Według prognoz, sprzedaż leków na depresję będzie nadal rosła
Według prognoz, sprzedaż leków na depresję będzie nadal rosła

Analiza danych OSOZ potwierdza niepokojący trend: Polacy kupują coraz więcej leków na depresję. W 2022 roku ich sprzedaż była 3-krotnie większa niż jeszcze 20 lat temu. Widać też negatywny wpływ pandemii COVID-19 na zdrowie psychiczne społeczeństwa.

Epidemia chorób psychicznych

Według danych WHO, na całym świecie z depresją zmaga się już 280 mln osób. W Polsce jest to ok. 1,5 mln osób (4%), choć szacunki mówią nawet o 10% społeczeństwa. Według danych publikowanych przez NFZ, w Polsce odsetek osób z depresją (rozpoznania F32, F33, F34.1 według ICD-10) jest najniższy i wynosi 3,2% przy średniej UE 5,4%. Statystyki są prawdopodobnie niedoszacowane, bo osoby chore często nie zgłaszają się do lekarza. Kobiety chorują dwukrotnie częściej niż mężczyźni. W 2019 roku recepty refundowane na leki przeciwdepresyjne zrealizowało 1,4 mln osób, a łączna wartość refundacji wyniosła 143,5 mln zł. W tym samym czasie na refundację leczenia NFZ przeznaczył 251,2 mln zł. Z tego aż 59% to świadczenia udzielane na szpitalnych oddziałach psychiatrycznych. Według danych OSOZ, w 2022 roku w aptekach zakupiono ponad 30 mln opakowań antydepresantów.

Do 2030 roku depresja może już być najczęściej występującą chorobą na świecie. Z badania UCE RESEARCH i platformy ePsycholodzy.pl wynika, że 72,8 proc. Polaków w wieku 18–80 lat odczuwa już przynajmniej jeden z dziesięciu objawów najczęściej kojarzonych z depresją. To o 11 proc. więcej niż w 2021 roku, co jest efektem pandemii COVID-19. Szacowane starty w gospodarce to 2 mld zł rocznie. Te dane dobrze odzwierciedla analiza sprzedaży leków stosowanych w depresji.

Pełna analiza sprzedaży oraz infografika – pobierz bezpłatnie majowe czasopismo OSOZ

INFOGRAFIKA: sprzedaż antydepresantów w aptekach
INFOGRAFIKA: sprzedaż antydepresantów w aptekach

Sprzedaż leków na depresję

Eksperci OSOZ przeanalizowani sprzedaż antydepresantów w aptekach. Wniosek: popyt na na te leki szybko rośnie. Przykładowo, w 2002 roku Polacy zakupili w aptekach 9,48 mln opakowań. W minionym roku ich sprzedaż wyniosła już 30,06 mln opakowań, czyli trzykrotnie więcej. Wartość sprzedaży osiągnęła rekordowy poziom 751,12 mln zł.

Rośnie też asortyment antydepresantów dostępnych w aptekach. W 2002 roku na rynku było tylko 51 różnych produktów z omawianej grupy leków; w 2022 roku – 381. W ostatnich latach na rynku pojawiły się leki oparte na nowym składzie chemicznych, dzięki czemu depresję można dziś leczyć w personalizowany i bardziej skuteczny sposób.

Podejrzewasz objawy depresji u siebie lub bliskiej osoby? Zadzwoń pod bezpłatny numer 800 12 12 12 lub napisz na czat.brpd.gov.pl.

Trendy wskazują na dalsze wzrosty

Analitycy OSOZ obliczyli też prognozę sprzedaży antydepresantów w 2023 i 2024 roku. Wynika z niej, że sprzedaż będzie dalej piąć się w górę. W 2023 roku, w aptekach sprzedanych zostanie 31,93 mln opakowań leków z tej grupy, a w 2024 roku – 32,80 mln opakowań.

Dane pozostawiają złudzeń: szybko rośnie liczba pacjentów leczonych antydepresantami. W 2002 roku sprzedaż wynosiła niecałe 10 mln opakowań – to trzykrotnie mniej niż obecnie. Najwyższe wzrosty miały miejsce w ostatnich latach, począwszy od 2019 roku, na co najprawdopodobniej miała wpływ pandemia COVID-19.

Prognozy nie są optymistyczne. Zgodnie z nimi, w najbliższych latach zarówno sprzedaż, jak i wartość sprzedaży antydepresantów nadal będzie wzrastać. Jest to zgodne z prognozami epidemiologicznymi mówiącymi o stopniowym wzrośnie występowania depresji w społeczeństwie.

Więcej analiz sprzedaży leków w aptekach? Sprawdź nasz dział statystyk.

Komputer kwantowy IBM pomoże naukowcom Kliniki Cleveland (USA) w badaniach nad lekami na Alzheimeira i cukrzycę. Będzie prowadził obliczenia, z którymi nie radzą sobie klasyczne komputery.

IBM Quantum System w Klinice w Cleveland
IBM Quantum System w Klinice w Cleveland (zdjęcie: IBM)

Co to są komputery kwantowe?

Obliczenia kwantowe to technologia, która wykorzystuje prawa mechaniki kwantowej do rozwiązywania problemów zbyt złożonych dla klasycznych komputerów. Obliczenia kwantowe są znacznie szybsze, dzięki czemu czas opracowania nowego leku można w teorii skrócić setki a nawet tysiące razy. Maszyny te działają przy wykorzystaniu tzw. bitów kwantowych (qubitów), które mogą istnieć w tak zwanej superpozycji, przybierając postać jedynek i zer jednocześnie. A to oznacza, że gdy klasyczny komputer prowadzi jedno obliczenie, komputery kwantowe mogą wykonywać ich kilka. Maszyny te są jednak bardzo wrażliwe na czynniki środowiska i wymagają m.in. schłodzenia do niemal zera absolutnego, aby zapewnić stabilność quibitów.

Największą nadzieję wiąże się z komputerami kwantowymi w pracach nad nowymi lekami. Wykładniczy wzrost prędkości obliczeniowej umożliwi algorytmom uczenia maszynowego szybką identyfikację wzorców w danych zebranych od milionów pacjentów.

Do czego posłuży komputer w Klinice Clevelend?

Quantum System One firmy IBM wdrożony w Cleveland Clinic to pierwsza tego typu maszyna na świecie zaprojektowana wyłącznie do prowadzenia badań, a dokładnie – przyspieszenia odkryć w dziedzinie biomedycyny. Masywny, zamknięty w hermetycznej konstrukcji ze szkła komputer jest częścią 10-letniego projektu Cleveland Clinic-IBM Discovery Accelerator ogłoszonego w 2021 r.

W ramach współpracy zrealizowano już projekty w zakresie opracowania protokołów obliczeń kwantowych do badania i optymalizacji leków oddziałowujących na konkretne białka. Naukowcy stworzyli ulepszone modele przewidywania ryzyka chorób sercowo-naczyniowych po operacjach niekardiochirurgicznych, a także systemy sztucznej inteligencji do przeszukiwania wyników sekwencjonowania genomu i dużych baz danych leków w celu znalezienia skuteczniejszych leków na chorobę Alzheimera.

Oprócz nowych odkryć naukowych, komputer kwantowy ma też służyć do celów edukacyjnych i szkolenia nowej generacji specjalistów, którzy w przyszłości będą zajmować się prowadzeniem obliczeń kwantowych w Klinice Cleveland.

