Założony w 1985 roku KAMSOFT, dziś oferuje rozwiązania informatyczne dla całego rynku ochrony zdrowia i farmacji i  jest jednym z liderów transformacji cyfrowej (zdjęcie: debata z Zarządem firmy podczas Jubileuszu 40-lecia)
Założony w 1985 roku KAMSOFT oferuje dziś rozwiązania informatyczne dla całego rynku ochrony zdrowia oraz farmacji i jest jednym z liderów transformacji cyfrowej (zdjęcie: debata z Zarządem firmy podczas Jubileuszu 40-lecia)

Podczas konferencji i gali jubileuszowej 40-lecia KAMSOFT, firma zaprezentowała nową strategię rozwoju swoich rozwiązań IT dla rynku zdrowia. Systemy informatyczne przestają być notatnikami danych i zaczynają realnie wspierać lekarzy i farmaceutów w ich merytorycznej pracy, a nie jak wcześniej tylko w czynnościach administracyjnych.

Ochrona zdrowia staje się inteligentna

Wydarzenie, które odbyło się 9 października 2025 r. w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach, zgromadziło 550 czołowych przedstawicieli rynku zdrowia i farmacji, klientów oraz osoby zainteresowane innowacjami technologicznymi. W towarzyszących konferencji warsztatach online wzięło udział ponad 3000 osób.

KAMSOFT od czterech dekad jest partnerem w transformacji cyfrowej dla tysięcy aptek i podmiotów ochrony zdrowia. Dzisiaj systemy firmy integrują dane z rynku zdrowia i farmacji w jeden ekosystem, umożliwiając swobodny przepływ informacji między pacjentami, pracownikami ochrony zdrowia i farmaceutami. Portfolio rozwiązań – obejmujące także rozwiązania dla pacjentów, jak KtoMaLek.pl oraz aplikację mobilną Visimed – tworzy niewidoczną sieć, z której codziennie korzystają miliony osób w całej Polsce.

Płynna wymiana ustandaryzowanych danych i ich wykorzystanie do indywidualizowanej i predykcyjnej opieki jest częścią konsekwentnie realizowanej wizji Otwartego Systemu Ochrony Zdrowia (OSOZ) – inteligentnej ochrony zdrowia opartej na analizie danych, gdzie lekarz ma odpowiedni wgląd w zdrowie pacjenta i holistycznie opiekuje się pacjentem, bez zbędnej biurokracji – prowadzi prawdziwą profesjonalną koordynację opieki nad pacjentem.

KAMSOFT sięga do najnowszych innowacji

System IT, osiągnięcia i plany zaprezentowane podczas jubileuszu KAMSOFT uświadamiają, że rozwiązania IT w ochronie zdrowia przestają być wyłącznie narzędziem do rozliczeń i administracji. Po latach konsekwentnie realizowanej cyfryzacji stają się wsparciem w procesie leczenia. Wraz z tym KAMSOFT stawia na integrację danych i inteligentne algorytmy, które mają usprawnić pracę pracowników ochrony zdrowia i wspomóc pacjentów w poruszaniu się po systemie zdrowia oraz dbaniu o własne zdrowie.

– Dotąd oprogramowanie służyło głównie do rozliczeń z NFZ, wystawiania e-recept czy prowadzenia dokumentacji medyczne. Teraz robimy wszystko, aby było działającym w tle wsparciem w procesie leczenia – mówi Grzegorz Mródź, Prezes Zarządu KAMSOFT S.A.

Wywiad z Grzegorzem Mródziem, Prezesem Zarządu KAMSOFT S.A. (źródło: Cowzdrowiu.pl)

Mocną domeną KAMSOFT jest integracja danych z różnych części systemu zdrowia, konsekwentnie realizowana od początku działalności firmy. W ten sposób już dziś lekarz może sprawdzić dostępność leków w pobliskiej aptece, a pacjent otrzyma informacje o dawkowaniu prosto na smartfona albo znajdzie online wolny termin u lekarza specjalisty. Wiele z rozwiązań o lata wyprzedza rozwiązania wprowadzane centralnie. Przykładowo, w systemach KAMSOFT od kilku lat lekarz może sprawdzić, czy pacjent wykupuje przepisane na receptę leki.

– Do naszego systemu wymiany danych włączone są m.in. prawie wszystkie apteki w Polsce. Dzięki temu możemy pokazać lekarzom realną dostępność leków na rynku, a pacjent może szybciej znaleźć potrzebny lek – mówi Grzegorz Mródź. To z kolei otwiera drzwi do wdrażania nowoczesnych form opieki jak przeglądy lekowe realizowane w aptece.

Tylko bezpieczne i sprawdzone algorytmy, zdrowa dawka sztucznej inteligencji

Jedne z pierwszych algorytmów prezentowanych przez firmę analizują zagadnienia lekowe, w tym interakcje. Jak podkreśla Prezes Zarządu KAMSOFT S.A., wszystkie algorytmy działają w tle, a lekarz otrzymuje gotowe wyniki i podpowiedzi. Każda taka nowa funkcjonalność jest tak projektowana, aby nie generowała zbędnych kliknięć. Są też funkcje pozwalające podsumowywać informacje o lekach z profesjonalnych baz wiedzy, takich jak Pharmindex, albo podpowiadające, jakie pytania zadać pacjentowi przed przepisaniem leku na receptę.

Uroczysta Gala 40-lecia KAMSOFT S.A. zgromadziła przedstawicieli rynku ochrony zdrowia i farmacji. W towarzyszącej konferencji Nawigator e-Zdrowia wzięło udział łącznie ponad 3000 osób
Uroczysta Gala 40-lecia KAMSOFT S.A. zgromadziła 550 przedstawicieli rynku ochrony zdrowia i farmacji. W towarzyszącej konferencji Nawigator e-Zdrowia wzięło udział łącznie ponad 3000 osób

Równolegle trwają prace nad zaawansowanymi rozwiązaniami do opieki koordynowanej opartymi na algorytmach korzystającymi z dorobku OSOZ. Dzięki nim, system przeanalizuje dane pacjenta pod kątem ryzyka występowania wybranych chorób. Można się też spodziewać dużych usprawnień w sposobie gromadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej. I w tym przypadku firma stosuje zasadę zaufania i bezpieczeństwa – zanim algorytm zostanie udostępniony w systemach gabinetowych, musi być dokładnie przetestowany i formalnie zarejestrowany zgodnie z prawem. Tylko zaufane rozwiązania będą wykorzystywane przez lekarzy.

– Rozwiązania wiedzowe będą pomagać lekarzom i tutaj słowo „pomagać” jest kluczowe. Algorytmy nigdy nie zastąpią lekarza i jego doświadczenia – mówi Prezes KAMSOFT S.A.

Podczas jubileuszu, Grzegorz Mródź podkreślał, że wdrażając nowości technologiczne, firma skupia się na standardach i płynnym przepływie danych, bo to one są warunkiem lepszych decyzji klinicznych i wprowadzania kolejnych rozwiązań. Tak samo ważna jest partnerska współpraca firmy IT z placówkami zdrowia. Tylko w ten sposób można budować dojrzałość cyfrową i wdrażać te rozwiązania, które są najbardziej potrzebne, uzasadnione kosztowo i przynoszące korzyści pracownikom i pacjentom. No i na koniec najważniejsze: w każdym rozwiązaniu KAMSOFT zastosowane jest 40 letnie doświadczenie firmy – unikatowe know-how, zdobyte przez lata konsekwentnej działalności.

Poliklinice Kardiologicznej SERCE wdrożenie Centralnej e-Rejestracji zajęło 1,5 miesiąca. Jako jedna z pierwszych placówek w pilotażu, musiała uczyć się na własnych błędach. Dziś przez CeR rejestruje ok. 130 pacjentów miesięcznie. Maria Zygmunt, Członek Zarządu Polikliniki, opowiada o całym procesie wdrożenia – od podpisania umowy z NFZ do rutynowego umawiania nowych pacjentów w CeR.

Ile czasu zajęło pełne wdrożenie CeR?

Maria Zygmunt, Członek Zarządu: Przygotowania rozpoczęły się w połowie września 2024 r., pełna integracja z systemem CeR nastąpiła w dniu 31 października 2025. W pełni jesteśmy włączeni do CeR i działamy w tym systemie od 1 listopada 2024 r.

W okresie przygotowawczym do integracji systemów najbardziej czasochłonne było sprawdzenie poprawności zapisów numerów telefonów podanych przez pacjentów do wzajemnego kontaktu – zapis musiał być poprawny, jako że na wskazany numer przychodzą powiadomienia SMS.

Zapisz się do newslettera OSOZ i otrzymuje praktyczne porady na temat cyfryzacji
Zapisz się do newslettera OSOZ i otrzymuj dwa razy w miesiącu praktyczne porady na temat cyfryzacji

Zapadła decyzja o przystąpieniu do pilotażu. Co wydarzyło się dalej?

Pierwszym etapem było przygotowanie oferty w tym zakresie do NFZ i zawarcie z Funduszem umowy. Od momentu zawarcia umowy, pracowaliśmy intensywnie nad przygotowaniem do integracji z CeR naszego harmonogramu z planowanymi terminami wizyt pacjentów. Wymagane było sprawdzenie poprawności zapisu wszystkich numerów telefonów pacjentów będących w rejestrze. Ta poprawność musiała również zafunkcjonować w aplikacji AP-KOLCE.

Okazało się, że do poprawienia było sporo pozycji, ponieważ system wyrzucał błąd, który powstał nieświadomie i wynikał z bieżącej pracy. Polegał on na tym, że w polu na „numer telefonu” zapisane były dwa numery telefonów – drugi telefon podany przez pacjenta zapisywany był po to, gdyby pod pierwszym numerem nie odebrano połączenia. Do tego momentu nie stanowiło to błędu w naszym programie medycznym, ale do integracji z CeR konieczne było uporządkowanie i pozostawienie jednego głównego numeru telefonu.

Po zakończeniu tego etapu zrealizowaliśmy testy sprawdzające poprawność ewidencji terminarza oraz potwierdzające zgodność z zapisami w AP-KOLCE. Ostatnim etapem była integracja systemów.

Który z elementów wdrożenia okazał się najtrudniejszy?

Najtrudniejszym – bo czasochłonnym – był etap sprawdzania poprawności zapisanych danych w naszym terminarzu w zakresie planowanych wizyt pacjentów. Najistotniejsze były numery telefonów, ponieważ na podany poprawnie numer telefonu system CeR wysyła informacje o przypisanym terminie planowanej wizyty.

