Kiedy 100% placówek wdroży EDM? Trzy scenariusze

Dodano: 17.12.2025


Przejście na EDM to klasyczny przypadek gry koordynacyjnej, w której najważniejsze jest to, ilu graczy już wdrożyło EDM
Przejście na EDM to klasyczny przypadek gry koordynacyjnej, w której najważniejsze jest to, ilu graczy już wdrożyło EDM

W 2026 roku EDM obchodzi jubileusz, którego nie powinna obchodzić: 5 lat opóźnień. Według ostatnich statystyk, 6 na 10 placek prowadzi EDM. Kiedy uda się w końcu dokończyć jej wdrażanie? Sięgając do teorii gier i modelu dyfuzji innowacji wytypowaliśmy dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze. Obydwa zaskakują.

Wdrożyć czy nie wdrożyć EDM?

Z perspektywy teorii gier, wdrożenie elektronicznej dokumentacji (EDM) medycznej można potraktować jako klasyczny dylemat interesów i współpracy. Kiedy w życie wszedł obowiązek EDM, czyli 1 lipca 2021 roku, każda placówka stanęła przed tym samym pytaniem: wdrożyć od razu, ponosząc koszty finansowe, czasowe i organizacyjne, czy zwlekać, licząc, że inni też tego nie zrobią i w ten sposób większość opóźnionych będzie miała siłę przebicia, a MZ nie odważy się wdrożyć środków przymusu.

Ci, którzy do dziś zwlekają z EDM wychodzą z pragmatycznego założenia: w krótkim okresie bardziej opłaca się „nie wdrażać”. Podmiot unika kosztów, wysiłku organizacyjnego i ryzyka potencjalnych zakłóceń. Jednak w dłuższej perspektywie, wraz z tym jak coraz więcej placówek przechodzi na EDM, zwlekanie się nie opłaca, bo traci się korzyści, do których mają dostęp inni, czyli wymianę danych i koordynację opieki. Z jedną uwagą: ta korzyść może mieć inną wagę w zależności od tego, jak placówka postrzega cyfryzację – jako koszt czy inwestycję – oraz która perspektywa jest dominująca – krótko- czy długoterminowa. Niezależnie od tego, teoria gier sugeruje też, że jeśli wskaźnik placówek prowadzących EDM przekroczy 50%, szala się odwraca na niekorzyść spóźnionych.

To klasyczny przypadek gry koordynacyjnej, w której najważniejsze jest to, ilu graczy już wdrożyło EDM. W teorii gier mówi się tu o tzw. punkcie równowagi Nasha. To stan, gdy – w omawianym przypadku – żaden z podmiotów nie ma motywacji, by zmienić swoją decyzję. Przykładowo, nawet jeśli większość innych placówek już wdrożyła EDM, mniejsze placówki i tak nie zmienią swojej decyzji o niewdrażaniu, bo ich indywidualny koszt nadal nie przewyższa potencjalnych plusów, niezależnie od tego, jak są one oczywiste z punktu widzenia lekarza czy pacjenta. Jeśli w lokalnym ekosystemie jest więcej takich placówek, wzmacniają się w przekonaniu, że robią dobrze. Jak widać, gra toczy się o postrzegane, a nie obiektywne korzyści i koszty.

Model adaptacji innowacji na rynku
Model adaptacji innowacji na rynku

„Maruderów” zmusi tylko prawo

Jeśli teorię gier uzupełnimy teorią dyfuzji innowacji otrzymamy przybliżoną liczbę, ile placówek nie wdroży EDM bez przymusu. Zgodnie z nią, każda innowacja przechodzi przez 5 faz i ma 5 grup użytkowników. Wcześni innowatorzy, czyli pionierzy z entuzjazmem wdrażają nowinki, ale stanowią tylko ok. 2,5% docelowych użytkowników technologii. Za nimi idą wcześni naśladowcy, których przekonują argumenty pionierów. Jest ich ok. 13,5%. Kolejną grupą jest wczesna większość, stanowiąca 34% wszystkich adresatów technologii. Są oni sceptyczni na początku, ale widząc, że wszystko działa jak trzeba, w końcu decydują się na wdrożenie. Dalej jest późna większość (także 34%), czyli ci, którzy wdrażają, bo rośnie presja. Na tym etapie jest właśnie wdrażanie EDM i jeśli Ministerstwo Zdrowia zna teorię gier, to strategicznie czeka, aż zrobi to min. 50% późnej większości. Dlaczego? Bo wie, że tzw. maruderów (16%) przekona już jedynie przymus. Ale jeśli EDM wdroży 70–80%, co jest realne, będzie miało twardy argument do opcji atomowej, czyli np. rozliczeń z NFZ na podstawie świadczeń medycznych indeksowanych w P1. Wtedy zyska poparcie większości, która traci na tym, że mniejszość zwleka. Ta teoria też jasno pokazuje, że prędzej czy później opcja przymusu będzie nieunikniona. Niezależnie od tego, jak dobra jest technologia, sceptycy zawsze byli i będą.

Skoro EDM przeszła już pierwsze trzy etapy krzywej wdrażania technologii i znajduje się w czwartej na pięć faz, sprawa jest jasna: EDM nie jest już kwestią ani technologii, ani kosztów, ale społeczną. Barierą są przyzwyczajenia i strach przed zmianą. Oczywiście mały margines trzeba zostawić dla placówek, które faktycznie borykają się z obiektywnymi przeszkodami jak np. brak dostępu do dobrego połączenia internetowego.

