Głos jest nadal mało zbadanym biomarkerem zdrowia.
Głos jest nadal mało zbadanym biomarkerem zdrowia.

Naukowcy odkryli nietypowy sposób diagnozy cukrzycy. Wystarczy, że pacjent wypowie kilka zdań do smartfona.

Zespół badaczy z Klick Labs z siedzibą w USA stworzył model sztucznej inteligencji potrafiący ocenić, czy pacjent ma cukrzycę typu 2 – i to zaledwie na podstawie 6–10-sekundowej próbki głosu. Pierwsze testy wykazały wysoką, bo 89-procentową dokładność dla kobiet i 86-procentową dla mężczyzn.

– Nasze badania podkreślają znaczące różnice w charakterystyce głosu między osobami z cukrzycą typu 2 i bez niej. Ten nowy biomarker może zmienić sposób, w jaki diagnozuje się cukrzycę – mówi Jaycee Kaufman, naukowiec z Klick Labs. Byłaby to najprostsza z możliwych metod wczesnego wykrywania choroby, na którą w Polsce choruje obecnie 2 mln osób.

Według danych Ministerstwa Zdrowia, nawet 25% pacjentów nie wie, że ma cukrzycę. Na całym świecie jest to 240 milionów dorosłych, którzy żyjąc nieświadomie z chorobą są zagrożeni jej wyniszczającymi konsekwencjami. Niekontrolowana choroba może prowadzić do niebezpiecznych uszkodzeń narządów m.in. wzroku i nerek. Obecna, jedyna metoda diagnozowania, polega na oznaczeniu poziomu glukozy na czczo. Wiele osób nie ma dostępu do glukometru lub lekarza albo po prostu nie jest świadomych, że znajdują się w grupie ryzyka.

Badanie obejmowało analizę 18 000 nagrań w celu zidentyfikowania cech akustycznych, które odróżniały osoby bez cukrzycy od diabetyków. Za pomocą technologii przetwarzania sygnału i algorytmów AI, naukowcom udało się wykryć subtelne zmiany wysokości i intensywności dźwięku, które są niesłyszalne dla ludzkiego ucha.

Technologia została opisana w badaniu „Acoustic analysis and prediction of Type 2 Diabetes Mellitus using smartphone-recorded voice segments” opublikowanym w czasopiśmie Mayo Clinic Proceedings: Digital Health. We wnioskach badacze podkreślają, że „u osób z cukrzycą typu 2 w porównaniu z osobami bez choroby występując różnice w głosie.” Badanie nie wyjaśnia jednak, co je powoduje.

Głos może stać się zupełnie nowym biomarkerem, zaraz obok krwi. Dotychczasowe badania wykazały dużą skuteczność analizy głosu m.in. w diagnozowaniu depresji. Naukowcy są przekonani, że skuteczność wykrywania chorób tą metodą można znacznie poprawić, jeśli próbkę głosu uzupełni się danymi z elektronicznej dokumentacji medycznej. Metoda mogłaby pomóc w tanich i szeroko dostępnych badaniach przesiewowych w kierunku cukrzycy lub monitoringu choroby. Wymaga jedynie smartfona i aplikacji mobilnej, bez konieczności zakupu dodatkowych urządzeń.

Czytaj także: Co potrafi nowy super-stetoskop z wbudowanym EKG?

KSeF będzie dużą rewolucją w fakturowaniu wymagającą skrupulatnego przygotowania.
KSeF będzie dużą rewolucją w fakturowaniu wymagającą skrupulatnego przygotowania.

1 lipca 2024 r. w życie wejdzie obowiązek korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF). Dostawca IT dla ochrony zdrowia KAMSOFT S.A. radzi, co powinny zrobić apteki, hurtownie farmaceutyczne i placówki medyczne, aby przygotować się z wyprzedzeniem.

Co to jest KSeF?

Krajowy System e-Faktur (KSeF) to centralna platforma nadzorowana przez Krajową Administrację Skarbową służąca do gromadzenia, przechowywania, przesyłania oraz analizy i kontroli faktur elektronicznych, zwanych fakturami ustrukturyzowanymi.

Od kiedy obowiązuje KSeF?

Od 1 lipca 2024 r. przystąpienie do KSeF stanie się obowiązkiem dla większości podmiotów gospodarczych w Polsce, a więc także dla aptek, placówek medycznych oraz hurtowni farmaceutycznych.

Wszystkie faktury w ustandaryzowanym formacie (XML) będą wystawiane, otrzymywane i przechowywane jedynie za pośrednictwem platformy KSeF. Co to oznacza dla firm? Błędnie wygenerowane i wysłane do KSeF zlecenie fakturowania będzie się wiązało z tym, że KSeF nie przyjmie takiego dokumentu, co w praktyce będzie oznaczało brak wystawionej faktury. W efekcie firma nie otrzyma należności za swoje towary lub usługi. KSeF nie będzie także w żaden sposób powiadamiał o tym, że dostawca wystawił fakturę.

Jak działa Krajowy System e-Faktur (KSeF)?
Jak działa Krajowy System e-Faktur (KSeF)?

Jak się przygotować do KSeF?

KSeF wprowadza dużą zmianę procesu wystawiania oraz odbierania faktur.

Biorąc pod uwagę procesy, jakie przedsiębiorcy muszą dostosować, aby móc „płynnie” korzystać z Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF), czasu na przygotowanie się nie zostało dużo. Chodzi m.in. o sposób wystawiania, wysyłania, przechowywania faktur, a także odbierania faktur od dostawców towarów i usług.

Do tego KSeF ma pewne ograniczenia, które mogą stanowić wyzwanie dla firm. Na przykład, nie ma możliwości poprawienia raz wystawionego dokumentu inaczej niż poprzez jego korygowanie; dodawania do faktur jakichkolwiek załączników czy wystawiania faktur według indywidualnego wzorca. KSeF o niczym nikogo nie powiadamia. Oznacza to, że np. proces wystawiania faktury należy w ramach organizacji monitorować i wypracować nowe procedury,. Po to, aby nie spotkać się z sytuacją, w której wystawiającemu fakturę „wydaje się”, że ją wystawił, a w rzeczywistości KSeF był np. niedostępny lub zlecenie fakturowania nie spełniało określonych wymagań i ostatecznie zostało odrzucone. W przypadku faktur wystawianych przez dostawców, nabywca również nie zostanie powiadomiony przez KSeF o tym, że została dla niego wystawiona faktura.

Wdrożenie KSeF w aptekach, placówkach medycznych i hurtowniach farmaceutycznych

Wdrożenie integracji z KSeF jest skomplikowanym projektem wymagającym wcześniejszego zaplanowania procesu implementacji w tym m.in. przeprojektowania wewnętrznego obiegu faktur. Co ważne, proces dostosowania do wymogów stawianych przez Ministerstwo Finansów będzie wyglądał inaczej dla aptek i sieci aptecznych, a inaczej dla hurtowni farmaceutycznych, przychodni czy szpitali ze względu na specyfikę działania, procesy biznesowe, wielkość organizacji, liczbę transakcji czy liczbę i różnorodność rozwiązań informatycznych.

Czy są rozwiązania IT uławiające przejście na KSeF?

