Polubimy roboty jak ludzi?„To jest w naszej naturze”


Roboty nie radzą sobie z sytuacjami, które nie zostały z góry zaprogramowane. A to w opiece nad pacjentem jest problemem
Roboty nie radzą sobie z sytuacjami, które nie zostały z góry zaprogramowane. A to w opiece nad pacjentem jest problemem

Samsung, Huawei, Tesla, a nawet NVIDIA pracują nad robotami, które będą codziennymi towarzyszami człowieka. Ale czy humanoidy mogą opiekować się pacjentami? Rozmowa z dr Kathariną Weitz, psychologiem i inżynierem IT prowadzącą badania nad AI w Instytucie Telekomunikacji Fraunhofer (Fraunhofer Institute for Telecommunications).

W 1966 roku Joseph Weizenbaum stworzył pierwszego w historii chatbota – Elizę. Pacjenci czatujący z Elizą – a był to wówczas bardzo prymitywny system – deklarowali, że mają wrażenie rozmowy z empatycznym lekarzem. Mamy 2024 rok i technologia od tego czasu dokonała ogromnego postępu. Wiele systemów wyposażono w syntetyczne emocje. Jak wygląda przyszłość naszych interakcji z AI?

Chciałabym zaznaczyć na wstępie, że systemy sztucznej inteligencji nie mogą odczuwać emocji. Aczkolwiek, inżynierowie są coraz lepsi w uczeniu systemów sztucznej inteligencji naśladowania reakcji emocjonalnych, a zwłaszcza ich interpretacji na podstawie mimiki twarzy. Systemy nowej generacji korzystają z głębokich sieci neuronowych wyszkolonych na tysiącach zdjęć osób o różnych wyrazach twarzy, aby nauczyć się, jak wygląda „szczęśliwy“ lub „smutny“ człowiek.

Tak wyszkolone AI są wykorzystywane do wykrywania w czasie rzeczywistym ekspresji emocjonalnej. I są całkiem trafne w swoich ocenach – pod warunkiem, że dana osoba wyraża swoje prawdziwe uczucia. Tak nie jest zawsze, bo ludzie mogą symulować mimikę.

Wyobraźmy sobie osobę podczas rozmowy kwalifikacyjnej, której zadano pytanie wywołujące dyskomfort albo zakłopotanie. Oczywiście taka osoba próbuje za wszelką cenę komunikować wrażenie pewności siebie, uśmiechać się, maskując swoje prawdziwe uczucia. Jednak system sztucznej inteligencji nadal sklasyfikowałby tę osobę jako „szczęśliwą“. Z kolei ludzie biorą pod uwagę kontekst sytuacji i inne sygnały, które pozwalają nam ocenić prawdziwe emocje. To także kwestia empatii: domyślamy się, jak my zachowalibyśmy się w określonych okolicznościach. Takich cech nie posiada AI.

Czy może Pani podać kilka przykładów inteligentnych robotów?

Na razie dominują roboty przypominające zwierzęta i kopiujące ich zachowania. Przykładem jest Paro wyglądająca jak biała foka. Paro reaguje na głos i dotyk, poruszając głową i nogami oraz wydając dźwięki. Foka dobrze przyjęła się w m.in. domach opieki nad osobami z chorobami neurodegeneracyjnymi.

Z kolei Navel to bardzo ekspresywny robot, który może wyrażać różne stany emocjonalne. W porównaniu do Paro, Navel został zaprojektowany tak, aby przypominać człowieka. Posiada twarz z oczami, brwiami i ustami. Twórcy Navel mają na celu stworzenie empatycznego robota, z „którym będzie można wchodzić w interakcje”. Jest też Sophia – znany z różnych konferencji humanoid, który ma przypominać człowieka tak bardzo, jak to możliwe. Mówiąc, Sophia porusza ustami i innymi częściami twarzy, naśladując mimikę człowieka. Występując publicznie, Sophia jest ubrana jak człowiek i nawet ma makijaż.

Ochrona zdrowia boryka się z niedoborem lekarzy i pielęgniarek. Czy nowoczesne roboty są w stanie ich częściowo zastąpić?

Nie, przynajmniej nie na obecnym poziomie rozwoju robotów. Postęp w robotyce jest ogromny. Przykładowo, rozwój generatywnej sztucznej inteligencja pozwala wyposażyć roboty w imponujące zdolności konwersacyjne.

Mimo to, roboty wciąż muszą się wiele nauczyć, aby miały jakiekolwiek zastosowanie w praktyce. Opieka nad ludźmi to bardzo złożone zadanie i żaden obecnie dostępny robot nie jest w stanie go wykonać. Musimy zastanowić się, czy w ogóle roboty powinny opiekować się ludźmi. W przyszłości na pewno zyskają zdolności, dzięki którym będą mogły wykonywać drobniejsze czynności, jak przykładowo transport materiałów i narzędzi, aby zmniejszyć obciążenie personelu kliniki. Ale nawet tak trywialne zadania mogą okazać się trudne dla robota.

Jako analogię podam przykład robota zaprojektowanego do przynoszenia ludziom napojów. Wszystko szło dobrze do momentu, gdy jedne z drzwi na jego drodze zamknęły się. Robot nie został przeszkolony do otwierania drzwi i w ten sposób nie był w stanie kontynuować swojej pracy. Nawet proste dla ludzi zadania, takie jak przyniesienie butelki wody, stanowią dla robotów ogromne wyzwanie. O ile ludzie potrafią reagować na zmieniające się warunki środowiskowe, to w przypadku robota każdy potencjalny scenariusz trzeba zaprogramować. W innym przypadku, robot po prostu nie będzie wiedział, co zrobić, a co gorsza – popełni jakiś niebezpieczny błąd.

