obecnie) i „dażyć do zrównoważenia zasobów ludzkich w organizacji” – w tej chwili na stanowiskach menedżerskich jest tylko 14% kobiet. Ma też wzrosnąć zatrudnienie z obecnych 352 osób. Możemy się spodziewać min. 96 postów rocznie na platformie LinkedIn.

Aby pobrać strategię Centrum e-Zdrowia, kliknij tutaj.

Czytaj także: Sztuczna inteligencja podpowie lekarzom poziom refundacji

Według nowego raportu Deloitte „Globalne perspektywy dla sektora zdrowia 2023 (Global Health Care Sector Outlook) rynek zdrowia czeka błyskawiczny wzrost roli opieki wirtualnej i fala digitalizacji w ochronie zdrowia. Inwestycje w technologie zapewnią zrównoważony rozwój sektora.

POBIERZ infografikę w wysokiej rozdzielczości (czasopismo OSOZ 12/2022, str. 22-23)

Infografika podsumowująca raport Deloitte w obszarze transformacji cyfrowej
Infografika podsumowująca raport Deloitte w obszarze transformacji cyfrowej

Kilka najważniejszych wniosków z raportu:

TELEZDROWIE – SKUTECZNOŚĆ POTWIERDZONA BADANIAMI

Interakcje z pacjentami na odległość udowodniły swoją wartość. Nowe technologie mogą pomóc obniżyć
koszty, koordynować opiekę, zwiększyć dostępność usług, odciążyć personel medyczny w placówkach medycznych.

PILNE INWESTYCJE W ODPORNY NA KRYZYSY SYSTEM

Kolejne fale pandemii, braki personelu medycznego, zmiany demograficzne i rosnące koszty opieki wymuszają reformę dotychczasowego modelu opieki. Nakłady na systemy do telekonsultacji rosły dynamicznie w ostatnich 3 latach.

NACISK NA EDUKACJĘ

Wielu lekarzy nie wie, jak wykorzystać nowe technologie w swojej pracy, obawiając się utraty więzi międzyludzkich. Jednak dobrze zorganizowana opieka hybrydowa pozwala jeszcze lepiej zaopiekować
się pacjentem.

WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD EDM

Aby płynnie realizować teleopiekę i koordynować usługi medyczne świadczone przez różnych lekarzy,
należy wdrożyć w całym systemie zdrowia Elektroniczną Dokumentację Medyczną. Otwiera ona drogę do
innych e-usług medycznych.

HYBRYDOWE MODELE OPIEKI

Telekonsultacje pozwalają rozwinąć nowe sposoby świadczenia usług. Przykładem są „wirtualne oddziały”
albo „szpitale w domu”, łączące świadczenia realizowane na miejscu z monitoringiem pacjentów w domu i pomocą 24/7.

RENESANS PROFILAKTYKI

W tradycyjnych modelach zdrowia nie ma na nią czasu albo jest trudna do zorganizowania. Ale dzięki nowym technologiom wiele usług profilaktycznych i zbieranie danych można zautomatyzować, aby nie obciążać dodatkowo lekarzy.

Czytaj także: Kruche systemy zdrowia na liście największych zagrożeń dla świata 2023

Skierowanie w postaci elektronicznej wystawione przez lekarza ubezpieczenia zdrowotnego jest przekazywane za pośrednictwem SIM do oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia
Skierowanie w postaci elektronicznej wystawione przez lekarza ubezpieczenia zdrowotnego jest przekazywane za pośrednictwem SIM do oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia

17 marca wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące skierowań na rehabilitację i leczenie uzdrowiskowe. Formą obowiązkową będzie e-skierowanie, a papierowe dopuszcza się tylko w wyjątkowych przypadkach. MZ przewidział jednak okres przejściowy.

3 marca w Dzienniku Ustaw opublikowane zostało rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 16 lutego 2023 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie kierowania na leczenie uzdrowiskowe albo rehabilitację uzdrowiskową.

Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami, skierowania do sanatorium i na rehabilitację uzdrowiskową są wystawiane i potwierdzane w postaci elektronicznej i przekazywane do Systemu Informacji Medycznej (SIM).

Forma papierowa będzie dozwolona tylko w przypadku:

Ustawodawca przewidział okres przejściowy – do 30 czerwca 2023 r. skierowania na leczenie uzdrowiskowe albo rehabilitację uzdrowiskową mogą być wystawiane i potwierdzane na dotychczasowych zasadach.