Komputer kwantowy stanął w atrium Kliniki Cleveland
Komputer kwantowy stanął w atrium Kliniki Cleveland (zdjęcie: IBM)

– Technologia kwantowa ma szansę zrewolucjonizować opiekę zdrowotną i przyspieszyć postęp w dziedzinie nowych metod leczenia i rozwiązań dla pacjentów” – mówi dr Tom Mihaljevic reprezentujący Clevelend Clinic. – Quantum i inne zaawansowane technologie obliczeniowe pomogą naukowcom usunąć wąskie gardła w naukach medycznych i znaleźć nowe metody leczenia pacjentów z takimi chorobami jak rak, Alzheimer i cukrzyca – dodaje.

CONDOR firmy IBM, pierwszy na świecie uniwersalny komputer kwantowy z ponad 1000 qubitów, zadebiutuje w 2023 roku. W tym roku IBM ma również wprowadzić na rynek Herona, pierwszą maszynę z nowej rodziny modułowych procesorów kwantowych, które według firmy mogą pomóc w produkcji komputerów kwantowych z ponad 4000 qubitów do 2025 roku.

Zobacz także: INFOGRAFIKA. Roboty chirurgiczne w Polsce

Nowe europejskie rozporządzenie o wyrobach medycznych (MDR UE) weszło w życie 26 maja 2021 r.
Nowe europejskie rozporządzenie o wyrobach medycznych (MDR UE) weszło w życie 26 maja 2021 r.

Z końcem marca Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło certyfikację mobilnych aplikacji zdrowotnych.
Aby aplikacja trafiła do „Portfela Aplikacji MZ”, musi być wyrobem medycznym. I tu pojawia się pytanie: w jakich przypadkach system IT lub aplikacja są objęte przepisami o wyrobach medycznych? Tłumaczymy obowiązujące przepisy, klasy bezpieczeństwa i kruczki prawne.

Joanna Wajdzik i Zuzanna Nowak-Wróbel, Kancelaria Wolf Theiss

Wyroby medyczne na gruncie europejskiego i polskiego prawa są bardzo szeroką grupą produktów. Są to nie tylko rzeczy fizyczne, czyli tradycyjnie rozumiane wyroby medyczne, takie jak aparaty słuchowe czy wózki inwalidzkie, ale także oprogramowanie.

Może to być zarówno specjalistyczny program komputerowy stosowany w praktyce klinicznej do diagnostyki obrazowej (np. oceny badań urazowych klatki piersiowej) jak i aplikacja, którą każdy z nas może ściągnąć na swój telefon. Pojęcia oprogramowania i aplikacji często używane są zamiennie, chociaż termin „oprogramowanie” co do zasady interpretujemy szerzej: każda aplikacja korzysta bowiem z oprogramowania, ale nie każde oprogramowanie jest aplikacją. Obecnie nie ulega wątpliwości, że nie tylko oprogramowanie wspierające wyrób medyczny (np. monitorujące poziom glukozy we krwi na podstawie danych wysyłanych przez pompę insulinową), ale również samo oprogramowanie jako takie może być uznane za wyrób medyczny.

TSUE: Kluczowe jest przeznaczenie oprogramowania

Na gruncie stosunkowo nowych regulacji unijnych wprowadzonych Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/745 w sprawie wyrobów medycznych („Rozporządzenie MDR”) samodzielnym wyrobem medycznym może być nie tylko sam sprzęt (hardware), lecz także to, co nim steruje, czyli oprogramowanie (software).

Możliwość takiej kwalifikacji jest jednak obwarowana pewnymi wymogami. Po pierwsze, oprogramowanie kwalifikuje się jako samodzielny wyrób medyczny w przypadku, gdy producent przewidział jego zastosowanie u ludzi do co najmniej jednego z zastosowań medycznych wyszczególnionych w definicji wyrobu medycznego zawartej w Rozporządzeniu MDR. Takimi zastosowaniami medycznymi jest głównie diagnozowanie, profilaktyka, monitorowanie, przewidywanie, prognozowanie, leczenie lub łagodzenie choroby, ale również np. diagnozowanie, monitorowanie, leczenie, łagodzenie lub kompensowanie urazu, lub niepełnosprawności.

Na gruncie tej definicji, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w wyroku z 7 grudnia 2017 roku w sprawie C-329/16 określił kryteria rozgraniczenia pomiędzy oprogramowaniem do celów medycznych i oprogramowaniem ogólnego zastosowania używanego w ochronie zdrowia (np. programem wspomagającym proces rejestracji pacjentów w przychodni).

Zgodnie z wyrokiem TSUE, decydujące dla zakwalifikowania oprogramowania jako wyrobu medycznego jest przeznaczenie wyrobu przewidziane przez producenta – jeśli oprogramowanie jest przeznaczone do stosowania u ludzi w celu np. diagnozowania chorób, ich monitorowania, zapobiegania im, leczenia lub łagodzenia ich przebiegu, określonych w definicji wyrobu medycznego (zgodnie z ww. definicją wyrobu medycznego), do produktu mają zastosowanie przepisy dotyczące wyrobów medycznych. Wyrok został wprawdzie wydany na podstawie poprzednio obowiązującej dyrektywy Rady 93/42/EWG („Dyrektywa MDD”), ale pozostał aktualny i wiążący także po rozpoczęciu stosowania Rozporządzenia MDR.

Reguła 11 i podział na klasy III, II i I

Wyroby medyczne, w tym oprogramowanie, są klasyfikowane do jednej z określonych klas (tj. I, IIa, IIb, III), głównie w zależności od przewidzianego zastosowania i stopnia inwazyjności, czyli w uproszczeniu – w zależności od tego, jak dużą – potencjalnie – szkodę mogą wyrządzić użytkownikom.

Przyjmując jako podstawę wysoki poziom ochrony zdrowia oraz norm jakości i bezpieczeństwa dla wyrobów medycznych, Rozporządzenie MDR wprowadziło nowe, bardziej wymagające reguły klasyfikacji wyrobów medycznych w porównaniu do poprzednio obowiązującej w tym zakresie Dyrektywy MDD. Co więcej, producenci mają obowiązek zweryfikować, czy na gruncie nowych zasad, ich wyroby nie wymagają przeklasyfikowania do wyższych klas. Klasyfikacji wyrobu dokonuje sam producent na podstawie reguł wymienionych w Załączniku VIII do Rozporządzenia MDR. Obecnie klasyfikacja oprogramowania opiera się na zawartej w Załączniku VIII tak zwanej „Regule 11”.

Zgodnie z nią, oprogramowanie co do zasady należy do klasy I, chyba że dostarcza informacji wykorzystywanych przy podejmowaniu decyzji do celów diagnostycznych lub terapeutycznych – wtedy należy do klasy IIa. W przypadku, gdy skutki takich decyzji diagnostycznych czy terapeutycznych mogą powodować:

Odrębnie ujęta w Regule 11 jest kwestia oprogramowania przeznaczonego do monitorowania procesów fizjologicznych. Co do zasady należy ono do klasy IIa, z wyjątkiem przypadków, gdy jest ono przeznaczone do monitorowania życiowych parametrów fizjologicznych, których zmiana może powodować bezpośrednie zagrożenie dla pacjenta – wtedy oprogramowanie należy do klasy IIb.