Biorąc pod uwagę ograniczenia KSeF oraz potrzeby przedsiębiorstw w zakresie obsługi faktur ustrukturyzowanych, firma KAMSOFT opracowuje narzędzie pharmind EDI XF dostosowane do komunikacji z Krajowym Systemem e-Faktur oraz głęboko zintegrowane z systemami IT KAMSOFT. Jak to będzie działać? pharmind EDI XF zweryfikuje i dostarczy zlecenie wystawienia faktury do KSeF na podstawie danych wprowadzonych do systemów IT (m.in. KS-FKW, KS-AOW, KS-SOMED, KS-PPS, SERUM, KS-SOLAB, KS-ASW, Mediporta, KS-HFW VE i KS-HWW VE). Narzędzie to także umożliwia łatwiejszy dostęp do faktur ustrukturyzowanych wystawionych przez dostawców.

Komunikacja systemów KAMSOFT S.A. z KSeF.
Komunikacja systemów KAMSOFT S.A. z KSeF.

Czytaj więcej: Webinary na temat KSeF dla podmiotów rynku ochrony zdrowia.

4 miesiące, 2 tygodnie - tyle trwały kadencje ostatnich dwóch ministrów zdrowia w rządzie PiS. Czy zmieni się to w grudniu?
4 miesiące, 2 tygodnie – tyle trwały kadencje ostatnich dwóch ministrów zdrowia w rządzie PiS. Czy zmieni się to w grudniu?

Tymczasowa minister zdrowia w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego i nowa w rządzie Donalda Tuska, szukanie szefa AOTMiT, UODO ukarze Adama Niedzielskiego karą 100 tys. zł za ujawnienie danych lekarzy – ostatnie tygodnie roku w zdrowiu podsumowuje Aleksandra Kurowska, redaktor naczelna Cowzdrowiu.pl

Polityka

Choć jeszcze w listopadzie Donald Tusk zapewniał, że ma kandydatów do wszystkich resortów, to posłowie w kuluarach mówili otwarcie, że decyzje nie zapadły. Z jednej strony kandydaci pojawiający się na giełdzie byli wskazywani według zasady „mniejsze zło, jakoś da radę”. Na kilka dnia przed prawdopodobną zmianą rządu najpewniejszą kandydatką jest Izabela Leszczyna z KO, co potwierdzają także inne media.

Problemów z obsadzeniem stanowisk jest wiele. Pierwszy – bez przebicia w partii, polityk czy ekspert o słabszej pozycji będzie skazany na podporządkowanie się ministrowi finansów, edukacji i sprawiedliwości. Warto przypomnieć, że wszystkie ważniejsze sprawy Adam Niedzielski przegrywał, mimo że był człowiekiem premiera. Dodatkowych pieniędzy z budżetu nie tylko nie przyniósł, ale dał „skroić” NFZ miliardy złotych. Resort finansów przestał z budżetu płacić m.in. za ratownictwo, leczenie hemofilii, AIDS, składki za część nieubezpieczonych. Edukacji o zdrowiu się nie doczekaliśmy, tak jak np. promocji szczepień przeciwko HPV w szkołach, a Zbigniew Ziobro ciął ustawę o jakości jak chciał, powoływał zdrowotne instytuty oraz np. uniemożliwił leczenie przeciwko WZW C więźniów – którzy wychodząc na wolność zarażają kolejne osoby. Dlatego z polityków akurat Leszczyna od razu wydawała się dobrą kandydatką, bo nie dawała sobie do teraz za bardzo w kaszę dmuchać, a wiceministrów może i tak wybrać merytorycznie mocnych w zdrowiu.

Roszady w urzędach

Wokół obsadzania stanowisk działa się magia. I w czasie zamykania tego numeru było jeszcze wiele niewiadomych. Zacznijmy od tego, że minister Katarzynę Sójkę, która sprawowała urząd ministra przez około dwa miesiące i szybko wpadła w – lub wcześniej skrywała – polityczny populizm, zastąpiła szefowa inspekcji sanitarnej. Choć wiele mówiło się nawet o jej odwołaniu.

Ewa Krajewska jest bowiem bohaterką tzw. afery szczepionkowej opisanej przez NIK (brak kontroli nad dystrybucją i jakością szczepień przeciwko COVID-19), jej kluczowe projekty ustaw nie zostały procedowane przez rząd (np. o reorganizacji inspekcji). Ale jak widać pozycję ma wystarczająco mocną lub brakowało innych chętnych na dwa tygodnie bycia Ministrem Zdrowia. Po jej przejściu do MZ okazało się, że w GIF nie została ani jedna osoba w kierownictwie poza dyrektorem generalnym, który nie jest farmaceutą. Nie ogłoszono konkursów, a byłoby kilka stanowisk do obsadzenia.

Z kolei w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, która wylicza i ocenia ile pieniędzy powinno się płacić za operacje czy np. szczepienia w aptece oraz rekomenduje, które leki refundować, w dwa tygodnie ogłoszono dwa konkursy na stanowisko prezesa, więc pewnie zmieniła się wizja, kto ma wygrać. To generalnie ewenement, bo ze stanowiska prezesa teoretycznie nie można nikogo odwołać.

Roman Topór-Mądry, który jedną kadencję zarządzał instytucją, bywał nie najlepiej oceniany – m.in. jeśli chodzi o wyceny świadczeń – i zmiany na stanowisku spodziewano się w zeszłym roku, gdy był nowy konkurs na prezesa. Ale jednak wybrano go ponownie. A nagle, przy okazji przegranej PiS, musiał w tym roku opuścić stanowisko. Ogłoszono konkurs, w którym było 5 kandydatów, i bez rozstrzygania go ogłoszono ponownie z tymi samymi kryteriami. Politycy KO apelowali, żeby z rozstrzygnięciem zaczekać do przejęcia władzy przez nową ekipę, ale na liście osób do obsadzenia znalazła się m.in. dyrektor generalna kancelarii premiera, która zaangażowana była m.in. w zakup feralnych respiratorów i maseczek. Przez lata była urzędniczką w MZ, a potem przez rok wiceminister.

Wakaty są i w innych miejscach, bo np. w sanepidzie nie ma prezesa już od dawna. Powodem jest fakt, że wybrany do kierowania urzędem Krzysztof Saczka nie spełnia wymogów ustawowych, więc jest wiceprezesem działającym w zastępstwie prezesa.

Sejm

Sejm nowej kadencji zaczął od realizacji jednej z obietnic wyborczych i uchwalił ustawę wprowadzającą publiczne finansowanie in vitro. Tym samym pierwsza ustawa, która przeszła przez Sejm, była inicjatywą obywatelską, co wielokrotnie podkreślano podczas prac.

Pracownicy ochrony zdrowia

Przeciążenie personelu medycznego stwarzało zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów oraz samych pracowników, a także negatywnie wpływało na jakość udzielanych świadczeń – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Kontrolerzy stwierdzili też, że zamiana zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na umowę cywilnoprawną, pozwalała na ominięcie narzuconych przez prawo pracy ograniczeń dotyczących czasu pracy i wypełnienie w ten sposób braków kadrowych.

W Sejmie zaczęto prace nad innym obywatelskim projektem, ale już o wiele trudniejszym, ze względu na duże koszty finansowe. Chodzi o nowelizację ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, przygotowaną z inicjatywy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

MZ postanowiło rozszerzyć uprawnienia ratowników. Zgodnie z projektem, będą oni mogli m.in. pobierać materiał z górnych dróg oddechowych pacjenta oraz przeprowadzać testy antygenowe na obecność wirusów, nie tylko w okresie epidemii. Będą też upoważnieni do wykonywania badania USG według wybranych protokołów mających zastosowanie w medycynie ratunkowej.

