Roboty uzupełnią braki pielęgniarek? Nie tak szybko

Dodano: 12.11.2025


Nurabot firmy Kawasaki przyniesie próbki do laboratorium i nową pościel z magazynu. A to już duża pomoc
Nurabot firmy Kawasaki przyniesie próbki do laboratorium i nową pościel z magazynu. A to już duża pomoc

Polska ma jeden z najniższych w Europie wskaźników liczby pielęgniarek na 1000 mieszkańców. Kryzys będzie się pogłębiał, bo starzejące się społeczeństwo wymaga opieki. Od lat na całym świecie, zwłaszcza w Japonii i USA, trwają intensywne prace nad robotami, które częściowo zastąpią je w pracy. Co już potrafią, a w jakich zadaniach zawodzą?

Roboty napędzane AI, ale i tak dalekie od umiejętności człowieka

Nurabot płynnie porusza się po korytarzach szpitala, dostarcza leki i próbki laboratoryjne, przenosi z miejsca na miejsce sprzęt medyczny i wskazuje pacjentom drogę. Jeszcze nie zmierzy ciśnienia, nie pobierze krwi ani nie zapyta o samopoczucie, ale i tak już teraz może przejąć od pielęgniarek ok. 30% codziennych obowiązków – jak deklaruje jego producent Kawasaki i Foxconn. Robot jest wyposażony w liczne czujniki i kamery, dzięki czemu rozpoznaje otoczenie i reaguje na komendy głosowe czy ruchy ciała. Humanoidalna pielęgniarka powstała w Japonii, gdzie społeczeństwo starzeje się w najszybszym tempie. Do masowej produkcji ma trafić w 2026 roku.

To nie pierwsza maszyna zaprojektowana do pomocy personelowi pielęgniarskiemu w wykonywaniu powtarzalnych i fizycznie wymagających zadań. W amerykańskich szpitalach kilka lat temu zadebiutował Moxi dostarczający wyposażenie pokoju chorego przed nowym przyjęciem pacjenta. Według producenta, Dilligent Robotics, do września br. wszystkie roboty tej klasy zrealizowały ponad 1,1 mln dostaw materiałów, w tym 300 000 leków z aptek szpitalnych.

Kryzys kadr medycznych wymusza cyfryzację i automatyzację

Polski system ochrony zdrowia od lat boryka się z problemem niedoboru pielęgniarek. Według aktualnych danych OECD, na tysiąc mieszkańców przypada 5,7 pielęgniarki, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej to 8,4.

Realna liczba pielęgniarek wykonujących zawód jest jeszcze mniejsza niż wynika to z oficjalnych rejestrów – wiele osób po ukończeniu edukacji wyjeżdża za granicę albo odchodzi z zawodu. Do tego średnia wielu polskich pielęgniarek przekracza 50 lat, przez co znaczna część z nich wkrótce osiągnie wiek emerytalny (obecnie to ok. 40 tysięcy pielęgniarek). Problem widać na co dzień – ponad 70% szpitali w Polsce ma trudności ze znalezieniem personelu medycznego.

Prognozy na przyszłość są jeszcze bardziej niepokojące. W 2023 roku deficyt pielęgniarek w Polsce szacowano na około 156 tysięcy. Jeśli nic się nie zmieni, to do 2039 roku luka wzrośnie do 262 tysięcy. Na szybkie zmiany nie ma co liczyć – dla młodych osób praca pielęgniarki nie jest atrakcyjna m.in. ze względu na niskie zarobki, duże obciążenie fizyczne i emocjonalne przy ogromnej odpowiedzialności.

Realnie istnieją dwa rozwiązania: import kadr medycznych zza granicy albo rozwiązania technologiczne przejmujące część pracy człowieka. W pierwszym przypadku, w walce o pielęgniarki przegrywamy z państwami, które są o wiele bardziej atrakcyjne pod względem zarobków. Mowa o Norwegii, Szwajcarii, Finlandii czy Niemczech. Dlatego może się wkrótce okazać, że jedynym wyjściem pozostanie technologia – i to pomimo tego, że wielu pacjentów na myśl o robotach-pielęgniarkach reaguje negatywnie.

Robot Moxy pomaga w kilkudziesięciu szpitalach w USA
Robot Moxy pracuje w kilkudziesięciu szpitalach w USA

Lepsza opieka od maszyny niż żadna

Roboty pracujące w szpitalach w Chinach albo USA jeszcze nie są w stanie zastąpić człowieka, ale przejmują od pielęgniarek uciążliwe czynności. Przykładem jest dostarczenie leków czy próbek do badań laboratoryjnych. Na przykład, wspomniany Moxy pozwolił dotychczas zaoszczędzić pielęgniarkom 13 milionów kroków, co przelicza się na 1950 godzin.

Dodatkowe godziny pracy można zaoszczędzić poprzez cyfryzację, zastosowanie sztucznej inteligencji oraz telemonitoring. Urządzenia noszone na ciele, jak inteligentne zegarki, mogą mierzyć na bieżąco ciśnienie, temperaturę i saturację, a sztuczna inteligencja informuje personel o pogorszeniu się zdrowia pacjenta z wyprzedzeniem. Jednak największą pomocą może okazać się AI do tworzenia dokumentacji medycznej. Na dokumentowanie czynności i stanu zdrowia pielęgniarki poświęcają dziennie kilka godzin, czyli nawet 30%-40% czasu. Analizując rozmowę z pacjentem, AI mogłaby automatycznie uzupełniać wpisy. Do EDM trafiałyby też wszystkie pomiary z urządzeń telemonitoringu.

Do pełnej rewolucji w pielęgniarstwie potrzebne jednak będą roboty zdolne do wykonywania najcięższych prac fizycznych jak podnoszenie chorych. Te na razie są dalekie od ideału, bo w grę wchodzi bezpieczeństwo pacjenta. Na tym zadaniu poległ opracowany kilka lat temu w Japonii Robobear. O wiele szybciej do praktyki wejdą exoszkielety przejmujące obciążenie stawów i mięśni pielęgniarek, a tym samym zmniejszające odczuwaną wagę podnoszonego pacjenta o kilkadziesiąt procent. Nawet najnowocześniejsze roboty nie radzą sobie z takimi podstawowymi czynnościami jak zmiana pościeli czy przeniesienie pacjenta z łóżka na wózek – wszędzie tam, gdzie wymagana jest sprawność ludzkich rąk, roboty są bezradne.

Realnie patrząc, roboty nie szybko uzupełnią niedobór pielęgniarek. Oprócz wspomnianych już ograniczeń technologicznych, przeszkodą pozostają duże koszty zakupu (Nurabot ma kosztować 4000 USD), przestarzała infrastruktura wielu szpitali (wąskie korytarze utrudniające poruszanie się robota), kwestie bezpieczeństwa pacjentów oraz akceptacja społeczna robotyki (można się spodziewać, że będzie rosła wraz z upowszechnieniem robotów w innych dziedzinach). Roboty i cyfryzacja pozwolą złagodzić skutki niedoborów pielęgniarek, ale nie rozwiążą go. Do tego potrzebne są zmiany systemowe, w tym poprawa warunków pracy, atrakcyjniejsze wynagrodzenia, inwestycje w szkolenia i kształcenie nowych kadr. Jeśli się to uda, pielęgniarki w końcu będą miały więcej czasu dla pacjenta zamiast biegać po korytarzach albo wprowadzać notatki do komputera. Od tego są roboty.