W programie wydarzenia m.in. debata o Big Data, porady na temat cyberbezpieczeństwa i RODO.
W programie wydarzenia m.in. debata o Big Data, porady na temat cyberbezpieczeństwa i RODO.

29 listopada w Warszawie (i online) odbędzie się konferencja Centrum e-Zdrowia (CeZ) poświęcona danym w ekosystemie zdrowia. Wydarzenie będzie transmitowane na stronie CeZ.

Wśród tematów m.in. Big Data a rozwój e-zdrowia w Polsce, wykorzystanie danych medycznych w ochronie zdrowia, cyberbezpieczeństwo systemów IT oraz metody udostępnianiania i przetwarzania danych medycznych pacjentów.

Równolegle z Konferencją organizowane są warsztaty „W kierunku e-interwencji. Jak wykorzystać dane do wsparcia personelu medycznego?”. Przedstawione zostaną m.in. nowe rozwiązania, nad którymi w Centrum trwają prace, a uczestnicy będą mogli dołączyć do dyskusji o pożądanych funkcjonalnościach rozwiązań e-zdrowia.

Rejestracja została zamknięta 21 listopada (udział osobisty), ale wydarzenie będzie można śledzić na stronie internetowej Akademii CeZ pod adresem: https://akademiacez.gov.pl/perspektywy-e-zdrowia-dane-w-ekosystemie-ochrony-zdrowia/

Program

9.00 – 10.00 Rejestracja gości

10.00 – 10.15 Otwarcie konferencji

Adam Niedzielski, Minister Zdrowia
Paweł Kikosicki, Dyrektor Centrum e-Zdrowia

10.15 – 10.45 Strategia Centrum e-Zdrowia

Paweł Kikosicki, Dyrektor Centrum e-Zdrowia

10.45 – 11.25 Wykorzystanie danych w celu wsparcia organizacji ochrony zdrowia

Filip Urbański, Dyrektor Departamentu Centrum Analiz CeZ

11.25 – 11.55 Udostępnianie danych osobowych z systemów administrowanych przez CeZ

Zuzanna Kosakowska, Samodzielne Stanowisko Pracy IOD CeZ

Mateusz Siek, Główny Specjalista ds. Ochrony Danych Osobowych CeZ

11.55 – 12.15 Przerwa

12.15 – 12.45 Raportowanie do SIM danych o zdarzeniach medycznych w ujęciu prawnym

Magda Gąska-Caruk, Główny specjalista w Departamencie Prawnym CeZ

12.45 – 13.15 Dawstwo danych jak dawstwo krwi – w jaki sposób Data Governance Act może pomóc w transparentnym przekazywaniu danych medycznych na cele B+R?

Ligia Kornowska, Koalicja AI w Zdrowiu, dyrektor zarządzająca, Polska Federacji Szpitali,

13.15 – 13.30 Jak przyspieszyć rozwój SI w e-Zdrowiu poprzez poprawę jakości i dostępności danych generowanych przez personel medyczny?

Rafał Szmuc, CEO CliniNote

13.30 – 13.50 Jak połączyć białko z krzemem- case study rozwoju innowacji w IMID

dr n. med. Tomasz Maciejewski, Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii

13.50 – 14.30 Przerwa

14.30 – 14.45 Dokumentacja strukturalna – czyli jak wykorzystać wiedzę zawartą w danych pacjentów

Paweł Paczuski, CEO Upmedic

14.45 – 15.05 Jak dostęp do danych może poprawić adherencję pacjenta?

prof. Marcin Czech, Profesor nauk medycznych i nauk o zdrowiu, wykładowca i profesor Politechniki Warszawskiej oraz Instytutu Matki i Dziecka, doktor habilitowany nauk ekonomicznych. Prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego

15.05 – 15.35 Jak uchronić dane przed wyciekiem lub utratą na podstawie doświadczeń ze współpracy z podmiotami sektora zdrowia

Jeremi Olechnowicz, Analityk ds. bezpieczeństwa informacji CeZ

Piotr Rybicki, Ekspert ds. zarządzania ryzykiem i zgodnością CeZ

15.35 – 15.50 Przerwa

15.50 – 16.45 Panel dyskusyjny – Jak wykorzystać potencjał zbieranych danych, jak otwierać dane, komu i na jakich zasadach je udostępniać?

Paweł Kikosicki, Dyrektor Centrum e-Zdrowia (moderator)

dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, Dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, dyrektor Center od Value Baset Healthcare

Sylwia Jaczyńska-Kolasza, Ekspert komunikacji i public affairs, Koalicja Izb Handlowych dla Zdrowia, Amgen Biotechnologia

Magdalena Kołodziej, Prezes Zarządu Fundacja My Pacjenci

Ligia Kornowska, Liderka, Koalicja AI w Zdrowiu, dyrektor zarządzająca, Polska Federacji Szpitali

Dr hab. n med. Agnieszka Mastalerz-Migas, Konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu

Ks. dr Arkadiusz Nowak, Prezes Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji

Filip Urbański, Dyrektor Departamentu Centrum Analiz CeZ

Czytaj także: Platforma P1 jest gotowa, ale czy są powody do świętowania?

Z telewizyt bardzo chętnie korzystają seniorzy
Z telewizyt bardzo chętnie korzystają seniorzy

Nowe badanie sugeruje, że pacjenci coraz chętniej wybierają telekonsultacje zamiast osobistego spotkania z lekarzem. Na korzyść usług e-zdrowia przemawia wygoda i większa elastyczność, szczególnie, gdy chodzi o rutynowe wizyty.

Bez dojazdów, gdy potrzebna recepta

Opublikowane z końcem września wyniki obszernego badania satysfakcji użytkowników usług telezdrowia w USA („2022 U.S. Telehealth Satisfaction Study”) wskazują na zaskakująco mocny wzrost liczby osób preferujących wizyty telezdrowotne od wizyt osobistych, i to dla szerokiego spektrum rutynowych usług opieki zdrowotnej.

Z badania wynika, że w ciągu ostatniego roku 67% respondentów skorzystało z usług wideo telezdrowia. Przed pandemią, w 2019 roku, liczba ta była niemal dwukrotnie mniejsza (37%).

80% osób, które korzystały z usług telezdrowia w ciągu ostatniego roku stwierdziło, że preferuje korzystanie z tej formy, gdy potrzebują nowej recepty. 71% woli telewizytę, gdy muszą omówić wyniki badań, 57% w przypadku regularnych wizyt w zakresie usług zdrowia psychicznego.

