Co irytuje lekarzy w e-zdrowiu? “Brak zachęt i nieżyciowe funkcje”


- Jeżeli będziemy czekać, aż EDM się samo wdroży, to przyjdzie nam długo czekać - mówi Tomasz Zieliński.
– Jeżeli będziemy czekać, aż EDM się samo wdroży, to przyjdzie nam długo czekać – mówi Tomasz Zieliński.

Wdrażanie e-zdrowia znacznie spowolniło, wiele usług trzeba poprawić, szwankuje komunikacja CeZ z dostawcami – mówi Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego oraz Polskiej Izby Informatyki Medycznej. Rozmawiamy o tym, jak naprawić kulejącą cyfryzację ochrony zdrowia.

Jakie trzy wydarzenia uważa Pan za najważniejsze dla e-zdrowia w Polsce w 2023 roku?

W 2023 roku dominujące były negatywne wydarzenia związane z e-zdrowiem. Najpierw dużo zamieszania z wdrożeniem e-skierowań na leczenie uzdrowiskowe, potem systemowe pozaprawne blokowanie wystawiania e-recept w przypadku braku zweryfikowana przez lekarza dotychczas wypisanych i wykupionych recept w IKP, co nie przysłużyło się ani e-zdrowiu, ani ministrowi. A na koniec poszerzenie zakresu leków oraz pacjentów uprawnionych do darmowych leków pokazało skalę nieprzygotowania podmiotów AOS i szpitali do dostępu do kont ich pacjentów.

Żeby nie zabrzmieć tak całkiem pesymistycznie, to warto dodać, że poszerzał się cały czas zakres danych przekazywanych przez podmioty na platformę P1, a także coraz większa grupa podmiotów leczniczych przekazuje i wymienia EDM. Jednak to wciąż kropla w morzu.

“Trzeba wprowadzić zachęty stymulujące do wdrażania e-zdrowia.”

Jakie wyzwania w zakresie cyfryzacji będą najważniejsze w 2024 roku dla nowego ministra zdrowia, a jakie dla środowiska lekarskiego?

Dla cyfryzacji w zdrowiu ważne jest teraz odbudowanie zaufania do cyfryzacji i odpolitycznienie tego tematu. Wydarzenia z wakacji tego roku wpisały e-zdrowie w kampanię wyborczą. To nie służy e-zdrowiu, bo ono – tak jak całe zdrowie – powinno być apolityczne. Dlatego ważne jest wyciszenie emocji i powrót do ciężkiej, merytorycznej pracy nad rozwojem e-zdrowia.

Odzyskanie impetu we wdrażaniu nowych usług, ale i doskonalenie już istniejących to duże wyzwanie. Ostatnio się w Polsce rozleniwiliśmy i nie ma dużych zmian, takich jak były w poprzednich latach. To oczywiście ma swoje zalety, gdyż ciągła zmiana była dla niektórych męcząca, w tym dla firm informatycznych, które przestały nadążać za zmianami.

Nowa minister zdrowia powinna znaleźć zachęty stymulujące do rozwoju, wzmocnić finansowo Centrum e-Zdrowia i zwiększyć jego zasoby kadrowe, aby poprawić jakość przygotowywanej dokumentacji wdrożeniowej, szybkość reakcji na potrzeby zmian i poprawek oraz wznieść komunikację CeZ z użytkownikami na wyższy poziom. Nie możemy być zaskakiwani zmianami bez komunikatów, a nasi dostawcy muszą mieć możliwość stałego, szybkiego kontaktu w celu omówienia ich wątpliwości co do sposobu wdrażania określonych funkcjonalności.

Dla lekarzy wyzwaniem będą kolejne cyfrowe rozwiązania, które nas czekają np. elektroniczna Karta Urodzenia i Karta Martwego Urodzenia oraz Karta Zgonu. Rozmawiamy na początku grudnia 2023 i niewiele wiemy, jak ma działać system od 1 stycznia 2024. To musi wywołać chaos. Nie tak powinno wyglądać ucyfrowienie kolejnych usług. Każdy to rozumie, ale na końcu to my lekarze będziemy musieli się z tym zderzyć i być twarzą bałaganu, który stworzyli inni.

Czy przedłużające się wdrażanie EDM to już choroba przewlekła polskiej cyfryzacji, którą trudno będzie szybko uleczyć?

Jeżeli będziemy czekać aż się samo wdroży, to przyjdzie nam długo czekać. Ale jeśli znajdziemy motywatory, to będzie można przyspieszyć. Widzieliśmy już historycznie, że wspieranie nagrodami wdrażania rozwiązań e-zdrowia bardzo ten rozwój przyspiesza. Przy EDM zrezygnowano z tej metody i efekt widzimy, a właściwie nie widzimy.