Promujący sceptycyzm wobec szczepień parlamentarny zespół odniósł sukces, ale może on być krótkotrwały. Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek Prokuratora Generalnego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP przepisów ustawy o izbach lekarskich. Przypomnijmy, w maju posłowie z funkcjonującego w poprzedniej kadencji Parlamentarnego Zespołu ds. funkcjonowania izb lekarskich w Polsce poinformowali o złożeniu wniosku do Prokuratora Generalnego o to, by zwrócił się do TK z prośbą o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą przepisów dotyczących izb lekarskich. Chodziło o to, że przynależność do samorządu jest obowiązkowa, a ten może karać swoich członków, jeśli w jego ocenie postępują nieetycznie. Posłowie przywoływali w tym kontekście przykłady lekarzy karanych przez lekarski samorząd za negowanie pandemii oraz postawy antyszczepionkowe. Gdyby uznano, że do samorządu nie trzeba należeć, antyszczepionkowcy mogliby stworzyć własną izbę, ale to mało prawdopodobne. Izba pełni też szereg ważnych zadań administracyjnych na rzecz MZ.

Wydłużono czas, w którym za brak lekarza w karetce nie będzie kary. Chodzi o zespoły specjalistyczne, a nie podstawowe, gdzie od dawna może być np. ratownik i pielęgniarka. Jak się okazuje, w ponad połowie specjalistycznych Zespołów Ratownictwa Medycznego brakuje lekarzy. Ministerstwo Zdrowia wydłuża więc o pół roku czas, kiedy Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie pobierał kar umownych w przypadku niezapewnienia lekarza w zespołach ratownictwa. Gdyby nie zmiana, warunki przejściowe wygasłyby z końcem tego roku.

E-zdrowie

W kwestii informatyzacji najwięcej uwagi poświecano wyciekowi danych pacjentów ALAB Laboratoria. Zespół CERT Polska wspólnie z Centralnym Ośrodkiem Informatyki zasilił stronę bezpiecznedane.gov.pl numerami PESEL upublicznionymi przez hakerów z grupy „RA World”. Każdy może łatwo sprawdzić, czy jego dane osobowe są objęte wyciekiem z ALAB. Część osób zgłosiła się, by wykorzystać możliwość zastrzeżenia numeru PESEL. Numer PESEL można także zastrzec przez Internet.

Z kolei za ujawnienie danych wrażliwych na temat lekarza (zażywanych leków), które minister Adam Niedzielski wziął z IKP, zapłaci nie on sam, a my wszyscy. – Przepisy ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych zostały złamane, a postępowanie dotyczy ministra zdrowia jako organu – poinformował nas rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Danych Osobowych. To odpowiedź na nieoficjalne doniesienia „Rzeczpospolitej”, że UODO nałoży na byłego ministra zdrowia karę w wys. 100 tys. zł.

Czytaj także: Minister Zdrowia Adam Niedzielski ujawnia dane o recepcie. „Cios dla e-zdrowia”.

Innowacje 2023 dla zdrowia i dobrego samopoczucia.
Innowacje 2023 dla zdrowia i dobrego samopoczucia (zdjęcia: TIME).

Magazyn TIME przygotował listę 200 najciekawszych wynalazków 2023 roku. Wybraliśmy z nich 18 innowacji i technologii dla zdrowia oraz dobrego samopoczucia.

Kliknij tutaj, aby pobrać czasopismo OSOZ z infografiką INNOWACJE DLA ZDROWIA 2023

Lista innowacji 2023 dla zdrowia:

CAN Go. Oparta na sztucznej inteligencji inteligentna laska dla seniorów z funkcją wykrywania upadków, śledzenia aktywności, lokalizacją GPS, latarką i opcją wzywania pomocy.

Samba Robotic. Szczoteczka do zębów w kształcie litery U wyposażona w 12 900 miękkich włókien. Wyczyści zęby w kilka sekund, nie wymaga ruchów ręki i jest przyjazna osobom niepełnosprawnym.

Nowy sposób mycia zębów - szczoteczka do zębów nie wymagająca ruchów ręki (zdjęcie: TIME).
Nowy sposób mycia zębów – szczoteczka do zębów nie wymagająca ruchów ręki (zdjęcie: TIME).

SurgicalAR firmy Medivis. Wizualny system naprowadzania dla chirurgów oparty na rozszerzonej rzeczywistości, pomaga w skomplikowanych operacjach, np. raka mózgu.

Apple Watch. Lider w klasie inteligentnych zegarków, pozwala monitorować parametry medyczne, dając użytkownikom możliwość lepszego poznania siebie samego i zarządzania zdrowiem.

Loftie Clock. Budzik z opcjami białego szumu, medytacji, kojącym alarmem i generowanymi przez AI bajkami na dobranoc. Dzięki niemu możesz zostawić smartfon poza sypialnią.

Bhout Bag. Pierwszy worek bokserski ze sztuczną inteligencją wyposażony w czujniki i kamerę 3D, dzięki czemu mierzy dokładność, moc, prędkość i technikę każdego uderzenia.

Katalyst. Kombinezon Katalyst zatwierdzony przez FDA wykorzystuje elektryczną stymulację mięśni całego ciała za pomocą rozmieszczonych na ciele podkładek. Cel: lepsze efekty treningowe.

CisionVision inVision. Pierwszy mikroskop oparty na technologii krótkich fal podczerwonych dokładnie obrazuje węzły chłonne umożliwiając określanie stopnia zaawansowania raka.

Apple Vision Pro. Super-nowoczesne okulary VR z m.in. 12 kamerami, 6 mikrofonami, czujnikami ruchu, aby połączyć treści cyfrowych ze światem fizycznym. W sprzedaży od kwietnia 2024 roku w cenie 3499 USD.

Lumen. Urządzenie mierzy poziom CO2 w oddechu i określa, czy organizm spala więcej tłuszczu, czy węglowodanów, doradzając użytkownikowi, jak się odżywiać, uprawiać sport i kiedy odpoczywać.

Cala kIQ. Urządzenie na nadgarstek wysyła impulsy elektryczne do mózgu łagodzące drżenie rąk. Dzięki niemu pacjenci z chorobą Parkinsona mogą np. stabilnie trzymać przedmioty.

Urządzenie dla chorych na Parkinsona. Wysyłając impulsy elektryczne chwilowo łagodzi drżenie rąk.
Urządzenie dla chorych na Parkinsona. Wysyłając impulsy elektryczne chwilowo łagodzi drżenie rąk.

Ember Cube. Pudełko transportowe z czujnikami, które śledzą temperaturę płynów medycznych i odpowiednio dostosowują ustawienia za pomocą zastrzeżonego systemu chłodzenia.

Vibrant System. Nowy sposób na zaparcia. Po połknięciu i dotarciu do jelita grubego, e-kapsułka wibruje od 8 do 10 godzin, stymulując komórki nerwowe zaangażowane w perystaltykę.

Niekonwencjonalny sposób na zaparcia - e-pigułka, która wibruje w jelitach wspomagając ich pracę.
Niekonwencjonalny sposób na zaparcia – e-pigułka, która wibruje w jelitach wspomagając ich pracę.