Ponadto 94% pacjentów korzystających z telezdrowia stwierdziło, że „zdecydowanie” lub „prawdopodobnie” będzie korzystać z formy opieki na odległość w przyszłości. Głównymi przesłankami przemawiającymi na korzyść są wygoda (61%), możliwość szybkiej realizacji porady (49%) i łatwość dostępu do informacji o zdrowiu (28%).

Także w Polsce telewizyty zyskują na popularności

Według ostatniego badania Biostatu, 80% Polaków skorzystało w 2021 roku z usług telemedycznych. Przy czym 44,3% ankietowanych z przymusu, bo nie było innej możliwości, a jedna trzecia wybrała e-wizytę, aby otrzymać nową receptę na lek. Głównym argumentem przemawiającym na korzyści e-wizyt był dla co trzeciego pacjenta krótszy czas oczekiwania.

80% Polaków skorzystało z usług telemedycznych (źródło: Biostat)
80% Polaków skorzystało z usług telemedycznych (źródło: Biostat)

Najczęściej telewizyty realizowane są przez lekarzy rodzinnych (65,6%) oraz pediatrów (10,9%). Ciekawe jest również to, że prawie 8 na 10 ankietowanych otrzymało po e-wizycie e-receptę, bo świadczy też o tym, że konsultacje na odległość dopiero teraz nabrały sensu, gdzie receptę można odebrać bez konieczności pojawienia się osobiście u lekarza.

W ramach e-wizyty, 8 na 10 osób otrzymuje e-receptę (źródło: Biostat)
W ramach e-wizyty, 8 na 10 osób otrzymuje e-receptę (źródło: Biostat)

Zdecydowanie pozytywnie i pozytywnie telewizyty oceniło 35% ankietowanych. Niemal tyle samo (38%) stwierdziło, że neutralnie. Ocenę raczej negatywną lub negatywną wystawiło telezdrowiu 27,7% badanych. Z kolei porównując e-wizytę z telewizytą, 26,7% przyznało, że forma zdalna jest lepsza, a 37,6% nadal woli kontakt osobisty. Obydwie formy nie różnią się od siebie dla 35,9% badanych.

Co czwarty ankietowany nie skorzystał z porad wirtualnych, bo woli osobisty kontakt z lekarzem.
Co czwarty ankietowany nie skorzystał z porad wirtualnych, bo woli osobisty kontakt z lekarzem.
Mocnym argumentem za skorzystaniem z e-wizyt jest możliwośc szybkiego otrzymania e-recepty.
Mocnym argumentem za skorzystaniem z e-wizyt jest możliwośc szybkiego otrzymania e-recepty.

Z rejestracji online częściej niż przeciętnie korzystają mieszkańcy dużych miast, co może wynikać m.in. z tego, że zlokalizowane tam ośrodki medyczne oferują częściej taką możliwość niż indywidualne praktyki i przychodnie o mniejszej skali działania.

Telemedycyna jest nadal mało rozpowszechniona w grupie specjalistycznej opieki medycznej.
Telemedycyna jest nadal mało rozpowszechniona w grupie specjalistycznej opieki medycznej.

Pandemia zmieniła oczekiwania i przyzwyczajenia pacjentów

Amerykański i polski raport pokazują, jak bardzo pacjenci przyzwyczaili się do teleusług i nie zamierzają wracać do gabinetów lekarskich po pandemii COVID-19. Opieka zdrowotna przechodzi transformację bez precedensu – jeszcze kilka lat temu trudno było sobie wyobrazić, że pacjenci tak szybko zaakceptują kontakt z lekarzem przez komputer i telefon.

Telezdrowie wprowadza zupełnie nowy model opieki realizowanej prosto z domu. To dla wielu osób wygodna alternatywa, gdy trudno im dojechać do lekarza albo znaleźć wolny termin w przypadku rutynowych wizyt, przykładowo, gdy potrzebna jest recepta na lek na chorobę przewlekłą. Pacjenci od dawna narzekali na utrudniony dostęp do usług zdrowotnych, spowodowany m.in. sztywnymi godzinami pracy przychodni.

Jeśli po dwóch latach pandemii pacjenci tak pozytywnie oceniają telekonsultacje, systemy zdrowia i płatnicy muszą dopasować się do tego trendu, ułatwiając dostęp do refundowanych usług e-zdrowia, inwestując w infrastrukturę, rozwijając nowe formy opieki hybrydowej (połączenie opieki w gabinecie z opieką wirtualną), tworząc standardy dla telemedycyny i wzmacniając umiejętności cyfrowe wśród pracowników ochrony zdrowia.

Telezdrowie nie zawsze na korzyść Nie można zapomnieć, że telezdrowie powinno być wprowadzane z zachowaniem równowagi i wytycznych, bowiem korzystanie z niego wiąże się też z niebezpieczeństwami. Przykładowo, z badania opublikowanego w lipcu w Journal of Medical Internet Research wynika, że telezdrowie może zwiększyć ilość pracy klinicznej i administracyjnej personelu medycznego. Mimo to, wielu lekarzy twierdzi, że konsultacje online z pacjentami lepiej pasują do ich stylu życia.

Czytaj także: Już 96% recept jest wystawianych w formie elektronicznej

GlucoCheck
GlucoCheck

Zespół naukowców Uniwersytetu Kennesaw w USA opracował nieinwazyjny system pomiaru poziomu glukozy we krwi wykorzystujący urządzenie o nazwie GlucoCheck. Bazuje on na takim samym podejściu jak sensor poziomu saturacji krwi stosowany już od kilku lat w smartwatchach Apple Watch i Samsung Galaxy.

Kierująca pracami zespołu Maria Valero twierdzi, że urządzenie zapewnia 90% precyzję w analizie stężenia glukozy w próbkach krwi. Biosensor działa w połączeniu z aplikacją mobilną na smartfona. Obecnie trwają prace nad wersją obsługiwaną przez asystentów domowych jak Alexa Amazon.

Jak to działa?

