3 priorytety dla MZ i CeZ, aby zakończyć zastój w e-zdrowiu


Dokończenie wdrażania EDM będzie jednym z najtrudniejszych wyzwań przed nowym MZ i CeZ.
Dokończenie wdrażania EDM będzie jednym z najtrudniejszych wyzwań przed nowym MZ i CeZ.

Co Ministerstwo Zdrowia i Centrum e-Zdrowia muszą zrobić, aby cyfryzacja ochrony zdrowia znowu przyspieszyła? Analizujemy błędy z ostatnich lat i proponujemy trzy ważne zmiany.

MZ odwołało najważniejszych ludzi odpowiedzialnych za cyfryzację ochrony zdrowia. Stanowisko Dyrektora Centrum e-Zdrowia (CeZ) po Pawle Kikosickim przejął Tomasz Jaruzelski MZ. Z funkcją Dyrektora Departamentu Innowacji w MZ pożegnał się Piotr Węcławik. Obydwie dymisje są rykoszetem afery związanej z ujawnieniem danych o recepcie przez byłego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, która nie przysłużyła się zaufaniu społecznemu do e-zdrowia.

Ale zmiany personalne nie wystarczą, aby naprawić błędy w digitalizacji ochrony zdrowia, która ostatnio mocno spowolniła. Do rąk CeZ i MZ trafia gorący kartofel, czyli dokończenie przejścia na elektroniczną dokumentację medyczną (EDM). W kolejce są też inne projekty, m.in. Centralna e-Rejestracja i telemedycyna. Jakie zmiany są pilnie potrzebne? Postulujemy trzy działania:

  • Innowacyjność i EDM muszą być atrakcyjne finansowo (wynagradzanie za wdrażanie innowacji zamiast wspieranie tych, którzy są opóźnieni);
  • Centrum e-Zdrowia musi zostać wzmocnione (większy budżet na np. audyt cyfryzacji);
  • Profilaktyka i edukacja muszą zostać wsparte rozwiązaniami cyfrowymi (wprowadzenie refundowanych terapii cyfrowych i telemedycyny, zamiast pilotaży).

Co blokuje wdrożenie EDM?

Aby skrócić kolejki do specjalistów i podnieść jakość leczenia – co jest priorytetem nowego Ministerstwa Zdrowia – nie wystarczy dodać pieniędzy na zdrowie. Trzeba też lepiej zarządzać całym sektorem zdrowia, czego nie da się zrobić bez dostępu do danych, zarówno na poziomie polityki zdrowotnej, podejmowania decyzji medycznych przez lekarzy i pacjentów. Jednym słowem – bez elektronicznej dokumentacji medycznej.

Gdy uda się ją wprowadzić w placówkach medycznych w całej Polsce, skorzystają wszyscy: lekarze otrzymają pełny obraz stanu zdrowia pacjenta, rozliczenia z NFZ zostaną zautomatyzowane, dane populacyjne posłużą do monitoringu sytuacji epidemiologicznej i celowanych programów profilaktyki. Ale do tego nam jeszcze daleko: wdrażanie EDM trwa w Polsce już kilka lat, a zdarzenia medyczne raportuje jedynie połowa placówek zdrowia mimo obowiązkowej EDM od 2021 roku. Dlaczego – choć wielokrotnie obiecywali to kolejni Ministrowie Zdrowia w rządzie PiS – nie udało się dotąd przejść na EDM? Oto nasza diagnoza i postulaty.

Innowacyjność i EDM muszą stać się atrakcyjne finansowo

Dotychczasowe błędy wdrażania e-dokumentacji medycznej można streścić w jednym zdaniu: przygotowano legislację, wyznaczono deadline, czasami postraszono np. rozliczeniem z NFZ na podstawie zdarzeń medycznych, reagowano na ogromne opóźnienia chaotycznymi decyzjami jak dofinansowanie na systemy IT czy opracowanie ministerialnego programu do prowadzenia EDM.