Trudne są zwykle początki poruszania się po nowym oprogramowaniu, ale akurat obsadę naszej rejestracji stanowią młode osoby, bardzo dobrze radzące sobie z komputerem. To pomogło w szybkim opanowaniu CeR.

Dużą pomocą służył nam również zespół informatyków KAMSOFT z Oddziału Zachód w Lesznie, zwłaszcza że w początkowym okresie kilka rzeczy trzeba było na bieżąco kontrolować i korygować.

Na bieżąco byliśmy w kontakcie z zespołem programistów z Centrum e-Zdrowia oraz z zespołem z Departamentu Innowacji Ministerstwa Zdrowia. Do dnia dzisiejszego Ministerstwo Zdrowia prowadzi systematyczne, cotygodniowe szkolenia on-line dotyczące praktycznego przygotowania się do wdrożenia. Szkolenie dedykowane jest dla kolejnych podmiotów leczniczych chcących przystąpić jeszcze do pilotażu, a część spotkania przeznaczona jest na odpowiedzi na pytania.

Bardzo trudnym procesem było i jest do chwili obecnej tłumaczenie pacjentom, że pracujemy w pilotażowym programie centralnej kolejki CeR i pewnych informacji nie od razu można udzielić. CeR polega m.in. na tym, że obsługa rejestracji widzi harmonogram przyjęć na 40 dni do przodu. Jeśli terminarz na najbliższych 40 dni jest już wypełniony, to kolejny pacjent jest rejestrowany i trafia do tzw. Poczekalni. W poczekalni określony zostaje szacunkowy termin wizyty, a o terminie właściwym pacjent zostanie poinformowany w SMS-ie, który otrzyma najpóźniej 7 dni przed planowaną wizytą. W tym momencie większość pacjentów nie rozumie, dlaczego nie możemy ustalić precyzyjnie terminu wizyty od razu, że musi oczekiwać w niepewności, kiedy jego wizyta się odbędzie.

Pobierz raport specjalny o bezpieczeństwie danych w placówkach ochrony zdrowia

W CeR kluczowa jest organizacja terminarza. Czy wymagało to dużych zmian?

Zasada organizacji terminarza w CeR polega na wskazaniu przez świadczeniodawcę w swoim programie tzw. slotów – proponowanych terminów dni/godzin przeznaczonych na przyjęcia pacjentów pierwszorazowych, ze skierowaniem w sytuacji tzw. „stabilne” i „pilne”. Terminy te czekają na zapisanie się pacjenta, czy to przez rejestrację w poradni, czy też samodzielnie przez IKP lub aplikację mojeIKP. Ustalenie slotów nie stanowiło większego kłopotu, ponieważ zasada taka obowiązywała już dotychczas w codziennej pracy z terminarzem, trzeba było tylko w terminarzu precyzyjniej określać czas wskazany na wizytę pacjenta.

Jakie znaczenie miało wsparcie ze strony dostawcy systemu IT?

Ogromne. W okresie przygotowania do integracji z CeR, zarówno świadczeniodawca usług medycznych jak i dostawca oprogramowania IT ma swoje zadania do wykonania. Bez połączenia sił właściwe przygotowanie terminarza do integracji z CeR jest niemożliwe. Poza tym nasza placówka ma bardzo liczną bazę pacjentów, tak więc współpraca z zespołem informatyków była niezbędna.

Podczas przygotowywania się do wdrożenia trzeba było sprawdzić cały terminarz od strony informatycznej, poprawić zapisy w terminarzu, wyfiltrować rekordy z błędami. Po dokonaniu przez nas poprawek przyszła kolej na następne sprawdzenie wszystkiego po poprawkach, weryfikację zgodności z AP-KOLCE – i tak aż do osiągnięcia doskonale przygotowanego terminarza do integracji. Tak więc do momentu integracji z CeR byliśmy w stałym kontakcie z informatykami. 

Jak wyglądało szkolenie personelu rejestracji?

Szkolenie prowadziliśmy w pierwszych dniach funkcjonowania w CeR, kiedy trzeba było opanować zasady poruszania się po nowym oprogramowaniu. Ponieważ w rejestracji naszego podmiotu pracują młode osoby, nie miały one problemów z opanowaniem jego obsługi.

Szkolenie wstępne przeprowadził zespół KAMSOFT-tu. Tutaj bezcenna okazała się wieloletnia współpraca z firmą. W kolejnych dniach pracy z CeR, kontakt był bieżący w momencie pojawienia się wątpliwości.

Jakie były największe wyzwania techniczne przy integracji systemu gabinetowego z Centralną e-Rejestracją?

Od początku, techniczną stroną przygotowania harmonogramu przyjęć i integracji z platformą P1 zajmował się zespół informatyków KAMSOFT, który poradził sobie z tym bez kłopotu.

Integracja systemów pozwala na to, żeby każde rejestrowanie pacjenta poprzez CeR miało odzwierciedlenie w terminarzu naszego programu medycznego, z którego na co dzień korzystamy. I można stwierdzić, że to się udaje, choć oprogramowanie CeR nie jest jeszcze doskonałe. Ale po to mamy jeszcze okres pilotażu, by zbierać uwagi.

Jesteśmy otwarci na nowości, które w przyszłości mają przynieść poprawę jakości obsługi pacjentów, ale też usprawnią pracę personelu. Kilka lat temu nasza placówka uczestniczyła w pilotażu krajowej sieci kardiologicznej.

Jak obecnie ocenia Pani działanie CeR?

W dalszym ciągu trwa pilotaż programu, na bieżąco zbieramy uwagi, co ewentualnie naszym zdaniem mogłoby być poprawione i uwagi te przekazujemy na bieżąco do zespołu w CeZ i MZ.

Ideę centralnej elektronicznej rejestracji oceniam bardzo pozytywnie. Wdrożenie na większą skalę, w moim przekonaniu, uporządkuje kolejkę oczekujących na świadczenia medyczne. Pacjent może samodzielnie wskazać placówkę, w której chce być leczony. Personel poradni może również pomóc pacjentowi w wyborze wcześniejszego terminu w innej poradni – wystarczy wywołać z dostępnego rejestru poradnie z terenu całego kraju i sprawdzić, jaki mają dostępny pierwszy wolny termin. W tej chwili w rejestrze dostępne są te podmioty lecznicze, które uczestniczą w pilotażu i zawarły na ten zakres umowę z NFZ. W przyszłości tych podmiotów będzie więcej.

Dla placówki medycznej dużą zaletą programu jest to, że pacjent może zapisać się samodzielnie do lekarza poprzez Internetowe Konto Pacjenta (IKP) lub aplikację w telefonie komórkowym mojeIKP. Sama aplikacja jest bardzo intuicyjna. Z pewnością będzie to stanowiło oszczędność czasu dla pacjenta i równocześnie zmniejszy liczbę pacjentów zgłaszających się do rejestracji poradni.

Czy Pani zdaniem CeR faktycznie skróci kolejki i odciąży rejestrację telefoniczną?

W mojej ocenie tak – system CeR odciąży rejestrację telefoniczną i rejestrację osobistą, ale będzie to odczuwalne dopiero wtedy, kiedy zdecydowana większość pacjentów będzie radziła sobie z samodzielną rejestracją przez internet lub telefon komórkowy. Na to potrzeba jednak czasu.

Czy system CeR będzie sposobem na skrócenie kolejki do lekarzy? W mojej ocenie, wdrożenie na większą skalę CeR, uporządkuje kolejkę oczekujących na świadczenia medyczne. Ponadto pacjent, któremu zależy na wcześniejszym terminie wizyty i nie jest przywiązany sentymentem do jednej poradni, wybierze wcześniejszą usługę w innej placówce. Jeśli do systemu przystąpią wszystkie zobowiązane placówki, może to spowodować przepływ pacjentów pomiędzy podmiotami i skrócenie kolejek.

Pozostaje pytanie, czy nowy system zmotywuje pacjentów do odwoływania wizyt. Chcę wierzyć, że tak. Na pewno zrobią to pacjenci odpowiedzialni, zdyscyplinowani, empatyczni, którzy mają na uwadze to, że brak odwołania wizyty i nieprzybycie do poradni powoduje odebranie szansy innej osobie na skorzystanie z wcześniejszego terminu wizyty. Można mieć nadzieję, że takich pacjentów będzie coraz więcej. Z pewnością pomocna byłaby kampania reklamowa we wszystkich mediach, która wyjaśni i podkreśli istotę i sens centralnej elektronicznej rejestracji do lekarza, w której bardzo duży nacisk będzie położony na to, jak ważne jest odwołanie na czas wizyty u lekarza.

Co radziłaby Pani tym placówkom, które wdrożenie CeR mają przed sobą?

Powiem krótko: najważniejsze jest pozytywne nastawienie do systemu. A potem trzeba zwrócić uwagę na kilka szczegółów, jak przykładowo poprawność zapisów numerów telefonów w systemie. Radziłabym też nie zwlekać z decyzją o przystąpieniu do pilotażu, który trwa do końca 2025 roku, aby otrzymać dofinansowanie z NFZ.

Przez 10 miesięcy pilotażu, w tarnowskiej placówce ilość przepadających miejsc z powodu niezgłoszenia się pacjenta na wizytę prawie nie zmieniła się
Przez 10 miesięcy pilotażu, w tarnowskiej placówce ilość przepadających miejsc z powodu niezgłoszenia się pacjenta na wizytę prawie nie zmieniła się

Zespół Przychodni Specjalistycznych Sp. z o.o. w Tarnowie przystąpił do pilotażu Centralnej e-Rejestracji w listopadzie 2024 roku. W systemie umówiono już ponad 1000 pacjentów, choć na początku nie było łatwo. O pułapkach reorganizacji terminarza wizyt, współpracy z dostawcą IT i nowej organizacji pracy opowiada Ewelina Wijas, Kierownik Sekcji ds. Organizacji, Nadzoru i Promocji.

Ile czasu zajęło pełne wdrożenie CeR?

Ewelina Wijas, Kierownik Sekcji ds. Organizacji, Nadzoru i Promocji: Cały proces wdrożeniowy trwał od 25 października do 28 listopada 2024, a 29 listopada zgłosiliśmy do Centrum e-Zdrowia (CeZ) gotowość do realizacji pilotażu. Udało nam się tego dokonać w tak krótkim czasie dzięki zaangażowaniu i intensywnej pracy kilkuosobowego zespołu Przychodni oraz wsparcia i aktywnego uczestnictwa naszego opiekuna ze strony dostawy systemu IT, czyli KAMSOFT, jak również pomocy przy rozstrzyganiu wszelkich wątpliwości i problemów ze strony pracownika CeZ.