W uzasadnieniu przejścia na e-skierowania, Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że „rozwiązanie usprawni proces obsługi pacjentów przez skrócenie procesu wystawiania – wypełniania druku skierowania, jak również zniweluje ryzyko zagubienia wersji papierowej takiego druku czy też niewywiązania się z 30-dniowego terminu przesłania skierowania do właściwego oddziału NFZ”.

E-skierowanie wystawiane w systemach gabinetowych będzie można wystawić szybciej, bo niektóre dane będą zaciągane do formularza automatycznie. Dodatkowo lekarz już nie będzie musiał wysyłać wersji papierowej pocztą do oddziału NFZ.

Kliknij tutaj, aby poznać pełną treść rozporządzenia

Program wirtualnych oddziałów uruchomiono w Wielkiej Brytanii w kwietniu 2022 roku
Program wirtualnych oddziałów uruchomiono w Wielkiej Brytanii w kwietniu 2022 roku

Rząd Wielkiej Brytanii chce leczyć wirtualnie nawet 50 000 pacjentów miesięcznie, aby zmniejszyć obciążenie Narodowej Służby Zdrowia (NHS), skrócić czas oczekiwania na wizyty i poprawić opiekę nad pacjentami.

„Wirtualne oddziały” należy rozumieć jako „szpital w domu” – chodzi o przeniesienie niektórych usług szpitalnych do miejsca zamieszkania, z jednoczesnym wprowadzeniem zdalnego monitorowania pacjentów. Zdaniem NHS, istnieje wystarczająco dużo dowodów na to, że wirtualne oddziały są bezpieczną i skuteczną alternatywą dla opieki szpitalnej, szczególnie dla starszych pacjentów.

Zapowiedź rządu związana jest z obecnym kryzysem w systemie zdrowia. NHS mierzy się z rekordowymi czasami oczekiwania na wizyty oraz falą strajków pielęgniarek i personelu karetek pogotowia.

Cel 50 000 pacjentów leczonych zdalnie miesięcznie jest bardzo ambitny. To pięć razy więcej niż w 2022 roku. Sekretarz ds. Zdrowia i opieki społecznej Steve Barclay powiedział, że służba zdrowia jest pod ogromną presją. Nie ma szybkiego sposobu na poprawę sytuacji, ale można podjąć natychmiastowe działania, aby zmniejszyć czas oczekiwania na usługi medyczne. W ten sposób pacjenci mieliby odzyskiwać zdrowie „w zaciszu własnego domu”, a dodatkową korzyścią są lepsze wyniki leczenia i odciążenie mocno obłożonych oddziałów ratunkowych.

Dowody kliniczne. W badaniu „Wirtualne oddziały: szybka synteza dowodów i implikacje dla opieki nad osobami starszymi” („Virtual wards: a rapid evidence synthesis and implications for the care of older people”, Oxford Academic), badacze przeprowadzili analizę prac naukowych odnoszących się do hospitalizacji w warunkach domowych. Wniosek: wyniki kliniczne, w tym śmiertelność, były prawdopodobnie równoważne lub lepsze w przypadku hospitalizacji w domu. Także satysfakcja pacjenta jest większa w przypadku „szpitala w domu” w porównaniu z opieką stacjonarną.

Według NHS, dziesiątki tysięcy starszych osób otrzyma odpowiednie wsparcie w domu w ramach nowego planu NHS, aby ograniczyć niepotrzebne podróże do szpitala. Stwierdza się także, że obecna presja wynika przede wszystkim ze zmian demograficznych – starzejąca się populacja cechuje się coraz bardziej złożonymi problemami zdrowotnymi.

„Kluczową częścią planu będzie reforma sposobu, w jaki NHS świadczy usługi, aby dostosować się do zmieniających się potrzeb populacji, w tym poprzez rozszerzenie opieki poza szpitalami”. NHS planuje m.in. stworzyć zespoły ratunkowe wykorzystujące technologie do monitorowania pacjentów w celu minimalizacji ryzyka upadków. Celem jest zmniejszenie do ok. 20% nagłych przyjęć do szpitala. W Wielkiej Brytanii realizowany jest już szereg inicjatyw i programów pilotażowych obejmujących chorych borykających się z powikłaniami po COVID-19.