GlucoCheck emituje światło na ludzką skórę, a specjalna kamera rejestruje docierające z drugiej strony skóry światło. W ten sposób, stosując algorytmy AI, możliwe jest zbadanie zmiennego poziomu absorpcji światła przez krew płynącą w naczyniach, a na ten podstawie – określenie stężenia glukozy. Naukowcy zgłosili już technologię do urzędu patentowego. W kolejnym etapie badań przetestowana zostanie dokładność innowacji w przypadku różnych typów ciała. Ta faza będzie miała kluczowe znaczenie – dostępne na rynku urządzenia wearables cechują się niedokładnym odczytem danych u osób o ciemnych lub wytatuowanych typach skóry.

Jeśli technologia przejdzie pomyślnie testy kliniczne będzie można mówić o rewolucji w medycynie. Obecnie osoby chore na cukrzycę muszą codziennie nakłuwać palce, aby uzyskać próbkę krwi do analizy poziomu cukru. Taka forma badania jest uciążliwa (i bolesna) i nie dostarcza informacji o zmianach wartości w czasie rzeczywistym.

Wyścig technologiczny trwa

Nie jest to pierwsza tego typu innowacja. W lipcu 2020 roku Samsung pokazał nieinwazyjną metodę monitorowania glukozy we krwi we współpracy z ekspertami z Massachusetts Institute of Technology (MIT). W tym samym roku firma Movano zaprezentowana urządzenie wearable, które może mierzyć poziom cukru we krwi za pomocą dyfuzji światła. Z kolei japońska firma o nazwie Quantum Operation pokazała w 2021 roku czujnik montowany na ubraniach. Rockley Photonics z siedzibą w Wielkiej Brytanii zamiast diod LED skupia się na badaniu z pomocą specjalnego lasera. Mimo dużych postępów technologii w tej dziedzinie, jak dotąd żadne z urządzeń nie zagwarantowało precyzji badań na równi z certyfikowanymi urządzeniami medycznymi. Jednak w ostatnich latach dokonał się duży postęp w tej dziedzinie.

Na takie rozwiązanie czeka 537 milionów osób na świecie chorych na cukrzycę. Jak na razie najnowocześniejszym systemem jest system ciągłego pomiaru FreeStyle Libre firmy Abbott. Specjalny plaster z miniaturową igłą przyklejany na ramię dokonuje pomiarów nawet przez 14 dni.

Czytaj także: AI dokładniejsza w ocenie EKG niż człowiek

Medibank to największy ubezpieczyciel zdrowotny w Australii (zdjęcie: materiały prasowe medibank)
Medibank to największy ubezpieczyciel zdrowotny w Australii (zdjęcie: materiały prasowe medibank)

Cyberprzestępcy zażądali okupu w kwocie prawie 10 mln USD. Po tym, jak go nie otrzymali, opublikowali w darknecie m.in. dane dotyczące aborcji, uzależnienia od narkotyków, dolegliwości psychicznych i alkoholizmu pacjentów.

Atak przeprowadzono w listopadzie 2022 roku na największego australijskiego prywatnego ubezpieczyciela zdrowotnego Medibank. Policja federalna twierdzi, że zna już tożsamość rosyjskiej organizacji przestępczej zajmującej się atakami z wykorzystaniem złośliwego oprogramowania ransomware. Po uzyskaniu dostępu przez zainfekowane systemy, hakerzy tygodniami kradli dane z systemów komputerowych firmy. W ten sposób w ich posiadanie weszło 10 mln danych klientów, nie tylko obecnych, ale także zarchiwizowanych.

Ogromny okup i wyciek danych

Hakerzy zażądali okupu w wysokości 9,7 mln USD, czyli 1 USD za każdą z 9,7 mln osób, których informacje zostały naruszone. Medibank odmówił jednak zapłacenia okupu i hakerzy zaczęli publikować wrażliwe dane Internecie.

Pierwsze transze danych zostały umieszczone w darknecie (redakcja: ukryta część Internetu, którą można przeglądać jedynie przy użyciu specjalnego oprogramowania). powiązanym z rosyjską grupą ransomware REvil. Lista zawierała dane ok. 100 osób leczonych z powodu uzależnień od narkotyków lub problemów ze zdrowiem psychicznym. Kolejny plik zawierał już informacje o 300 roszczeniach zgłaszanych przez posiadaczy polis w związku z przerwaniem ciąży. Jeszcze inna lista, zawierała dane 240 klientów poddawanych leczeniu alkoholizmu.

Komisarz australijskiej policji federalnej (AFP), Reece Kershaw, mówił kilka dni po ataku, że śledztwo wskazuje na grupę luźno powiązanych cyberprzestępców, którzy prawdopodobnie są odpowiedzialni za inne znaczące naruszenia bezpieczeństwa danych na całym świecie.

Australijska minister ds. cyberbezpieczeństwa, Clare O’Neil, przyrzekła, że osoby stojące za „moralnie nagannym” cyberhakiem zostaną złapane.

Zasada nr 1: nie płacić okupu

W celu ścigania osób odpowiedzialnych za przestępstwo, policja zaczęła współpracę z krajowym centralnym biurem Interpolu w Moskwie. Jednak szanse na ekstradycję rosyjskich hakerów wydają się mało realne. Przypomnijmy, że w 2018 roku rosyjski prezydent, Władimir Putin, podkreślił, że Rosja nie będzie dokonywać ekstradycji swoich obywateli.

Eksperci podkreślają, że odmowa zapłacenia okupu była właściwą decyzją. Każda płatność okupu, niezależnie od wielkości, napędza biznes cyberprzestępczości i powoduje, że hakerzy chętnie atakują kolejne placówki zdrowia. Wyciek danych powoduje oczywiście ogromne straty w zakresie prywatności po stronie poszkodowanych. Jednak w podobnych przypadkach wpłacenie żądanej kwoty nie gwarantuje, że dane nie zostaną upublicznione. Hakerzy nie mają żadnego kodeksu etycznego.

Jak się bronić przed hakerami?

Medibank uruchomił od razu również „pakiet wsparcia” dla poszkodowanych klientów. Obejmuje on m.in. porady dotyczące ochrony tożsamości oraz zwrot opłat za wymianę dokumentu tożsamości.

Nie wiadomo jeszcze, czy klienci Medibanku otrzymają odszkodowanie tytułem naruszenia prywatności i czy Medibank stanie przed sądem za niedostateczną ochronę poufnych danych medycznych.