Najbardziej czasochłonne było dostosowanie terminarzy personelu oraz wyeliminowanie tysięcy błędów, które wracały w komunikatach zwrotnych, a dotyczących między innymi nieprawidłowego statusu skierowań oraz dopasowania rodzaju rezerwacji do slotu.

Zapisz się do newslettera OSOZ i otrzymuj newsy o e-zdrowiu na skrzynkę pocztową
Zapisz się do newslettera OSOZ i otrzymuj newsy o e-zdrowiu na skrzynkę pocztową

Podpisaliście Państwo umowę z NFZ i co dalej?

Pierwszym krokiem była analiza ilości umówionych już wizyt w harmonogramach poradni, aby określić, który miesiąc chcemy wziąć pod uwagę jako pierwszy pełny do określenia wartości ryczałtu jednorazowego. Po drugie, dostosowaliśmy harmonogramy do wymagań CeR, od określenia rodzaju slotów, dopasowania rezerwacji do odpowiednich slotów i systemu pracy poszczególnych lekarzy.

W dalszych krokach wysłaliśmy zmodyfikowane harmonogramy do CeR oraz poprawiliśmy błędy wysyłki, aby uzyskać odpowiedni poziom zgodności wysłanych danych z AP-KOLCE.

Na koniec zgłosiliśmy gotowość do CeZ i wtedy zostało już tylko oczekiwanie na akceptację. Od tego momentu stałym zadaniem jest bieżące monitorowanie i poprawianie pojawiających się błędów wysyłki.

Który z elementów wdrożenia okazał się najtrudniejszy?

Najtrudniejszy był etap, w ramach którego musieliśmy de facto na nowo tworzyć harmonogramy, dopasowywać do nich odpowiednie usługi rezerwacyjne o odpowiednim czasie trwania. Niby sprawa wydaje się prosta, ale z uwagi na to, iż każdy z lekarzy przewidziany ma inny czas na wizytę pierwszorazową oraz inny na kolejną wizytę, zmusza to do mnożenia usług, np. zamiast jednej usługi „rezerwacja wizyta kolejna”, mamy teraz „rezerwacja wizyta kolejna 10 minut”, „rezerwacja wizyta kolejna 15 minut” oraz „rezerwacja wizyta kolejna 20 minut”.

Analogicznie usługi mnożymy do rezerwacji na wizyty pierwszorazowe „pilne” i „stabilne”. Ponadto czasami zdarza się, że lekarz w harmonogramie miał wpisane na jedno miejsce dwie osoby – gdy w harmonogramie wizyta była ustawiona na 20 minut, a z doświadczenia wiedział, że nie na każdego pacjenta będzie tyle potrzebował, w planowanych godzinach pracy mógł dopisać kilka dodatkowych osób dziennie. Przy CeR nie jest to możliwe, więc konieczne były zmiany godzin wizyt wielu pacjentów.

Jakie znaczenie miało wsparcie ze strony dostawcy systemu IT?

Było nieocenione, bo byliśmy bodajże drugim albo trzecim podmiotem wdrażającym CeR. Dzięki jego doświadczeniu we wdrażaniu CeR, mogliśmy sprawnie przechodzić kolejne etapy wdrażania i na bieżąco eliminować błędy, które pojawiały się w jego trakcie. Nasz opiekun IT ze strony KAMSOFT zautomatyzował wiele czynności, które na już umówionych rezerwacjach były konieczne do wykonania, dzięki czemu uniknęliśmy wielu godzin żmudnej pracy.

Jak wyglądało szkolenie personelu rejestracji?

Dostawca systemu IT – KAMSOFT – przekazał nam bardzo szczegółową instrukcję postępowania, jak umawiać pacjenta w CeR z wykorzystaniem naszego systemu IT. Dzięki temu, każdy z pracowników rejestracji miał pod ręką narzędzie, do którego zawsze mógł i nadal może wracać w razie wątpliwości. Ponadto pracownicy uczestniczyli w on-linowych webinarach organizowanych przez CeZ, podczas których zapoznali się z ogólnymi zasadami CeR.

Jak ocenia Pani dzisiaj działanie CeR?

W przeciągu 10 miesięcy pracy z wykorzystaniem CeR, jej funkcjonowanie uległo znacznej poprawie. CeZ reaguje na zgłoszenia świadczeniodawców i jeśli to tylko możliwe, wprowadza poprawki w systemie, aby usprawnić cały proces umawiania wizyt.

Czy Pani zdaniem CeR faktycznie skróci kolejki i odciąży rejestrację telefoniczną?

Wydaje mi się, że samo wprowadzenie CeR nie wpłynie na skrócenie kolejek. Po pierwsze dlatego, że jako świadczeniodawca realizujący świadczenia medyczne w ramach umowy z NFZ mieliśmy obowiązek umawiania wizyt w systemie ciągłym, a więc terminy na wizyty pierwszorazowe niejednokrotnie są pozajmowane jeszcze na wiele miesięcy do przodu. W efekcie, pacjenci z Poczekalni uzyskają termin w sytuacji, gdy któryś z umówionych pacjentów zrezygnuje z wizyty i to z odpowiednim wyprzedzeniem.

Mamy bardzo dużą liczbę pacjentów w leczeniu stałym, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie w jakiś drastyczny sposób zwiększyć ilości miejsc na wizyty pierwszorazowe. Ponadto średnia wieku lekarzy aktywnych zawodowo jest coraz wyższa, a chętnych do pracy w ramach NFZ jest niewielu, co dodatkowo – w miarę upływu czasu – spowoduje znaczne utrudnienia w dostępie do świadczeń.

Patrząc na te 10 miesięcy pilotażu, które mamy już za sobą, w niewielkim stopniu zmniejszyła się ilość przepadających miejsc z powodu niezgłoszenia się pacjenta na wizytę. Wydaje mi się, iż wynika to z faktu, iż znaczna większość osób oczekujących na świadczenia w naszej placówce to seniorzy, którzy na co dzień nie posługują się elektronicznymi platformami takimi jak IKP. Część z pacjentów nigdy nie aktywowała swojego konta, a więc nie są w stanie odwołać wizyty nawet jeśli wiedzą, że się na nią nie zgłoszą.

Część wizyt przepada, gdyż anulowane są zbyt późno – poniżej 48 godzin przed terminem – a więc z Poczekalni żaden pacjent na to miejsce już nie wskoczy. Z kolei my, jako podmiot medyczny, nie dysponujemy danymi o osobach oczekujących do naszej placówki w CeR, więc samodzielnie nie możemy nikogo zaprosić. Brak informacji o liczbie osób oczekujących w poszczególnych kategoriach sprawia, że nie jesteśmy w stanie modyfikować w terminarzach rodzaju slotów. Tym samym może być tak, że mamy miejsca „pilne”, a w Poczekalni brak jest już osób z taką kategorią, aby je zapełnić, więc pozostają puste.

System CeR nie odciąży też rejestracji, gdyż obejmuje swoim zasięgiem wyłącznie pacjentów pierwszorazowych, więc osoby kontynuujące leczenie, które stanowią znaczną większość, i tak muszą z niej korzystać. Ponadto pacjenci, którzy zostali przez naszych pracowników umieszczeni w Poczekalni – gdyż nie mieliśmy wolnych terminów w ciągu najbliższych 40 dni – ciągle dzwonią i pytają, dlaczego jeszcze nie mają ustalonego terminu wizyty, kiedy mogą się spodziewać wizyty itp. Sprawdzamy, jaki jest szacunkowy czas wizyty w ich przypadku, ale niestety obliczany przez CeR termin nie jest precyzyjny i wielokrotnie ulega zmianie. Przykładowo, pacjent ze skierowaniem „stabilnym”, umieszczony przez nas w Poczekalni w grudniu 2024 r., zadeklarował, że chce korzystać ze świadczeń w naszej placówce. Szacunkowy termin otrzymał na luty 2025 r., następnie zmienił się on na kwiecień, potem był wrzesień. W efekcie nadal oczekuje na termin, bo dostępnego w tej kategorii na wrzesień niestety nie mamy. Powoduje to frustrację pacjentów i niestety niejednokrotnie pracownikom rejestracji więcej czasu zajmuje tłumaczenie zasad działania CeR i braku możliwości wpisania na konkretny termin niż wcześniejsza procedura, czyli ściągnięcie skierowania i wpisanie w harmonogram.

Jeśli chodzi o zmotywowanie pacjentów do odwoływania wizyt to sam system skutku takiego nie przyniesie. Niewielka liczba osób czuje się w obowiązku zwolnić termin, jeśli wie, że z niego nie skorzysta. Znaczna większość osób z uwagi na to, iż podmioty lecznicze nie mają żadnych narzędzi, aby wyciągnąć jakiekolwiek konsekwencje od pacjenta spowodowane brakiem informacji o rezygnacji z wizyty, po prostu lekceważy ten obowiązek, a tym samym blokuje dostęp do świadczeń innym osobom.

Pobierze bezpłatny raport o AI w ochronie zdrowia
Pobierze bezpłatny raport o AI w ochronie zdrowia

Co radziłaby Pani tym placówkom, które wdrożenie CeR mają przed sobą?

Najważniejsze to się nie zrażać słuchając przedstawicieli innych placówek, którzy opowiadają, z jakimi trudnościami musiały się zmierzyć. Każde wdrożenie wiąże się z koniecznościa wprowadzenia zmian w dotychczasowym funkcjonowaniu. Jednak im wcześniej się zdecydujemy na wdrożenie, tym więcej czasu będziemy mieli na oswojenie się z CeR zanim stanie się obowiązkowa.

Starajmy się zawsze znaleźć pozytywy – nawet niewielki odsetek odwołanych wizyt przez pacjenta czy uzupełnienie pustych luk w terminarzach to już coś. Samo przygotowanie harmonogramów do wdrożenia sprawi, że będą one bardziej przejrzyste, uporządkowane a to w jakiś sposób ułatwia organizację pracy.

W razie jakichkolwiek wątpliwości nie ma co się bać skontaktować z pracownikami CeZ, którzy naprawdę służą pomocą i dzięki informacjom od nich można szybciej uporać się z wdrożeniem.

