Róbmy roboty. Bez nich sektorowi zdrowia grozi zapaść


Prof dr hab. Zbigniew Nawrat
Prof dr hab. Zbigniew Nawrat

O ochronie zdrowia jutra, robotach wykonujących operacje i opiekujących się pacjentami rozmawiamy z prof. dr hab. Zbigniewem Nawratem, prezydentem Międzynarodowego Stowarzyszenia na Rzecz Robotyki Medycznej, dyrektorem Instytutu Protez Serca Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi w Zabrzu.

Robotyka to gorący temat w ochronie zdrowia. Są już roboty witające pacjentów w szpitalach, przygotowujące pokój pacjenta, zabawiające rezydentów w domach opieki i te wykonujące operacje. Jak wygląda rozwój robotyki medycznej w Polsce i na świecie?

Po okresie rozwoju telemedycyny, czyli przesyłania na odległość informacji, obrazów czy decyzji, nadszedł czas na przesyłane na odległość działania. Do tego niezbędne są roboty. Gdy zaczyna brakować rąk do pracy, każde urządzenie medyczne i diagnostyczne, które posiada zdolność przekazywania informacji na odległość i wykonywania nawet najprostszych czynności, jest na wagę złota. Tym bardziej urządzenia, które umożliwiają mobilne świadczenie usług medycznych w miejscu, w którym są one niezbędne: w domu, na ulicy czy w domu starców.

Roboty medyczne to nie tylko diagnostyka, rehabilitacja i terapia. Nowoczesne maszyny wykorzystywane są z powodzeniem do przygotowywania spersonalizowanych leków, w logistyce medycznej i pielęgniarskiej, gdzie pomagają personelowi w prostych zadaniach, np. transporcie czy dezynfekcji pomieszczeń.

Polska może i powinna być producentem powszechnie używanych, poszukiwanych na rynku robotów medycznych. Od kilku lat leży w Ministerstwie Zdrowia projekt flagowy – Polski Robot Medyczny – złożony przez Klaster Med Silesia. Organizujemy najstarsze w Polsce, odbywające się cyklicznie konferencje poświęcone robotyce w medycynie. Mamy własne doświadczenia, kadrę rozwijaną na wielu polskich uczelniach i rozwiązania technologiczne. Wystarczy wykorzystać ten potencjał.

Wszystko zaczęło się w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii i od pierwszych projektów prowadzonych przez prof. Zbigniewa Religę i moją osobę. A dokładnie w roku 2000 od projektu Robin Heart. Na tej bazie zrodziło się Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Robotyki Medycznej. Organizujemy konferencje i szkołę budowania robotów medycznych. To forum, podczas którego inżynierowie, konstruktorzy robotów rozmawiają z mistrzami filozofii, psychologii, socjologii, designu, ekonomii itd. Po to, by robić roboty piękne i użyteczne.

Użyteczne, także dzięki sztucznej inteligencji…

Zgodnie z założeniem wizjonera Karela Čapka, roboty to sztuczna imitacja człowieka. Skoro tak, to sztuczna inteligencja jest działem robotyki, w szczególności medycznej.

Istnieją już boty, które wirtualnie doradzają pacjentom i asystują lekarzom w procedurach medycznych. Do tej pory przewaga wynikająca z inteligencji była domeną lekarza, dlatego opracowywane przez mój zespół roboty to głównie telemanipulatory, roboty sterowane zdalnie. Chirurg odpowiada za każdy ruch, podejmując kluczowe decyzje. Ale wprowadzamy stopniowo procedury, w których część uprawnień decyzyjnych przekazywana jest Robinowi, przykładowo w sytuacji utraty komunikacji podczas teleoperacji.

Dzięki AI, roboty się zmieniają w inteligentne urządzenia. Radiochirurdzy już się przyzwyczaili do pół-autonomicznych robotów. Przełomu dokonał Cordinus otrzymując certyfikację Amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA) na jeden z ruchów (obrót z przesunięciem) będący odwzorowaniem ruchu dłoni chirurga. Można go aktywować za pomocą jednego przycisku. AI w chirurgii stanie się wkrótce nowym standardem.

Prof. Zbigniew Nawrat w pracowni komputerowej (1997 rok)
Prof. Zbigniew Nawrat w pracowni komputerowej (1997 rok)

Jak 20 lat temu wyobrażał Pan sobie robotykę dzisiaj i jak dziś wyobraża Pan sobie robotykę w medycynie za 20 lat?

Gdy zaczynałem swoją pracę, medycyna była służbą. Potem stała się usługą. Dzisiaj możemy mówić raczej o technologii zdrowia. I tak od pracy opartej tylko na bezpośrednich usługach lekarz-pacjent, przechodzimy do systemu lekarz-technologia-pacjent. Zbliżamy się jednak coraz szybciej do ostatniej fazy: technologia – pacjent.

Nie ma żadnych wątpliwości, że kierujemy się w stronę spersonalizowanej opieki medycznej, ale wykonywanej przez boty i roboty. W przyszłości wszystkie miękkie relacje z pacjentem pozostaną w rękach ludzi. Te twarde oddamy technologii, w tym m.in. decyzje terapeutyczne i prace administracyjne.

Zanim się to stanie, trzeba pokonać kilka barier blokujących rozwój robotyki.

W Polsce mamy ponad 100 tys. lekarzy i dwa razy tyle pielęgniarek. Codziennie umiera około tysiąca Polaków, rodzi się nieco mniej. A będzie rodzić jeszcze mniej. Dlatego tak ważna jest wykwalifikowana pomoc „techniczna” dla ludzi. Wprowadzamy bardzo wolno i nieudolnie nowe zawody i „nowe odpowiedzialności” w procesie opieki nad pacjentem. Od wielu lat mamy już możliwość prawną zatrudniania inżyniera medycznego, jednak do dzisiaj nie mamy ani jednego tego typu specjalisty.

Opieka nad chorym to proces transferu i analizy informacji oraz koordynacji szeregu czynności, które należy wykonać wykorzystując urządzenia diagnostyczne, terapeutyczne, rehabilitacyjne wraz ze stosowaniem odpowiednich leków i materiałów. Skoro sprzedawca nie musi notować ręcznie listy naszych zakupów, dlaczego lekarz zajmuje się administracją?

Lekarz, którego kształcenie kosztuje miliony złotych, a jego nieefektywnie wykorzystany czas przelicza się na liczbę osób, którym nie zdąży pomóc. Wiele prostych czynności powinny wykonywać automaty i roboty, które już są obecne na rynku. Mam na myśli roboty mobilne do przygotowywania leków, rehabilitacji, transportu leków i organów, a w przyszłości – także pacjentów.

W ostatnim czasie Polska zakupiła 15 robotów da Vinci. Radykalna prostatektomia wykonywana z jego pomocą jest już refundowana przez NFZ. W 2021 r. wykonano ponad 2000 procedur robotycznych – głównie urologicznych i ginekologicznych. Jednak nie wszystkie roboty wykorzystywane są w sposób optymalny. Głównym powodem jest brak specjalistów – w Polsce mamy obecnie tylko kilku w pełni certyfikowanych operatorów robotów da Vinci. Każdy robot powinien – z ekonomicznego, ale też etycznego punktu widzenia – wykonywać co najmniej 300 operacji rocznie.

Czytaj także: Marzy mi się dostęp do pełnej EDM pacjenta – mówi Michał Gontkiewicz, przewodniczący Zespołu ds. e-zdrowia Naczelnej Rady Lekarskiej