Ten przykład pokazuje, że konsekwencje wycieku danych są bardzo poważne. Atak ransomware może doprowadzić do blokady systemów IT, co bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Do tego trzeba się liczyć z ogromnymi kosztami usuwania skutków i kar. Także ostatni atak hakerów na Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi został przeprowadzone z wykorzystaniem ransomware. Placówka musiała odwołać planowane zabiegi, a działanie systemu IT przywrócono dopiero po dwóch tygodniach.

Wydatki na poprawę bezpieczeństwa danych to najlepsza inwestycja, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia podobnych sytuacji. Wśród nich są szkolenia, testy, zakup odpowiedniego oprogramowania, archiwizacja danych w osobnej lokalizacji.

Czytaj także: Hakerzy zaatakowali Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki

Krzysztof Płaciszewski pracował m.in. w MSWiA jako Zastępca Dyrektora Departamentu Zdrowia do spraw e-Zdrowia.
Krzysztof Płaciszewski pracował m.in. w MSWiA jako Zastępca Dyrektora Departamentu Zdrowia do spraw e-Zdrowia.

40 747 hospitalizowanych pacjentów, 7676 zabiegów operacyjnych, 333 779 porad specjalistycznych i 194 270 pacjentów w poradniach POZ – przy takiej skali działania, dobrze przeprowadzona cyfryzacja jest koniecznością. Rozmawiamy z Krzysztofem Płaciszewskim, Z-cą Dyrektora ds. Teleinformatycznych i Inżynierii Medycznej w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie.

Czy Pana patrzenie na digitalizację zmieniło się od czasu pandemii COVID-19?

Myślę, że spojrzenie na digitalizację zmieniło się globalnie podczas pandemii koronawirusa. Nadzwyczajna sytuacja, konieczność fizycznej izolacji ludzi, wymusiły przemiany, które jeszcze kilka lat temu wydawały się niemożliwe. Okazało się, że potrzeba była matką wynalazku i wprowadzono szereg rozwiązań, które umożliwiły kontakt na odległość, w tym zbieranie informacji i podejmowanie decyzji za pomocą systemów IT. Dokładnie te same procesy z sukcesem udało się wdrożyć w CSK MSWiA.

Na jakim poziomie znajduje się cyfryzacja CSK MSWiA? I które elementy infrastruktury e-zdrowia uważa Pan za największy sukces?

CSK MSWiA to miejsce pracy dla personelu medycznego i administracji, ale przede wszystkim szpital, który leczy setki tysięcy pacjentów rocznie. Projekty cyfryzacji, które realizujemy mają ułatwić pracę profesjonalistom medycznym oraz wspomagać procesy zarządcze, a te dwa strumienie przekładają się na jakość świadczonych usług dla naszych pacjentów. Myślę, że właśnie takie patrzenie na projekty informatyczne jest kluczowym czynnikiem sukcesu.

W zeszłym roku w SP ZOZ MSWiA realizowany był ogólnopolski projekt mający na celu uruchomienie e-usług dla pacjentów. Jakie są efekty jego wprowadzenia?

Projekt e-Zdrowie jest realizowany zgodnie z harmonogramem i będzie trwał do 2023 roku. Jest to projekt partnerski obejmujący 16 SP ZOZ MSWiA. Po przejściu procedur przetargowych realizujemy już z wykonawcami harmonogramy wdrożenia poszczególnych elementów takich jak dostosowanie systemów dziedzinowych czy dostawy sprzętu hardware, a także budowa platformy e-usług.

A jakie nowe rozwiązania będą wdrażane w najbliższym czasie?

W najbliższym czasie skupiamy się na wzmacnianiu potencjału CSK MSWiA również w kwestii naukowej i badawczej. Dzięki pozyskaniu nowoczesnych urządzeń diagnostycznych oraz wykorzystaniu robotów w przeprowadzaniu operacji, a także wprowadzaniu systemów do agregacji i zarządzania danymi, stale podnosimy poziom świadczonych przez nas usług dla pacjentów.

Co okazało się największym wyzwaniem związanym z uruchomieniem EDM i jak udało się go pokonać?

W przypadku EDM mamy do czynienia z dwoma strumieniami prac. Z jednej strony to wyzwania natury czysto technologicznej, takie jak choćby możliwość przesyłania plików o określonej pojemności. Z drugiej to rozwiązania organizacyjne w naszej placówce. Udało nam się połączyć oba te wątki w ramach jednego projektu. To ważne, bo sam sprzęt nie rozwiąże wszystkich problemów. Potrzeba jest współpraca ze środowiskiem medycznym i dobre poukładanie procesów.

CSK MSWiA rozwija własną hurtownię danych. W jakim celu zamierzacie Państwo wykorzystać analizę danych, w tym danych klinicznych?

Cały czas rozwijamy proces związany z przetwarzaniem danych. Dane same w sobie obrazują jakiś wycinek rzeczywistości życia szpitala. Dopiero umiejętność ich identyfikacji, weryfikacji, agregacji pozwala uzyskać odpowiedzi na pytania, które zadają lekarze – w kwestiach klinicznych, ale również organizacyjnych w swoich klinikach i oddziałach – oraz kierownictwo CSK w zakresie np. monitorowania kosztów.

Wiele mówi się o sztucznej inteligencji w ochronie zdrowia. Czy znajdzie ona zastosowanie w polskich szpitalach?

W tym wypadku nie można już stawiać pytania „czy AI znajdzie zastosowanie w polskich szpitalach?”, ale „kiedy?”. Przed nami jeszcze wiele wyzwań technologicznych, ale i prawnych – niemniej wykorzystanie sztucznej inteligencji w kwestiach diagnostycznych jest praktycznie przesądzone. Oczywiście nie chodzi tu o to, by AI zastąpiła lekarza, bardziej o to, by wyposażyć go w kolejne z narzędzi, które pozwoli mu lepiej wykonywać swój zawód.

Kwestią, która zyskała na znaczeniu w ostatnich miesiącach, jest cyberbezpieczeństwo. Jak radzicie sobie Państwo z ochroną przed cyberatakami?

Monitorujemy na bieżąco zagrożenie i reagujemy adekwatnie do potrzeb. W przypadku cyberbezpieczeństwa, z oczywistych przyczyn, nie mogę zdradzić za dużo szczegółów.

Które bariery hamują najmocniej wdrażanie innowacji technologicznych w polskich placówkach ochrony zdrowia?