Warto skontaktować się z dostawcą systemu IT i omówić z nim, w jakich elementach wdrożenia jest w stanie pomóc i na jakich warunkach na taką pomoc można liczyć już w trakcie realizacji pilotażu. Nie oszukujmy się – problemy z CeR będą się nadal pojawiały, ale wspólnymi siłami można się z nimi uporać.

Jakie dodatkowe funkcjonalności systemu byłyby najbardziej przydatne z punktu widzenia placówki i pacjentów? Informacje przypominające o wizycie wysyłane do pacjenta, na końcu mają adnotację o mniej więcej takiej treści: jeśli chcesz anulować wizytę, wyślij w odpowiedzi TAK. Biorąc pod uwagę, iż nie czytamy dokładnie treści, pierwsze co nam przychodzi do głowy, że mamy potwierdzić wizytę, a nie ją anulować. Pacjenci wysyłają odpowiedź TAK, po czym pojawiają się w przychodni i robią awantury, że przecież mają umówioną wizytę i ją potwierdzali, a tymczasem niestety miejsce jest już zajęte przez kogoś innego.

Pacjenci nie wiedzą, że po zapisaniu się trafiają do Poczekalni - mówi Dyrektor NZOZ FARMED
Pacjenci nie wiedzą, że po zapisaniu się trafiają do Poczekalni – mówi Dyrektor NZOZ FARMED

NZOZ FARMED z Lublina przystąpił do pilotażu Centralnej e-Rejestracji w zakresie kardiologii we wrześniu 2024 roku. Od tego czasu placówka umówiła przez system ponad 8000 pacjentów. Jak udało się uruchomić synchronizację z CeR? Co dzisiaj dyrekcja radzi innym podmiotom? Rozmawiamy ze Stanisławem Podgórskim, Dyrektorem NZOZ FARMED z Lublina.

Ile czasu zajęło pełne wdrożenie CeR?

Stanisław Podgórski, Dyrektor: Cały proces zajął około tygodnia. To był czas prób, poprawek, przygotowywania grafików, szkolenia personelu. W tym czasie byliśmy cały czas w kontakcie z dostawcą oprogramowania, firmą KAMSOFT.

Podpisaliście Państwo umowę z NFZ i co dalej?

Na początku pojawiło się wiele błędów. Centrum e-Zdrowia wprowadzało poprawki na bieżąco. Pacjenci rejestrowali się, często nie mając świadomości, do jakiej placówki.

Warto wspomnieć, że synchronizacja z CeR odbywa się o północy. Dzień rozpoczynaliśmy od weryfikacji błędnie zarejestrowanych pacjentów. Pracownicy musieli obdzwaniać pacjentów i korygować nieaktualne rezerwacje.

Dziś wszystko działa poprawnie, ponieważ z czasem Centrum e-Zdrowia wprowadzało kolejne udoskonalenia, reagując na sygnały docierające od placówek realizujących pilotaż.

Pobierz raport o tym, jak wdrożyć Centralną e-Rejestrację

Który z elementów wdrożenia okazał się najtrudniejszy?

Najwięcej trudności sprawiło dostosowanie grafików i spełnienie wymogów centralnej rejestracji w zakresie poprawności rezerwacji. Nie mieliśmy jasno określonej instrukcji postępowania. Często byliśmy zmuszeni ręcznie poprawiać statusy skierowań, uzupełniać dane kontaktowe – a to były błędy uniemożliwiające import rezerwacji.

Każdy typ wizyty musiał znaleźć się w odpowiednim kolorze slotu, kompatybilnym z CeR. Przy pełnych grafikach oznaczało to wielogodzinną pracę nad ich sformatowaniem. W niektórych przypadkach trzeba było nawet ujednolicić czas trwania wizyt.

Kolejnym problemem był brak synchronizacji w czasie rzeczywistym. W poradni kardiologicznej zapisujemy dziennie kilkudziesięciu pacjentów. Kiedy rejestracje realizowane były przez IKP, a w naszym systemie nie aktualizowały się w czasie rzeczywistym, pojawiały się zdublowane rezerwacje.

W CeR kluczowa jest organizacja terminarza. Czy wymagało to dużych zmian?

Tak. KAMSOFT szybko dostosował program do integracji z centralną rejestracją, dzięki czemu import pacjentów odbywa się automatycznie. Na początku wszystkie zapisane wizyty trzeba było sprawdzić i odpowiednio poprawić grafiki – szczególnie pod kątem umieszczania wizyt pierwszorazowych w odpowiednich slotach.

Jak wyglądało szkolenie personelu rejestracji?

Szkolenie odbywało się na bieżąco podczas wdrożenia i pilotażu. Najpierw odbyło się szkolenie grupowe, na którym omówiliśmy zasady działania CeR i zmiany w rejestracji pacjentów do kardiologa. Poza tym pracownicy byli informowani o każdej zmianie i każdym nowym błędzie importu przez komunikator internetowy.

Przystępując do pilotażu, placówka nie mogła skorzystać z doświadczenia innych. Gdyby wdrażał Pan CeR dopiero dziś i z dzisiejszą wiedzą, co zrobiłby Pan inaczej?

Dzisiejsze funkcjonowanie CeR to efekt blisko roku pracy: monitorowania rejestracji, stałego kontaktu z dostawcą i Centrum e-Zdrowia, regularnego zgłaszania błędów. Dzięki temu, placówki dziś przystępujące do CeR mają dużo łatwiej. Rok temu nikt nie miał tej wiedzy.

Moim zdaniem wprowadzeniu CeR musi towarzyszyć intensywna kampania informacyjno-edukacyjna. Pacjenci nie wiedzą, że po zapisaniu się trafiają do Poczekalni – przez co rezerwują wizyty przypadkowo, niekiedy w innych województwach. Brak świadomości tego powodował, że niektórzy pacjenci ignorowali SMS-y z informacją o terminie. Po prostu nie wiedzieli, o co chodzi.

Gdyby system jasno informował, że pacjent trafia do Poczekalni, uniknęlibyśmy wielu nieporozumień.

Stanisław Podgórski

„Pacjent może wygodnie dopasować kryteria terminu wizyty. Ale nie wie, że każde takie życzenie powoduje wydłużenie czasu oczekiwania.”

Stanisław Podgórski, Dyrektor NZOZ FARMED w Lublinie

Czy Pana zdaniem CeR faktycznie skróci kolejki i odciąży rejestrację telefoniczną?

Potencjalnie tak, ale pod warunkiem większej świadomości pacjentów. CeR daje im dostęp do placówek, o których często nie wiedzieli. Mniej znane przychodnie mogą zyskać nowych pacjentów, a pacjenci – szybkie terminy. System pozwala wybrać lokalizację, dni czy konkretnego lekarza – ale to może być pułapka. Mocno zawężone preferencje wydłużają czas oczekiwania i o tym też nie wie pacjent. Powinien to widzieć na bieżąco. Na przykład, po wprowadzeniu kolejnego kryterium ograniczającego na ekranie powinna się wyświetlać szacunkowa liczba dni oczekiwania. Wówczas mógłby zdecydować, czy jest gotowy udać się do bardziej odległej lokalizacji, bo dzięki temu będzie czekał kilka tygodni mniej.

Rejestracja telefoniczna nie zniknie całkowicie. Pacjenci nadal proszą nas o wyszukiwanie terminów. Plusem CeR jest przypomnienie SMS i możliwość odwołania wizyty SMS-em. Zdarza się jednak, że pacjenci blokują sloty „na wszelki wypadek”. Mieliśmy osoby, które notorycznie nie zgłaszały się na wizyty, mimo zapisu.

Jak obecnie ocenia Pan działanie CeR?

Poprawiono wiele niedociągnięć, import wizyt odbywa się teraz automatycznie, błędów jest coraz mniej. Wciąż jednak brakuje świadomości społecznej, a to ogranicza wykorzystanie możliwości systemu.

Jakie widzi Pan najważniejsze wyzwania związane z funkcjonowaniem CeR?

Będę to powtarzał wielokrotnie: Kluczowa jest edukacja pacjenta. Żeby narzędzie działało efektywnie, pacjent musi rozumieć, jak z niego korzystać. Kryteriów wyboru jest bardzo dużo, a każda dodatkowa preferencja najczęściej wydłuża czas oczekiwania na wizytę.

Kolejny problem to brak podglądu własnej Poczekalni. Ani my, ani pacjent nie możemy sprawdzić, jak długo trzeba będzie czekać. Rejestracja nie jest w stanie udzielić rzetelnej informacji, a to jest absolutnie konieczne, żeby wiarygodnie rozmawiać z pacjentami. Dlatego tak ważne jest połączenie edukacji pacjenta i większy dostęp do informacji.

W przyszłości, kiedy wszystkie podmioty podłączą się do systemu, sytuacja stanie się bardziej komfortowa. Pacjent zadzwoni do renomowanej poradni, ta zarejestruje go do siebie, a jeśli nie – ze względu na limity – to zgodnie z kryteriami do innej placówki. Renomowane ośrodki mogą stać się w praktyce centralnymi rejestracjami dla mniej znanych placówek. Pacjent, który trafi ostatecznie do innej placówki, może czuć się rozczarowany. Z kolei mniej znane podmioty będą mogły ograniczyć prowadzenie własnej rejestracji.

Do 2035 r. aplikacja NHS stanie się „cyfrowymi drzwiami wejściowymi” dla pacjentów i będzie obsługiwać nawet 9 na 10 interwencji związanych ze zdrowiem
Do 2035 r. aplikacja NHS stanie się „cyfrowymi drzwiami wejściowymi” dla pacjentów i będzie obsługiwać nawet 9 na 10 interwencji związanych ze zdrowiem

NHS – angielski odpowiednik polskiego NFZ – przygotował raport na temat siedmiu technologii, które będą miały największy wpływ na ochronę zdrowia do 2035 roku.

Sztuczna inteligencja, genomika, robotyka, urządzenia do noszenia i platformy cyfrowe zmienią opiekę zdrowotną nie do poznania – wynika z raportu „The Future State of Health and Healthcare in 2035” (Przyszłość zdrowia i opieki zdrowotnej w 2035 r.) przygotowanego przez naukowców z Imperial College London. Autorzy zwracają uwagę, że wiele technologii już istnieje i przestrzegają, że jeśli nie zostaną wdrożone, ochronie zdrowia grozi zapaść, nieefektywność i powiększająca się przepaść pomiędzy systemem zdrowia a oczekiwaniami obywateli korzystającymi z wygody cyfryzacji w innych dziedzinach życia.