Newsletter OSOZ

Modele modelami, ale do tego dochodzi polityka

Te symulacje trzeba skorygować danymi historycznymi i polityką. EDM miała być obowiązkowa od 1 lipca 2021 roku, czyli na półmetku rządu Prawa i Sprawiedliwości, które to wygrało wybory w 2019 roku. Według badania stopnia informatyzacji prowadzonego przez Centrum e-Zdrowia, w 2021 roku EDM prowadziła zdecydowana mniejszość. Przykładowo, rok przed wyborami, bo w 2022 roku, 45,7% badanych zadeklarowała, że prowadzi EDM w zakresie informacji dla lekarza kierującego świadczeniobiorcę do poradni specjalistycznej lub leczenia szpitalnego o rozpoznaniu, sposobie leczenia, rokowaniu, ordynowanych lekach, środkach spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobach medycznych; 28,4% badanych placówek – w zakresie wyników badań laboratoryjnych wraz z opisem, a co trzeci ankietowany podmiot (33,2%) – w zakresie opisu badań diagnostycznych innych niż laboratoryjne. Czyli nadal zdecydowanie za mało, aby ryzykować politycznie opcję przymusu przed wyborami w 2023 roku. I tak PiS odstawił EDM na bok.

Już w innej sytuacji jest obecna Koalicja Rządząca. Kolejne wybory są w 2027 roku. W 2026 roku procent placówek prowadzących EDM przekroczy najpewniej ok. 60%. Jeśli tak się stanie, wprowadzenie przymusu będzie już odpowiednio uzasadnione, ale nadal ryzykowne – na rok przed wyborami lepiej unikać wrażliwych tematów. W międzyczasie o wiele ważniejsze jest wdrożenie Centralnej e-Rejestracji, bo to ona ma „dowieźć” wyborczą obietnicę skrócenia kolejek. Przymus i osiągnięcie 100% placówek prowadzących EDM nie przyniesie medialnie atrakcyjnych korzyści dla pacjentów, które można by wykorzystać w kampanii – to, co liczy się dla pacjentów, to kolejki do lekarzy, a nie wyższa jakość opieki czy koordynacja wynikająca z możliwości wymiany danych.

Pobierz nowy numer czasopisma OSOZ
Pobierz nowy numer czasopisma OSOZ

Co z tego wynika? Trzy scenariusze. Pierwszy z nich zakłada efekt domina. Wdrażanie przekracza punkt przeciążenia, czyli 60% podmiotów z EDM, a placówki zaczynają odczuwać korzyści z wymiany danych. Opóźnieni widzą, że nie ma już odwrotu od EDM. Coraz częściej pojawiają się informacje o rozliczeniach z NFZ na podstawie zdarzeń medycznych indeksowanych w P1, koordynacja opieki nie jest możliwa bez EDM. W teorii gier to moment, w którym strategia „wdrażam EDM” staje się dominująca, bo zapewnia przynależność do większości i realne korzyści. Nikt nie chce być na końcu, a to odczucie wkrótce zacznie pukać do drzwi „maruderów”.

W drugim scenariuszu EDM osiąga stan równowagi Nasha: część placówek konsekwentnie nie będzie prowadziła EDM, ale nie przeszkadza im to funkcjonowaniu. Na tym etapie nie pomoże już wsparcie finansowane dla opóźnionych, zresztą byłoby ono niesprawiedliwe w stosunku do tych, którzy EDM wdrożyli po własnych kosztach.

W trzecim, najbardziej prawdopodobnym scenariuszu, adopcja EDM będzie powoli osiągać poziom ok. 70%. Wówczas MZ może wykorzystać argument, że większość już wdrożyła i zmusić „maruderów”. Opcja szoku regulacyjnego jest nieunikniona, bo inaczej mniejszość będzie blokowała pełne korzyści z EDM. Pozostaje pytanie, czy stanie się to jeszcze przed wyborami w 2027 czy dopiero po nich.

W modelu dyfuzji innowacji, tempo adopcji (krzywa S) przyspiesza po przekroczeniu progu 50%, a potem spowalnia, gdy zbliża się do nasycenia (100%). Jeśli obecne 60% odpowiada środkowi krzywej, możemy oczekiwać, że w ciągu 2–3 lat poziom adopcji osiągnie ok. 75%, o ile nie wystąpią jakieś nieprzewidywalne sytuacje.

Zwlekający z EDM są na przegranej pozycji

EDM jest już technicznie dojrzała i teraz jej wdrożenie zależy bardziej od mechanizmów społecznych i regulacyjnych niż od technologii. Teoria gier wskazuje, że placówki zachowują się racjonalnie w sensie lokalnym – minimalizują własne ryzyko. Teoria dyfuzji innowacji z kolei pokazuje, że dalszy rozwój zależy od motywacji późnej większości i maruderów, którzy reagują głównie na presję społeczną i administracyjną.

Doszliśmy już do 60%, czyli punktu przeciążenia. MZ powinno teraz szeroko komunikować korzyści EDM, także do pacjentów. Jeśli zabraknie zachęt lub zapowiedzi sankcji, EDM może się zatrzymać na obecnym poziomie, a podział pomiędzy prowadzącymi i nieprowadzącymi EDM utrwali się na długo. Jaka jest zatem nasza prognoza? Według wszystkich modeli, EDM zostanie w 100% wdrożona na przełomie 2026/2027 albo w drugiej połowie 2028 roku. Wynika to z teorii adaptacji technologii i kalendarza wyborów. W 2026/2027 roku kiedy można będzie powołać się na większość tych, którzy wdrożyli EDM, odbierając argumenty mniejszości. 2028 rok, bo po wygranych wyborach nie zaczyna się od restrykcji. Miejmy nadzieję, że pełne wdrożenie EDM jest kwestią 2–3 lat.