Oczywiście kwestie środków finansowych przeznaczanych na wprowadzanie nowoczesnych technologii są niezwykle istotne. Szczególnie teraz widzimy jak bardzo wpływ na ten rynek ma inflacja i wojna w Ukrainie. Wciąż nie odbudowały się wszystkie łańcuchy dostaw poprzerywane pandemią SARS-CoV-2. To trudna sytuacja, która wymaga elastycznego podejścia do ustalania priorytetów.

Sądzę, że w wyniku pandemii wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że proces informatyzacji ochrony zdrowia jest kluczowy, zarówno pod kątem dostępności do świadczeń medycznych, ale również możliwości adaptacji jednostek do nowych wyzwań i konieczności podejmowania decyzji zarządczych. Moim zdaniem, nie ma już powrotu do obliczeń wykonywanych na papierze czy papierowej dokumentacji medycznej.

Krzysztof Płaciszewski pracował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji jako Zastępca Dyrektora Departamentu Zdrowia do spraw e-Zdrowia. Był też Pełnomocnikiem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji do spraw informatyzacji. Pracował m.in. w Ministerstwie Cyfryzacji, gdzie był odpowiedzialny za tworzenie i rozwój rządowego portalu gov.pl. Posiada tytuł Executive MBA oraz certyfikaty ITIL i Agile PM. Obecnie pełni funkcję Z-cy Dyrektora ds. Teleinformatycznych i Inżynierii Medycznej CSK MSWiA w Warszawie.

Czytaj także: Cancer Plan, EHDS, EU4Health. Co UE robi dla zdrowia? Wywiad z Andrzejem Rysiem z Komisji Europejskiej

Informacje o dostępności leków opierają się na danych z 10 405 aptek w Polsce
Informacje o dostępności leków opierają się na danych z 10 405 aptek w Polsce

Lekarze korzystający z systemów informatycznych KAMSOFT S.A mają dostęp do aktualnej i wiarygodnej informacji o brakach leków w aptekach. Dzięki temu mogą zaordynować pacjentowi odpowiedni zamiennik, a pacjent łatwo sprawdzi, gdzie go kupi. Jak działa to rozwiązanie?

Co jakiś czas na rynku występują braki dostępności leków. Nie ma jednego, prostego rozwiązania tego problemu, ale można zapobiegać sytuacjom, gdy pacjent chodzi od apteki do apteki, aby zrealizować receptę. Wystarczy, że lekarz jeszcze w trakcie wizyty zostanie poinformowany o dostępności leku w aptekach. W ten sposób, w razie potrzeby wypisze receptę na dostępny zamiennik. 

Czerwony kolor to sygnał, że może być problem z zakupem leku

Wybierając dany lek na receptę, lekarz widzi na ekranie informację o szacunkowej dostępności: zielony kolor oznacza, że produkt leczniczy jest dostępny; czerwony informuje o trudnościach z dostępnością, a żółty – o ograniczonej podaży (lek dostępny jest w ponad połowie aptek).

Sytuacja na rynku jest dynamiczna, więc kluczowym jest, aby informacja dla lekarzy była na bieżąco aktualizowana – nie sprawdzą się dane historyczne, bo przecież produkt, który dwa dni temu był łatwo dostępny dzisiaj może być trudny do kupienia. Dlatego KAMSOFT dba o to, aby wszystkie dane były aktualizowane w trybie dobowym. A już wkrótce funkcjonalność ta zostanie rozszerzona o trendy dostępności produktów leczniczych.

Gdy system wyświetli czerwony kolor, to jest to sygnał dla lekarza, aby rozważył przepisanie zamiennika, który być może jest łatwiej dostępny na rynku.

Systemy gabinetowe KAMSOFT w znaczący sposób wspierają lekarzy w wyszukaniu zamienników, nie tylko o analogicznym składzie, ale również o tej samej postaci i dawce. Ta funkcja dostępna jest bezpośrednio w KS-SOMED i KS-PPS, a jej obsługa jest bardzo prosta i nie wymaga instalacji dodatkowych aplikacji czy szukania danych w innych miejscach. Oczywiście to nie system ostatecznie decyduje o tym, jaki lek zostanie zaordynowany, ale lekarz w oparciu o swoją profesjonalną ocenę.

– Mówimy o aktywnym zapobieganiu sytuacjom, kiedy pacjent nie rozpoczyna leczenia zgodnie z zaleceniami lekarza lub jest ono opóźnione, bo nie może znaleźć w aptekach zaordynowanego leku. Stawką jest bezpieczeństwo pacjentów – mówi Grzegorz Mródź, Prezes Zarządu KAMSOFT S.A.

Funkcja weryfikacji dostępności produktów leczniczych (źródło: KAMSOFT S.A.)
Funkcja weryfikacji dostępności produktów leczniczych (źródło: KAMSOFT S.A.)

Zintegrowana platforma opieki

Stworzenie tego narzędzia możliwe było dzięki budowanemu od lat systemowi opieki cyfrowej OSOZ (Otwartego Systemu Ochrony Zdrowia). W jego skład wchodzą komunikujące się ze sobą systemy IT bazujące na ustandaryzowanych, wysokiej jakości bazach danych. W ten sposób z czasem powstała platforma łącząca rozwiązania dla pacjentów, farmaceutów, lekarzy i placówek medycznych.

Informacje o dostępności leków opierają się na danych z ponad 10 400 aptek w Polsce, a sercem całego systemu jest baza leków KS-BLOZ. Korzysta z niej każdy system medyczny i apteczny KAMSOFT S.A., znacznie ułatwiając m.in. wystawianie recept oraz ich realizację.

– Opracowaliśmy także narzędzie pomagające pacjentom. W bezpłatnym serwisie KtoMaLek.pl, każdy może wpisać nazwę leku i dowiedzieć się, w których okolicznych aptekach jest on dostępny. Aby mieć pewność, że lek będzie nadal na nas czekał zanim dotrzemy do apteki, wystarczy go zarezerwować on-line i wygodnie odebrać w aptece. Bez obaw, że ktoś wykupi go przed nami – mówi Grzegorz Mródź.

Jak podkreśla Prezes Zarządu KAMSOFT S.A., na dostępie do takiej wiedzy korzystają wszyscy. – Dobrze poinformowany pacjent podejmuje bardziej świadome decyzje odnośnie swojego zdrowia. Wie, jak szukać leków czy znaleźć wolny termin do lekarza; jednym słowem – jak poruszać się po systemie zdrowia.