Na gruncie obecnie obowiązujących przepisów, zakwalifikowanie wyrobu medycznego do klasy wyższej niż I wiąże się z koniecznością zaangażowania jednostki notyfikowanej w proces oceny zgodności (są pewne wyjątki, tj. wyroby klasy I, które również wymagają udziału jednostki notyfikowanej w ocenie zgodności, niemniej, nie dotyczą one oprogramowania). Ocena zgodności jest procesem ewaluacji, dokonywanym na podstawie systemu zarządzania jakością i dokumentacji technicznej wyrobu. Po przeprowadzeniu właściwej według klasy wyrobu oceny zgodności, producent ma obowiązek oznakować wyrób znakiem CE, potwierdzając tym samym zgodność z wymogami określonymi w przepisach. Znamienne jest, że na gruncie Dyrektywy MDD, oprogramowanie było bardzo często klasyfikowane jako wyrób klasy I. Obecnie, oprogramowanie o tych samych cechach, w większości przypadków trafia do klasy IIa, czyli wyższej. To ogromna zmiana dla producentów oprogramowania medycznego, ponieważ proces certyfikacji opóźnia wejście na rynek nawet o rok i generuje niemałe dodatkowe koszty (już samo przygotowanie oferty z kosztorysem certyfikacji jest osobno wyceniane przez jednostki notyfikowane).

Oprogramowanie nie jest ostatecznym decydentem

Aby ułatwić producentom prawidłową klasyfikację, Grupa Koordynacyjna ds. Wyrobów Medycznych (MDCG) przygotowała wytyczne (MDCG 2021–24). Największe wątpliwości interpretacyjne, może budzić klasyfikacja pomiędzy klasą I, a klasą IIa. Jedynym przykładem oprogramowania kwalifikującego się do klasy I opisanym w wytycznych jest aplikacja wspierająca poczęcia poprzez „naturalne rozpoznawanie płodności”. Użytkownik aplikacji na podstawie wprowadzanych danych zdrowotnych (temperatura, cykl menstruacyjny) może ustalić „status” płodności i monitorować termin przewidywanej owulacji. Truizm „ciąża to nie choroba” nabiera w tym kontekście praktycznego znaczenia, ponieważ w istocie, monitorowanie płodności nie prowadzi do podejmowania decyzji diagnostycznych lub terapeutycznych (Reguła 11). Przytaczając inny przykład umieszczony w wytycznych, MDCG rekomendowało kwalifikację oprogramowania „przeznaczonego do wykonywania obrazowej diagnostyki medycznej za pomocą analizy obrazu w celu podejmowania decyzji dotyczących leczenia u pacjentów z ostrym udarem mózgu” jako wyrobu medycznego klasy III.

Kwalifikacja tak scharakteryzowanego oprogramowania do najwyższej klasy wydaje się uzasadniona, chociażby z uwagi na niebagatelną jednostkę chorobową, jaką jest ostry udar mózgu. Mając na uwadze, że sposób leczenia udaru jest ściśle powiązany z oknem czasowym, który upłynął od zachorowania, błędna decyzja diagnostyczna czy terapeutyczna z pewnością może kosztować pacjenta życie lub nieodwracalnie pogorszyć stan jego zdrowia (Reguła 11).

Tutaj dotykamy nie mniej ciekawego aspektu, tj. autonomii decyzyjnej sztucznej inteligencji wykorzystywanej w oprogramowaniu i jej wpływu na zakwalifikowanie oprogramowania do określonej klasy wyrobów. Coraz więcej innowacyjnych wyrobów medycznych opartych na oprogramowaniu komputerowym wykorzystuje algorytmy uczenia maszynowego, potocznie nazywanego sztuczną inteligencją. Literalne brzmienie Reguły 11 zawartej w Rozporządzeniu MDR implikuje, że oprogramowanie nie podejmuje autonomicznych decyzji terapeutycznych, a jedynie dostarcza informacji wykorzystywanych w procesie ich podejmowania. Innymi słowy, konsekwencje decyzji diagnostycznych czy terapeutycznych oceniamy wyłącznie przez pryzmat ich skutku, a nie tego, kto je podejmuje (oprogramowanie czy lekarz), ponieważ oprogramowanie nigdy (przynajmniej zgodnie z Regułą 11), nie jest ostatecznym decydentem. Czy jednak rzeczywiście tak jest i czy sztuczna inteligencja stosowana w oprogramowaniu np. diagnostycznym, zawsze będzie podlegała weryfikacji lekarza?

Wiele wskazuje na to, że nie, zwłaszcza biorąc pod uwagę postęp technologiczny, rosnące braki kadrowe i przeciążenie służby zdrowia. Już teraz istnieją w rentgenologii algorytmy do opisywania badań, które mogą zostać zaprogramowane w taki sposób, aby badań zakwalifikowanych jako tzw. bezzmianowe nie przekazywać do oceny radiologa w ogóle. Wracając do powyższego przykładu, nawet intuicyjnie można dojść do wniosku, że oprogramowanie, które jedynie przekazuje obraz z komentarzem diagnostycznym do wglądu lekarza, nie powinno być klasyfikowane tak samo, jak oprogramowanie dokonujące samodzielnej analizy obrazu i jedynie dostarczające wynik (bez materiału źródłowego) do lekarza. Jednocześnie powstaje kolejne pytanie: czy w takim razie oprogramowanie „samodzielne” zasługuje na klasę wyższą, czy niższą względem oprogramowania wykorzystywanego w pracy lekarza jedynie pomocniczo?

To pytanie może wydawać się przewrotne, ponieważ wszystko poza kontrolą człowieka wydaje nam się bardziej niebezpiecznie, ale tylko pozornie. Pojawia się coraz więcej badań, które pokazują, że algorytmy głębokiego uczenia są w stanie dokonywać trafniejszej diagnozy, niż doświadczeni lekarze. Niezależnie od prawidłowej klasyfikacji takiego oprogramowania na gruncie regulacji dotyczących wyrobów medycznych, wkrótce niezbędne będzie spełnianie przez każdy produkt oparty o algorytm sztucznej inteligencji szeregu wymogów dedykowanych takim rozwiązaniom (nie tylko z obszaru zdrowia i medycyny). Obecnie na poziomie unijnym trwają prace nad całym pakietem regulacji poświęconym sztucznej inteligencji.

Kłopotliwa dla producentów klasa III

Klasyfikacja oprogramowania jako wyrobu medycznego klasy III wiąże się dla producenta z obowiązkiem spełnienia dodatkowego wymogu – przeprowadzenia badań klinicznych. W tym miejscu należy natomiast odróżnić dwa występujące w Rozporządzeniu MDR pojęcia, które często są ze sobą mylone i stosowane zamiennie, tzn. ocenę kliniczną i badania kliniczne.

Do przeprowadzenia oceny klinicznej, która stanowi element dokumentacji technicznej, zobowiązany jest producent każdego wyrobu medycznego, bez względu na deklarowaną klasę wyrobu. Ocena kliniczna przeprowadzana jest na podstawie danych klinicznych, które mają dostarczyć wystarczających dowodów na okoliczność:

O ile ocena kliniczna przygotowywana jest na podstawie odpowiedniej dokumentacji, badanie kliniczne, podjęte w celu oceny bezpieczeństwa lub działania wyrobu klasy III, musi zostać przeprowadzone z udziałem co najmniej jednego uczestnika. Uzyskane w ramach badania dane kliniczne stanowią część i uzupełnienie oceny klinicznej. Co prawda celem badania klinicznego jest również potwierdzenie skuteczności i bezpieczeństwa stosowania danego wyrobu, ale jest to proces znacznie bardziej skomplikowany i podlegający odrębnym od oceny klinicznej regulacjom.