Siedem sił napędowych transformacji zdrowia

W raporcie wskazano siedem technologii, które będą fundamentem nowego, nowoczesnego systemu zdrowia. Razem stworzą ekosystem, w którym opieka ma charakter predykcyjny, a nie reaktywny (zapobieganie zamiast leczenia), jest spersonalizowana, a nie ustandaryzowana, oraz ciągła, a nie epizodyczna.

Sercem tego ekosystemu są połączone dane zdrowotne. NHS posiada jeden z najbogatszych na świecie zbiorów danych ze studiów długoterminowych, obejmujący populację „od kołyski aż po grób”. Odpowiednio połączone i zabezpieczone dane mogłyby być wykorzystane do analizy w czasie rzeczywistym, wczesnych interwencji medycznych i spersonalizowanego leczenia. Aby to osiągnąć, potrzebne będą ogromne inwestycje w infrastrukturę chmury danych, standardy interoperacyjności i systemy bezpieczeństwa danych.

Drugim filarem jest aplikacja mobilna dla obywateli. W Wielkiej Brytanii jest to NHS App 2.0., która przypomina polskie Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Do 2035 r. może ona stać się „cyfrowymi drzwiami wejściowymi” dla pacjentów i obsługiwać nawet 9 na 10 interwencji związanych ze zdrowiem. Aplikacja stanie się osobistym towarzyszem w sprawach związanych ze zdrowiem – będzie m.in. zarządzać wizytami, integrować dane z urządzeń noszonych na ciele, pomagać przestrzegać zaleceń dotyczących przyjmowania leków i pełnić rolę triażu opartego na sztucznej inteligencji. Takie rozwiązania pozwolą wyeliminować miliony niepotrzebnych wizyt u lekarza pierwszego kontaktu, oszczędzając miliardy funtów rocznie w budżecie na zdrowie.

Kolejnym filarem jest leczenie otyłości. Nowe leki GLP-1 dają nadzieję na zmniejszenie o połowę wskaźnika otyłości i ograniczenie związanych z nią schorzeń, takich jak cukrzyca, choroby serca, a nawet niektóre nowotwory. Raport wzywa do przeprowadzenia zakrojonych na szeroką skalę badań klinicznych pod kierownictwem NHS w celu zbadania ich wpływu na zdrowie. Czwartym elementem ochrony zdrowia przyszłości jest rewolucja w dziedzinie urządzeń do noszenia (tzw. wearables). Smartwatche ewoluują od urządzeń monitorujących aktywność fizyczną do całodobowych „strażników” zdrowia zdolnych wykrywać choroby na wiele lat przed pojawieniem się pierwszych objawów. W przypadku osób starszych i przewlekle chorych, ciągłe monitorowanie zdrowia mogłoby zmniejszyć liczbę wizyt na szpitalnych oddziałach ratunkowych o jedną trzecią.

Piątym filarem ma być sekwencjonowanie genomu. Każde dziecko, zaraz po urodzeniu otrzymałoby mapę genetyczną zawierającą wskazówki profilaktyczne na całe życie. W połączeniu z opartymi na sztucznej inteligencji „cyfrowymi bliźniakami” – symulacjami indywidualnych trajektorii zdrowia – badania genetyczne stworzyłyby nieznane dotąd możliwości w zakresie medycyny personalizowanej.

Szósty i siódmy filar dotyczy wsparcia pracowników ochrony zdrowia. Dokładnie chodzi o asystentów AI przejmujących od lekarzy pracę papierkową. Jak obliczyli autorzy raportu, takie rozwiązania pozwoliłyby każdemu lekarzowi zaoszczędzić 13 godzin tygodniowo. Równie ważną rolę odegra robotyka stosowana w chirurgii, rehabilitacji i logistyce medycznej. Roboty i asystenci AI zwiększą wydajność oraz zmniejszą liczbę błędów.

Obietnice i zagrożenia technologicznej rewolucji

Raport przedstawia niezwykle optymistyczną wizję NHS w 2035 r.: system, w którym choroba Alzheimera i Parkinsona są wykrywane na wiele lat przed pojawieniem się objawów, listy oczekujących odchodzą do lamusa, a opieka jest płynnie dostosowana do potrzeb każdej osoby.

Autorzy są jednak świadomi barier. Zbyt często wdrażanie technologii zatrzymuje się etapie pilotażu. Transformację cyfrową blokuje też przestarzała infrastruktura cyfrowa. System zdrowia nie inwestuje w najnowsze technologie, odstając wyraźnie od innych branż gospodarki. Autorzy alarmują, że „czas na stopniowe zmiany się skończył i rozpoczęła się era transformacji, która wymaga zmiany myślenia o systemie zdrowia”.

Ale są też zagrożenia. Sztuczna inteligencja może pogłębiać nierówności zdrowotne, bo nie wszyscy będą wiedzieli, jak z niej korzystać. Smartwatche do monitorowania parametrów zdrowia na razie pomagają tym, którzy już i tak cieszą się dobry zdrowiem. Powszechne wykorzystanie informacji DNA rodzi pytania etyczne o prywatność oraz społeczne konsekwencje sytuacji, gdy każda osoba pozna ryzyka zdrowotne wynikające z genów.

Innowacje oparte na AI muszą wejść do publicznego systemu zdrowia

Aby zrealizować tę wizję, sama technologia nie wystarczy. Autorzy apelują o stworzenie nowej infrastruktury cyfrowej: pamięci masowej w chmurze zdolnej do obsługi petabajtów danych zdrowotnych, bezpiecznych sieci 5G do monitorowania pacjentów w czasie rzeczywistym i prowadzenia zdalnych operacji chirurgicznych oraz systemów cyberbezpieczeństwa typu „zero-trust” w celu ochrony prywatności pacjentów.

Kolejnym priorytetem jest szkolenie pracowników ochrony zdrowia z obsługi nowych technologii. Lekarze będą musieli nauczyć się współpracować ze sztuczną inteligencją i robotami. Dlatego powinniśmy przestać postrzegać technologie jako zagrożenie i zacząć skupiać się na ich korzyściach, minimalizując potencjalne minusy.

Do kompletu potrzebne będę jeszcze zmiany prawne. Trzeba stworzyć nowe procedury oceny i dopuszczania do stosowania innowacji medycznych – także tych cyfrowych i opartych na AI – oraz wdrażać te najlepsze i bezpieczne do systemu zdrowia, wzmacniając zaufanie publiczne do nowych technologii.

Raport nie pozostawia złudzeń: sztuczna inteligencja i robotyka pozwolą personelowi skupić się na pacjencie, opiece i relacjach z chorym. Z kolei pacjenci zyskają większą kontrolę nad swoimi danymi oraz będą mogli lepiej zarządzać swoim zdrowiem. Celem wszystkich technologii wprowadzanych do ochrony zdrowia jest stworzenie nowego systemu, który jest wydajny, skuteczny i dostępny, w którym jest czas na rozmowę lekarza z pacjentem bez pośpiechu i empatię. Zorganizowany centralnie i działający podobnie jak NHS polski system zdrowia także powinien stworzyć podobną wizję ochrony zdrowia. Nie po to, by generować futurystyczne scenariusze, ale aby w sposób usystematyzowany wdrażać nowe technologie. Mimo postępującej szybko cyfryzacji, można odnieść wrażenie, że brakuje jasnego, długoterminowego celu, który inspiruje i motywuje.

KAMSOFT S.A. - jeden z czołowych dostawców IT dla ochrony zdrowia i farmacji w Polsce - powstał w 1985 roku
KAMSOFT S.A. – jeden z czołowych dostawców IT dla ochrony zdrowia i farmacji w Polsce – powstał w 1985 roku

W tym roku świętujemy 40 lat KAMSOFT – 40 lat obecności na rynku zdrowia, 40 lat doświadczenia, które ukształtowało nas jako lidera w branży IT. W naszym życiu jubileusze to nie momenty, by spoglądać wstecz. To okazja, by z odwagą spojrzeć w przyszłość – przyszłość, która dzięki naszemu know-how, wypracowanemu przez dekady, jest bliżej, niż moglibyśmy sobie wyobrazić.

Grzegorz Mródź, Prezes Zarządu KAMSOFT S.A.
Grzegorz Mródź,
Prezes Zarządu KAMSOFT S.A.

Cztery dekady na rynku to historia i unikalna wiedza, której nie da się zdobyć inaczej niż przez doświadczenie. To lata prób, wyzwań i sukcesów, które nauczyły nas, jak tworzyć rozwiązania niepodatne na przemijające mody, a jednocześnie gotowe na współczesne potrzeby.

Weźmy na przykład elektroniczną dokumentację medyczną (EDM) – to nie jest pojedynczy system, lecz kluczowe wyzwanie, z którym nasze rozwiązania od lat pozwalają się zmierzyć. Dzięki nim przekształcamy tradycyjne podejście do dokumentacji w proces w pełni cyfrowy, bezpieczny i intuicyjny. Systemy KAMSOFT są efektem dojrzałego podejścia – wypracowanego przez lata, sprawdzonego w praktyce i dostosowanego do realiów dzisiejszej ochrony zdrowia. EDM w naszych systemach, takich jak KS-SOMED czy Serum, pozwala personelowi medycznemu skupić się na pacjentach, minimalizując biurokrację, a jednocześnie gwarantując, że dane są zawsze dostępne i chronione.

Nie stoimy w miejscu. Jubileusz nie jest dla nas retrospekcją, lecz inspiracją do dalszego działania. Wierzymy, że technologie takie jak sztuczna inteligencja czy rozwiązania chmurowe to narzędzia, które pozwolą nam podnieść jakość i efektywność opieki zdrowotnej – nie są one celem samym w sobie, lecz środkiem do lepszego wspierania naszych klientów.

Już dziś oferujemy rozwiązania takie jak OSOZ, czyli Ogólnopolski System Ochrony Zdrowia, który łączy pacjentów, lekarzy i farmaceutów w jeden ekosystem. To platforma, która tworzy indywidualne konta zdrowotne, dając pełny obraz historii pacjenta, i wspiera decyzje kliniczne. Z kolei VisiMed, nasza aplikacja mobilna, oddaje pacjentom kontrolę nad zdrowiem: od umawiania wizyt, przez realizację e-recept, po przypomnienia o lekach. To praktyczne wsparcie, które działa tu i teraz, a jednocześnie wyznacza kierunek na przyszłość.

