Kariera w medycynie. Kobiety mają nadal pod górkę


Kinga Zacharjasz jest trenerką przywództwa

Startupy medtech zakładane wyłącznie przez kobiety stanowią 1% wszystkich innowacyjnych firm, a te tworzone wyłącznie przez mężczyzn aż 54% – wynika z nowego raportu „Top Distruptors in Healthcare”. To nie dziwi, bo kobiety w ochronie zdrowia nadal mierzą się ze stereotypami i wysokimi murami hierarchii – mówi Kinga Zacharjasz, trenerka przywództwa i autorka podcastu Lider/ka Off The Record.

Bardzo mało kobiet z wykształceniem medycznym zakłada własne biznesy. Dlaczego?

Powodów jest cała masa. Zacznijmy od tego, że badania sugerują, że startupom zakładanym wyłącznie przez kobiety trudniej jest zdobyć finansowanie niż tym tworzonym przez mężczyzn. Płeć już na starcie determinuje szanse powodzenia.

Nie da się ukryć, że większość barier wynika z utrwalonych w społeczeństwie stereotypów oraz nieinkluzyjnej kultury organizacyjnej. Prosty przykład: kiedy do łóżka pacjenta podchodzi lekarz wzbudza on większy respekt niż lekarka, a przecież pacjent nic nie wie o kompetencjach specjalisty. Kobiety kojarzone są z umiejętnościami miękkimi jak empatia, a mężczyźni z atrybutami wiedzy i doświadczenia. Miła kobieta kontra fachowy facet.

To między innymi dlatego kobiety w medycynie często zamknięte są w swoich historycznie postrzeganych rolach. Chociażby pielęgniarki. No bo pielęgniarka to nie musi wiedzieć, ale powinna być wyrozumiała, czuła, uczynna. Ale pod żadnym pozorem wybijać się ponad te cechy, chcieć zrobić karierę. Kobiety nie trafiają już na bezpośredni sprzeciw, na konkretne „nie, bo jesteś babą”, bo społecznie nie jest to akceptowalne. Ale niewidoczne mury mają się całkiem dobrze, powodując, że dla kobiety kariera to taka walka z wiatrakami, a nie naturalna droga rozwoju.


Można rzucać ładne hasła o różnorodności i równych szansach, ale wiele osób już na samo słowo „równouprawnienie” przewraca oczami“.


Oprócz tego, jak już myślimy o technologach i innowacjach, to przed oczami mamy Dolinę Krzemową zdominowaną przez mężczyzn alfa jak Mark Zuckerberg czy Elon Musk. Nie zrozum mnie źle – to nie znaczy, że krytykuję panów. Chodzi mi o demaskowanie barier i likwidowanie ich. Bo kobiety mają w sobie dużo empatii, ale tak samo dużo super pomysłów na to, co zmienić przykładowo w szpitalu. Pielęgniarka jest najbliżej pacjenta, zna jego troski i tym samym jest idealną kandydatką na to, aby wprowadzać innowacje i doskonalenia na poziomie całej organizacji.

Wiemy jak jest, pytanie brzmi: jak to zmienić?

I tu cię zaskoczę. Kobiety powinny zacząć od siebie i zamiast wojować między sobą, muszą się wziąć za współpracę. Lekarek jest więcej niż lekarzy (red.: 60% vs. 40%). Jeśli zaczną działać razem, mają większą siłę, żeby postawić się, gdy nie są traktowane fair. Podczas warsztatów, które prowadzę, nieraz wychodziło, że kobiety niepotrzebnie rywalizują między sobą.

Mało tego, czasami szokuje mnie, co kobiety i mężczyźni w organizacjach myślą o sobie wzajemnie i jakie stereotypy przewijają się przez ich głowy. Mam wrażenie totalnego niezrozumienia po obydwu stronach, które da się jednak zlikwidować, jeśli tylko zaczniemy się ze sobą komunikować.

Jasne, można rzucać ładne hasła o różnorodności i równych szansach, ale wiele osób już na same słowo „równouprawnienie” przewraca oczami i wzdycha głęboko. O tym się mówi od lat i nie się nie zmienia, bo zmiana wymaga zidentyfikowania konkretnego problemu i dobrej komunikacji.