Z kwalifikacji oprogramowania użytkowego jako wyrobu medycznego, oprócz obowiązków wynikają również określone korzyści – użytkownik np. aplikacji mobilnej, która posiada status wyrobu medycznego, może mieć większą pewność, że aplikacja ta jest wiarygodna, bezpieczna i sprawdzona. Każdy wyrób medyczny jest bowiem oceniany formalnie i merytorycznie oraz weryfikowany pod kątem bezpieczeństwa, a producent jest zobowiązany do zapewnienia, że wszystkie wymogi prawne dotyczące wprowadzania do obrotu i oceny zgodności takiego oprogramowania zostały spełnione.

W efekcie sprostania wymogom regulacyjnym producent może przedstawiać zamierzone cele medyczne osiągalne za pomocą użytkowania danego produktu i w ten sposób poszerzać bazę użytkowników, a w konsekwencji także zyski. Ponadto oczywistym sposobem monetyzacji inwestycji jest potencjalna refundacja oprogramowania będącego wyrobem medycznym ze środków publicznych. Takie rozwiązania wdrożyło już kilka państw, w tym Niemcy, które jako pierwszy kraj w Unii Europejskiej wystandaryzowały proces oceny i refundowania cyfrowych aplikacji zdrowotnych (nazywanych „Digitale Gesundheitsanwendung” – DiGA) w ramach wprowadzonej w 2019 roku ustawy o cyfrowej opiece zdrowotnej („Digitale-Versorgung-Gesetz” – DVG). Jeśli aplikacja zdrowotna zostanie zweryfikowana pozytywnie, zostaje umieszczona w katalogu aplikacji zatwierdzonym przez niemiecki Federalny Instytut ds. Leków i Wyrobów Medycznych (BfArM). Recepta na stosowanie aplikacji może zostać przepisana przez lekarza spośród zatwierdzonych przez BfArM produktów znajdujących się w katalogu DiGA. Co istotne, na ten moment niemiecki płatnik refunduje wyłącznie aplikacje w klasie I lub IIa wyrobów medycznych.

Czy Polska ma szansę równać do najlepszych?

Czy istnieje szansa na podobne rozwiązanie w Polsce? Ministerstwo Zdrowia co prawda twierdzi, że nie planuje wdrożenia refundacji aplikacji medycznych (głównie z uwagi na czas potrzebny do wprowadzenia danego rozwiązania do koszyka świadczeń gwarantowanych), ale podjęło jednocześnie konkretne działania w celu stworzenia katalogu aplikacji zatwierdzonych przez Ministerstwo Zdrowia na podobieństwo katalogu DiGA.

Zgodnie z komunikatem w sprawie przyznawania aplikacji tytułu „Aplikacja Certyfikowana MZ” oraz włączania do tzw. Portfela Aplikacji Zdrowotnych (PAZ), tytuł „Aplikacji Certyfikowanej MZ” może uzyskać aplikacja, której oprogramowanie zostało zakwalifikowane jako wyrób medyczny.

Ponadto resort zdrowia przewiduje dodatkowe wymogi dla uzyskania certyfikacji, takie jak przydatność dla pacjenta i pracowników medycznych czy cyberbezpieczeństwo danych (również bezpieczeństwo przekazywania ich do głównego systemu prowadzonego przez Centrum e-Zdrowia).

Formularz do włączania aplikacji do Portfela Aplikacji Zdrowotnych (PAZ) za pośrednictwem Platformy Obsługi Projektów Inwestycyjnych (POPI) wraz z regulaminem są już dostępne online po zalogowaniu na platformie POPI (https://e-inwestycje.mz.gov.pl/).

Co ciekawe, resort zdecydował się na objęcie finansowaniem z budżetu państwa jednej, wybranej przez Ministerstwo Zdrowia aplikacji, ciężko jednak na podstawie obecnie dostępnych informacji stwierdzić, na jakich zasadach. Zgodnie z zadeklarowanymi potrzebami, w tym roku miałaby to być aplikacja psychiatryczna dla dzieci i dorosłych.

Wydaje się, że Ministerstwo Zdrowia transformację cyfrową preferuje wprowadzać stopniowo, na podobieństwo modelu wdrożonego w Belgii czy Wielkiej Brytanii, a nie naszych sąsiadów. W Belgii, aby uzyskać dofinansowanie ze środków publicznych, aplikacje przechodzą 3-poziomowy proces walidacji. W ramach pierwszego poziomu aplikacja musi być certyfikowana znakiem CE jako wyrób medyczny. W ramach drugiego producent musi zagwarantować cyberbezpieczeństwo aplikacji. Ostatni, trzeci poziom polega na złożeniu wniosku refundacyjnego, który ma na celu wykazać wartość kliniczną i społeczno-ekonomiczną zastosowania aplikacji. Na chwilę publikacji tego artykułu, tylko jedna aplikacja osiągnęła poziom trzeci.

Czy powyższe oznacza, że oprogramowanie jako wyrób medyczny, a w tym konkretnym przypadku, aplikacje zdrowotne, znalazły się w obszarze zainteresowania resortu zdrowia? Z pewnością tak.

Aplikacje zdrowotne stwarzają szanse na spersonalizowanie opieki zdrowotnej, na przejęcie przez pacjentów większej kontroli nad swoim zdrowiem za pomocą technologii. Niestety, tak jak w wielu innych państwach europejskich, również i w Polsce aplikacje zdrowotne nie pasują do istniejących ścieżek finansowania służby zdrowia, opartej na paradygmacie centralizacji, a nie personalizacji usług zdrowotnych.

W konsekwencji, obserwując trendy rynkowe i wypowiedzi płynące z samego Ministerstwa Zdrowia, nie należy spodziewać się w tym zakresie rewolucji, zwłaszcza w zakresie refundacji. Częściowo, innowacje w tym zakresie wprowadzane są w praktyce klinicznej, a więc pośrednio poprzez świadczeniodawców. Przykładowo, w ramach programu kompleksowej specjalistycznej opieki kardiologicznej „KOS-zawał”, pacjenci mają dostęp do dedykowanej aplikacji mobilnej. To nie zmienia jednak faktu, że bez refundacji, dostęp do innowacyjnych rozwiązań cyfrowych będzie dla pacjentów ograniczony. Brak zrozumiałego i przewidywalnego systemu ich finansowania przez płatnika publicznego na podobieństwo tego funkcjonującego w Niemczech, ogranicza producentom możliwości rozwoju na polskim rynku.

Czytaj także: MZ rozpoczęło certyfikację aplikacji zdrowotnych. Jak aplikować?

CSIRT MON – Zespół Reagowania na Incydenty Bezpieczeństwa Komputerowego – wykrył fałszywą stronę internetową 1 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie. „To operacja dezinformacyjna rosyjskich służb przeciwko Polsce” – informuje Stanisław Żaryn, Pełnomocnik Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP.

Strona łudząco podobna do oryginalnej donosi, że do polskiego szpitala przywieziono zwłoki bojowników z białoruskiego Pułku im. K. Kalinowskiego, którzy wsparli Ukrainę i zginęli. Fałszywy tekst zawiera również sugestię, że władze wojskowego szpitala – czyli państwowej instytucji – popierają działania pułku Kalinowskiego.

Fałszywa strona internetowa szpitala w Lublinie z fake newsem
Fałszywa strona internetowa szpitala w Lublinie z fake newsem

Rosjanie prezentują fałszywą treść w kontekście zdobycia przez wojska rosyjskie Bachmutu, sugerując, że „do Polski trafili polegli pod Bachmutem”.