Według NHS, liczba pacjentów objętych szpitalną opieką wirtualną wzrosła o 50% wzrost w stosunku do 2022 roku. Kolejne 3000 „domowych łóżek szpitalnych” „powstanie przed końcem 2023 roku. Zaawansowane technologicznie oddziały wirtualne wspierają obecnie pacjentów w podeszłym wieku oraz z ostrymi infekcjami oddechowymi i stanami kardiologicznymi. Pacjenci są codziennie odwiedzani przez mobilny zespół kliniczny bezpośrednio w domu lub za pomocą technologii zdalnego monitorowania.

Czytaj także: Wirtualne badania kliniczne, czyli smartfon jako mini-laboratorium

Piotr Węcławik, dyrektor Departamentu Innowacji Ministerstwa Zdrowia (zdjęcie: Centrum e-Zdrowia)
Piotr Węcławik, dyrektor Departamentu Innowacji Ministerstwa Zdrowia (zdjęcie: Centrum e-Zdrowia)

Ministerstwo Zdrowia tworzy biblioteką zaufanych mobilnych aplikacji zdrowotnych, a ich certyfikacja rozpocznie się jeszcze w marcu – informuje Piotr Węcławik, dyrektor Departamentu Innowacji Ministerstwa Zdrowia. Jakie kryteria będą brane pod uwagę?

W sierpniu 2022 roku, Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało certyfikację aplikacji związanych ze zdrowiem oraz stworzenie Portfela Aplikacji Zdrowotnych (PAZ). Aplikacje spełniające określone przez MZ wymagania otrzymają tytuł „Aplikacja Certyfikowana MZ”.

W komunikacie MZ czytamy, że „użytkownik aplikacji, która otrzyma Certyfikat i zostanie umieszczona w PAZ, będzie mieć pewność, że aplikacja ta jest bezpieczna i sprawdzona. Stosowanie danej aplikacji przez pacjenta może pomóc personelowi medycznemu monitorować jego stan zdrowia, wspierać w realizacji zaleceń dotyczących np. diety, ruchu i innych zaleceń niefarmakologicznych.”

Piotr Węcławik, dyrektor Departamentu Innowacji Ministerstwa Zdrowia, zapowiedział, że proces przyjmowania wniosków rozpocznie się w marcu. Szczegóły projektu przedstawił podczas konferencji „Innowacje poprzez cyfryzację w służbie zdrowia” zorganizowanej przez Ambasadę Niemiec w Warszawie i Polsko-Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową AHK w Warszawie.

Jak aplikacje m-zdrowia będą oceniane?

Aby zgłosić aplikację do certyfikacji, producent będzie musiał wypełnić formularz portfela aplikacji dostępny online. Dyrektor Węcławik zaznaczył, że każda zgłoszona aplikacja medyczna musi być wyrobem medycznym. Kolejne kryteria, które będą brane w procesie wydawania opinii przez MZ, to:

Dane mają trafiać do „jednego systemu”. Jeśli MZ pozytywnie oceni aplikację, otrzyma ona certyfikat i trafi na listę zaufanych rozwiązań (portfel aplikacji). Po 12 miesiącach certyfikat wygasa i producent będzie musiał ponownie złożyć wniosek o recertyfikację.

MZ szacuje, że proces oceny aplikacji zajmie ok. 2 miesięcy.

W wyjątkowych sytuacjach, kiedy aplikacja będzie wychodziła naprzeciw priorytetom ochrony zdrowia, Ministerstwo Zdrowia może zdecydować się na jej zakup. – W tym roku zakupimy aplikację psychiatryczną dla dzieci i dorosłych – powiedział podczas konferencji Dyrektor Węcławik, zaznaczając, że takie zakupy w przyszłości mogą być częstszą praktyką, jeśli tylko aplikacje mobilne będą wpisywały się w założenia polityki zdrowotnej realizowanej przez MZ.

Certyfikowana, ale nie refundowana

Na razie MZ nie planuje wprowadzenia refundacji stosowania aplikacji m-zdrowia przez publicznego płatnika. Według Dyrektor Węcławika, przeszkodą jest czas: w Polsce potrzeba ok. 2-3 lat, aby usługa medyczna uzyskała wszystkie potrzebne zgody i trafiła do koszyka świadczeń gwarantowanych. Do tego trzeba doliczyć proces wyceny przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

Takie rozwiązanie, gdzie aplikacja mobilna jest refundowana przez publicznego płatnika, funkcjonuje już w Niemczech, o czym rozmawiali zaproszeni goście. W efekcie prawa uchwalonego w 2019 roku, producenci aplikacji mogą ubiegać się o włączenie swoich rozwiązań do koszyka świadczeń gwarantowanych i ich refundację przez Kasy Chorych.