Human Defense Platform. System ochrony danych nowej generacji śledzi i weryfikuje biliony zdarzeń na miliardach urządzeń tworząc żywą barierę ochrony przed cyberprzestępcami.

Lyma Laser. Niskopoziomowy, 500-milowatowy laser, który stymuluje skórę do produkcji kolagenu. Wystarczy 15 minut dziennie, aby usunąć blizny, trądzik różowaty i zmarszczki.

Therabody RecoveryTherm Cube. Urządzenie oparte na technologii podczerwieni i krioterapii do regeneracji mięśni o efekcie redukcji bólów jak naprzemienne gorące i zimne kąpiele.

Lego Braille Bricks. Klocki uczące niedowidzące dzieci niezbędnych umiejętności dotykowych, oparte na systemie oznaczeń alfabetem Braille’a (na razie w języku angielskim i francuskim).

Cionic Neural Sleeve. Ubranie dla osób z porażeniem mózgowym analizuje dane z czujników w tkaninie i wysyła sygnały elektryczne w celu wywołania celowych skurczów mięśni nóg.

Projekt szpitala przyszłości przygotowany przez AI (Midjourney) z okładki OSOZ ( sierpień 2023).
Projekt szpitala przyszłości przygotowany przez AI (Midjourney) z okładki OSOZ ( sierpień 2023).

Bohaterem roku 2023 jest generatywna AI. Udostępniony przez OpenAI w listopadzie 2022 roku ChatGPT, przechodzi do historii jako krok milowy rozwoju sztucznej inteligencji. Generatywna AI wpływie na to, jak pracujemy, uczymy się i bawimy. Systemy generowania obrazów – DALL-E i Midjourney – pozwalają na kreatywne tworzenie grafik na podstawie własnej wyobraźni i to bez posiadania talentu malarskiego. Wystarczy dokładnie opisać, co ma się znaleźć na grafice, a sztuczna inteligencja przełoży pomysł na kilka gotowych propozycji.

Czytaj także: Co to są terapie cyfrowe na receptę? [INFOGRAFIKA]

Insider threats to zagrożenia dla danych występujące wewnątrz organizacji.
Insider threats to zagrożenia dla danych występujące wewnątrz organizacji.

Zagrożeniem dla bezpieczeństwa danych medycznych nie są tylko hakerzy. Mogą nim być też pracownicy. Zapobieganie atakom przeprowadzanym od wewnątrz organizacji – czyli tzw. insider threats – jest wyjątkowo trudne. Jak stworzyć skuteczną strategię obrony?

Co to jest „insider threat”?

Agencja Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Infrastruktury (CISA) definiuje zagrożenie wewnętrzne (ang.: insider threat) jako sytuację, gdy osoba z wewnątrz organizacji wykorzystuje swój autoryzowany dostęp, celowo lub nieumyślnie, aby wyrządzić szkodę w zasobach informacyjnych.

Najczęściej występującymi formami jest szpiegostwo, sabotaż, kradzież i cyberatak. Ale insder threats nie muszą być zamierzone i często wynikają z niewiedzy i błędów. To może być pomyłka w adresie e-mail i przypadkowe wysłanie dokumentacji medycznej do nieuprawnionej osoby, nieumyślne kliknięcie linka lub otwarcie załącznika w wiadomości phishingowej, niewłaściwa utylizacja dokumentów.

Czy placówki ochrony zdrowia są zagrożone?

Tak jak każda inna organizacja, także szpitale i przychodnie są narażone na wewnętrzne ataki. W ochronie zdrowia mogą one przybierać subtelne formy jak manipulacja danymi pacjenta w celu ukrycia błędu medycznego albo danymi rozliczeniowymi, aby uzyskać większą kwotę refundacji. Często wynikają z niewiedzy (wysyłanie dokumentacji pacjenta np. mailem lub klikanie na niezweryfikowane linki w wiadomościach e-mail).

Jeszcze innym szkodliwym działaniem jest użycie danych pacjenta do celów innych niż leczenie oraz przekazanie ich nieuprawnionej osobie. Klasycznym przykładem jest sytuacja, gdy znana lub popularna osoba przebywa w szpitalu i do mediów przedostają się informacje o jej stanie zdrowia, a nawet zdjęcia. Są one przekazywane przez tzw. insidera, czyli człowieka z wewnątrz organizacji.

W ochronie zdrowia zdecydowanie rzadziej dochodzi – ze względu na charakter gromadzonych danych – do kradzieży danych strategicznych i biznesowych w celach konkurencyjnych albo działania o charakterze szpiegowskim.

Rodzaje zagrożeń wewnętrznych

Pod względem czynnika intencyjności, amerykańska CISA wyodrębnia 5 typów zagrożeń wewnętrznych:

Choć nie można ich wykluczyć, w placówkach zdrowia rzadkością są dwa pozostałe typy zagrożeń, czyli zagrożenia w zmowie (jeden lub więcej insiderów współpracuje z zewnętrznym podmiotem) oraz zagrożenia ze strony osób trzecich (nie będących pracownikami organizacji, ale którym przyznano dostęp do np. sieci i systemów IT, jak przykładowo firmy serwisujące sprzęt).

Ile zaufania, a ile kontroli, aby chronić skutecznie dane?

Zagrożenia wewnętrzne są nieuniknionym skutkiem ubocznym tego, że organizacja ufa swoim pracownikom, udzielając im dostępu do danych niezbędnych do wykonywania pracy. Dlatego są o wiele trudniejsze do wykrycia i monitorowania niż ataki hakerów z zewnątrz, wymagające przełamania barier cyberbezpieczeństwa.

Podstawą minimalizacji insider threats jest opracowanie odpowiedniego programu profilaktycznego, podobnie jak organizacja powinna dysponować strategią ochrony danych przed hakerami. Od razu warto zaznaczyć, że celem nie jest stworzenie kultury kontroli i braku zaufania – takie podejście nie zmniejszy zagrożeń, a jedynie doprowadzi do erozji zaufania, toksycznej kultury organizacyjnej i w efekcie – pogorszenia morale pracowników i jakości obsługi pacjenta.

Na komputerach gdzie przetwarzane są dane pacjentów należy zablokować dostęp do Internetu oraz porty USB, aby zapobiec kopiowaniu danych. W szczególnie wrażliwych sytuacjach – przykładowo podczas pobytu w szpitalu osób publicznych – należy objąć kartoteki medyczne zaostrzonym reżimem dostępu, aby nieuprawnieni pracownicy nie mogli np. wykonać zdjęć danych smartfonem.
Na komputerach gdzie przetwarzane są dane pacjentów należy zablokować dostęp do Internetu oraz porty USB, aby zapobiec kopiowaniu danych. W szczególnie wrażliwych sytuacjach – przykładowo podczas pobytu w szpitalu osób publicznych – należy objąć kartoteki medyczne zaostrzonym reżimem dostępu, aby nieuprawnieni pracownicy nie mogli np. wykonać zdjęć danych smartfonem.

Strategia tłumienia zagrożeń wewnętrznych powinna uwzględniać takie elementy jak:

Najbardziej skrajne formy, jak badania psychologiczne, audyt życiorysu, kamery i wywiady środowiskowe stosowane są jedynie w organizacjach o strategicznym znaczeniu dla państwa narażonych na np. ryzyko szpiegostwa. Dlatego nie są stosowane w ochronie zdrowia..