KAMSOFT S.A. ma swojej ofercie także inne serwisy dla pacjentów, jak wyszukiwarkę wolnych terminów do lekarzy (LekarzeBezKolejki.pl) oraz aplikację mobilną VisiMed łączącą wszystkie omawiane funkcjonalności w jednym miejscu i dodatkowo oferującą m.in. telekonsultacje, dzienniczek zdrowia czy opcję zamawiania recept na kontynuację leczenia.

Film prezentujący działanie systemu weryfikacji dostępności leków.

Pierwsza pomoc w aplikacji mobilnej IKP
Pierwsza pomoc w aplikacji mobilnej IKP

Aplikacja mobilna Internetowego Konta Pacjenta (mojeIKP) wzbogaciła się o moduł pomagający udzielić pierwszej pomocy w razie nagłego wypadku.

Na zakładce „Pierwsza pomoc” znaleźć można szereg praktycznych informacji, przykładowo, jak postępować w przypadku nagłego bólu w klatce piersiowej, alergii czy udaru.

Jak przypomina Centrum e-Zdrowia odpowiedzialne za rozwój aplikacji, udzielenie pierwszej pomocy osobie poszkodowanej to nie tylko odruch humanitarny, ale też prawny obowiązek.

We wnętrzu zamieszczono m.in. informacje jak pomóc poszkodowanej osobie oraz jak obsługiwać defibrylator
We wnętrzu zamieszczono m.in. informacje jak pomóc poszkodowanej osobie oraz jak obsługiwać defibrylator

Moduł podzielono na 4 części:

Udziel pierwszej pomocy – instrukcja działania opisująca, jak udrożnić drogi oddechowe, ułożyć kogoś w tzw. pozycji bezpiecznej, wykonać resuscytację krążeniowo-oddechową, czyli masaż serca i sztuczne oddychanie, zarówno w przypadku dziecka, jak i dorosłego. Nagranie „rytmu masażu serca” ułatwi wykonywanie tej czynności.

Inne wypadki i zdarzenia – opisy objawów i sytuacji oraz zalecenia, jak udzielić pierwszej pomocy w następujących sytuacjach:

Defibrylator AED – informacje o urządzeniu, które rozpoznaje zaburzenia rytmu serca i podpowiada osobie ratującej, co ma zrobić. Defibrylatory są rozmieszczone najczęściej na ścianie, w instytucjach publicznych, zakładach pracy, na dworcach, lotniskach, stacjach metra, niektórych stacjach benzynowych, w galeriach handlowych i biurowcach itp.

Rozmowa z dyspozytorem – jak rozmawiać z dyspozytorem, o co spyta, jakie informacje należy mu przekazać.

Nową funkcjonalność „Pierwsza pomoc” można uruchomić:

Czytaj także: 96% recept w Polsce jest wystawianych elektronicznie

Centrum e-Zdrowia podsumowało projekt P1 podczas konferencji "360 stopni wokół systemu e-zdrowia"
Centrum e-Zdrowia podsumowało projekt P1 podczas konferencji „360 stopni wokół systemu e-zdrowia”

Centrum e-Zdrowia podsumowało wdrożenie centralnej plaformy e-zdrowia, czyli projektu P1. Co udało się osiągnąć dzięki kwocie 277 mln zł zainwestowanej w ostatnich 5 latach? Czy P1 to sukces, czy raczej porażka? I w końcu, co dalej z e-zdrowiem w Polsce?

Podsumowanie realizacji unijnego projektu informatycznego „Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych (P1)” odbyło się podczas konferencji „360 stopni wokół Systemu e-zdrowia” zorganizowanej 12 września br.

Przypomnijmy, że celem projektu była budowa systemu e-zdrowie, umożliwiającego gromadzenie, przetwarzanie i udostępnianie zasobów cyfrowych o zdarzeniach medycznych pacjentów oraz indeksów elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM). System miał obsługiwać wszystkie podmioty medyczne, niezależnie od źródła finansowania udzielanych świadczeń.

Historia P1 jest długa i skomplikowana, po drodze zagrożone było jego finansowanie ze środków UE, Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) przeszło wizerunkowy lifting i przybrało nową nazwę Centrum e-Zdrowia. Jeszcze częściej zmieniali się dyrektorzy CeZ. I choć podczas konferencji zamykającej projekt P1 można było odnieść wrażenie, że jego realizacja to niekończące się pasmo sukcesów, w tej beczce miodu jest też kilka łyżek dziegciu. Przyjrzymy się temu, co udało się zbudować i pozostawionym odłogiem problemom.

E-recepta. Bezdyskusyjny sukces

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że do największych osiągnięć można zaliczyć wdrożenie e-zwolnienia, e-skierowania (debiut przy szczepieniach COVID) oraz e-recepty. I to nie tylko w kontekście pandemii COVID-19, która jedynie przypomniała, że digitalizacja w ochronie zdrowia ułatwia ciągłość świadczenia i koordynację usług zdrowotnych.

Mimo napiętych terminów, wdrożenia udały się m.in. dzięki zaangażowaniu świadczeniodawców i dostawców systemów IT. To lekarze musieli szybko przyzwyczaić się do nowego sposobu wystawiania recepty czy zwolnienia lekarskiego. Na tej bazie wiedzy i wyposażenia technicznego o wiele łatwiej było wprowadzić kolejne rozwiązania, jak e-skierowanie czy – już niedługo – e-rejestrację. Faktem jest też, że m.in. obowiązkowe wystawianie recept w formie elektronicznej podbiło pozycję Polski w rankingach cyfryzacji systemów zdrowia w Europie.

– Pandemia pokazała, że e-zdrowie jest nam niezbędne – mówił Paweł Kikosicki, dyrektor Centrum e-Zdrowia. Pacjenci właściwie nie mieli innego wyjścia jak zaakceptować e-recepty i teleporady, a potem się do nich przyzwyczaili oraz przekonali. Podobnie było z IKP, czyli Internetowym Kontem Pacjenta. W marcu 2020 r., kiedy wybuchła pandemia COVID-19, liczba użytkowników wynosiła 2 mln i rosła bardzo powoli. Prawdziwe przyspieszenie nastąpiło z końcem 2020 r. odkąd przez IKP można było otrzymać skierowanie na szczepienie przeciwko koronawirusowi. Po tym jak udostępniono wersję mobilną w maju 2021 roku i wprowadzono dostęp do certyfikatów unijnych COVID, w lipcu 2021 roku osiągnięto poziom 10 mln użytkowników. Systematycznie dodawane są nowe usługi, w tym m.in. przypomnienia o lekach czy kursy zdrowia.