Stworzenie mechanizmu automatycznego ustalania poziomu refundacji opartego o zdarzenia medyczne może bardzo szybko dać efekt zwiększania ilości rejestrowanych zdarzeń medycznych. Zwiększenie wartości świadczeń opłacanych przez NFZ, jeśli są połączone z udostępnieniem EDM, czy likwidacja wydawania zaświadczeń, kopii dokumentacji na potrzeby ZUS, KRUS czy innych instytucji wymagających dokumentacji lub zaświadczeń, o ile podmiot wysyła dokumentację na platformę P1 – to byłyby zachęty, które mogłyby przyspieszyć ten trudny proces.

Do tego reagowanie na błędy. Zgłaszałem wielokrotnie, że w IKP pacjentów widzę niepełne karty informacyjne, szpitale umieszczają dokumenty z trybem dostępu offline, czyli jakby wcale ich nie umieścili. Kto ma na to reagować? Ja mogę gdzieś zgłaszać, że jest problem, ale ktoś systemowo powinien przejmować temat i doprowadzać do wyjaśnienia i poprawy.

Czego z narzędzi e-zdrowia albo danych brakuje dzisiaj lekarzom najbardziej?

Najbardziej brakuje narzędzia do automatyzacji refundacji, które zniesie z lekarzy obowiązek orzekania o poziomie refundacji i dzięki temu zakończy się okres kar za pomyłki albo trudności w interpretacji zawiłych zasad polskiej refundacji.

“Danych przybywa, a czas na wizytę pozostaje ten sam. Brakuje nam podsumowania informacji o stanie zdrowia pacjenta w IKP.”

Dzisiaj każdy z nas drży o to, czy NFZ nie przyjdzie na kontrolę i nie pojawi się konieczność zapłaty tysięcy, dziesiątek lub setek tysięcy a nawet milionów za refundację, którą uzyskał pacjent. Na sprzedaży leku zarabia firma farmaceutyczna, hurtownia, apteka a lekarz ponosi jej koszty, chociaż nie uczestniczy w tym zysku. To mocno niesprawiedliwe i frustrujące. Nasze środowisko czuje się osaczone w pułapce przez MZ, NFZ i firmy farmaceutyczne, które w Charakterystykach Produktów Leczniczych wpisują bardzo nieżyciowe zapisy, których nie da się jednoznacznie interpretować.

Skoro stać nas na poszerzenie zakresu darmowych leków i grup pacjentów do nich uprawnionych, to powinno być też nas stać na automatyzację procesu orzekania o poziomie odpłatności. Wtedy też MZ zdecyduje się na uproszczenie zasad refundacji, bo łatwiej będzie budować algorytmy. Dziś, kiedy przerzuca cały problem na lekarzy, to nie ma interesu w tym, żeby było prościej.

Drugim ważnym elementem jest brak wyciągów z danych zawartych w IKP. Danych przybywa, a czas na wizytę pozostaje ten sam, więc musimy go efektywniej wykorzystywać. Mamy już na tyle rozwiniętą technologię, że powinna być możliwość uzyskania skróconej informacji o pacjencie, która jednym rzutem oka pozwoli zorientować się, czy potrzebne jest dogłębne analizowanie jakiegoś wątku, czy możemy uznać, że pacjent jest stabilny i możemy się zająć tylko bieżącym problemem.

W tym mogłaby pomóc AI…

Ja bardzo czekam na narzędzia wspomagające pracę lekarza. Medycyna rozwija się bardzo szybko i nikt z nas nie jest w stanie śledzić wszystkiego, co się dzieje w nauce. Algorytmy pokazujące lekarzowi w trakcie wizyty sugestie co do diagnostyki i leczenia zdecydowanie mogłyby podnieść jakość opieki zdrowotnej. To duża praca, ale im szybciej ją zaczniemy, tym efekt pojawi się wcześniej. Do tego trzeba dobrego zaplanowania, to nie może być zrobione na kolanie.

Dobrze też jakby zaangażowane zostały towarzystwa naukowe, żeby przygotowywane przez nie wytyczne były od razu takim wsadem do algorytmów.

Prowadzi Pan praktykę lekarską od 21 lat. Jak w tym czasie zmieniał się polski pacjent wraz z pojawieniem się takich technologii jak internet czy smartfon?

Ja pracuję z komputerem w gabinecie od początku, więc ta zmiana u pacjentów jest może mniejsza niż u innych. Jednak widzę wzrastające przyzwyczajenie u pacjentów do nowych technologii. Rośnie ilość osób korzystających z zamawiania recept online, pacjenci doceniają oszczędność czasu oraz brak konieczności przychodzenia na wizytę tylko po receptę. Podobnie przekonanie do teleporad, które kiedyś wydawały się jakimś złem, a teraz pacjenci bardzo chętnie z nich korzystają. U mnie mają wybór formy porady i większość wybiera teleporady.