Nasze doświadczenie przekuwamy także w konkretne rozwiązania, jak przeglądy lekowe czy opieka koordynowana. Przeglądy lekowe, wspierane przez nasze systemy, pozwalają farmaceutom i lekarzom minimalizować ryzyko interakcji lekowych, szczególnie dla pacjentów przewlekle chorych. Z kolei opieka koordynowana, realizowana m.in. w systemach KS-SOMED czy Serum, to krok ku kompleksowej opiece nad pacjentem – od diagnostyki, przez Indywidualny Plan Opieki Medycznej, po współpracę z koordynatorami i specjalistami. Te rozwiązania automatyzują rutynowe zadania, oszczędzają czas i podnoszą jakość leczenia, a wszystko to przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa danych.

Nasi obecni i przyszli Klienci wybierają KAMSOFT, bo wiedzą, że z nami korzystają z czegoś więcej niż technologii – korzystają z 40 lat doświadczenia, które przekuwamy w praktyczne narzędzia. To zaufanie, budowane przez dekady, jest dla nas zobowiązaniem, by nieustannie się rozwijać, edukować i wspierać tych, którzy nam zaufali. Dlatego z dumą zapowiadamy dalsze prace nad rozwiązaniami chmurowymi i AI, które pozwolą naszym Klientom działać nowocześnie, bez konieczności inwestowania w zaawansowaną infrastrukturę IT.

Z okazji tego jubileuszu chcemy przedstawić Państwu nasz nowy slogan: „Experience. Applied.” – „Doświadczenie. Zastosowane.” Te dwa słowa oddają esencję KAMSOFT: łączymy to, co wypracowaliśmy przez lata, z tym, co niesie przyszłość. Bo w KAMSOFT doświadczenie jest siłą, która napędza nas do tworzenia rozwiązań jutra, gotowych na pojutrze. Dziękujemy Państwu za te 40 lat wspólnej drogi i zapraszam do budowania z nami kolejnych dekad pełnych innowacji, odpowiedzialności i sukcesów.

 - Czas przewidziany na realizację projektów KPO dla szpitali jest ekstremalnie krótki - mówi Radosław Nowak, Kierownik Działu Wdrożeń w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie
– Czas przewidziany na realizację projektów KPO dla szpitali jest ekstremalnie krótki – mówi Radosław Nowak, Kierownik Działu Wdrożeń w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie

Instytut Matki i Dziecka otrzymał 13 mln zł dofinansowania na cyfryzację z Krajowego Planu Odbudowy. Jak planuje sensownie wydać te pieniądze w tak krótkim czasie? Rozmawiamy z Radosławem Nowakiem, Pełnomocnikiem Dyrektora ds. IT oraz Cyberbezpieczeństwa oraz Kierownikiem Działu Wdrożeń – Centrum Innowacji i Sztucznej Inteligencji w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.

Jakie potrzeby informatyczne IMiD zrealizuje dzięki dofinansowaniu z KPO?

Dofinansowanie z Krajowego Planu Odbudowy otwiera przed Instytutem Matki i Dziecka bardzo duże możliwości, ale trzeba podkreślić, że nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich naszych potrzeb informatycznych w ramach jednego projektu. Budżet, choć znaczący, ma swoje ograniczenia i musimy skoncentrować się na obszarach o najwyższym priorytecie dla pacjentów, personelu medycznego oraz bezpieczeństwa danych.

Trzonem projektu są trzy filary: rozwój i rozbudowa Elektronicznej Dokumentacji Medycznej (EDM), integracja z Platformą Usług Inteligentnych (PUI) oraz zdecydowane wzmocnienie cyberbezpieczeństwa.

Po pierwsze – EDM. Dla nas rozwój dokumentacji elektronicznej to nie tylko kolejny krok w cyfryzacji placówki, ale realna poprawa jakości opieki nad pacjentem. Szersza dostępność danych oznacza szybszy dostęp lekarzy do historii choroby, łatwiejszą wymianę informacji pomiędzy oddziałami, a dla pacjentów – większą przejrzystość i poczucie bezpieczeństwa. Co więcej, uporządkowane dane medyczne pozwolą na ich szersze wykorzystanie w badaniach naukowych i analizach, co jest niezwykle ważne dla ośrodka o charakterze klinicznym i badawczym, jakim jest IMiD.

Po drugie – integracja z PUI. To rozwiązanie umożliwi nam zastosowanie narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, które będą realnym wsparciem dla lekarzy, zwłaszcza w tak wymagających obszarach jak diagnostyka obrazowa zwłaszcza radiologia. Dzięki temu będziemy mogli podnieść skuteczność diagnoz i skrócić czas oczekiwania pacjentów na wyniki badań, co w praktyce przekłada się na szybsze rozpoczęcie leczenia.

Pobierz bezpłatny raport o AI w ochronie zdrowia
Pobierz bezpłatny raport o AI w ochronie zdrowia

Po trzecie – cyberbezpieczeństwo. Zdajemy sobie sprawę, że ochrona danych medycznych jest równie istotna jak dostęp do nowoczesnej aparatury czy infrastruktury medycznej. W dobie rosnącej liczby ataków cybernetycznych, prób wyłudzeń czy ransomware, bezpieczeństwo systemów informatycznych jest absolutnym priorytetem. Dzięki środkom z KPO będziemy mogli wdrożyć nowoczesne mechanizmy ochrony, zrealizować audyty bezpieczeństwa, a także podnieść kompetencje naszych zespołów w tym zakresie.

Środki z KPO pozwalają nam skoncentrować się na fundamentach cyfrowej transformacji Instytutu, a więc na lepszej jakości danych medycznych, wykorzystaniu sztucznej inteligencji w diagnostyce oraz na niezawodnej ochronie informacji. Te obszary stanowią bazę, na której w kolejnych latach będziemy mogli budować kolejne rozwiązania wspierające pacjenta, lekarza i naukowca.

Czy krótki czas na realizację projektów jest paradoksem czy placówka medyczna jest przyzwyczajona do takiego tempa?

Trzeba otwarcie powiedzieć, że czas przewidziany na realizację projektów KPO dla szpitali jest ekstremalnie krótki. To wyzwanie nie tylko logistyczne, ale i strategiczne – wymaga bardzo precyzyjnego planowania oraz maksymalnego wykorzystania dostępnych zasobów.

W Instytucie Matki i Dziecka mamy jednak duże doświadczenie w realizacji projektów finansowanych z różnych źródeł, zarówno krajowych, jak i unijnych. Przez lata wypracowaliśmy zdolność działania w warunkach presji czasu i ograniczonych budżetów. Nauczyliśmy się, że często trzeba realizować przedsięwzięcia, które z pozoru wydają się „niemożliwe do wykonania”. To, co je umożliwia, to z jednej strony wyspecjalizowany zespół, który zna realia pracy w placówce medycznej, a z drugiej – sprawdzone mechanizmy współpracy pomiędzy personelem medycznym, technicznym i administracyjnym.

Nie oznacza to jednak, że jest łatwo. Nawet najlepsze i najbardziej zgrane zespoły odczuwają napięcia, kiedy kumuluje się wiele projektów i obowiązków w krótkim czasie. Kluczowe jest wtedy utrzymanie priorytetów, sprawne zarządzanie zmianą i ciągła komunikacja pomiędzy wszystkimi zaangażowanymi stronami.

Tak, czas realizacji jest bardzo krótki i stanowi realne obciążenie. Ale dla nas nie jest to paradoks, lecz raczej codzienność, do której musieliśmy się przyzwyczaić. Z perspektywy Instytutu można powiedzieć, że nauczyliśmy się przekuwać tę presję w efektywność i determinację, co finalnie przekłada się na sukces projektów.

Czy nagromadzenie projektów e-zdrowia – w tym wdrożenie EDM, inwestycje z KPO oraz wprowadzenie Centralnej e-Rejestracji – odbiera Pan pozytywnie czy negatywnie?

Osobiście należę do osób, które bardzo dobrze czują się w środowisku projektowym i traktują je jako szansę na rozwój, zarówno organizacji, jak i własnych kompetencji. Każdy projekt, zwłaszcza w obszarze e-zdrowia, otwiera przed nami nowe możliwości, pozwala wdrażać nowoczesne technologie i uczy elastyczności w działaniu. Z tej perspektywy nagromadzenie inicjatyw oceniam pozytywnie, bo oznacza ono realny postęp w cyfryzacji polskiej ochrony zdrowia.

Nie można jednak ukrywać, że skala obecnych i planowanych działań bywa przytłaczająca. Zasobów – kadrowych, jak i finansowych – zaczyna po prostu brakować. Tylko w tym roku złożyliśmy wnioski o dofinansowanie projektów IT na kwotę przekraczającą 30 milionów złotych. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkie zostaną sfinansowane, ale nawet część z nich oznacza dla nas ogromny wolumen pracy i konieczność równoległego prowadzenia kilku dużych przedsięwzięć.

Dlatego staramy się zachować równowagę w ocenie sytuacji. Z jednej strony to bardzo dobry moment, by wykorzystać dostępne środki i dokonać prawdziwego skoku technologicznego. Z drugiej, musimy być realistami i zdawać sobie sprawę, że przy takiej kumulacji projektów kluczowe staje się racjonalne planowanie, priorytetyzacja i mądre gospodarowanie zasobami.

Odbieram to zjawisko pozytywnie, ale jednocześnie z dużą dozą pragmatyzmu. Wierzę, że dzięki doświadczeniu naszego zespołu uda się przekuć ten natłok projektów w trwałe efekty, które realnie poprawią funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia i obsługę pacjentów.

Bezpłatny poradnik bezpieczeństwa danych w placówkach zdrowia
Bezpłatny poradnik bezpieczeństwa danych w placówkach zdrowia

Jak IMiD organizuje wdrożenia, aby zagwarantować ich punktualną realizację i to, że nowe elementy będą wpasowane do istniejącej infrastruktury IT?

Fundamentem sukcesu każdego wdrożenia w Instytucie Matki i Dziecka są ludzie – kompetentny, zgrany i elastyczny zespół, który potrafi działać w warunkach dynamicznych zmian i dużej presji czasu. To oni odpowiadają za sprawne przeprowadzenie procesów technicznych i organizacyjnych. Równie istotna jest rola zarządu – jego zrozumienie, wsparcie, a często także aktywne zaangażowanie w proces zmian. To właśnie połączenie wiedzy eksperckiej, pracy zespołowej i świadomego przywództwa sprawia, że nawet najbardziej wymagające projekty stają się możliwe do realizacji.