– Operacja dezinformacyjna ma prezentować Polskę, jako kraj zaangażowany w wojnę, a także wciągający NATO w konfrontację z Rosją – napisał na Twitterze Stanisław Żaryn podkreślając, że działania rosyjskie wpisują się w operacje dezinformacyjne, które mają destabilizować polską przestrzeń informacyjną, a także mają wytworzyć fałszywy obraz Polski, jako kraju destabilizującego region oraz zagrażającego całej Europie.

CSIRT MON ostrzega przed szeroką kampanią dezinformacyjną polegającą na dystrybucji informacji – przez SMS albo kanał Telegram – o potencjalnej rekrutacji do Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady.

Na sytuację zareagował 1 Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką SPZOZ w Lublinie informując, że nie odpowiada za informacje na stronach podszywających się pod serwis internetowy szpitala.

Czytaj także: Pobierz bezpłatny poradnik o bezpieczeństwie danych w ochronie zdrowia

Jakub Kraszewski, Dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku
Jakub Kraszewski, Dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku

Jak w przemyślany sposób wprowadzać innowacje technologiczne w podmiotach zdrowia? Rozmowa z Jakubem Kraszewskim, Dyrektorem Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego (UCK) w Gdańsku.

UCK wykorzystuje m.in. roboty chirurgiczne i technologie cyfrowe. W jaki sposób udało się Panu stworzyć kulturę nastawioną na innowacyjność?

Przede wszystkim zwracamy uwagę na to, aby wdrażane innowacje były zweryfikowane pod względem efektywności klinicznej i finansowej. To podstawa. Następnym krokiem jest przekonanie zespołu, a to wymaga ich wewnętrznej promocji.

Innowacyjność to nie jest jednak jednorazowe działanie. Tutaj liczą się dobrze zaplanowane inicjatywy wpływające na jakość leczenia – stosowane w sposób systematyczny i trwały. Muszą one być częścią strategii i planów rozwojowych, które jednostki organizacyjne tworzą samodzielnie a następnie pilnują ich realizacji. Staramy się tu działać metodami projektowymi, co wpływa na dynamikę analiz i wdrożeń.

Może Pan podać przykłady kilku innowacji technologicznych w UCK?

Jest ich sporo, dlatego wymienię tylko te najważniejsze:

Do tego cały czas się rozwijamy i wprowadzamy kolejne nowości. Przykładowo, w planach mamy rozwój centrum referencyjnego chirurgii robotowej oraz technologii wspierających zabiegi przeszczepów organów. Mając na uwadzę rosnącą rolę analityki danych w procesach leczenia i organizacyjnych, chcemy zbudować platformę integracji danych klinicznych i finansowych. Cały czas rozwijamy narzędzia, które wspomagają realizację opieki koordynowanej. Testujemy i wdrażamy rozwiązania wspierające proces nadzoru, prehabilitacji i rehabilitacji pacjentów.

I na koniec – rozwijamy systemy wykorzystujące sztuczną inteligencję, w każdym z obszarów działania, zarówno w zakresie planowania leczenia jak i analiz procesu klinicznego i wspierania decyzji.

Jakie kryteria bierze Pan Dyrektor pod uwagę planując zakup innowacyjnych technologii?

Cały proces jest sformalizowany i ustrukturyzowany. Tutaj nie ma miejsca na spontaniczne decyzje. Kryteria zakupu wynikają po pierwsze ze strategii rozwoju szpitala na lata 2023 – 2027 i korespondują ze strategią Uniwersytetu Medycznego.

Decyzje podejmowane są na podstawie prowadzonych wewnętrznych analiz HB HTA (ocena technologii szpitalnych, Hospital Based Health Technology Assessment). Raport HB HTA uwzględnia zapotrzebowanie na daną procedurę ze strony pacjentów oraz demografię pacjentów, spodziewane efekty kliniczne, konieczne zmiany procesowe oraz wpływ technologii na budżet jednostki oraz szpitala jako całości.

Oprócz wpływu na wyniki leczenia, czy nowoczesność jest też elementem podnoszącym atrakcyjność placówki w oczach pracowników?

Zdecydowanie tak. Tworzymy środowisko, w którym pracownik ma poczucie, że w UCK spotka się z najnowocześniejszymi technologiami, z których będzie mógł korzystać w codziennej pracy, a nie tylko „od święta”.

Współpracownicy mają świadomość, że mogą przedstawiać nowe pomysły, że uzyskają wsparcie w ich ocenie, a przy pozytywnej rekomendacji – będą mogli je wdrażać. Stąd w UCK powołaliśmy Dział Innowacji, Analiz i Wdrożeń technologii medycznych, który wspiera ten proces na każdym z jego etapów.

Jakie technologie wprowadziłby Pan do szpitala, gdyby nie ograniczał Pana budżet?

Pomysłów jest cała lista. Po pierwsze, robotyzacja. I to nie tylko w tych obszarach, z którymi roboty są najczęściej kojarzone, czyli np. chirurgią. Myślę o robotyzacji apteki i transportu wewnętrznego.

Po drugie, wykorzystanie analiz AI w zakresie klinicznym oraz biznesowym. Do tego potrzebna jest z kolei integracja systemów informatycznych. I po trzecie, zastosowanie technologii Internetu Rzeczy w monitoringu pacjentów.

Kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu, a w efekcie się cofa, bo świat biegnie do przodu bardzo szybko. A rozwój jest warunkiem sukcesu klinicznego i finansowego. Chcemy być wiodącym ośrodkiem nie tylko w kraju, ale także w regionie Morza Bałtyckiego, stąd nawiązujemy współpracę z ośrodkami z Niemiec, Danii, Szwecji czy Łotwy.

Proszę wymienić jedną innowację, która będzie miała duży wpływ na poprawę wyników leczenia i opieki nad pacjentami.

Z mojego punktu widzenia to skuteczny zdalny monitoring pacjentów za pomocą prostych, łatwych w stosowaniu metod, jak np. skale diagnostyczne czy urządzenia ubieralne zbierające dane na temat parametrów życiowych. I to w taki sposób, aby dane te trafiały automatycznie do elektronicznej dokumentacji medycznej. Takie podejście mogłoby doprowadzić do ergonomizacji pracy lekarzy i pielęgniarek w zakresie prowadzonej dokumentacji z wykorzystaniem technologii AI.

Czytaj także: Naczelna Izba Lekarska utworzyła sieć lekarzy innowatorów

Na podstawie analizy 700 nowych technologii, Future Today Institute co roku przygotowuje przegląd najważniejszych trendów w różnych dziedzinach gospodarki.
Na podstawie analizy 700 nowych technologii, Future Today Institute co roku przygotowuje przegląd najważniejszych trendów w różnych dziedzinach gospodarki.

Technologia leczenia w łonie matki, ataki hakerów za pomocą sfałszowanej dokumentacji medycznej, badania bez lekarzy – Future Today Insitute opublikował przegląd najszybciej rozwijających się innowacji i napędzanych technologiami zmian w ochronie zdrowia. Podsumowaliśmy najważniejsze prognozy zawarte w raporcie.

Medyczne deepfakes

Deepfakes to cyfrowo zmanipulowane treści, których celem jest wprowadzenie innej osoby w błąd. Na tej samej zasadzie działają medyczne deepfakes – jednak fałszerstwo dotyczy w tym przypadku dokumentacji medycznej. Cyberprzestępcy mogą zmanipulować wyniki diagnostyki obrazowej, np. dodając lub usuwając nowotwory lub ślady innych schorzeń. To zupełnie nowy rodzaj ataków hakerów, których celem jest wywołanie chaosu w szpitalach i dużych centrach medycznych.