Humanoid Sophia. Celem jej twórców jest maksymalne upodobnienie maszyny do człowieka poprzez symulację mimiki twarzy, ubiór a nawet makijaż
Humanoid Sophia. Celem jej twórców jest maksymalne upodobnienie maszyny do człowieka poprzez symulację mimiki twarzy, ubiór a nawet makijaż

Skoro roboty jeszcze nie są gotowe, aby opiekować się chorymi, to czy przynajmniej mogą stać się naszymi towarzyszami? Dane sugerują, że jedna trzecia ludzi na świecie czuje się samotna.

Takie roboty już istnieją, jak przykładowo Parlo z Japonii zaprojektowany do opieki oraz wspierania dobrego samopoczucia swoich użytkowników. Robot potrafi na przykład grać w 300 różnych gier. Tego typu roboty społeczne są często podobne do zwierząt domowych – mogą być dobrymi słuchaczami i motywować do aktywności fizycznej, ale nie są w stanie zastąpić relacji międzyludzkich. Jest jeszcze jeden ważny aspekt – roboty są jak lustra, w których widzimy samych siebie albo nasze niezaspokojone tęsknoty i marzenia.

Gdzie przebiega granica między zdrowym podejściem do robotów a etycznie wątpliwymi zastosowaniami?

Badania naukowe sugerują, że ludzie mają tendencję do nawiązywania „relacji” z robotami. Nawet między robotami odkurzającymi a ich właścicielami rodzi się pewnego rodzaju relacja wychodząca daleko poza interakcje „człowiek – przedmiot”. Ludzie nieraz denerwują się na robota odkurzającego, gdy ten źle posprzątał; mówią do niego i robią mu wyrzuty.

Takie przypisywanie uczuć i intencji „żywym“ przedmiotom, jest naturalnym zjawiskiem i zostało zademonstrowane już w 1944 roku w słynnym badaniu przeprowadzonym przez Fritza Heidera i Marianne Simmel. Naukowcy pokazywali uczestnikom poruszające się figury geometryczne jak trójkąt, koło czy kwadrat. Gdy przedmioty zaczęły poruszać się po spójnej trajektorii, uczestnicy badania twierdzili, że mają one „intencje”. I to nawet, jeśli ruchy były prymitywną animacją stworzoną na podstawie przesuwanych przez człowieka przedmiotów.

Wracając do pytania o granice między zdrową a problematyczną relacją z robotami: są one płynne. Poczucie więzi z robotem jest normalne. Jednak zbytnie poleganie na maszynach może być niebezpieczne. Przekroczenie tej granicy można zidentyfikować stosując wskaźniki do oceny rodzajów zaburzeń. Czy dana osoba jest uzależniona od maszyny? Czy jest w stanie funkcjonować bez niej? Czy relacja z nią nie zaczyna przypominać relacji z człowiekiem itd.?

Tesla, NVIDIA, Huawei – prawie każda duża firma technologiczna rozwija własnego robota. Jak zmieni się nasze społeczeństwo i świat, gdy roboty staną się częścią naszej codzienności?

To nie będzie jakiś szok czy rewolucja, ale ewolucja, podobnie jak w przypadku systemów AI. Spójrzmy na ChatGPT, udostępniony w listopadzie 2022 roku. Początkowo towarzyszyła mu zarówno fascynacja możliwościami sztucznej inteligencji, ale i obawy, że wiele miejsc pracy zostanie zlikwidowanych. Dwa lata później przyzwyczailiśmy się do ChatGPT. Pojawiły się książki, poradniki i konferencje o tym, jak efektywnie korzystać z generatywnej AI. System stał się z czasem naturalną częścią naszej rzeczywistości.

Jednak wraz z rozwojem każdej innowacji, musimy sobie nieustannie zadawać pytanie, jakie są ograniczenia AI i kiedy oraz jak mogę wykorzystać AI. To samo dotyczy robotów. Chociaż na rynku są już zaawansowane roboty, pytanie brzmi: Jakie są ograniczenia robota i jakie zadania są dla niego odpowiednie? W jakich przypadkach można go stosować, a w jakich nie?

Nie mam wątpliwości, że w przyszłości niektóre zadania zostaną przekazane robotom i wówczas ludzie będą mieli więcej czasu na inne rzeczy. A to doprowadzi do głębokich zmian społecznych, bo nagle będziemy musieli odpowiedzieć sobie na nowe pytanie: Na co chcemy przeznaczyć dodatkowy czas?

Co najbardziej przeraża Panią w postępach robotyki?

Nie sama ewolucja technologiczna robotów mnie niepokoi, ale cele ich twórców. Jak w przypadku każdej technologii, roboty będzie można stosować do dobrych i złych celów. Wszystko zależy od tego, w jakie ręce trafią.

Jako społeczeństwo musimy mieć pewność, że roboty, które pojawią się w zakładach pracy, na ulicach, w domach będą wyposażone w wartości społeczne i odpowiednio regulowane. Jedną z zasad, którą uważam za nadrzędną, jest zasada, że to człowiek, a nie robot, powinien mieć ostatnie słowo. Nie wszystko, na co pozwala technologia, powinno być dozwolone.