W mojej ocenie klucz do sukcesu nie zależy od rodzaju projektu. Niezależnie od tego, czy jest to przedsięwzięcie informatyczne, infrastrukturalne, czy organizacyjne, zawsze sprowadza się do ludzi. Kompetencje, współpraca i elastyczność zespołu, wzmocnione przez zarząd, który nie tylko rozumie wyzwania, ale też wspiera i współuczestniczy w zmianach, tworzą warunki do osiągania realnych i trwałych efektów.

Każde nowe wdrożenie analizujemy nie w oderwaniu, ale w kontekście całej infrastruktury oraz funkcjonowania Instytutu. Nie traktujemy projektów jako odosobnionych zadań. Postrzegamy je jako element większej układanki, która składa się na spójną strategię rozwoju IMiD. Zadajemy sobie pytania: czy ta koncepcja pasuje do całości? Co wnosi do funkcjonowania Instytutu? Jakie będą jej konsekwencje i długofalowy wpływ?

Takie podejście pozwala nam unikać chaosu i przypadkowości we wdrożeniach. Naszym celem jest budowanie harmonijnej i logicznej całości, w której każdy projekt nie tylko odpowiada na bieżące potrzeby, ale również wspiera długoterminową wizję cyfrowej transformacji Instytutu. Dzięki temu mamy pewność, że nowe rozwiązania są nie tylko terminowo wdrażane, ale też optymalnie wkomponowane w istniejący ekosystem IT.

Czy udałoby się zrealizować planowane inwestycje bez dofinansowania z KPO?

Trudno dziś wskazać publiczny szpital, który byłby w stanie samodzielnie sfinansować tak szeroko zakrojone inwestycje wyłącznie z własnych środków. Skala kosztów związanych z rozwojem infrastruktury IT, nowoczesnych systemów informatycznych czy zaawansowanych narzędzi cyberbezpieczeństwa jest na tyle duża, że bez wsparcia zewnętrznego realizacja takich projektów w praktyce byłaby niemożliwa albo mocno rozciągnięta w czasie.

Dlatego właśnie dofinansowanie z KPO pełni rolę katalizatora zmian. Pozwala nam nie tylko przyspieszyć proces cyfryzacji, ale także wprowadzić rozwiązania, które realnie podnoszą jakość obsługi pacjentów i bezpieczeństwo danych. To jest impuls, który umożliwia wykonanie skoku technologicznego, a nie jedynie drobnych kroków naprzód. Jednocześnie uważam, że w dłuższej perspektywie niezwykle ważne jest, aby technologie informatyczne i cyberbezpieczeństwo były traktowane nie jako koszt dodatkowy, lecz jako inwestycja strategiczna wpisana na stałe w planowanie budżetu szpitala.

IT to dziś jeden z filarów funkcjonowania placówki medycznej, podobnie jak infrastruktura kliniczna czy kadra specjalistów. Jeśli chcemy mówić o nowoczesnym systemie ochrony zdrowia, musimy uznać, że bezpieczeństwo danych pacjenta, dostęp do informacji medycznych i cyfrowe wsparcie procesów diagnostycznych to absolutne fundamenty działania instytucji publicznych.

Pieniądze na e-zdrowie są, ale zaczyna brakować czasu i zasobów, aby je wydać
Pieniądze na e-zdrowie są, ale zaczyna brakować czasu i zasobów, aby je wydać

Tylu pieniędzy i typu projektów e-zdrowia do zrealizowania w tak krótkim czasie jeszcze nie było. Dlatego nerwowo robi się nawet w rządzie, który widząc, że do połowy 2026 roku trzeba rozliczyć inwestycje z KPO, a prace idą jak po grudzie, powołuje specjalny zespół zadaniowy. Przyspiesza przyznawanie dotacji – znamy już listę 325 placówek, do których trafi 3,1 mld zł. W kolejce czeka wdrożenie dwóch mega-projektów o dużym ryzyku: Centralnej e-Rejestracji i Platformy Usług Medycznych. Czy uda się wszystko zrobić na czas?

    Od nadmiaru głowa boli

    Dobra wiadomość: wiemy już, które szpitale otrzymają środki z puli 3,1 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na cyfryzację. Zła: inwestycje muszą zostać rozliczone do maja 2026 r. A to oznacza, że placówki mają zaledwie kilka miesięcy, by zorganizować przetargi, podpisać umowy i wdrożyć nowe rozwiązania. Kolejna dobra wiadomość: Centrum e-Zdrowia otrzymało 1,25 mld zł na m.in. rozwój Centralnej e-Rejestracji, Platformy e-Konsylium i Platformę Usług Inteligentnych (PUI). Zła: jedynie wdrażanie CeR idzie powoli do przodu, choć i tu nie obywa się bez problemów. Zamiast planowanych 3800 placówek, do pilotażu przystąpiło ponad 10-krotnie mniej.

    Nigdy wcześniej w ochronie zdrowia nie było takich kwot do wydania w tak krótkim czasie. O ile łatwo było wdrożyć e-receptę czy e-skierowania, od lat nie udaje się doprowadzić do pełnego przejścia placówek medycznych na elektroniczną dokumentację medyczną (EDM). Tymczasem teraz dochodzą kolejne projekty, jak Centralna e-Rejestracja i… nowe dokumenty w EDM. I niestety nie można już przedłużać terminów w nieskończoność, jak to było w przypadku EDM, bo CeR albo PUI są finansowane z KPO. I dlatego trzeba je rozliczyć do połowy 2026 roku.

    Widząc opóźnienie, Rząd postanowił przejąć stery powołując przy Komitecie Rady Ministrów ds. Cyfryzacji zespół zadaniowy ds. e-zdrowia. Na jego czele stanął wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski, a zastępcą został przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia. Do współpracy zaproszono m.in. Agencję Badań Medycznych, Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, Narodowy Fundusz Zdrowia, Centrum e-Zdrowia, NASK i Centralny Ośrodek Informatyki.

    Zespół ma koordynować prace nad mega-projektami: wdrożeniem Europejskiej Przestrzeni Danych Medycznych (EHDS), uruchomieniem Centralnej e-Rejestracji oraz przygotowaniem narzędzi sztucznej inteligencji wspierających organizację pracy personelu. W planach jest także udostępnienie podstawowych danych medycznych w aplikacji mObywatel, która ma już 10 mln użytkowników, czyli trzy razy więcej niż dedykowana do tego apka mojeIKP (ok. 3 mln aktywnych kont).

    Czas nagli, bo każde opóźnienie grozi utratą części środków z KPO. Dlatego prace mają być prowadzone dynamicznie, w oparciu o z góry wyznaczone kamienie milowe i kontrolowane wskaźniki postępu.

    Pobierz nowe wydane czasopisma OSOZ Polska z raportem o wdrażaniu Centralnej e-Rejestracji
    Pobierz nowe wydane czasopisma OSOZ Polska z raportem o wdrażaniu Centralnej e-Rejestracji

    Miliardy dla szpitali i wyścig z czasem

    Na pierwszy rzut idzie 3,1 mld zł, które trafią do łącznie 325 placówek – w połowie września ogłoszono wyniki konkursu dla szpitali na inwestycje w e-zdrowie i cyberbezpieczeństwo. Zainteresowanie było ogromne, zgłosiło się aż 495 podmiotów. Jest duża szansa, że te pieniądze zostaną dobrze wydane, bo placówki aplikowały o dotację na to, co jest im najbardziej potrzebne. Przede wszystkim na:

    Resort zdrowia podkreśla, że to nie był konkurs na „zakup drukarek”, czyli zakup sprzętu. Dlatego niektóre wnioski musiały być skorygowane.

    Przed szpitalami najtrudniejsza część, czyli przygotowanie przetargów i wdrożenie inwestycji, a to wymaga czasu i know-how. To z kolei grozi sytuacją, kiedy placówki będą kupować „na szybko” i do tego systemy nie zawsze dopasowane do realnych potrzeb albo kompatybilne z już istniejącą infrastrukturą. Tymczasem cyfryzacja wymaga nie tylko sprzętu i oprogramowania, ale też zmiany organizacyjnej, szkoleń i integracji systemów.

    Cyfryzacja pierwszy raz priorytetem rządu

    3,1 mld zł dla szpitali to największy w historii zastrzyk środków na e-zdrowie. Nowy zespół zadaniowy to jednak sygnał, że duże projekty e-zdrowia zaczynają się na tyle kumulować, że istnieje ryzyko dużych opóźnień. Ministerstwo Zdrowia będzie skrupulatnie kontrolować inwestycje e-zdrowia realizowane w placówkach, aby nie powtórzyć ostatniej wpadki z wydawaniem środków z KPO.

    Eksperci podkreślają jednak, że to przełomowy moment. – Jeśli teraz się uda, polska ochrona zdrowia zyska narzędzia na miarę XXI wieku. Jeśli nie – zaprzepaścimy jedyną taką szansę na modernizację – skomentowała dla Rynku Zdrowia Anna Kowalczuk z AOTMiT. Stawką jest to, czy pacjenci w Polsce zyskają łatwiejszy dostęp do lekarzy dzięki Centralnej e-Rejestracji, czy dokumentacja medyczna w końcu zostanie w pełni zdigitalizowana oraz czy szpitale będą bezpieczniejsze wobec rosnących zagrożeń cybernetycznych. Dla rządu i Ministerstwa Zdrowia stawką jest rozliczenie się z obietnic wyborczych. Jedną z nich było „wprowadzenie łatwego w obsłudze i czytelnego system rezerwacji wizyt” i w ten sposób skrócenie kolejek do specjalistów.

    Szpital Charite w Berlinie zajął 7 miejsce w rankingu Newsweeka i Statista najlepszych szpitali na świecie i 8. miejsce w zestawieniu najbardziej inteligentnych placówek
    Szpital Charite w Berlinie zajął 7 miejsce w rankingu Newsweeka i Statista najlepszych szpitali na świecie i 8. miejsce w zestawieniu najbardziej inteligentnych placówek

    W transformacji cyfrowej nie chodzi o eliminację papieru, ale o ujednolicenie systemów, upłynnienie przepływów danych i ciągłe doskonalenie procesów ze wsparciem technologii. Podpatrujemy, jak robi to Szpital Uniwersytecki Charité.

    W rankingu najbardziej inteligentnych szpitali na świecie „World’s Best Smart Hospital 2025” Newsweeka i Statista, w pierwszej dziesiątce uplasowała tylko jedna placówka z Europy – Szpital Uniwersytecki Charité z Berlina (8. miejsce). Po tym, jak opisaliśmy strategię cyfryzacji zwycięzcy zestawienia, czyli amerykańskiej Cleveland Clinic, dzisiaj sprawdzamy, jak Charité wdraża AI i innowacje cyfrowe.