Widzę jak zbierają dokumentację w smartfonie, korzystają z udostępnionej e-rejestracji czy to przez stronę internetową, czy przez aplikację VisiMed.

Niestety, zbyt słaby internet w domach pacjentów a także w poradni powoduje, że nie możemy rozwijać wideoporad, czego mi bardzo brakuje. Na początku było zainteresowanie pacjentów, ale nieudane próby spowodowały powrót do teleporady.

Jest Pan fanem e-zdrowia, co zresztą potwierdza tytuł „Przyjaciela e-Zdrowia” przyznany przez CeZ. Czy Pana koledzy po fachu podzielają ten optymizm do cyfryzacji?

Cieszy mnie to, że udaje mi się zarażać tym optymizmem innych lekarzy.

20 lat temu byłem trochę dziwakiem opowiadającym, że komputer może pomóc lekarzowi–humaniście. Dziś ten lekarz humanista wykorzystuje komputer i w wielu miejscach nie wyobraża sobie pracy bez niego. A dobrze zrobiona cyfryzacja w gabinecie lekarskim pozwala na poświęcenie większej ilości czasu pacjentowi, więc nie tylko nie musi odhumanizować relacji lekarz – pacjent, ale wręcz może ją poprawiać i czynić bardziej ludzką.

Niestety, wiele rozwiązań cyfrowych wymaga jeszcze dużej ilości pracy, żeby stały się przyjazne. Przeciwnicy cyfryzacji w zdrowiu wyciągają w dyskusjach te złe przykłady i pomimo tego, że jest wiele dobrych rozwiązań, to te złe są w głównym nurcie dyskusji.

Czy wyobraża Pan sobie, że sztuczna inteligencja będzie przysłuchiwała się Pana rozmowie z pacjentem i wprowadzała automatycznie dane do EDM? Albo że będzie Pan „rozmawiał” z EDM zamiast szukać ręcznie danych? Takie możliwości daje już generatywna AI.

Wyobrażam sobie nawet jeszcze więcej, ale nie chcę straszyć ani lekarzy, ani pacjentów tym, co mi chodzi po głowie. Te rozwiązania mogą bardzo przyspieszyć naszą pracę i realizować całą biurokrację taniej i szybciej. A my lekarze moglibyśmy zajmować się tym, co lubimy – profilaktyką i leczeniem pacjentów.

Proszę wymienić trzy funkcje w systemie gabinetowym, z których korzysta Pan najczęściej i bez których nie wyobraża Pan sobie pracy?

Niezmiennie na pierwszym miejscu jest u mnie funkcja kopiuj – dzięki niej mam mniej pracy i nie muszę powtarzać tego, co już wcześniej zrobiłem.

Druga funkcja to przeglądanie EDM pacjenta. Nie wiem jak mogłem pracować kiedyś bez tej wiedzy o pacjencie. Dziś możemy sprawdzić, co miał wykonane w poradni AOS, szpitalu albo kiedy było pogotowie i z jakiego powodu. Oczywiście jak wspominałem wcześniej, przydałby się wyciąg przygotowywany automatycznie, żeby przeglądanie zabierało mniej czasu, ale i tak jest to fenomenalna funkcja, która pozwala leczyć pacjentów efektywniej i bezpieczniej.

Jako trzecią funkcjonalność wymieniłbym możliwość sprawdzania, pod jakie programy profilaktyczne podlega pacjent. Funkcja niestety nie jest automatyczna, zasilać danymi muszę ją częściowo ręcznie. Ale i tak fakt, że podczas wizyty pacjenta widzę, co mogę mu zaproponować i na co namówić, ułatwia mi pracę. Jako specjalista medycyny rodzinnej jestem fanem profilaktyki, więc wszystko co mi w niej pomaga jest dla mnie bardzo ważne.

Jak wzbudzić entuzjazm do e-zdrowia, którego czasami brakuje?

Zarówno MZ jak i CeZ powinni wdrażać nowe rozwiązania i poprawiać dotychczasowe w dialogu ze środowiskiem medycznym, ale i dostawcami. Dostawcy powinni przygotowywać programy nie tak, żeby się pochwalić nieprzydatnymi funkcjami, tylko żeby pomagały użytkownikowi w pracy i miały wszystkie niezbędne funkcjonalności.

Wszak cyfryzacja i e-zdrowie nie są same w sobie celem. To mają być świetne narzędzia do wspierania personelu medycznego w prowadzeniu pacjentów przez życie w jak najlepszym zdrowiu. Powinny automatyzować naszą pracę, być niezawodne i więcej problemów rozwiązywać niż tworzyć. Kiedy personel medyczny znów zobaczy, że cyfryzacja może pomagać, to odzyska entuzjazm.

Czytaj także: Plany Centrum e-Zdrowia na 2024 rok