Rola konta zdrowia jest kluczowa. Oprócz praktycznych funkcji jak obsługa e-recept i skierowań, IKP ułatwia pacjentom nawigowanie po systemie zdrowia i zarządzanie dostępem do własnych danych, a systemowi zdrowia – wirtualne świadczenie niektórych usług i komunikowanie się z pacjentem. To narzędzie będzie w centrum uwagi przez kolejne lata.

Rozwój IKP w latach 2021-2021 (źródło: Centrum e-Zdrowia

Błędy, które trzeba naprawić i lekcje, z których należy wyciągnąć wnioski

2 tygodnie po konferencji zamykającej projekt P1 ukazał się raport z tegorocznej edycji badania stopnia informatyzacji podmiotów leczniczych. Niestety, tym razem jest mniej powodów do świętowania. Mimo, że EDM jest obowiązkowa w zakresie 5 dokumentów od 1 lipca, prowadzi ją niecałe 50% badanych. Sytuacja wygląda lepiej w przypadku szpitali. Indeksowanie zdarzeń w P1 deklaruje 57,5% placówek, zaledwie 30,5% wymienia elektronicznie dokumentację z innymi podmiotami, a 82% nadal udostępnia dokumentację pacjentowi w formie papierowej (!). Wydawałoby się, że pandemia stała się katalizatorem dla telemedycyny. W rzeczywistości oferuje ją tylko 25,5% placówek medycznych. Marginalne pozostaje wykorzystanie rozwiązań zdrowia mobilnego (4,5%) oraz sztucznej inteligencji (6,6%). I absolutnie alarmujące dane: aż 86% szpitali zgłasza potrzeby w zakresie cyberbezpieczeństwa.

Potwierdziło się to, o czym mówiono od dawna: o ile z EDM radzą sobie w miarę dobrze duże placówki medyczne, to mniejsze podmioty zupełnie poległy. Brakuje im pieniędzy na informatyzację, kompetencji cyfrowych, a często dostępu do szerokopasmowego Internetu. Po 3 miesiącach od wprowadzenia obowiązku wymiany EDM w formie elektronicznej, cel ten jest nadal bardzo odległy, a papier ma się dobrze. Co gorsza, można odnieść wrażenie, że na ten problem zamknięto oczy i nawet ostatnio ogłoszone wsparcie dla 1400 placówek POZ przez Ministerstwo Zdrowia w ramach unijnego projektu na pewno nie poprawi sytuacji. Zresztą z badania wynika, że placówki mają już systemy IT, problem leży zupełnie gdzie indziej.

Brakuje zachęt do wdrażania EDM a przede wszystkim zbadania poziomu digitalizacji we wszystkich placówkach i wsparcia tych, które pozostają w tyle. Obecnie prowadzona przez CeZ ankieta pokazuje, że problem istnieje, ale nie daje wiedzy o tym, gdzie dokładnie. Nawet w „Programie rozwoju e-zdrowia w Polsce na lata 2022–2027” MZ posługuje się oceną dojrzałości systemów informacyjnych metodą EMRAM przeprowadzoną w Polsce – i to w bardzo cząstkowym zakresie – 5 lat temu.

Można odnieść wrażenie, że podsumowując projekt P1 założono, że wszystko działa jak powinno i można zabrać się za realizację kolejnych planów. Tempo wprowadzania rozwiązań e-zdrowia było tak duże, że świadczeniodawcy często za nim nie nadążali. Po drodze pojawiły się też problemy z udostępnianiem interfejsów integracyjnych, co powodowało, że pod taką samą presją byli dostawcy rozwiązań IT. W maratonie P1 zabrakło zarządzania zmianą, a cyfryzacja to dla świadczeniodawców jedno z największych wyzwań, z jakimi obecnie się mierzą.

E-recepta, e-ZLA czy e-skierowanie są końmi pociągowymi e-zdrowia w Polsce, ale EDM może okazać się najsłabszym ogniwem decydującym o sile całego systemu. Priorytetem na kolejne lata musi być poprawa dojrzałości e-zdrowia. Inaczej już osiągnięte sukcesy pójdą na marne.

Czytaj także: Raport o stanie cyfryzacji ochrony zdrowia w 2022 roku

Terje Peetso do 2018 roku przewodziła wydziałowi polityki e-zdrowia i starzenia się w Komisji Europejskiej

O tym, jak estonia wyrosła na europejskiego lidera e-zdrowia i dlaczego niektóre pilotaże kończą się porażką rozmawiamy z Terje Peetso, Członkinią Zarządu w Centrum Medycznym Estonii Północnej (North Estonia Medical Centre).

Jak Estonia wykorzystuje rozwiązania telezdrowia?

Telezdrowie jest szeroko stosowane u nas od wielu lat i zyskuje coraz większą popularność. Tak jak wszędzie, przyspieszenie adaptacji rozwiązań z zakresu opieki wirtualnej nastąpiło podczas kryzysu COVID-19.

Usługi cyfrowe są chętnie stosowane przez pracowników służby zdrowia – mam na myśli e-konsultacje między lekarzami rodzinnymi i specjalistami. Niektóre rozwiązania ułatwiają komunikację między lekarzami/pielęgniarkami a pacjentami, np. wideokonsultacje. A jeszcze inne pozwalają komunikować się pacjentowi z cyfrowymi doradcami, jakimi są przykładowo aplikacje zdrowotne oraz chatboty wkorzystujące systemy sztucznej inteligencji.

Warto tutaj rozróżnić dwa pojęcia: telezdrowie i telemedycyna. Podczas gdy telemedycyna odnosi się do usług klinicznych świadczonych na odległość, telezdrowie może odnosić się nie tylko do usług klinicznych, ale także do usług nieklinicznych, takich jak przykładowo szkolenia dla świadczeniodawców. Najważniejsze jest to, aby pacjentom dać do dyspozycji paletę rozwiązań, z którym mogą sobie wybrać to najbardziej im pasujące.

Estoński system opieki zdrowotnej uchodzi za jeden z najbardziej innowacyjnych w Europie.