Ufaj, ale sprawdzaj

Każda organizacja ochrony zdrowia musi bazować na wysokim zaufaniu do pracowników. Inaczej trudno sobie wyobrazić stworzenie pozytywnej i motywującej kultury pracy. Ale zaufanie nie wyklucza elementów kontroli, które nie są wymierzone przeciwko pracownikom, ale tworzone w trosce o dobro pacjentów, ochronę ich danych i prywatności. Tak jak w przypadku ochrony przed cyberprzestępcami, minimalizacja ryzyka ataków wewnętrznych wymaga stosowania wielowarstwowego systemu: nawet jeśli jedna warstwa zawiedzie, kolejna może zadziałać.

Czytaj także: Duży wyciek danych w laboratoriach ALAB. Wyniki 55 tys. pacjentów w internecie

Czy boty AI to nowy element opieki wypełniający lukę komunikacyjną między pacjentami a lekarzami?
Czy boty AI to nowy element opieki wypełniający lukę komunikacyjną między pacjentami a lekarzami?

Dave tłumaczy diagnozy i niezrozumiałe wyniki badań. W empatyczny sposób odpowie na każde pytanie chorego. Ale nie jest to lekarz, tylko system AI. Wywiad z Iradem Deutschem, współzałożycielem izraelskiej firmy Belong, która opracowała Dave’a – pierwszego na świecie onkologicznego trenera konwersacyjnego opartego na sztucznej inteligencji.

Jak działa Dave?

Dave został stworzony, aby odpowiadać w rzetelny sposób na pytania pacjentów oraz doradzać im. Naszego bota AI przeszkoliliśmy na zbiorach danych zawierających m.in. anonimowe zapisy rozmów pomiędzy pacjentami a lekarzami, dokumenty medyczne, wyniki leczenia raportowane przez chorych w aplikacji Belong’s Beating Cancer Together – największej na świecie sieci społecznościowej dla pacjentów chorych na raka. To łącznie miliardy punktów danych zebranych w okresie 7 lat.

Następnie – aby Dave stał się rozwiązaniem klasy medycznej – zastosowaliśmy tzw. podejście ARCH. Aakronim ten oznacza cztery podstawowe wyzwania, którym musi sprostać generatywna platforma sztucznej inteligencji, aby nadawała się do zastosowań w opiece zdrowotnej: Dokładność, Odpowiedzialność, Zgodność i Halucynacje.

Halucynacje, czyli zmyślone przez AI fakty, to największa przeszkoda do zastosowania dużych modeli językowych w medycynie. Jak poradziliście sobie z nimi?

Aby zniwelować halucynacje i skutecznie rozwiązać obawy dotyczące dokładności, Dave jest zasilany przez kilka silników LLM (red. duże modele językowe) współpracujących ze sobą. Mówiąc prościej, każdy model weryfikuje poprawność swojego kolegi, aby wykluczyć potencjalne błędy. Dodatkowo zaimplementowaliśmy warstwę „odpowiedzialnej sztucznej inteligencji” wykorzystującą szereg autorskich algorytmów. W efekcie uzyskaliśmy zgodność z rygorystycznymi przepisami i wymogami bezpieczeństwa i Dave uzyskał w Izraelu status platformy generatywnej sztucznej inteligencji klasy medycznej.

Halucynacje to jeden problem. Drugim jest to, że generatywna sztuczna inteligencja nie posiada pamięci długotrwałej – po zakończeniu czatu, bot zapomina, o czym była poprzednia rozmowa.

Podtrzymanie ciągłości rozmowy – która przecież musi obejmować całą podróż pacjenta składającą się z wielu punktów danych – było dużym wyzwaniem. Bez tego elementu trudno mówić o dobrym doświadczeniu pacjenta.

W przeciwieństwie do większości rozmów z publicznie dostępnymi rozwiązaniami sztucznej inteligencji, takimi jak ChatGPT i Bard, interakcje z Dave’em trwają czasami miesiące. Intymny i zaufany charakter tej relacji między użytkownikami a botem wymagał wyposażenia go w pamięć. Tak, aby pacjenci traktowali go jako przyjaciela znającego problemy i troski, któremu nie trzeba wyjaśniać history choroby od początku przy każdej rozmowie.

Mówiąc językiem technicznym, opracowaliśmy mechanizm, który dzieli długie rozmowy na mniejsze segmenty, umożliwiając modelowi językowemu przetwarzanie znacznych ilości danych podczas odpowiadania na zapytania. Do tego zastosowaliśmy tzw. „tagowanie kontekstowe” pozwalające Dave’owi odwoływać się tylko do istotnych fragmentów rozmów pacjenta podczas formułowania odpowiedzi.

To szereg skomplikowanych mechanizmów, którym zadaniem jest zagwarantowanie jakości rozmowy podobnej do rozmowy z człowiekiem.

Mentor AI został przeszkolony na danych z rozmów lekarzy z pacjentami oraz korzysta z generatywnej sztucznej inteligencji.
Mentor AI został przeszkolony na danych z rozmów lekarzy z pacjentami oraz korzysta z generatywnej sztucznej inteligencji.

Systemowi AI brakuje już tylko dostępu do elektronicznej dokumentacji medycznej, aby zapewnić jeszcze większą personalizację i porady dopasowane do historii choroby. Czy taka integracja jest w ogóle możliwa?

Pracujemy nad tym. Rozpoczęliśmy m.in. rozmowy z dostawcami usług medycznych.

Na chwilę obecną, użytkownicy mogą przesyłać fragmenty dokumentacji medycznej, jak wyniki badań laboratoryjnych i diagnostyki obrazowej (w tym CT, PET i RTG), raporty sekwencjonowania DNA i podsumowania wizyt lekarskich. Dave identyfikuje typ dokumentu przekazanego przez chorego i przedstawi uproszczone wyjaśnienie jego treści. Jest też w stanie odpowiedzieć na wszelkie pytania pacjenta odnoszące się do danych czy parametrów zdrowia.

Taką funkcjonalność cenią sobie pacjenci, którzy otrzymują często niezrozumiałe i napisane eksperckim językiem raporty. Teraz wystarczy je wczytać do systemy, a nasz bot AI wyjaśni ich znaczenie.

Jakie są dotychczasowe opinie chorych? Czy pacjenci chorzy na raka są gotowi na taki nowy model wsparcia udzielanego przez sztuczną inteligencję?

Dave jest już dostępny dla 500 000 osób, a opinie, które otrzymaliśmy, są w przeważającej mierze pozytywne. Chorzy cenią sobie dogłębne odpowiedzi na pytania i empatyczne interakcje oraz dostępność czatu 24 godziny na dobrę. Jeden z lekarzy kliniki Mount Sinai stwierdził nawet: „Gdybym nie wiedział, że Dave jest mentorem AI, byłbym przekonany, że jest lekarzem z doświadczeniem w zakresie różnych rodzajów nowotworów”.

Wspomniałeś o empatii. Czy to możliwe, aby AI była empatyczna, współczująca?

To wręcz fundamentalny element charakteru Dave’a. Pacjenci chorzy na raka przechodzą przez niezwykle trudny etap w swoim życiu i dlatego wymagają wyjątkowego podejścia. Nie wystarczy po prostu przedstawić im informacji; Dave przekazuje fakty, ale jednocześnie podkreśla ich pozytywne aspekty, gdy tylko jest to możliwe. Najważniejsze, aby system AI nie wprowadzał pacjentów w błąd, rozbudzając nieuzasadnioną nadzieję na wyzdrowienie.