Aplikacje są oceniane (w trybie tzw. szybkiej ścieżki) przez Federalny Instytut Leków i Urządzeń Medycznych (BfArM). Pod uwagę brane są m.in. korzyści dla pacjenta, funkcjonalność, interoperacyjność i bezpieczeństwo danych. Pozytywna opinia gwarantuje refundację aplikacji m-zdrowia przez 12 miesięcy – lekarz może wypisać aplikację na receptę, a pacjent otrzyma zwrot kosztów z Kasy Chorych. W tym czasie producent musi wykazać korzyści kliniczne ze stosowania rozwiązania. Drugą możliwością jest przedstawienie dowodów klinicznych już na samym początku. Wówczas rozwiązanie trafia na stałe do repozytorium, a jego poziom refundacji jest negocjowany każdego roku.

Obecnie na liście znajduje się 36 aplikacji m.in. pomagających w terapii lęków i lekkiej depresji, leczeniu migreny oraz dla osób z cukrzycą.

Czytaj także: Co potrafi aplikacja mobilna dla pacjenta VisiMed? [TEST]

Mariusz Borkowski
Mariusz Borkowski jest m.in. członkiem Rady Generalnej w PASMI – Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty

Mariusz Borkowski z branżą farmaceutyczną jest związany od ponad 25 lat, współpracując między innymi z takimi firmami jak Bioton, Adamed, Sanofi i TZF Polfa. Obecnie jest dyrektorem ds. marketingu w Polfa Tarchomin S.A. W wywiadzie dla OSOZ Polska opowiada o nowym modelu przemysłu farmaceutycznego, gdzie terapie lekowe wspomaga coaching cyfrowy.

Tytuł Pana pracy doktorskiej to „Badanie skuteczności telemedycznego wspomagania terapii podtrzymującej pacjentów ze schizofrenią w stanie remisji.” Jak ocenia Pan efektywność kliniczną telemedycyny w terapii pacjentów z chorobami psychicznymi?

Pracując w poprzedniej firmie miałem okazję współtworzyć platformę telemedyczną, która w założeniu była skierowana do lekarzy psychiatrów. Kiedy ukończyliśmy nad nią pracę, większość lekarzy-psychiatrów powiedziała, że nie będzie z niej korzystać. Realizacja mojej pracy „Badanie skuteczności telemedycznego wspomagania terapii podtrzymującej pacjentów ze schizofrenią w stanie remisji” na Śląskim Uniwersytecie Medycznym spotkała się z dużym sprzeciwem. Tłumaczono mi, że jakakolwiek aplikacja cyfrowa czy telemedyczna nie może leczyć pacjenta. Stąd też oryginalny tytuł pracy musiał zostać zmieniony – słowo „leczenie” zostało zastąpione „wspomaganiem leczenia”.

Sprzeciw środowiska w stosunku do rozwiązań telemedycznych był olbrzymi. Zwłaszcza dlatego, że psychiatrzy są w dużym stopniu humanistami i wychodzą z założenia, że kontakt osobisty z pacjentem jest najważniejszy i nie da się go zastąpić.

Czas pandemii COVID-19 pokazał coś zupełnie innego. Jestem zwolennikiem modelu hybrydowego, połączenia osobistej interakcji z interakcją online. Prowadząc rozmowę przez Internet z pacjentem, jestem w stanie odebrać te same sygnały niezbędne do postawienia diagnozy, jak w przypadku spotkania osobistego.

Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że w przypadku mojej pracy, podmiotem badania byli pacjenci ze schizofrenią paranoidalną w bezobjawowej fazie reemisji, gdzie terapia polega na kontynuacji leczenia stanów stabilnych. Chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że w przypadku pacjentów z ostrymi objawami psychotycznymi konieczna jest wizyta osobista.

Czy narzędzia e-zdrowia można rozszerzyć na terapię osób obciążonymi innymi schorzeniami psychicznymi niż schizofrenia?

Absolutnie tak. Dostępnych jest już szereg rozwiązań cyfrowych w postaci aplikacji mobilnych czy platform e-zdrowia z pomocą których można dostarczać usługi zdrowotne. Pojawiają się coraz to nowsze technologie, jak rzeczywistość rozszerzona, poprawiające doświadczenia pacjenta w leczeniu zaburzeń lękowych.