W ochronie zdrowia i innych organizacjach udało się osiągnąć to, że jakiekolwiek seksistowskie komentarze na forum już nie przejdą. To jest po prostu słabe i żenujące. Ale nadal zdarzają się dwuznaczne komentarze albo sytuacje ignorowania opinii kobiet, na które trzeba od razu reagować. Przykład: opinie lekarek i pielęgniarek bywają pomijane, a wypowiedzi podczas spotkań przerywane. „Słuchaj, Kasia jeszcze nie skończyła, pozwól jej dokończyć” – nie bójmy się reagować, jeśli tylko czujemy, że ktoś nie jest respektowany. Nie chodzi o walkę płci albo ideologizowanie nierówności, ale po prostu o zwykłą przyzwoitość. I jeżeli kobiety będą w takich sytuacjach mówić jednym głosem, trudno będzie ignorować ich siłę.

Staram się też kibicować kobietom i zachęcać je do próbowania nowego. Znam osobiście sytuacje, gdzie w wewnętrznym konkursie na wysokie stanowisko nie zgłosiła się ani jedna kobieta. W rozmowach wyszło, że z góry założyły sobie, że nie mają żadnych szans albo się nie nadają. Inny przykład – konferencje w ochronie zdrowia, gdzie w panelu dyskusyjnym rozmawiają sami mężczyźni. To też jest słabe i sam organizator strzela sobie w stopę.

To są takie małe elementy, które składają się na całość tego, ile kobiet jest widocznych w ochronie zdrowia i w jakich rolach. Jestem zdania, że zmiana zaczyna się w organizacji i o tę transformację myślenia kobiety muszą czasami same powalczyć.

Łatwo powiedzieć…

Jasne, nie oczekuję, że od razu wszystkie kobiety będą skakać na głęboką wodę. Nie o to chodzi. Taka, a nie inna postawa ma swoje korzenie w kulturze, rolach społecznych i stereotypach – nie wystarczy pstryknąć palcami i od razu paternalistyczna hierarchia w szpitalach runie, a kobiety masowo zaczną zakładać startupy.

Zamiast tego, zacznijmy od prostych rzeczy. Po pierwsze, od szukania wsparcia w najbliższym otoczeniu, budowania koalicji osób, które też chcą zmiany. Jestem przekonana, że w każdej placówce zdrowia jest kobieta, której udało się przebić. Można ją zapytać, jak to osiągnęła, poprosić o rozmowę. I uwaga – to nie musi być od razu kobieta, ale kolega z pracy, któremu ufamy i z którym mamy dobry kontakt. Podobnie w przypadku planów założenia swojego biznesu procedura jest taka sama jak dla mężczyzn – spotkania, networking, szukanie informacji, mentorów i otaczanie się ludźmi z najbliższego otoczenia, którzy w nas wierzą i chcą nam pomóc. Będą nas napędzać i dodawać odwagi.

Podsumowując, od czego placówki zdrowia powinny zacząć, aby kultura organizacyjna była włączająca?

Nie zakładałabym z góry, że każdy szpital czy przychodnia musi zmieniać swoją kulturę organizacyjną. Znam organizacje, gdzie dyrektorzy wręcz prosili swoje koleżanki, aby te zgodziły się objąć wyższe stanowisko.

Pierwszym krokiem jest zbadanie poziomu inkluzywności z pomocą anonimowej ankiety. I od tego wychodzimy – jeśli się okaże, że jest problem, trzeba to przyjąć, nie kłócić się z tym wynikiem i razem z zespołem zastanowić się, co zrobić. Lekarzy i lekarek brakuje i placówkom medycznym powinno zależeć, aby cały zespół był zadowolony, inaczej zaczną tracić pracowników. Wprowadzanie zmian w kulturze organizacyjnej to temat rzeka. W wielu przypadkach, bardzo pomocna będzie pomoc z zewnątrz w postaci mentoringu i warsztatów.

Jako liderka z biznesu i trenerka przywództwa jestem przekonana, że świat biznesu i medycyny mogą się skutecznie uczyć od siebie. Moja rada jest taka: do sprawy trzeba podejść poważnie. Jasne, można wyniki badań skomentować żartami i uśmieszkami, a ostatecznie zignorować. I zastanawiać się potem, co się dzieje, że atmosfera w zespole jest kiepska, moralne niskie, ludzie odchodzą, są sfrustrowani i nie angażują się.

Czytaj także: Pacjenci tracą czas w kolejkach i na administrowanie chorobą