Naukowcy z Uniwersytetu Ben-Guriona i Centrum Medycznego Uniwersytetu Soroka zademonstrowali, że można dodawać lub usuwać guzy z obrazów tomografii komputerowej. Fałszerstwa są na tyle doskonałe, że radiolodzy nie zdali sobie sprawy, że zdjęcie zostało zmanipulowane. Z kolei w badaniu przeprowadzonym przez Oslo Metropolitan University, naukowcy wykorzystali sztuczną inteligencję do generowania fałszywych elektrokardiogramów.

Syntetyczne dane zdrowotne

Do analiz Big Data w ochronie zdrowia – zwłaszcza w celach naukowych – potrzebne są duże zbiory danych. Na przeszkodzie stoją jednak przepisy dotyczące ochrony danych oraz brak interoperacyjności. Rozwiązaniem jest zastąpienie danych rzeczywistych sztucznie wygenerowanymi (syntetycznymi). Mogą one z powodzeniem „udawać” prawdziwe dane pacjentów. Do ich generowania wykorzystuje się algorytmy AI i próbki danych rzeczywistych.

W pierwszych dniach pandemii COVID-19, izraelskie Centrum Medyczne Sheba skorzystało z usług MDClone, lokalnego startupu zajmującego się tworzeniem syntetycznych danych z dokumentacji medycznej, do wygenerowania danych pacjentów z COVID-19. Dzięki temu szybko zbadano rozwój wirusa, co z kolei doprowadziło do stworzenia algorytmu pomagającego lekarzom w podejmowaniu decyzji.

Pełne badania genomu

Badania przesiewowe dzieci pod kątem chorób genetycznych z wykorzystaniem pełnego sekwencjonowania genomu mogą wkrótce stać się rutynową procedurą. Pozwolą prognozować ryzyko chorób i zapobiegać im na wczesnym etapie.

Przykładem jest Projekt BabySeq prowadzony przez Brigham and Women’s Hospital, Broad Institute i Harvard Medical School. W randomizowanych badaniach klinicznych mających na celu zmierzenie zdrowotnych, behawioralnych i ekonomicznych skutków zastosowania kompleksowego sekwencjonowania DNA u noworodków, wykryto ryzyko chorób monogenowych u 11% dzieci, które wydawały się zdrowe. W 2023 roku, co najmniej 200 000 dzieci urodzonych w Anglii będzie poddanych sekwencjonowaniu genomu.

Leczenie w łonie matki

Leczenie zaburzeń genetycznych u płodów mogłoby zmniejszyć ryzyko zachorowania zanim dzieci się urodzą.

W 2022 r. badacze zastosowali enzymatyczną terapię zastępczą in utero u dziecka z rzadką chorobą genetyczną zwaną chorobą Pompego, w wyniku której zmarło dwoje starszego rodzeństwa. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco i lekarze ze szpitala w Ottawie w Kanadzie opracowali procedurę wstrzyknięcia enzymów terapeutycznych do żyły pępkowej. Po sześciu prenatalnych infuzjach dziecko urodziło się bez oznak mutacji.

Ksenotransplantacja

Naukowcy opracowują genetycznie zmodyfikowane narządy zwierząt w celu ksenotransplantacji, czyli przeszczepów do ludzi.

Przykładowo, w NYU Langone Health chirurdzy podłączyli zmodyfikowaną świńską nerkę do dużych naczyń krwionośnych poza ciałem pacjenta. Podjęła ona działanie i z powodzeniem filtrowała mocz. W ubiegłym roku po raz pierwszy przeszczepiono człowiekowi serce świni. Zmarł on po dwóch miesiącach od przeprowadzenia operacji. Naukowcy z University of Maryland tak zmodyfikowali genetycznie świnię, aby wyhodować serce z ludzkimi genami, mając nadzieję, że szybciej i łatwiej przyjmie się ono w ludzkim ciele.

Zdrowe miasta

Miasta, które wspierają zdrowe życie mieszkańców, oferują miejsca relaksu, zieleń i zdrowe powietrze. Architektura wspiera aktywność fizyczną, ulice mają służyć ludziom, a nie samochodom, wertykalne ogrody i zieleń na dachach zapewniają odpowiednią regulację temperatury latem.

Przykładowo, niektóre firmy big tech budują dzielnice projektowane na wzór zakładów pracy z początku XX wieku, które oferowały wygodne warunki życia oraz niezbędną infrastrukturę w zasięgu 15 minut piechotą.

Dyrektorzy ds. zdrowia

W efekcie pandemii, naczelni dyrektorzy medyczni (CMO) i dyrektorzy ds. zdrowia (CHO) są obecnie zatrudniani przez firmy niemedyczne. Zajmują się dobrym samopoczuciem pracowników, dbają o ich zdrowie psychiczne i to, by praca realizowana była w zgodzie z życiem prywatnym. Takie podejście wymusza też konkurencyjny rynek pracownika – firmom coraz trudniej utrzymać specjalistów, a zachęty finansowe nie mają dla nowego pokolenia decydującej mocy przyciągania. Dodatkowo, przejście do modelu „home office” wymusiło zupełnie inne podejście do zatrudnionych.

Przykładowo, linie lotnicze Delta utworzyły stanowisko głównego oficera ds. zdrowia i dobrego samopoczucia. Nadzoruje on strategię zdrowia, bezpieczeństwa i politykę wellness dla 75 000 pracowników. Wiele firm korzysta z trackerów, aby monitorować stan zdrowia i pomagać w zachowaniu „work-life balance” lub oferując specjalne programy zdrowotne.

Badania bez lekarza

Rozwój miniaturowych sensorów i sztucznej inteligencji napędzają postępy zdalnej diagnostyki. Dane gromadzone przez czujniki o wysokiej precyzji, umieszczone w inteligentnych domach i urządzeniach ubieralnych, są analizowane przez algorytmy AI, które następnie informują pacjenta o potencjalnych zagrożeniach. W ten sposób pacjent pozostaje pod stałą opieką.

Przykładem jest zegarek Apple Watch, który może wykonać EKG i wykryć pierwsze objawy migotania przedsionków.

Badania laboratoryjne w domu

Laboratoria przenoszą się do naszych domów. Inteligentne toalety, łóżka i lustra wykrywają wczesne oznaki choroby bez konieczności myślenia o badaniach przesiewowych czy wizycie u lekarza. Monitorowanie zdrowia będzie niezauważalnie wplecione w codzienne życie, nie wymagając dodatkowego wysiłku.

Pandemia COVID-19 napędziła przeprowadzanie badań w domu. Przykładem są samodzielnie realizowane wymazy z nosa i gardła, na podstawie których można wykryć infekcję wirusową w ciągu 15 minut. Withings zaprezentował nowy czujnik do toalet, aby na bieżąco prowadzić monitoring moczu osób z grup ryzyka.

Nowe modele opieki zdrowotnej

Modele opieki typu „direct-to-consumer” (D2C) łączą opieką zdalną i stacjonarną w nowym, hybrydowym podejściu. Wszystkie usługi medyczne dostępne są w jednej aplikacji, wygodnie i bez tracenia czasu w kolejkach. Takie rozwiązanie odpowiada potrzebom generacji Z i stylowi życia świadomych cyfrowo pokoleń.