Schizofremia jest w tym aspekcie kontrowersyjna, ponieważ jest jednym z poważniejszych zaburzeń psychotycznych, wywołującym duże emocje w przypadku prób zmian dotychczasowych ścieżek postępowania. Jednak większość osób dotyka problem zaburzeń depresyjnych lub lękowych, które stały się w ostatnich latach powszechnymi chorobami populacyjnymi. Wielu pacjentów, którzy rozpoznali u siebie niepokojące objawy, nie idzie do lekarza, bojąc się stygmatyzacji ze strony społeczeństwa. Telemedycyna jest w takim przypadku wspaniałym rozwiązaniem, bo ułatwia dostęp do pomocy i rozmowy, wprowadzając leczenie pomostowe jeszcze przed pierwszą wizytą.

Z mojego punktu widzenia, teleopieka ułatwia niektórym pacjentom podjęcie decyzji o kontakcie z lekarzem, otwarcie się na pomoc, bo zapewnia intymny i mniej bezpośredni kontakt z terapeutą. Jeśli dołożyć do tego możliwości profilaktyki zaburzeń z pomocą rozwiązań e-zdrowia, telezdrowie powinno stać się częścią opieki zdrowotnej.

Tak samo jak tradycyjne leki?

Tak, w tym zakresie wiele się zmieniło w ostatnich latach. Do niedawna, za produkt leczniczy uznawano wyłącznie fizyczne rozwiązanie w postaci np. tabletki, urządzenia, strzykawki.

Dzisiaj również mobilna aplikacja na smartfona może pełnić rolę profilaktyczną lub leczniczą, w niektórych przypadkach lepiej sprawdzając się od leku. To jest olbrzymi trend – powstaje wiele aplikacji prewencyjnych pozwalających zadbać o zdrowe samopoczucie. W przypadku wspomnianych już zaburzeń lękowych, rzeczywistość wirtualna potrafi zatopić się w wymarzonym świecie i uspokoić, a efekt może być taki sam jak w przypadku zażycia tabletki.

Jednak skuteczność i bezpieczeństwo rozwiązań cyfrowych w terapii i profilaktyce musi być weryfikowana w procesie podobnym do procedury dopuszczenia leku na rynek. Tutaj napotykamy na kilka problemów, m.in. w postaci konieczności przeprowadzenia badań klinicznych i uzyskania patentów niezbędnych do tego, aby produkt uznać za urządzenie medyczne. Wiąże się to z dużymi kosztami i niewiele startupów medycznych na to stać.

Niemniej jednak, rozwiązania cyfrowe i tradycyjne farmaceutyki mogą się wzajemnie uzupełniać, to nie jest wybór „albo… albo.” Przykładowo, w przypadku depresji, działanie leków można dodatkowo wzmocnić aplikacjami wspomagającymi zmianę trybu życia i zachowań. Dopiero odkrywamy potencjał w tym obszarze.

W swojej karierze pracował Pan w kilku firmach branży farmaceutycznej, obecnie w Polfa Tarchomin S.A. Sektor farmaceutyczny nadal w niewielkim zakresie korzysta z form „terapii” cyfrowych czy komunikacji z pacjentem, jakie oferują nowe technologie. Dlaczego?

Trzeba przyznać, że farmacja jest sektorem konserwatywnym. Problem tkwi w tym, że większość osób będących dziś na stanowiskach zarządczych w przemyśle farmaceutycznym, zaczynała karierę po okresie transformacji i pozostała w ramach myślowych z tamtych lat.

Poza wielkimi hasłami, mało która firma farmaceutyczna w Polsce jest naprawdę innowacyjna. Kiedyś miałem okazję uczestniczyć w procesie rekrutacji dla międzynarodowego koncernu, gdzie dyrektor odpowiedzialny za kilka krajów nawet nie rozumiał sformułowania „e-health.” Ten problem dotyczy nie tylko Polski – pewna grupa osób od lat mentalnie tkwi w niezmienionych ramach rzeczywistości.

Drugą przyczyną jest otoczenie regulacyjne, w którym osadzona jest medycyna i farmacja. W procesie wprowadzania na rynek wyrobów medycznych, niezbędne są m.in. certyfikacje. Są to procesy pochłaniające czas, blokujące innowacyjność i tzw. zwinną metodykę agile. Rozwiązania cyfrowe podlegają ciągłemu rozwojowi i doskonaleniu, przykładowo, gdy dokonujemy aktualizacji systemu operacyjnego w naszym smartfonie. W przypadku produktów medycznych nie jest to możliwe i jest to obszar, który wymaga nowego podejścia.

