Czego możemy się nauczyć się od Szwecji w e-zdrowiu?

Dodano: 11.06.2025


Cyfryzacja to wyzwanie społeczne, a nie technologiczne - mówi Maria Bäcklund-Hassel
Cyfryzacja to wyzwanie społeczne, a nie technologiczne – mówi Maria Bäcklund-Hassel

Wywiad z Marią Bäcklund-Hassel, starszą doradczynią w Szwedzkiej Agencji e-Zdrowia.

Zacznijmy od problemów. Gdyby miała Pani wybrać jedno największe wyzwanie e-zdrowia w Szwecji, co by to było?

Jest ich całkiem sporo. Jednym ze szczególnych aspektów szwedzkiego sektora e-zdrowia jest to, że cyfryzację rozpoczęliśmy bardzo wcześnie. To jednocześnie zaleta, jak i wada.

Systemy elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) wdrożyliśmy we wszystkich placówkach zdrowia, także w dobrze zdigitalizowanej opiece społecznej, która w Szwecji jest mocno zintegrowana z opieką zdrowotną. Z drugiej strony, każdy z 21 regionów kraju opracował własną infrastrukturę wymiany danych. W efekcie – mimo iż cyfryzacja była napędzana potrzebami klinicznymi i rzeczywistymi problemami, doprowadziła również do fragmentacji ekosystemów danych i problemów z interoperacyjnością. Nikt jeszcze wtedy nie myślał o przyszłości i potrzebie wymiany i wykorzystania danych zdrowotnych do np. celów wtórnych. Mamy liczne rejestry jakości, często powielające się informacje, które powinny być możliwe do wyciągnięcia z podstawowych systemów e-zdrowia. Gdybyśmy mogli przeprowadzić cyfryzację jeszcze raz od podstaw, zdecydowanie staralibyśmy się patrzeć do przodu.

W Estonii – która jest kolejnym liderem digitalizacji w UE – transformacja cyfrowa była napędzana źle działającym systemem opieki zdrowotnej. Czy tak samo było w Szwecji?

Nie do końca. Nasz system opieki zdrowotnej funkcjonuje dobrze. Głównym problemem był i nadal jest niedobór siły roboczej. Nie mamy wystarczającej liczby pracowników ochrony zdrowia, aby sprostać przyszłym wymaganiom opieki zdrowotnej. Dlatego potrzebujemy bardziej wydajnych, cyfrowych metod pracy.

Jak zaczęła się cyfryzacja w szwedzkiej służbie zdrowia?

Dwutorowo. Jako farmaceutka zawsze z sentymentem wspominam początki e-recept. W połowie lat 80. rządowa firma farmaceutyczna wprowadziła e-recepty, głównie po to, by uniknąć problemów z odszyfrowywaniem pisma odręcznego lekarzy.

W tamtym czasie apteki miały już komputery, ale placówki zdrowia jeszcze nie. Dlatego system e-recept nie działał aż do późnych lat 90-tych, kiedy cyfryzacja zaczęła szeroko wchodzić do ochrony zdrowia, czyli placówki medyczne rozpoczęły wdrażanie systemów e-recept. E-recepty od razu osiągnęły duży sukces, ponieważ wprowadziły duże ułatwienia pacjentom – a przypomnijmy, że Szwecja jest krajem o dużym rozproszeniu geograficznym mieszkańców. Do tego cały system był łatwy do implementacji pod względem prawnym.

W przypadku innych rodzajów informacji zdrowotnych, kliniki kupowały systemy IT według własnego uznania od różnych nabywców, kierując się kryterium dopasowania do przepływów pracy. Niestety – bez uwzględnienia przyszłego wykorzystania danych. Właśnie dlatego mamy teraz tak wiele oddzielnych rejestrów i silosowość danych. To grzech, który dotyczy wielu systemów zdrowia, ale wówczas mało kto myślał o takich pojęciach jak interoperacyjność.

Rozproszenie danych jest problemem w każdym państwie UE. Tymczasem Europa wdraża EHDS i ma ambicje, aby w ciągu czterech lat wykorzystywać dane zdrowotne do celów wtórnych.

