Czy monitorowanie aktywności fizycznej ma sens?


Mierzenie i regularne sprawdzanie wyników aktywności fizycznej czasami bardziej szkodzi niż pomaga
Mierzenie i regularne sprawdzanie wyników aktywności fizycznej czasami bardziej szkodzi niż pomaga

Opaski fitness i inteligentne zegarki pozwalają mierzyć parametry aktywności fizycznej, od ilości kroków, szybkości i pokonanego dystansu, aż do bardziej zaawansowanych wskaźników jak VO2 max. Ale czy to daje jakiekolwiek korzyści?

Fakt 1: Pomiary wyników motywują

Każdy smartwatch mierzy przynajmniej kilka wskaźników zdrowia, jak tętno, liczba kroków, jakość snu. Można mierzyć szybkość podczas biegania i jazdy na rowerze, wydolność oddechowo-krążeniową (VO2 max), dystans spacerów i liczbę spalonych kalorii. Producenci tego typu urządzeń, jak Garmin, Fitbit, Apple czy Samsung obiecują lepsze zrozumienie własnego organizmu i poprawę wyników aktywności fizycznej zgodnie z zasadą, że „doskonalić można tylko to, co się mierzy”.

Dane ze stycznia 2022 roku sugerują, że już prawie 54% osób na świecie korzysta z urządzeń ubieralnych do monitorowania zdrowia. Moda na nie rozpoczęła się w 2008 roku, kiedy na rynku pojawiły się pierwsze smartfony, a zaraz po nich tanie opaski fitness. W efekcie pomiar aktywności fizycznej stał się dostępny dla każdego.

Wraz z popularyzacją urządzeń ubieralnych, naukowcy zyskali dostęp do danych pozwalających ocenić wpływ wykonywania pomiarów na zdrowie. Dobra wiadomość jest taka, że śledzenie kondycji fizycznej faktycznie zwiększa poziom aktywności – taki wniosek wynika z przeglądu 71 artykułów naukowych badających to zjawisko. Sugerują one, że śledzenie aktywności ma „pozytywny wpływ na motywację użytkowników”. Wniosek: mierząc parametry zdrowia, nie tylko ruszamy się więcej, ale dzięki temu jesteśmy też zdrowsi.

Fakt 2: Tracking wyników może mieć negatywny wpływ

Ale jest jeden haczyk: najbardziej korzystają osoby, które i tak lubią ćwiczyć. Dlatego pozytywny wpływ smartwatchy i opasek fitness zaobserwowano przede wszystkim u aktywnych osób poniżej 50 roku życia. Z kolei osoby starsze lub mniej aktywne są bardziej skłonne do rezygnacji z pomiarów. I tutaj pojawia się problem, bo w przypadku tych osób śledzenie aktywności fizycznej może być nawet szkodliwe. Dlaczego? Nieosiągnięcie celu pomiarów lub osiąganie gorszych wyników w porównaniu z rówieśnikami wywołuje poczucie winy i frustrację. Niezamierzoną konsekwencją technologii ubieralnych jest to, że osoby zdrowe są jeszcze zdrowsze, a te w gorszej formie – tylko pogarszają swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.

Problem nie tkwi jednak w samej technologii, ale w sposobie, w jaki została stworzona. Większość aplikacji, jak np. popularna Strava, zawiera element rywalizacji i wzmocnienia społecznego („ja kontra inni”), aby zmotywować do ruchu. Użytkownicy mogą porównywać swoje wyniki między sobą. Osoby osiągające najlepsze efekty potwierdzają, że są dobre i jeszcze bardziej rośnie ich pewność siebie. Ci, którzy pozostają w tyle, jedynie utwierdzają się w przekonaniu, że odstają od innych i szybko tracą motywację.

Fakt 3: Skupianie się na liczbach nie ma sensu

Według naukowców, urządzenia ubieralne mogą przynieść korzyści wszystkim, ale wymaga to bardziej indywidualnego podejścia do motywacji. Każdy z nas ma inne ciało, inne możliwości i uwarunkowania i te powinny uwzględniać aplikacje typu fitness. Odpowiednio spersonalizowane mogą wykorzystywać elementy grywalizacji bez czasami szkodliwego elementu rywalizacji, skupiając się na stopniowej poprawie własnych osiągnięć.

Badacze doszli także do wniosku, że część rozwiązań może odbierać radość z aktywności fizycznej, bo użytkownicy skupiają się tylko na osiąganiu celów i poprawie wyników. Przykłady można mnożyć: trenujemy zbyt intensywnie, aby spalić jeszcze więcej kalorii albo sprawdzamy co chwila szybkość biegania, zamiast cieszyć się aktywnością na świeżym powietrzu. To też można zmienić. Przykładowo, aplikacja do wędrówek może zachęcać do robienia zdjęć na zasadzie pamiętnika albo planowania przerw na piknik i odpoczynek.