2025 rok będzie decydujący dla wielu projektów e-zdrowia


Jakub Chwiećko, założyciel i dyrektor Medical Innovation Institute
Jakub Chwiećko, CEO Medical Innovation Institute

W 2024 roku dużo się działo w e-zdrowiu, ale to jeszcze nie to tempo transformacji cyfrowej, które mogłoby przynieść oczekiwane przez pacjentów i personel medyczny korzyści. Do tego mamy wyraźny problem z podziałem środków unijnych. Co udało się zrobić, a co poszło nie tak? Rok podsumowuje Jakub Chwiećko, założyciel i CEO Medical Innovation Institute.

Dodatkowe pieniądze i start dużych projektów

Na plus można zaliczyć start wdrażania dyrektywy NIS-2 podnoszącej standardy cyberbezpieczeństwa w wybranych placówkach ochrony zdrowia. Dopiero jesteśmy na początku drogi i teraz trzeba wesprzeć finansowo placówki, aby stać je było zainwestować w ochronę danych wymaganych przepisami.

Dopiero powoli ruszają prace nad Europejską Przestrzenią Danych Zdrowotnych (EHDS) oraz dostosowanie się do wymogów AI Act. W przyszłym roku, kiedy poznamy szczegóły EHDS, Ministerstwo Zdrowia musi zabrać się szybko do pracy i zbudować infrastrukturę wymiany danych medycznych. A to będzie oznaczało m.in. konieczność zakończenie wdrażania EDM czy powołanie instytucji zarządzających dostępem do danych do celów wtórnych.

Cieszy przyjęta w 2024 r. Strategia Cyfryzacji Polski do 2035 r., która jasno określa priorytety: od rozwoju Internetowego Konta Pacjenta po standaryzację systemów medycznych. Pozytywnym elementem było pojawienie się dodatkowych pieniędzy na cyfrową transformację – środki z Krajowego Planu Odbudowy i unijnego Funduszu Europejskiego na rzecz Nowoczesnej Gospodarki pozwoliły wesprzeć innowacyjne projekty, choć nie wszystkie zostały wykorzystane w pełni. W 2025 roku przekonamy się, czy uda się dobrze wydać duże pieniądze z KPO.

Rok 2024 zapamiętamy też jako pierwszy rok wdrażania Centralnej e-Rejestracji. Trwa pilotaż i MZ będzie musiało priorytetowo potraktować ten projekt, aby zakończył się powodzeniem.

Nie udało się rozwiązać głównych bolączek e-zdrowia

Centralną e-Rejestrację można zaliczyć do sukcesów i porażek 2024 roku. Dlaczego? Bo choć projekt jest zasadny i przeznaczono duże pieniądze na realizację pilotażu, nadal przystąpiło do niego niewiele placówek.

Od lat kuleje interoperacyjność systemów medycznych i to pomimo iż kolejne kierownictwo MZ podkreśla jego kluczowe znaczenie. Nie wszystkie placówki prowadzą EDM, a więc lekarze nie mają pełnego dostępu do danych pacjenta. To może frustrować.

Kolejnym wyzwaniem są zawiłości związane z funduszami unijnymi. Programy takie jak SMART (Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki) czy FENG – będący następcą Programu Inteligentny Rozwój wspierający przedsiębiorców w obszarze innowacji – napotkały na trudności administracyjne i zbyt skomplikowane procedury aplikacyjne. Program SMART, choć ceniony, zniechęca długim okresem oczekiwania na ocenę wniosków

W efekcie innowacyjne projekty często rozbijają się o bariery biurokratyczne, a innowatorzy zamiast otrzymywać niezbędne wsparcie odchodzili z kwitkiem.

Jest średnio. Co zrobić, aby było lepiej?

Aby cyfrowa transformacja polskiej ochrony zdrowia nabrała w końcu tempa – którego nie ma od czasu wdrożenia e-recepty – konieczne jest skoncentrowanie działań na kilku obszarach. Przede wszystkim trzeba dokończyć przeciągającą się od lat wdrożenie EDM. Po drugie, cała uwaga powinna skupić się na CeR, bo system może zwiększyć dostępność usług medycznych i skrócić kolejki do specjalistów, poprawiając wygodę korzystania z usług medycznych na NFZ.

Nie muszę powtarzać, że koniecznie trzeba odkurzyć temat interoperacyjności systemów. Bez tego czeka nas chaos różnych systemów i aplikacji, które się ze sobą nie porozumiewają. Grozi nam fragmentaryzacja danych, która z kolei mocno ogranicza potencjalne korzyści z e-zdrowia.

Czas też zmienić procedury związane z dystrybucją funduszy unijnych, uproszczając zasady składania aplikacji oraz przyspieszając procesy oceny wniosków. W Polsce nie brakuje startupów med-tech rozwijających innowacje dla pacjentów. Wiele z nich emigruje, bo nie zyskują potrzebnego na start wsparcia, na czym traci system zdrowia  i gospodarka. Tymczasem inne kraje jak Francja czy Niemcy promują terapie cyfrowe w medycynie, refundując je tak samo jak leki. Czy Polska nie mogłaby iść ich krokiem, aby krok po kroku budować innowacyjną ochronę zdrowia, dopasowaną do ery cyfrowej?