Jedno z najczęściej zadawanych pytań przez pacjentów dotyczy szans przeżycia. Tutaj Dave podaje surowe fakty, tak samo jak lekarz, i wyjaśnia co kryje się za liczbami. Z jednej strony przedstawia pacjentom obiektywne statystyki, a z drugiej – podkreśla, że są one tworzone na podstawie średniej wyników pacjentów i nie obrazują indywidualnej sytuacji chorego. To ważne z etycznego punktu widzenia, bo każdy przypadek jest inny, a liczby nie są w stanie wyjaśnić wszystkiego.

Po co pacjentom taki chat AI? Do kogo kierujecie to rozwiązanie?

Każdego roku rośnie liczba diagnoz raka, a liczba lekarzy, w tym specjalistów onkologii, jest po prostu za mała, aby sprostać rosnącym potrzebom pacjentów. Rozwiązania generatywnej sztucznej inteligencji, takie jak Dave, mogą potencjalnie rozwiązać ten problem, automatyzując wiele rutynowych zadań i procesów, pozwalając pracownikom służby zdrowia skoncentrować się na najważniejszych aspektach opieki nad pacjentem. AI może edukować pacjentów, rozwiewać ich wątpliwości, tłumaczyć zawiłe kwestie medyczne, usprawnić planowanie wizyt czy po prostu dostarczać wsparcia.

Czytaj także: ChatGPT to największy eksperyment w dziejach ludzkości

Zabrze Health Failure Risk Score bazuje na polskich danych, dlatego jest bardziej wiarygodny niż podobne kalkulatory opracowane za granicą.
Zabrze Health Failure Risk Score bazuje na polskich danych, dlatego jest bardziej wiarygodny niż podobne kalkulatory opracowane za granicą.

Zespół Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu opracował Zabrze Heart Failure Risk Scorenarzędzie pozwalające oszacować ryzyko zgonu w okresie 12 miesięcy dla chorych z niewydolnością serca. Można już z niego korzystać on-line na stronie SCCS w Zabrzu.

Po co stworzono kalkulator?

Kalkulator pozwala lekarzom ocenić rokowania pacjentów z niewydolnością serca. To pierwsze tego typu narzędzie opracowane na podstawie danych leczenia polskich pacjentów. Jak mówi Prof. dr hab. Mariusz Gąsior, kierownik III Kliniki i Oddziału Klinicznego Kardiologii na Śląskim Uniwersytecie Medycznym oraz w SCCS w Zabrzu, kalkulator może być pomocny zarówno przy wypisie ze szpitala, jak i w leczeniu ambulatoryjnym. Można go stosować w stosunku do wszystkich chorych z niewydolnością serca, niezależnie od frakcji wyrzutowej lewej komory.

Heart Failure Risk Score

Jak to działa?

Opracowanie kalkulatora było możliwe dzięki metodom statystycznym (analiza danych populacyjnych). Do oszacowania ryzyka zgonu pacjenta wystarczy podać 8 parametrów, które łatwo zmierzyć. Są to:

Po ich wprowadzeniu, lekarz otrzymuje prognozę dla pacjenta, na podstawie której łatwiej dostosować intensywności opieki i leczenia. W przypadku wysokiego ryzyka, można m.in. zwiększyć częstotliwość wizyt kontrolnych.

Kalkulator dostępny jest na stronie https://www.sccs.pl/riskCalc/riskCalc.php.

Występowanie niewydolności serca

Według danych NFZ, w Polsce ok. 1 milion osób cierpi na niewydolność serca. Pomimo postępu w metodach diagnostyczno-terapeutycznych, śmiertelność w okresie 5 lat od rozpoznania wynosi 57% (w okresie 10-letnim to ok. 35%). Prof. dr hab. Piotr Rozentryt podkreśla, że identyfikacja osób zagrożonych zgonem staje się priorytetem, pozwalając zoptymalizować sposób leczenia.

Według Światowej Federacji Serca, ok. 37 mln osób na świecie ma niezdiagnozowaną niewydolność serca. Częstotliwość występowania choroby szasowna jest na ok. 711 osób na 100 000 mieszkańców, w Polsce plasuje się powyżej średniej globalnej. Od

Częstotliwość występowania niewydolności serca na świecie jest największa w USA. W Polsce plasuje się powyżej średniej (na wykresie: skumulowane lata życia z chorobą na 100 000 mieszkańców, źródło: healthdata.org).
Częstotliwość występowanie niewydolności serca znacznie zmalała w ostatnich 30 latach dzięki nowym metodom leczenia i profilaktyce, choć od 2016 roku znowu zaczęła rosnąć (źródło: AHA Jounals)

Najnowsze technologie kontroli choroby

Choć powoli, to poprawia się także przeżywalność pacjentów dzięki m.in. technologiom monitoringu. Jedną z nich jest wszczepialny system monitorowania niewydolności serca – urządzenie, które monitoruje zmiany ciśnienia krwi w tętnicy płucnej. Lekarz wykorzysta te informacje w celu dostosowania planu leczenia lub leków, aby zapobiec pogorszeniu się stanu chorego. System zmniejsza liczbę ponownych przyjęć do szpitala i poprawia jakość życia pacjentów z niewydolnością serca.

Jedno z najnowszych badań naukowych zaprezentowanych podczas ostatniej konferencji American Health Associaton sugeruje, że potencjalne pogorszenie się stanu zdrowia pacjentów można nawet wykryć analizując głos pacjenta z pomocą specjalnie wytrenowanych algorytmów.

Czytaj także: Zdrowie monitorują osoby, które nie muszą tego robić – wynika z badania naukowców.

Mitem jest, że konsultacje telemedyczne to gorsza forma wizyty lekarskiej.
Mitem jest, że konsultacje telemedyczne to gorsza forma wizyty lekarskiej.

Nowe badanie opublikowane w Annals of Internal Medicine potwierdza, że wizyty telemedyczne nie generują znacząco większej liczby ponownych wizyt pacjentów niż wizyty w gabinecie lekarskim.

Na czym polegało badanie?

Badanie przeprowadzone przez Kaiser Permanente (USA) jest kolejnym argumentem, że popularne od czasu pandemii COVID-19 wizyty zdalne można realizować bez obaw o bezpieczeństwo pacjentów. Badacze wzięli pod lupę 1,5 miliona dorosłych pacjentów ubezpieczonych w systemie zdrowia Kaiser Permanente oraz porównali leczenie i wizyty kontrolne w ramach telemedycyny w POZ (wizyty wideo i telefoniczne) z osobistymi wizytami w gabinecie. Spośród 2 357 598 przeanalizowanych wizyt, ponad połowa (50,8%) odbyła się na odległość.

Wyniki

Liczba leków przepisanych była niższa w przypadku wizyt wideo i telefonicznych (38,4% i 34,6%) w porównaniu do wizyt osobistych (46,8%). Wprawdzie wizyty kontrolne w ciągu siedmiu dni od wizyty pierwotnej (powracający pacjenci) były rzadsze w przypadku wizyt osobistych (1,3%) w porównaniu do wizyt wideo (6,2%) i telefonicznych (7,6%), ich skala dla telemedycyny nie jest wysoka. Na bardzo niskim poziomie w porównaniu z wizytami w gabinecie był wskaźnik hospitalizacji po udzieleniu porady. Jednak w tym przypadku powodem może być to, że pacjenci korzystający z usług wirtualnej opieki konsultują z pomocą tego kanału mniej pilne i łagodniejsze przypadki. Gdy problem jest poważniejszy, udają się osobiście do lekarza.