Jestem pewna, że w Szwecji będziemy gotowi, ale wymiana danych w całej Europie to zupełnie inna historia. Zostało jeszcze wiele do zrobienia, zwłaszcza w zakresie semantyki (red.: standaryzacja słowników w ochronie zdrowia). Tym tematem zajmuje się grupa ds. interoperacyjności semantycznej w ramach sieci eHealth. Trzeba szczerze sobie powiedzieć, że dopiero zaczynamy zajmować się tym tematem. Chciałabym być optymistką i powiedzieć „tak, zdążymy”, ale realistycznie rzecz biorąc, przed nami długa droga.

Wspomniała Pani o geografii w przyjęciu e-recepty. Czy ten czynnik zmotywował do cyfrowej opieki zdrowotnej w Szwecji?

Powiedziałabym, że jest to jeden z czynników, ale nie jedyny. Na północy kraju odległości pomiędzy ośrodkami miejskimi są ogromne, ale nawet ludzie mieszkający w pobliżu dużych szpitali korzystają z usług cyfrowych. Z prostej przyczyny – wygody.

Przykładowo, osobiście mieszkam w pobliżu największego szwedzkiego szpitala uniwersyteckiego, ale swoje recepty odnawiam online, często za pośrednictwem chatbota. Na obszarach wiejskich ludzie mogą korzystać z konsultacji online w specjalnych gabinetach utworzonych w bibliotekach lub w ratuszu miasta, zamiast jechać godzinami do kliniki. Nie bez znaczenia była strategia szerokopasmowego internetu – ponad 95% kraju ma szybki internet i nawet odległe wioski są dobrze połączone z resztą kraju.

Szwecja jest często postrzegana jako kraj, w którym ludzie są bardzo otwarci na usługi cyfrowe i szybko dostosowują się do nowych technologii. Skąd to się bierze?

To dobre pytanie. Jednym z projektów, które były fundamentem budowy cyfrowego społeczeństwa, była reforma „Home PC” przeprowadzona w połowie lat 90-tych – rządowy projekt dofinansowania zakupu komputerów PC do użytku domowego. Założenie tego pomysłu było proste: nauka obsługi komputera w domu miała podnieść kompetencje w zakresie ich wykorzystania w pracy. Drugim powodem był szybki rozwój Internetu. Nagle w każdym gospodarstwie domowym pojawił się komputer i wszyscy stali się „bardziej obeznani” z technologiami cyfrowymi.

Badania pokazują, że nawet ponad połowa osób w wieku 85 lat i starszych korzysta z Internetu. Ta znajomość technologii cyfrowych i oczekiwanie, że usługi „po prostu działają”, naprawdę pomogły nam w przyjęciu cyfrowych rozwiązań zdrowotnych.

Wymieniała już Pani kilka czynników stojących za pomyślną cyfryzacją: odległość geograficzna, budowanie umiejętności cyfrowych. Co jeszcze?

Dodałabym do tej listy naszą platformą 1177, czyli numer telefonu i stronę internetową z poradami medycznymi stworzoną wspólnym wysiłkiem wszystkich regionów. Dziś to zaufane przez pacjentów miejsce. Mieszkańcy wiedzą, że jeśli mają problem zdrowotny, mogą zadzwonić lub porozmawiać z 1177.

Cyfryzacja to moim zdaniem kwestia społeczna. Szwedzi używają usług cyfrowych we wszystkich aspektach życia, dlatego korzystanie z nich w opiece zdrowotnej wydaje się naturalne.

Jedno z ostatnich badań OECD sugeruje, że równie ważna jest strategia.

Zdecydowanie. Dlatego też mamy u nas Szwedzką Agencję e-Zdrowia, która koordynuje digitalizację. Obecnie ambicją rządu jest przejście na jedną krajową infrastrukturę cyfrową, ponieważ utrzymanie 21 oddzielnych systemów regionalnych jest kosztowne i nieefektywne.

A może lekarze w Szwecji bardziej lubią systemy EDM niż lekarze w innych krajach?