    Po czym można rozpoznać inteligentny szpital?

    Kiedy pacjenci wchodzą do ultra-nowoczesnego szpitala, w oczy nie rzuca się efektowna technologia, ale to, jak płynnie działa: nie ma chaosu, pośpiechu, atmosfery zdenerwowania, telefonów, kolejek. Nie czeka się długo na przyjęcie, w rejestracji nie używa się papieru, a personel dokładnie wie, co ma robić, jaki lek podać, jakie badania i o której wykonać pacjentowi.

    – Im mniej papierów i im mniej osób biegających w kółko, tym inteligentniejszy szpital – mówi Peter Gocke, Dyrektor Transformacji Cyfrowej Charité, dla którego sednem inteligentnej opieki zdrowotnej jest jakość procesów. Rozwiązania cyfrowe mogą je poprawić, ale i często zakłócić. Co gorsza, nawet jeśli zakłócenie jest niewielkie i na co dzień niezauważalne, z czasem może odbijać się na niezadowoleniu personelu oraz jakości leczenia. Wykrycie, co jest ich przyczyną, wymaga dokładnego audytu i rozmów z personelem.

    Prawdziwa „inteligencja” placówki zdrowia tworzy się wtedy, gdy systemy są kręgosłupem procesów dostosowanych do potrzeb pacjentów i wspieranych przez dobrze wyszkolony personel. Charité, który w 2024 roku przyjął ponad 143 000 pacjentów i zatrudnia ok. 24 330 osób, dobrze wie, że bez cyfryzacji działanie molochu rozproszonego po kilku lokalizacjach jest niemożliwe. Dlatego wśród priorytetów jest ciągłe usprawnianie procesu obsługi pacjentów, harmonizacja danych i systematyczna digitalizacja kolejnych obszarów działania, zgodnie z zaplanowaną mapą drogową cyfryzacji.

    Zapisz się do newslettera OSOZ - kliknij na baner
    Zapisz się do newslettera OSOZ – kliknij na baner

    Sztuczna inteligencja przy łóżku pacjenta

    Placówka wyznaje prostą zasadę: innowacje trzeba szybko testować i wdrażać tylko te, które spełniają wymagania bezpieczeństwa, i które można zintegrować z elektroniczną dokumentacją medyczną. W szpitalu realizowanych jest obecnie 70–80 projektów AI, od rozwiązań diagnostycznych po systemy automatyzujące przepływu pracy.

    – Chcemy uniknąć sytuacji, w której każdy oddział tworzy własne systemy AI i używa niezintegrowanych z EDM aplikacji – wyjaśnia Gocke. Dlatego szpital waliduje wszystkie narzędzia centralnie poprzez specjalną komórkę zarządzania projektami, która ocenia pilotażowe projekty, ustala priorytety dotyczące zasobów i egzekwuje standardy bezpieczeństwa, ochrony danych i cyberbezpieczeństwa.

    Jak przyznaje Gocke, największy potencjał leży w zdolności AI do podsumowywania złożonych i dużych zbiorów informacji. Modele generatywne mogą już dziś kompilować dane z kartotek medycznych pacjentów, wspierać badania naukowe oraz pomagać lekarzom wyszukiwać informacje w EDM za pomocą głosu.

    – Kiedyś marzeniem były szpitale bez papieru. Teraz są to szpitale bez klawiatury – dodaje.

    Wdrażanie AI napotyka na bariery nawet w tym największym szpitalu w Europie, który w 2024 roku dysponował budżetem w wysokości 2,9 mld euro. Powodem są rozdrobione i nieustrukturyzowane bazy danych oraz przestarzała infrastruktura IT. Bez ustandaryzowanych danych, nawet najbardziej zaawansowana AI – albo komputery kwantowe, z którymi eksperymentują już niektóre szpitale w USA – niczego nie zmieni.

    Dane od pacjentów to przyszłość EDM

    Szpital myśli już o tym, jak zintegrować z EDM dane generowane przez pacjentów. A tych przybywa, bo coraz więcej osób ma smartwatche mierzące parametry zdrowia oraz smartfony. Nawet jeśli wyniki pomiarów nie zawsze są w pełni precyzyjne z medycznego punktu widzenia, są nieocenione w wykrywaniu trendów zdrowotnych i pomagają w diagnozie chorób z dużym wyprzedzeniem.

    Charité eksperymentuje z wysyłaniem urządzeń medycznych bezpośrednio do domów pacjentów, rozszerzając monitorowanie poza mury szpitala zgodnie z zasadą, że „zdrowie nie jest kreowane w szpitalach, ale jest utrwalane i budowane w codziennym życiu”. Wirtualne oddziały – bo tak nazywa się przesuwanie leczenia ze szpitala do domu – to przyszłość opieki zdrowotnej. Wraz z miniaturyzacją urządzeń medycznych i upowszechnieniem telemedycyny, nie ma argumentów, aby stabilnych pacjentów przetrzymywać w szpitalu, skoro te same badania można już wykonać w domu. Pobyt w szpitalu jest drogi, a pacjenci z reguły wolą szybko wrócić do domu.

    Taka też powinna być wizja cyfryzacji każdej placówki medycznej – odejście od postrzegania swojej działalności w charakterze fizycznego miejsca. Przyzwyczajeni do cyfryzacji pacjenci będą coraz częściej wchodzić w interakcje z systemami opieki zdrowotnej na odległość, a nie w gabinecie lekarskim.

    Pobierz darmowy raport "AI w ochronie zdrowia"
    Pobierz darmowy raport „AI w ochronie zdrowia”

    Opieka szpitalna wychodzi poza mury placówek

    Cyfryzacja wymaga czasami wymiany całego systemu IT, kiedy okazuje się, że ten stosowany dotychczas nie sprawdza się albo nie nadąża za rozwojem placówki. Także Charité postanowił wymienić przestarzały system informacyjny na nowoczesną platformę IT obsługującą wszystkie aspekty działalności. W krótkiej perspektywie to spore zakłócenia, ale w długiej – duże usprawnienia procesów.

    Kolejną zasadą placówki jest włączenie personelu w rozwój udoskonaleń IT. Szef ds. transformacji cyfrowej mówi wprost, że nowe aplikacje i funkcje nie mogą być inicjowane wyłącznie przez informatyków. Rolą działów IT jest stworzenie odpowiednich warunków i koordynacja cyfryzacji. Jednostki kliniczne muszą mieć swobodę digitalizacji procesów po swojemu, a centralny system musi być na tyle elastyczny, aby to umożliwić. Zgodnie z wizją na rok 2030, Charité chce stać się globalną cyfrową usługą opieki zdrowotnej, dostępną z dowolnego miejsca za pośrednictwem prostego portalu pacjenta, prosto ze smartfona. Jest to znak, że placówki zdrowia przyszłości wykroczą poza mury i staną się sieciami opieki opartymi na danych, zaufaniu i inteligentnych procesach.

    Już trzeci stan USA wprowadza ograniczenia stosowania terapii zdrowia psychicznego wspomaganych AI
    Już trzeci stan USA wprowadza ograniczenia stosowania terapii zdrowia psychicznego wspomaganych AI

    Amerykański Stan Illinois uchwalił ustawę zakazującą terapeutom korzystania z chatbotów opartych na AI do wsparcia leczenia chorób psychicznych. Powodem jest „rosnące uzależnienie ludzi od maszyn”.

    AI może błędnie zinterpretować stan pacjenta

    Ustawa Therapy Resources Oversight zabrania licencjonowanym lekarzom zdrowia psychicznego wykorzystywania sztucznej inteligencji do podejmowania decyzji dotyczących leczenia lub komunikacji z pacjentami. Nowe prawo wprowadza też zakaz rekomendowania przez firmy narzędzi terapeutycznych opartych na chatbotach jako alternatywy dla tradycyjnej terapii. Za naruszenie przepisów grożą kary nawet do 10 000 USD.

    Podobne przepisy wprowadziły w połowie roku Utah i Nevada – stany rządzone przez Partię Republikańską. Według niektórych ekspertów, na których powołują się ustawodawcy, nieuregulowane prawnie chatboty mogą moderować rozmowę w niekontrolowalny sposób, czasami skłaniając ludzi do ujawnienia poufnych informacji lub sugerując chorym znajdującym się w trudnej sytuacji do podjęcia drastycznych kroków, włącznie z samobójstwem.

    Badanie Uniwersytetu Stanforda opublikowane w czerwcu br. sugeruje, że wiele chatbotów, które są zaprogramowane do pomocy, nie rozumie kontekstu i może wprowadzać w błąd.

    – Chatboty udzielają takich samych odpowiedzi niezależnie od okoliczności, tymczasem ludzie-terapeuci zapewniają bardziej kompleksowe wsparcie pacjentom – twierdzi Vaile Wright, starsza dyrektor ds. innowacji w opiece zdrowotnej w Amerykańskim Towarzystwie Psychologicznym. Według niej, tylko terapeuci potrafią zinterpretować toksyczne myśli, uczucia lub zachowania i pomóc pacjentowi zmierzyć się z nimi.

    Większa dostępność terapii kontra zagrożenia zwłaszcza dla młodzieży

    W praktyce, zakaz jest egzekwowalny tylko częściowo, bo chatboty AI zdrowia psychicznego można bez problemu znaleźć w internecie. Ich rolę mogą też pełnić narzędzia AI ogólnego zastosowania jak ChatGPT. Wielu pacjentów już z nich korzysta, szukając pomocy i porad, bojąc się stygmatyzacji albo nie mogąc dostać się do specjalisty.

    Badania opublikowane na początku sierpnia sugerują, że wiele botów, takich jak ChatGPT, wywołuje „psychozę AI” u użytkowników, którzy nie mieli wcześniej żadnych epizodów chorób psychicznych – AI może doszukiwać się problemów, których dana osoba nie ma. Problem dotyczy zwłaszcza młodych ludzi, często traktujących czat z AI jako uzupełnienie kontaktów społecznych.

    Przykładem jest platforma Character.Ai, gdzie użytkownicy mogą tworzyć i udostępniać chatboty oparte zazwyczaj na fikcyjnych postaciach. Ostatnio na stronie pojawiło się ostrzeżenie, że tego, co mówią boty, nie należy traktować jako fakt lub poradę. Stało się to po tym, jak nastolatek z Florydy zakochał się w swojej postaci AI z „Gry o tron” i odebrał sobie życie.

    1 2 3 126