Efekt: od 2 lat wdrażanie EDM praktycznie stoi w miejscu. Minister Niedzielski od czasu do czasu wspominał kurtuazyjnie o obowiązku EDM, podkreślając jednocześnie, że kar nie będzie. Technicznie wszystko jest gotowe – placówki mają oprogramowanie, a dostawcy przygotowali się na czas. Co poszło nie tak? Zarządzanie zmianą.

Nie ma sensu obwinianie tych, którzy są opóźnieni; bardziej efektywne byłoby nagradzanie finansowe tych, którzy na czas się przygotowali. Po to, aby opóźnienia po prostu się nie opłacały. Nie w każdej placówce panuje kultura innowacyjności, świadomość korzyści EDM, know-how. Ale każdy podmiot ma swój budżet, który motywuje. Nie ma co liczyć na to, że nowe MZ zaryzykuje politycznie ustanowieniem twardego deadline’u. Wręcz przeciwnie – aby nie stracić kredytu poparcia, mamy tendencję do luzowania terminów narzuconych przez poprzednią ekipę. Krajowy System e-Faktur (KSeF), który miał wystartować w czerwcu został odroczony, a Krajową Sieć Onkologiczną pierwotnie zaplanowaną od stycznia 2024, przesunięto o rok.

To, że zachęty finansowe działają, potwierdza Opieka Koordynowana (OK). Gdyby ograniczono się do argumentacji, że koordynacja pozwala lepiej zaopiekować się pacjentem, program skazany byłby na porażkę. Jednak dodatkowe pieniądze w ramach kontraktu z NFZ zadziałały i 30% placówek weszło do OK.

Z kolei w digitalizacji od lat panuje wrażenie, że skoro tak dużo placówek nadal nie jest gotowych, a przejście na EDM w terminie nie przynosi żadnych korzyści, to po co się starać. W końcu MZ i tak nie odważy się zadrzeć ze środowiskiem lekarskim, sięgając po opcję atomową, czyli nowy, nieprzesuwalny termin. W ten sposób zaległości w EDM stały się chorobą przewlekłą, z którą nauczyliśmy się żyć. Nowy Dyrektor CeZ Tomasz Jeruzalski ma doświadczenie w zarządzaniu projektami – ta kompetencja może okazać się kluczowa na tym stanowisko.

Centrum e-Zdrowia musi zostać wzmocnione

Poza środkami celowanymi na projekty Centrum e-Zdrowia (szkolenia, projekt e-Krew, wdrażanie e-usług itd.), w 2023 na działalność CeZ przeznaczono ponad 340 mln zł (pierwotny plan zakładał 131 mln zł). Według planu na 2024 rok, będzie to 151 mln zł, czyli dwa razy mniej (o ile plan nie zostanie skorygowany). To dużo czy mało? Porównując do publicznych nakładów na ochronę zdrowia w 2024 roku w wysokości 195 mld zł, to mało. Mało, bo jeśli mamy mówić o oszczędnościach w systemie zdrowia, lepszym zarządzaniu, skutecznej profilaktyce i transformacji cyfrowej wspartej sztuczną inteligencją, to za tę kwotę wiele zrobić się nie da.

Projekt planu finansowego Centrum e-Zdrowia na 2024 rok (źródło: Biuletyn Informacji Publicznej).
Projekt planu finansowego Centrum e-Zdrowia na 2024 rok (źródło: Biuletyn Informacji Publicznej).

Większe pieniądze są konieczne, aby porządnie zmapować poziom cyfryzacji podmiotów wykonujących działalność leczniczą. Nie w formie ankiety, ale audytu, aby dowiedzieć się, jaka jest dojrzałość cyfrowa, gdzie są braki i gdzie leżą ich przyczyny. Dopiero po zebraniu tych danych, można planować strategię cyfryzacji i programy wsparcia. Wdrażanie e-zdrowia nie można oprzeć na dobrowolności, licząc, że wszystkie placówki mają taki głód informatyzacji, jak duże podmioty o stabilnych budżetach.