Wnioski

Telemedycyna jest wygodną opcją dla pacjentów podstawowej opieki zdrowotnej. Ostatnie dane pokazują, że prawie połowa pacjentów w POZ i ponad 50% w opiece psychologicznej i psychiatrycznej w USA korzysta z wizyt wirtualnych. Wyniki porównano także z podobnymi badania w poprzednich latach, nie zauważając znaczących zmian. Jak podkreślają naukowcy z Wydziału Badań Kaiser Permanente, telemedycyna odpowiada na potrzeby pacjentów i dobrze sprawdza się w rutynowej opiece.

Efektywność telemedycyny – i to we wszystkich specjalizacjach medycznych – potwierdza wiele innych badań. Usługi medyczne na odległość zwiększają dostęp do świadczeń medycznych, a ich jakość jest porównywalna z sytuacją, gdy lekarz przyjmuje chorego w gabinecie. Mitem jest, że to gorsza forma opieki, bo lekarz może przeoczyć niektóre szczegóły, które zauważyłby widząc pacjenta przez sobą.

Czytaj także: 14 technologii, które zmieniają medycynę

Każda osoba, która wykonywała badania w ALAB pomiędzy 2017 a 2023 roku, powinna sprawdzić, czy wyciekły jej dane osobowe.
Każda osoba, która wykonywała badania w ALAB pomiędzy 2017 a 2023 roku, powinna sprawdzić, czy wyciekły jej dane osobowe.

Ministerstwo Cyfryzacji udostępniło narzędzie pozwalające każdej osobie sprawdzić, czy jej dane osobowe zostały upublicznione w internecie – ma to związek z kradzieżą przez hakerów wyników badań laboratoryjnych 55 000 pacjentów z ALAB Laboratoria.

Przypomnijmy, że hakerzy opublikowali dane ok. 55 000 pacjentów, którzy wykonywali badania laboratoryjne w ALAB Laboratoria w okresie 2017-2023. Do sieci trafiły wrażliwe dane personalne, w tym wyniki badań, imię i nazwisko pacjenta, PESEL, adres zamieszkania, data urodzenia.

O tej sprawie piszemy tutaj. Do ataku miało dość 19 listopada 2023 roku. Hakerzy grożą udostępnieniem jeszcze większej ilości danych, jeśli nie otrzymają okupu do końca grudnia 2023 roku.

Na stronie https://bezpiecznedane.gov.pl, Ministerstwo Cyfryzacji przygotowano narzędzie, które pozwala zweryfikować każdej osobie, czy wyciek dotyczy także jej danych. Zaleca się systematyczną weryfikację, bo hakerzy zapowiedzieli stopniową publikację kolejnych partii danych.

Sprawdź, czy Twoje dane wyciekły z ALAB.
Sprawdź, czy Twoje dane wyciekły z ALAB.

Jeśli Twoje dane wyciekły, zalecane są cztery kroki:

To ważne, bo dane wykradzione przez hakerów mogą posłużyć m.in. do zaciągnięcia kredytu przez nieuprawnione osoby, wyłudzenia środków tytułem ubezpieczenia, uzyskania dostępu do świadczeń zdrowotnych przysługującym pacjentom, których dane wyciekły, czy zarejestrowania przedpłaconej karty telefonicznej (pre-paid) i wykorzystanie jej do celów przestępczych.

Firma potwierdza atak hakerów

W opublikowanym komunikacie ALAB Laboratoria informuje, że zgłosiła incydent naruszenia danych do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do policyjnego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.

Administrator danych ALAB ocenił ryzyko jako „wysokie”. Jednocześnie spółka wdrożyła procedury audytu bezpieczeństwa danych osobowych i uruchomiła monitoring sieci pod kątem możliwego upublicznienia wykradzionych danych.

Czytaj także: Pobierz bezpłatny poradnik na temat bezpieczeństwa danych medycznych

Aplikacje mobilne, których skuteczność została potwierdzona badaniami klinicznymi, są refundowane przez publicznych płatników m.in. w Belgii oraz Niemczech.
Aplikacje mobilne, których skuteczność została potwierdzona badaniami klinicznymi, są refundowane przez publicznych płatników m.in. w Belgii oraz Niemczech.

Terapie cyfrowe to aplikacje mobilne o potwierdzonej badaniami klinicznymi skuteczności. Mogą pełnić zadania profilaktyczne albo pomagać zarządzać zdrowiem osobom chorym przewlekle. Mówi się o nich jako o nowej formie leków („terapie cyfrowe”), dlatego coraz więcej krajów wprowadza je do systemu zdrowia refundując ich stosowanie. A w Polsce? Czterech absolwentów studiów SGH-WUM MBA w Ochronie Zdrowia napisało pracę, która może posłużyć jako strategia wykorzystania pełnego potencjału mobilnych aplikacji zdrowotnych.

Po co aplikacje zdrowotne?

Digitalizacja jest szansą dla systemów ochrony zdrowia na całym świecie uginających się pod naporem rosnących kosztów, chorób przewlekłych, starzejącego się społeczeństwa, niedoborem personelu medycznego. Zwłaszcza po pandemii COVID-19 nikt nie ma już wątpliwości, że dotychczasowa polityka zdrowotna rozmija się nowymi wyzwaniami i wymaga pilnej zmiany.

Coraz więcej dowodów sugeruje, że nowe technologie odegrają kluczową rolę w procesie transformacji ochrony zdrowia. Wśród nich – mobilne aplikacje zdrowotne zapewniające pacjentom dostęp do informacji, motywujące do zmiany stylu życia, oferujące łatwy dostęp do usług zdrowotnych, zwiększające zaangażowania pacjenta w dbanie o własne zdrowie, pełniące rolę osobistego trenera.

Oprócz korzyści zdrowotnych, wprowadzenie aplikacji zdrowotnych do publicznego systemu zdrowia może stać się iskrą dla gospodarki, pobudzając rozwój rynku startupów medycznych w Polsce. Te, w obliczu braku perspektyw finansowania, obecnie emigrują ze swoimi rozwiązaniami za granicę. W efekcie może się okazać, że za kilka lat będziemy musieli korzystać z rozwiązań Made in USA albo China.

Aplikacje mobilne pomagają pacjentom np. zmienić styl życia w sposób zalecany dla danych jednostek chorobowych, jak cukrzyca, bezsenność, depresja, bóle kręgosłupa. Najczęściej to programy treningowe oparte na monitorowaniu wyników i dopasowaniu się do postępów pacjenta
Aplikacje mobilne pomagają pacjentom np. zmienić styl życia w sposób zalecany dla danych jednostek chorobowych, jak cukrzyca, bezsenność, depresja, bóle kręgosłupa. Najczęściej to programy treningowe oparte na monitorowaniu wyników i dopasowaniu się do postępów pacjenta

Adaptacja terapii cyfrowych wymaga ich refundacji

W Polsce dotychczasowe inicjatywy w zakresie zdrowia mobilnego skupiają się na rozwoju aplikacji mojeIKP, oferującej dostęp do danych pacjentów i niektórych usług zdrowotnych. Tymczasem w próżni regulacyjnej funkcjonuje tysiące innych aplikacji dedykowanych zapobieganiu i terapii chorób przewlekłych: cukrzycy, depresji, otyłości, chorobom układu krążenia, przewlekłym bólom kręgosłupa. Odpowiednio zaimplementowane w systemie zdrowia, mogłyby stać się nową formą leków.