Estoński strategiczny plan rozwoju e-zdrowia 2020 określa wizję cyfryzacji na kolejne 5 lat. Do 2025 roku powstanie sieć usług zdrowotnych oparta na interoperacyjnych rozwiązaniach e-zdrowia. Z kolei w Narodowym Planie Zdrowia na lata 2020–2030, e-zdrowie jest postrzegane jako czynnik wspomagający rozwój całego systemu zdrowia, a nie jako oddzielny składnik podążający własnym torem.

Estoński Fundusz Ubezpieczeń Zdrowotnych (red.: odpowiednik polskiego NFZ) od początku 2020 roku wspiera wdrażanie usług telemedycznych, ponieważ poprawiają one dostęp do opieki zdrowotnej, dodatkowo ułatwiając pacjentom wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie.

Nie zapominajmy, że usługi medyczne na odległość gwarantują też ciągłość leczenia, gdy właśnie odległość stoi na przeszkodzie. W obszarach poza dużymi miastami, dostęp do usług medycznych pogarsza się, brakuje lekarzy, a infrastruktura jest słabo rozwinięta.

Co jeszcze jest receptą na estoński cud e-zdrowia? Dodałabym pewnego rodzaju otwarcie społeczne na innowacje i kulturę cyfrową. Przykładowo, to Estonia jako pierwszy kraj umożliwiła głosowanie mobilne w wyborach, a e-dowód pozwala na korzystanie z wielu usług administracyjnych przez internet. W tak innowacyjnym ekosystemie także ochrona zdrowia szybciej wchłania nowości.

Co zdecydowało o powodzeniu wdrażania telezdrowia?

Po pierwsze, musimy aktywnie zaangażować użytkowników końcowych w proces cyfryzacji: obywateli, pacjentów, pracowników służby zdrowia. Należy zidentyfikować potrzeby, przetestować rozwiązania, zweryfikować ich skuteczność i na bieżąco aktualizować.

Po drugie, trzeba prioryretowo podejść do często pomijanych aspektów jak kompetencje cyfrowe, umiejętności poruszania się po systemie zdrowia i korzystania z informacji na temat zdrowia, dostęp do szybkiego Internetu oraz nowoczesnych urządzeń. Po trzecie, należy zapewnić interoperacyjność systemów w ramach krajowego systemu zdrowia i poza nim. I na koniec nie można zapomnieć o dzieleniu się swoim doświadczeniem i nauce od tych, którzy osiągnęli sukces.

Co dokładnie oznacza to w praktyce?

Mówiąc w skrócie: zidentyfikuj potrzebę, poszukaj istniejącego i sprawdzonego rozwiązania lub przetestuj albo rozwiń nowe. Jeśli się sprawdzi i zapewni lepsze wyniki zdrowotne oraz oszczędność czasu lub zasobów, upewnij się, że będzie dostępne, przyjazne dla użytkownika oraz regularnie aktualizowane i poprawiane.

W kolejnym etapie, zaprezentuj rezultaty i korzyści oraz zapewnij łatwość obsługi. Spraw, by rozwiązanie było opłacalne zarówno z finansowego, jak i zdrowotnego punktu widzenia. I jeszcze jedno: projekty pilotażowe powinny być punktem wyjścia do szerszej zmiany, a nie sztuką dla sztuki, co jest nagminnym grzechem. Po co je realizować, jeśli nie ma pomysłu i budżetowania na ich kontynuację?

W dziedzinie zdrowia cyfrowego nie widzę sensu samodzielnego testowania nowych rozwiązań, bo większość z nich została już sprawdzona w innych systemach zdrowia. Wystarczy uczyć się od innych i mieć odwagę do wdrażania nowości. Mam wrażenie, że niektóre pilotaże to taka zasłona dymna, za którą chce się ukryć brak gotowości na zmiany lub brak pomysłu na to, jak być liderem postępu cyfrowego.

Czytaj także: Przychodzi milion pacjentów do jednego lekrza, czyli nadchodzi nowy model opieki

Nowy program wsparcia na informatyzację . MZ przekaże łącznie ponad 99 mln zł dla 600 placówek
Nowy program wsparcia na informatyzację . MZ przekaże łącznie ponad 99 mln zł dla 600 placówek

Dotacja obejmuje zakup i rozbudowę sprzętu oraz dowolnego oprogramowania. Pieniądze mają pomóc placówkom medycznym m.in. w przejściu na EDM, a wnioski można składać do 31 stycznia 2023 roku.

Celem dotacji jest m.in. integracja placówek Podstawowej Opieki Zdrowotnej z centralnym systemem e-zdrowia. Co istotne, placówka może uzyskane pieniądze wykorzystać na inwestycję w dowolny system informatyczny. Jedynym warunkiem jest komunikacja oprogramowania z P1.

Z grantu mogą skorzystać podmioty, które:

Jak sugeruje ostatni z warunków, głównym elementem projektu jest rozbudowa systemów gabinetowych w celu umożliwienia tworzenia oraz wymiany dokumentacji medycznej w postaci elektronicznej (wymiana EDM) i integracja z platformą P1.

Kto otrzyma wsparcie?

Projekt realizowany jest ze środków UE, a łączna kwota dofinansowania to 99 589 028,57 zł. Wsparcie na rozbudowę systemów informatycznych oraz zakup niezbędnej infrastruktury teleinformatycznej otrzyma co najmniej 600 placówek POZ wyłonionych w drodze otwartego naboru prowadzonego przez Ministerstwo Zdrowia.

Odbiorcami produktów projektu są m.in.:

Na co można wydać pieniądze?

Wyłonione w ramach naboru placówki POZ otrzymają wsparcie pieniężne w postaci grantu na:

Warunkiem jest, aby po zakończeniu realizacji projektu, placówka medyczna zapewniła zwłaszcza:

Jak ubiegać się o grant?

Nabór placówek POZ prowadzony jest na Platformie Obsługi Projektów Inwestycyjnych Ministerstwa Zdrowia na stronie: https://e-inwestycje.mz.gov.pl/. Nazwa naboru to: Nabór: Wdrożenie e-usług w placówkach POZ (POIS.11.03.00-00-0074/22) – Nabór nr 1/POZ2-REACT/2022.

Czytaj także: Rusza pilotaż szkoleń z cyberbezpieczeństwa. Od 2023 roku ma być rozszerzony na całą Polskę

1 90 91 92 93 94 127