Nie powiedziałabym. Raczej jak wszyscy lekarze uznają je za konieczność. Powiedzmy sobie szczerze: systemy EDM nie są doskonałe i często nie spełniają oczekiwań. Ale są niezbędne. Dużą rolę odgrywa tutaj czynnik pokoleniowy – osobom, które były przyzwyczajone do dokumentacji papierowej, trudniej było się dostosować do przejścia na notatki w komputerze. Dla młodego pokolenia EDM to nic nadzwyczajnego.

Dużo mówi się o tym, że sztuczna inteligencja (AI) będzie odpowiedzią na frustracje związane z obsługą EDM.

Chciałabym, aby tak było! Ale nie będzie to proste. Zaufanie do narzędzi AI ma kluczowe znaczenie, a lekarze muszą być zaangażowani w ich rozwój. Nie chodzi tylko o to, aby przekonali się, że są to rozwiązania pomocne, ale także o to, aby nauczyli się ich obsługi. Trzeba pamiętać, że do prawidłowego działania AI potrzebujemy dobrych danych. A tych często brakuje. Wokół AI jest obecnie sporo szumu. Często przylepia się określenie „AI” do systemów, które z AI nie mają nic wspólnego. Dlatego potrzebna jest rozwaga we wdrażaniu AI.

Jako ekspert ds. międzynarodowych w Szwedzkiej Agencji e-Zdrowia, jaką radę dałaby Pani krajom przechodzącym przez cyfrową transformację ochrony zdrowia?

Nie skupiaj się na rozwiązywaniu tylko jednego problemu i zastanów się, jak gromadzone dane mogą być wykorzystywane do innych celów niż tylko te, które były powodem ich gromadzenia. Na przykład nasz system e-recept jest połączony z rejestrami lekarzy i aptek, co ułatwia walidację procesu wystawiania i realizacji recept. Pozornie proste dane mogą być cenne dla statystyk, badań i monitorowania trendów zdrowotnych. Do tego kluczowa jest transparentność – ludzie muszą widzieć, kto ma dostęp do ich danych i decydować o tym. Zaufanie społeczne do cyfryzacji bardzo trudno zbudować, ale można je szybko stracić.

Jakie rozwiązania ze szwedzkiego systemu zdrowia przeniosłaby Pani do innych krajów?

W Szwecji możemy przepisywać na receptę aktywność fizyczną. Teraz pracujemy nad tym, aby ten proces ucyfrowić, tak aby można było śledzić wyniki i postępy oraz na bieżąco je dopasowywać do każdej osoby.

A jakie rozwiązania cyfrowe najbardziej Panią fascynują?

Jestem zafascynowana rozwiązaniami AI, które transkrybują rozmowy na notatki w EDM. Wrażenie na mnie zrobiło też obrazowanie holograficzne do planowania chirurgicznego. Ważne jest, aby pamiętać, że to, co widzimy na konferencjach, znacznie wyprzedza to, co jest faktycznie stosowane w praktyce klinicznej. Wiele klinik wciąż zmaga się z podstawowymi problemami cyfryzacji i nie są gotowe na takie nowinki.

Szwedzka ochrona zdrowia
Liczba mieszkańców: 10,6 mln
Liczba szpitali: 100, w tym 85 zarządzanych przez władze regionalne, a pozostałe prywatne. 7 szpitali publicznych to szpitale uniwersyteckie.
Łóżka szpitalne: ok. 20 000 łóżek (dane z 2022 roku), tj. 1,9 łóżka na 1000 mieszkańców (najniższy wskaźnik w UE)
Lekarze: ok. 46 000, czyli 4,2 lekarza na 1000 mieszkańców (powyżej średniej UE).
Pielęgniarki: ok. 106 000, czyli 11,1 pielęgniarki na 1000 mieszkańców.
Wizyty u lekarza: 2,3 wizyty u lekarza w ciągu roku na pacjenta (w Polsce to 7,6).
Wydatki na opiekę zdrowotną: ok. 10,7% PKB.