Choć Ministerstwo Zdrowia zapowiadało od dawna certyfikację aplikacji zdrowotnych, pomysł zredukowano do wprowadzonego 31 marca 2023 r. przyznawania tytułu Aplikacja Certyfikowana Ministerstwa Zdrowia. Takie rozwiązanie wprawdzie podkreśla rosnącą rolę terapii cyfrowych, ale jest dalekie od ich pełnego włączenia do publicznego systemu zdrowia.

A wbrew pozorom wyzwanie legislacyjne nie jest duże. Aplikacje zdrowotne – zgodnie z przepisami europejskimi – można już kwalifikować jako wyroby medyczne z wykorzystaniem klas bezpieczeństwa. Co więcej, tego typu przepisy i systemy walidacji oraz refundacji aplikacji działają już z powodzeniem w kilku krajach europejskich – wystarczy się tylko na nich oprzeć. Przykładowo, w Belgii, Francji czy Niemczech w ich ocenie uwzględnia się m.in. bezpieczeństwo stosowania, ochronę danych, korzyści kliniczne, wpływ na system ochrony zdrowia, interoperacyjność, ocenę funkcjonalności rozwiązania dla pacjentów oraz klinicystów.

Kto powinien się tym zająć?

Po pierwsze, nowe już Ministerstwo Zdrowia musi stworzyć odpowiednie regulacje prawne włączające aplikacje do koszyka usług gwarantowanych. Po drugie, należy przygotować kryteria oceny i zaplanować całą ścieżkę oceny. To zadanie dla Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), która odpowiada za walidację interwencji zdrowotnych, posiadając wiedzę i kompetencje, aby przeanalizować np. dowody kliniczne w zakresie skuteczności rozwiązania e-zdrowia.

Po trzecie, należy opracować procedurę refundacyjną. Pacjent, który otrzymuje od lekarza aplikację, nie wykupuje jej w aptece jak leki, ale pobiera na telefon i aktywuje specjalnym kodem. Ten mógłby być np. przesyłany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Oprócz tego, NFZ powinien być zaangażowany w proces negocjacji cenowych (wystarczy, aby odbywały się raz w roku).

Po czwarte, konieczne jest stworzenie komórki, przykładowo przy Centrum e-Zdrowia, odpowiedzialnej za wdrożenie projektu: szkolenia, akcje informacyjne, przygotowanie przewodników dla dostawców aplikacji mobilnych, spotkania ze startupami i instrukcje dla pracowników ochrony zdrowia. Dobrym partnerem w tym zadaniu mogłaby być Sieć Lekarzy Innowatorów NIL-IN przy Naczelnej Izbie Lekarskiej.

Po piąte, należy opracować dostępną finansowo dla startupów ścieżkę badań klinicznych. Ta obowiązująca dla leków – na którą mogą sobie pozwolić duże koncerny farmaceutyczne – jest niedopasowana do działalności młodych, innowacyjnych firm. Tu z kolei do gry może wejść Agencja Badań Medycznych (ABM) mająca odpowiednie kompetencje w obszarze badań klinicznych oraz ekspertyzę w zakresie rozwiązań cyfrowych. ABM mogłaby wspierać i dofinansowywać badania kliniczne w ramach np. partnerstwa publiczno–prywatnego.

Wprowadzenie terapii cyfrowych do systemu zdrowia będzie wymagało współpracy kilku kluczowych instytucji ochrony zdrowia.
Wprowadzenie terapii cyfrowych do systemu zdrowia będzie wymagało współpracy kilku kluczowych instytucji ochrony zdrowia.

Zadomowienie się aplikacji zajmie lata

Włączenie aplikacji do systemu zdrowia to zadanie na długie lata, na co wskazują doświadczenia innych krajów. Przykładowo, w ciągu dwóch lat, od września 2020 r. do września 2022 r., ubezpieczyciele zdrowotni w Niemczech wypisali 164 000 recept na wprowadzone tam w 2019 roku terapie cyfrowe (DiGA). Dla porównania, lekarze co roku wystawiają tam około 450 milionów recept na leki. A to oznacza, że recepty na DiGA stanowią 0,02 procent wszystkich recept.

Ministerstwo Zdrowia i NFZ nie muszą się więc obawiać o to, że nowe rozwiązanie będzie kosztowne dla systemu. Zanim środowisko lekarskie i pacjenci oswoją się z aplikacjami na receptę, minie kilka lat. Ale będzie to dobry czas, aby dopracować rozwiązanie, które jest przyszłością ochrony zdrowia. Same szkolenia i przekonywanie lekarzy do tego, że aplikacje to nowa, ale skuteczna forma leczenia, jest ogromnym wyzwaniem. Im wcześniej zaczniemy edukować, tym szybciej pojawią się pierwsze korzyści w postaci np. lepszego zarządzania chorobami przewlekłymi i dopasowania systemu do globalnych wyzwań społeczno-demograficznych.

Trzeba się też liczyć, że taka nowość może budzić opór, bo na pierwszy rzut oka może wydawać się ekstrawagancka. Aby przekonać społeczeństwo do terapii cyfrowych, potrzebna będzie dobra strategia medialna opracowana przez MZ i Centrum e-Zdrowia.

To da się zrobić, ale potrzebna jest odwaga i współpraca

Autorzy pracy, którzy przeanalizowali rynek i trendy oraz podobne rozwiązania w innych krajach, nie mają wątpliwości, że globalne doświadczenia z włączania aplikacji zdrowotnych do opieki nad pacjentem w systemie ochrony zdrowia są pozytywne. Kraje takie jak Niemcy, Francja i Belgia zdecydowały się na uruchomienie dedykowanej ścieżki refundacyjnej. Jednak skuteczne włączenie terapii cyfrowych do opieki nad pacjentem wymaga edukacji i finansowania, stworzenia odpowiedniej infrastruktury.

Z pracy absolwentów studiów SGH-WUM MBA w ochronie zdrowia „Propozycja włączania aplikacji zdrowotnych do opieki nad pacjentem, w celu ograniczania konsekwencji występowania chorób przewlekłych” wynika, że pilotażowy model włączania aplikacji zdrowotnych do opieki nad pacjentem, czyli „Aplikacja Certyfikowana MZ” wymaga dopracowania – brakuje kampanii informacyjnej, finansowania, jasnych kryteriów oceny, programów edukacyjnych. Sama certyfikacja nie wystarczy, aby aplikacje mobilne stały się nową, cyfrową formą terapii, uzupełniającą terapie lekowe.

Obroniona z wyróżnieniem praca Katarzyny Jagieły, Anny Lech, Katarzyny Szymańskiej i Rafała Wójcika wskazuje na kilka kroków milowych niezbędnych, aby aplikacje zdrowotne stały się nowym, trwałym elementem opieki nad pacjentami:

Praca opublikowana została on-line (link do pobrania poniżej).

Pobierz bezpłatnie pełną pracę opisującą włączenie aplikacji mobilnych do opieki nad pacjentem

1 53 54 55 56 57 127