Przykładowo, Forward z San Francisco – który otrzymał od inwestorów 225 mln USD – w 2022 rozszerzyła swoją działalność na całe Stany Zjednoczone. Realizowana profilaktyczna opieka zdrowotna bazuje na technologii zdalnego diagnozowania i leczenia. Pierwsza wizyta w klinice Forward obejmuje biometryczne skanowanie ciała, badania krwi, analizę genetyczną, badanie skóry i ocenę zdrowia psychicznego. Zdrowie pacjentów jest monitorowanie z pomocą urządzeń ubieralnych, a w przypadku zarejestrowania niepokojących trendów, konsultant od razu kontaktuje się z pacjentem.

Automatyczna transkrypcja danych

Ręczne wpisywanie notatek klinicznych do komputera to największa zmora lekarzy. Ale postępy w dziedzinie sztucznej inteligencji zwiastują przełom w wysokiej jakości transkrypcji głosu na zapisy w elektronicznej dokumentacji medycznej i to zgodnie ze słownikami medycznymi.

W 2022 roku Microsoft przejął dostawcę oprogramowania do rozpoznawania głosu, firmę Nuance Communications. Integracja Nuance z systemami EDM pozwala dyktować notatki i używać głosu do nawigacji po dokumentacji medycznej pacjenta. A to oznacza dużą oszczędność czasu. Z kolei AWS wprowadził Amazon Transcribe Medical – usługę automatycznego rozpoznawania mowy podczas wizyt lekarskich.

Zdalne monitorowanie pacjenta

Zdalne monitorowanie pacjentów (RPM) jest wykorzystywane do opieki nad pacjentami z grup ryzyka, z chorobami przewlekłymi albo tymi, którzy mogą być leczeni w warunkach domowych. Klasycznym przykładem jest pomiar parametrów zdrowia u pacjentów z lekkim przebiegiem COVID-19 hospitalizowanych w warunkach domowych.

Takie podejście pozwala uwolnić niewystarczające zasoby ochrony zdrowia, zmniejszając liczbę niepotrzebnych wizyt czy obłożenie łóżek szpitalnych. W miarę starzenia się społeczeństwa, technologia pozwoli zapewnić seniorom bezpieczeństwo zdrowotne w ich własnych domach.

Telemedycyna

Liczba usług telemedycznych wzrosła lawinowo w wyniku pandemii COVID-19 i nadal pozostaje na wysokim poziomie. Niektóre usługi, jak wystawienie recepty w chorobie przewlekłej, już realizowane są w większości w modelu konsultacji online. Eksperci są zgodni, że telemedycyna zostanie z nami na zawsze i będzie się nadal intensywnie rozwijała.

Nic dziwnego, że konsultacje telemedyczne oferują też firmy spoza sektora zdrowia. Amazon ogłosił ogólnokrajową ekspansję swoich usług telezdrowotnych Amazon Care, a popularna w USA sieć sklepów Walmart kupiła dostawcę usług telezdrowotnych MeMD i planuje uruchomić opiekę zdrowotną w 37 stanach USA.

Także szpitale korzystają z telemedycyny do konsultacji ze specjalistami z innych ośrodków. Placówki, które podczas pandemii wprowadziły usługi tele-ICU (tele-oddziały intensywnej terapii) ograniczyły konieczność przenoszenia pacjentów z koronawirusem do większych szpitali. W ankiecie z 2022 r., 85% lekarzy stwierdziło, że telezdrowie poprawiło terminowość opieki, a 70% zadeklarowało, że zamierza zwiększyć wykorzystanie technologii telezdrowotnych w przyszłości.

Firmy big tech zaburzą porządek w ochronie zdrowia

Giganci technologiczni – Alphabet, Amazon, Microsoft, Apple i Meta – po cichu wydają miliardy dolarów, aby opracować przełomowe modele opieki i wejść z własnymi usługami do ochrony zdrowia.

W 2018 r., Amazon kupił aptekę internetową PillPack, a od 2023 roku panuje wprowadzić usługi telemedyczne oraz dystrybuować leki. Kolejne wersje smartwatcha Apple wzbogacają się o nowe funkcje zdrowotne. Do czerwca 2022 r, Alphabet zainwestował 1,7 miliarda dolarów w startupy medyczne. Z kolei wydział nauk przyrodniczych Alphabet, Calico, pracuje nad technologią odmładzania, dzięki której wiek ma się stać patologią, a nie nieuchronnym procesem.

Czytaj także: Te technologie wywrócą ochronę zdrowia do góry nogami

Pharmindex Mobile

Pharmindex Mobile to wyczerpująca baza wiedzy o lekach dostępnych w Polsce z podpowiedziami zamienników i ostrzeżeniach o interakcjach. Praktyczne narzędzie dla lekarzy, pielęgniarek, ale i każdego pacjenta.

Do obrotu w Polsce dopuszczonych jest już 30 000 leków, suplementów diety, wyrobów medycznych i środków specjalnego przeznaczenia żywieniowego. Codziennie wprowadzane i wycofywane są nowe, zmienia się ich poziom refundacji oraz dostępność. W poruszaniu się po rynku leków pomaga kieszonkowa baza Pharmindex w formie bezpłatnej aplikacji mobilnej.

Pharmindex Mobile
Pharmindex Mobile

Najważniejsze funkcje apki:

Oprócz tego, apka zawiera trzy moduły tematyczne poświęcone wybranym kategoriom leków. Moduł Senior to baza bezpłatnych leków dla osób po ukończeniu 75 roku życia z wyszukiwarką po chorobach, nazwach i substancji czynnej. W module Ciąża znajduje się lista produktów wydawanych bezpłatnie kobietom w ciąży we wszystkich wskazaniach objętych refundacją.

Jest też oddzielny moduł Pielęgniarka i Położna z bazą leków dla pielęgniarek i położnych uprawnionych do wystawiania recept na leki, środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyroby medyczne refundowane.

Praktycznym dodatkiem jest funkcja KtoMaLek pozwalająca na szybkie wyszukiwanie dostępności leków we wskazanych aptekach. Już w momencie przepisania leku na receptę, lekarz lub pielęgniarka mogą sprawdzić, w których aptekach w okolicy można go wykupić.

Baza leków w aplikacji jest aktualizowana w systemie 24h/7 dni w tygodniu, co daje pewność dostępu do najnowszych informacji.

Pharmindex Mobile
Dla kogo: lekarze, pielęgniarki, położne, farmaceuci, studenci
System: iOS | Android
Język: polski
Cena: bezpłatna
Producent: Pharmindex Sp. z o.o.
Strona internetowa: pharmindex.pl/aplikacja

Czytaj także: Ta aplikacja podpowie, co ci dolega

Lekarze w UK mogą wypisywać recepty na wycieczki rowerowe i spacery w grupach
Lekarze w UK mogą wypisywać recepty na wycieczki rowerowe i spacery w grupach

Lekarze w UK mogą już wystawiać recepty refundowane na… wycieczki rowerowe, spacery i odpoczynek na łonie natury. To nowy pomysł na promowanie zdrowego trybu życia oraz zmniejszenie wydatków na leki.

Rower 2x dziennie po 30 minut

Rząd Wielkiej Brytanii sięga po nowy sposób, aby poprawić poziom zdrowia psychicznego i fizycznego obywateli, wprowadzając tzw. recepty społeczne. Począwszy od sierpnia 2022 roku, lekarz pierwszego kontaktu może przepisać pacjentowi nie tylko leki, ale i aktywności fizyczno-społeczne jak np. spacery w grupach czy wypożyczenie roweru.