Co z danymi z corocznego badania ankietowego poziomu cyfryzacji prowadzonego przez Centrum e-Zdrowia? Wyniki obciążone są dużym marginesem błędu (czy do badania nie przystępują czasami w większości placówki, u których cyfryzacja jest na dobrym poziomie?) i trudno zrobić z nich jakiś użytek. Brakuje nawet porównania wyników w kolejnych latach. Gdy przeprowadziliśmy taką analizę, okazało się, że np. wskaźniki dotyczące EDM stoją w miejscu od 3 lat, a papier nadal ma się dobrze.

Jeśli ma powstać nowa strategia e-zdrowia, to musiałaby ona uwzględniać wyniki audytu, plan legislacyjny i budżet, nie wykraczając poza okres jednej kadencji. W 4 lata można przynajmniej nadrobić zaległości z EDM.

Koniec z pilotażami. Czas odważnie wprowadzać sprawdzone innowacje do systemu zdrowia

Jednym z największych błędów Departamentu Innowacje MZ w ostatnich latach były pilotaże robione dla pilotaży. Liderem jest telemedycyna, a dokładnie hucznie ogłoszony kilka lat temu program Domowej Opieki Medycznej (DOM). Przetestowano e-stetoskopy, cyfrowe pulsyksometry i spirometry. Oprócz tego był pilotaż modeli telemedycznych, plastra EKG, eKTG i nawet uniwersalnego urządzenie do monitorowania zdrowia dziecka. O wszystkich tych innowacjach słuch zaginął. A szkoda, bo niektóre z nich to innowacje polskich startupów, które robią karierę za granicą.

Tak, pilotaże miały sens w początkach cyfryzacji. Dzisiaj wystarczy sięgnąć do badań naukowych albo doświadczeń innych krajów i wdrażać te najlepsze oraz sprawdzone rozwiązania. Koniec z pilotażami, które są jedynie dobrą wymówką, że coś się robi.

W ramach Domowej Opieki Medycznej odbyły się pilotaże e-stetoskopów, cyfrowych pulsyksometrów i spirometrów, plastrów EKG, eKTG itd. O wszystkich szybko zapomniano.
W ramach Domowej Opieki Medycznej odbyły się pilotaże e-stetoskopów, cyfrowych pulsyksometrów i spirometrów, plastrów EKG, eKTG itd. O wszystkich szybko zapomniano.

DOM to nie jedyny przykład asekuracyjnego podejścia do e-zdrowia.

Drugim jest uruchomiony wiosną 2023 roku program certyfikacji aplikacji zdrowotnych. Te najlepsze, po etapie walidacji prowadzonej przez MZ, trafiają do tzw. Portfela Aplikacji Zdrowotnych. Po co? Aby promować najlepsze rozwiązania. Korzyści z obecności w PAZ ograniczają się do prestiżu. Rozwiązanie przypomina bibliotekę aplikacji (NHS Apps Library) w brytyjskiej służbie zdrowia (NHS). Z jedną różnicą: NHS zawiesił jej działanie już w 2021 roku.

Po 10 miesiącach od uruchomienia programu certyfikacji, do PAZ trafiła jedna aplikacja. Mało kto wie, że PAZ… to też pilotaż.

Startupy, które miały nadzieję, że w Polsce doczekaliśmy się refundacji stosowania aplikacji przez NFZ – na wzór rozwiązań z Niemiec, Francji i Belgii – rozczarowały się. Polskie młode firmy tworzą już aplikacje o potwierdzonych w badaniach klinicznych korzyściach dla pacjentów, które mogą być zupełnie nowym podejściem do leczenia chorób przewlekłych. Pozostaje im emigrować za granicę, gdzie rynek jest bardziej sprzyjający.

Innowacyjnego spojrzenia w przyszłość brakuje w wielu obszarach. Nadal nie mamy strategii wykorzystania AI w ochronie zdrowia czy wdrażanych z powodzeniem za granicą wirtualnych oddziałów szpitalnych, a AOTMiT jeszcze nie oceniła nawet jednej interwencji cyfrowej. W dyskusjach o długach szpitali i kolejkach zapomnieliśmy o wizji przyszłości ochrony zdrowia, która byłaby fundamentem wprowadzania nowych, niekonwencjonalnych rozwiązań.

Czytaj także: Aplikacja certyfikowana MZ – na czym polega ten program?