A w jaki sposób farmacja może wykorzystać szanse, które pojawiają się wraz z coraz szybszym rozwojem e-zdrowia?

Na wiele sposobów, chociażby myśląc o rozwoju produktów w kategorii optymalizacji całego procesu: od etapu przedprodukcyjnego, gdzie korzysta się z narzędzi uczenia maszynowego, przez marketing, w którym można stosować tzw. przedstawicieli hybrydowych, łączących narzędzia cyfrowe i offline. Aż do dystrybucji, gdzie farmacja może sięgnąć przykładowo do technologii blockchain. Każdy etap wymaga cyfrowego spojrzenia.

Czego brakuje w digitalizacji polskiej ochrony zdrowia?

Zrozumienia, że musimy działać w sposób holistyczny i zintegrowany. A to umożliwiają narzędzia cyfrowe, stawiając pacjenta w centrum uwagi.

Czytaj także: Chirurgiczna precyzja, czyli jak roboty pomagają w operacjach

Abstrakcyjna wizualizacja smartwatcha z funkcją pomiaru glukozy we krwi
Abstrakcyjna wizualizacja smartwatcha z funkcją pomiaru glukozy we krwi (źródło: OSOZ Polska)

Apple dokonał kroku milowego w pracach nad technologią, która umożliwi mierzenie poziomu glukozy we krwi w inteligentnym zegarku tej firmy. Bez nakłuwania, 24 godziny na dobę – donosi Bloomberg.

Nowe informacje o tym, że Apple jest bardzo blisko opracowania funkcji nieinwazyjnego śledzenia poziomu glukozy we krwi wywołały duże poruszenie.

Technologia w fazie testów

W zeszłym tygodniu portal Bloomberg poinformował, że gigant technologiczny osiągnął etap „proof-of-concept” dla technologii monitorującej poziom cukru we krwi przez całą dobę za pomocą inteligentnego zegarka Apple Watch. Bez konieczności pobierania próbki krwi do pomiaru lub kalibracji.

Etap „proof of concept” (sprawdzenie koncepcji) polega na testach prototypu rozwiązania, aby udowodnić, że spełnia ono założenia i oczekiwania, a pomysł jest możliwy do zrealizowania.

Raport Bloomberga powołuje się na informacje od informatorów związanych z tajnym projektem Apple pod nazwą „E5”. Według nich, Apple jest coraz bliżej opracowania technologii i jej komercjalizacji. Firma nie skomentowała tych doniesień.

Warto przypomnieć, że już w 2010 roku ówczesny prezes Steve Jobs doprowadził do cichego przejęcia RareLight – startupu rozwijającego nową metodę nieinwazyjnego monitorowania glukozy.

Objęta tajemnicą technologia Apple łączy w sobie – według przecieków prasowych – fotonikę krzemu i spektroskopię absorpcji optycznej. Wiązki o określonych długościach fal światła kierowane są do płynu śródmiąższowego znajdującego się pod skórą. Światło, które nie zostało pochłonięte przez glukozę odbija się z powrotem do czujnika. Następnie algorytm oblicza stężenie glukozy we krwi.

Ulga dla milionów chorych

Jeśli Apple uda się uzyskać pomiary o dokładności klinicznej i zatwierdzić rozwiązanie w Amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA) dopuszczającej technologie medyczne na rynek, będzie to historyczny przełom w medycynie. Zegarki Apple mogą obecnie m.in. wykonywać EKG czy mierzyć temperaturę ciała. Pomiar poziomu cukru w smartwatchu byłby ulgą dla pacjentów z cukrzycą, ale i krokiem milowym w profilaktyce – innowacja mogłaby wykrywać wczesne objawy choroby.

Na cukrzycę choruje 537 milionów dorosłych (w wieku 20-79 lat). Zgodnie z prognozami, do 2030 roku liczba ta wzrośnie do 643 milionów, a do 2045 roku do 783 milionów.

Według źródeł Bloomberga, prototyp urządzenia przeszedł już wstępne testy potwierdzające dokładność pomiarów. Jest jednak jeden problem: jest ono nadal za duże, aby wbudować go do zegarka Apple Watch. Proces miniaturyzacji może potrwać nawet kilka lat.

Na rynku dostępne są już urządzenia do stałego monitorowania poziomu cukru we krwi w formie plastry naklejanych na skórę. Jednak mają one miniaturową igłę, która wbija się pod skórę.

Czytaj także: Założyciel Spotify otwiera super-nowoczesną klinikę

1 67 68 69 70 71 113