Na realizację pilotażowego programu uruchomionego w 11 okręgach Anglii, rząd UK przeznaczył 12,7 miliona funtów. Choć od dawna wiadomo, że aktywność fizyczna pomaga zredukować poziom stresu i ryzyko wielu chorób w tym m.in. układu krążenia, cukrzycy czy nowotworów, dotąd nie mierzono jej pozytywnego wpływu na system zdrowia. Teraz Narodowa Służba Zdrowia (NHS) chce dokładnie ocenić efekty jazdy na rowerze i spacerów na m.in. liczbę wizyt u lekarza pierwszego kontaktu i konsumpcję leków.

Według planów, pomiędzy 2023 a 2024 rokiem programem ma być objętych 900 000 osób. Projekty pilotażowe będą realizowane do 2025 roku. Po tym okresie program ma być poddany ocenie.

Zdrowie i ochrona środowiska

Spacery i jazda na rowerze mają szereg korzyści dla zdrowia. Dorosłym zaleca się co najmniej 150 minut aktywności fizycznej tygodniowo. Taka dawka może zmniejszyć ryzyko wystąpienia chorób serca i układu krążenia nawet o 35%. Ruch poprawia też pracę mózgu i działa jak środek antydepresyjny.

Recepta społeczna jest też próbą walki z szybko rosnącą konsumpcją leków, na które rząd UK przeznacza coraz większe sumy. W 2022 roku na leki na receptę NHS wydał 9,69 mld funtów. Rozwiązaniem ma być refundowanie profilaktyki, a dokładnie konkretnych aktywności dopasowanych do stanu zdrowia pacjenta i potencjalnych zagrożeń. Wystawiając receptę społeczną, lekarz może od razu wskazać organizację, która umożliwi jej realizację, przykładowo grupy spacerowiczów czy wypożyczalnie rowerów.

Dodatkowym celem programu jest promowanie zrównoważonego transportu – chodzenie i jazda na rowerze to najprostszy sposób na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Przykładowo, podróż rowerem generuje około 21 gramów CO2 na kilometr. To dziesięć razy mniej niż w przypadku jazdy samochodem.

Recepta społeczna ma być sposobem na holistyczne podejście do dbania o zdrowie i dobre samopoczucie oraz stopniowym odejściem od wiązania recept tylko i wyłącznie z lekami.

Źródło: Nature

Czytaj także: Ministerstwo Zdrowia chce, aby AI analizowała stan zdrowia pacjentów

IPSOS, agencja ds. globalnych badań rynku i opinii publicznej, opublikowała swój najnowszy raport
IPSOS, agencja ds. globalnych badań rynku i opinii publicznej, opublikowała swój najnowszy raport

Co lekarze twierdzą na temat sztucznej inteligencji w medycynie? Wyniki badania przeprowadzonego na 3428 lekarzach z 20 krajów.

Zobacz całą infografikę w OSOZ Polska (maj 2023). Kliknij tutaj, aby pobrać PDF

IPSOS 2023 Digital Doctor

Wyniki ankiety Ipsos Digital Doctor 2023:

Lekarze dostrzegają też potencjał z zastosowania ChatGPT w praktyce klinicznej.

Potencjalne zastosowania ChatGPT w medycynie
Potencjalne zastosowania ChatGPT w medycynie

Podstawowe trendy z badania:

Czytaj także: Wnioski z analizy 18 mln wizyt – teleopieka jest bezpieczna

Google prowadzi wiele badań nad m.in. algorytmami w diagnostyce (zdjęcie: Google)

Google już teraz myśli o zrewolucjonizowaniu medycyny. Ostatnie osiągnięcia w dziedzinie sztucznej inteligencji robią wrażenie i mogą mocno namieszać.

Po prawie dekadzie badań nad dużymi modelami językowymi (LLMs), doczekaliśmy się pierwszych rozwiązań AI, które każdy z nas może przetestować i praktycznie wykorzystać. Możliwości czatu ChatGPT czy Bing AI jednych zachwycają, a innych przerażają.

Także Google intensywnie pracuje nad LLM, a efektem jest Med-PaLM – opublikowany w grudniu 2022 roku duży model językowy do zastosowań medycznych. Czat został przystosowany do udzielania odpowiedzi na pytania dotyczące zdrowia z precyzją na poziomie doświadczonych ekspertów medycyny.

W pierwszych testach Med-PaLM odpowiedział poprawnie na 67,2% pytań z amerykańskiego egzaminu medycznego, a jego nowa wersja (Med-PaLM 2) uzyskała już wynik 85%. Warto wspomnieć, że opracowanie obydwu modeli dzieli zaledwie kilka tygodni. Osiągnięcia specjalnej jednostki Google Research w zakresie uczenia maszynowego pozwoliły firmie uplasować się w pierwszej piątce najbardziej wpływowych korporacyjnych instytucji badawczych pod względem liczby publikacji dotyczących zdrowia i nauk przyrodniczych według Nature Impact Index w latach 2019–2022.

Modele sztucznej inteligencji uzyskują coraz lepsze oceny w egzaminach lekarskich. W okresie zaledwie 2 lat poprawność odpowiedzi zwiększyła się dwukrotnie (z 33,3% w grudniu 2020 roku do 67,2% w grudniu 2022 roku). Ostatni z nich, Med-PaLM 2, na początku 2023 osiągnął już wynik ponad 80%.
Modele sztucznej inteligencji uzyskują coraz lepsze oceny w egzaminach lekarskich. W okresie zaledwie 2 lat poprawność odpowiedzi zwiększyła się dwukrotnie (z 33,3% w grudniu 2020 roku do 67,2% w grudniu 2022 roku). Ostatni z nich, Med-PaLM 2, na początku 2023 osiągnął już wynik ponad 80%.

W połowie kwietnia Google zrobił kolejny ważny krok zapowiadając, że medyczni użytkownicy chmury danych Google będą mogli testować najnowszą wersję Med-PaLM 2. Google podkreśla, że rezultaty testów pozwolą na rozwój rozwiązania i poprawę zdolności wyciągania wniosków oraz zgodności z wiedzą medyczną, zbadanie poziomu stronniczości (ang.: bias) i prawdopodobieństwa wystąpienia szkód w efekcie błędnie generowanych odpowiedzi.

Przejście na medycynę mobilną

Google pracuje też nad rozwojem mobilnych rozwiązań uczenia maszynowego, aby pacjenci mogli z nich korzystać w smartfonach. Gigant technologiczny już od lat prowadzi badania nad wykorzystaniem kamer w smartfonach do pomiaru tętna i diagnozy chorób skóry. W 2022 r. opublikował wyniki badań nad potencjałem selfies do oceny stanu zdrowia sercowo-naczyniowego i ryzyka zespołu metabolicznego na zdrowie oczu. Badał też, czy przykładając mikrofon smartfona do klatki piersiowej można interpretować dźwięki serca i płuc.

Wszystkie te badania opierają się czujnikach znajdujących się w każdym smartfonie. Jednym z nowych projektów Google jest wykorzystanie nowych czujników połączonych ze smartfonem do realizacji mobilnych badań ultrasonograficznych w społecznościach, gdzie dostęp do ochrony zdrowia jest ograniczony. Firma przewiduje też stopniowy wzrost roli telefonów i czujników mobilnych w świadczeniu opieki i to w sposób znacznie wykraczający poza to, co obecnie rozumiemy jako telezdrowie.

Czytaj także: Badanie naukowe pokazuje, że ChatGPT potrafi pisać zalecenia dla pacjentów

1 59 60 61 62 63 113